Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow INNE POLEMIKI arrow Spirytyzm arrow KOŚCIÓŁ A SPIRYTYZM arrow II. SPIRYTYZM W DAWNEJ POLSCE

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
II. SPIRYTYZM W DAWNEJ POLSCE PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. ANDRZEJ ZWOLIŃSKI   

Średniowieczny świat naznaczony był dualizmem sacrum i profanum, ścieraniem się potrzeb świata doczesnego i dążeń do zbawienia, którego symbolami są Bóg i szatan, świata zmarłych i świata żyjących. Dualizm ten określa kulturowe oblicze epoki, dialektycznie splatając oba elementy. Swe odbicie w systemie społeczno–religijnym znajdują sprzeczności wpisane w kulturę średniowieczną: uniwersalność i partykularyzm, dobro i zło, ortodoksja i herezje, grzech i świętość, życie i śmierć[24].

Demonologia średniowieczna znała szereg różnych podań, tłumaczących rzeczywistość zakrytą przed oczami człowieka. Katalog Magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich, pochodzący z XIII wieku, wymienia cały szereg czynności magicznych podejmowanych w codziennym życiu dla uwolnienia się od wpływów demona i duchów zmarłych. Na przykład: kobiety po urodzeniu dziecka: „ l. Dzieci jeszcze bardzo delikatne wsadzają do worka, aby spały. 2. Chodzą z dzieckiem dokoła ogniska, podczas gdy inna idzie z tyłu i pyta: co niesiesz; a odpowiada głupia: rysia, wilka i śpiącego zająca. 3. Kradną wiecheć słomy, którym czyści się piec, i w kąpieli myją nim dziecko. 4. Uszy zająca, nóżki kretów i wiele innych rzeczy kładą do kołyski, a czynią to, aby dzieci nie płakały. (…) 6. Położne uderzają je w głowę siekierą. 7. Naczynie, w którym się kąpią, obwiązują surowym sznurkiem. 8. Układają kupki mąki i soli, które liżą, aby miały obficie mleka. 9. Ojcu pokazują najpierw wielki palec nóżki dziecka, a nie twarz. (…) 11. Do pierwszej kąpieli dziecka wkładają jajko, które ojcu dają do spożycia. 12. Wodę z tej kąpieli wylewają na ręce ojca. 13. Dziecko błogosławią źdźbłem słomy, na którym zrobiły węzełek. 14. Ognia nikomu z domu nie pożyczają i wiele innych bluźnierczych praktyk przy porodzie czynią”[25].

Kontakty potępionych z ich dawnym, ziemskim otoczeniem były tym łatwiejsze, iż ludowa wyobraźnia chętnie lokalizowała piekło w miejscach dobrze określonych, znanych, stosunkowo nieodległych od miejsc zamieszkałych. Mieszczanin, według kazania Peregryna z Opola, ujrzał wejście do piekła na polu swego podmiejskiego folwarku, w jamie po wyschłym źródle. Jakub z Paradyża opowiadał w jednym ze swych kazań o grzeszniku, który po to, by mógł usłyszeć jęki i narzekania potępionych, został zaprowadzony do pobliskiej doliny[26].

Piekło, według nauczania chrześcijańskiego, zrywało co prawda doczesne więzi ludzkie i nie zastępowało ich nowymi, lecz niekiedy, w drodze wyjątku, godziło się początkowo na ich przetrwanie, by potępiony mógł wypełnić swoją misję dydaktyczną i zawiadomić swych najbliższych krewnych i znajomych o karze, która go spotkała. Takie „zjawienia się” zmarłych potępionych związane były z ich nadzieją na otrzymanie pomocy, lecz wszelkie wstawiennictwo okazywało się niemożliwe, a potępiony daremnie błagał o wsparcie. Nie otrzymawszy pomocy błaganie zwykle zastępował przekleństwem i złorzeczeniami. Jakub z Paradyża w jednym z kazań przytacza exemplum, w którym matka grzesznica daremnie prosi swą córkę: „Zmiłuj się nade mną, gdyż płonę ogniem i znoszę cierpienia w tych katuszach. Podaj mi swą rękę i wyciągnij z tego miejsca. (…) Córko, pomóż mi i nie gardź płaczem swojej matki. Pomnij na ból tej, która cię urodziła”[27].

Poddająca się często wpływom demonów i złych duchów osoba z czasem, według średniowiecznej demonologii, popadała w wielką histerię, zwaną opętaniem. Była ona połączona z jasnowidzeniem, ze zmianami somatycznymi i psychicznymi. Zaczynała się od prostych wizji, które z czasem się nasilały. Dochodziło się w ten sposób do pierwszego stopnia czarownictwa, czyli do opętania wywoływanego za pomocą wymyślnych środków, rozmaitych maści i narkotyków. Chorobie tej podlegały przede wszystkim kobiety, a uczeni demonolodzy stwierdzali, że na 1000 czarownic przypada tylko l czarownik. Czarownica rodzi się już czarownicą, przez całe życie tkwią w niej pewne predyspozycje, które z czasem mogą być uaktywnione. Od samego początku wszystkie relacje i stosunki w niej są odwrócone, „jej dusza jest na opak”, góra odwraca się ku dołowi, prawa strona staje się lewą, a tył przodem[28]. Różne mogły być źródła konkretnych zdolności magicznych: dziedziczenie, oddawanie się szatanowi, eksperymenty okultystyczne, w tym kontakt z duchami potępionych. Rozróżniano dwa zasadnicze typy czarownictwa. Jako czary kwalifikowano liczne praktyki typu magicznego: wróżbiarstwo, zaklinanie, nekromancję (wiedzę o przyszłych wydarzeniach przekazywaną przez osoby zmarłe), podczas których czarownica korzystała z pomocy i współdziałania złego ducha. Drugą, głębszą formę czarownictwa reprezentowała rozpowszechniona wiara w działanie kobiet (zwanych „striges”, „lamiae”, „maleficae”, „mulierculae”), które zawarły pakt z diabłem i uczestniczyły w nocnych zgromadzeniach. Pierwszą wzmiankę o sabacie czarownic zamieszcza Canon Episcopi z X wieku, w którym jest mowa o stowarzyszeniu Diany, do którego należą wiedźmy i wobec którego zaciągają zobowiązania mocą świętokradczego paktu zawieranego podczas nocnych spotkań. Kanon wyróżnia „pewne kobiety niegodziwe, znieprawione przez Diabła, uwiedzione przez złudzenia i urojenia demonów, które wierzą i uznają, iż dokonują w godzinach nocnych lotów na pewnych zwierzętach wraz z Dianą, boginią pogan, i niezliczonym tłumem kobiet i w martwej ciszy w pewne noce, posłuszne jej rozkazom jako swej pani, przebywają wielkie odległości”. W tej samej epoce Rateriusz z Liege, biskup Werony, wspomina o podobnym stowarzyszeniu Herodiady. Tłum kobiet uczestniczących w sabatach zwał się „Holda”. Późniejsze teksty jako przywódczynię czarownic (dominae nocturnae) wymieniają „panią” Abundię albo Satię. Czarownice miały być tak liczne, że tworzyły jedną trzecią ludności świata.

W Homiliarzu Opatowickim czytamy o kobietach preparujących trucizny, mordujących dzieci, wywołujących deszcz za pomocą magii, mieszających z jedzeniem spermę własnych mężów, aby sporządzać magiczne eliksiry miłości, uniemożliwiające kobietom i mężczyznom płodzenie[29].

Średniowiecze było okresem niezwykłego zainteresowania szerokich kręgów społecznych zagadnieniami magii, czarów i opętań. Wiązało się to m.in. z licznymi „procesami czarownic”. Na Sycylii lud wierzył, że opętani przez diabłów mówią wszystkimi językami, mogą poddać ludzi swej woli, latają nocami, potrafią sterować uczuciami dowolnie wybranej osoby, sprowadzają chorobę. W Portugalii „czarownice” wróżyły z lustra, wody, z osadu kawy, sprzedawały specyfiki z trupów, z mózgu psów i ogonów jaszczurek. W Bretanii poddani szatana porywali dzieci, zabijali bydło, wstrzymywali wydajność mleka itp.[30]

Według średniowiecznych przekonań łatwiejszy i mniej obciążony złymi skutkami był kontakt ze zmarłymi przebywającymi w czyśćcu. Świadczy o tym choćby opis cudu wskrzeszenia zmarłego komesa Piotra jako świadka praw Kościoła krakowskiego do wsi Piotrowin, znany z tzw. „mniejszego”, wcześniejszego Żywota Świętego Stanisława, spisanego w połowie XIII wieku przez dominikanina Wincentego z Kielc. Zmarły, którego grób na piotrowińskim cmentarzu został rozkopany wobec uczestników sądu: biskupa Stanisława w uroczystych szatach pontyfikalnych, niechętnego mu króla Bolesława z dostojnym otoczeniem, krewnych zmarłego komesa upierających się przy swoim prawie do dziedzictwa pomimo faktu sprzedaży wsi biskupowi, został wskrzeszony, wyszedł z grobu, podszedł do obecnych i złożył świadectwo prawdy. Na pytanie biskupa, czy w nagrodę za swą zasługę zechciałby otrzymać łaskę kilku lat życia na świecie, odpowiada bez wahania: „Dzięki Twej Świątobliwości, Ojcze Czcigodny, lecz bardziej bym pragnął, abyś mnie złożył z powrotem do grobu, ponieważ już tylko niedługo przebywać będę w czyśćcu za swe przewinienia, później zaś, dzięki Bożemu miłosierdziu, przeniosę się radosny do miejsca spoczynku”[31]. Kontakt ze zmarłym, po odprawieniu przez świątobliwego biskupa rytu wskrzeszenia, ma przebieg spokojny, nie zakłóca atmosfery triumfu dostojnika Kościoła nad tym, co marne, grzeszne i ziemskie.

Żywi uzyskiwali łączność ze zmarłymi przebywającymi w czyśćcu za pomocą modlitwy, szczególnie w intencji zmarłych krewnych, dobroczyńców i znajomych. Kościół próbował oczyszczać ludowe wierzenia w zjawy czyśćcowe pojawiejące się wśród żywych i zachowujące z nimi dawne więzi. Stanisław ze Skarbimierza przeciwstawiał się rozpowszechnionym wierzeniom w zaświatowych przybyszów. Twierdził, że nie mogą oni powiadomić żyjących o swym losie, jeśli nie otrzymali na to specjalnego pozwolenia od Boga lub przez Niego nie zostali skierowani na ziemię. Teksty kaznodziejskie potwierdzają trwałość tradycyjnych wierzeń na temat odwiedzin zmarłych, którzy mieli pojawiać się najchętniej około dawnego wiosennego święta zmarłych i oczekiwali od żywych wsparcia w postaci pozostawionych resztek wieczerzy lub rozpalania ognisk dla ogrzania zziębniętych stóp. Można przypuszczać, że polscy późnośredniowieczni chrześcijanie łączyli modlitwę w intencji dusz czyśćcowych z pomocą dla cielesnych potrzeb istot przybywających z „tamtego świata”. Wskazuje na to między innymi przekaz Stanisława ze Skarbimierza, ganiącego w swym kazaniu tych, którzy trwali w przekonaniu, że zaniedbanie pozostawiania dla dusz zmarłych resztek pokarmu jest grzechem[32].

Polskie średniowiecze znało zjawy ze świata umarłych, głównie z czyśćca, które odwiedzały żyjących, a nie niepokoiły. Przykładem może być błąkająca się dusza brata Cherubina, należącego za życia do wspólnoty bernardyńskiej w Poznaniu, którego los opisuje Jan z Komorowa, autor kroniki zakonnej, powstałej już w XVI wieku. Brat Cherubin przed śmiercią nie zdążył uregulować długu za wino, zaciągniętego u właścicielki winiarni, zaś braciom nie przyznał się, że część wspólnych zasobów, uzyskanych z jałmużny, wydał na jedzenie i łakocie. Jako pokutnik czyśćcowy brat Cherubin był łagodny i nikogo nie przerażał: pojawiał się we własnej, zwykłej postaci, chociaż potrafił przyjąć też postać psa biegnącego u nóg kobiety, którą obarczył zadaniem zwrotu długu za wino. Po odprawieniu za niego odpowiednich modlitw, przestał się ukazywać na ziemi[33].

Nauka o pojawiających się zmarłych była więc obecna w społeczności wierzących, niekiedy nawet wykorzystywana dla pouczeń i przekazu ważnych prawd moralnych. Lecz nawet wówczas, traktowana jako ilustracja dla kazań i opisów, pogłębiała przekonanie o możliwości kontaktu żyjących ze światem umarłych.

W wieku XV w Europie najbardziej znanym wyznawcą złych duchów i Szatana był baron i marszałek Francji, Gilles de Rais, towarzysz Dziewicy Orleańskiej, niezłomny rycerz, który po wojnach oddał swój zamek Tiffauges adeptom sztuki magicznej, by poszukiwali kamienia filozoficznego i eliksiru młodości. Słynął także ze swych sadystycznych upodobań[34].

Do „wybitnych” okultystów XVI wieku należeli m.in.: Jan Trithemius (1462–1516), opat Sponheim, uważany za największego alchemika swoich czasów, któremu ponoć udała się „transmutacja” rtęci w złoto; Henryk Kornel Agrypa von Nettesheim (1486–1535) – autor Philosophia occulta (1530), chciał uzgodnić magię z prawami natury i z dogmatami religii; Paracelsus (1493 –1541)– zwany „najmędrszym z lekarzy”[35]. Wśród nich za „nowoczesnego spirytystę” uchodził John Dee (1524–1607). Eksperymentował on z medium Edwardem Kellym, który przez wpatrywanie się w „kryształ” ze lśniącego węgla kamiennego wpadał w rodzaj transu i porozumiewał się z duchami. Początkowo duchy wygłaszały podniosłe kazania, zalecając wiarę i cześć dla siebie, później zaczęły dawać rady lekarskie i wskazówki alchemiczne oraz przepowiadać przyszłość. John Dee, wraz ze swoim medium, przebywał między innymi w Krakowie na dworze króla Stefana Batorego. Albertowi Łaskiemu z Sieradza przywołane przez nich duchy obiecały „tron polski” po śmierci Stefana Batorego, który w „bitwie polegnie”. Podobnie mylnie przepowiedziały w 1585 r. śmierć Rudolfa II i triumf chrześcijaństwa w Konstantynopolu. Wynalazły nawet nowy język, którym Kelly posługiwał się w transie[36].

Religijność baroku była płytka, bez zrozumienia dogmatów, celów, z ludowym rozumieniem obrzędów. Szukano w niej ucieczki przed nieszczęściami i cierpieniem, bezkrytycznie wierzono w podawane informacje, ulegając sugestii wizjonerów i egzorcystów. Stawała się więc łatwo pożywką fanatyzmu, pogromów, wiary w czarownice. Rozwój nauk tajemnych (głównie astrologii i nekromancji), podtrzymywanych przez dwory królewskie i książęce (w Polsce np. na dworach Zygmunta Augusta, Stefana Batorego, Zygmunta III), stwarzał atmosferę lęku przed siłami nadprzyrodzonymi. Wiara w potęgę Szatana i moc czarownic wiązała się z przekonaniem, że diabeł może opanować ciało i wyczyniać z nim dziwy: rzucać się, ryczeć, ciskać bluźnierstwami, parskać na krzyż[37].

Śniono i mówiono o różnych strachach, np. zjawach o trupich twarzach, o postaci morowej dziewicy przemierzającej knieje i pola. Największą grozę wywoływały upiory, inaczej wampiry lub strzygonie. Przyjmowano, że czarownice przy pomocy diabła opanowywały trupy ludzkie leżące w grobach i z ich udziałem dusiły lub zarażały ludzi i zwierzęta domowe. Według wierzeń ludowych upiór opuszczał grób pod własną postacią albo jako pies, wilk, koń lub wielki ptak. Było czuć wokół niego cmentarny zapach czy też słychać chrzęst poruszających się kości szkieletu. Upiorami wydawały się ludziom trupy, które nie uległy szybko rozkładowi, były opuchnięte itp. Wersje na temat niszczących ludzi wampirów głosili nie tylko bajarze ludowi, lecz nawet pisarze kościelni, jak na przykład sławny wówczas ks. Benedykt Chmielowski[38].

W okresie rozkwitu działalności Akademii Krakowskiej w XV i XVI wieku rozwinęły się tu także tzw. nauki duchowe, w tym magia, alchemia i astrologia. Spotykało się to jednak ze znacznym odporem Kościoła[39].

Jedna z najstarszych wzmianek na temat wywoływania ducha pochodzi z XVI wieku, kiedy to mistrz Twardowski miał ukazać pogrążonemu w żałobie po śmierci żony królowi Zygmuntowi Augustowi ducha Barbary Radziwiłłówny. Opis tego wydarzenia podaje w rękopisie pt. Historia Poloniae nadworny lekarz Zygmunta III Wazy, Joachim Possel. Król niepocieszony po stracie żony zapragnął w swym smutku jeszcze raz ją ujrzeć. Zwołał więc do Krakowa znanych magów, znawców wiedzy tajemnej, by ukazali mu postać Barbary. Wśród przybyłych był również mistrz Twardowski, który obiecał monarsze, że przywoła ducha zmarłej żony, lecz król musi spełnić dwa warunki: siedzieć wytrwale na krześle i bezwzględnie milczeć. Gdy zjawa się ukazała, Twardowski w ostatniej chwili musiał powstrzymać króla, który chciał do niej podbiec. Inny kronikarz tego wydarzenia Stanisław Bielecki podkreśla, że sztuki czarnoksięskie Twardowskiego, w tym także wywołanie ducha Barbary, były dziełem Szatana[40]. Historycy w owym znanym wydarzeniu wawelskim upatrują mistyfikację: rolę Barbary miała odegrać niezwykle podobna do Radziwiłłówny mieszczka warszawska Barbara Giżanka. W swoistym spisku uczestniczyli zaś: podkanclerzy koronny ks. Franciszek Krasiński oraz dwaj dworzanie królewscy, Jerzy i Mikołaj Mniszchowie. Celem przedstawienia było wprowadzenie Giżanki na dwór i wykorzystanie jej wpływu na króla[41].

W znacznie późniejszym pamiętniku Wilhelminy, siostry Fryderyka, króla pruskiego (1709–1758), zawarty jest opis nadzwyczajnych okoliczności śmierci króla Polski – Augusta Mocnego. Zmarł on w Warszawie, bezpośrednio po przybyciu do stolicy, dnia l stycznia 1733 r. Pierwszy minister króla pruskiego, Grumbkow, widział się z Augustem Mocnym na kilka dni przed jego śmiercią. Król August, który lubił Grumbkowa, żegnając się z nim, powiedział, że nie będzie się już więcej z nim widział. W dniu śmierci króla Grumbkow powiedział Wilhelminie, że król umarł. Był u niego w pokoju jako zjawa pośmiertna, która wpatrywała się w swego przyjaciela, powiedział o wydarzeniu w Warszawie i zniknął. Nowina, którą Grumbkow podzielił się z Wilhelminą, została potwierdzona w czterdzieści godzin później, gdy nadjechała konna sztafeta z wiadomością o śmierci Augusta Mocnego[42].

Opowieści o duchach kontaktujących się z żyjącymi ubogacały wyobraźnię, rozpalały ciekawość i pragnienie doświadczalnego kontaktu z nimi, a także chęć znalezienia odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób może się to dokonywać. Poza twierdzeniami religijnymi pojawiały się także próby „naukowych” uzasadnień.

W drugiej połowie XVIII wieku pojawiła się znów, pod postacią mesmeryzmu, magia naturalna epoki Odrodzenia, sięgająca magnetyzmu Paracelsusa. Jego „magnale” przyciągały promieniowanie gwiezdne i ziemskie, ładowały nim istoty żywe i pozwalały działać na zewnątrz. Według lekarza Franza Antona Messmera (1734–1815), żywe istoty mogą przechwytywać siły gwiezdne i odbijać je. Stąd możliwe miało być nie tylko uzdrawianie przez nałożenie rąk, ale także wiele innych nadzwyczajnych zdolności: radiestezja, odczuwanie na odległość, jasnowidzenie i wróżbiarstwo, przekazywanie myśli. Emitowana przez zmysł, który przyjął taką siłę, energia promieniuje poza ciałem i wchodzi w kontakt z przedmiotami zewnętrznymi bez względu na odległość. Te procesy na odległość muszą być związane z kontaktem, który dokonuje się poprzez eter. W ten sposób pozornie dawna magia ustępowała przed naukowym obrazem świata. W magnetyzmie tkwił jednak duch magiczny: panaceum, fluid wszechstronnego zastosowania wedle kaprysu nadawcy. Promieniowanie i wpływy są tylko materialnymi symbolami pragnienia lub woli, braku jakiegokolwiek poczucia autonomii świata fizycznego[43].

Typem okułtysty–poszukiwacza przygód był w XVIII wieku Giuseppe Balsamo (1743–1793), nazywany hrabią Cagliostro, „królem kłamców”, „jednym z największych okultystów wszech czasów”. W czasie swych podróży po Europie razem ze swą małżonką, Lorenzą Feliciani, założył liczne tajne loże wolnomularskie (z masonerią zetknął się w 1776 r. w Londynie – wkrótce zbudował „rytuał egipski”). Celebrował u nich różne misteria wywodzące się z tradycji Hermesa Trismegistosa i tradycji staroegipskich, posługując się „tajemniczymi” (nieodczytanymi) jeszcze wówczas hieroglifami. Cagliostro uchodził za jasnowidza i proroka. Pod jego wpływem na przykład Goethe napisał dramat Wielki Kofta. Jego uczniami byli m.in. filozof Lavater – przyjaciel Goethego i kardynał de Rohan – sprzymierzony z Marią Antoniną. Po powrocie do Włoch został uwięziony przez Inkwizycję – zmarł w więzieniu. E. Eckert napisał o nim: „Ten czcigodny obłudnik powiedział, że posiada kamień filozoficzny, twierdził, że umie przewidywać przyszłość, wywoływać umarłych, kazać ukazywać się nieobecnym i z pomocą swojej żony umiał oszukać wielką liczbę łatwowiernych. Służył masonerii jako zasłona dla rozlicznych obłudnych działań. Eksploatował Francję, Anglię i Włochy, jednak Francja, gdzie się zatrzymał najdłużej, służyła mu jako kopalnia najobfitsza”[44].

Wiek XVIII zrelatywizował wiarę w złe moce. Jakby na zasadzie kontrastu rewolucja francuska ukazała nową taktykę Szatana: w imię wartości ludzkich niszczyć Kościół i szerzyć śmierć. Rewolucja nie tylko zdetronizowała króla, ale miała także zamiar „zdetronizować Boga”, oświadczając, że „nie ma Boga, człowiek jest Bogiem sam dla siebie, ludzkość w przyszłości winna zastąpić kult wiary chrześcijańskiej tak, aby najpiękniejsza kurtyzana zajęła miejsce zbawiciela świata na boskich ołtarzach i otrzymywała hołdy od ludzi i władz”[45].

Podjęto też wysiłek zastąpienia religii chrześcijańskiej różnymi religiami pogańskimi. Wydawano w tym celu nowe „rytuały”, a nawet pisano nowe „ewangelie” i „listy apostolskie” dostosowane do potrzeb rewolucji. Rewolucja francuska nie była jedynie antyarystokratyczna, była mocno antychrześcijańska. W ten sposób otwierała pole szerokich poszukiwań i eksperymentów wkraczających w zarezerwowane dotąd dla religii obszary. Jednym z nich była tajemnica śmierci i kontaktu z zaświatami. W wieku XIX spirytyzm ogłosi swój triumf nad śmiercią.


[24] E. Gniazdowska, Grzechy średniowiecza, w: Bóg. Szatan. Grzech. Studia socjologiczne, t. 2: Dzieje grzechu. Obszary grzechu, pr. zb. pod red. J. Kurczewskiego i W. Pawlika, seria: Prace Badawcze Instytutu Religioznawstwa UJ, wyd. Nomos, Kraków 1992, 143–161; Ch. Dawson, Szkice o kulturze średniowiecznej, przeł. J. Sulowski, wyd. Pax, Warszawa 1966, 108–131, 151–204; A. Vauchez, Duchowość średniowiecza, przekł. H. Zarembska, wyd. Marabut, Gdańsk 1996.
[25] Katalog magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich, tłum. E. Karwot, w: B. P. Levack, Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej, przekł. E. Rutkowski, wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1991, 285–287; E. Karwot, Katalog magii Rudolfa. Źródła etnograficzne XIII wieku, wyd. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze; Prace Etnologiczne t. 4, Wrocław 1955. Por. M. Kosicka, Zaklęcia i czary w dawnej Polsce, „Nie z tej Ziemi”, 1997, nr 10, 15–17.
[26] J. Wolny, Exempla z kazań niedzielnych Peregryna z Opola, w: Kultura elitarna a kultura masowa w Polsce późnego średniowiecza, pod red. B. Geremka, Wrocław 1978, 268.
[27] S. Bylina, dz. cyt., 110–111.
[28] S. Przybyszewski, Synagoga Szatana, w: J. Walicka, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, 41–43.
[29] A. M. di Nola, Diabeł, przekł. I. Kania, wyd. Universitas, Kraków 1997, 265 – 274. Por. K. Koch, Pomiędzy wiarą a okultyzmem, tłum. J. Muranty, b.m.r.w., 50–84.
[30] T. D. Łukaszuk, Rzekomy i rzeczywisty sukces Szatana, Dissertationes Paulinorum, 1996, t. 9, 96–97.
[31] Vita S. Stanislai Episcopi Cracoviensis, przekł. M. Pleziowej, „Analecta Cracowiensia”, 1979, nr 11, 154.
[32] S. Bylina, dz. cyt., 128–129.
[33] Memoriale Ordinis Fratrum Minorum a fr. Joanne de Komorowo compilatur, wyd. X. Liske, A. Lorkiewicz, w: Monumentu Poloniae Historica, t. 5, Lwów 1888, 276.
[34] J. Walicki, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, 16–17.
[35] J. Switkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Oficyna Wydawnicza POLCZEK. Reprint z 1939 r., Kraków 1990, 256–263.
[36] Tamże, 290–292.
[37] Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, wyd. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992, 214–216, 244–263.
[38] Tamże, 216–218; A. M. di Nola, Diabeł, przekł. I. Kania, wyd. Universitas, Kraków 1997, 315–334.
[39] Por. J. Chobot, Nowoczesny ruch spirytystyczny ze szczególnym uwzględnieniem Polski, Wista 1937, 134.
[40] Por. R. Bugaj, Nauki tajemne w dawnej Polsce, Wrocław 1986, 201.
[41] Tamże, 204.
[42] Por. T. Wolynowicz, dz. cyt., 37–38.
[43] J. A. Rony, Magia, przekł. M. Gawlikowski, wyd. Siedmio–róg, Wrocław 1993, 63–64. Por. S. Gordon, Encyklopedia zjawisk paranormalnych, przekł. P. Lipszyc, wyd. Al Fine, Warszawa 1995, 315–318.
[44] E. Eckert, La Franc–Maconnerie dans są veritable signification, t. 2, 80–81. Por. H. D. Leuenberger, Co to jest ezoteryka, tłum. D. Kaja, wyd. Limbus, Bydgoszcz 1994, 104–105. Por. C. Wilson, The Occult, wyd. Grafion Books, London 1979, 377–409.
[45] J. M. Caro Rodriguez, Wolnomularstwo i jego tajemnice, b.m. 1992, 68—69. Por. M. Poradowski, Dziedzictwo rewolucji francuskiej, wyd. Civitas, Warszawa 1992, 20–83; M. Żywczyński, Kościół i rewolucja francuska, wyd. Universitas, Kraków 1995; D. Greer, The Incidence of Terror during The French Revolution, Cambridge 1935, 15–27.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl