Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow SŁOWO WŚRÓD NAS 12/2004 arrow RADOSNE OCZEKIWANIE

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
RADOSNE OCZEKIWANIE PDF Drukuj E-mail
Napisał SŁOWO WŚRÓD NAS   

Prezydent Stanów Zjednoczonych, Abraham Lincoln, na mocy specjalnej proklamacji ogłosił 1 stycznia 1863 roku koniec niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Trzy lata później, wraz z ratyfikacją trzeciej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, proklamacja Lincolna stała się obowiązującym prawem w całym państwie. Wszyscy niewolnicy w świetle prawa stali się ludźmi wolnymi. Jednak dla sporej ich części nowo uzyskany status prawny nie do końca przekładał się na osobiste doświadczenie. Wielu czarnych na południu Stanów wciąż żyło jak niewolnicy, w całkowitej zależności od bogatszych i bardziej wpływowych białych. Odmawiano im wynagrodzenia za pracę, grożono, maltretowano, a nawet zabijano. Niektórym wmawiano, że to nowe prawo ich nie dotyczy i w dalszym ciągu muszą żyć w poddaństwie. Dlatego dla wielu ludzi darowanie wolności nie miało większego – czy nawet żadnego – wpływu na ich życie.

Ta drobna powtórka z historii pozwala nam zrozumieć, jak to możliwe, że choć jako wierzący zostaliśmy wyzwoleni przez Boga z niewoli grzechu, to wcale niekoniecznie doświadczamy tego w naszym codziennym życiu. Z jednej strony, fakt, że w mo­mencie chrztu otrzymaliśmy nową naturę, stając się w pełni wolnymi uczestnikami królestwa Bożego, jest prawdą naszej wiary. Z drugiej jednak strony, nasze osobiste doświadczenie sprzysięga się z kłamstwami i pokusami diabła, by wmówić nam, że wcale nie jesteśmy wolni. Jak to możliwe, skoro szatan już został pokonany, a my wyzwoleni spod jego dominacji?

Głos z „drugiej sali”

Dobrze jest mieć ciągle w pamięci fakt, że Jezus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie wybawił nas z grzechu i obmył swoją krwią. Ponieważ zostaliśmy wykupieni od śmierci, szatan stracił nad nami władzę. Choć świat wciąż do pewnego stopnia pozostaje pod jego panowaniem, to jednak jego moc nad nami opiera się jedynie na umiejętności wmówienia nam, że wcale nie zostaliśmy wyzwoleni z jego ucisku.

Przywołajmy jeszcze jedną analogię, która pomoże nam to lepiej zrozumieć. Wyobraź sobie dwie obszerne sale, oddzielone od siebie cienką ścianą. W jednej z nich zebrani są ci wszyscy, którzy przez wiarę i chrzest stali się uczestnikami królestwa Bożego. W drugiej sali – oddzielonej od nas, wierzących – znajduje się przykuty łańcuchami diabeł. Chociaż został związany i nie może wejść do naszej sali, to wciąż nęka nas przez ścianę, wykrzykując swe puste obietnice. Ponieważ nie wolno mu przedrzeć się do nas i wziąć nas siłą, wabi nas do siebie swym głosem. I tego właśnie doświadczamy na co dzień w naszym życiu.

Szatan usiłuje wprowadzić zamęt w nasze intuicje duchowe – najgłębszą sferę naszego wnętrza, gdzie słyszymy głos Boga i otrzymujemy łaskę potrzebną do przemiany na Jego obraz i podobieństwo. Diabeł wysuwa bezprawne i aroganckie roszczenia wobec nas, siejąc zamieszanie i zakłócając naszą relację z Bogiem. Można powiedzieć, że traktuje nas tak samo, jak wielu białych na południu traktowało swoich byłych niewolników po ich wyzwoleniu. Wiedząc, że nie jest w stanie zmienić prawdy, że Jezus wybawił nas swoją krwią, próbuje tak nami manipulować, abyśmy sami wyrzekli się tego życia, którym obdarzył nas Jezus i do którego mamy pełne prawo jako ochrzczone dzieci Boże.

Oto dlaczego tak trudno jest nam rozstać się z grzechem, chociaż zosta­liśmy już wyzwoleni z jego mocy. Oto powód, dla którego nasza wolność w Chrystusie jest tak zmącona, a nasze doświadczenie życia chrześcijańskiego, jednego dnia mocne i jasne, może nazajutrz znacznie osłabnąć.

Wolni już od dziś

Pamiętajmy, że kiedy Jezus powróci w chwale, „sala” szatana zostanie zniszczona raz na zawsze. Nie będzie już istniała. Trapiące nas pokusy, pociąg do zła, nawet poczucie odłączenia od Jezusa i tęsknota za pojednaniem z Nim, wszystko to będzie już należeć do przeszłości.

Jeszcze bardziej pocieszające jest to, że aby zacząć doświadczać wolności, wcale nie musimy czekać na powtórne przyjście Chrystusa. Jezus nie pozostawił nas samych, zdanych na łaskę i niełaskę diabelskich pokuszeń. Wciąż na liczne sposoby obdarza nas Bożą mocą do walki z pokusami. Udzielił nam Ducha Świętego, który prowadzi nas przez życie. Został z nami w Eucharystii, by nas posilać i umacniać. Dał nam sakrament pojednania, w którym podnosi nas z naszych upadków.

Kiedy korzystamy z tych wspaniałych darów, nasze duchowe intuicje zaczynają działać, pozwalając nam trwać w łasce Bożej i kierować nasze serca ku obietnicy powtórnego przyjścia Jezusa. Duch Święty przekonuje nas, byśmy złożyli nadzieję w tych Bożych obietnicach, które czekają jeszcze na swe ostateczne wypełnienie. Zwracajmy wzrok ku Jezusowi, by być jak najbliżej Niego, gdy nadejdzie w chwale.

Dwa wzory cierpliwego oczekiwania

Jednym z najlepszych przykładów przylgnięcia do Bożych obietnic jest ewangeliczny prorok Symeon. Łukasz mówi nam, że był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, który cały czas przebywał w świątyni, modląc się i wyczekując pociechy Izraela (Łk 2,25). Duch Święty objawił Symeonowi, że nie umrze, dopóki nie ujrzy Mesjasza. I kiedy Józef z Maryją przynieśli swego Pierworodnego, by Go przedstawić Panu, Symeon pojął, że Dziecię to jest wypełnieniem Bożej obietnicy. Podszedł więc do zbliżającej się pary, wziął maleńkiego Jezusa w objęcia, błogosławił Go i wychwalał Boga za spełnienie swego najgłębszego pragnienia.

Symeon poznał, że to Dziecię nie jest zwyczajnym niemowlęciem. Jak to się stało, że dojrzał w Nim coś, czego nie widział nikt inny z obecnych w tym dniu w świątyni? Rozpoznał Go w ten sam sposób, w jaki rozpoznali Go Elżbieta i jej syn, pasterze i mędrcy. Symeon był otwarty na działanie Ducha Świętego, jego serce było czujne i uważne. Dzięki temu potrafił rozpoznać Tego, którego wskazał mu Duch Święty.

Wraz z Symeonem wypełnienia Bożych obietnic oczekiwała też prorokini Anna. Ona także rozpoznała Jezusa. Anna była człowiekiem modlitwy. Słu­żyła Bogu w postach i modlitwach, nie rozstając się ze świątynią, w której przebywała dzień i noc na czuwaniu. Nie chciała przeoczyć momentu, kiedy wreszcie objawi się Mesjasz. Całą swoją nadzieję złożyła w Bożej obietnicy i nie zawiodła się.

Symeon i Anna czekali nie, jak my, na ostateczne, ale na pierwsze przyjście Jezusa. Jednak ich oczekiwanie rzuca wiele światła na to, w jaki sposób my powinniśmy czekać na Jego powrót w chwale. Czy rozważając to ostateczne przyjście, potrafimy spojrzeć na Dzieciątko Jezus i zobaczyć to, co widzieli Symeon i Anna? Czy wpatrując się w żłóbek, potrafimy dojrzeć w Nim Mesjasza? Czy patrząc w Jego oczy, widzimy naszego Pana i Odkupiciela? Wszystko to stanie się możliwe, jeżeli jak tamtych dwoje nauczymy się uległości wobec Ducha Świętego i pozwolimy Mu się prowadzić.

Symeon i Anna są wzorem dla nas wszystkich. Są dowodem, że ci, którzy czekają na Jezusa z nadzieją i cierpliwością, rozpoznają Go w swoim życiu.

Czekając z radosną nadzieją

Bracia i siostry, wraz z powrotem Jezusa Bóg zamieszka z nami na zawsze. W całym stworzeniu zapanuje nowy ład – nie będzie już pokus, grzechu, rozłamów ani lęku. Boża miłość wypełni nas po brzegi, kładąc nam w usta pieśń wdzięczności, chwały i uwielbienia. Prorokini Anna czekała na Jezusa ponad osiemdziesiąt lat. Za jej przykładem i my bądźmy gotowi czekać aż do skutku!

Czekajmy jednak mądrze, nie tracąc wiary w to, o czym wiemy, że jest prawdą – szczególnie, kiedy słyszymy głos diabła wmawiającego nam, że wcale nie jesteśmy wolni, i podsuwającego nam rozliczne pokusy. Prośmy Ducha Świętego o moc do odrzucenia wszystkich złudzeń i kłamstw. W każdej sytuacji trzymajmy się nadziei. Jezus naprawdę stał się człowiekiem i żył pomiędzy nami. Naprawdę oddał za nas swoje życie. I naprawdę przyjdzie powtórnie, aby zabrać nas na wieki do swego domu.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl