Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow SŁOWO WŚRÓD NAS 11/2004 arrow KRETA DROGA ŚWIĘTEGO 'JEŻOZWIERZA' - HISTORIA ŻYCIA ŚW. HIERONIMA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
KRETA DROGA ŚWIĘTEGO 'JEŻOZWIERZA' - HISTORIA ŻYCIA ŚW. HIERONIMA PDF Drukuj E-mail
Napisał KEVIN PERROTA   

Pewna firma handlująca dewocjonaliami sprzedaje lalki wyobrażające świętych – miękkie przytulanki o miłych uśmiechach, w sam raz nadające się do tego, by umieścić je na łóżeczku malucha w towarzystwie pluszowych zwierzaków. Znajdziemy tam między innymi św. Franciszka z Asyżu i św. Teresę z Lisieux. Jest jednak raczej mało prawdopodobne, by firma poszerzyła swoją ofertę o św. Hieronima.

Hieronim nie należy do ciepłych i dobrotliwych świętych. Ktoś kiedyś nazwał go świętym „Jeżozwierzem”. Rzeczywiście, potrafił być bardzo kolczasty, szczególnie wobec tych, którzy mieli nieszczęście z nim się nie zgadzać. Jednak i tego rodzaju święci potrafią nas bardzo wiele nauczyć, jeśli tylko zechcemy uważnie przyjrzeć się ich życiu. Dotyczy to z całą pewnością św. Hieronima.

Hieronim urodził się około 340 roku na terenie lub w pobliżu obecnej Chorwacji. Jego świat bardzo różnił się od naszego, mając z nim wszakże jedną wspólną cechę – był w trakcie intensywnych przemian. Imperium Rzymskie, rozciągające się od Portugalii aż po Irak, słabło pod względem gospodarczym i militarnym. Jeszcze za życia Hieronima najeźdźcy wstrząsnęli jego bałkańską ojczyzną i splądrowali Rzym.

Rodzice Hieronima byli średnio zamożnymi chrześcijanami, którym bardziej niż modlitwa i misje leżały na sercu majątek i kariera. Dwunastoletni Hieronim został posłany do Rzymu celem zdobycia klasycznego, pogańskiego wykształcenia, które miało go przygotować do objęcia służby rządowej. Hieronimowi spodobały się studia i radził sobie doskonale. Zaczął też gromadzić prywatne zbiory biblioteczne, nabywając i kopiując rozmaite dzieła (było to jeszcze w epoce ręcznego przepisywania ksiąg).

Podczas mniej więcej sześcioletniego pobytu w Rzymie młodym Hieronimem miotały sprzeczne pragnienia. Miewał przygody erotyczne, ale jednocześnie zaprzyjaźnił się z kilkoma chrześcijanami. W końcu zdecydował się przyjąć chrzest. (W tym okresie wielu chrześcijańskich rodziców odkładało chrzest swoich dzieci do osiągnięcia przez nie wieku dojrzałego). Choć jego młodzieńcze wybryki nie ustały natychmiast po chrzcie, to jednak zaczęły wywoływać w nim skruchę i poczucie wstydu.


Odkrycie drogi


Po otrzymaniu doskonałego świeckiego wykształcenia Hieronim udał się do Trewiru – w obecnych Niemczech – gdzie nadarzała mu się sposobność uzyskania posady rządowej. Chrześcijaństwo nie stanowiło już w owych czasach przeszkody w robieniu kariery, gdyż trwające trzy wieki prześladowania w Imperium Rzymskim zakończyły się na krótko przed narodzinami Hieronima. Jak łatwo się domyślić, taki rozwój wypadków przyniósł w życiu Kościoła nie tylko pozytywne zmiany. Choć wzrosła liczba kandydatów do chrztu, wielu z nich czyniło to pod wpływem presji społecznej, nie przejmując się zbytnio wymaganiami Ewangelii. W samym Kościele troska o władzę, status, pieniądze, wykwintne jedzenie i modny strój zdawała się przeważać pragnienie wiernego naśladowania Chrystusa.

Reakcją na to osłabienie żarliwości stał się rozkwit życia pustelniczego. Poczynając od Egiptu i Syrii, mężczyźni i kobiety pragnący całym sercem opowiedzieć się za Jezusem pozostawiali swoje rodziny, ziemię i pracę, by szukać Boga wśród modlitw i postów. Na początku ten radykalny styl życia, mający swe korzenie w najwcześniejszych dziejach Kościoła (Mk 10,17-31; 1 Kor 7,32-35), nie miał określonej formy. Niektórzy z pustelników żyli w pojedynkę, inni gromadzili się w nieformalnych wspólnotach. Byli też tacy, szczególnie wśród zamożnych chrześcijan, którzy pozostawali w swoich domach, usuwając się jednak z życia publicznego i prowadząc spokojne życie poświęcone modlitwie i studiowaniu Pisma świętego. Ci, którzy nie zawarli dotąd związku małżeńskiego lub już owdowieli, pozostawali samotni.

Do czasu, gdy Hieronim pojawił się w Trewirze, ten potężny ruch zdążył już ogarnąć zachodnią Europę. Spotykając się z ludźmi żyjącymi jego ideałami, Hieronim natychmiast znalazł się pod jego urokiem. Zaświtało mu, że także i on mógłby porzucić planowaną karierę i przyjąć styl życia nastawiony na całkowite oddanie się Bogu. Ponieważ jednak jak dotąd nie istniały jeszcze ani renomowane klasztory, ani spisane reguły życia, Hieronim ska­zany był na samodzielne poszukiwanie sposobu realizacji swojej wizji. Jaką formę ma przyjąć Jego odpowiedź na wezwanie Chrystusa? Dokąd się udać? Z kim się stowarzyszyć?


Na pustyni


Obrany kierunek życia nie rozwiązał wszystkich wewnętrznych konfliktów Hieronima. Z jednej strony marzył o porzuceniu wszystkiego i zamieszkaniu wśród pustelników, co, jak mniemał, pomogłoby mu okiełznać swoją pożądliwość. Jednocześnie jednak pociągało go studiowanie teologii i Pisma świętego, w czym upatrywał swoje rzeczywiste powołanie. Poza tym nie potrafił się wyrzec pokochanych jeszcze w okresie szkolnym pisarzy pogańskich – Cycerona, Wergiliusza i innych, którzy nadal stanowili jego ulubioną lekturę.

Po kilku latach tych zmagań Hieronim postanowił wreszcie zerwać z dotychczasowym życiem. Przyjął zaproszenie zamożnego przyjaciela do syryjskiej Antiochii, skąd miał następnie wyruszyć na pustynię. Zabrał jednak ze sobą swoje księgi – łącznie z autorami pogańskimi. Byłoby to bardzo sensowne posunięcie, gdyby zamierzał zostać uczonym, ale trochę dziwne u kogoś, kto właśnie postanowił wyrzec się świata!

Ostateczną decyzję podjął Hieronim pod wpływem snu. Ujrzał się w nim wprowadzonym przed oblicze Boga, Najwyższego Sędziego, który zapytał go, kim jest. „Chrześcijaninem” – wydukał nieśmiało. „Kłamiesz! – oświadczył Sędzia. – Jesteś uczniem Cycerona, nie Chrystusa!” Wstrząśnięty Hieronim zaprzestał czytania pisarzy pogańskich. Sen ten, czy to natchniony, czy też będący głosem jego nieczystego sumienia, pomógł mu w każdym razie dokonać wyboru. Jego rozstanie z klasykami trwało ponad dziesięć lat.

Wreszcie Hieronim już bez ociągania wyruszył na pustynię syryjską. Przebywał tam w samotności, modląc się nieustannie i opłakując swoje dawne grzechy. Nawiedzany przez kuszące wizje rzymskich rozkoszy, zaczął powoli uczyć się panowania nad żądzami ciała. „Kiedy wylewając łzy patrzyłem w niebo, zdawało mi się, że jestem wśród chórów anielskich” – pisał do dziewicy Eustochium. W innym liście wyznaje: „Wierz mi, ja tutaj widzę przedziwnie jasne światło; tutaj raduję się, zrzucając ciężar ciała i wznosząc się ku czystej światłości niebios”.

Hieronim miał jednak więcej kontaktu ze światem zewnętrznym, niż można się było tego spodziewać po pobożnym pustelniku. W dalszym ciągu studiował teologię i Pismo święte, korzystając z przywiezionej ze sobą biblioteki (jeden z biografów zauważa, że musiał sobie wybrać wyjątkowo pojemną jaskinię!). Pisał listy. Zatrudniał kopistów do przepisywania manuskryptów. Zaczął się uczyć hebrajskiego – znanego niewielu chrześcijanom – by móc studiować w oryginale Stary Testament. Dawne napięcie pomiędzy ambicjami naukowymi a pragnieniem samotności wyraźnie dążyło ku satysfakcjonującemu rozwiązaniu.

Okazało się jednak, że zanim to nastąpiło, Hieronim został zmuszony do opuszczenia swojej groty. Powody były dwa – gniew okolicznych mnichów po zaciekłej debacie teologicznej oraz podkopane postem i pokutami zdrowie. Tak więc próba życia na pustyni zakończyła się fiaskiem po zaledwie kilku latach, a Hieronim znalazł się z powrotem w Antiochii. Choć rozczarowany i odarty ze złudzeń, wciąż jeszcze nie tracił wiary, że jego drogą jest wyrzeczenie się świeckiego życia, by oddać się modlitwie i kontemplacji.


Klęska, która jest szansą


W Antiochii, a następnie w Rzymie Hieronim kontynuował swe studia teologiczne i pisał własne dzieła. Dzięki rosnącej popularności brał udział w konsultacjach teologicznych na wysokim szczeblu i został bliskim współpracownikiem papieża Damazego.

Radością dla Hieronima było w Rzymie zawarcie znajomości z kilkoma zamożnymi chrześcijankami, które usiłowały opuścić świat i oddać się modlitwie. Szybko stał się dla nich wsparciem, przewodnikiem i nauczycielem Pisma świętego.

Jednak Hieronim wciąż czuł się rozdarty wewnętrznie. Pragnął oderwania od świata, a tu znalazł się w wielkim mieście, pogrążony w wirze spraw kościelnych. I tym razem podjęcie kolejnego kroku wymusił na nim zatarg – tym razem z niektórymi chrześcijanami Rzymu, zdegustowanymi faktem, że zachęca on rzymskie niewiasty do porzucenia światowego stylu życia. Jego rady zostały uznane za przesadę i postawiono mu zarzut pogardy dla małżeństwa – zarzut, który on zdecydowanie odrzucił. Wielu rzymskich chrześcijan poczuło się też urażonych jego ostrą krytyką ich swobodnego stylu życia. Po śmierci sprzyjającego Hieronimowi papieża Damazego tamtejszy kler wymógł na nim opuszczenie miasta.

Hieronim mocno przeżył to odrzucenie. Nie szczędził też gorzkich słów pod adresem kapłanów Rzymu, nazywając ich „senatem faryzeuszy”. Potraktował jednak tę porażkę jako szansę zrealizowania swoich pragnień. Przekonał mianowicie Paulę, jedną ze swych zamożnych uczennic, do opuszczenia Rzymu i wyruszenia wraz z nim do Ziemi Świętej. Osiedlili się w Betlejem, gdzie oboje stali się założycielami wspólnot monastycznych. Paula przeznaczyła swój majątek na budowę dwóch bliźniaczych klasztorów i utrzymanie ich mieszkańców, a sama stała się przełożoną wspólnoty kobiet, którymi kierowała z wielką wrażliwością i pokorą.

W Betlejem Hieronim odnalazł wreszcie to, czego szukał. Oddalony od spraw świata, zamieszkał w otoczeniu sprzyjającym modlitwie, studiom i pracy twórczej – w pobliżu bazyliki Narodzenia Pańskiego, wzniesionej w miejscu narodzin Jezusa.

Oczywiście i tam sytuacja była daleka od ideału. Z czasem do Betlejem zaczęli zewsząd przybywać goście, pragnący zakosztować mniszego życia we wspólnotach Hieronima i Pauli oraz podyskutować o Piśmie świętym z wybitnym uczonym. Troska o gości kosztowała ich wiele czasu i pochłonęła do szczętu resztki zasobów Pauli. Podczas najazdu Wizygotów na Rzym w 410 roku do Palestyny napłynęły ponadto fale przerażonych, wynędzniałych uchodźców, którym także Hieronim z gościnnością udzielał schronienia (Paula zmarła w 404 r.).

Hieronim przysparzał sobie jeszcze dodatkowych kłopotów, angażując się w zażarte dysputy teologiczne. Tradycyjnie już czynił sobie wrogów przez cięte uwagi, których nie szczędził swoim oponentom. Co dziwniejsze, przeżywając głęboko wszystkie objawy ich wrogości, wydawał się zupełnie nieświadom tego, że sam ją prowokuje swoim nieokrzesanym językiem.

Mimo to Betlejem okazało się dla Hieronima niezwykle płodnym miejscem. To tu opracował wiele komentarzy do Pisma świętego i, co najważniejsze, przełożył Stary Testament z oryginału hebrajskiego na łacinę. To ostatnie dzieło wzbudziło niepokój wielu osób, w tym także św. Augustyna, gdyż odchodziło od uświęconych tradycją dotychczasowych przekładów. Jednak wierniejsza w stosunku do oryginału wersja Hieronima, znana jako Wulgata (czyli tłumaczenie na „wspólny język”), okazała się wielkim darem dla Kościoła. Stała się podstawowym przekładem Pisma świętego dla chrześcijan Europy Zachodniej na ponad tysiąc lat.


Nauki z życia Hieronima


Kręta droga Hieronima do Betlejem jest lekcją dla każdego chrześcijanina szukającego sposobu całkowitego oddania się Bogu w naszym zmiennym świecie. Stanowi to szczególne wyzwanie dla tych z nas, którzy czując się powołani do życia świeckiego, borykają się z problemem, jak w pełni żyć Ewangelią wśród obowiązków rodzinnych, zawodowych i społecznych.

Hieronim zachęca nas, abyśmy pozostali wierni temu pragnieniu i nie rezygnowali z szukania drogi, którą Bóg nam wyznaczył. Przez kolejne próby i błędy Bóg prowadził Hieronima ku miejscu, gdzie mógł wypełnić swoje powołanie zarówno do modlitwy, jak i do kontaktu ze światem. I my możemy więc ufać, że Pan potrafi wskazać nam drogi realizacji naszego, nawet najbardziej skomplikowanego powołania.

Inna lekcja kryje się w nieszczęsnej impulsywności Hieronima, który nie zostawiał suchej nitki na swoich przeciwnikach i tych, którzy nie podzielali jego osobistej wizji uczniostwa. Większość z nas zdaje sobie sprawę ze swych problemów osobowościowych i emocjonalnych. Może nam się nawet wydawać, że słabości te dyskwalifikują nas w służbie Chrystusa. Bo czy ktoś tak niedoskonały jak ja może się na coś przydać Kościołowi?

Nie ustając w modlitwach i wysiłku przemiany wewnętrznej, możemy jednak – patrząc na Hieronima – nabrać otuchy, że moc Boża nie jest ograniczona naszą słabością. Nasz święty „Jeżozwierz” jest świadkiem, że nawet osoba „chronicznie niedoskonała”, o tak trudnym jak on charakterze, może wiele zdziałać w służbie Boga i Jego Kościoła.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl