Wprowadzenie do tego etapu, do tego aktu albo raczej do tej głębokiej i trwałej postawy.
Chociaż chodzi tu o coś stałego i trwałego, można się do tego wdrożyć; jest coś, co zależy od nas. Spowodowanie tego nie podlega naszej woli, ale możemy się przygotować. Jak? Oto dwie drogi:
a. Lektura duchowa
Pierwszą z nich są pewne badania. Dobrze jest wiedzieć, jak Duch Boży działa w naszym życiu. Mówi nam o tym Pismo Święte. Również święci długo nad tym medytowali i przeżyli to.
Dlatego bardzo przydatne jest ponowne przeczytanie autobiografii Matki Teresy, wyznań świętego Augustyna, rękopisów Teresy od Dzieciątka Jezus, pism duchowych Ojca de Foucauld, świętego Wincentego à Paulo itd. W nich widzimy, jak Duch działa w konkretnych sytuacjach, co udaje Mu się sprawić w ludziach, którzy na początku nie byli lepsi od nas, którzy mieli niekiedy poważne problemy psychologiczne, którzy niekiedy nawet aż do końca pozostali prawdziwie znerwicowani. Mimo wszystko Duch Boży powoduje w nich odnowienie przez oddanie się, złożenie swego życia Bogu.
Badali te sprawy także teologowie. Choć sam mam niekiedy zastrzeżenia, jednak trzeba posługiwać się ich badaniami. Są nam dani, więc trzeba z nich korzystać.
A zatem studiować te zagadnienia, dowiadywać się Jak to się dzieje, tak jak ja próbuję to teraz robić z wami.
b. Oderwanie
Teraz coś, co należy do całkiem innego porządku: żeby przygotować się do odnowienia, trzeba się oderwać.
Nie lubimy tego. Wolelibyśmy, by Bóg dawał nam mnóstwo rzeczy i abyśmy nie musieli tego zostawiać innym. Jak mówi Paweł do Koryntian: Dlatego właśnie udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku, bo nie chcielibyśmy go utracić, lecz przywdziać na niego nowe odzienie… (2 Kor 5,4). Ale nie ma na to sposobu.
Trzeba zatem refleksji, by odkryć w samych sobie, pod działaniem Ducha, te sprawy, przez które jesteśmy przywiązani. Przywiązani, czyli związani, a więc nie całkiem wolni. Są rzeczy, które nas „trzymają”. Niekiedy po pięćdziesięciu latach życia zakonnego wydaje się, że jest się całkowicie oderwanym od wszystkiego! A jednak nie: rzeczy nas trzymają, jeszcze nam na nich zależy! A kiedy zostają nam odebrane, czujemy ból jak przy zrywaniu opatrunku…
Pytajmy zatem Boga: „Pokaż mi, do czego jestem przywiązany i od czego chcesz mnie dziś oderwać”. Bowiem codziennie zdarza się w naszym życiu coś, od czego musimy się odrywać.
Trzeba odwagi, by prosić o to Boga, ponieważ On odpowiada. Ty pytasz, On pokazuje, a potem trzeba to wykonać! Ale jest to niezwykle potrzebna modlitwa. A kiedy już się dowiemy, trzeba oczywiście zgodzić się i prosić Boga o siłę do rezygnacji.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |