Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI arrow Świadkowie Jehowy arrow GENEZA I HISTORIA DOKTRYNY ŚWIADKÓW JEHOWY arrow III. POWSTANIE I ROZWÓJ SEKTY. RYS IDEOLOGICZNY KOLEJNYCH PREZYDENTÓW

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
III. POWSTANIE I ROZWÓJ SEKTY. RYS IDEOLOGICZNY KOLEJNYCH PREZYDENTÓW PDF Drukuj E-mail
Napisał GRACJAN LIPIŃSKI   

Gdy zapytamy świadka Jehowy o korzenie jego wiary, odpowie nam bez zająknięcia: „Według Biblii Rodowód Świadków Jehowy ciągnie się od wiernego Abla”[24]. Tym czasem, to Karol Russell zainicjował działanie „ruchu badackiego” u siebie w domu w roku 1870 – zaczął spotkania biblijne w gronie najbliższej rodziny i trzech przyjaciół. Ruch ten został oficjalnie zarejestrowany w 1914 roku w Londynie pod nazwą „Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego”. W 1881 roku K. Russell powołał do istnienia korporację wydawniczą o nazwie „Strażnica Syjońska – Towarzystwo Traktatowe”, którą w 1884 roku zarejestrował w Pensylwanii jako spółkę akcyjną będąc jej prawie 100% udziałowcem[25]. W roku 1909 powstała nowa korporacja o nazwie: „Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej” znana od roku 1956 pod nazwą „Zarejestrowane Nowojorskie Towarzystwo Biblijne i Traktatowe – Strażnica”[26]. Współczesną nazwę: „świadkowie Jehowy” sekta zawdzięcza Josephowi Franklinowi Rutherfordowi, następcy Karola Russella, który wprowadził ją w 1931 roku podczas kongresu w Columbus[27]. Do roku 1931 działaczy ruchu nazywano: „badaczami”, „russellitami”, „ludźmi Strażnicy”, „ludźmi Brzasku Tysiąclecia”.

III.1. Charls Taze Russell

     nazywał zakładane przez siebie zbory „eklezjami” bądź „klasami”, które cieszyły się dużą swobodą w działaniu. Gdyż przez dość długi okres czasu założyciel nie był on zainteresowany tym co się w nich dzieje. Zajmował się przede wszystkim działalnością Towarzystwa traktatowego Strażnica a poza tym oczekiwał bliskiego końca świata[28]. Sytuacja znacznie się zmieniła po 1881 roku, kiedy szeregi badaczy znacznie zwiększały swoją liczebność. Zaczął publikować artykuły mówiące o konieczności wprowadzania „porządku podczas zgromadzeń świętych”[29] i konieczności wyboru starszych, którzy mogliby całościowo czuwać nad „eklezjami” (1895).

W ten sposób przywódca „został sprowokowany” do ogłoszenie siebie w 1879 roku wysłannikiem Bożym twierdząc, że Bóg powołał go do jedynie prawdziwego wykładania Pisma świętego[30]. Swą działalność „dogmatyczną” uwieńczył artykułami w „Strażnicy” (od 1879), „Badaczu Pisma św.” (od 1889) i „Trybunie Ludów” (od 1909) ale nade wszystko serią książek zatytułowaną „Brzask Tysiąclecia” – dziś popularnie zwaną „Wykładami Pisma świętego” (bo tak pod wspólnym tytułem wydano je w 1904 roku). Co więcej, autor zażądał, aby wierni wysoko cenili jego „Wykłady”, by stawiali je jeżeli nie wyżej od Biblii, to przynajmniej na równi z nią[31]. Posuwając się w swoim absurdzie – niezrozumienie istoty natchnienia Biblii pozwoliło mu na jej ocenzurowanie. I w ten sposób polecił wykreślić swoim „wiernym” m. in. Mk 16, 9–20; Łk 22, 43; 23, 34; J 5, 25; 1 P 2, 5; 2 P 1,1; Jk 5, 16; Ap 5, 3. 13. Założyciel badaczy nie akceptował również tradycji Kościoła, ani żadnych świadectw wiary datowanych na pierwsze wieki istnienia kościoła. Branie pod uwagę tradycji nazywa bałwochwalstwem i przesądem. Ale mimo tak radykalnej negacji wszelkich tradycji (o paradoksie!!!) widział potrzebę odwołania się do jakichś znanych z historii poprzedników, którzy w jakikolwiek sposób utożsamialiby się z jego doktryną. I w ten sposób, do grona swych „religijnych przodków” zaliczył „całą plejadę” heretyków kościoła Katolickiego m. in.: Jana Wiclifa za odrzucenie Mszy św.; Ariusza, ponieważ odrzucił naukę o Trójcy św.; Piotra Waldo, ponieważ negował spowiedź, modlitwę za zmarłych, oraz odrzucał sakrament chrztu i kapłaństwa; Marcina Lutra za głoszenie nauki o usprawiedliwieniu przez wiarę pomijając uczynki. Tę jak widać skomplikowaną i rozbudowaną naukę próbował podsumować i ujednolicić we wspomnianych już „Wykładach”, które ukazywały się w kolejnych częściach: I „Boski plan wieków” (1886); II „Nadszedł czas” (1889); III „Przyjdź Królestwo Twoje” (1891); IV „Dzień pomsty” (1897); V „Pojednanie między Bogiem i człowiekiem” (1899); VI „Nowe stworzenie” (1904) a tom siódmy, dziś przypisywany również autorstwu Russella ukazał się w rok po jego śmierci tj. w 1917 roku i prawie w całości jest dziełem jego następców: Fishera i Woodwortha[32]. Ostatecznie całość „Wykładów” zawiera ponad 3 tys. stron, gdzie miła się zawrzeć cała nauka Świadków Jehowy. Lecz niestety zaraz po śmierci Russella okazało się, że raczej wątpliwa była słuszność pracy Russella. Gdyż pierwszy jego następca, jak i kolejni dokonywali wiele istotnych zmian w zapisanej już doktrynie; o czym powiem dalej, przy każdym z „prezydentów” (takim mianem określają się kolejni po Russellu przywódcy sekty).

Ogólnie dorobek pisarski Russella jest ogromny[33]. Jednak opinie największych polskich znawców w tej dziedzinie zdają się nie odzwierciedlać entuzjazmu autora: „K. T. Russell pozostawił po sobie pokaźną spuściznę piśmienniczą. Jedyną dziedziną, która go interesowała było Pismo św., i z niego czerpał wnioski dla swej nauki. Nie był on jednak przygotowany do studium ksiąg świętych. Nie znał języków starożytnych, a do swych wykładów posługiwał się tzw. konkordancjami. Brak przygotowania do studium Pisma św. wyraźnie razi kompetentnego czytelnika. Drugim fatalnym błędem Russella jest to, iż cytaty Pisma św. starał się dopasować do z góry obmyślanych tez, naginając je w sposób zupełnie dowolny. Sposób przedstawiania treści najczęściej jest zawiły. W ťWykładachŤ niekiedy nie wiadomo, co autor chce dowieść, na czym się opiera, cytując obok poważnych autorów, wycinki z gazet, listy nieznanych pastorów. W działalności piśmienniczej K. T. Russella widać znamionującą amerykan gorączkowość, brak sumiennego przemyślenia materiału i należytego usystematyzowania. W sposobie układu dzieła, w frapujących tytułach ujawnia się Russell kupiec, który interesującymi, tajemniczymi tytułami pragnie pozyskać nabywcę. (…) Stworzył system religijny pełen fantazji i sprzeczności. (…) Jasne systematyczne ujęcie doktryny sekty badaczy (…) jest niezmiernie trudne. Ks. dr S. Ufniarski określa iż praca w tej dziedzinie jest bardzo uciążliwa i często niewdzięczna. Nieraz kilka godzin wczytywania się w sekciarskie pisma nie przyniosło żadnej nowej myśli, nowego punktu nauki. Wpływ ma na to specyficzna terminologia badaczy i kompletny chaos w pismach. Na jednej stronie druku porusza założyciel badaczy 100 tematów i znowu jeden i ten sam temat porusza w kilku tomach”[34].

Podobną opinię formułuje, wspomniany przez cytowanego wyżej autora ks. Stanisław Ufniarski: „Brak podstawowych studiów biblijnych i dyletantyzm w najjaskrawszym tego wyrazu znaczeniu widać w dziełach Russella na każdej stronicy. Wywody swe Russell opiera na apriorystycznej koncepcji; z dowodu, w ten sposób wywodzącego swoją genezę, argumentuje Russell jakoby aposteriori jedynie dlatego, że wyprowadzony wniosek odpowiada założeniu, jakie dla autora było potrzebne. Dlatego to, chociaż Russell sam doszedł do syntetycznej koncepcji swej nauki, jednak nie wiadomo co autor przyjmuje, na czym się opiera i czego chce dowieść. Znalezienie syntezy a nawet zorientowanie się w doktrynie Badaczy ogromnie utrudnia terminologia o specyficznym sekciarskim zabarwieniu”[35].

Okazuje się więc, że „Wykłady” Russella są wyłącznie ilustracją „standardowej” sekciarskiej interpretacji Pisma św. Russell uważał, że od czasów śmierci apostołów nikt nigdy nie rozumiał Biblii w sposób właściwy. Potwierdził takie aspiracje w „Strażnicy” z 1910 roku, gdzie pisze iż „Wykłady” są nieodzowną pomocą na drodze rozumienia Pisma. Dla ilustracji posłużył się przykładem: Gdyby ktoś przez 10 lat starał się zapoznać z treścią „Wykładów” a potem zaprzestał je czytać i zająłby się tylko Biblią, „to wówczas choćby przez 10 lat wnikał w Biblię, przejdzie w ciągu 2 lat do ciemności. O ile zaś będzie czytał tylko ťWykłady Pisma ŚwiętegoŤ z cytatami Biblii, to po 2 latach będzie jeszcze w świetle, gdyż posiadł światło Biblii”[36].

Autor tak bardzo cenił swoje „Wykłady”, że groził karami, gdyby ktokolwiek ośmielił się w nich coś zmienić[37]. Jednak zaraz po niespełnionym proroctwie roku 1914 sam zmuszony był dokonać zmian, osłabiających przynajmniej wymowę swoich nie spełnionych przepowiedni (co można stwierdzić na podstawie porównania wydań z przed roku 1914 i po nim). Co więcej, groźbami i cenzorską ręką Russella nie przejął się jego następca – Rutherford. Dla którego piramida Cheopsa w Gizie nie była już „dziełem bożym”, czy „kamiennym świadkiem Boga”, lecz „dziełem Szatana”![38]. Dziś wiemy, że przeciw tego typu jawnym fałszerstwom Rutherforda (dotyczącym przede wszystkim „Wykładów”) wystąpiło kilku dyrektorów Towarzystwa Strażnica z zarzutami zmiany istotnych nauk założyciela. Za co Rutherford usunął „trudnych” (31!) dyrektorów, powołując na ich miejsce osoby, które nie miały nic przeciw[39].

Tak w zarysie przedstawia się dorobek życiowy i doktrynalny założyciela i pierwszego przywódcy „Badaczy Pisma świętego”.

III.2. Joseph Franklin Rutherford

     pochodził z rodziny baptystów. Podręcznik historii świadków Jehowy podaje informacje o nim jako studencie prawa w college'u[40]. Co wydaje się być ewidentnym kłamstwem, gdyż nie ma go na liście ówczesnych studentów; pracował on w sądzie jedynie jako protokolant. Pierwszy kontakt Rutherforda z sektą był zupełnie przypadkowy, gdy w 1894 roku kolporterki Russella sprzedały mu kilka tomów „Wykładów”, które zainteresowały go do tego stopnia, że wstąpił w szeregi badaczy –przyjmując chrzest w 1906 roku.

O jego życiu przed wstąpieniem do sekty, bardzo jednoznacznie pisze A. Różanek: „…przywódcą był następny karierowicz – Joseph Franklin Rutherford, który minował się „prezydentem” swej organizacji. Po rocznym pobycie w więzieniu (za szpiegostwo na rzecz Niemiec), zwolniony na mocy amnestii, zabawia się w proroka i wzorem swego poprzednika przepowiada nadejście nowej ery, która tym razem ma się rozpocząć w roku 1925, kiedy to nastąpi koniec starego świata i rozpocznie się „Nowy świat”[41].

Rutherford wybrany w 1917 roku przez walne zgromadzenie akcjonariuszy Towarzystwa Strażnica, był zmuszony zaradzić największemu jak do owego czasu kryzysowi w szeregach badaczy, który związany był z dobrze nadal pamiętanym „nieszczęsnym” rokiem 1914 i śmiercią założyciela. Poza tym nowo wybrany przywódca skutecznie usuwał wszystkich, którzy miewali wątpliwości co do jego nowatorskich w stosunku do Russella nauk[42].

Sytuacja poprawiła się trochę po okresie jego „męczeństwa” tzn. po wyjściu z więzienia. Gdzie miał przebywać wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami przez 20 lat, za występowanie przeciw pełnieniu służby wojskowej, co uznawał za niezgodne z honorem i sumieniem człowieka. A był to czas, gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny z Niemcami i ogłosiły powszechny pobór do wojska. Z reguły patriotyczne społeczeństwo amerykańskie bardzo negatywnie odbierało akcje badaczy przeciw służbie wojskowej. Jednak pobyt Rutherforda w więzieniu nie trwał nawet rok, gdyż wpłacono za niego kaucję. Sam fakt aresztowania był wystarczający by obwinić za niego kler i wzmocnić propagandę, przez entuzjastyczne powitanie powracających badaczy – „męczenników za wiarę” [43].

Zaraz po opuszczeniu więzienia Rutherford zdał sobie sprawę, że stawienie czoła największemu w historii kryzysowi domaga się podjęcia dalej idących radykalnych środków, które powinny zmierzać do zmiany charakteru władzy jaką do tej pory pełnił założyciel. W ten sposób doszedł do wniosku, że aby wprowadzić większą organizację badaczy, dyscyplinę i posłuszeństwo należy wprowadzić teokrację – czyli „rządy Boże” sprawowane przez siebie. Autorytarna centralizacja pozbawiła zbory wszelkiego rodzaju demokracji, która dotychczas objawiała się przede wszystkim, niezależnymi od centrali wyborami „starszych” zboru przez jego członków. Tym sposobem Rutherford zaczął odbudowywać i formować badaczy jako nową silnie propagandową społeczność ludzi, odcinającą się od chrześcijaństwa. A o ambitnych propagandowych planach Josepha R. tak pisał Schnell, niegdyś wysoki funkcjonariusz sekty: „…pomiędzy 1919 a 1922 rokiem wśród przywódców powstała myśl na skalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia olbrzymiej, o światowym zasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych i drukowanych przez Towarzystwo Strażnica, a za uzyskane w ten sposób pieniądze zbudować wymarzoną światową organizację”[44].

Jednym z istotnych epizodów działalności kierowniczej Rutherforda było wydanie w 1920 roku broszury pt. „Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą!”[45]. W której autor skutecznie mobilizując „wiernych”, do jak się w przyszłości okazało fanatycznej służby, przepowiadał koniec świata. Który miał się objawić widzialnym powrotem Chrystusa i jego 1000 letnim panowaniem na ziemi. Miało się to wszystko stać jeszcze za życia pokolenia z 1914 roku. O szerszych konsekwencjach tej publikacji wspomnę jeszcze przy omawianiu prezydentury współczesnego prezydenta M. Henschela.

Wracając do wspomnianej antymilitarnej postawy Rutherforda, trzeba wspomnieć, że antywojskowa stanowisko nowego przewodniczącego świadków stała w sprzeczności z nauką ich założyciela[46]. Co więcej, była to pierwsza zmiana jaką zaprowadził Rutherford.

Kolejnym spektakularnym przedsięwzięciem propagandy Rutherforda było wydanie w wielomilionowym nakładzie broszury pt. „Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą!”. O której dziś właściwie żaden ze świadków Jehowy nic nie potrafi powiedzieć – nie wiedzą o niej?!? W związku z unikatowością nauk zawartych w tym „dziele”, przytoczę kilka cytatów (str. 60):

„Możemy przeto z ufnością oczekiwać, że rok 1925 zaznaczy się powrotem Abrahama, Izaaka, Jakuba i wiernych proroków Starego Zakonu”.

„Opierając się tedy na argumentach powyżej wyłuszczonych, że stary porządek rzeczy, stary świat skończył się, a zatem przemija, i że nowy ład nastaje, oraz że rok 1925 zaznacza się zmartwychwstaniem wiernych i zasłużonych mężów starożytności i początkiem odbudowy, słusznym będzie mniemać, że miliony z ludzi żyjących teraz na świecie będą jeszcze znajdować się na świecie w roku 1925. A wtenczas, opierając się na obietnicach wymienionych w Słowie Bożym, musimy przejść do stanowczego i niezaprzeczonego wniosku, że miliony z żyjących teraz na świecie ludzi nigdy nie umrą”.

Jednak rok 1925 stał się ku rozpaczy większości badaczy kolejną klęską. Wielu świadków odeszło. Nie pomogły kolejne roztaczające nową wizję świata artykuły w „Strażnicy”. Trzeba było czasu, by kolejny błąd odszedł w zapomnienie a i na pewien czas trzeba było powstrzymać się przed wyznaczaniem kolejnych „terminów”. Lecz nie długo trwała „wstrzemięźliwość”. Kolejne daty, to: 1942, 1948, 1954, 1961 i 1975 – a po tej ostatniej (do dziś) porażce świadkowie ograniczają się do stwierdzeń, że czas powtórnego przyjścia Jezusa jest bliski[47].

Lecz sam Rutherford nie przejął się i tą porażką 1925 roku. Odciągając uwagę „wiernych” od niepowodzenia z „uporem maniaka” oczekując zmartwychwstania proroków. Dla których tuż po „prorockiej klęsce” tzn. jeszcze w 1925 roku kazał wybudować rezydencję w San Diego (stan Kalifornia). Dom ten, którego koszty budowy wyniosły 75 tys. dolarów!, Rutherford nazwał „Beth–Sarim”, czyli „Domem Książąt” uposażając go w dwie luksusowe limuzyny. By nie być gołosłownym wobec przytaczanego, wydawałoby się tak absurdalnego pomysłu, zacytujmy kilka kwestii Rutherforda, które ukazały się w wywiadzie z dnia 23 marca 1930 roku w „The Detroit Free Press”:

„Umyślnie poobsadzałem to miejsce palmami i oliwnymi drzewami, aby król Dawid i ci wszechświatowi książęta (tzn. Gedeon, Barak, Samson, Jefte i Samuel) mogli czuć się jakby u siebie w domu, gdy powrócą, aby dać człowiekowi sposobność stania się doskonałym”.

Na żartobliwe pytanie dziennikarza; w jaki sposób Dawid i inni zmartwychwstali przekonają Rutherforda, że to oni są prorokami na których „wierni” oczekują? Rutherford całkiem poważnie odpowiedział: „Zanim podpisałem dokument, zauważyłem, że mogłoby się wydarzyć, że jakiś stary, sprytny oszust mógłby się podać za Dawida. Dlatego mężowie, których naznaczyłem do sprawdzania identyczności mężów Bożych, są urzędnikami moich towarzystw i poświęceni Panu. Zatem oni będą upoważnionymi od Boga, aby odróżnili oszustów od prawdziwych książąt”.

Gdy i te oczekiwania nie zostały spełnione, a oczekująca rezydencja powoli stawała się niewygodnym świadkiem, pomnikiem kolejnej porażki – kurort został sprzedany wraz z wszelkimi dodatkowymi luksusami Rutherfordowi za okrągłą sumę 10 dolarów[48]! Jak można się spodziewać historia „Domu Książąt” poważnie „nadwyrężyła” wiarę wielu badaczy, którzy w jednej chwili dostrzegli jak byli oszukiwani. A natychmiast po śmierci prezydenta Rutherforda nowe kierownictwo sekty szybko wyzbyło się kompromitującego domu – w „Strażnicy” jednak zapewniając, że Beth–Sarim „spełnił swoją rolę” (Strażnica z 15 grudnia 1947r.)[49].

Inną zmianą z serii „radykalnych”, którymi może poszczycić się Rutherford jest zmiana statusu i nadanie obowiązków „wolnym” dotychczas kolporterom literatury. W 1925 roku prezydent postanowił, że kolporterzy będą wykonywać swoje prace bezinteresownie. Będą pracować również w niedziele i składać pisemne sprawozdania „ze sposobu wykorzystania swego osobistego czasu i ilości sprzedanych książek”[50]. W tym samym czasie Rutherford wprowadził w życie decyzję o wycofywaniu z obiegu publikacji Russella. Stwierdzając, że światło jaśnieje coraz bardziej i poprzednik nie może być nadal autorytetem doktrynalnym. A jedynym źródłem autorytetu stał się zarząd Towarzystwa jako „Narzędzie Jehowy na ziemi”, jako jedyny znak przekaźnikowy dzięki któremu panuje nad światem (jedyny prawdziwy kanał przekazu Bożego)[51].

Kolejnym istotnym ruchem Rutherforda, był zwołany w 1931 roku Kongres w Columbus w USA, którego rezultatem była zmiana nazwy sekty na „świadków Jehowy”[52].

W roku 1932 Rutherford „wykluczył” Żydów ze wspólnoty świadków Jehowy, motywując decyzje przekonaniem, że od roku 1918 godność „ludzi przymierza” przysługuje wyłącznie świadkom. Więc Żydzi nie mogą „mianować się tą samą nazwą”.

W 1936 roku Rutherford zmienił zdanie na temat dotychczasowej nauki o śmierci Jezusa na krzyżu, stwierdzając że Jezus umarł na palu. Co staje się kolejną niewytłumaczalną decyzją, choćby z powodu takiego, że krzyż jest od wieków symbolem wszystkich religii chrześcijańskich – jaką mianują się do dziś również świadkowie Jehowy. Co więcej emblemat krzyża w koronie umieszczano na okładkach „Strażnicy” jako herb Russella[53]. Sam Rutherford jeszcze w roku 1928 nie negował tej nauki pisząc w swej książce pt. „Rząd” na str.114: „Jezus umarł na krzyżu, następnie był zdjęty z krzyża i pogrzebany”.

Problem krzyża chrystusowego w naukach świadków Jehowy dotyczy również interpretacji greckiego słowa STAUROS[54] (czyt.: stauros) i XULON (czyt.: xylon)[55]. Ale niestety ze względów objętościowych pracy pomijam ten temat.

W niepohamowanej chęci odseparowania swych wiernych od katolicyzmu Rutherford posunął się aż do zakazu świętowania dnia imienin wśród świadków. A chodziło wyłącznie o separację członków sekty od krewnych i znajomych spoza organizacji, gdyż zbyt serdeczne kontakty mogłyby osłabić więź z sektą[56].

Joseph Franklin Rutherford, właściwy twórca świadków Jehowy zmarł 8 stycznia 1942 na raka okrężnicy we wspomnianym już domu Beth–Sarim w Kalifornii[57].

III.3. Nathan Homer Knorr

     pochodził z Bethelhem w Pensylwanii (USA). Wychowany w Kościele reformowanym (z kalwinizmu) po raz pierwszy z sektą zetknął się w wieku 16 lat. Po kilku latach od wstąpienia do badaczy, szybko awansował i pracował w siedzibie głównej sekty w Brooklynie, gdzie został głównym dyrektorem wszelkich wydawnictw sekty. A odznaczając się dużym talentem organizatorskim w 1940 został mianowany wiceprezydentem świadków Jehowy[58]. Po czym w 5 dni od śmierci Rutherforda, 13 stycznia 1942 roku akcjonariusze Towarzystwa Strażnica wybrali Knorra na urząd prezydencki, gdy miał 37 lat.

Jako nowy prezydent bardzo szybko odczuł potrzebę zmiany stylu zarządzania sektą dla jej dynamiczniejszego rozwoju. Rozpoczął proces reform od rozluźnienia atmosfery teokratycznych rządów panującej od czasów swego poprzednika, przez przywrócenie struktur demokratycznych w zborach analogicznie do czasów Russella. Choć z drugiej strony Knorr również scentralizował władzę sekty przez przemianowanie dotychczasowej grupy kierownictwa na tzw. „Ciało Kierownicze”. Które do dziś jest uważane za jedyny instrument Boży w tym świecie, „kanał” którym posługuje się Jehowa w celu oznajmiania organizacji swej woli[59].

Knorr uznawszy swoją religię za jedynie prawdziwą i rezerwując tylko dla jej wyznawców 144 tys. miejsc w niebie, za swoim poprzednikiem przyjął również postawę zdecydowanie antykatolicką. Czemu wyraz dał już w rok po śmierci Rutherforda, wydając w 1943 roku podręcznik wierzeń świadków Jehowy pt. „Prawda was wyswobodzi”, gdzie przeczytamy o chrześcijaństwie m.in.: „szatańska organizacja”, „zafałszowane królestwo Boże”, „wielka wszetecznica”. A urząd Papiestwa jest określony mianem „bestialsko–politycznego oblubieńca”, który będzie starał się „obalić dzieło pomazanych świadków Jehowy na ziemi, i stłumić ich świadectwo o Królestwie” (str. 323–324).

Kolejnym milowym krokiem w rozwoju sekty na skalę światową była decyzja Knorra o powstaniu szkoły dla misjonarzy: „Biblijna Szkoła Strażnicy – Gilead”, której liczne filie z czasem powstały w wielu krajach całego świata. Gilead przyniósł sekcie ogromny rozwój na całym świecie, czego dowodem jest liczebność zborów w 1963 roku, kiedy to przekroczyła ona milion osób[60]. Propaganda zbierała tak obfite plony, że w 1924 powstała w Nowym Jorku pierwsza propagandowa rozgłośnia świadków Jehowy, a w 1933 roku na rzecz świadków pracowało już 408 stacji! Ale gdy „rynek” zdradzał przesycenie agresywnymi wystąpieniami członków sekty Knorr słusznie stwierdził, że należy jednak położyć nacisk na przygotowanie „wiernych” do składania kulturalnych wizyt domowych[61].

Innym bardzo doniosłym dziełem dokonanym przez świadków za czasów prezydentury Knorra było tłumaczenie całej Biblii z języków oryginalnych na język angielski (dla potrzeb sekty). Wniosek o dokonanie takiego przekładu został podjęty w 1947 roku a został ukończony w 1960. Zespół tłumaczy nigdy nie został w pełni ujawniony poza personaliami przewodniczącego grupy, którym był Frederick Franz – ówczesny wiceprezydent. Zaś skromne publikacje zapewniały wiernych, że komitet tłumaczy składał się „z namaszczonych duchem Świadków Jehowy”[62]. Więcej o okolicznościach pracy nad tym tłumaczeniem powiemy przy omawianiu dyktatury F. W. Franza.

Najbardziej tragiczna w skutkach, po dzień dzisiejszy, jest decyzja o zakazie transfuzji krwi, podjęta przez Knorra w 1945 roku – która pociągnęła za sobą już tysiące ludzkich istnień. Podjęta na podstawie źle zrozumianej perykopy Pisma świętego Dz 15,29; 21,25, obowiązuje wszystkich ochrzczonych świadków i ich dzieci, jeśli nawet nie są jeszcze ochrzczone a rodzice są za nie prawnie odpowiedzialni. Przypomnijmy w tym miejscu, że poprzednik, czyli Rutherford nie miał nic przeciwko tym praktykom, a wręcz przeciwnie – zachwalał jej dobrodziejstwa[63].

Jeszcze nawet po tej decyzji nic nie zagrażało stabilności sekty, gdyby nie to, że w roku 1966 roku Knorr na wzór wszystkich swoich poprzedników uległ „pokusie” wyznaczenia nowej daty końca świata. Która wg Knorra przypaść miała na 1975 rok. Jednak była to kolejna pomyłka, która skutecznie rozjaśniła świadomość ponad 700 tys. świadków jako oszukanych. Choć Brooklyn oczywiście usprawiedliwiając się winą za kryzys obarczył nadgorliwych świadków, którzy rzekomo nadinterpretowali ogłaszane przez kanał „prawdopodobieństwo” na „pewność”[64].

A prezydent niestety nie zdążył już zareagować na kolejną porażkę, bo latem 1976 roku wykryto u niego guz mózgu, który stał się bezpośrednią przyczyną śmierci Knorra 8 czerwca 1977roku[65].

III.4. Frederick Franz

     pochodził z Covington (USA). Wychowany w rodzinie katolicko–luterańskiej. W czasie studiów humanistycznych na uniwersytecie w Cincinnati dotarło do niego kilka tomów „Wykładów” Russella. Na skutek których w 1913 roku przez chrzest został przyjęty w szeregi badaczy i w rok później opuścił uniwersytet, by oddać się do całkowitej dyspozycji sekty jako kolporter. Dość szybko awansował. W 1920 roku pracował w Głównym Biurze Towarzystwa Strażnica w Brooklynie a już 1945 roku pełnił funkcje wiceprezydenta[66]. Dnia 22 czerwca 1977 roku w wieku 84 lat został wybrany prezydentem, następcą Nathana Homera Knorra.

Jeszcze jako wiceprezydent (jak już wcześniej było wspomniane) Franz stał na czele zespołu tłumaczy Biblii, które to tłumaczenie rzekomo miało odbywać się z języków oryginalnych. Nowy przekład wg wtajemniczonych świadków „uwzględnił rezultaty najnowszych prac naukowych, pozostawał wolny od wpływów poglądów i tradycji chrześcijaństwa i był tłumaczeniem dosłownym, wiernie oddającym treść oryginału”[67]. Prawda o przekładzie (do dnia dzisiejszego obowiązującym) jest taka, że niestety żaden z pozytywnych, wymienionych wyżej postulatów nie został spełniony. Okazuje się, że skład komitetu tłumaczy nie był anonimowy z powodu ich pokory, ale z powodu ich niekompetencji. Dziś wiemy, że żaden z członków komisji nie znał starożytnych języków. Nawet sam przewodniczący uznawany powszechnie za eksperta w tej dziedzinie potwierdził, tę swoją „ułomność” podczas procesu sądowego obnażającego jego nieznajomość podstaw hebrajskiego, który odbył się w Szkocji w 1953 roku [68].

Czym więc jest tłumaczenie Biblii dokonane przez zespół Franza??? Otóż, jest tylko modyfikacją innego tłumaczenia angielskiego. Chodziło tylko o „dopasowanie” wielu tekstów świętych Biblii do nauki świadków Jehowy, a osłabienie wymowy tych, które tej nauce przeczą[69].

Franz przeżył trudne chwile w latach osiemdziesiątych, gdy jego bratanek Raymond burzliwie odchodząc z sekty opublikował cała prawdę o „wewnętrznym życiu Brooklynu”. A miał o czym pisać. Raymond Franz pochodził z rodziny, która od trzech pokoleń należała do świadków Jehowy. Od 16–go roku życia działał na najwyższych szczeblach hierarchii w Brooklynie. W latach 1971–1980 należał do elitarnej grupy namaszczonych, przeznaczonych do życia w niebie – Ciała Kierowniczego. Był „kanałem Jehowy”, czyli uczestniczył w przekazywaniu woli Jehowy „wiernym” na całym świecie. A wszystkie „tajniki”, tej szczególnej służby Jehowie opisał w grubym tomie wspomnień pt. „Crisis of Conscience” („Kryzys sumienia”), który w 1983 roku stał się głośnym bestsellerem w całych Stanach Zjednoczonych. Ale niestety tylko niewielu Amerykanów miało okazję ją przeczytać, gdyż świadkowie Jehowy masowo książkę wykupywali i niszczyli.

Za czasów Franza uległa zmianie jeszcze jedna istotna sprawa. Stopniowe odchodzenie od „mylącego” określenia „sprzedaż” (dotyczy broszur i wszelkiego rodzaju publikacji) trwające od 1929 roku, definitywnie wyjaśniono, „w celu uregulowania nieporozumień na przyszłość” w roku 1990. Kiedy to – Ciało Kierownicze zadecydowało, że publikacje wydawane przez Towarzystwo, mają być udostępniane wszystkim „i to bez sugerowania wysokości datku”[70].

Frederick Franz, czwarty prezydent świadków Jehowy zmarł w wieku 99 lat – 22 grudnia 1992 roku.

III.5. Milton Henschel

     czyli były sekretarz prezydenta Knorra od roku 1992 do dziś kieruje sektą świadków Jehowy. A jego prezydenturę przewidywał wspomniany już bratanek Knorra, Raymond Franz.

Największym dotychczasowym osiągnięciem Henschela jest wydanie w 1995 roku nowego podręcznika wiary pt. „Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego”; który jak to już możemy przyjąć za „tradycję” – wprowadza nowe, doktrynalne zmiany, które unieważniają wszelkie poprzednie publikacje tłumaczy „nowym światłem poznania od Jehowy”. Nowy podręcznik nawiązując do poprzedniej podobnej tematycznie publikacji Franza tzn. „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi” stanowi jego uproszczoną wersję. Publikacja ta, przede wszystkim unika kontrowersyjnych i trudniejszych tematów. Typu: konkretne wierzenia świadków, oraz mocna krytyka innych religii. Co często z góry nastawiało niechętnie potencjalnych „katechumenów”. Książka powierzchownie traktuje kwestie nieśmiertelności duszy, istnienia piekła, Boskości Chrystusa, nauki o Trójcy świętej, czy problem śmierci krzyżowej Chrystusa – pozostawiając te treści późniejszej indoktrynacji. Jednak najważniejszą zmianą Henschela, dogmatyczną z punktu widzenia dotychczasowej nauki, jest pominięcie w powyższej publikacji fundamentalnej nauki o tzw. „tym pokoleniu”. Mowa tu o pokoleniu 1914 roku, które miało żyć wiecznie doczekawszy się końca świata. Wszyscy poprzedni prezydenci (począwszy od Josepha Franklina Rutherforda – ”Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą!”) na podstawie Mt 24,34 niezachwianie głosili, że Jezus miał na myśli pokolenie 1914 roku, które „nie przeminie” zanim nastąpi Armagedonu i koniec świata[71]. Choć z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, że Henschel wycofuje się z tej nauki. Przyczyna jest dość oczywista; to „pokolenie” już dawno przeminęło! I w tym momencie dla Ciała Kierowniczego w Brooklynie pojawia się ogromny problem. Bo to z tej głównie nauki świadkowie czerpali dotychczas „energię” do niestrudzonej pracy dla Jehowy. W miarę jak starzało się wspomniane „pokolenie”, oczekiwali w każdej chwili nadejścia Armagedonu, końca „tego systemu rzeczy”, czyli końca świata[72]. W tej sytuacji kierownictwo sekty z konieczności pozbawiało się potężnego środka nacisku, który dotychczas wielokrotnie wśród „wiernych” wywoływał rzadko spotykany w innych sektach, tak ślepy fanatyzm religijny.

Na dzień dzisiejszy trudno podsumowywać prezydenturę M. Henschela pod względem wpływu na doktrynę i kształt organizacyjny sekty. Ale bez wahania możemy powiedzieć, że Henschel rozpoczął kolejną, nową erę daleko idących reform.


P R Z Y P I S Y :

[6] Zob. F. Chrosnowski, Świadkowie Jehowy, 79.
[7] Por. B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 43.
[8] P. Siwek, Wieczory paryskie, 347.
[9] Por. B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 43.
[10] Por. B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 44–46.
[11] B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 45.
[12] G. Kulik, Charles Taze Russel, 21–22.
[13] Zob. E. Bagiński, Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia, 23.
[14] B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 46.
[15] G. Kulik, Charles Taze Russel, 22.
[16] Zob. E. Bagiński, Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia, 22.
[17] Por. K. Guidon, Prawda was wyzwoli, 23.
[18] Por. B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 46.
[19] G. Kulik, Charles Taze Russel, 21.
[20] B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 44.
[21] S. Ufniarski, Międzynarodowe stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego (świadkowie Jehowy), 15.
[22] B.a., Prawda, która prowadzi do życia wiecznego, 107.
[23] B.a., Świadkowie Jehowy–głosiciele Królestwa Bożego, 62.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl