Pewna
firma handlująca dewocjonaliami sprzedaje lalki wyobrażające świętych
miękkie przytulanki o miłych uśmiechach, w sam raz nadające
się do tego, by umieścić je na łóżeczku malucha w towarzystwie
pluszowych zwierzaków. Znajdziemy tam między innymi św. Franciszka z
Asyżu i św. Teresę z Lisieux. Jest jednak raczej mało prawdopodobne,
by firma poszerzyła swoją ofertę o św. Hieronima.
Hieronim
nie należy do ciepłych i dobrotliwych świętych. Ktoś kiedyś nazwał go
świętym Jeżozwierzem. Rzeczywiście, potrafił być bardzo
kolczasty, szczególnie wobec tych, którzy mieli nieszczęście z nim
się nie zgadzać. Jednak i tego rodzaju święci potrafią nas bardzo
wiele nauczyć, jeśli tylko zechcemy uważnie przyjrzeć się ich życiu.
Dotyczy to z całą pewnością św. Hieronima.
Hieronim
urodził się około 340 roku na terenie lub w pobliżu obecnej
Chorwacji. Jego świat bardzo różnił się od naszego, mając z nim
wszakże jedną wspólną cechę był w trakcie intensywnych
przemian. Imperium Rzymskie, rozciągające się od Portugalii aż po
Irak, słabło pod względem gospodarczym i militarnym. Jeszcze za życia
Hieronima najeźdźcy wstrząsnęli jego bałkańską ojczyzną i splądrowali
Rzym.
Rodzice
Hieronima byli średnio zamożnymi chrześcijanami, którym bardziej niż
modlitwa i misje leżały na sercu majątek i kariera. Dwunastoletni
Hieronim został posłany do Rzymu celem zdobycia klasycznego,
pogańskiego wykształcenia, które miało go przygotować do objęcia
służby rządowej. Hieronimowi spodobały się studia i radził sobie
doskonale. Zaczął też gromadzić prywatne zbiory biblioteczne,
nabywając i kopiując rozmaite dzieła (było to jeszcze w epoce
ręcznego przepisywania ksiąg).
Podczas
mniej więcej sześcioletniego pobytu w Rzymie młodym Hieronimem
miotały sprzeczne pragnienia. Miewał przygody erotyczne, ale
jednocześnie zaprzyjaźnił się z kilkoma chrześcijanami. W końcu
zdecydował się przyjąć chrzest. (W tym okresie wielu chrześcijańskich
rodziców odkładało chrzest swoich dzieci do osiągnięcia przez nie
wieku dojrzałego). Choć jego młodzieńcze wybryki nie ustały
natychmiast po chrzcie, to jednak zaczęły wywoływać w nim skruchę i
poczucie wstydu.
Odkrycie
drogi
Po
otrzymaniu doskonałego świeckiego wykształcenia Hieronim udał się do
Trewiru w obecnych Niemczech gdzie nadarzała mu się
sposobność uzyskania posady rządowej. Chrześcijaństwo nie stanowiło
już w owych czasach przeszkody w robieniu kariery, gdyż trwające trzy
wieki prześladowania w Imperium Rzymskim zakończyły się na krótko
przed narodzinami Hieronima. Jak łatwo się domyślić, taki rozwój
wypadków przyniósł w życiu Kościoła nie tylko pozytywne zmiany. Choć
wzrosła liczba kandydatów do chrztu, wielu z nich czyniło to pod
wpływem presji społecznej, nie przejmując się zbytnio wymaganiami
Ewangelii. W samym Kościele troska o władzę, status, pieniądze,
wykwintne jedzenie i modny strój zdawała się przeważać pragnienie
wiernego naśladowania Chrystusa.
Reakcją
na to osłabienie żarliwości stał się rozkwit życia pustelniczego.
Poczynając od Egiptu i Syrii, mężczyźni i kobiety pragnący całym
sercem opowiedzieć się za Jezusem pozostawiali swoje rodziny, ziemię
i pracę, by szukać Boga wśród modlitw i postów. Na początku ten
radykalny styl życia, mający swe korzenie w najwcześniejszych
dziejach Kościoła (Mk 10,17-31; 1 Kor 7,32-35), nie miał określonej
formy. Niektórzy z pustelników żyli w pojedynkę, inni gromadzili się
w nieformalnych wspólnotach. Byli też tacy, szczególnie wśród
zamożnych chrześcijan, którzy pozostawali w swoich domach, usuwając
się jednak z życia publicznego i prowadząc spokojne życie poświęcone
modlitwie i studiowaniu Pisma świętego. Ci, którzy nie zawarli dotąd
związku małżeńskiego lub już owdowieli, pozostawali samotni.
Do
czasu, gdy Hieronim pojawił się w Trewirze, ten potężny ruch zdążył
już ogarnąć zachodnią Europę. Spotykając się z ludźmi żyjącymi jego
ideałami, Hieronim natychmiast znalazł się pod jego urokiem.
Zaświtało mu, że także i on mógłby porzucić planowaną karierę i
przyjąć styl życia nastawiony na całkowite oddanie się Bogu. Ponieważ
jednak jak dotąd nie istniały jeszcze ani renomowane klasztory, ani
spisane reguły życia, Hieronim skazany był na samodzielne
poszukiwanie sposobu realizacji swojej wizji. Jaką formę ma przyjąć
Jego odpowiedź na wezwanie Chrystusa? Dokąd się udać? Z kim się
stowarzyszyć?
Na
pustyni
Obrany
kierunek życia nie rozwiązał wszystkich wewnętrznych konfliktów
Hieronima. Z jednej strony marzył o porzuceniu wszystkiego i
zamieszkaniu wśród pustelników, co, jak mniemał, pomogłoby mu
okiełznać swoją pożądliwość. Jednocześnie jednak pociągało go
studiowanie teologii i Pisma świętego, w czym upatrywał swoje
rzeczywiste powołanie. Poza tym nie potrafił się wyrzec pokochanych
jeszcze w okresie szkolnym pisarzy pogańskich Cycerona,
Wergiliusza i innych, którzy nadal stanowili jego ulubioną lekturę.
Po
kilku latach tych zmagań Hieronim postanowił wreszcie zerwać z
dotychczasowym życiem. Przyjął zaproszenie zamożnego przyjaciela do
syryjskiej Antiochii, skąd miał następnie wyruszyć na pustynię.
Zabrał jednak ze sobą swoje księgi łącznie z autorami
pogańskimi. Byłoby to bardzo sensowne posunięcie, gdyby zamierzał
zostać uczonym, ale trochę dziwne u kogoś, kto właśnie postanowił
wyrzec się świata!
Ostateczną
decyzję podjął Hieronim pod wpływem snu. Ujrzał się w nim
wprowadzonym przed oblicze Boga, Najwyższego Sędziego, który zapytał
go, kim jest. Chrześcijaninem wydukał
nieśmiało. Kłamiesz! oświadczył Sędzia. Jesteś
uczniem Cycerona, nie Chrystusa! Wstrząśnięty Hieronim
zaprzestał czytania pisarzy pogańskich. Sen ten, czy to natchniony,
czy też będący głosem jego nieczystego sumienia, pomógł mu w każdym
razie dokonać wyboru. Jego rozstanie z klasykami trwało ponad
dziesięć lat.
Wreszcie
Hieronim już bez ociągania wyruszył na pustynię syryjską. Przebywał
tam w samotności, modląc się nieustannie i opłakując swoje dawne
grzechy. Nawiedzany przez kuszące wizje rzymskich rozkoszy, zaczął
powoli uczyć się panowania nad żądzami ciała. Kiedy wylewając
łzy patrzyłem w niebo, zdawało mi się, że jestem wśród chórów
anielskich pisał do dziewicy Eustochium. W innym
liście wyznaje: Wierz mi, ja tutaj widzę przedziwnie jasne
światło; tutaj raduję się, zrzucając ciężar ciała i wznosząc się ku
czystej światłości niebios.
Hieronim
miał jednak więcej kontaktu ze światem zewnętrznym, niż można się
było tego spodziewać po pobożnym pustelniku. W dalszym ciągu
studiował teologię i Pismo święte, korzystając z przywiezionej ze
sobą biblioteki (jeden z biografów zauważa, że musiał sobie wybrać
wyjątkowo pojemną jaskinię!). Pisał listy. Zatrudniał kopistów do
przepisywania manuskryptów. Zaczął się uczyć hebrajskiego
znanego niewielu chrześcijanom by móc studiować w oryginale
Stary Testament. Dawne napięcie pomiędzy ambicjami naukowymi a
pragnieniem samotności wyraźnie dążyło ku satysfakcjonującemu
rozwiązaniu.
Okazało
się jednak, że zanim to nastąpiło, Hieronim został zmuszony do
opuszczenia swojej groty. Powody były dwa gniew okolicznych
mnichów po zaciekłej debacie teologicznej oraz podkopane postem i
pokutami zdrowie. Tak więc próba życia na pustyni zakończyła się
fiaskiem po zaledwie kilku latach, a Hieronim znalazł się z powrotem
w Antiochii. Choć rozczarowany i odarty ze złudzeń, wciąż jeszcze nie
tracił wiary, że jego drogą jest wyrzeczenie się świeckiego życia, by
oddać się modlitwie i kontemplacji.
Klęska,
która jest szansą
W
Antiochii, a następnie w Rzymie Hieronim kontynuował swe studia
teologiczne i pisał własne dzieła. Dzięki rosnącej popularności brał
udział w konsultacjach teologicznych na wysokim szczeblu i został
bliskim współpracownikiem papieża Damazego.
Radością
dla Hieronima było w Rzymie zawarcie znajomości z kilkoma zamożnymi
chrześcijankami, które usiłowały opuścić świat i oddać się modlitwie.
Szybko stał się dla nich wsparciem, przewodnikiem i nauczycielem
Pisma świętego.
Jednak
Hieronim wciąż czuł się rozdarty wewnętrznie. Pragnął oderwania od
świata, a tu znalazł się w wielkim mieście, pogrążony w wirze spraw
kościelnych. I tym razem podjęcie kolejnego kroku wymusił na nim
zatarg tym razem z niektórymi chrześcijanami Rzymu,
zdegustowanymi faktem, że zachęca on rzymskie niewiasty do porzucenia
światowego stylu życia. Jego rady zostały uznane za przesadę i
postawiono mu zarzut pogardy dla małżeństwa zarzut, który on
zdecydowanie odrzucił. Wielu rzymskich chrześcijan poczuło się też
urażonych jego ostrą krytyką ich swobodnego stylu życia. Po śmierci
sprzyjającego Hieronimowi papieża Damazego tamtejszy kler wymógł na
nim opuszczenie miasta.
Hieronim
mocno przeżył to odrzucenie. Nie szczędził też gorzkich słów pod
adresem kapłanów Rzymu, nazywając ich senatem faryzeuszy.
Potraktował jednak tę porażkę jako szansę zrealizowania swoich
pragnień. Przekonał mianowicie Paulę, jedną ze swych zamożnych
uczennic, do opuszczenia Rzymu i wyruszenia wraz z nim do Ziemi
Świętej. Osiedlili się w Betlejem, gdzie oboje stali się
założycielami wspólnot monastycznych. Paula przeznaczyła swój majątek
na budowę dwóch bliźniaczych klasztorów i utrzymanie ich mieszkańców,
a sama stała się przełożoną wspólnoty kobiet, którymi kierowała z
wielką wrażliwością i pokorą.
W
Betlejem Hieronim odnalazł wreszcie to, czego szukał. Oddalony od
spraw świata, zamieszkał w otoczeniu sprzyjającym modlitwie, studiom
i pracy twórczej w pobliżu bazyliki Narodzenia Pańskiego,
wzniesionej w miejscu narodzin Jezusa.
Oczywiście
i tam sytuacja była daleka od ideału. Z czasem do Betlejem zaczęli
zewsząd przybywać goście, pragnący zakosztować mniszego życia we
wspólnotach Hieronima i Pauli oraz podyskutować o Piśmie świętym z
wybitnym uczonym. Troska o gości kosztowała ich wiele czasu i
pochłonęła do szczętu resztki zasobów Pauli. Podczas najazdu
Wizygotów na Rzym w 410 roku do Palestyny napłynęły ponadto fale
przerażonych, wynędzniałych uchodźców, którym także Hieronim z
gościnnością udzielał schronienia (Paula zmarła w 404 r.).
Hieronim
przysparzał sobie jeszcze dodatkowych kłopotów, angażując się w
zażarte dysputy teologiczne. Tradycyjnie już czynił sobie wrogów
przez cięte uwagi, których nie szczędził swoim oponentom. Co
dziwniejsze, przeżywając głęboko wszystkie objawy ich wrogości,
wydawał się zupełnie nieświadom tego, że sam ją prowokuje swoim
nieokrzesanym językiem.
Mimo
to Betlejem okazało się dla Hieronima niezwykle płodnym miejscem. To
tu opracował wiele komentarzy do Pisma świętego i, co najważniejsze,
przełożył Stary Testament z oryginału hebrajskiego na łacinę. To
ostatnie dzieło wzbudziło niepokój wielu osób, w tym także św.
Augustyna, gdyż odchodziło od uświęconych tradycją dotychczasowych
przekładów. Jednak wierniejsza w stosunku do oryginału wersja
Hieronima, znana jako Wulgata (czyli tłumaczenie na wspólny
język), okazała się wielkim darem dla Kościoła. Stała się
podstawowym przekładem Pisma świętego dla chrześcijan Europy
Zachodniej na ponad tysiąc lat.
Nauki
z życia Hieronima
Kręta
droga Hieronima do Betlejem jest lekcją dla każdego chrześcijanina
szukającego sposobu całkowitego oddania się Bogu w naszym zmiennym
świecie. Stanowi to szczególne wyzwanie dla tych z nas, którzy czując
się powołani do życia świeckiego, borykają się z problemem, jak w
pełni żyć Ewangelią wśród obowiązków rodzinnych, zawodowych i
społecznych.
Hieronim
zachęca nas, abyśmy pozostali wierni temu pragnieniu i nie
rezygnowali z szukania drogi, którą Bóg nam wyznaczył. Przez kolejne
próby i błędy Bóg prowadził Hieronima ku miejscu, gdzie mógł wypełnić
swoje powołanie zarówno do modlitwy, jak i do kontaktu ze światem. I
my możemy więc ufać, że Pan potrafi wskazać nam drogi realizacji
naszego, nawet najbardziej skomplikowanego powołania.
Inna
lekcja kryje się w nieszczęsnej impulsywności Hieronima, który nie
zostawiał suchej nitki na swoich przeciwnikach i tych, którzy nie
podzielali jego osobistej wizji uczniostwa. Większość z nas zdaje
sobie sprawę ze swych problemów osobowościowych i emocjonalnych. Może
nam się nawet wydawać, że słabości te dyskwalifikują nas w służbie
Chrystusa. Bo czy ktoś tak niedoskonały jak ja może się na coś
przydać Kościołowi?
Nie
ustając w modlitwach i wysiłku przemiany wewnętrznej, możemy jednak
patrząc na Hieronima nabrać otuchy, że moc Boża nie jest
ograniczona naszą słabością. Nasz święty Jeżozwierz
jest świadkiem, że nawet osoba chronicznie niedoskonała,
o tak trudnym jak on charakterze, może wiele zdziałać w służbie Boga
i Jego Kościoła.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |