Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow SŁOWO WŚRÓD NAS 12/2004 arrow ŚWIĘTY MIKOŁAJ - PATRON DARU CZŁOWIEKA DLA CZŁOWIEKA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
ŚWIĘTY MIKOŁAJ - PATRON DARU CZŁOWIEKA DLA CZŁOWIEKA PDF Drukuj E-mail
Napisał TADEUSZ PULCYN   

Dlaczego to właśnie w dzień Mikołaja, 6 grudnia, obdarowujemy się upominkami, a w wieczór wigilijny kładziemy pod choinkę prezenty, mówiąc dzieciom, że przyniósł je św. Mikołaj? Kim był ten święty sprzed wieków, że właśnie w jego imieniu chcemy sprawiać innym radość?

Od epoki, w której żył św. Mikołaj, dzieli nas siedemnaście stuleci. Przez długi czas był on jednym z najbardziej znanych i czczonych świętych, do dziś zachowało się wiele pięknych podań i legend związanych z jego osobą.

Urodził się w drugiej połowie III wieku w Patarze, w Licji, starożyt­nej krainie w Azji Mniejszej, należącej wówczas do Cesarstwa Rzymskiego.

Był upragnionym, długo oczekiwanym, jedynym dzieckiem zamożnych małżonków. Wśród rówieśników odznaczał się niespotykaną dojrzałością.

Rodzice osierocili Mikołaja, gdy był młodzień­cem, ale dzięki temu, co mu pozostawili, nie musiał martwić się o przyszłość; mógł wieść beztroskie życie. Ponieważ był wrażliwy na ludzką biedę, dzielił się majątkiem z cierpiącymi niedostatek. Za swoją hojność nie oczekiwał podziękowań, unikał rozgłosu. Gdy jednak ten i ów został obdarowany, zaczęto się domyślać, że to Mikołaj skrycie podrzuca podarunki. Jak mówi jedna z opowieści, dopomógł w ten sposób trzem pannom, które własny ojciec, zubożały szlachcic z Patary, chciał zmusić do zarabiania na chleb nierządem. Kiedy Mikołaj usłyszał o tym, „potajemnie w nocy – pisze ks. Piotr Skarga – wrzucił tak wiele złota w komorę ojca onego, iż mógł pożywienie dla domu swego mieć i jedną córkę za mąż wydać. Mikołaj i dla drugiej także to uczynił i dla trzeciej; tymże sposobem w nocy onej okienkiem im wiele złotych monet wrzucił. Gospodarz nie śpiąc, gdy uczuł wrzucenie złota, wybieżał i dogonił Mikołaja, a do nóg jego upadając, dziękował dobrodziejowi swemu, który duszę jego i córek z grzechu wielkiego wybawił”.

Dzielenie się z najuboższymi było drogą Mikołaja do Boga. Aby jeszcze bardziej zbliżyć się do Niego, postanowił wstąpić do klasztoru. Po pielgrzymce do Ziemi Świę­tej dołączył do zakonników w Patarze. Zaledwie jednak rozpoczął życie w odosobnieniu, wewnętrzny głos nakazał mu wrócić między ludzi. Opuścił klasztor i powędrował do stolicy Licji, Myry. Zmarł tam właśnie miejscowy biskup, a zebrani w Myrze okoliczni biskupi szukali godnego następcy. Gdy mimo długich narad nie mogli podjąć decyzji, poszli wraz z ludem do kościoła prosić Boga o pomoc. Bóg objawił jednemu z nich, aby obrali na nowego pasterza człowieka, który nazajutrz pierwszy przyjdzie do kościoła. Nie wiedząc o niczym, dotarł właśnie do Myry Mikołaj i swoim zwyczajem pospieszył najpierw do kościoła. Wówczas zaprowadzono go do zgromadzonych biskupów, którzy oznajmili mu Bożą wolę. Z pokorą przyjął godność biskupią, a jego dobroć i świątobliwość jeszcze wzrosły. Gorliwie sprawując posługę pasterską, nie zaniedbywał nadal dźwigania ludzi z ubóstwa - materialnego i duchowego.

W czasie prześladowania chrześcijan za cesarza Dioklecjana, kiedy to za wyznawanie chrześcijaństwa groziła śmierć męczeńska, biskup Myry wędrował od wioski do wioski, zachęcając lud do wytrwania w wierze. W końcu został pojmany i uwięziony. Po latach spędzonych w lochu wyszedł na wolność w 313 roku, kiedy to cesarz Konstantyn ogłosił edykt mediolański, zrównujący w prawach chrześcijan z wyznawcami innych religii. Mikołaj powrócił do Myry i energicznie zabrał się za przywracanie chrześcijaństwa w swojej diecezji, gdzie przez lata prześladowań rozpanoszyło się pogaństwo. Występował też przeciw herezji Ariusza, przeczącej boskości Chrystusa, i w 325 roku wziął udział w soborze w Nicei, na którym ją potępiono.

Żył ponad 70 lat, zmarł zapewne między 345 a 352 rokiem. Tradycja dokładnie przechowała dzień i miesiąc jego śmierci – 6 grudnia. Podobno śpiewały wtedy chóry anielskie. Został pochowany w Myrze. We­dług dominikanina Jakuba, „w murowanym grobowcu; u głowy jego wytrysło źródło oliwy (lekarstwo na wszelką niemoc – powie Skarga), a u stóp źródło wody i do dziś z członków jego wydobywa się święty olej, który już wielu uzdrowił”.

Gdy siedem wieków poźniej, w 1087 roku, tureccy muzułmanie zagrozili chrześcijańskiej Myrze, „czterdziestu siedmiu rycerzy z Bari wyruszyło tam, otwarło grób św. Mikołaja, który wskazało im czterech zakonników, i kości jego, pływające w oleju, przeniosło ze sobą do Bari”. W czasie wprowadzania czcigodnych szczątków do miasta kilkudziesięciu chorych cudownie ozdrowiało.

Bardzo wcześnie otoczono Mikołaja żywym kultem. Jego cześć z Myry i Konstantynopola, gdzie cesarz Justynian wystawił mu wspaniałą bazylikę, rozeszła się na cały świat chrześcijański. Rozgłos zapewniły opowiadania o licznych cudach, które sprawił. Do dziś opowiada się w Myrze, jak biskup Mikołaj ocalił miasto cierpiące głód z powodu klęski nieurodzaju. Oto gdy do portu myrejskiego przybiły statki wiozące pszenicę z Aleksandrii, patrzono w ich kierunku z nadzieją… Niestety, zboże „wieziono do spichlerzy cesarskich, a marynarze nie chcieli nawet słyszeć o odstąpieniu części ziarna głodującej ludności”. Wówczas wstawił się za nią biskup Mikołaj. „Obiecuję wam – mówił – w imię Boże, że gdy dopłyniecie do celu, zboża będzie tyle samo, co na początku waszej podróży”. Poprosił, by odstąpili myreńczykom bodaj 3 korce (czyli ok. 300 kg) pszenicy z każdego statku. Żeglarze zawierzyli biskupowi. I rzeczywiście, gdy później cesarscy poborcy odbierali zboże, ziarna było dokładnie tyle samo, ile w momencie załadowywania go na statki w Aleksandrii.

W czasie swej podróży statkiem do Ziemi Świętej młody Mikołaj uprzedził żeglarzy o nadchodzącej burzy. Kiedy istotnie straszna nawałnica groziła zatopieniem wszystkich, modlitwa Mikołaja uciszyła rozszalały żywioł. Kiedy indziej jego pomocy wzywali żeglarze na tonącym już niemal okręcie. Zdumieni, ujrzeli naraz św. Mikołaja mówiącego: „Otom ja, któregoście wzywali, ufajcie Bogu, który mnie do was posłał”. Święty sam ujął ster i poprowadził statek między skałami do brzegu. Inne podania mówią o uratowanych dzięki wstawiennictwu Mikołaja urzędnikach cesarskich, niesprawiedliwie skazanych na śmierć, o chorych, których pielęgnował w czasie zarazy, nawet o wskrzeszonych ofiarach zabójstwa. Mikołaj szczególną opieką otaczał dzieci, które często obdarowywał drobnymi podarunkami.

Po schizmie kult św. Mikołaja szerzył się nadal w obu częściach podzielonego Kościoła. Na Wschodzie z czasem objął całą Ruś, skąd słano poselstwa do grobu biskupa w Bari. Św. Mikołaj wrósł głęboko w obyczaj ludowy, sztukę, język; był ukazywany na licznych ikonach i stał się w końcu patronem całej Rusi. Do dziś św. Mikołaj Cudotwórca, jak go tam nazywają, jest jednym z najważniejszych świętych prawosławia. W Kościele rzymskokatolickim z kolei został uznany za jednego z czternastu wspomożycieli, przyzywanych w szczególnie trudnych sytuacjach. Pod jego opiekę uciekali się cukiernicy, piekarze, notariusze i sędziowie, a także żeglarze i rybacy. Wzywano św. Mikołaja na pomoc w czasie sztormów i chorób, do obrony przed złodziejami i innymi napastnikami. Opieki u niego szukali jeńcy i więźniowie, a szczególnie ofiary niesprawiedliwych wyroków sądowych. Uznaje się go także za patrona dzieci, studen­tów, panien, pielgrzymów i podróżnych.

U grobu św. Mikołaja, w najbardziej znanym jego sanktuarium w Bari, odbył się w 1098 roku synod z udziałem papieża Urbana II, na którym szukano dróg zniesienia bolesnego podziału w Kościele powszechnym. Wielu do dziś modli się tam o jedność chrześcijan.

Zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie powstało bardzo wiele świątyń pod wezwaniem św. Mikołaja. Także w Polsce od czasów średniowiecza biskup Myry doznaje nieprzerwanej czci. Świadczy o tym ponad 300 kościołów poświęconych św. Mikołajowi, ponad 1000 jego figur i obrazów rozsianych od Bałtyku po Tatry. Słynne jest jego sanktuarium w Pierścu koło Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim, gdzie pierwszą kaplicę poświęconą św. Mikołajowi wystawiono w XV wieku. W miejscowym kościele znajduje się cudowna figura, a od czterdziestu lat także, sprowadzone przez kard. Bolesława Kominka, relikwie św. Mikołaja. Za jego wstawiennictwem wciąż wypraszane są łaski u Boga.

I tak, kiedy o. Tarsycjusz Waszecki, franciszkanin z Panewnik, zapadł na chorobę gardła, fonastenię, i stracił głos, posłał do Pierśca swoją chusteczkę z prośbą, by potarto nią figurę Świętego. Gdy chusteczka wróciła do zakonnika, położył ją sobie na gardle i… następnego dnia mógł już śpiewać. „Zaraz po wojnie – jak opowiada kustosz pierścieckiego sanktuarium, ks. Horzela – pewne dziecko zachorowało na raka żołądka; zawieziono je do szpitala, gdzie po operacji nie dawano małemu pacjentowi żadnych szans. Lekarz wypisał nawet z wyprzedzeniem akt zgonu i powiedział opiekunom dziecka: »Sami wpiszcie datę śmierci, bo chłopiec niebawem umrze«. Przewieziono więc chłopca do domu, aby ostatnie dni spędził z rodziną. W oczekiwaniu na nieuchronny koniec zamówiono nawet trumnę. Babcia chłopca postanowiła jednak poprosić o ratunek św. Mikołaja. Gdy położyła na chłopcu chusteczkę potartą o jego figurę, wnuk zaraz otworzył oczy; wrócił do sił, już po trzech dniach sam przyszedł do sanktuarium w Pierśćcu podziękować za otrzymaną łaskę”.

A jednak św. Mikołaj kojarzony jest przede wszystkim z przynoszeniem podarków. Za życia obdarowywał skrycie potrzebujących i pamięć o tym na stałe wrosła w tradycję chrześcijańską. W XIII wieku pojawił się zwyczaj rozdawania w szkołach, właśnie pod patronatem św. Mikołaja, zapomóg i stypendiów. Od XVIII wieku przyjął się zwyczaj obdarowywania dzieci w dniu św. Mikołaja piernikami, obwarzankami, także zabawkami, obrazkami czy odzieżą. Jak pisano w 1746 roku: „Rodzice na pamiątkę szczodrobliwości św. Mikołaja zwykli co rok na wigilię święta jego dla zachęcenia do nabożeństwa dziatkom swoim śpiącym różne podarunki zawiązować i podrzucać, powiadając, iż im to św. Mikołaj przyniósł”.

Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał kiedyś św. Mikołaja „patronem daru człowieka dla człowieka”. Przemawiając 6 grudnia 1987 roku, Papież podkreślił, że w dzisiejszym zmaterializowanym świecie jest on potrzebny „nie tylko po to, by dzieciom podkładać prezenty w jego zastępstwie, ale żeby umieć się wzajemnie obdarowywać wielorakim dobrem… darem człowieczeństwa, darem serca, darem pamięci i troski wzajemnej, darem troskliwej myśli i czynu”.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl