Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow GORĄCE POLEMIKI arrow Harry Potter - zagrożenie dla naszej wiary? arrow MAGICZNY ŚWIAT HARRY'EGO POTTERA - S. KRAJSKI arrow "HARRY POTTER" - "ALICJA W KRAINIE CZARÓW" I "BAŚNIE" ANDERSENA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
"HARRY POTTER" - "ALICJA W KRAINIE CZARÓW" I "BAŚNIE" ANDERSENA PDF Drukuj E-mail
Napisał STANISŁAW KRAJSKI   

Wielu promotorów i apologetów Pottera twierdzi, że związane z magią zarzuty wobec książek Rowling są bezpodstawne i niezrozumiałe, ponieważ gdyby je brać poważnie to należałoby w taki sam sposób krytykować wszelkie bajki i baśnie, które „przecież roją się od magii i czarów, czarownic, czarodziejów i wszystkiego tego, co w historii o Potterze można znaleźć”. Ci promotorzy i apologeci Pottera mówią ogólnie o bajkach i baśniach lub o konkretnych utworach. Najczęściej wymienia się: „Alicja w krainie czarów” L. Carroll, baśnie Andersena i braci Grimm. Zacznijmy od rozpatrzenia dwóch pierwszych przykładów. Już pobieżna analiza tych książek świadczy o ignorancji lub złej woli obrońców Pottera.

Aleksandra Kowal w materiale „Harry Potter – dzieło szatana?”, który znaleźć można na stronie internetowej czasopisma „Apologetyka” stwierdza: „Według mojego rozeznania Harry Potter J. K. Rowling jest równie okultystyczny jak „Alicja w krainie czarów” Lewisa Carrolla. Może tylko wymaga w odbiorze większego poczucia humoru”.[1]

Ciekawostką, swego rodzaju znakiem czasów, jest tu fakt, że Serwis Apologetyczny zajmuje się zamiast obroną wiary obroną Pottera[*]. Czyżby książka ta była, dla jego wydawców i autorów, jakąś księgą świętą? Rozeznanie Kowal jest, ewidentnie, słabe. Nie pamięta, lub nie chce pamiętać książki Carrolla (a może w ogóle tego arcydzieła nie czytała, a jej skojarzenia dotyczą tylko tytułu?). „Alicja w krainie czarów” to, bowiem literackie zreferowanie dziecięcego snu, tylko snu i to, w dodatku snu, w którym w ogóle nie ma mowy o żadnej magii, a nawet o czarach. Jedyne momenty, które można by, od biedy, podciągnąć pod czary to momenty, w których Alicja napotyka na swojej drodze buteleczki z napisem „Wypij mnie” i ciastko z napisem „Zjedz mnie”. Po wypiciu zawartości buteleczek maleje, a po zjedzeniu ciastek rośnie. Takie rzeczy, gdy maja miejsce w śnie, są rzeczą normalną. Jest to też typowy bajkowy, a nie magiczny element.

Wracając do tego faktu, że „Alicja w krainie czarów” jest zapisem snu. Tak o tym pisze jej tłumacz M. Słomczyński: „Minęło wiele dziesiątków lat od chwili ukazania się Przygód Alicji w druku, nim zaczęto rozumieć, że jest to nie tylko wspaniała bajka dla dzieci, ale także arcydzieło opisu działania ludzkiej podświadomości. Jest to zapewne jedyny wypadek w dziejach piśmiennictwa, gdzie jeden tekst zawiera dwie zupełnie różne książki: jedną dla dzieci i druga dla bardzo dorosłych. Alicja dla dzieci jest opowiastką pełną niezwykłych przygód, zdumiewających bohaterów, zabawnych wierszyków i nagłych zwrotów akcji, zupełnie zrozumiałych i przyjętych w królestwie bajki. Alicja dla dorosłych jest drugim, obok Finnegans Wake Joyce'a, arcydziełem, którego myślą przewodnią jest analiza umysłu ludzkiego pogrążonego we śnie. I tak jak język Finnegans Wake, język Alicji rządzony jest gramatyką snu i rytmem snu: przenikanie, zwalnianie, powtórzenia, nagłe zmiany tempa, monotonia i następujące tuż po niej porwane strzępki widzenia: wszystko to dotyczy w jednakowym stopniu struktury akcji i języka. Lecz owa inność w stosunku do świata na jawie nie ogranicza się, oczywiście, do spraw tak zewnętrznych. Każdy, kto śnił (a śniliśmy wszyscy), wie, że niemal wszystkie sny składają się z niejasnego ciągu wydarzeń mających własną logikę senną, łańcuch przyczyn i skutków, które częściowo wymykają się śpiącemu, choć wie on, że są z nim związane, i dlatego często stara się je rozpaczliwie uporządkować przed przebudzeniem. Mówiąc słowami Alicji: Trochę to trudno zrozumieć… nasuwa jakieś myśli… ale nie wiem dokładnie jakie! Jednym z podstawowych praw snu jest to, że może on łączyć z sobą ludzi, którzy nigdy się nie spotkali, i fragmenty rzeczywistości, które nigdy nie mogłyby sąsiadować z sobą na jawie”.[2]

Słomczyński stwierdza też, że „Alicja” jest „krótkim snem małej dziewczynki”.[3]

Książka kończy się tak „Na pół uwierzywszy w Krainę czarów siedziała z opuszczonymi powiekami, choć wiedziała, że wystarczy unieść je znowu i wszystko przemieni się w nudną rzeczywistość… to tylko wiatr będzie szeleścił w trawach, sadzawka zaszemrze rozkołysana ruchem trzcin…szczękające filiżanki przemienią się w dzwoneczki owiec, a piskliwe okrzyki Królowej w głos pastuszka… kichanie niemowlęcia, wrzask Gryfa i wszystkie inne przedziwne dźwięki przemienią się (wiedziała o tym) w pomieszane głosy dobiegające z wiejskiego obejścia… nawet żałosny lament Żółwiciela także okaże się muczeniem bydła”.[4]

W książce tej nie ma w przeciwieństwie do książki Rowling okrucieństwa, i zbrodni, sadystycznego znęcania się człowieka nad człowiekiem. Królowa z Krainy Czarów wciąż, co prawda wydaje wyroki śmierci, ale prawdziwa śmierć, za tym nie idzie. „Alicja” to arcydzieło literatury pięknej (czego nie można powiedzieć o książkach Rowling).Wymaga od czytelnika wysokiej ogólnej kultury i poczucia humoru z prawdziwego zdarzenia. Nie rozumiem tych słów Kowal, które mówią o potrzebie poczucia humoru, którego jakoby mają wymagać książki J. K. Rowling. Harry Potter jest śmiertelnie poważny. Jest śmieszny, ale w innym sensie i nie dla wszystkich. Jest śmieszny dla osób zorientowanych, silnych duchowo, dla chrześcijan i racjonalistów. Jest śmieszny jak wszyscy ci, którzy z cała powagą oddają cześć drewnianym bałwanom, bogowi rekinowi i….szatanowi.

W dotyczącym Pottera materiale autorstwa Ewy Polak-Pałkiewicz czytamy: „Z niedowierzaniem można było wśród fajerwerków wielkiego show rozpoczęcia sprzedaży (oczywiście kolejnego tomu powieści Rowling – dop. S. K.) dostrzec baloniki z napisem Telewizja Puls. Czy możliwe, żeby ta Telewizja, na równi z wieloma zresztą księgarniami katolickimi sprzedającymi Harry'ego Pottera – jako współczesną odmianę Cudownej podróży czy kontynuację niemal baśni Andersena – nie wiedziała, co tak naprawdę wkłada dzieciom do ręki? Na ostatnich Targach Książki Katolickiej w Warszawie (maj br.; chodzi o maj 2001 r. – dop. S. K.), zaszokowana obecnością Harry'ego Pottera wśród książek katolickich, domagałam się wyjaśnień zarówno od przedstawicieli organizatorów Targów, jak i od wydawców. Odpowiadali z rozbrajającym uśmiechem: Czyżby miała pani coś przeciw twórczości Andersena albo C. S. Lewisa? Przecież tam też jest o czarach”.[5]

No, właśnie. Czy w twórczości Andersena jest mowa o magii? Czy można Andersena przyrównać do Rowling? Pytania te są retoryczne. Stawianie w jednej płaszczyźnie „Baśni” Andersena i „Harry'ego Pottera” to efekt albo ignorancji albo słabej pamięci albo złej woli. Mam przed sobą dwa typowe, można powiedzieć standartowe, wybory „Baśni” Andersena.[6] Znajdują się w nich powszechnie znane, opowiastki duńskiego pisarza. Pełne wydanie „Baśni” nie jest zjawiskiem w Polsce i na świecie powszechnym. W naszym kraju pojawiło się, o ile wiem, tylko jedno.[7]

Odwołajmy się, zatem do tych „standardów”. Znaleźć tu można takie baśnie jak: „Księżniczka na ziarnku grochu”, „Calineczka”, „Mała syrena”, „Nowe szaty cesarza”, „Kalosze szczęścia”, „Latający kufer”, „Królowa śniegu”, „Pasterka i kominiarczyk”, „Świniopas”, „Słowik”, „Dziewczynka z zapałkami” W tym większym wydaniu wśród 49 opowieści są tylko trzy baśnie z motywem, który można by nazwać magicznym. Za motyw magiczny nie można chyba uznać pojawienie się krasnoludka czy latającego kufra. Te trzy baśnie to: „Krzesiwo”, „Towarzysz podróży” i „Opowiadanie z diun”. Zacznijmy od tej ostatniej baśni. Pojawia się tam na moment wzmianka o cygance Długiej Małgorzacie, która ewidentnie była czarownicą (choć nikt tak jej nie nazywa). Cyganka ta zdążyła zjeść przed trafieniem do więzienia „pięć serduszek dziecięcych” wierząc, że gdy zje siedem to „będzie mogła fruwać w powietrzu i stawać się niewidzialną”. Cygankę skazano na śmierć. Wyrok wykonano.[8]

W „Towarzyszu z podróży” obok Elfów, chochlików, czarodziejskich rózek i czarodziejskiej maści i innych czarodziejskich gadżetów pojawia się czarodziej i czarownica. Jest to zły czarodziej i zła czarownica[9] Czarodziej zostaje zabity. Pozytywny bohater uwalnia od czarów księżniczkę zaklętą w czarownicę. Warto tu od razu wspomnieć, że towarzyszy temu modlitwa „do Pana Boga”.[10]

W „Krzesiwie” pojawia się „stara czarownica” („była obrzydliwa, dolna warga zwisała jej aż do piersi”), która zostaje zabita już w początkach bajki i czarodziejskie krzesiwo”uruchamiające” czarodziejskie psy, które przynoszą pozytywnemu bohaterowi pieniądze.[11]

Przyjmijmy tak przymykając trochę oko, żeby już się nie spierać z obrońcami Pottera, że jest to pewien ładunek magii. Zwróćmy uwagę na to, że ta „magia” pojawia się, biorąc pod uwagę ilość stron, na kilku zaledwie procentach tekstów Andersena. Najważniejszy jednak jest tu ewidentny fakt zneutralizowania tej „magii” przez autora w sposób całkowity. Baśnie Andersena są, bowiem przesiąknięte chrześcijaństwem. Roją się od wypowiedzi, z których wynika, że Panem i Prawodawcą jest Bóg, że to Chrystusowi trzeba się poddać, że to do Niego trzeba się zwracać, modlić i z Nim spotykać w Komunii Świętej. Podajmy kilka przykładów. W najbardziej nasyconej „magią” baśni „Towarzyszu podróży”, której głównym bohaterem jest Jan znajdujemy następujące fragmenty: „W kościele dzwoniono na nabożeństwo, bo była niedziela. Ludzie szli na kazanie; Jan przyłączył się do nich, śpiewał psalmy słuchał Bożego słowa i wydawało mu się, że jest w swoim kościele, gdzie był ochrzczony i gdzie śpiewał psalmy z ojcem”.[12]; „Hop, hop, towarzyszu! Dokąd to wędrujesz? – W daleki świat – powiedział Jan. – Nie mam ani ojca, ani matki, jestem ubogim chłopcem; ale Pan Bóg mi dopomoże!”[13] Gdy Jan zachwycony jest widokiem lasu mówi: „Dobry kochany Boże! Chciałbym Cię całować za to, że jesteś taki dobry dla nas wszystkich, za to, że dałeś nam te wszystkie cuda świata”.[14] W dalszej części baśni czytamy: „Poprzedniego wieczora poszedł Jan wcześniej spać, odmówił swoja wieczorną modlitwę i zasnął spokojnie”.[15]

„Opowiadanie z diun” zaczyna się do dyskusji na tematy religijne między pewną swojej wiary żoną a wątpiącym mężem. Podczas tej dyskusji pojawiają się takie zdania „Życie jest darem łaski miłości, tak wielkim darem, że trudno ogarnąć go myślą! (…)A jeszcze błogość ta ma wzrastać po śmierci na tamtym świecie, aż po wieczność. (…) W gruncie rzeczy jedynie niezmierna pycha może podyktować myśl, że jesteśmy nieśmiertelni jak Bóg. – Takie były również słowa węża, a on jak wiadomo, był mistrzem kłamstwa! (…) W królestwie niebieskim jest wiele mieszkań, powiedział Chrystus. (…) Jest ono nieskończonością, tak jak nieskończonością jest miłość Boża. (…) Gdyby człowiek nie miał Boga, nic by mu nie pozostało. (…) On darzy nas cierpieniem i radością”.[16]

W opowiadaniu tym znajdujemy też takie zdania: „W niedzielę przed podróżą przystępowali wszyscy razem do komunii św.”; „Bóg, który jest Wszechmiłością, musi mu wynagrodzić w przyszłym życiu wszystko, co tu zniósł i wycierpiał. Pan jest dobry dla wszystkich i miłosierdzie Jego jest we wszystkich czynach Jego, te słowa psalmu Dawidowego powtarzała żona starego kupca, z wiarą w sercu, że Bóg wkrótce wyzwoli Jorgena, aby mógł wejść do łaski Bożej, do wiecznego życia”.[17]

Zajrzyjmy do innych baśni. Znajdujemy tam, przykładowo, następujące wypowiedzi: „Czerwone trzewiczki” – „O Boże zlituj się nade mną! Wtedy słońce zaświeciło jasno i stanął przed nią anioł Boży w białych szatach (…) organy zadźwięczały (…) dusza jej pofrunęła na promieniach słonecznych do Boga”.[18]; „Niegodna kobieta” – „Pan Bóg tego nie chce, ale zbawi mnie i zaopiekuje się moim synem”.[19]; „Opowiadanie o matce” – „A wtedy matka załamała ręce, upadła na kolana i modliła się do Pana Boga: Nie słuchaj mnie, jeżeli modlę się przeciw Twojej woli! Ona jest najdoskonalsza”.[20]

Wprost symboliczną wymowę ma baśń pt. „Talizman”. Jej bohaterami są młodzi, królewscy małżonkowie, którzy wyruszają w świat w poszukiwaniu talizmanu, który ma zapewnić im szczęście w małżeństwie. Nie znajdują go. Wracają zawiedzeni. Stary, mądry człowiek pyta ich: „Czy rzeczywiście jechaliście na próżno?” Okazuje się, że podczas podróży dużo się nauczyli. Czego? Baśń kończy się stwierdzeniem mądrego człowieka: „Znaleźliście prawdziwy talizman w waszym sercu. Strzeżcie go wiecznie, a nigdy duch niezadowolenia nie będzie miał nad wami władzy”.[21]

Przesłanie Andersena jest jednoznaczne. Magia nie jest narzędziem używanym przez dobrych ludzi. Ludzie tacy kierują się do Boga i z pomocą jego łaski, ale własna pracą dochodzą do zwycięstwa nad złem i osiągają swoje dobre cele. Jak można porównywać książki o Potterze z „Baśniami” Andersena. To prawie bluźnierstwo. W „Harrym Potterze” magia jest receptą na wszystko. Praca, wysiłek sprowadza się tylko do doskonalenia się w magii. Chrześcijaństwo w „Harrym Potterze” nie istnieje. Mało tego jest w sposób wyraźny, rzucający się w oczy, sugerujący, że jest nic nie warte, nieważne, usuwane. Po co pojawiają się tam święta Bożego Narodzenia, jeśli zarazem pozbawia się je wszelkich akcentów chrześcijańskich. Dlaczego „bożonarodzeniowa grota” z „Harry Potter i Czara Ognia”, w które może przecież mieszkać tylko Chrystus, Matka Boża i Józef jest zamieszkała przez elfy, „Świętego Mikołaja i jego reny”? [22]

Na jakiej zasadzie św. Mikołaj jest umieszczony w „bożonarodzeniowej grocie”? Powodem może być tylko zdecydowana niechęć do Chrystusa i Jego Matki. Mamy tu, bardzo wyraźnie, do czynienia z próbą usunięcia ze świadomości młodych ludzi tych Osób, przekonania ich, że są tylko mitem, który można zastąpić innym, zresztą podobnym. Dlaczego Rowling pisze „Święty Mikołaj”, a nie „św. Mikołaj”? Dlaczego jej „Świętemu Mikołajowi” towarzyszą reny? Wygląda na to, że odwołuje się ona wprost do książek Clive Staplesa Lewisa opowiadających o baśniowej, nieistniejącej krainie Narni. W tej krainie pojawia się właśnie „Święty Mikołaj” w saniach zaprzężonych w reny. Czy nie może to być dodatkowy sygnał ze strony Rowling, sygnał mówiący o tym, że „Święty Mikołaj” to również postać baśniowa, taki element w świecie Pottera jak smoki i bijąca wierzba?[23]

Ewa Polak-Pałkiewicz mówi też w swoim, cytowanym tu artykule, że na Targach Książki Katolickiej, gdy protestowała przeciwko obecności na nich książek Rowling, przyrównano je do książek Lewisa. Przypomnijmy sobie, że Lewis jest autorem również, „Listów starego diabła do młodego”, książki, która ujawnia podstawowe metody działania szatana i jego naturę, która opisuje jak zwodzi on i kusi człowieka, którego tytułowe diabły nazywają „pacjentem”, i który umiera na jej zakończenie, książki, którą kończy pełna goryczy wypowiedź starego, doświadczonego diabła imieniem, nomen omen, Krętacz, skierowana do drugiego diabła: „…on ujrzał również Jego. To zwierzę, ta istota zrodzona w łóżku mogła spoglądać na Niego. To, co jest dla ciebie duszącym i oślepiającym ogniem, dla niego jest orzeźwiającym światłem, jest samą jasnością, i przyjmuje postać Człowieka. Gdybyś mógł, chciałbyś to padnięcie pacjenta na twarz w Obecności, to jego uczucie odrazy do samego siebie i całkowite poznanie swych grzechów (tak, Piołunie, nawet jaśniejsze poznanie niż twoje) interpretować na podobieństwo twoich własnych doznań, owego dławiącego i paraliżującego uczucia przy zetknięciu się z tym śmiertelnym wiewem idącym z samego wnętrza Nieba. Pozbądź się jednak niemądrych złudzeń. (…) Karę tę przyjmują oni ze skwapliwością. Nie zamieniliby jej na żadną ziemską uciechę. Wszystkie rozkosze zmysłów, serca lub intelektu, którymi mogłeś go niegdyś kusić na ziemi, nawet rozkosze cnoty samej, mają dla niego, w porównaniu z obecną sytuacją, taką wartość, jaką miałyby na wpół zwiędłe wdzięki uróżowanej ladacznicy dla mężczyzny, który dowiaduje się, że jego prawdziwie ukochana (którą całe życie miłował, a sądził, że umarła) żyje i stoi właśnie u jego drzwi. Pacjent został porwany w ów świat, gdzie zarówno cierpienia, jak i rozkosze, nabierają wartości niewymiernych i gdzie cała nasza arytmetyka zawodzi”. [24]

Czy wypowiedź, zawierająca taką deklarację można znaleźć w twórczości Rowling, w tekstach, które pisała wcześniej? Wątpię. Tę wypowiedź diabła trzeba by jej zadedykować, fanom jej książek, wszystkim, którzy wybierają magię jako swoją życiową drogę, tym, którzy porównują Lewisa i Rowling oraz wszystkim tym katolikom, którzy promują „Harry'ego Pottera” czy stają w jego obronie.

Obrońcy Pottera z Targów Książki Katolickiej powołując się na Lewisa mieli zapewne na myśli cykl jego „Opowieści z Narni”. Opowieści te mówią o krainie, która leży „po drugiej stronie szafy” znajdującej się w jednym z pokoi starego domu. Grupka dzieci goszcząca w tym domu na czas wojny odkrywa to przejście i przechodzi do świata Narni. Jest to świat baśniowy, który nie jest zamieszkały przez ludzi tylko przez różne bajkowe stwory (np. Fauny), gadające zwierzęta i Białą Czarownicę. To, co dzieje się w świecie Narni nie przenosi się do świata ludzi. (w książkach Rowling magiczne przedmioty przenikają w obie strony, a magia działa też w zwykłym świecie – świecie mugoli). Jedyną osobą, która stosuje czary jest Biała Czarownicą, która „nie jest człowiekiem”, bo nie pochodzi od Ewy, jest „jedną z Dżinów” i „pochodzi od Olbrzymów” (co stanowi również informację, że człowiek nie może używać czarów), która jest jednoznacznie zła i która nienawidzi z całego serca, co ma wymiar symboliczny, św. Mikołaja. Nienawidzi ona zresztą wszystkiego, co dobre, nawet wiosny (co też ma wymiar symboliczny). Dlatego powoduje, że w Narni jest wieczna zima. Jej rządy się skończą i skończą się czary, gdy nad Narnią zapanują ludzie.[25]

„Opowieści z Narni” to opowieści o świecie, którego w żaden sposób nie można przełożyć na realne życie. To również opowieści, w przeciwieństwie do „Harry'ego Pottera” z jednoznaczną moralną wymową. Porównywanie ich z powieścią Rowling jest całkowicie bezzasadne.

© Copyright by Stanisław Krajski


P R Z Y P I S Y :
[*] Opinia pana Krajskiego wymaga wnikliwego spojrzenia na działalność naszego serwsiu. Otóż, w naszym uprawianiu apologetyki bronimy wiary opierając się na założeniu, że w konkretnych przypadkach wystarczy dopuszczenie do dyskusji i każdy myślący, modlący się chrześcijanin wypracuje wpłane wnioski. Uspokajamy pana Krajskiego, że kategorycznie sprzeciwiamy się uprawianiu magii wszelkiego rodzaju (patrz: SPIRYTYZM; NEW AGE; WOKÓŁ «HARRY'EGO POTTERA». Zapraszymy również do naszej internetowej dyskusji na temat książki pana Krajskiego jak i do zapoznania się z bezpośrednią wypowiedzią autora o naszym serwisie Forum dyskusyjne oraz do zabrania głosu Magiczny świat «Harry'ego Pottera».
[1] A. Kowal, Harry Potter – dzieło szatana?, Serwis Apologetyczny
[2] L. Carroll, Przygody Alicji w krainie czarów. Przełożył M. Słomczyński, Czytelnik, Warszawa 1972, s. 5.
[3] Tamże, s. 6.
[4] Tamże, s. 134-135.
[5] E. Polak-Pałkiewicz, Czary Harrego Pottera, Niedziela nr 42/2001.
[6] H. Ch. Andersen, Baśnie. Na podstawie przekładu C. Niewidomskiej opracowała A. Radko, Wydawnictwo „Zielona Sowa”, Kraków (bez daty wydania); H. Ch. Andersen, Baśnie. Tłumaczyli S. Beylin. J. Iwaszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973.
[7] H. Ch. Andersen, Baśnie, Pod redakcją Jarosława Iwaszkiewicza, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969.
[8] H. Ch. Andersen, Baśnie. Tłumaczyli S. Beylin. J. Iwaszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973, s. 369.
[9] Tamże, s. 33-42.
[10] Tamże, s. 43-44.
[11] Tamże, s. 5, 8-15.
[12] Tamże, s. 28.
[13] Tamże, s. 30.
[14] Tamże, s. 34.
[15] Tamże, s. 41.
[16] Tamże, s. 347, 348, 351.
[17] Tamże, s. 374 i 380.
[18] Tamże, s. 210.
[19] Tamże, s. 278.
[20] Tamże, s. 241.
[21] Tamże, s. 489-492.
[22] J. K. Rowling, Harry Potter i Czara Ognia. Tłumaczył A. Polkowski, Media Rodzina, Poznań 2001, s. 432-433.
[23] C. S. Lewis, Lew, czarownica i stara szafa. Przełożył A. Polkowski, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1985, s. 80.
[24] C. S. Lewis, Listy starego diabła do młodego. Tłumaczenie S. Pietraszko, Oficyna Wydawnicza Logos, Warszawa 1998, s. 138-139.
[25] C. S. Lewis, Lew, czarownica i stara szafa…, s. 10-11, 12-1328-29, 62, 80, 86-87.


Napisz komentarz (1 Komentarze)

« wstecz
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl