Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow GORĄCE POLEMIKI arrow Harry Potter - zagrożenie dla naszej wiary? arrow MAGICZNY ŚWIAT HARRY'EGO POTTERA - S. KRAJSKI arrow OPINIE KS. GABRIELA AMORTHA I O. ALESANDRA POSACKIEGO SJ O "HARRYM POTTERZE"

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
OPINIE KS. GABRIELA AMORTHA I O. ALESANDRA POSACKIEGO SJ O "HARRYM POTTERZE" PDF Drukuj E-mail
Napisał STANISŁAW KRAJSKI   

19-20 stycznia 2002 r. ukazał się w „Naszym Dzienniku” (nr 16) materiał autorstwa O. A. Posackiego, specjalisty od sekt, magii i demonologii pt. „Harry Potter i Gabriel Amorth” będący reakcją na oświadczenie ks. Amortha oficjalnego egzorcysty diecezji rzymskiej i przewodniczącego Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, które złożył podczas wywiadu udzielonego włoskiej agencji prasowej ANSA w początkach stycznia 2002 r. Oświadczenie to przedrukowała w Polsce Katolicka Agencja Informacyjna, a za nią, między innymi, „Nasz Dziennik” z dnia 7.01. 2002 r.

Z oświadczenia tego mogliśmy się dowiedzieć, że „za gorączką potteromanii kryje się podpis króla ciemności, czyli diabła”. Ks. Amorth ostrzegł rodziców przed książkami o Potterze stwierdzając, że zawierają one bardzo wiele pozytywnych odniesień do magii i sugerują, że magia „biała to całkowicie co innego niż magia „czarna” (ta pierwsza ma być dobra, a tylko ta druga zła). Ks. Amorth podkreślił, że jest to odróżnienie fałszywe, ponieważ magia w każdym przypadku „jest sztuką szatańską”. W materiale zamieszczonym w „Naszym Dzienniku” przypomina się, że w książkach włoskiego egzorcysty zostało wykazane, iż wiele wypadków opętania stwierdzono wśród osób, które miały do czynienia tylko z „białą” magią i które wierzyły, że nie jest ona czymś złym.

O. Posacki odwołując się do tych słów ks. Amortha komentuje fakt pojawienia się obok książek o Potterze filmu stanowiącego ekranizację pierwszej z nich i stwierdza: „Wejście wspomnianego filmu na ekrany oznacza przekroczenie ram literatury (…) i w jeszcze większym stopniu propagowanie magicznego świata. Ale co to znaczy? Jak się okazuje, oznacza to również podsuwanie dzieciom (…) przedmiotów i znaków jednoznacznie kojarzących się nie tylko z magicznym światem wyobraźni, ale także z realistycznym światem magii. Oba te światy myli się często ze sobą. Granica zresztą jest tu bardzo płynna. Tymczasem realistyczny świat magii łączy się z okultystyczną rzeczywistością zła: grzechu i szatana, co może doprowadzić do zniewolenia człowieka. I właśnie świadectwo tej prawdzie daje ks. Amorth, którego poglądy wynikają z jego wieloletniej praktyki, konsultowanej zresztą z egzorcystami całego świata (…). Ksiądz Amorth nie jest więc odosobniony w swoich poglądach”.

O. Posacki pisze też: „W Harrym Potterze mamy liczne ukryte tezy ideologiczne i światopoglądowe o charakterze filozoficznym oraz teologicznym. Aby jednak wejść z nimi w dyskusję, należy je zauważyć, co nie wszystkim się udaje. Istnieją też symbole i znaki odsyłające do tradycji okultystyczno-demonologicznej znanej na Zachodzie. Zarówno przy tworzeniu książki, jak i przy produkcji filmu J.K. Rowling dała upust swojej wiedzy na temat okultyzmu, wybierając także kolory odpowiednie dla świata czarów. Dzieci nie muszą rozumieć ideologii, która jest im kodowana. Natomiast kody, znaki oraz szczegółowe informacje w niej ukryte prędzej czy później wydadzą owoce w postaci konkretnych postaw czy zachowań. Granice pomiędzy wyobraźnią a ideologią są bardzo płynne. W książce pojawiają się np. ideologiczne twierdzenia dotyczące tanatologii („nauka” badająca przyczyny śmierci – dop. S. K.). Dyrektor szkoły A. Dumbledore (autorytet), mówi, iż śmierć jest dla dobrze zorganizowanego umysłu (Metoda Silvy?) tylko następną wielką przygodą. Innym założeniem ideologicznym jest np. dualizm ontologiczny czy też zasada biegunowości, znana szczególnie z hermetyzmu. Mówi się np. o ciemnej postaci Voldemorcie (mort oznacza śmierć) i o innych tego typu istotach, że przeszły na ciemną stronę (…) Odpowiada to nie tylko formie zmiękczonego dualizmu manichejskiego, ale także filozofii taoistycznej yin-yang, opartej na przekonaniu, że przeciwieństwa w świecie są równorzędnymi siłami, które tylko pozornie są przeciwstawne, ale w istocie są częścią całości i istnieją w nieustannej fluktuacji i przenikaniu się nawzajem (holizm). Postulowana w książce Walka Magów (walka pozytywnego Pottera z negatywnym Voldemortem) także z powyższych racji nie byłaby więc walką Dobra ze Złem w sensie chrześcijańskim. Osłabieniu przekonania o wolności człowieka (które jest podstawą wszelkiej etyki i odpowiedzialności za zło) służy inna wersja swoistego holizmu, gdzie twierdzi się, iż między ludźmi a przedmiotami występuje jakaś magiczna odpowiedniość. Kiedy Harry kupuje różdżkę, wybiera ją spośród wielu innych. W końcu dostaje tę właściwą, która sprawia, iż odczuwa ciepło w palcach, co wynika także z faktu podkreślonego ideologicznie, iż to nie Harry wybiera różdżkę, ale różdżka wybrała swojego czarnoksiężnika. Podobny motyw występuje wielokrotnie. Różdżka, narzędzie magiczne, używane przez Pottera i jego przyjaciół, w tradycji okultystycznej była używana realnie do oczyszczania, wróżenia, skupiania energii, znajdowania wody lub skarbów czy wywoływania duchów zmarłych lub duchów złych. Istnieje zdjęcie satanisty i maga A. Crowleya z magiczną różdżką w prawej ręce”.

Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu i zajrzyjmy, tak przy okazji, do praktycznego, poważnego, podręcznika magii, który można znaleźć w każdym, chyba EMPiK-u nieopodal książek o Potterze (tak było przynajmniej w początkach 2002 r. w EMPiK-u na rogu Nowego Świata i Alei Jerozolimskich w Warszawie). Znajdujemy tam instrukcję dotyczącą sporządzenia „czarodziejskiej różdżki”. Jest ona następująca: „Weź bambusowy kijek długości od 25 do 40 cm, taki, który ma trzy naturalne długości pomiędzy czterema węzłami. Do jego wnętrza włóż na całą długość namagnetyzowany pręt stalowy. Może będziesz musiał w tym celu przewiercać się przez węzły. Pręt powinien wystawać na milimetr z każdego końca. Do jednego końca różdżki, tego, który wskazuje biegun południowy, przymocuj drewniany stożek (może to być element drewnianej łyżki). Jest to ta strona, która będzie przyciągała biegun północny kompasu. Pomaluj pałeczkę na kolor szkarłatny, a węzły na żółto, żeby tworzyły cztery obręcze. Stożek pomaluj na czerwono, a na nim trzy falujące żółte płomienie”.[1]

O Posacki stwierdza: „Harry Potter odkrywa magiczną zdolność komunikacji ze zwierzętami w zoo rozmawiając z wężem, który jako symbol, oprócz odniesienia do szatana (który według Biblii skusił człowieka właśnie iluzją magicznej boskości), zajmuje szczególne miejsce w okultyzmie (np. w antropozofii R. Steinera), gdzie traktowany jest jako symbol mądrości, oświecenia czy siły witalnej. Inny przykład odniesienia do realnej tradycji okultystyczno-demonologicznej: w szkole Hogwart jako gońców używa się sów, podczas gdy w średniowieczu demony w kształcie sów były sługami czarownic i wykonywały dla nich złe zadania. Czy to przypadek, że sowy są również gońcami w szkole Hogwart? Odniesieniem semantycznym do świata czarownic jest również używanie w Szkole Magii i Czarnoksięstwa mioteł, na których uczy się latać (z tych racji miotła staje się rekwizytem poważnym, a nie niepoważnym czy śmiesznym). Kryteria chrześcijańskiej duchowości (obowiązujące od wieków) ulegają w Harrym Potterze swoistej inwersji: wszystko, od czego się powszechnie odżegnywano, staje się przedmiotem akceptacji. Sugeruje to, iż mamy tu do czynienia z jakąś inicjacją przeciwną chrześcijaństwu”.

O. Posacki zauważa, że Potter żyje „coraz bardziej własnym życiem” i jest wykorzystywany jako „wzór osobowy”, a nawet jako „ideolog magicznej wizji świata” i to „z całą jej dwuznacznością” a przemysł

produkujący gadżety o symbolice okultystycznej „podsyca” i „kontynuuje oswajanie ludzi z realnym światem magii”. Postać Pottera urasta, zdaniem o. Posackiego, do „rangi symbolu, który ma wiele odniesień”.

„Harry Potter – dodaje ks. Posacki – uczy się (w szkole!) wróżbiarstwa, rzucania magicznych zaklęć, przekleństw i uroków, kontaktuje się z duchami (spirytyzm). Tymczasem ks. Amorth, jako egzorcysta-praktyk (…) stwierdza, że przyczyną ingerencji diabelskich (wymagających egzorcyzmu) jest akurat to, czego Potter i jego koledzy uczyli się w magicznej szkole. Chodzi o następujące sytuacje: gdy padło się ofiarą rzuconego uroku. Urok jest szkodzeniem innym za pośrednictwem ingerencji szatana. Może być zrealizowany w różny sposób: rzucanie uroku, wiązanie, czary, przekleństwo itp., uczęszczanie do miejsc i osób zajmujących się diabelską praktyką. Należy tu wymienić praktykowanie okultyzmu, tj. uczestniczenie w seansach spirytystycznych, czynienie czarów lub zasięganie porad u wróżbitów, niektórych kartomantów, czarowników itp.”

O tym, że rzucanie uroku, czary, przekleństwo itd. jest szkodzeniem innym za pośrednictwem szatana dowiadujemy się również z książki G. Amortha.[2]

„Potter w każdej chwili – jak ostrzega o. Posacki – może stać się realny. Wystarczy, że czytający o nim i oglądający go na ekranie dzieci i dorośli sięgną choćby po niektóre techniki okultystyczne, czy to nauczane w szkole, co je szczególnie nobilituje (być może ta nobilitacja jest najważniejszym zagrożeniem, gdyż okultyzm nie tylko nie jest odrzucony, ale staje w centrum kultury, co stanowi zaprzeczenie tradycji judeochrześcijańskiej), czy to praktykowane poza nią przez różnych czarowników (których nie należy mylić z bajkowymi czarodziejami czy rozrywkowymi prestidigitatorami). Chodzi tu szczególnie o zjawiska i techniki – reprezentatywne dla okultyzmu wszystkich czasów – jak WRÓŻBIARSTWO (Potter uczęszcza na lekcje wróżbiarstwa, a książka popiera astrologię), SPIRYTYZM (w szkole żyją duchy zmarłych, co jest imputowaniem i propagowaniem tezy – typowej dla wszelkiego rodzaju spirytyzmów i radykalnie sprzecznej z chrześcijaństwem - o duchach błądzących), czy wreszcie MAGIA, która jest najbardziej niebezpieczna. Ale to właśnie magia jest najmocniej propagowana w szkole Hogwart, tzw. obrona przed czarną magią (będąca przecież zastosowaniem tych samych środków) nauczana jest przez czterech różnych nauczycieli. Czarna magia staje więc w centrum uwagi. Tymczasem ks. Amorth pisze na podstawie swej praktyki: Przekleństwo lub złorzeczenie są to życzenia zła, którego źródłem jest zły duch. Gdy są wypowiedziane złośliwie, zwłaszcza, gdy zachodzi związek krwi między przeklinającym i przeklętym, mogą mieć straszne następstwa. Najczęstsze i najpoważniejsze przypadki, z jakimi się spotkałem, miały związek z rodzicami albo dziadkami, którzy przeklęli swoje dzieci lub wnuki. Przekleństwo okazało się bardzo poważne, ponieważ odnosiło się do ich życia i zostało rzucone w szczególnych okolicznościach, np. w dniu ich ślubu.[3]

O Posacki zadaje też pytanie – czy Potter praktykuje białą czy czarną magię? – i stwierdza, po pierwsze, że stosuje on często czystą czarną magię, między innymi w obronie własnej, a, po drugie, że, przecież nie ma w istocie różnicy pomiędzy magią białą a czarną, ponieważ „każda forma magii jest odwoływaniem się do złego ducha”.[4]

O. Posacki podkreśla, że Potter staje się idolem dla coraz większej liczby młodych ludzi i dzieci, co może pociągnąć za sobą naśladowanie go, także w poprzez dokonywanie prób używania czarnej magii.

Zauważa również, że w książkach o Potterze „większość czarowników rzucających zaklęcia i czary w obronie własnej czy w dobrej intencji, czy dla zabawy przedstawiono jako istoty pozytywne, mądre i godne naśladowania”, a przecież takie ujęcie „stoi w sprzeczności z wizją chrześcijańską, gdzie pojęcie dobrego maga (tak jak białej magii) jest wewnętrznie sprzeczne”.

Zwraca też uwagę na to, że Potter nie walczy, w istocie, ze złem jako takim, lecz, używając często złych środków mogących spowodować, że stanie się również zły, walczy tylko ze złym czarownikiem Voldemortem.

„Tego typu jednak błędna wizja, która traktuje złą w istocie Walkę Magów (dobrych ze złymi) jako Walkę Dobra ze Złem – pisze o. Posacki – może – w ujęciu realistycznym – ośmielać do szukania pomocy w magii i dawania jej coraz więcej miejsca w życiu społecznym”.

O. Posacki przytacza w tym miejscu następujące ostrzeżenie Amortha: „Musimy więc zawsze uciekać się do środków Bożych, a nie chodzić do czarowników, nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że one zbyt wolno przynoszą oczekiwane efekty. Chrystus dał nam moc swego imienia, potęgę modlitwy zarówno osobistej, jak i wspólnej oraz wstawiennictwo Kościoła. Korzystanie z pomocy czarowników, którzy ukrywają swe niecne działania pod podejrzaną nazwą białej magii (będącej zawsze uciekaniem się do złego ducha), jak i tych, którzy dokonują ponownego zaczarowania, by usunąć już istniejące, może się jedynie przyczynić do powiększenia istniejącego już zła. Ewangelia mówi nam o złym duchu, który wyszedł z człowieka, by do niego ponownie wrócić z innymi siedmioma złymi duchami, gorszymi od niego (por. Mt 12, 43-45). I to samo zdarza się właśnie w przypadku tych osób, które zwracają się o pomoc do czarowników”[5]

Kończąc swój materiał o. Posacki zwraca uwagę na zasadnicze różnice, jakie występują pomiędzy jego działalnością a Amortha. „Chrześcijański egzorcyzm, pisze o. Posacki praktykowany przez Amortha „nie jest tym samym (a wręcz czymś przeciwstawnym), co zaklęcie czy zaklinanie, w których mistrzem jest Potter (pomimo etymologicznego podobieństwa: gr. egzorkizein – zaklinać)”. O. Posacki mocno podkreśla: „Egzorcyzm dokonuje się mocą Boga, a zaklęcie – mocą człowieka czy szatana. Pomimo że Voldemort przypomina szatana, to w świetle założeń ontologicznych, dominujących w książce, nie jest nim. Nie walczy się zresztą z szatanem jego środkami. Walka Magów – biorąc rzecz obiektywnie, niezależnie od kontekstu powieści i wedle wizji chrześcijańskiej - byłaby wypędzaniem Belzebuba przy pomocy Belzebuba (por. Mk 3, 22; Łk 11, 15-19). Wystarczy popatrzeć na ks. Gabriela Amortha, który egzorcyzmuje, a nie zaklina ani też nie rzuca uroku na swych „demonicznych” wrogów, jak to czyni Potter. Z antropologicznego i teologicznego punktu widzenia Potter to medium sił naturalistyczno-spirytystycznych, zaś Amorth to mediator (pośrednik) Boga osobowego, który nam zakazał dotykać magii (…). Nie należy mylić maga z kapłanem, a magii z religią. Mediumizm jest obcy tradycji chrześcijańskiej od samego początku (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 2116), a ponadto niebezpieczny (co potwierdza częściowo psychiatria) z punktu widzenia wewnętrznej dynamiki osobowości i jej naturalnych granic ustanowionych przez Boga. Nie należy więc odpływać poza granice wyobraźni, zwłaszcza, że nie wiadomo, czego owa wyobraźnia dotyczy. Propagowanie okultyzmu oraz mediumizmu, który jest jego narzędziem – propagowanie w każdej postaci, a zwłaszcza w takiej, która rozbudza zainteresowanie, powoduje oswojenie czy ośmiela do własnych eksperymentów – powoduje osłabienie wewnętrznej ochrony przed magią oraz motywacji, by unikać magii (co nakazuje Objawienie, które w tym przypadku niebezpiecznie się lekceważy), a nawet otwiera na nią. Zwłaszcza, że w przypadku tej rzeczywistości wystarczy nachylenie, dotknięcie czy pasywne uczestnictwo, aby doznać szkód duchowych lub psychofizycznych, o czym zaświadcza ks. Gabriel Amorth i wielu innych egzorcystów katolickich (…) oraz działających czynnie w innych Kościołach chrześcijańskich”.

O. Posacki określa też duchową szkodliwość „Harry'ego Pottera” w materiale pt. „Czy należy się bać Harry'ego Pottera i Pokémonów?” (Katecheta, Zeszyt 12/2001) Pisze tam: „Zasadniczym problemem w Potterze (a także w Pokémonach) jest szczególna koncentracja na temacie magii i okultyzmu (…). Proporcje są wyraźnie zachwiane. Magia była zawsze tłem, marginesem i domeną złych ludzi (zła). Tu jest jakby odwrotnie. Ale magii, nawet tzw. białej, nie można utożsamiać z dobrem. Zresztą ten, kto zwycięża złego maga, musi stać się jeszcze bardziej zły czy przebiegły od tego, którego pokonuje. Czy mamy prawo wykorzystywać czarną magię w obronie własnej? Wola mocy, która występuje w Potterze i w Pokémonach jest nie tyle potrzebą człowieka, co przede wszystkim pokusą, którą trzeba rozpoznać, a nie kultywować, zwłaszcza że kult mocy stał się powszechny jak powietrze (…) Także w satanizmie LaVey'a czy Crowley'a, wspomaganym magią, dąży się do mocy oraz używania zaklęć czarnej magii (zabijanie na odległość)”.

Stwierdza również: „ W Harrym Potterze światopogląd magiczny i pogański (fatalizm) przebija z całej książki, mimo że autorka twierdzi, że świadomie nie chce nakłaniać dzieci do takiego światopoglądu. Jednak niewiara w magię wcale nie czyni jej mniej niebezpieczną, a brak podstaw filozoficznych w umyśle pisarza nie znaczy, iż nie szerzy on nieświadomie jakiegoś światopoglądu. W książce widzimy fascynację (zamiast potępienia lub przynajmniej ostrożności) spirytyzmem, astrologią, chiromancją, krystalomancją, podróżami w czasie i zjawiskami okultystycznymi oraz parapsychologicznymi. (…) Obfitość terminów – znaków odsyłających do coraz to nowych rzeczywistości (dziedzin) okultyzmu czy parapsychologii, musi spowodować pytania dziecka i stopniowe zainteresowanie tymi tematami. Sprzyja temu kontekst współczesnej kultury (…) przyzwalającej na magię i okultyzm, i to nawet bez żadnych zastrzeżeń. Jest to dodatkowo niebezpieczne, zwłaszcza że w środowisku chrześcijańskim mało jest ludzi, którzy potrafiliby wyjaśnić te sprawy. Dzieci zaczynają szukać na własną rękę odpowiedzi w lekturze, której nie brakuje ani w księgarniach, ani w Internecie. Ten kontekst jest bardzo ważny w pytaniu o niebezpieczeństwo Pottera”.

Zdaniem o. Posackiego powieść Rowling szerzy „ducha śmierci, nienawiści, zemsty, braku szacunku do rodziców, braku dialogu”, „uczy się używania swoich mocy w bolesny dla innych sposób, co nie jest właściwym wzorcem wychowania wrażliwości u dzieci i naturalnego ducha empatii”. Książka ta również „sprzęga niebezpiecznie, infantylne potrzeby dziecka (dziecięcy sen o potędze) z jakimś syndromem Fausta, poszukującego magicznej woli mocy. (…) Ta manipulacja może też odnosić się do kompleksu niższości, jaki posiada wiele dzieci.(…) Wtedy następuje identyfikacja z chudym chłopcem w okularach z blizną na czole, który w realistycznych warunkach jest niedoceniany, a nawet pogardzany przez rówieśników. W świecie ludzkim Harry jest nikim, ale wszystko zmienia się w jego 11. urodziny. Od zera do bohatera”.

Podsumowując swoje rozważania O. Posacki stwierdza też: „Z punktu widzenia psychologii rozwojowej, a także duchowości chrześcijańskiej, zamiast ciężkiej pracy – niezbędnej w prawidłowym rozwoju – oferuje się tu magiczną drogę na skróty”.

Te dwie, dobrze chyba, przecież umotywowane opinie, opinie, jakby nie było, wybitnych specjalistów nie są w ogóle brane pod uwagę, przez wielu świeckich katolików, kapłanów, niektóre instytucje katolickie. A przecież opinie te powinny przynajmniej zaniepokoić, uwrażliwić, spowodować dystans do „Harry'ego Pottera”. Jeśli ktoś chce dobra dla innych działa ostrożnie i odpowiedzialnie i powstrzymuje się od działania we wszystkich tych sferach, dziedzinach i kwestiach gdzie mogą wystąpić zagrożenia, gdzie zagrożenia są wskazywane przez innych, szczególnie, gdy ci inni są kompetentni.

Dlaczego katolicy, również kapłani bronią, a nawet promują „Harry'ego Pottera” pomimo, że znają opinie Amortha i Posackiego? Głupota? Brak odpowiedzialności? Bezmyślność? Zła wola?

A może jest tak, że pogaństwo wniknęło już tak głęboko w dusze wielu ludzi wierzących, że wydaje się im atrakcyjne, bardziej niekiedy atrakcyjne niż „nudne” różańce, „nudne” nabożeństwa, „nudne” książki katolickie, „nudne” dzieła świętych, „nudne” dokumenty Kościoła itp.?

A może wśród niektórych katolików świeckich i niektórych kapłanów upowszechnia się sposób myślenia właściwy dla pogaństwa, wprowadzany w naszą kulturę przez New Age, sposób myślenia, który pociąga za sobą uznawanie za prawdę, tego (i tylko tego), co się odczuwa „spontanicznie” i „autentycznie” jako prawdę? Zdarzało się, że na moich publicznych wykładach na temat „Harry'ego Pottera” wstawał ktoś i mówił wprost: „Czytałem książkę. Sam nie zauważyłem w niej nic złego. A więc nie ma w niej nic złego”.

Może wielu katolikom brak dziś pokory? Zapytajmy wprost. Może dotyka ich najstraszniejsza choroba pogaństwa, choroba, którą zaraził je szatan – pycha?

Sądzę, że na wszystkie postawione wyżej pytania można, przynajmniej częściowo, udzielić, niestety, odpowiedzi pozytywnej.

Cóż. Papież Jan Paweł II dawno już mówił, że potrzebna nam reewangelizacja.

© Copyright by Stanisław Krajski



P R Z Y P I S Y :
[1] J. H. Brennan, Magia. Jak korzystać z mocy, by ulepszyć nasz świat. Praktyczny podręcznik. Przełożyła M. Banaszkiewicz, Wydawnictwo Medium, Warszawa 2000, s. 294-295.
[2] G. Amorth, Nowe wyznania egzorcysty, Przekład W. Zasiura, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 1998. s. 65-66.
[3] G. Amorth, Wyznania egzorcysty, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 1997, s. 139.
[4] Por. tamże, s. 61.
[5] Tamże, s. 150.


Napisz komentarz (1 Komentarze)

dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl