Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow GORĄCE POLEMIKI arrow kerygmat po katolicku arrow ROZPRAWA KRYTYCZNA O 'CZTERECH PRAWACH DUCHOWEGO ŻYCIA'

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
ROZPRAWA KRYTYCZNA O 'CZTERECH PRAWACH DUCHOWEGO ŻYCIA' PDF Drukuj E-mail
Napisał TOMASZ DYĆ   

I. Wstęp, uwagi ogólne, cel artykułu

Tematem poniższej rozprawki jest książeczka pt. Czy słyszałeś o czterech prawach duchowego życia?, rozprowadzana w Polsce przez Ruch Nowego Życia (ponadwyznaniową organizację chrześcijańską), różne wspólnoty protestanckie, a także przez wiele katolickich wspólnot charyzmatycznych czy oazowych.

Poniższe rozważania są osobistymi przemyśleniami autora niepretendującymi do godności oficjalnej nauki Kościoła. Proszę ich nie traktować jako formę znęcania czy pastwienia się nad „czterema prawami” – jest to raczej próba pokazania niekatolickich wniosków mogących pojawić się po lekturze sztandarowej książeczki.

Cztery prawa duchowego życia zostały opracowane w 1956 r. przez Billa Brighta, protestanta, założyciela ruchu Campus Crusade for Christ (w Polsce Ruch Agape, obecnie Ruch Nowego Życia).

Cztery prawa życia duchowego stanowią jeden z elementów formacji Ruchu Światło-Życie (I stopień), a także są dosyć powszechnie używane przez katolickie wspólnoty charyzmatyczne jako podstawa ewangelizacji – pierwszego głoszenia, rozbudzania wiary u osób nowych – dopiero co trafiających do takich wspólnot. Pewną mutacją „czterech praw” jest kerygmat stosowany przez Szkoły Nowej Ewangelizacji i wspólnoty z nimi związane.

Poniższe rozważania mogą być przydatne dla osób z tych środowisk, dla których ewangelizacja poprzez głoszenie kerygmatyczne jest szczególnie bliska.

Książeczka pt. Czy słyszałeś o czterech prawach duchowego życia? najczęściej występuje w postaci spiętych zszywaczem szesnastu czarno-białych stron tekstu z kilkoma obrazkami, o wymiarach 10,5×7 cm. Na podanej stronie[1] organizacji Campus Crusade for Christ można obejrzeć polską wersję książeczki, do której to będę się odnosił.

Celem artykułu jest dokonanie krytycznej refleksji teologicznej z punktu widzenia nauki katolickiej oraz ukazanie różnych interpretacji „czterech praw życia duchowego”, które mogą pojawić się podczas lektury tejże książeczki, a które są niezgodne z doktryną katolicką. Należy pamiętać, że teksty ewangelizacyjne (a takim są „cztery prawa”) zawsze zawierają pewną warstwę teologiczną – jawną lub ukrytą, świadomą lub nie – która może być zgodna lub nie z doktryną katolicką.

Oczywiście, że życie jest bogatsze od wszelkich pomysłów – i niestety pewnie jest już wymyślonych więcej dziwacznych interpretacji niż te, które zaprezentuję. Ale cóż – mam nadzieję, że uświadomienie pewnych zagrożeń pozwoli ograniczyć nieortodoksyjność nauczania w katolickich wspólnotach oraz przede wszystkim pozwoli lepiej zrozumieć własną wiarę katolikom chcącym w ten sposób głosić Ewangelię.

Proszę o w miarę chłodne przyjrzenie się moim przemyśleniom – w niektórych momentach będę celowo stosował przesadę, aby lepiej zaakcentować myśl lub uwypuklić problem.

Oczywiście wiele zależy od osoby głoszącej daną treść oraz od osoby tę treść odbierającej – dlatego też czytelnicy mogą mieć zupełnie inne wrażenia po usłyszeniu czy przeczytaniu książeczki Czy słyszałeś o czterech prawach duchowego życia? Poniższa interpretacja jest oparta na moich osobistych przemyśleniach i doświadczeniach.

II. Analiza przesłania książeczki

Strona 1

Celem łatwiejszego zorientowania się, co jest cytatem z omawianej pozycji, a co moim komentarzem, cytaty zostały wyróżnione kursywą.

Strona pierwsza jest stroną tytułową, zawierającą tylko czarno-biały tekst tytułu Czy słyszałeś o czterech prawach duchowego życia?

Z pozostałych stron zostaną zacytowane tylko te teksty, które według mnie są warte komentarza lub mogą w prosty sposób prowadzić do niekatolickich wniosków teologicznych.

Strona 2

Obok praw fizycznych, które rządzą światem materialnym, istnieją także prawa duchowe, które regulują nasz stosunek do Boga.

Powstaje pytanie: Czy Prawo dane Mojżeszowi na Synaju to prawo fizyczne? Czy też prawo duchowe regulujące nasz stosunek do Boga? Bo o ile Dekalog i inne przepisy Prawa w Biblii można znaleźć, to cztery prawa przedstawiane w tej książeczce są pewną próbą interpretacji przesłania ewangelicznego, a nie samą Ewangelią.

Książeczka ta ma na celu przedstawienie owych praw duchowych. Należy więc zauważyć, że jest to próba wyciągnięcia „esencji” czy też „streszczenia” Ewangelii.


I. PRAWO PIERWSZE:
Bóg miłuje ciebie i ma dla twojego życia wspaniały plan.

Dobra wiadomość na początek. Warto zauważyć osobiste skierowanie się do czytelnika (ciebie, twojego). W opisie następnych praw zostało to zmienione na formy bardziej ogólne (ludzie, my, wszyscy).

(podane teksty biblijne należy w miarę możliwości czytać – łącznie z kontekstem – bezpośrednio z Pisma Świętego)

Czego też postaram się trzymać w dalszym ciągu rozważań.

Strona 3

O ile miłość Boża nie budzi moich wątpliwości, o tyle dalsza część dała mi sporo do myślenia…

BOŻY PLAN
Chrystus Pan mówi: "Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (Chodzi tu o życie mające pełną wartość i cel) (Jan 10,10). Dlaczego jednak większość ludzi nie posiada życia w obfitości?

a) Co jest rozumiane pod pojęciem Bożego planu? Czym jest ów plan? Czy jest to równoznaczne z powołaniem?

Boży plan łatwo zrozumieć jako coś od nas niezależnego – w skrajnych przypadkach wpadającego wręcz w teorię predestynacji. Należy uważać, aby sformułowanie Boży plan nie zostało zrozumiane jako szczegółowy grafik mojego życia (skoro Bóg jest nieskończenie od nas inteligentniejszy – to Jego plan jest wykończony co do najmniejszego szczegółu), który muszę zaakceptować – ale właściwie nie mam na ten plan żadnego wpływu.

Czy jest to równoznaczne z powołaniem? Z powołaniem do świętości, które może być realizowane na wiele sposobów? Z powołaniem, które nie jest szczegółowym planem mojego życia, lecz bardziej pewną wizją na życie? Bardziej pokazaniem kierunku niż prowadzeniem za rękę? Z powołaniem, które może zostać zmarnowane – ale na miejsce którego kochający Bóg natychmiast daje następne?

b) Jak rozumiane jest życie? A już szczególnie życie w obfitości? Czy uprawniony jest dodany w nawiasie komentarz: Chodzi tu o życie mające pełną wartość i cel?

Podany cytat wraz z komentarzem łatwo zrozumieć jako odnoszący się do naszego ziemskiego życia (mającego wartość i cel) – do dobrobytu, samorealizacji, Bożego błogosławieństwa „w zamian za wiarę” itp. teorii dryfujących w stronę „ewangelii sukcesu”.

A co z perspektywą wieczną? Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu podaje dla wersetu J 10,10 następujące wyjaśnienie: „W żydowskiej potocznej frazeologii «życie» było skróconą formą zwrotu «życie wieczne», który oznacza życie w przyszłym świecie. Jedność z Jezusem pozwala doświadczać tego życia już obecnie”[2].

Widać wyraźnie, że podany przez książeczkę komentarz (Chodzi tu o życie mające pełną wartość i cel) jest pewną narzucaną (czy proponowaną) czytelnikowi interpretacją cytatu z J 10,10 (Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości).

c) Dlaczego jednak większość ludzi nie posiada życia w obfitości? – Jak to ocenić? Zobaczyć?

Pierwszym skojarzeniem życia w obfitości jest dziś życie w dostatku, które oczywiście można zaobserwować. I rzeczywiście, większość ludzi nie posiada takiego życia.

d) Dodatkowo wskazany werset może sugerować, że Boży plan, czyli życie w obfitości, realizowany jest dopiero od momentu przyjścia Jezusa („Ja przyszedłem […], aby owce miały życie”). Tak jakby wcześniejsza historia zbawienia nie wchodziła w skład Bożego planu.

Strona 4

Człowiek jest grzeszny i w konsekwencji oddzielony od Boga, dlatego też nie może znać ani przeżywać Bożej miłości i planu dla swojego życia.

a) Co oznacza nie może? Jest absolutnie głuchy na głos Boga i ślepy na jego znaki? Czy poganie nie mają sumienia? Czy Bóg nie daje im łaski? Oczywiście, że w innym stopniu ją przyjmują, ale czy na pewno nie mogą znać ani przeżywać Bożej miłości?

Jest to punkt, w którym chyba najwyraźniej widać, że „cztery prawa” zostały sformułowane przez protestanta. Jedną z różnic pomiędzy teologią protestancką a teologią katolicką (i prawosławną) jest określenie stanu natury człowieka po grzechu pierworodnym. Dla protestanta natura ludzką jest całkowicie zniszczona przez grzech pierworodny, wola człowieka jest zniszczona, cokolwiek człowiek czyni przed usprawiedliwieniem, jest grzechem – dlatego też może on powiedzieć, że poganin nie może znać ani przeżywać Bożej miłości. Dla katolika natura ludzka jest przez grzech pierworodny zraniona, osłabiona – ale nie zniszczona[3].

b) I jaki człowiek? Każdy? Dalsze wersety to sugerują, dodatkowo cała książeczka (przynamniej w Polsce) przeznaczona jest dla ludzi już ochrzczonych, mniej lub bardziej wierzących. A Ci ludzie są traktowani identycznie jak poganie. Czy chrzest nie ma tu żadnego znaczenia? Czy chrzest zmywa z nas grzech pierworodny, czy nie? Czy ja – katolik ochrzczony jako dziecko, po Pierwszej Komunii św., bierzmowaniu, szczerze chcący z Bogiem przeżywać moje życie – mogę znać i przeżywać Bożą miłość? Według mnie z tej książeczki wynika, że nie… przynajmniej dopóki nie przerobię jej dalej.

c) Cytat z Listu do Rzymian mówi o powszechności grzechu – natomiast nie mówi nic o tym, że grzesznik nie może znać ani przeżywać Bożej miłości. Widać więc, że podane objaśnienie jest pewną interpretacją czy raczej nadinterpretacją wskazanego wersetu biblijnego.

Strona 5

Tutaj obfite życie zostało pokazane jako coś innego niż życie dobre, uczciwe, kierujące się jakimiś zasadami etyki, filozofii lub religii. Wysiłki te przedstawione są jako nieskuteczne, co mogłoby czytelnikowi sugerować, że religia taka jak chrześcijaństwo jest nieskuteczna czy wręcz zbędna. Użyte sformułowanie dosięgnąć Boga i zdobyć mogłoby sugerować, że dobre, uczciwe życie czy religia to w zasadzie coś grzesznego – jako postępowanie egoistyczne (zdobyć coś dla siebie) i skierowanego przeciw Bogu (zdobyć coś na Bogu jako przeciwniku).

Natomiast powiązanie obfitego życia z Bogiem jest wyraźniejsze. Jednakże nadal brakuje perspektywy wiecznej.

Strona 6

Cytat z poprzedniej strony: Trzecie prawo daje nam jedyny sposób pokonania tej przepaści, wraz z treścią tej strony może doprowadzić do traktowania Chrystusa wyłącznie jako środka do celu, jakim jest pokonanie przepaści (np. Jezus jest Bożym rozwiązaniem).

Warto też zauważyć pozytywy:

  • akcentowane jest, że to przez Jezusa możemy najpełniej poznać Bożą miłość

  • zmartwychwstanie jest ujęte jako część zbawcza misji Jezusa.

Strona 7

Bóg przerzucił pomost nad tą przepaścią, która dzieli nas od Niego, przez posłanie swego Syna, Jezusa Chrystusa, aby umarł zamiast nas płacąc w ten sposób karę za nasze grzechy.

Tutaj mamy użycie sformułowania zamiast nas w miejsce sformułowania za nas. W polskich przekładach Pisma Świętego (Biblia Tysiąclecia, Biblia warszawska, Biblia gdańska) sformułowanie „zamiast nas” nie występuje, natomiast „za nas” jak najbardziej[4]. Nie potrafię powiedzieć, czy obie formy są równoprawne, jednakże użycie sformułowania „zamiast nas” może (aczkolwiek nie musi) prowadzić do rozumienia: „Jezus poniósł zamiast mnie należną mi karę, a skoro należną mi karą za grzech jest piekło (odłączenie od Boga) – to Jezus zamiast mnie poszedł do piekła”. Wygląda nawet logicznie i można by to rozumowanie poprzeć sformułowaniem z powszechnie znanego Credo („zstąpił do piekieł”). Oczywiście w Credo nie o takie rozumienie chodzi – warto chociażby zajrzeć do punktów 631-635 Katechizmu Kościoła Katolickiego[5].

Warto też zauważyć, że „Jezus umarł za nasze grzechy” (1 Kor 15,3) natomiast zdecydowanie nie umarł „zamiast naszych grzechów”. Podobnie Jezus może „wstawiać się” za nami (Hbr 7,25), ale nie może wstawiać się „zamiast” nas.

Jednakże nie wystarczy tylko intelektualna znajomość tych trzech praw…

Pozwolę sobie na żartobliwy komentarz: Oczywiście że nie! PRAWA trzeba przestrzegać! Bo nieprzestrzeganie prawa grozi karą, w tym przypadku wieczną… i gdzie tu Ewangelia łaski? Czy Dobra Nowina?

Czy Dobra Nowina polega na tym, że zamiast 613 praw Tory mamy teraz tylko 4 prawa do przestrzegania? Skoro znów mówimy o jakimś „prawie” i o tym, że człowiek musi się starać coś zrobić według prawa…

Strona 8

Wtedy dopiero możemy poznać i przeżywać Bożą miłość i Jego plan dla naszego życia.

Czyli wcześniej nie było to możliwe. Oczywistą sprawą jest to, że nasze zbawienie jest tylko w Jezusie i że bez Niego nie ma co mówić o zbawieniu. Ale przecież wierzymy, że także ci, którzy nie przyjęli Jezusa jako Zbawiciela (bo Go nie znali, np. Indianie przed odkryciem Ameryki czy Salomon, Noe i inni święci żyjący przed Chrystusem), właśnie dzięki Jezusowi mają szansę na zbawienie.

Musimy przyjąć Chrystusa.

Czy aby na pewno musimy? Czy jest to logiczny wniosek z podanego cytatu? Znów czytelnikowi jest narzucana pewna interpretacja cytatu biblijnego wcale z niego nie wynikająca.

Przyjmujemy Chrystusa przez wiarę.

Co oczywiście jest prawdą, ale czy podany cytat na pewno o tym mówi? Według mnie nie, a już w szczególności nie mówi, jak odbywa się to przyjmowanie przez wiarę. Książeczka sugeruje natomiast, że odbywa się to w pewien określony, dalej opisany sposób.

Jak widać, podane cytaty biblijne nie uzasadniają wprost głoszonych tez. Jak zauważymy przy dalszym czytaniu, niestety, ten mankament występuje w książeczce Czy słyszałeś o czterech prawach duchowego życia? bardzo często.

Strona 9

Aby uniknąć posądzenia, że staram się maksymalnie skrytykować omawianą książeczkę, stronę dziewiątą zostawię bez krytyki. A szczerze mówiąc, nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Nawet więcej – bardzo podoba mi się sformułowanie:

Przyjęcie Chrystusa zawiera w sobie: odwrócenie się od swego „ja” i nawrócenie się do Boga, pozwolenie Jezusowi na wejście do naszego życia, przebaczenie naszych grzechów i przekształcenie nas według Jego woli.

Jakbym czytał zachętę do sakramentu pojednania (pokuty)!:

  • odwrócenie się od swego „ja” – odwrócenie się od egoizmu i grzechu

  • nawrócenie się do Boga, pozwolenie Jezusowi na wejście do naszego życia – pójście do spowiedzi

  • przebaczenie naszych grzechów – jak najbardziej, właśnie to dokonuje się w tym sakramencie

  • przekształcenie nas według Jego woli – czyli cel życia chrześcijanina: być podobnym do Chrystusa.

Podobnie, za bardzo cenną uważam zachętę:

Nie wystarczy tylko rozumieć, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym i umarł za nasze grzechy. Nie chodzi też o religijne wzruszenia. Musimy przyjąć Jezusa Chrystusa przez wiarę, aktem naszej woli.

Niestety, moje własne doświadczenie wskazuje, że ta zachęta jest raczej nie zauważana. Rekolekcje czy kursy prowadzące do „przyjęcia Jezusa jak osobistego Pana i Zbawiciela” często prowadzone są w stronę „religijnych wzruszeń”. I kto wie, czy taka książeczka nie jest w tym przypadku lepsza niż kursy – z możliwością zastanowienia się, odczekania, aż emocje opadną, wielokrotnego wracania do treści celem przemyślenia, bez presji grupy itd.

Strona 10

Zamieszczone obrazki mogłyby sugerować, że po przyjęciu Jezusa od razu i na zawsze staje się On Królem i Panem mojego życia. A przecież zwykle jest to długi proces ciągłego nawracania się i tylko nieliczni mogą powiedzieć, że Jezus naprawdę króluje w ich sercu. Dobrze natomiast jeżeli obrazki zrozumiemy jako wyrażenie pragnienia, aby Jezus królował w naszym życiu.

Wciąż problematyczne sformułowanie Boży plan – z tekstu można by wywnioskować, że Boży plan to jakiś zewnętrzny względem mnie twór – wzorzec, ideał czy wręcz niezmienialne przeznaczenie, do którego muszę się dostosować, aby doprowadzić do harmonii (a skoro nie można zmienić Bożego planu, to aby zaistniała harmonia, trzeba zmienić siebie).

Dalsze uwagi wyjaśnią ci, w jaki sposób możesz przyjąć Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela.

Zobaczmy więc, cóż to za sposób.

Strona 11

Jeśli tak, to módl się w tej chwili, w taki sposób a Pan Jezus – według swojej obietnicy – zamieszka w twoim życiu.

Należy uważać, aby domyślnym założeniem tego zdania nie stało się stwierdzenie: „Bóg nie mieszka w Twoim życiu”; czy też: „Do tej pory Bóg nie mieszkał w Twoim życiu”.

Na stronie tej podany jest też przykład modlitwy:

Panie Jezu. Potrzebuję Cię. Uznaje swoją grzeszność. Otwieram Ci drzwi mojego życia i przyjmuję Cię, jako swego Zbawiciela i Pana. Dziękuję Ci, że przebaczyłeś moje grzechy umierając za mnie na krzyżu. Proszę o Twoje kierownictwo w moim życiu. Uczyń mnie takim, jakiego mnie pragniesz.

– pięknej i wartej propagowania. Należy jednakże uważać, aby nie stała się ona jakąś magiczną formułką mającą moc zbawić człowieka przez samo wypowiedzenie. Jest to przecież tylko godna polecenia praktyka religijna, forma modlitwy zawierzenia w rodzaju Aktów wiary, nadziei i miłości, oddania się Sercu Jezusowemu, czy aktu zaufania Jezusowi wyrażonego w słowach: „Jezu, ufam Tobie”.

Należy uważać, aby ta czy inna formuła modlitewna nie stała się nagle celem samym w sobie, jakimś nadzwyczajnym środkiem zbawienia itd. Szczególnie poważnym błędem jest przedkładanie tego typu aktów pobożnościowych nad sakramenty.

Strona 12

Jak możesz upewnić się. że Jezus Chrystus zamieszkał w twoim życiu?

I znów podobne domyślne założenie – z tego zdania można wyciągnąć wniosek: Do tej pory Jezus Chrystus nie mieszkał w Twoim życiu. Warto też zauważyć, że „jednorazowe zamieszkanie Chrystusa w życiu” to nie jest to samo co „ciągłe królowanie Chrystusa w życiu” (do czego miały zachęcać obrazki z „kołami życia”).


Czy prosiłeś Jezusa Chrystusa, aby wszedł do twojego życia? Czy uczyniłeś to szczerze? Jeśli tak, to pamiętając o Jego obietnicy zawartej w Apokalipsie Jana 3,20 – gdzie On teraz jest w stosunku do Ciebie? Chrystus powiedział, że wejdzie do twojego życia.

Sprawdźmy jaka to Jego obietnica kryje się pod Ap 3,20 – którą to obietnicę po raz pierwszy książeczka przytacza na stronie 9 w następującej treści:

Chrystus Pan mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3,20).

Wydawać by się mogło, że wybrano dobry cytat biblijny do uzasadnienia stawianej tezy. Jednakże warto znać jego kontekst. Wybrany cytat pochodzi z części Apokalipsy zawierającej listy do Kościołów. Wszystkie te listy pisane są do chrześcijan, a więc do tych, do których życie Chrystus już wszedł. Jest to zachęta do nawrócenia dla „letniego” (czy wręcz „umarłego” – Ap 3,1) chrześcijanina, aby stał się radykalny. Nie jest to natomiast wezwanie skierowane do ludzi, w których życiu nie mieszka Jezus – co mogłyby sugerować poprzedzające (i następujące) ten fragment zdania książeczki.

Oczywiście można by założyć, że ten Jezus, który w życie chrześcijanina wszedł przez chrzest czy inne sakramenty – został z niego później „wygnany” przez grzech i człowiek znów jest poganinem – jednakże zdecydowanie nie jest to nauka katolicka (neguje chociażby „nieusuwalne znamię chrztu”[6].

Słowo Boże obiecuje życie wieczne tym, którzy przyjęli Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela.

Mam wrażenie, że w omawianej pozycji (a także w powstałych na jej podstawie różnych mutacjach: rekolekcjach i kursach) nadużywane jest słowo osobistego. Tak jakby Jezus był „moim prywatnym zbawicielem”, a nie Zbawicielem świata. Może to szczegół, ale podobnie rozpatrywać możemy pytanie „Czy Jezus jest Zbawicielem?”. Odpowiedź jest oczywista: NIE, ponieważ: „Jezus jest JEDYNYM Zbawicielem” – „szczegół”, a jak może zmienić postrzeganie treści!

Dziękuj często Bogu za to, że Chrystus wszedł do twojego życia i nigdy cię nie opuści (Hbr 13,5).

Zdanie to (i kontekst) może sugerować, że to właśnie teraz Chrystus wszedł do mojego życia, a wcześniej Chrystusa w moim życiu nie było (albo mnie opuścił, co byłoby sprzeczne z tym, że mnie nigdy nie opuści). Dodatkowo podany werset z Listu do Hebrajczyków: „Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam bowiem powiedział: «Nie opuszczę cię ani pozostawię»” (Hbr 13,5); nie mówi nic o tym, że to właśnie teraz (przez tę modlitwę, wyznanie itd.) Chrystus wszedł do mojego życia. Znów została dokonana pewna daleko idąca interpretacja (jeśli nie nadużycie) cytatu biblijnego, dla potwierdzenia głoszonej tezy.

Możesz być pewien, że od tego momentu, gdy opierając się na Jego obietnicy zaprosiłeś Go, Chrystus mieszka w tobie i że masz już życie wieczne. On nigdy cię nie zawiedzie.

To zdanie wprost twierdzi, że:

  • wcześniej nie miałeś życia wiecznego

  • od tego momentu (przyjęcia Jezusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela) masz życie wieczne.

Ciekawą kwestią jest, czy według tej książeczki można to życie wieczne utracić? Zdania Chrystus wszedł do twojego życia i nigdy cię nie opuści oraz Chrystus mieszka w tobie i że masz już życie wieczne. On nigdy cię nie zawiedzie mogłyby sugerować, że zbawienia nie da się utracić. Bo skoro „nigdy cię nie opuści” i „nigdy cię nie zawiedzie” to znaczyło by, że „Chrystus mieszka w tobie” na zawsze i „masz już życie wieczne” na zawsze. Bo czy można mieć życie wieczne bez Chrystusa? Albo nie mieć życia wiecznego z Chrystusem? Warto więc wiedzieć, że „nieutracalność zbawienia” nauką katolicką nie jest...

Strona 13

Strona ta jest następną bardziej przeze mnie chwaloną niż krytykowaną. Zawiera ona bardzo pożyteczną katechezę o zależności faktu, wiary i uczuć.

Warto jednakże zauważyć uwagi ks. A. Siemieniewskiego z artykułu Przyjąłem Jezusa i narodziłem się na nowo![7]

Strona 14

A teraz, gdy przyjąłeś Chrystusa

Według logiki tej książeczki – najważniejsze („akt przyjęcia”) już się dokonało. Teraz dochodzimy do wniosków z przebytej drogi – zobaczymy, jakie one są:

Z chwilą, gdy przyjąłeś Chrystusa przez akt wiary, w twoim życiu zaszło wiele zmian, a przede wszystkim:

  1. Jezus Chrystus zamieszkał w twoim życiu (Ap 3,20 i Kol 1,27).

  2. Grzechy twoje zostały przebaczone (Kol 1,14).

  3. Stałeś się dzieckiem Bożym (J 1,12).

  4. Zaczęła się w twoim życiu wielka przygoda, dla której Bóg cię stworzył i przeznaczył (J 10,10; 2 Kor 5,17; 1 Tes 5,18).

Ad 1. Może sugerować, że wcześniej Jezus nie mieszkał w moim życiu. Cytat z Apokalipsy, jak już wcześniej pokazywałem, wyrwany jest z kontekstu. Listy do Kościołów skierowane są do chrześcijan jako wezwanie do nawrócenia (wystarczy zobaczyć poprzedzający werset: „Bądź więc gorliwy i nawróć się” – Ap 3,19b), więc wymowa tego fragmentu jest sprzeczna z propagowaną wcześniej tezą. Bo albo jestem chrześcijaninem, jak podaje cytat (czyli Jezus już mieszka w moim życiu), albo też dopiero teraz zamieszkał, jak podaje książeczka (czyli w zasadzie dopiero teraz stałem się chrześcijaninem). Dużo lepszym wykorzystaniem wersetów Ap 3,19-20 jest wskazanie na konieczność „nawrócenia” przed „wieczerzą” (chociażby spowiedź przed Eucharystią). Następny wskazany cytat biblijny Kol 1,27 („Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, teraz została objawiona Jego świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały tej tajemnicy pośród pogan. Jest nią Chrystus pośród was – nadzieja chwały”) nic nie mówi o „zamieszkaniu Jezusa w moim życiu”, a już szczególnie nie mówi, kiedy i jak to się dzieje. Można by powiedzieć, że dokonuje się tu manipulacji na czytelniku, próbując mu zasugerować, że wskazany werset popiera postawioną tezę, mimo iż wcale tak nie jest. Albo autor książeczki liczył na to, że czytelnik nie będzie sprawdzał podanych cytatów (zwykle osoba obdarowana taką książeczką nie ma przy sobie Pisma Świętego), albo też dokona daleko idącej nadinterpretacji fragmentu Biblii, aby uzasadnić przeczytaną tezę.

Ad 2. Łatwo wyciągnąć wniosek, że to „przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela” (bo to właśnie według książeczki jest tym „przyjęciem Chrystusa przez akt wiary”) jest momentem w którym Grzechy twoje zostały przebaczone. Dokładny cytat z Listu do Kolosan (Kol 1,14) wygląda tak: „w którym [Jezusie] mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów”. Czy podany cytat biblijny wspiera takie rozumienie? Według mnie nie – po raz kolejny dokonano nadinterpretacji cytatu. Dodatkowo wniosek z punktu 2 prowadzić może do zastąpienia spowiedzi na rzecz „aktu przyjęcia” czy też po prostu zdewaluowania znaczenia spowiedzi.

Ad 3. Stałeś się dzieckiem Bożym – co może sugerować, że wcześniej takowym nie byłeś. Gdyby tak było, to istotnie „akt przyjęcia” trzeba by uznać za radykalnie zmieniający życie, wręcz „jednorazowy” (bo czy można kilkukrotnie stawać się dzieckiem Bożym?). Co niestety może prowadzić do zdewaluowania znaczenia chrztu czy wręcz zastąpienia sakramentu tą pobożną praktyką. Wskazany werset: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego” (J 1,12); mówi co prawda o „przyjęciu” i „staniu się dzieckiem Bożym”, jednakże nie wynika z niego, że dokonuje się to jednorazowo właśnie w momencie „przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela”.

Ad 4. Sugeruje, że wcześniej (przed „aktem przyjęcia”) nie uczestniczyłem w tej przygodzie. Jednakże cytaty z Ewangelii Jana: „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10); oraz z Listu do Tesaloniczan: „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5,18); niezbyt pasują do głoszonej tezy. Ponownie dokonana została nadinterpretacja tekstów biblijnych.

Natomiast cytat z Drugiego Listu do Koryntian („Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe” – 2 Kor 5,17) może wręcz sugerować, że „nowym stworzeniem” jestem właśnie teraz (po „akcie przyjęcia”). Co ciekawe, „nowym stworzeniem” jest ten, kto „pozostaje w Chrystusie – więc mamy tu do czynienia bardziej z pewną ciągłością (trwaniem) niż jednorazowym wydarzeniem. Dodatkowo z kontekstu można by odnieść wrażenie, że to właśnie teraz dokonało się „nowe narodzenie”, o którym mowa w trzecim rozdziale Janowej Ewangelii (rozmowa Jezusa z Nikodemem) – bo przecież dopiero teraz Zaczęła się w twoim życiu wielka przygoda, dla której Bóg cię stworzył i przeznaczył – czyli narodziłem się dla nowego, przeznaczonego mi przez Boga życia. Wniosek taki trudno uznać za ortodoksyjnie katolicki[8].

Wszystkie te wnioski można by odnieść przede wszystkim do chrztu. Zarówno zamieszkanie Jezusa w ochrzczonym, odpuszczenie grzechów, stanie się „dzieckiem Bożym”, jak i „nowe stworzenie” – jest skutkiem chrztu. Czy akt „przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela” ma porównywalną moc? Czy modlitwa zawierzenia się Jezusowi (w tej czy innej formie) ma takie skutki?

Strona przedstawiająca skutki „przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela” zawiera łącznie 7 odwołań do Biblii, z czego 7 (100%!) jest według mnie (w mniejszy lub większy sposób) „naciąganiem” treści biblijnych, aby uzasadnić głoszone tezy. Wszystkie wnioski przedstawiane przez książeczkę są dodatkowo „umocnione” następnymi zdaniami komentarza: Czy mogłoby zdarzyć się coś wspanialszego w twoim życiu, niż przyjęcie Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela? Ponieważ opisane w książeczce skutki przyjęcia Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela nie mają oparcia w podanych cytatach biblijnych, ciężko mi uznać, że jest to coś najwspanialszego, co mogło się zdarzyć w moim życiu.

Także zdanie: Czy chciałbyś w tej chwili podziękować Bogu w modlitwie za to, co dla ciebie uczynił?; sugeruje, że wskazane wyżej wnioski są jak najbardziej prawidłowe.

Strona 15

1. Codzienne przychodzenie do Boga w modlitwie (J 15,7).

2. Codzienne czytanie Pisma Świętego (Dz 17,11) – zaczynając od Ewangelii Jana.

3. Posłuszeństwo Bogu w każdej chwili życia (J 14,21).

4. Dawanie świadectwa o Chrystusie życiem i słowem (Mt 4,19; J 15,8).

5. Ufanie Bogu w każdej sprawie naszego życia (1 P 5,7).

Najpierw cytaty:

1. „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” (J 15,7).

Znów mamy sytuację, gdzie podany werset musi zostać poddany interpretacji, aby móc potwierdzić tezę. Czy w tym cytacie jest mowa o codziennym przychodzeniu w modlitwie? Dodatkowo podany cytat mógłby sugerować, że najważniejszą formą modlitwy jest prośba. Co więcej, literalne odczytanie tekstu mogłoby doprowadzić do wniosku, że:

  1. trwam w Jezusie – bo wszystko „mi się spełnia”,

  2. a skoro „mi się nie spełnia” – to znaczy, że nie trwam w Jezusie, czyli moje nawrócenie nie było szczere (bo jakby było szczere, to przecież Jezus mnie „nigdy by nie opuścił”, jak to na stronie 12 było sugerowane).

2. „Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest” (Dz 17,11).

Wreszcie cytat wprost mówiący o tym co głosi teza: codziennie badali Pisma.

3. „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14,21).

Ponownie werset uzasadniający tezę – pokazanie, że zachowywanie przykazań jest okazaniem posłuszeństwa Bogu.

4. „I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4,19); oraz: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami” (J 15,8).

Pierwszy cytat pochodzi ze sceny powołania pierwszych apostołów (Szymona-Piotra i jego brata Andrzeja) i nic nie mówi o dawaniu świadectwa. Kolejny werset nie uzasadniający tezy, dla której uzasadnienia został użyty. Drugi cytat jest lepszy – „owoc obfity” jako „świadectwo życia”.

5. „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.” (1 P 5,7).

Następny cytat potwierdzający tezę – zaufanie Bogu w każdej sprawie („wszystkie troski”).

A teraz moje wnioski po przeczytaniu strony:

Wymienione wskazówki nie są oczywiście złe, ale… Oczywiście każdy katolik zgodzi się, że czytanie Pisma Świętego czy modlitwa to sprawy ważne. Natomiast co jest najważniejsze? Według tej książeczki najważniejsze jest już za nami („akt przyjęcia”). Natomiast Eucharystia nie znalazła się nawet wśród spraw ważnych! (opisanych tu jako wskazówki do wzrastania). Nie ma się oczywiście czemu dziwić – w końcu książeczkę tę napisał protestant. Pytanie pozostaje, czy dla katolików taka hierarchia ważności jest poprawna? Czy można pominąć, że jak twierdzi Sobór Watykański II: „Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”[9]; czy też jak pisze papież Jan Paweł II: „Kościół żyje dzięki Eucharystii”?[10] Podobnie całkowicie pominięta rola została pozostałych sakramentów, a także rola Kościoła.

Strona 16

Konieczność uczęszczania do kościoła – według mnie w Polsce (wśród osób mniej angażujących się w życie religijne, a głównie do takich jest skierowana ta książeczka) najczęściej jest rozumiana jako konieczność chodzenia na Mszę niedzielną. Jednakże dalszy tekst raczej nie wskazuje na takie rozumienie. Bo czy nabożeństwo ma oznaczać także Eucharystię? Raczej nie… Dla większości katolików nabożeństwo raczej oznacza nabożeństwo majowe, czerwcowe, może jeszcze dla niektórych nabożeństwo Drogi krzyżowej. Czy dla polskiego czytelnika „wspólne zebranie chrześcijańskie” to katolicka Msza? Prędzej zostanie to odczytane jako „spotkanie ekumeniczne” (bo skoro mowa o chrześcijanach – to sugeruje, że chodzi nie tylko o katolików). Czy „Kościół” oznacza to samo co „grupa chrześcijan”? Powyższy tekst mógłby wręcz sugerować, że Kościół to tylko grupa chrześcijan wzajemnie się podtrzymujących, aby nie utracić posiadanej łaski (porównanie z żagwiami).

lub przyniosła jakiś inny pożytek – akurat dla mnie ten fragment jest powodem, z którego dzielę się nią z innymi. Wiem jednakże, że wiele osób skorzystało z niej w jak najbardziej dobry sposób, co oczywiście jest nie do pominięcia.

III. Rozłożenie akcentów w książeczce

Ciekawą kwestią jest rozłożenie objętościowe treści książeczki na poszczególne poruszane zagadnienia:

  • okładka (strona tytułowa) – 1 strona

  • miłość Boża – 2 strony

  • grzech – 2 strony

  • zbawienie – 2 strony

  • przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela – 4 strony

  • wnioski, wskazówki końcowe, zachęty itd. – 5 stron.

Jak widać, największy nacisk położony jest na „przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela” oraz na wyjaśnienie jego skutków, czyli na przedstawienie konkretnej teologicznej wizji „narodzenia na nowo” (czy wręcz „sposobu na zbawienie”) popartej specyficzną interpretacją wybranych fragmentów biblijnych.

IV. Wnioski

„Cztery prawa duchowego życia” są pewnym narzędziem ewangelizacyjnym dosyć szeroko używanym w polskiej rzeczywistości. Nie można ukryć, że dzięki temu narzędziu ogromna rzesza osób podjęła świadomą decyzję głębszego zaangażowania się w życie w wierze. Warto też nadmienić, że w „czterech prawach” zauważone zostały pewne braki czy niezgodności z doktryną katolicką – co zaowocowało np.:

  1. zmianą sformułowań w „czterech prawach” stosowanych w Ruchu Światło-Życie[11],

  2. sformułowaniem sześciopunktowego kerygmatu stosowanego przez Szkoły Nowej Ewangelizacji[12],

  3. sformułowaniem czteropunktowego kerygmatu opartego na IV modlitwie eucharystycznej[13],

  4. różnymi autorskimi propozycjami katolików zaangażowanych w ewangelizację[14],

  5. różnymi uwagami co do treści głoszonych jako kerygmat[15].

„Cztery prawa duchowego życia” – jak każde narzędzie – mogą być używane w zły sposób. Niestety są też narzędzia z samej swojej budowy wadliwe. W mojej ocenie takim właśnie narzędziem są „cztery prawa duchowego życia”.

Następujące punkty są uzasadnieniem mojej tezy:

    1. „Równanie w dół” – czyli każdy czytelnik (czy też osoba ewangelizowana za pomocą tej książeczki) najpierw zostaje sprowadzony do poziomu poganina, aby później móc mu ogłosić Dobrą Nowinę, by mógł wreszcie stać się chrześcijaninem.

    2. Wprowadzanie „aktu przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela” jako momentu „narodzenia na nowo” oraz nadawanie temu wydarzeniu znaczenia „supersakramentu” kumulującego w sobie skutki chrztu, spowiedzi i komunii. Łatwo zauważyć, że opisane „przyjęcie Jezusa” jest prawie dokładnie tym, co katolicy nazywają sakramentem. Spełnia warunki definicji sakramentu poza jednym: nie jest ustanowione przez Chrystusa, a przez Billa Brighta.

    3. Całkowite pominięcie (czy może raczej negacja) sakramentów.

    4. Całkowite pominięcie roli Kościoła.

    5. „Cytatologia” – nadinterpretacja cytatów biblijnych dla uzasadnienia głoszonej tezy. W poniższej tabelce podaję trochę statystyki pokazującej sposób stosowania cytatów oraz moją ocenę ich wykorzystania.


Cytaty podane w całości

Podany tylko adres cytatu

Razem

Liczba cytatów w całej książeczce

12

19

31

W tym liczba cytatów nie potwierdzających wprost tezy, w związku z którą zostały użyte

4

10

14

% cytatów nadinterpretowanych

33 %

53 %

45 %


Cytaty podane w całości

Podany tylko adres cytatu

Razem

Liczba cytatów na ostatnich trzech stronach[*]

1

16

17

W tym liczba cytatów nie potwierdzających wprost tezy, w związku z którą zostały użyte

0

9

9

% cytatów nadinterpretowanych

0 %

56 %

53 %


[*]Strony 14 i 15 zawierają wnioski z całej książeczki (A teraz, gdy przyjąłeś Chrystusa) oraz propozycje dalszego postępowania (Wskazówki do wzrastania w wierze). Strona 16 zawiera ostatni punkt wskazówek (Konieczność chodzenia do kościoła). Dla uściślenia należałoby zaznaczyć, że strona 16 zawiera tylko jedno odwołanie do Biblii (adres wersetu Hbr 10,25).

Jak widać, najmniej jasno jest pokazane bezpośrednie wypływanie z Pisma Świętego treści trzech ostatnich stron książeczki, a zwłaszcza skutków „aktu przyjęcia”, gdzie dokonano nadinterpretacji wszystkich wskazanych wersetów biblijnych. Oczywiście może być to spowodowane brakiem miejsca (książeczka ma być mała). Jednakże można odnieść wrażenie, że dokonuje się tu pewniej (świadomej lub nie) próby przemycenia treści niekoniecznie wynikających z Biblii czy też raczej pewnej specyficznej interpretacji przesłania Pisma Świętego (wskazanych wersetów biblijnych). Nie należy jednak zapominać, że na początku książeczki jest zachęta do czytania wskazanych fragmentów łącznie z kontekstem. Jednakże pozostaje pytanie: Czy czytelnik będzie czytał i rozważał powiązanie poszczególnych tez z podanymi cytatami, czy też przekonany dotychczasową argumentacją (lub zarzucony ilością) stwierdzi, że na pewno to prawda, skoro w tylu miejscach Biblia właśnie tak pisze?

Ciekawe jest postawienie sobie pytania: Czy na poważne traktowanie zasługuje jakiekolwiek dzieło (np. praca magisterska, doktorska, książka popularno-naukowa itd.), w którym około 50% wszystkich odwołań do literatury (tu: do Pisma Świętego) zawiera daleko posunięte interpretacje, jeśli nie przeinaczenia? A tym bardziej jeżeli dzieło to dotyczy najważniejszej w końcu kwestii – życia wiecznego?

6. Tworzenie „innej Ewangelii” – poprzez wielokrotne powoływanie się na Biblię (a w zasadzie na Nowy Testament) jako źródło głoszonych tez (co, jak widać z liczby dokonanych nadinterpretacji, jest trudne do przyjęcia), istnieje ryzyko pozostawienia w czytelniku przeświadczenia, że to właśnie proponowana przez tę książeczkę wersja interpretacji Ewangelii jest kwintesencją Dobrej Nowiny, sednem i najważniejszą częścią, cała reszta zaś to „fakultatywne dodatki”.

PRZYPISY:

[2] C.S. Keener, Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu, Warszawa 2000, s. 209.

[3] „Breviarium fidei” – Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, VII 59, Poznań 2001, s. 314.

KKK 405: „Chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym potomku nie ma on charakteru winy osobistej. Jest pozbawieniem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, ale natura ludzka nie jest całkowicie zepsuta: jest zraniona w swoich siłach naturalnych, poddana niewiedzy, cierpieniu i władzy śmierci oraz skłonna do grzechu (ta skłonność do zła jest nazywana «pożądliwością»). Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do walki duchowej” (wyróżnienia autora), Katechizm Kościoła katolickiego, http://www.katechizm.diecezja.elk.pl/kkkI-2-1.htm#o36kkkI-2-1, punkt 405.

[4] Dyskusja na ten temat toczy się na Forum Apologetyki: http://www.apologetyka.katolik.pl/forum/viewthread.php?tid=865.

[5] Katechizm Kościoła katolickiego, http://www.katechizm.diecezja.elk.pl/kkkI-2-2.htm#o38kkkI-2-2, punkty 631-635.

[6] Katechizm Kościoła Katolickiego, http://www.katechizm.diecezja.elk.pl/kkkII-2-1.htm#o2kkkII-2-1, punkt 1272.

[7] Ks. A. Siemieniewski, Przyjąłem Jezusa i narodziłem się na nowo!,
http://www.apologetyka.katolik.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=832&Itemid=111.

[8] Tamże; D. Baranowska, Jak narodzić się powtórnie, czyli biblijna idea nowego narodzenia, http://apologetyka.katolik.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=945&Itemid=50.

[9] Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, http://www.archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/kk2.html, nr 11.

[10] „Kościół żyje dzięki Eucharystii [Ecclesia de Eucharistia vivit]. Ta prawda wyraża nie tylko codzienne doświadczenie wiary, ale zawiera w sobie istotę tajemnicy Kościoła. Na różne sposoby Kościół doświadcza z radością, że nieustannie urzeczywistnia się obietnica: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28,20). Dzięki Najświętszej Eucharystii, w której następuje przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana, raduje się tą obecnością w sposób szczególny. Od dnia Zesłania Ducha Świętego, w którym Kościół, Lud Nowego Przymierza, rozpoczął swoje pielgrzymowanie ku ojczyźnie niebieskiej, Najświętszy Sakrament niejako wyznacza rytm jego dni, wypełniając je ufną nadzieją.
Słusznie Sobór Watykański II określił, że Ofiara eucharystyczna jest «źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego». «W Najświętszej Eucharystii zawiera się bowiem całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha i Chleb żywy, który przez swoje ożywione przez Ducha Świętego i ożywiające Ciało daje życie ludziom». Dlatego też Kościół nieustannie zwraca swe spojrzenie ku swojemu Panu, obecnemu w Sakramencie Ołtarza, w którym objawia On w pełni ogrom swej miłości”, Jana Paweł II, Encyklika Ecclesia de Eucharistia, http://apologetyka.katolik.net.pl/index.php?option=com_content&task=category§ionid=42&id=120&Itemid=91, nr 1.

[11] Serwis www Ruchu Światło-Życie, Cztery Prawa Życia Duchowego – cztery podstawowe prawdy będące treścią ewangelizacji, http://www.oaza.pl/dokument.php?id=613. Szczegółowe opisanie wszystkich korekt „czterech praw” dokonanych w Ruchu Światło-Życie leży poza moimi możliwościami. Warto jednakże wiedzieć, że oprócz innego sformułowania „czterech praw” zmieniono także sposób ich interpretacji.

[12] Strona Katolickiego Zrzeszenia Gdańskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji „Jezus żyje”, http://www.snegdansk.pl/kerygmat.html.

[13] Jak przyjąć Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela, „Zeszyty Odnowy” nr 18/1997, s. 61-66.

[15] M. Piotrowski, Kerygmat w kursach ewangelizacyjnych,
http://apologetyka.katolik.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=833&Itemid=111;
ks. A. Siemieniewski, Przyjąłem Jezusa i narodziłem się na nowo!,
http://apologetyka.katolik.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=832&Itemid=111.

Napisz komentarz (25 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl