-
SZCZĘŚLIWY, KOMU PRZEBACZONO - SŁOWO WŚRÓD NAS 9/2005
(5)
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Jezus
wzywa nas do świętego życia, do ścisłej więzi z Bogiem i udziału w
życiu Trójcy Świętej. Oznacza to miłość Boga i bliźniego, a
także gotowość sprzedania swoich dóbr, rozdania pieniędzy
ubogim i pójścia za Jezusem (por. Mt 19,21).
Dla
św. Pawła świętość jest całkowitą odnową umysłu, pozwalającą
człowiekowi pełnić wolę Bożą w każdej sytuacji (por. Rz 12,2). Do
tego celu winniśmy dążyć z determinacją zawodnika biegnącego po
nagrodę (por. Flp 3,13). W ujęciu św. Jana, świętość oznacza
miłowanie Boga i siebie nawzajem, gdyż „doskonała miłość usuwa
lęk” (1 J 4,18).
Codziennie,
zaraz po obudzeniu się, myślę o celu, do którego dążę. Mówię
Ojcu niebieskiemu, że pragnę być święty, jak On sam jest święty.
Następnie zwracam się do Jezusa i mówię Mu, że chcę być do
Niego podobny. Jednak wkrótce – czasem nawet zaledwie
kilka chwil od tej modlitwy – widzę, że zbaczam z Bożej drogi
do chrześcijańskiej doskonałości. Egoizm, bezmyślność, poleganie na
sobie, osądy – wszystkie te ślepe uliczki są mi aż nazbyt
dobrze znane.
Wiem,
że nie tylko ja odkrywam w sobie to rozdarcie. Czytam o patriarchach
Starego Testamentu, o pierwszych uczniach Jezusa, o życiu świętych –
i widzę ten sam dylemat. Pragniemy być święci, ale nie mamy siły, aby
się nimi stać. Wiemy, że Bóg udziela nam swojej łaski, ale nie
zawsze mamy ochotę się o nią zwracać lub z nią współpracować.
Ten
właśnie dylemat prowadzi nas do głównego tematu obecnego
numeru „Słowa wśród nas”, czyli do nawrócenia.
Jest to jedyne wyjście z pułapki grzechu, błędnych dróg i
frustracji. Jest to jedyny sposób obmywania się z brudu
naszych niedoskonałości i pełniejszego otwarcia na uzdrawiające i
oczyszczające światło Chrystusa.
Oglądając
Pana, prorok Izajasz ujrzał także swoją własną grzeszność. Jego
reakcją na to objawienie były słowa: „Biada mi! Jestem
zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach… a oczy moje
oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5). Gdy
jednak jeden z aniołów zdjął z niego winę i grzech, Izajasz
stał się nowym człowiekiem – obmytym, oczyszczonym, gotowym
służyć Panu całym swoim życiem. Izajasz ukazuje nam, że droga do
świętości sprowadza się do współpracy z łaską nawrócenia.
Jego doświadczenie, jak i wiele innych historii biblijnych, ilustruje
prawdę, że „cała skuteczność pokuty polega na przywróceniu
nam łaski Bożej i zjednoczeniu nas w przyjaźni z Bogiem” (KKK,
1468).
Mamy
nadzieję, że zamieszczone w tym numerze artykuły zachęcą nas do
codziennego nawracania się, do zostania świętymi, jak Bóg jest
święty.
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
WSZYSTKO MOGĘ W TYM, KTÓRY MNIE UMACNIA - SŁOWO WŚRÓD NAS 8/2005
(7)
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Słyszałem
kiedyś anegdotę o człowieku, który postanowił postawić swoje
ostatnie pięć dolarów na wyścigach konnych. Po załatwieniu
formalności pomodlił się słowami: „Panie, pozwól mi
wygrać ten jeden zakład”. Gonitwa ruszyła i koń, na którego
postawił ten mężczyzna, znalazł się w środku stawki. „Panie –
jęknął mężczyzna – proszę, spraw, by mój koń wygrał.”
Koń przesunął się do przodu, ale wszedł w ostatnie okrążenie dopiero
na odległym, czwartym miejscu. „Proszę Cię, Boże – błagał
mężczyzna – daj mi wygrać.” Wreszcie na ostatniej prostej
koń wyszedł na prowadzenie i zwycięsko zdążał do mety. „Dzięki
Ci, Boże – odetchnął mężczyzna – teraz już sam się tym
zajmę.”
Niektórzy
z nas uważają, że ze wszystkim potrafią poradzić sobie sami. Nie
brakuje im pewności siebie i rzadko kiedy widzą potrzebę prośby o
łaskę Bożą. Inni czują się przytłoczeni życiem i rezygnują z podjęcia
wielu zadań, ponieważ sądzą, że do niczego się nie nadają. Są
wreszcie i tacy, którzy podobnie jak mężczyzna na torze
wyścigowym, zwracają się do Boga tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Spójrzmy
teraz na te trzy grupy ludzi w świetle śmiałego, a jednocześnie
pokornego wyznania św. Pawła: „Wszystko mogę w Tym, który
mnie umacnia” (Flp 4,13). Gdyby św. Paweł żył w dzisiejszych
czasach, prawdopodobnie doradziłby tym z nas, którzy należą do
pierwszej kategorii, aby nabrali większej pokory. Tych z drugiej
kategorii zapewniłby, że mogą zwyciężać mocą Bożą. Gdy zaś idzie o
bohatera naszej anegdoty, prawdopodobnie zachęciłby go do porzucenia
hazardu.
Co
to znaczy czynić wszystko w Chrystusie? Pierwszym krokiem jest
budowanie relacji z Jezusem – mówienie do Niego i
słuchanie Go. W ten sposób otwieramy się na przyjęcie Jego
łaski i pokoju w naszym codziennym życiu. Z czasem nauczymy się, za
przykładem św. Pawła, nieustannie radować się w Panu, dziękując Mu za
to wszystko, co już uczynił, i za to, czego jeszcze pragnie w nas
dokonać.
Oczywiście
modlitwa stanowi jedynie punkt wyjścia. Ważne jest także odpowiednie
nastawienie serca, skupienie myśli na tym, co prawdziwe i szlachetne,
co miłe, sprawiedliwe i zasługujące na uznanie (Flp 4,8-9). Pozwoli
to nam wzrastać w ufności do Boga, ponieważ będziemy widzieli, jak
wzbudza On w nas dobre pragnienia i wspomaga swoją łaską nasze
wysiłki.
Tak
więc, niezależnie od stopnia wiary w siebie, pozwól Duchowi
Świętemu przemienić twoje serce. Podejmij konkretne kroki, tak na
modlitwie, jak i w codziennym życiu, by przekonać się, że naprawdę
możesz wszystko w Tym, który ciebie umacnia.
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
PRZECIW ZAGŁADZIE POLAKÓW - SŁOWO WŚRÓD NAS 7/2005
(7)
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Spośród
wszystkich nowych odkryć i technologii niosących nadzieję ludziom,
najbardziej intrygującymi a także kontrowersyjnymi są
badania genetyczne, a szczególnie badania nad embrionalnymi
komórkami macierzystymi. Ta względnie nowa dziedzina wiedzy
otwiera szerokie perspektywy, dając nadzieję zdrowia pacjentom z
wieloma różnymi chorobami i zaburzeniami.
Jednocześnie
jednak badania nam embrionalnymi komórkami macierzystymi
nasuwają liczne pytania i wątpliwości. W parlamentach, kościołach i
na uczelniach już od lat prowadzone są gorące dyskusje na ich temat.
We wszystkich tych dyskusjach powinna nam przyświecać fundamentalna
zasada: cel badań medycznych musi zawsze uwzględniać dobro człowieka.
Realizacja najszczytniejszych nawet celów powinna być poddana
pewnym zasadom. W wypadku badań nad komórkami macierzystymi są
to ogólne zasady moralne i etyka medyczna.
Oznacza
to, że zasadnicze pytania związane z badaniami nad embrionalnymi
komórkami macierzystymi nie dotyczą kwestii technicznych,
prawnych czy ekonomicznych, ale moralnych. Powinniśmy przede
wszystkim zapytać: Czy ten rodzaj badań stwarza jakieś potencjalne
zagrożenia dla dobra społecznego? Czy zgadza się z naszym rozumieniem
wartości życia i Bożego nakazu troski o wszystkich ludzi od poczęcia
aż do naturalnej śmierci?
Pismo
święte oraz nauka Kościoła głoszą, że życie ludzkie rozpoczyna się w
momencie poczęcia (Ps 139,13-16; Jr 1,4-5; Ewangelium vitae).
Życie ludzkie rozpoczyna się więc w momencie połączenia komórki
jajowej z plemnikiem i powstania nowego, niepowtarzalnego kodu
genetycznego. Wynika stąd jednoznacznie, że badania nad embrionalnymi
komórkami macierzystymi są niedopuszczalne, gdyż w ich trakcie
zabija się istoty ludzkie, każde zaś zabójstwo sprzeciwia się
woli Bożej. Żadna potencjalna korzyść, żaden przełom w medycynie,
żadne odkrycie naukowe nie może usprawiedliwiać zabójstwa
istoty ludzkiej.
W
obecnym numerze Słowa wśród nas zamieszczamy
artykuły ks. Dana Mindlinga, specjalisty w dziedzinie teologii
moralnej i konsultanta Komisji Episkopatu Stanów Zjednoczonych
do spraw Etyki Medycznej. Mamy nadzieję, że artykuły te pomogą nam
zrozumieć kontrowersje związane z badaniami, a także rozjaśnią
nauczanie Kościoła na temat wartości i potrzeby ochrony życia
ludzkiego.
Oby
treści zawarte w zamieszczonych w tym numerze artykułach były dla nas
wszystkich zachętą do modlitwy o ochronę każdego ludzkiego życia.
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
DAR EUCHARYSTII - SŁOWO WŚRÓD NAS 6/2005
(8)
LIST
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Pragnę
raz jeszcze przypomnieć tę prawdę, drodzy Bracia i Siostry, adorując
razem z wami tę tajemnicę: tajemnicę wielką, tajemnicę miłosierdzia.
Cóż większego Jezus mógł uczynić dla nas? Prawdziwie, w
Eucharystii objawia nam miłość, która posuwa się «aż do
końca» (por. J 13,1) miłość, która nie zna
miary (Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia).
Jest
znamienne, że nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II przeszedł z
tego świata, do domu Ojca, wkrótce po sprawowanej przy jego
łożu Eucharystii, w sobotni wieczór, kiedy weszliśmy już w
dzień Pański w Oktawie Wielkanocy, a jednocześnie w uroczystość
Bożego Miłosierdzia. Jego odejściu towarzyszyliśmy wszyscy wraz z
całym modlącym się Kościołem. Odszedł, ale jest ciągle z nami w
tajemnicy świętych obcowania.
Jan
Paweł II zostawił nam swój testament, którym jest całe
jego nauczanie. Swoje głębokie przemyślenia na temat Eucharystii
zawarł w encyklice Ecclesia de Eucharistia oraz w liście apostolskim
Mane nobiscum Domine, wydanym z okazji Roku Eucharystii, który
obecnie przeżywamy. My ciągle uczymy się postrzegać Eucharystię jako
dar, a zarazem tajemnicę. Tajemnicę, która w całej pełni
streszcza się w miłości, za pośrednictwem Ciała poczętego,
zrodzonego, umęczonego i zmartwychwstałego.
W
obecnym numerze, poświęconym modlitwie i Eucharystii, omówimy
najważniejsze wydarzenia związane z Eucharystią zawarte w Piśmie
świętym, w nadziei, że pomogą nam one zbliżyć się do Jezusa.
Chciałbym,
aby lektura artykułów poświęconych Eucharystii nauczyła
nas lepiej cenić ten szczególny dar, jaki Jezus nam
pozostawił. Jest to prawdziwy Pokarm z nieba (J 6,56), który
ma moc nas odnowić i utwierdzić we wzajemnej miłości. Miłość łączy
nas w jedno, zakrywa wiele słabości (1 P 4,8). Jest najważniejszym
składnikiem, który przyswajamy sobie, przyjmując
Chleb życia. Jan Paweł II powiedział, że w Eucharystii stajemy
się uczestnikami Chrystusa i ten fakt zmienia nasze życie w zaczyn
pojednania i komunii.
Niech
Eucharystia kształtuje nasze życie i kieruje wszystkimi wyborami.
Niech nas natchnie ideałami solidarności i jedności z naszymi braćmi
i siostrami żyjącymi we wszystkich zakątkach ziemi. Oby Bóg
błogosławił nam wszystkim, nowo wybranemu papieżowi, Benedyktowi XVI,
i całemu Kościołowi obchodzącemu Rok Eucharystii. Amen!
ks.
Piotr Napierkowski MIC
-
JAK WYBRAĆ 'NAJLEPSZĄ CZĄSTKĘ' - SŁOWO WŚRÓD NAS 5/2005
(6)
LIST
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Pismo
święte opowiada nam o Marcie, która była tak bardzo
pochłonięta pracami domowymi, że nie potrafiła usiąść spokojnie u
stóp Jezusa (Łk 10,38-42). Podczas Ostatniej Wieczerzy, tuż
przed męką Jezusa w Ogrójcu, Apostołowie zaczęli się spierać o
to, który z nich jest największy – dając się tym samym
odciągnąć od słów, które głosił im Jezus (Łk 22,24). Z
kolei kiedy przed wiekami Izraelici wyruszyli, by zdobyć miasto Aj,
jeden z nich, imieniem Akan, dopuścił się świętokradztwa, zatrzymując
dla siebie obłożone klątwą łupy z Jerycha, co kosztowało życie jego i
jego rodziny (Joz 7,1-26). Historie te ukazują nam, jak łatwo jest
zaangażować się w ważne dla nas sprawy do tego stopnia, że tracimy z
oczu Pana, a także jak egoizm i grzech odwodzą nas od Jezusa i Jego
miłości.
Co
więcej, źródłem naszych pokus i rozproszeń jest nie tylko
świat czysto ludzkich działań i decyzji. Wokół nas toczy się
prawdziwa walka duchowa, w której szatan ima się wszelkich
subtelnych i mniej subtelnych sposobów, aby tylko rozproszyć
nas wewnętrznie i oderwać od skupienia na Jezusie. Walka ta trwa od
czasu upadku pierwszych rodziców i zakończy się dopiero wraz z
powtórnym przyjściem Jezusa, kiedy to ostatecznie zatriumfuje
Jego wieczne królestwo.
Brzmi
to wprawdzie niezbyt zachęcająco, nie oznacza jednak, że mamy się
poddać, uważając, że jesteśmy bez szans. Wręcz przeciwnie! Jezus,
który żyjąc na ziemi przezwyciężył wszelkie pokusy i
rozproszenia, walczy dziś po naszej stronie. Posłał do naszych serc
Ducha Świętego, który daje nam moc do walki. Także święci w
niebie wspomagają nas swoim wstawiennictwem. Dzięki ich orędownictwu
mamy o wiele większą szansę odniesienia zwycięstwa w każdej bitwie,
jaką przyjdzie nam stoczyć.
W
artykułach zamieszczonych w tym numerze pragniemy zaproponować
sposoby walki z rozproszeniami na modlitwie oraz z pokusami, jakie
niesie życie. Mamy nadzieję, że okażą się wam pomocne i dodadzą wam
otuchy. Pamiętajmy wszakże o jednym – w tej walce nigdy nie
jesteśmy sami!
Niech
was Bóg wspomaga
Joe
Difato
-
ŚPIEWAJCIE PANU. BŁOGOSŁAWCIE JEGO IMIĘ - SŁOWO WŚRÓD NAS 4/2005
(6)
LIST
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Kiedy
zaczynam się modlić, najpierw uświadamiam sobie swoją sytuację.
Wyznaję, że Jezus jest moim Zbawicielem i że sam nie mogę się zbawić.
Stwierdzam, że nie jestem w stanie sprostać wyzwaniom kolejnych dni
bez mocy Jezusowego zmartwychwstania. Następnie robię krótki rachunek
sumienia i żałuję za wszystkie popełnione ostatnio grzechy.
W
dalszej części modlitwy stawiam sobie przed oczy obrazy, które
pomagają mi doświadczyć miłości Jezusa. Czasami wyobrażam sobie, że
stoję w ciepłym, wiosennym deszczu, wraz z którym obmywa mnie i
przenika Boża łaska i błogosławieństwo. Innym razem wystawiam się w
wyobraźni na działanie słońca lub łagodnego wiatru. Obrazy te
pomagają mi zrozumieć, jak wspaniale jest przebywać w obecności Boga.
W
Okresie Wielkanocnym obrazy nieskończonej miłości Bożej nabierają
szczególnego znaczenia w świetle takich fragmentów Pisma świętego,
jak: «ani śmierć, ani życie
nie zdoła nas odłączyć od
miłości Boga» (Rz 8,38.39), lub: «Ani oko nie widziało,
ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak
wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują» (1 Kor
2,9). Obietnice te przypominają mi, że Jezus jest z nami
każdego dnia, w każdej godzinie i w każdej sekundzie, że przez cały
czas jesteśmy ogarnięci Jego miłością.
Przed
swoim nawróceniem nie znałem miłości Jezusa. Nie rozumiałem, co
uczynił dla mnie na krzyżu i nie traktowałem Go jako swego Pana, a
nawet jako rzeczywistej osoby. Sądziłem, że wiara polega na tym, żeby
być dobrym i starać się zasłużyć na niebo. Jednak w maju 1971 roku
Jezus otworzył mi oczy i objawił mi siebie. Wtedy obietnica
zmartwychwstania stała się największym skarbem mojego życia.
Dzielę
się z wami tymi refleksjami, gdyż jestem przekonany, że Jezus
pragnie, abyśmy doświadczali Jego nieskończonej miłości tak
namacalnie, jak ciepła słońca czy świeżości wiosennego deszczu. On
otworzył nam wszystkim drogę do nowego życia życia
zakorzenionego w Jego miłości.
Tematem
obecnego numeru «Słowa wśród nas» jest właśnie nowe życie
w Chrystusie. W naszych artykułach pokażemy, że słowo Jezusa ma moc
uzdrowić nasze rany, uciszyć każdą burzę i przemienić nas w ludzi
żyjących wiarą. Wyjaśnimy też, co to znaczy «zobaczyć»
zmartwychwstałego Jezusa oczyma wiary.
Rozważając
zmartwychwstanie Jezusa, bądźmy otwarci na przyjęcie ogromu łaski
spływającej na nas w tym okresie liturgicznym. Niech Bóg błogosławi
wam wszystkim.
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
ŁASKA PUSTYNI - SŁOWO WŚRÓD NAS - WIELKI POST/2005
(5)
LIST
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Czy
nie masz wrażenia, że kiedy wszystko idzie dobrze i udaje nam się z
powodzeniem kierować swoim życiem, nie zabiegamy zbytnio o kontakt z
Bogiem? Kiedy jednak pojawia się kryzys na przykład poważna
choroba, jakaś osobista tragedia zaczynamy instynktownie
lgnąć do Boga, czując, że nie ma dla nas żadnej innej alternatywy.
To
właśnie przylgnięcie do Boga powinno być centralnym doświadczeniem
Wielkiego Postu. Przesłanie tego okresu liturgicznego z jego
naciskiem na modlitwę, post i jałmużnę zaprasza nas do
porzucenia swego wygodnego i przytulnego otoczenia, by zmierzyć się z
własnymi brakami i ograniczeniami. Jest to dla nas czas wyjścia na
pustynię tak jak czynili to Abraham, Mojżesz i Jezus
po to, by pogłębić swoją relację z Bogiem.
W
opustoszałym i jałowym krajobrazie pustyni, przy ograniczonych
zapasach żywności i wody, odcięci od wygód codziennego życia, nie
mamy innego wyboru, jak zwrócić się o pomoc do Boga. Paradoksalnie,
na tym martwym pustkowiu spotykamy Dawcę życia.
Gdybyśmy
mieli okazję porozmawiać z ojcami pustyni, wszyscy oni zgodnie
powiedzieliby, że prędzej czy później każdy z nas uda się na pustynię
lub zostanie tam wyprowadzony przez kryzys. Po co więc
czekać, aż pustynia sama do nas przyjdzie? Możemy wyruszyć na nią już
dziś, wyrzekając się wygód tego świata i poczucia
samowystarczalności, by znaleźć się bliżej Boga. Czy może być ku temu
właściwszy czas niż okres Wielkiego Postu?
Naturalnie,
nie mówimy tu dosłownie o czterdziestodniowej wyprawie na najbliższą
pustynię! Mówimy o ogołoceniu duchowym i doświadczeniu własnych
braków, po to by zbliżyć się do Boga. Może to oznaczać skromniejsze
posiłki lub ograniczenie czasu przeznaczonego na oglądanie telewizji.
Może rezygnację z ulubionej formy rozrywki lub wstawanie o godzinę
wcześniej, aby móc się spokojnie pomodlić. Obojętnie, co wybierzemy,
musimy jednak pamiętać, że istotą jest nie to, by czegoś się wyrzec,
lecz to, by zamiast wszystkich tych ważnych dla nas rzeczy podjąć
coś, co przybliży nas do Boga dłuższą modlitwę, lekturę Pisma
świętego, medytację, spowiedź, Mszę świętą.
Nasze
wielkopostne wydanie Słowa wśród nas trafi do rąk ponad
miliona czytelników na całym świecie. Wyruszmy wspólnie na pustynię
drogą modlitwy i postu. Prośmy Boga, abyśmy mogli Go tam spotkać. I
oby to spotkanie zapewniło nam zwycięstwo nad pokusami,
rozproszeniami na modlitwie i innymi przeszkodami, które utrudniają
nam pełnienie woli Bożej. Pamiętajmy, że każde nasze zwycięstwo jest
zwycięstwem całego Kościoła. Niech Bóg błogosławi nam wszystkim.
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
KIM JEST DUCH ŚWIĘTY? - SŁOWO WŚRÓD NAS 1/2005
(7)
LIST
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Czy
widziałeś kiedyś pana młodego, któremu nie zależało, by jego
narzeczona w dniu ślubu wyglądała jak najpiękniej? Albo pannę młodą,
która nie przywiązywałaby wagi do sukni ślubnej, welonu i wszystkich
tych dodatków, które mają podkreślić jej urodę w tym szczególnym
dniu? Jednak oboje państwo młodzi zdają sobie sprawę, że piękno
wybranego czy wybranki sięga o wiele głębiej. Podziwiają oni w sobie
nawzajem również piękno wewnętrzne – ofiarność, czułość,
męstwo, dojrzałość – i widzą ich odbicie w zewnętrznym
wyglądzie drugiego.
Jezus
jest naszym Oblubieńcem. On wie, że stworzeni na obraz i podobieństwo
Boga, jesteśmy «bardzo dobrzy» (Rdz 1,31) i patrzy na nas
z miłością. Dostrzega nasze wewnętrzne piękno – nasze
pragnienie czystości, świętości i jedności z Nim. Jeśli nawet «wygląd
zewnętrzny» naszych uczynków nie odzwierciedla pragnień naszego
wnętrza, On mimo to otacza nas miłością, zawsze gotów nas oczyszczać,
uzdrawiać i wyzwalać.
Św.
Teresa z Avili porównywała duszę ludzką do drogocennego kryształu,
którego niewyobrażalne piękno ukryte jest pod warstwą smoły. Smoła
ta, według Teresy, oznacza nasze grzechy, z których Bóg pragnie nas
oczyścić, gdyż przyćmiewają światło i piękno naszych dusz.
To
właśnie po to, by odsłonić piękno naszych dusz, Jezus udziela nam
Ducha Świętego, który mieszkając w naszych sercach, przemienia
Kościół Jezusa w piękną Oblubienicę. To Duch Święty otwiera oczy
naszych serc, abyśmy widzieli w Jezusie nie tylko doskonałego
Nauczyciela, ale naszego osobistego Zbawiciela. To On delikatnie
porusza nasze sumienia, pokazując, co w nas wymaga zmiany, a
następnie pomagając nam jej dokonać. Na wszelkie sposoby próbuje
wydobyć z nas nasze wewnętrzne piękno.
Stare
porzekadło głosi, że piękne jest to, co się komu podoba. Możemy więc
powiedzieć, że kochający Bóg nie zatrzymuje się na naszych grzechach,
ale patrząc na nas, raduje się pięknem ukrytym pod warstwą grzechu i
słabości. Dodajmy jednak i to, że nasze piękno jaśnieje większym
blaskiem, kiedy jesteśmy w stanie łaski.
Rozpoczynając
nowy rok, postanówmy więc sobie trwać w łączności z Duchem Świętym.
Nasłuchujmy Jego głosu i idźmy za Jego natchnieniami. Dajmy Mu szansę
wydobycia z nas piękna Oblubienicy Chrystusa. Już teraz możemy
zakosztować tego, co Pismo święte obiecuje nam w przyszłym życiu.
Możemy stać się przepiękną Oblubienicą Pana, z tęsknotą oczekującą
dnia, kiedy już na zawsze zjednoczymy się z Umiłowanym naszych dusz
(por. Ap 21,2).
Niech
Bóg błogosławi wam wszystkim w rozpoczynającym się roku.
Joe Difato
-
PRZYJDŹ, PANIE JEZU - SŁOWO WŚRÓD NAS 12/2004
(5)
Drodzy
Bracia
i Siostry!
Zawsze
w Adwencie staram się przeczytać przynajmniej fragmenty przekazów
ewangelicznych o narodzeniu Jezusa. Usiłuję się wtedy skupić na
jednej scenie, na przykład radości aniołów, pokłonie pasterzy,
zwiastowaniu Maryi czy decyzji Józefa, by przyjąć do siebie Maryję
wraz z Dziecięciem, które nosiła w łonie. Myślą przenoszę się do
Betlejem, towarzysząc wyobraźnią wszystkim tym wydarzeniom i próbując
zrozumieć, jakie znaczenie mają dziś dla nas narodziny Jezusa.
Kościół
w „Katechizmie Kościoła Katolickiego” wyraża pragnienie,
abyśmy „uczestnicząc w długim przygotowaniu pierwszego
przyjścia Zbawiciela” i widząc w Nim wypełnienie Bożych
obietnic, odnowili w sobie „gorące pragnienie Jego drugiego
Przyjścia” (KKK, 524).
Wszystko
to sprowadza się do prostego rozumowania – kiedyś, w odległej
przeszłości, Bóg obiecał zesłać Mesjasza i kiedy nadszedł właściwy
moment, dotrzymał złożonej obietnicy. Ten sam Bóg obiecał nam
również, że Jezus przyjdzie ponownie, by wprowadzić nas do swego
wiecznego królestwa. Możemy więc być pewni, że i tym razem – we
właściwym czasie – dotrzyma danego nam słowa.
Jezus
złożył nam tę obietnicę dwa tysiące lat temu, a do jej wypełnienia
mogą upłynąć kolejne dwa tysiące. Niezależnie jednak jak długo –
a może krótko – przyjdzie nam jeszcze czekać, wiemy na pewno,
że to się stanie. Wyczekujmy Go więc z cierpliwością i radosną
nadzieją, pamiętając, że Bóg dał nam wiele obietnic przeznaczonych
właśnie na ten czas oczekiwania – obietnic, które codziennie
wypełnia w życiu wierzących. Obiecał karmić nas własnym Ciałem i
Krwią. Obiecał być z nami zawsze – aż do skończenia świata.
Obiecał zaspokajać każdą naszą potrzebę.
Stańmy
więc w tym miesiącu myślą przy żłóbku betlejemskim, by adorować Tego,
który jest wypełnieniem tylu wielkich i małych Bożych obietnic. I
ufając, że będzie je wypełniał także w przyszłości, złączmy się z
aniołami i świętymi, wołając: „Przyjdź, Panie Jezu!”.
Bóg
pragnie mówić do swoich dzieci, tak jak mówił do Maryi i Józefa,
Symeona czy Anny. Każdy z nas może też spotkać Jezusa, tak jak
pasterze czy Mędrcy. Z naszej strony potrzeba tylko otwartego serca
oraz znalezienia choćby krótkiego czasu na codzienną rozmowę z
Bogiem.
Niech
Jezus błogosławi Wam i Waszym bliskim w nadchodzących tygodniach.
Niech rozjaśni nad Wami swoje oblicze, abyście zaznali Jego pokoju i
radości. W imieniu całej redakcji „Słowa wśród nas”
życzymy wszystkim Czytelnikom szczęśliwych i błogosławionych świąt
Bożego Narodzenia!
Wasz
brat w Chrystusie
Joe
Difato
-
ZBAWIENIE I CHWAŁA, I MOC U BOGA NASZEGO - SŁOWO WŚRÓD NAS 11/2004
(8)
Drodzy
Bracia i Siostry!
Pełna
tajemniczych symboli i niejasnych aluzji księga Apokalipsy św. Jana
stanowi prawdziwe wyzwanie dla czytelnika. Większość z nas nie
zetknęła się dotąd z tzw. pismami apokaliptycznymi i nie za bardzo ma
pojęcie, jak interpretować przedstawione w niej wydarzenia. Jednak
pierwsi chrześcijanie rozpoznawali w Apokalipsie znany sobie gatunek
literacki i nie mieli większego problemu z jej odczytaniem.
Wiedzieli, czym różni się ona, dajmy na to, od księgi Izajasza,
rozumieli większość obrazów. Zdawali sobie sprawę, że nie ma to być
zaszyfrowana kronika końca świata, ale przesłanie nadziei dla
wszystkich, którzy trwają w bliskości Jezusa.
My,
żyjący w XXI wieku, zazwyczaj myślimy zupełnie innymi kategoriami niż
pierwsi chrześcijanie. Jeśli więc chcemy naprawdę zrozumieć księgę
Apokalipsy, musimy spojrzeć na nią „starożytnymi oczami”.
Musimy wejść głęboko w świat wierzących z I wieku po Chrystusie i
spróbować odkryć zawarte w tej księdze skarby.
Joe
Mindling OFMCap, jeden z naszych konsultantów teologicznych,
spróbował zmierzyć się z wyzwaniem Apokalipsy w dwóch pierwszych
artykułach. Jego cenne uwagi i wyjaśnienia pomogą nam w
„rozszyfrowaniu” tej księgi i odczytaniu jej w tym duchu,
w jakim została napisana – jako natchnionego tekstu niosącego
nam ufność i nadzieję. Jak pisze o. Joe: „Apokalipsa biblijna
wybiega w przyszłość – nie po to jednak, by przepowiadać
konkretne daty i wydarzenia. Autor Apokalipsy ukazuje przyszłość jako
gwarantowaną rzeczywistość, stanowiącą rezultat wyborów podejmowanych
przez nas obecnie”.
Czy
Apokalipsa ma coś do powiedzenia współczesnemu czytelnikowi?
Zdecydowanie tak. Do dziś w wielu miejscach świata nasi bracia w
wierze znoszą prześladowania i cierpienia przypominające te z
pierwszych wieków chrześcijaństwa. Gdzie indziej zauważa się silną
tendencję do usuwania Boga z życia publicznego. Czy księga Apokalipsy
może nam pomóc? I tu odpowiedź jest jednoznacznie pozytywna.
Podstawowym przesłaniem Apokalipsy jest to, by wytrwać przy Bogu,
przezwyciężając zło dobrem. Apokalipsa utwierdza nas w przekonaniu,
że Bóg jest z nami oraz że widzi wszystkie nasze zmagania i
cierpienia. Przypomina, że Jezus powtórnie przyjdzie w chwale, by
wprowadzić nas do wiecznego królestwa. Wreszcie zachęca, byśmy pod
natchnieniem Ducha Świętego wołali: „Jezu, Ty jesteś Gwiazdą
poranną. Przyjdź i napój swą Oblubienicę wodą życia” (por. Ap
22,16-17).
Oby
rozważanie księgi Apokalipsy pomogło nam wszystkim wytrwać w obliczu
wszelkich prześladowań i niezasłużonego cierpienia. Niech Bóg nas
wszystkich umacnia!
Joe Difato
|