Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow INNE POLEMIKI arrow Spirytyzm arrow KOŚCIÓŁ A SPIRYTYZM arrow I. TRADYCJA STAROSŁOWIAŃSKA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
I. TRADYCJA STAROSŁOWIAŃSKA PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. ANDRZEJ ZWOLIŃSKI   

Prasłowiańskie wyrazy „duch” i „dusza” – używane zamiennie – obejmowały szeroki zakres znaczeniowy życia psychicznego, a ich związek z procesem oddychania wskazuje na rozumienie tchu jako najpewniejszej oznaki życia. Ich zakres pojęciowy jest bardzo szeroki, o zatartych granicach: obok duszy–jaźni i duszy–życia, czyli oddechu, a więc określeń stanu własnej świadomości psychicznej i siły życiowej, istnieje dusza–widmo, która jest obrazem–kopią człowieka za życia, który po śmierci nazywany był „nieboszczykiem” (określenie współczujące, bo oznacza tyle, co „niebogi”, „niebogaty”), „marą”, „zmorą” „cieniem”. Obraz ten po śmierci odlatuje z wiatrem, ale też powraca, może jeść, pić, odchodzić w zaświaty, gdzie przebywa[15].

Demonologia słowiańska ujawnia przede wszystkim bliskość i wspólnotę dusz żywych i zmarłych. W pobliżu ludzi „pulsuje” sfera zajęta przez zjawy wrogie społeczności ludzkiej: wiedźmy, zmory, upiory – związane z określonym rodzajem zmarłych (topielców, dzieci, samobójców i wisielców, porońców, zmarłych w dzień ślubu, kobiet zmarłych w połogu, narzeczonych zmarłych bezpośrednio przed ślubem, zmarłych gwałtownie). Uciążliwość demonów jest rozmaita: od psot po udręczenie, zsyłanie chorób, a nawet śmierć. Oryginalną dla Słowian wersją demonicznych udręk jest zagłaskanie lub załaskotanie na śmierć. Demony duszą i gniotą, straszą jękiem, płaczem i gwizdem, śmiechem i klaskaniem, jeżdżą na ludziach, wysysają krew i mleko, wyżerają wnętrzności, męczą kobiety ciężarne, odmieniają niemowlęta, porywają dziewczyny i kobiety, wchodzą w stosunki płciowe z ludźmi. Mogą niepokoić swym śpiewem i muzyką, potrafią zgubić swym tańcem. Mogą to być także nieokreślone strachy: „tam, gdzie straszy”, u grobu, w mieszkaniu, przy ukrytym skarbie, na miejscu zbrodni, przy moście.

Strzygi (z łacińskiego „striga”, z greckiego „striks”) to postacie zapożyczone z wierzeń italskich. Zostają nimi, według polskich wierzeń, wcześniej zmarli, a także ludzie mający dwa serca, dwa rzędy zębów lub urodzeni z zębami. Po śmierci strzygi wychodzą z grobów i zadają śmierć ludziom i zwierzętom.

Upiorem lub wampirem (dawniej w języku polskim: upirem i upirzycą, wąpierzem) nazywano okrutną istotę, żywiącą się ludzką krwią i ludzkim ciałem, duszą ludzi, napastującą krewnych, wchodzącą w stosunek z żywymi, z własną żoną.

Zmora, zwana też wieczornicą, nocnicą, dusiołkiem, jest stworem demonicznym, który sprowadza koszmarne sny, dusi, wypija krew, wysysa siły. Potrafi zmienić się w różne przedmioty i istoty żywe.

Mury, morawy i mary to dusze opuszczające ciało śpiącego, nawet bez jego wiedzy, aby czynić zło[16].

W Powieści dorocznej, najstarszym polskim zapisie na temat duchów nieprzyjaznych ludziom, zarazę w Połocku w roku 1092 objaśniono w następujący sposób: „Nocą słyszało się tętent, biesy mknęły ulicami ścinając ludzi. Jeśli kto wychodził z domu chcąc zobaczyć, wówczas niewidocznie ponosił od biesów ranę i od tego umierał, a nikt nie ośmielał się wychodzić z domu. Potem biesy zaczęły pojawiać się dniem na koniach, a nie było ich samych widać, widniały tylko kopyta ich koni. I tak ranili ludzi w Połocku i jego okręgu. Dlatego też ludzie mówili, że to umarli zabijająpołocczan”[17]. Opisy tego typu rozbudzały strach przed żądnymi ludzkiej krwi, karzącymi duchami zmarłych.

Świat demonów słowiańskich jest niezwykle bogaty. Są w nim demony wodne – topielec, topniki, topce, utopce, pływniki, wodniki, wirniki, potopielce, diabły wodne – celują w chwytaniu i topieniu ludzi, wylegują się na brzegach wód, zmieniają się w zwierzęta i ryby; duchy leśne i zwierzęce – borowy, boruta, laskowice, leśny duch, wilkołaki, Baba Jaga, jędze, babojędze, dziad, rusałki, wielkoludy – przybierały postać zwierząt, wabiły do lasu, kniei, puszcz i zatracały; duchy powietrzne – latawce, płanetnicy, chmurnieć, obłoczniki, wietrzniki, powieszniki – rządziły zjawiskami meteorologicznymi, ukazywały się często w postaci fruwających zwierząt (kota, konia, czarnego barana, szczura, żaby, jaszczurki, węża); duchy domu, zagrody i roli – duszyczki, bożęta, domowi, domownicy, inkluzy, skarbniki, gospodarze, sąsiedzi, dobrochoty, żyrownł–cy, południce lub przypołudnice (demon kobiecy ukazujący się w samo południe latem, opiekujący się łanem zboża), Sporysz (dobra wróżba plonu) – opiekujące się domem i zagrodą, upominające niegospodarnych, pomagające spracowanym. Liczne obrzędy i zaklęcia miały na celu zjednanie licznej rzeszy demonów[18].

Starosłowiańskie wyobrażenia o losie zmarłych sprowadzały się do wiary w nieśmiertelność duszy oraz w przebywanie dusz w pobliżu grobu, a więc w przypadku Słowian wschodnich, kurhanu. Zmarły mógł powracać z tamtego świata, wcielając się w postać upiora. Chcąc to uniemożliwić, ucinano zmarłemu głowę i wkładano ją między nogi. Niektórzy badacze wierzeń starosłowiańskich twierdzili, że według nich duch, dusza przenosiła się do krainy zaziemskiej, skąd do roku wracała kilkakrotnie na ziemię, między swoich bliskich. Aleksander Brückner napisał: „U nas jeszcze przy końcu XIV wieku gromił kaznodzieja tych, co w Wielki Czwartek po rozstajnych drogach «grumadki» dla ogrzewania zmarłych palili, bo nie masz z tamtego świata żadnego powrotu. Słowianin w ten powrót święcie wierzył, ale rozróżniał między powracającymi z zaświata; «nawie» nie szkodziły, jeśli się im przynależne ofiary składało, jeśli się np. «dziady» (dusze przodków) na noc raczyło pokarmem, napojem, łaźnią w pewne dni doroczne”[19].

Słowiański świat zmarłych pozostawał w kontakcie z mieszkańcami ziemi. Żywi i zmarli tworzyli wspólnotę istot wzajemnie od siebie uzależnionych i wspomagających się. Żyjący, którzy zaniedbywali swych bliskich zmarłych, narażali się na ich niespodziewane odwiedziny, żądanie pomocy, budzące lęk błąkanie się po ziemi. Wykazujący troskę o zmarłych mogli liczyć na ich życzliwość, wdzięczność i pomoc w różnych sprawach dnia codziennego.

Istniał szeroko rozbudowany system komunikacji łączący zbiorowość żyjących ze światem umarłych. Bowiem zmarli reagowali na odpowiednie znaki i głosy. Tak więc przywoływano dusze zmarłych w czasie, w którym ich oczekiwano. Szczególna rola w owej komunikacji między światami przypadała starcom, jako tym, którzy zbliżają się do kresu ziemskiego żywota. Społeczność wyznaczała ich do odegrania roli pośredników między żywymi a umarłymi. Starcy wiedzieli, jak należy zapraszać dusze przodków w gościnę, przemawiali w ich imieniu podczas obrzędów zadusznych, rozdzielali żałobny poczęstunek żebrakom. Dysponując częścią wiedzy zmarłych, zbliżali ich do żyjących. Niekiedy zmarli wywoływali imiona żywych, lecz zawsze przynosiło to zgubne konsekwencje, gdyż głos z zaświatów był zwiastunem śmierci. Niekiedy ludność rozpoznawała w swym otoczeniu obecność przybyszów zaświatowych, o czym mówiły im tajemne zjawiska znikania pozostawionego pokarmu czy odciski stóp na rozsypanym na ziemi popiele. Świat zmarłych przesyłał również żyjącym informacje, które rozpoznawano w różnych praktykach wróżbiarskich[20].

Duchy podejmujące kontakt z żyjącymi mogły być dwojakiego rodzaju: oczekiwane i budzące lęk. Do akceptowanych przez społeczność należały duchy przodków, dziadów, zmarłych ze starości, czyli śmiercią nie naruszającą porządku i rytmu życia zbiorowego. Byli to „swoi” zmarli, zachowujący więź z rodziną, bliscy. Odnawiali swe kontakty z żyjącymi w oczekiwanym czasie, w spodziewanym terminie, a niekiedy osiedlali się na stałe w swym starym domu, stając się duchami opiekuńczymi przysparzającymi dostatku. Do budzących lęk i niebezpiecznych należały duchy pochodzące od ludzi zmarłych śmiercią gwałtowną i przedwczesną: zabitych, topielców, spalonych w pożarach, ukaranych przez siły przyrody (np. zamarzniętych, rażonych piorunem, pożartych przez wilki)[21]. Nagła śmierć zawsze była zła, zagrażała bytowi człowieka w zaświatach. Zmarłym, którym nie urządzono uroczystego pogrzebu lub uczyniono to z pominięciem rytuału, przypadało miejsce na marginesie życia pozagrobowego. Niedokończywszy w pełni życia, pozostawali w nieustalonym bycie: nie należeli w pełni ani do żywych, ani do umarłych. Błąkali się wiec po miejscach swego życia, a bardzo często – po miejscu śmierci. Pojawiali się najczęściej w celu dokonania zemsty na żyjących, upominając się o swoją własność lub żądając należnych im posług. Szczególnie groźne były duchy zabitych wrogów[22].

Wśród wielu praktyk, podejmowanych przez Słowian, najbliższe późniejszym seansom spirytystycznym wydaje się nawiązywanie przez nich kontaktu z opiekuńczym duchem domostwa. Starzec – odpowiednik szamana w kulturach pierwotnych – balansując na krawędzi dwóch światów, podejmował czynności ułatwiające ów kontakt. Kontaktu tego poszukiwano za pomocą snu, odpowiednich pieśni i tańców, z użyciem różnych instrumentów muzycznych (grzechotek, bębnów), niekiedy wpadając w trans po zażyciu odpowiednich ziół czy sięgając po różnego rodzaju wywary i mikstury. W trakcie tego kontaktu zawierano ze światem duchów kontrakty, zapewniano sobie ich opiekę, wraz z nimi podejmowano najważniejsze decyzje i plany rodowe[23]. Był to więc spirytyzm niezwykle praktyczny, związany z codziennością, dopełniający pracę i wysiłek społeczności, przynoszący wymierne korzyści.


[15] A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne Filmowe, Warszawa 1982, 216–218.
[16] J. L. Barcelo, Czarna magia w XX wieku, przekł. Z. Siewak – Sojka, wyd. 4, Warszawa 1991, 209, 214.
[17] Povest vremennych let, wyd. A. A. Szachmatov, t. 1, Petrograd 1916, 272.
[18] B. Baranowski, W kręgi upiorów i wilkołaków, wyd. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1981, 50–312. Por. M. Kosicka, Zaklęcia i czary w dawnej Polsce, „Nie z tej Ziemi”, 1997, nr 10 (85), 15–17.
[19] A. Brückner, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1980, 259 nn.
[20] Por. B. A. Rybaków, Jazyczestwo driewniej Rusi, Moskwa 1987, 515.
[21] Por. H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek (w. VI–XIV, Warszawa 1979, 151.
[22] Por. S. Bylina, Człowiek i zaświaty. Wizja kar pośmiertnych w Polsce średniowiecznej, wyd. Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1992, 7–31.
[23] Por. R. Palusiński, Szamanizm w praktyce, seria: Ścieżka szamana, Wydawnictwo T. T., Kraków 1999, 56–82.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl