Otrzymanie
autentycznego przebaczenia jest cudownym doświadczeniem. Kiedy na
przykład małżonkowie wdadzą się w głupią i bezsensowną kłótnię,
po czym to, które ją zaczęło, potrafi wyznać: Masz
rację. Bardzo cię przepraszam, czy nie budzi to szczególnie
ciepłych uczuć w sercach? Lub kiedy nieposłuszne dziecko wreszcie
przyzna się do winy, czy nie jest mu miło usłyszeć, że rodzice już
się na niego nie gniewają? Czy poróżnieni przyjaciele nie
czują się wspaniale, gdy wreszcie dochodzą do porozumienia i mogą z
czystym sumieniem stwierdzić: Zapomnijmy o tym, co zaszło!? Przebaczenie
jest największym darem, jaki możemy otrzymać. Jezus po to przyszedł
na świat jako człowiek, po to cierpiał i umierał na krzyżu, aby
wyjednać nam dar pojednania z Ojcem oraz z naszymi braćmi i
siostrami. Przyszedł, by usunąć rozdarcie spowodowane grzechem Adama
i odbudować naszą zerwaną więź z Ojcem oraz pomiędzy sobą. Pragnie
dać nam wszystkim to wspaniałe doświadczenie otrzymania przebaczenia
nie tylko na chwilę, ale na całą wieczność.
Codziennie
możemy radować się darami Jezusa zbawieniem, które
wysłużył nam przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, bezcennym darem
nowego życia w Nim, miłosierdziem, które wylewa na nas zawsze,
ilekroć żałujemy za grzechy. Skoro mamy dostęp do tak wielu łask, cóż
jeszcze może zagradzać nam drogę do pojednania z Bogiem na każdy
dzień? Dlaczego mielibyśmy pozbawiać się tego wspaniałego poczucia
ulgi i szczęścia, kiedy słyszymy, że nasze grzechy są nam
przebaczone, a winy puszczone w niepamięć?
Zdjęcie
ciężaru grzechu
Póki
milczałem, schnęły kości moje, wśród codziennych mych jęków.
Bo dniem i nocą ciążyła nade mną Twa ręka, język mój ustawał
jak w letnich upałach. (Ps 32,3-4)
Kto
z nas nie zaznał przygnębienia i ciężaru, których źródłem
jest poczucie winy? Przyjrzyjmy się małemu chłopcu, który zbił
ulubiony wazon mamy i choć na razie udało mu się ukryć to przed
rodzicami, cały czas dręczy go niepokój o to, co się stanie,
kiedy wreszcie się o tym dowiedzą. Paradoksalnie karze on samego
siebie o wiele dotkliwiej, niż mogliby to uczynić rodzice. Nie ma ani
chwili spokoju, ponieważ wie, że lada moment jego wina może wyjść na
jaw.
Zastanówmy
się też nad sytuacją żony, która bezmyślnie zrobiła przykrość
mężowi, a potem wprawdzie zorientowała się, co zrobiła, ale nie
potrafi zdobyć się na przeprosiny. Prawdopodobnie jest również
niezdolna do przebaczenia samej sobie i nie wierzy, że zasługuje na
przebaczenie męża. Im dłużej jednak zwleka, tym wyższy staje się mur
niezgody pomiędzy nią a mężem.
Psalmista
opisuje ciężar winy w sposób bardzo plastyczny i przekonujący.
To tak, jakby pytał każdego z nas o nasze własne doświadczenie
schnących kości, kiedy mamy świadomość, że obraziliśmy
Boga lub zraniliśmy brata czy siostrę. W jaki sposób ciąży nad
nami Boża ręka? Co sprawia, że nasza siła ustaje jak w letnich
upałach?
Uczciwa
odpowiedź na te pytania jest pierwszym krokiem w nauce rachunku
sumienia. Przyznanie się do rzeczywistego bólu, jaki sprawia
nam fakt, że przez własne uczynki zerwaliśmy więź z Bogiem, jest
najlepszą drogą do rozpoczęcia procesu pojednania i otwarcia się na
łaskę Bożego miłosierdzia. Pamiętajmy dopóki nie
uznamy własnej winy, nie będziemy w stanie doświadczyć radości z
uzyskania przebaczenia, ani wolności, której źródłem
jest oczyszczone sumienie. Nie zaznamy tej radości dopóki nie
przemówimy. Jednak gdy tylko zaczniemy mówić,
zostaniemy otuleni Bożą miłością, podobnie jak syn marnotrawny, który
ledwie zdołał wypowiedzieć kilka słów, już znalazł się w
ramionach Ojca i zrozumiał, że wszystko zostało mu przebaczone.
Przez
przebaczenie do wolności
Grzech
mój wyznałem Tobie i nie ukryłem mej winy. Rzekłem: Wyznaję
nieprawość moją wobec Pana, a Tyś darował winę mego grzechu.
(Ps 32,5)
Wielu
ludzi sądzi, że wiara polega na przekonaniu o swojej grzeszności i
próbach zasłużenia sobie na Boże przebaczenie poprzez własne
wysiłki. Tymczasem jednak mówimy o grzechu i winie, ponieważ
uznanie swego grzechu jest pierwszym krokiem do uzyskania wolności. Z
chwilą gdy zdobywamy się na odwagę wyznania swoich grzechów,
rozpoczyna się w nas proces uzdrowienia. Dojście do tego momentu może
być bardzo trudne. Czasami musimy długo zmagać się ze sobą, nie chcąc
uznać prawdy o swoim grzechu. Jednak ostatecznie prawda, skrucha i
przebaczenie są jedyną drogą prowadzącą do prawdziwej wolności.
Przystępowanie
do sakramentu pokuty jest dla katolików normalną drogą
przeżywania tego wspaniałego momentu opiewanego przez psalmistę:
Rzekłem: «Wyznaję nieprawość moją wobec Pana», a
Tyś darował winę mego grzechu (Ps 32,5). Jeśli więc upłynęło
już sporo czasu od chwili, kiedy ostatni raz doświadczyłeś radości
tego przepięknego sakramentu, postanów sobie przystąpić do
niego jak najprędzej.
Jeśli
nosisz na sobie ciężkie brzemię grzechu i poczucia winy, radość tego
sakramentu będzie dla ciebie szczególnie wyzwalająca. Dziecku
usiłującemu ukryć winę przed rodzicami wydaje się, że moment jej
odkrycia będzie dla niego klęską. Często jednak jest to moment
zwycięstwa i wyzwolenia.
Bóg
przebacza nam zawsze
Ten
syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł
się
Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój
był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. (Łk
15,24.32)
Przypowieść
o synu marnotrawnym pomaga nam przenieść uwagę z naszej potrzeby
proszenia o przebaczenie, i otrzymywania go, na płonące w sercu Boga
pragnienie, by wylewać przebaczenie na wszystkich ludzi. Jest rzeczą
absolutnie pewną, że nasz miłujący Ojciec gotów jest nam
przebaczyć zawsze, niezależnie od tego, w jaki sposób Go
obraziliśmy. Jest to co najmniej równie oczywiste, jak fakt,
że przyjęcie tego przebaczenia wcale nie jest dla nas takie proste.
Piętnasty
rozdział Ewangelii według św. Łukasza obejmujący trzy
przypowieści o odnalezionej zgubie, którą jest kolejno owca,
moneta i syn opisuje radość Boga z odnalezienia tego, co
zginęło. Nie ma większej radości w niebie, jak ta, gdy ktoś umiłowany
powraca do domu. Zadziwiające jest również i to, że Bóg
zaprasza także nas do udziału w tej radości za każdym razem, kiedy
brat czy siostra prosi nas o przebaczenie. To wspaniałe doświadczenie
dane jest nam podczas wspólnotowej celebracji sakramentu
pokuty, a w sposób jeszcze bardziej osobisty, kiedy ktoś
bliski przeprasza nas indywidualnie.
Przypuśćmy,
że chłopczyk, który stłukł wazon, wreszcie przyznaje się do
winy i zamiast spodziewanej kary, zostaje przytulony. Jak zareaguje
jego mała siostrzyczka? Nie jest wykluczone, że pomyśli sobie: Ja
byłam grzeczna. Zasługuję na jeszcze więcej niż mój brat,
który zbił mamie wazon. Czyż nie w ten sposób
myślał i postępował starszy brat syna marnotrawnego? Prawdą jest
jednak to, że wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy potrzebujemy
Bożego miłosierdzia. Dlatego też wszyscy jako jeden Kościół
zjednoczony w miłości powinniśmy radować się z powrotu
grzesznika do domu Ojca, z możliwości uczestniczenia w cudzie
niepojętego miłosierdzia Boga. Napisz komentarz (0 Komentarze) |