Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow ODNOWA KOŚCIOŁA arrow Ekumenizm arrow BÓG ŁASKAWY - o. STANISŁAW C. NAPIÓRKOWSKI OFMConv arrow I. OD SPORÓW DO DIALOGU WOKÓŁ USPRAWIEDLIWIENIA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
I. OD SPORÓW DO DIALOGU WOKÓŁ USPRAWIEDLIWIENIA PDF Drukuj E-mail
Napisał O. STANISŁAW C. NAPIÓRKOWSKI   

Kiedy zmęczony wyjątkowo długim wędrowaniem pielgrzym przystaje i odwraca się, by spojrzeć na przebyty szczęśliwie szlak, doświadcza głębokiej ulgi połączonej z zasłużoną radością. Katolicy i luteranie pielgrzymują razem od Soboru Watykańskiego II. Ile to już lat? Odpowiedź zależy od tego, co przyjmiemy za punkt startu: pytanie o dialog i katolicką wstępną ofertę, złożoną luteranom na zakończenie Soboru (1964), czy podjęcie przygotowań do dialogu oficjalnego (1965), czy pierwsze oficjalne spotkanie Komisji Mieszanej. Na ekranie ukaże się liczba lat (odpowiednio): 35, 34 lub 32, zawsze jednak zdecydowanie ponad ćwierć wieku.

Byłem bezpośrednim uczestnikiem tej ekumenicznej pielgrzymki przez osiem lat, pisałem reportaże, z których zrodziła się książka[1], a następnie śledziłem, jak pielgrzymują kolejne wyprawy. Po zakończeniu trzeciej fazy dialogu i opublikowaniu dokumentu o usprawiedliwieniu w relacji do Kościoła[2], Instytut Ekumeniczny KUL urządził na Wydziale Teologii wielkie świętowanie: jeden z młodych uczonych bronił pięknej rozprawy doktorskiej na temat usprawiedliwienia w dialogu katolicko-luterańskim. Zdawało się, że to wielki finał ekumeniczno-dogmatycznego pielgrzymowania do jedności w odniesieniu do doktryny o usprawiedliwieniu, wokół której katolicy i luteranie prowadzili spór od prawie 500 lat i która legła u źródeł Reformacji. Wspinaczka jednak nie dotarła jeszcze wtedy na sam szczyt góry. Przyszła kolejna stacja: Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu, a za nią Aneks[3].

Jak doszło do tego opatrznościowego dla współczesnego chrześcijaństwa wydarzenia? Jakie są dzieje tego zdumiewającego ekumenicznego „spektaklu”, w którym główne role odegrało dwóch aktorów: Kościół katolicki i Światowa Federacja Luterańska?

Najpierw prosta faktografia, następnie wiązanka uwag, które w zamierzeniu autora mają ułatwić rozumienie oglądanego spektaklu.

Z KALENDARZA DIALOGU

1964 – sondażowe rozmowy watykańskiego Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan z obserwatorami ze strony Światowej Federacji Luterańskiej[4] na temat możliwości podjęcia oficjalnego dialogu. 8 listopada 1964 r. pozytywne przyjęcie propozycji przez Komitet Wykonawczy ŚFL.

1965–1966 – przygotowanie oficjalnego dialogu.

1967–1972 – pierwsza faza dialogu; pięć sesji plenarnych:

Zürich–Witikon 1967: Ewangelia i jej przekazywanie,

Bastad (Szwecja) 1968: Świat i Kościół pod Ewangelią,

Nemi (Włochy) 1969: Struktury Kościoła,

Cartigny 1970: Ewangelia a Prawo,

San Anton (Malta) 1971: Urzędy kościelne, interkomunia, raport końcowy,

1972 – opublikowanie raportu końcowego Ewangelia a Kościół (tzw. Raport z Malty).

1973–1984 – druga faza dialogu; dziesięć sesji plenarnych:

Genewa 1973: problemy recepcji Raportu z Malty i programowanie pracy,

Rzym 1974: Eucharystia. Urząd kościelny,

Liebfrauenberg pod Strasburgiem 1976: problemy recepcji Raportu z Malty, Eucharystia, modele jedności,

Paderborn 1977: modele jedności, Eucharystia, posługiwania kościelne. Przyjęcie dokumentu Wieczerza Pańska,

Sigtuna (Szwecja) 1978: posługiwania kościelne, Confessio Augustana, drogi do wspólnoty, interkomunia,

Augsburg 1980: Drogi do wspólnoty, Confessio Augustana (Konfesja Augsburska). Przyjęcie dwu dokumentów: Drogi do wspólnoty oraz Wszyscy pod jednym Chrystusem, czyli wspólne słowo o fundamentalnym teologiczno-kościelnym tekście Reformacji, zwłaszcza luteranizmu, pt. Konfesja Augsburska (w 450. rocznicę narodzin – 1530–1980),

Lantana (USA) 1981: posługiwania duchowne w Kościele, modele i formy jednoczenia i jedności, interkomunia. Przyjęcie dokumentu: Posługiwania duchowne w Kościele,

Wenecja 1982: modele i formy jedności, interkomunia, jubileusz Marcina Lutra,

Kirchberg 1983: jubileusz 500-lecia urodzin Marcina Lutra, modele i formy jedności, interkomunia. Przyjęcie dokumentu: Marcin Luter – świadek Jezusa Chrystusa,

Rzym 1984: modele i formy jedności, próba podsumowania prac drugiej fazy dialogu, perspektywy. Przyjęcie dokumentu: Jedność przed nami: modele, formy i etapy kościelnej wspólnoty luterańsko-katolickiej.

1986–1993 – trzecia faza dialogu – wielki temat związków eklezjologii z nauką o usprawiedliwieniu; osiem sesji plenarnych:

Bossey (Instytut Ekumeniczny pod Genewą) 1986: programowanie pracy, eklezjologia, usprawiedliwienie,

Wiesbaden–Naurod 1987: Kościół, usprawiedliwienie,

Wersal 1988: usprawiedliwienie,

Opole 1989: Kościół,

Oslo 1990: Kościół, usprawiedliwienie,

Wenecja 1991: Kościół, usprawiedliwienie,

Eisenach 1992 (wizyta na zamku w Wartburgu, gdzie Luter dokonał przekładu Nowego Testamentu), prace końcowe,

Würzburg 1993: Ostatnie prace nad podsumowaniem. Przyjęcie dokumentu Kościół a usprawiedliwienie.

1994 – opublikowanie dokumentu Kościół a usprawiedliwienie.

Kilkuosobowy zespół opracowuje projekt zwięzłego summarium, które byłoby podpisane przez Kościoły. Nowy dokument otrzymał tytuł: Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu. Projekt ostateczny.

1996 – początek czwartej fazy dialogu. Tematyka: problemy, które należy rozwiązać, by można było owocnie kontynuować dialog:

1997 – w Dobogókö (w pobliżu Budapesztu): Apostolskość Kościoła, Eucharystia,

1997 – opublikowanie Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu. Projekt ostateczny – skondensowany wykład dokumentu Kościół a usprawiedliwienie,

1997 – podczas Zgromadzenia Ogólnego ŚFL w Hongkongu, w 50-lecie istnienia tej instytucji, przyjęto uzgodnienie o usprawiedliwieniu,

1998 – zajęcie stanowiska wobec Wspólnej deklaracji przez Kościół katolicki,

1998 – Kamień Śląski: apostolskość Kościoła, Eucharystia; losy Wspólnej deklaracji,

1999 – wspólny katolicko-luterański aneks do Wspólnej deklaracji.

1999, 31 października w Augsburgu, miejscu narodzin Reformacji, Kościół katolicki i ŚFL podpisały Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu.

KORZENIE SPORU

Podpisanie Wspólnej deklaracji w zamierzeniu kończy tragiczny spór między katolikami i luteranami na zupełnie zasadniczy temat, który w XVI w. tak poróżnił chrześcijaństwo, iż doszło do trwałego jego podziału. Stanowisko strony protestanckiej w klasycznej formie znalazło wyraz w Konfesji Augsburskiej, w artykule IV. Zredagowana przez Filipa Melanchtona, zaaprobowana przez Marcina Lutra[5], a odczytana przed cesarzem Karolem V w Augsburgu w 1530 roku, została uznana za magna charta całej Reformacji:

Kościoły nasze nauczają […], iż ludzie nie mogą być usprawiedliwieni przed Bogiem własnymi siłami, zasługami lub uczynkami, lecz bywają usprawiedliwieni darmo dla Chrystusa przez wiarę, gdy wierzą, że są przyjęci do łaski i że grzechy są im odpuszczone dla Chrystusa, który swą śmiercią dał zadośćuczynienie za nasze grzechy. Tę wiarę Bóg poczytuje za sprawiedliwość przed swoim obliczem (Rz 3 i 4)[6].

Cytowany artykuł ma dwie części: negatywną, w której wyjaśnia, jak nie można dostąpić usprawiedliwienia, i pozytywną, wyjaśniającą, jak można go dostąpić. Nie można po pelagiańsku, tzn. własnymi siłami, zasługami i uczynkami; można jedynie darmo, ze względu na Chrystusa przez wiarę. Melanchton dorzucił tezę o imputacji, to znaczy o usprawiedliwieniu zewnętrznym – że w rzeczywistości człowiek nie staje się sprawiedliwy, ale Bóg postrzega go jako sprawiedliwego, poczytując go za takiego ze względu na sprawiedliwość Chrystusa.

Ten spokojny tekst pióra Filipa Melanchtona, zaaprobowany przez Marcina Lutra, chociaż bez entuzjazmu z racji jego umiarkowania i spokoju, rozłamał Kościół Zachodu. Nie sama formuła: „dzięki łasce dla Chrystusa przez wiarę” – ale łącznie z towarzyszącymi jej komentarzami, które zamieniły ją w wyraźnie antykatolicką. Na przykład w artykule XX: O wierze i o dobrych uczynkach – Konfesja bardzo jednostronnie ocenia tradycyjne nauczanie:

Niegdyś kaznodzieje za mało o tym uczyli, kładąc nacisk na takie dziecinne i niepotrzebne rzeczy, jak pewne święta, posty, bractwa, pielgrzymki, kult świętych, różańce, życie zakonne itp.

W artykule XXVII: O ślubach zakonnych – obok trafnych słów krytyki, zamieszczono tezy wyraźnie skierowane przeciwko życiu zakonnemu, interpretując tę drogę jako owoc teologii pelagiańskiej i chęci samozbawienia:

[…] bezbożna jest wszelka służba Bogu, którą bez nakazu Bożego ludzie ustanowili i wybrali, aby zasłużyć na usprawiedliwienie i łaskę; […] Jakże wiele bezbożnych mniemań łączy się ze ślubowaniami: że usprawiedliwiają, że stanowią o doskonałości chrześcijańskiej, że mnisi wypełniają i rady ewangeliczne, i przykazania, oraz że spełniają uczynki nadobowiązkowe. Wszystko to, jako błędne i bezużyteczne, sprawia, że ślubowania są daremne.

W konsekwencji tej krytyki wypowiedziano ostrą wojnę życiu zakonnemu.

Do zradykalizowania komentarzy nauki Konfesji Augsburskiej o usprawiedliwieniuprzyczyniła się wybitnie Confutatio Confessionis Augustanae (Zbicie [Konfutacja] Konfesji Augsburskiej), czyli oficjalna katolicka odpowiedź na Konfesję Augsburską, którą cesarz nakazał opracować sporej grupie teologów (byli wśród nich m.in. Johann Eck, Johann Cochlaeus, Bartholomaeus Arnoldi von Usingen). Sformułowali swoje Zbicie w bardzo ostrym tonie. Cesarz jej nie przyjął; aprobował dopiero piątą jej formę, znacznie „uspokojoną” w tonie; kazał ją przeczytać w sejmie, przyjąć i zakończyć spory.

Konfutacja stanęła solidarnie przy negatywnej części artykułu IV Konfesji Augsburskiej, tzn. przy odrzuceniu pelagianizmu z jego teologią samozbawienia. Przypomniała teksty biblijne o konieczności łaski:

Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba (słowa Jana Chrzciciela – J 3,27); Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł (Jk 1,17); Cała przeto nasza wystarczalność pochodzi od Boga (2 Kor 3,5); Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał (J 6,44); Cóż masz, czego byś nie otrzymał? (1 Kor 4,7).

Katoliccy autorzy Konfutacji zapewnili, z oczywiście przesadnym optymizmem, że wszyscy katolicy wiedzą, iż nasze uczynki same z siebie nie mają żadnej zasługi, przyjmują jednak, że dzięki łasce Bożej są godni życia wiecznego, mając na uwadze Słowo Boże: „Będą chodzić ze mną w bieli, bo są godni” (Ap 3,4); i dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości (Kol 1,11).

Konfutacja zanegowała część pozytywną Konfesji. Zarzuciła jej współuczestnictwo w herezji manicheizmu, który deprecjonował ludzką naturę:

Jeśli ktoś usiłowałby odrzucać zasługi człowieka, które zdobywa przy pomocy Bożej łaski, solidaryzowałby się bardziej z manichejczykami niż ze świętym Kościołem katolickim. Negować nasze zasługujące czyny w sposób oczywisty znaczy bowiem przeciwstawiać się Pismu Świętemu.

Tu następuje dziewięć tekstów biblijnych o wartości współpracy człowieka z łaską i o nagrodzie:

W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy sędzia (2 Tm 4,7); Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe czy dobre (2 Kor 5,10); Gdzie bowiem jest zapłata, tam jest zasługa. Pan powiedział Abrahamowi: Nie obawiaj się, Abrahamie, bo ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita (Rdz 15,1); Oto jego nagroda z nim i przed nim jego zapłata (Iz 40,10); Podziel z głodnym twój chleb, a sprawiedliwość pójdzie przed tobą i chwała Pańska ogarnie cię (Iz 58,7n); Czy nie otrzymałbyś, gdybyś dobrze czynił? (Rdz 4,7 – słowa Boga do Kaina); Zawołaj robotników i wypłać im należność (Mt 20,8); Każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę (1 Kor 3,8).

Obóz reformacyjny odpowiedział piórem Filipa Melanchtona, który porzucił spokój mędrca, widoczny w Konfesji Augsburskiej. Napisał Apologię Konfesji Augsburskiej (Apologia Confessionis Augustanae).Spokojny maleńki strumyczek artykułu IV Konfesji, liczący pięć i pół wiersza w jednym tylko akapicie, zamienił się w olbrzymi wulkan z 400 akapitami, a jeśli chodzi o liczbę wierszy, to Melanchtonowe zbijanie katolickiego Zbijania Konfesji Augsburskiej jest obszerniejsze 700 do 800 razy. Zdaniem autora Apologii, katoliccy przeciwnicy nie rozumieją, „ani co to jest odpuszczenie grzechów, ani co to jest wiara, ani co łaska, ani co sprawiedliwość” (IV,2), scholastycy są jedynie filozofami, sprawiedliwość ograniczają do uczynków świeckich, uczą, że rozum bez Ducha Świętego może kochać Boga nade wszystko, a ludzie mogą sobie zasłużyć na odpuszczenie grzechów, czyniąc tyle, na ile ich stać; w ten sposób grzebią Chrystusa.

Jeśli Chrystus często wiąże obietnicę odpuszczenia grzechów z dobrymi uczynkami, nie dlatego jednak, że chce, by dobre uczynki były przebłaganiem, lecz z dwóch powodów. Po pierwsze koniecznie muszą zjawić się dobre owoce. Jeśli nie następują dobre owoce, gani to jako obłudę i zmyśloną pokutę. Drugą zaś przyczyną jest to, że musimy mieć zewnętrzne znaki tak wielkiej obietnicy, ponieważ sumienie lękliwe potrzebuje różnorodnej pociechy (IV,275).

Z jakimi uczuciami zakonnicy mogli czytać Melanchtonową interpretację ich duchowości zapisaną w Apologii:

Antoni, Bernard, Dominik, Franciszek i inni święci ojcowie obrali sobie pewien określony sposób życia, czy to ze względu na uprawianie studiów, czy ze względu na inne pożyteczne ćwiczenia. Myśleli, że są uznani za sprawiedliwych, że Bóg jest łaskawie do nich usposobiony przez wiarę ze względu na Chrystusa, nie zaś ze względu na własne ich ćwiczenia. Lecz następnie pospólstwo wcale nie naśladowało wiary tych ojców, ale tylko zewnętrzne przykłady, już bez ich wiary, w przekonaniu, że przez same uczynki zasługują na odpuszczenie grzechów, łaskę i usprawiedliwienie: nie myśleli też, że otrzymują je darmo ze względu na pojednawcę Chrystusa (IV,211).

Wspólna deklaracja o usprawiedliwieniu wspomina o potępieniach z XVI w. O jakie potępienia chodzi? Z pewnością o potępienie sformułowane przez Sobór Trydencki; trudniej wskazać konkretne potępienia ze strony luterańskiej; wiadomo jednak, że roiło się od nich w słowie mówionym i pisanym. Wystarczy jeden przykład – z twórczości samego Marcina Lutra:

Tutaj pierwszym i głównym artykułem jest to, że:
Jezus Chrystus, Bóg i Pan nasz, umarł z powodu grzechów naszych i zmartwychwstał dla usprawiedliwienia naszego (Rz 4,25).
On sam tylko jest Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata (J 1,29); Bóg na Niego włożył nieprawości wszystkich nas (Iz 53,6).
Wszyscy zgrzeszyli i usprawiedliwieni bywają darmo, bez uczynków, czyli własnych zasług z łaski Jego, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie, we krwi Jego (Rz 3,23–25).
Ponieważ tak wierzyć należy, a nie można tego dostąpić i osiągnąć żadnym uczynkiem, przez Zakon czy zasługę, jest tedy pewne i oczywiste, iż jedynie ta wiara nas usprawiedliwia, jak powiada Paweł: „Uważamy, iż człowiek usprawiedliwiony zostaje przez wiarę, niezależnie od uczynków Zakonu”, i następnie: „aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa Chrystusa” (Rz 3,26).
Od tego artykułu odstąpić lub coś przeciwnego uznawać lub dopuszczać nikt z nabożnych nie może, choćby niebo, ziemia, i wszystko zawalić się miało. „Nie ma bowiem żadnego innego imienia danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” – powiada Piotr w Dziejach Apostolskich 4,12. „I przez Jego rany jesteśmy uzdrowieni” (Iz 53,5).
Na tym też artykule zasadza się i opiera wszystko, czego przeciwko papieżowi, diabłu i całemu światu w naszym życiu nauczamy, świadczymy i czynimy. Dlatego powinniśmy co do tej nauki mieć pewność i bynajmniej nie powątpiewać, w przeciwnym razie sprawa jest całkowicie przegrana, i papież, i diabeł, i wszystko, co nam przeciwne, wygrywają i odnoszą nad nami zwycięstwo[7].

Sobór Trydencki do Dekretu o usprawiedliwieniu (1547) dołączył trzydzieści trzy potępienia. Pierwsze musiało zaskoczyć obóz Reformacji, radykalnie bowiem odcinało się od pelagianizmu:

Kan. 1. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek może być usprawiedliwiony przed Bogiem przez swoje czyny, dokonywane albo siłami natury ludzkiej, albo dzięki wskazówkom Prawa, lecz bez łaski Bożej poprzez Chrystusa Jezusa – niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych[8].

W innych kanonach Sobór potępił m.in. odrzucanie możliwości współpracy człowieka z łaską i całkowite zniszczenie wolności człowieka, jedynie formalne przypisywanie grzesznikowi sprawiedliwości Chrystusa bez odnowy jego wnętrza (wewnętrzny charakter usprawiedliwienia!) i że dobre czyny są jedynie owocem i znakiem otrzymanego usprawiedliwienia, a nie również przyczyną jego wzrastania; Sobór potępił też odrzucanie możliwości zasługi; wyraźnie jej broni.

Pierwsze doświadczenia związane z uroczystością podpisania Wspólnej deklaracji apelują o katolicko-luterańskie spotkania wokół tego tematu, można bowiem łatwo wczytać w Deklarację katolicką aprobatę nauki o całkowicie darmowym usprawiedliwieniu, bez przyjmowania do wiadomości nauki o współpracy z łaską i o zasłudze, której strona katolicka nie porzuca.

Ognie potrydenckich polemik, wojny nie tylko na słowa, i brak dialogu pogłębiały i petryfikowały różnice. Strona katolicka w obronie i ataku zdawała się nie słyszeć tego, co było słuszne w krytyce podniesionej przez Reformację, a zarzucała jej jednostronność w lekturze Biblii, zwłaszcza św. Pawła, który wyraźnie uczy nie tylko o usprawiedliwieniu przez Chrystusa i wiarę, ale także o nieodzowności naszej współpracy z jedynym Zbawicielem (cooperatio), która to współpraca jest możliwa, oczywiście, dzięki łasce. Grzech pierworodny wprawdzie głęboko zranił człowieka w jego naturze, ale jej nie zniszczył do końca, a usprawiedliwienie sięga także wnętrza człowieka, czyniąc z niego dziecko Boże, co znaczy, że trzeba przyjąć usprawiedliwienie nie tylko zewnętrzne, ale także wewnętrzne.

Obie strony były niemal powszechnie przekonane, że różnice sięgają istoty i fundamentów Kościoła, a jeśli nie zostaną przezwyciężone, będą musiały dzielić chrześcijaństwo.

I tak trwało aż do naszych dni. Aż zdarzył się cud Jana XXIII i jego nieprzemyślanego – jak sam przyznawał – pomysłu z Soborem. Zaproszono gości-obserwatorów z wielu Kościołów, także ze Światowej Federacji Luterańskiej. Z auli soborowej dialog rozlał się na Kościoły.

PRZED WSPÓLNĄ DEKLARACJĄ

Pierwsza faza dialogu katolicko-luterańskiego na forum światowym zaowocowała Raportem z Malty[9], a w nim obszernym tekstem o usprawiedliwieniu. Komisja stwierdziła daleko idącą zgodę. Strona katolicka stwierdziła pełną darmowość usprawiedliwienia, natomiast strona luterańska przyjęła także jego wewnętrzny charakter, tzn. postrzega usprawiedliwienie nie tylko jako rzeczywistość jedynie z zewnątrz obejmującą człowieka, ale również jako rzeczywistość, która obejmuje i zewnętrze, i wnętrze człowieka. Raport wyraźnie mówi o nowym życiu wierzącego; pełną darmowość usprawiedliwienia wypowiadają słowa, że nie jest ono związane z żadnym ludzkim uwarunkowaniem.

W drugiej fazie dialogu zajmowano się przede wszystkim tematem świętej Eucharystii, posługiwań duchownych w Kościele i koncepcją ekumenizmu. Temat usprawiedliwienia wcisnął się w tematyczną przestrzeń poprzez jubileusz – w 1980 r. przypadała 450. rocznica Konfesji Augsburskiej. Komisja podjęła niesiony jubileuszem temat jako dar i zadanie. Opracowała z tej okazji krótki dokument pt. Wszyscy pod jednym Chrystusem[10]. W dokumenciestwierdza się, że po Soborze Watykańskim II w doniosłychsprawachspornychosiągnięto „godne uwagi zbliżenia”, a nawet zgodność, również w kwestii usprawiedliwienia:

14. W nauce o usprawiedliwieniu, która dla reformatorów posiadała szczególne znaczenie (CA 4), zarysowuje się daleko idące uzgodnienie:
Tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca, uzdalnia nas i wzywa do dobrych uczynków.
15. Wspólnie poświadczamy, że zbawienie, które Chrystus zdobył w swojej śmierci i zmartwychwstaniu, Duch Święty daje i skutecznie przekazuje ludziom w zwiastowaniu Ewangelii i w świętych sakramentach (CA 5).

Wyraźnie mówi się tu o odnowie serca i uzdolnieniu do dobrych uczynków. Luterańscy współautorzy tego uzgodnienia wykazali prawdopodobnie więcej odwagi niż luteranie we Wspólnej deklaracji. Podstawową zgodę (Grundkonsens) stwierdzono także w rozumieniu innych podstawowych prawd wiary (Chrystus jako jej żywe centrum, relacje między Ewangelią a Kościołem, urząd posługiwania jako konstytutywny element Kościoła). Wiadomo, że druga część Konfesji Augsburskiej ostro piętnuje różne praktyki kościelnego życia, jako niezgodne z nauką o usprawiedliwieniu tylko łaską ze względu na Chrystusa przez wiarę. Dokument Wszyscy pod jednym Chrystusem zauważa, iż czasy się zmieniły i tamta ostra krytyka „staje się zasadniczo bezprzedmiotowa”[11]. Nawet życia monastycznego strona luterańska nie piętnuje jako robaczywego owocu z pelagiańskiego kwiatu:

Monastyczne formy życia wspólnotowego, jako sposób radykalnego urzeczywistniania Ewangelii, jest tak dla katolików, jak dla luteranów i teologicznie, i praktycznie uprawnioną możliwością, jeśli nawet w szczegółach, przy dzisiejszym stanie dialogu, pozostaje dotąd sprawą otwartą.

Wszyscy pod jednym Chrystusem odpowiada również na pytanie: co praktycznie z tego wynika dla nas dzisiaj? Stwierdza, że skoro odnaleźliśmy zasadniczą wspólnotę, trzeba wspólnie wielbić, zwiastować, wyznawać i działać.

We wspólnym stanowisku odnośnie do Confessio Augustana Komisja wprost i bezpośredniosformułowała swój sąd o rozumieniu usprawiedliwienia; w innych dokumentach temat doktryny o usprawiedliwieniu powraca na marginesie różnych zagadnień.

W obszernym dokumencie o Świętej Eucharystii: Wieczerza Pańska (1977) – teologiczne rozumienie usprawiedliwienia pojawia się w tym miejscu, gdzie Komisja rozważa udział chrześcijanina w ofierze Chrystusa. Najpierw katolicy wyłożyli swoje rozumienie, podkreślając ideę „tylko dzięki łasce Bożej” (sola gratia), ale jednocześnie wyrazili przedziwny paradoks katolickiej wizji człowieka wobec Boga: i wolność człowieka, i nieposiadanie niczego z siebie, a – mimo takiej sytuacji – współskładanie ofiary i czynne zaangażowanie się w ofierze Chrystusa, uobecnianej w liturgii eucharystycznej; puste ręce i przynoszenie darów… Jest to możliwe dzięki naszej wspólnocie z Chrystusem: On niesie Dar, my jesteśmy z Nim i w Nim, razem więc składamy Jego ofiarę i składamy siebie.

Luteranie z wdzięcznością przyjęli te i inne wyjaśnienia jako świadectwo „wzrastającej zbieżności poglądów”.

W Lantana na Florydzie w 1981 r. podpisaliśmy obszerny dokument pt. Urząd duchowny w Kościele. Raport Wspólnej Komisji Rzymskokatolicko-Ewangelickoluterańskiej[12]. Nie rozwija się tam tematu usprawiedliwienia, wspomina się o nim jedynie z odwołaniem do omawianego wyżej Raportu z Malty, akceptując tamto ujęcie:

Zbawcze działanie Boga przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym stanowi wspólny ośrodek naszej wiary chrześcijańskiej. „Zarówno luteranie, jak i katolicy są przekonani, że zbawienie zawdzięczamy – zgodnie z tym, jak to zaświadcza Ewangelia – wyłącznie dokonanemu raz po wsze czasy boskiemu dziełu zbawienia w Jezusie Chrystusie”.

We wspólnym słowie o Marcinie Lutrze (1983)[13] temat usprawiedliwienia musiał się pojawić. Tych dwóch „rzeczy”: Lutra i usprawiedliwienia – nie da się rozedrzeć. Katolicy z luteranami wspólnie uznali celność intuicji reformatora odnośnie do usprawiedliwienia, intuicji, którą zwykło się nazywać jako „reformatorskie odkrycie”, polegające na rozróżnieniu „sprawiedliwości darowanej”oraz „sprawiedliwości żądającej”, która skazuje grzesznika. Jeśli wierzymy, że w Chrystusie jest nam darowana Jego sprawiedliwość, zostajemy usprawiedliwieni; taka wiara zamienia nam Ewangelię w Dobrą Nowinę i otwiera nam niebo. Już w czasach Reformacji zauważono trafność takiego odczytania Bożego Słowa, ale duch polemiki pozbawił znaczenia to spostrzeżenie. Dzisiaj myśl Lutra „została uznana w szerokich kręgach katolików za uprawnioną formę teologii chrześcijańskiej”. Dokument przywołuje tu uzgodnienia Komisji: Raport z Malty oraz Wszyscy pod jednym Chrystusem. Dalej stwierdza się, że w historii rzeczowe spotkanie obu stron sporu utrudniały, a nawet uniemożliwiały uwarunkowania pozateologiczne: duch polemiki, gwałtowne pytania o kościelny autorytet i uwikłania polityczne. W sytuacji ostrego konfliktu z władzą kościelną doszło do zdecydowanej promocji zasady sola Scriptura („tylko Pismo Święte”) przeciwko nauczycielskiemu autorytetowi kościelnych urzędów, do odrzucenia papieża jako Antychrysta i Mszy świętej jako bałwochwalstwa. Poprzez wieki często eksponowano polemiczne ostre wypowiedzi Lutra i zaciemniano istotę jego reformatorskiego odkrycia; „orędzie o usprawiedliwieniu – czytamy w dokumencie – przesłaniał niekiedy moralizm”.

W naszym stuleciu – przynajmniej w katolickim środowisku języka niemieckiego – na nowo podejmuje się próby solidnego przemyślenia osoby Lutra i jego reformatorskich postulatów […], zauważa się, że jego podstawowa reformacyjna teza o sprawiedliwości podarowanej w Chrystusie bez naszych zasług żadną miarą nie stoi w sprzeczności z autentyczną Tradycją katolicką, którą spotyka się między innymi u Augustyna i Tomasza z Akwinu.

Komisja przypomniała wypowiedź kard. Jana Willebrandsa, Przewodniczącego Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan, główną watykańską postać od spraw ekumenicznych, podczas V Zgromadzenia Ogólnego Światowej Federacji Luterańskiej. Kardynał określił Doktora Marcina „osobowością głęboko religijną”, a w formie pytania retorycznego powiedział, że Luter„pozostał wierny cennemu dziedzictwu starej katolickiej wiary”[14].

Ostatnimi słowami dokumentu o Marcinie Lutrze jest jego własna wypowiedź: „Jesteśmy żebrakami. I tak jest naprawdę”.

Dwa wielkie dokumenty rozwijające teorię ekumenizmu na użytek obu stron (oczywiście, nie tylko ich): Drogi do wspólnoty (1980)[15] i Jedność przed nami (1984)[16] – nie zajmują się specjalnie rozumieniem usprawiedliwienia (odwołują się do wcześniejszych dokumentów Komisji), ale próbują odpowiedzieć na pytanie, co i jak możemy czynić na podstawie osiągniętych uzgodnień i zbliżeń.

Zamknięcie drugiej fazy dialogu otworzyło jego nowy etap, na którym dominowała troska o przełożenie – stwarzam niezgrabny, ale użyteczny neologizm – „usprawiedliwieniologii” na eklezjologię. Trzeba było zapytać, jakie konsekwencje może i winno mieć podstawowe uzgodnienie (czy daleko idące zbliżenie) dla samorozumienia i życia naszych Kościołów. Nie po to przecież trudzimy się, by przekroczyć Rubikon, by nic z tego nie wynikało dla Kościołów po przekroczeniu dzielącej rzeki. Obie strony we Wspólnym Memorandum napisały:„Dialog doprowadził nas do punktu, z którego nie ma już powrotu. Zagadnienie urzeczywistnienia katolicko-luterańskiej wspólnoty kościelnej musi tworzyć przeto ramy dla dalszego dialogu”.

VII Zgromadzenie Ogólne ŚFL jeszcze jaśniej wskazało na potrzebę przełożenia tego, co wspólnie wypracowano na temat usprawiedliwienia, na eklezjologię, tak aby wynikały z tego konkretne konsekwencje dla wspólnoty kościelnej. Podjęto więc temat Kościoła postrzeganego w kontekście usprawiedliwienia. Zwrócono baczną uwagę na eklezjologiczną kategorię sakramentalności Kościoła, ona bowiem wyjątkowo wyraźnie odsłania więzi między Kościołem a usprawiedliwieniem. Pracę podjęto w 1985 r. Uwzględniano dorobek obu wcześniejszych faz dialogu, a także wielki dokument z dialogu katolicko-luterańskiego prowadzonego w Stanach Zjednoczonych: Usprawiedliwienie przez wiarę (1985), oraz dokument o usprawiedliwieniu grzesznika opracowany przez Ekumeniczną Grupę Ewangelickich i Katolickich Teologów (1986)[17].

Dokument Kościół i usprawiedliwienie, zwłaszcza w pierwszej swojej części, jeszcze raz formułuje wspólne stanowisko w sprawie usprawiedliwienia. Cały dokument liczy 150 stron. Trudno było oczekiwać, że Kościoły zdecydują się podpisać taką książkę. Dlatego na początku czwartej fazy dialogu trzeba było napisać coś bardzo zwięzłego. W 1997 r. opublikowano taki tekst pod tytułem Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu (1997). Projekt ostateczny. Światowa Federacja Luterańska. Papieska Rada Popierania Jedności Chrześcijan.

WSPÓLNA DEKLARACJA

Dokument, podsumowujący dotychczasowe prace trzech Komisji Katolicko-Luterańskich, które podjęły przede wszystkim temat usprawiedliwienia, liczy 44 numery, ok. 15 stron oraz załącznik (Aneks) z dokumentacją podstawowych tez. Światowa Federacja Luterańska przyjęła Wspólną deklarację zarówno na swoim Zgromadzeniu Ogólnym (zdecydowaną większością), jak w Radzie (jednogłośnie). Po stronie katolickiej nie poszło tak łatwo. Kard. Joseph Ratzinger zgłosił zastrzeżenia… Ale po kolei.

Co doniosłego znajdujemy we Wspólnej deklaracji z 1997 r.? Są tam tezy przyjmowane wspólnie, są też wyodrębione odmienne stanowiska i teologiczne uwrażliwienia.

- TEZY WSPÓLNE

Teza 1: Stare wzajemne potępienia straciły swoją aktualność.

W Słowie wstępnym obie strony przypomniały, że na tle nauki o usprawiedliwieniu doszło w XVI w. do obustronnych potępień. Zauważono jednak, że w najważniejszych księgach symbolicznych luteranizmu, mianowicie w Konfesji Augsburskiej i Małym Katechizmie Marcina Lutra nie ma potępienia nauki katolickiej (nr 1), a Zjednoczony Kościół Ewangelicko-Luterański w Niemczech oraz inne Kościoły należące do Ewangelickiego Kościoła Niemiec oficjalnie uznały tezę, że tamte potępienia nie odnoszą się do dzisiejszych Kościołów, jeśli one uznają naukę o usprawiedliwieniu w formie przyjętej w naszych uzgodnieniach (nr 3)[18]. Wspólna deklaracja nie zawiera wprawdzie wszystkiego, czego nauczają Kościoły o usprawiedliwieniu, jeśli jednak chodzi o podstawowe prawdy nauki o usprawiedliwieniu, to osiągnięto zgodność („konsens”), co sprawia, że stare potępienia stają się nieaktualne (nr 5).

Teza 2. Słowo Boże jest treściowo bogatsze niż nasze konfesyjne nauczanie o usprawiedliwieniu.

Wprost takiego sformułowania nie znajdziemy we Wspólnej deklaracji, merytorycznie jednak takie stanowisko podpisały obie strony (nr 8–12). Zauważyły słowne i treściowe bogactwo biblijnego świadectwa w odniesieniu do tego tematu. Stary Testament mówi o ludzkiej grzeszności i nieposłuszeństwie oraz o sprawiedliwości i sądzie Bożym. W Nowym Testamencie odkrywamy oczywisty pluralizm świadectw: Mateusz (5,10; 6,33; 21,32), Jan (16,8–11), autor Listu do Hebrajczyków (5,13; 10,37n) i Jakub (2,14–26) w różny sposób mówią o usprawiedliwieniu. Również św. Paweł w swoich listach niejednakowo je opisuje: raz pisze o nim jako o wyzwoleniu do wolności (Ga 1,13; por. Rz 6,7), raz jako o pojednaniu z Bogiem (2 Kor 5,18–21; por. Rz 5,11) i pokoju z Bogiem (Rz 5,1), innym razem jako o nowym stworzeniu (2 Kor 5,17) i życiu dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6,11.23) czy poświęceniu w Chrystusie Jezusie (por. 1 Kor,1,2; 2 Kor 1,1). Pośród tych różnych określeń pojawia się znacząco również określenie o „usprawiedliwieniu” grzesznika przez Bożą łaskę, które dokonuje się w wierze (np. Rz 3,21–31; 4,25).

Teza 3: Usprawiedliwienie pochodzi wyłącznie od Boga ze względu na Chrystusa z łaski przez wiarę w Ewangelię o Synu Bożym.

Teza ta zamyka numer 11 Wspólnej deklaracji, powraca w numerze 15, gdzie zostało powtórzone uzgodnienie pt. Wszyscy pod jednym Chrystusem o Konfesji Augsburskiej. Znawcy sporów z teologią protestancką wiedzą, że to klasyczne sformułowanie zapisane w IV artykule Konfesji Augsburskiej, najdonioślejsze zdanie teologii reformacyjnej, jej serce, punctum stantis et cadentis Kościoła: gratis propter Christum per fidem. Dochodzą tu do głosu wielkie teologiczne zasady reformacji: solus Deus – tylko Bóg, solus Christus – tylko Chrystus, sola gratia – tylko łaską (jesteśmy usprawiedliwieni) i sola fide – tylko wiarą(chwytamy usprawiedliwienie zaofiarowane nam przez Boga ze względu na Chrystusa). Na tej formule rozłamało się zachodnie chrześcijaństwo w połowie XVI w.; przy tej formule spotkało się na progu trzeciego tysiąclecia. Nie ma donioślejszego osiągnięcia w dotychczasowych dziejach pielgrzymowania katolików i luteran (również całego chrześcijaństwa ewangelickiego) ku ekumenicznej wspólnocie. Według Wspólnej deklaracji główna teza podziału połączyła rozdzielonych braci i rozdzielone siostry.

Wyznajemy wspólnie, że człowiek, który wierzy Ewangelii, zostaje usprawiedliwiony niezależnie od uczynków zakonu (Rz 3,28) (nr 31).

Strona katolicka przyjęła sformułowania, które kiedyś w Kościele były postrzegane jako nie do przyjęcia. Okazało się, że mogą być rozumiane zgodnie z katolicką teologią. Dawny duch polemiki wyostrzał ich interpretacje w celu konfrontacji, co utrudniało, a nawet uniemożliwiało spotkanie, współczesny duch dialogu pozwolił odkryć zasadniczą wspólnotę.

Teza 4: Wiara, która usprawiedliwia, jest wiarą, która działa przez miłość (wiara czynna w miłości) zgodnie z Ga 5,6.

Usprawiedliwieni żyją z wiary […]; jest ona czynna w miłości (nr 12).
Człowiek w usprawiedliwiającej wierze pokłada ufność w łaskawą obietnicę Boga, która obejmuje zaufanie i miłość do Niego. Wiara ta jest czynna w miłości (nr 25).

Sobór Trydencki, potępiając reformacyjną tezę, że usprawiedliwia sama wiara, powołał się właśnie na Ga 5,6 („w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość”), gdzie św. Paweł mówi o konieczności wiary działającej przez miłość, co ojcowie trydenccy postrzegali jako oczywiste odrzucenie tezy o usprawiedliwieniu przez samą tylko wiarę; według tego soboru do usprawiedliwienia nieodzowne są wiara, nadzieja i miłość, a nie tylko wiara. Strona luterańska podpisała we Wspólnej deklaracji coś, co teologowie protestanccy XVI w. piętnowali jako katolicką próbę przeciwstawienia się reformacyjnej nauce o usprawiedliwieniu przez samą wiarę.

Teza 5: Osiągnięto zgodność w podstawowych prawdach dotyczących nauki o usprawiedliwieniu.

Takie przekonanie obu stron dialogu pojawia się kilkakrotnie:

Konsens w podstawowych prawdach nauki o usprawiedliwieniu (nr 5).
Konsens w podstawowych prawdach dotyczących tej nauki (nr 13).
Konsens w sprawach podstawowych, z którym dają się pogodzić różnice w szczegółowych wypowiedziach (nr 14).
Ujednolicenie poglądów na kwestię rozumienia usprawiedliwienia (tamże).
Decydujący krok ku przezwyciężeniu rozłamu kościelnego (nr 44).

Teza 6: Usprawiedliwienie nie tylko zewnętrznie ogarnia człowieka (iustificatio forensis), ale dosięga także jego wnętrza.

Bóg z łaski odpuszcza człowiekowi grzech […] oraz obdarza nowym życiem w Chrystusie. Gdy człowiek ma w wierze współudział w Chrystusie, Bóg nie zalicza mu grzechu, a Duch Święty wzbudza w nim czynną miłość […] człowiek w wierze zostaje zjednoczony z Chrystusem, który w swojej osobie jest naszą sprawiedliwością (1 Kor 1,30): zarówno odpuszczeniem grzechów, jak i uświęcającą obecnością Boga (nr 22).

Duch Święty jednoczy w chrzcie człowieka z Chrystusem, usprawiedliwia i rzeczywiście go odnawia (nr 28).

Według Soboru Trydenckiego usprawiedliwienie „nie jest prostym odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka”;kiedyotrzymujemy usprawiedliwienie, „odnawiamy się najgłębiej duchowo i nie tylko uchodzimy za sprawiedliwych, ale sprawiedliwymi prawdziwie nazywamy się i jesteśmy”.Zatem teza 6 znaczy zbliżenie (czy uzgodnienie) w bardzo doniosłym punkcie. Bracia luteranie uczynili godny zauważenia krok w stronę katolickiej (i prawosławnej) antropologii.

Teza 7: Usprawiedliwiony człowiek, mimo wewnętrznej odnowy, musi prosić Boga codziennie o przebaczenie, jest nieustannie wzywany do nawrócenia i pokuty.

Chodzi tu o teologiczną koncepcję człowieka, którą bracia i siostry z Kościołów ewangelickich syntetycznie i hasłowo ujmują w formule: iustus simul et peccator, co znaczy, że człowiek jest jednocześnie i sprawiedliwy, i grzeszny. Prawdopodobnie dlatego, że jest to formuła klasycznie protestancka, nie weszła do nr 28 Wspólnej deklaracji, gdzie obie strony zapisały wspólne stanowisko. Przyjęto język ponadkonfesyjny:

Wyznajemy wspólnie, że Duch Święty jednoczy w chrzcie człowieka z Chrystusem, usprawiedliwia i rzeczywiście go odnawia. […] Również usprawiedliwiony, jak o tym świadczy Modlitwa Pańska, musi prosić Boga codziennie o przebaczenie (Mt 6,12; 1 J 1,9), jest nieustannie wzywany do nawrócenia i pokuty, ciągle też otrzymuje gwarancję przebaczenia (nr 28).

Wspólnie stwierdzono ciągłą i bezwarunkową zależność usprawiedliwionego od usprawiedliwiającej łaski oraz pozostawanie pod naporem egoistycznych pożądań starego człowieka, wymierzonych przeciw Bogu.

Obie strony dialogu były świadome dość wyraźnych granic osiągniętych zbliżeń i uzgodnień. Rzetelność i „stanie w prawdzie” wymagały dopowiedzeń o różnicach, które pozostają. Milczenie o nich uznali za niewłaściwe. Przyjęli zatem następującą strukturę swojego wykładu: najpierw informować o tym, co uznano za stanowisko wspólne, a zaraz dalej o pozostających różnicach, przy czym o swojej odmienności osobno mówią luteranie, osobno katolicy.

- KWESTIE RÓŻNIĄCE STRONY

Kwestia 1. Sprawa współpracy z łaską (cooperatio).

Po podaniu sobie rąk przy tezie o absolutnej darmowości usprawiedliwienia luteranie i katolicy sformułowali własne odmienne wrażliwości i tradycje. Katolicy wyraźnie przypomnieli swoją naukę o współpracy człowieka z Bogiempodczasprzygotowaniausprawiedliwienia i jegoprzyjęcia, co protestanci zwykli postrzegać jako osłabienie, a nawet zaprzeczenie zasad sola gratia i solus Christus – przypominając: albo sama łaska, albo łaska i współpraca z nią; albo sam Chrystus, albo również my; jeśli współpracujemy ze zbawiającym Bogiem, to On współpracuje z nami, a więc nie sprawia wszystkiego absolutnie sam – niejest, a powinien być: solus Deus:

Gdy katolicy mówią, że człowiek „współdziała” podczas przygotowania usprawiedliwienia i jego przyjęcia przez wyrażenie zgody na usprawiedliwiające działanie Boga, to widzą w takiej personalnej akceptacji działanie łaski, a nie czyn człowieka wypływający z własnych [jego] sił (nr 20).

Strona katolicka broni tu charakterystycznego dla siebie słownictwa (cooperatio – „współpraca”, „współdziałanie”), przy czym, po pierwsze, wyraźnie i formalnie odcina się od interpretacji pelagiańskiej, potwierdzając swoje „tak!” dlacałkowitej darmowości usprawiedliwienia(przyjmuje więc sola gratia), po drugie, za swoim stanowiskiem w sprawie możliwości współpracy z łaską (z usprawiedliwiającym Bogiem) argumentuje nie wspaniałością człowieka, ale wspaniałością łaski: jej działanie objawia się jako personalistyczne. Zatem, zdaniem strony katolickiej, łaska nie tylko sama, ale nadto personalistyczna, tzn. działająca z poszanowaniem osoby człowieka (jej wolności), aktywizująca człowieka jako osobę.

Strona luterańska odmawia człowiekowi zdolności „współdziałania(cooperatio) w ratowaniu samego siebie i neguje wszelką możliwość własnego wkładu człowieka do usprawiedliwienia”. Co natomiast, jej zdaniem, człowiek może czynić? Człowiek jako grzesznik może przeciwstawiać się aktywnie Bogu i jego zbawczemu działaniu, może też odrzucić działanie łaski; strona luterańska nie neguje pełnego osobistego zaangażowania człowieka w wierze, dokonującego się pod wpływem Słowa Bożego.

Kwestia 2. Sprawa zasługi.

Strona luterańska nie powiedziała, jak można było oczekiwać, że wyklucza jakiekolwiek zasługi człowieka przed Bogiem. Z wielką uwagą trzeba czytać określenie jej stanowiska: po pierwsze – luteranie przyjmują wzrastanie w łasce i wierze; po drugie – usprawiedliwienie postrzega jako zawsze doskonałe (chodzi bowiem o sprawiedliwość Chrystusa), ale jego skutki w życiu człowieka mogą wzrastać; po trzecie – „dobre czyny” człowieka to „owoce” i „znaki” usprawiedliwienia, a nie własne „zasługi”; po czwarte – życie wieczne strona luterańska rozumie jako niezasłużoną „zapłatę” i sądzi, że jest to zgodne z Nowym Testamentem.

Strona katolicka dobre uczynki również nazywa owocami usprawiedliwienia, do których człowiek jest zobowiązany; katoliccy teologowie nie sięgają tutaj po termin cooperatio w sensie współpracy człowieka z łaską; nie mówią też o zasłudze, co trzeba zauważyć, ponieważ chodzi o techniczne terminy teologii katolickiej.

Kwestia 3. Sprawa natury usprawiedliwienia.

Strona luterańska podkreśla, że sprawiedliwość, którą jesteśmy usprawiedliwieni, tosprawiedliwość Chrystusa, a nie nasza; mówiąc o dokonującej się odnowie naszego życia (nie nas, ale naszego życia!), podkreśla, że dokonuje się ono tylko w łączności z Chrystusem; pragnie wyrazić, że usprawiedliwienie jako przebaczająca łaska (czy miłość lub życzliwość) Boga„zachowuje niezależność od ludzkiego współdziałania i nie jest też zależne od przyczyniającego się do odnowy życia działania łaski w człowieku” (nr 23). Strona luterańska zdaje się bronić przed zarzutem nieprzyjmowania wewnętrznej odnowy człowieka w usprawiedliwieniu; zapewnia, że takiej odnowy nie neguje, chodzi jedynie o wyraźne zachowanie zasady, że tylko Bóg usprawiedliwia i że On nie uzależnia tego od czegokolwiek z naszej strony, nawet wzmacnia swoje zapewnienie, że luteranie nie ograniczają usprawiedliwienia jedynie do iustificatio mere forensis – czystozewnętrznegouznania (poczytania) grzesznika za sprawiedliwego; kiedy jednak mówią o odnowie życia, konsekwentnie powtarzają przekonanie, że jest ona jedynie „znakiem” usprawiedliwienia.

Strona katolicka podkreśla w usprawiedliwieniu wewnętrzną odnowę człowieka i dar nowego życia, przejawiający się w czynnej miłości; mówi także o przyjęciu łaski przez człowieka. Strona katolicka zdaje się bronić siebie przed podejrzeniem, że nie przyjmuje całkowitej darmowości usprawiedliwienia: zapewnia, iż nie neguje nauki o niezależności usprawiedliwienia od ludzkiego współdziałania i nie uczy o zasługiwaniu usprawiedliwienia:

Dlatego łaska usprawiedliwienia nie staje się nigdy własnością człowieka, na którą mógłby się powołać przed Bogiem. Gdy według katolickiego rozumienia podkreślona zostaje odnowa życia przez łaskę usprawiedliwiającą, to ta odnowa w wierze, nadziei i miłości jest zdana zawsze na bezdenną łaskę Bożą; nie wnosi ona wkładu do usprawiedliwienia, którym moglibyśmy się chlubić przed Bogiem (Rz 3,27) (nr 27).

Kwestia 4. Sprawa simul iustus et peccator.

Luteranie dość obszernie rozwinęli własną interpretację podstawowej zasady swej antropologii, według której usprawiedliwiony człowiek jest zarazem święty i grzeszny, co znaczy, że również po usprawiedliwieniu pozostaje grzesznikiem. Jest święty (w pełni sprawiedliwy) w takim sensie, że „Bóg przez Słowo i sakrament przebacza mu grzechy oraz przyznaje sprawiedliwość Chrystusa, która w wierze staje się jego własnością i czyni go w Chrystusie sprawiedliwym przed Bogiem […] jako narodzonemu na nowo przez chrzest i Ducha Świętego, w codziennym powrocie do chrztu zostaje odpuszczony grzech, tak że jego grzech już go nie potępia i nie grozi mu wieczną śmiercią”. Usprawiedliwiony człowiek pozostaje grzesznikiem w takim sensie, że„grzech jeszcze w nim mieszka (1 J 1,8; Rz 7,17. 20); [usprawiedliwiony] nieustannie darzy zaufaniem fałszywych bogów i nie miłuje Boga tą niepodzielną miłością, jakiej domaga się od niego jako jego Stwórca (Pwt 6,5; Mt 22,36–40). Takie sprzeciwianie się Bogu jest w istocie grzechem”. Grzech usprawiedliwionego „już go nie potępia i nie grozi mu wieczną śmiercią. Gdy więc luteranie powiadają, że usprawiedliwiony jest także grzesznikiem i jego sprzeciwianie się Bogu jest prawdziwie grzechem, to nie zaprzeczają, że mimo grzechu jest w Chrystusie złączony z Bogiem, a jego grzech jest grzechem poskromionym” (nr 29). W przekonaniu strony luterańskiej takie stanowisko jest zgodne ze stanowiskiem rzymskokatolickim.

Katolicy nie podzielili takiego stanowiska. Według nich „łaska Jezusa Chrystusa, która jest udzielana w chrzcie, usuwa wszystko, co jest «rzeczywiście» grzechem, co «godne potępienia» (Rz 8,1)”, a konkupiscencja, czyli skłonność do grzechu, nie jest grzechem; grzech – w rozumieniu katolickim jest tam, gdzie jest ludzka decyzja na zło (personalizm w rozumieniu człowieka i grzechu); gdzie nie ma ludzkiego „tak” na zło w sensie przeciwstawiania się Bogu, tam nie ma grzechu, który oddziela od Boga; „skłonność do sprzeciwiania się Bogu nie zasługuje na karę wiecznej śmierci […] Gdy jednak usprawiedliwiony oddziela się od Boga umyślnie, wówczas nie wystarcza wznowione przestrzeganie przykazań, ale musi w sakramencie pojednania przyjąć przebaczenie i pokój przez słowo absolucji, które zostaje nam udzielone mocą pojednawczego dzieła Boga w Chrystusie” (nr 30). Zauważmy, że strona katolicka przypomina o sakramentalnym elemencie w procesie usprawiedliwienia (sakrament pokuty), o czym nie wspomina strona luterańska.

ANEKS DO WSPÓLNEJ DEKLARACJI

Tekst Wspólnej deklaracji, wraz z załącznikiem[19], został przekazany obu wysokimautorytetom i mocodawcom Komisji Mieszanej Katolicko-Luterańskiej, czyli Światowej Federacji Luterańskiej i Watykanowi. ŚFL oficjalnie przyjęła dokument zarówno na swoim Zgromadzeniu Ogólnym, jak w prezydium. Stało się to, mimo że nieco wcześniej przygotowana Odpowiedź Kościoła katolickiego na „Wspólną deklarację”[20](25 czerwca 1998 r.), sformułowana w porozumieniu Kongregacji Nauki Wiary i Papieskiej Rady Popieranie Jedności Chrześcijan, zawierałapewnezastrzeżenia.

Za największą trudność w przyjęciu tezy o pełnej zgodności w sprawie usprawiedliwienia Kościół katolicki w swojej Odpowiedzi uznał sformułowania o grzeszności usprawiedliwionego, czyli o simul iustus et peccator. Podniosła też zastrzeżenie odnośnie do teologicznej antropologii, a konkretniej – do możliwości współpracy usprawiedliwionego z Bogiem (cooperatio) i zasługiwania (merita). Przypomniała, że miłosierdzie Boże, prowadzące do nowego stworzenia, „czyni człowieka zdolnym do współdziałania z łaską w ramach jego odpowiedzi na dar Boży”. Otrzymana w usprawiedliwieniu nowość życia nie pozwala podtrzymywać tezy, według której człowiek zachowuje się wobec łaski wyłącznie biernie – mere passive. Kościół katolicki przyjmuje zarówno naukę o całkowitej darmowości usprawiedliwienia, jak i naukę, że„życie wieczne jest jednocześnie zarazem łaską, jak i zapłatą, której Bóg udziela za dobre uczynki i zasługi”.Nie można więc zasadnie twierdzić, że różnice w katolickiej i luterańskiej nauce o usprawiedliwieniu to sprawa jedynie odmiennego rozkładania akcentów czy różnego sposobu wyrażania się stron.

Katolicka odpowiedź na Wspólną deklarację zawierała myśl o potrzebie dalszych studiów. Na pierwszym miejscu wskazała potrzebę pogłębienia biblijnej nauki o usprawiedliwieniu przez podjęcie i rozwijanie tematu synostwa Bożego i dziedzictwa (Ga 4,4–7; Rz 8,14–17). Rzeczywiście, te elementy antropologii chrześcijańskiej – jak się wydaje – zdają się być za mało brane pod uwagę w antropologii katolicko-luterańskiej (również w dialogu katolików z innymi tradycjami ewangelickimi).

W 1999 r. obie strony dialogu, szukając dróg wyjścia ze swoistego impasu, opublikowały kolejny dokument: Wspólne oficjalne oświadczenie Światowej Federacji Luterańskiej i Kościoła Katolickiego, które w zamierzeniu miało wieńczyć dwustronne dochodzenie do pojednania w sprawie usprawiedliwienia. Oświadczenie to składa się z trzech krótkich punktów i (drugiego już w dokumentach o usprawiedliwieniu) aneksu[21].Tak się złożyło, że te trzy punkty i aneks do nich w końcu potraktowano łącznie, określając po prostu mianem: Aneks. Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu należy czytać oraz interpretować razem z tym właśnie Aneksem.

- JAK SIĘ NARODZIŁ ANEKS?

Kiedy Watykan i Światowa Federacja Luterańska pozytywnie ustosunkowały się do Wspólnej deklaracji, w dzienniku„Frankfurter Allegemeine Zeitung” z 9 lipca 1998 r. pojawiła się – wprowadzająca w błąd – informacja o stanowisku Watykanu wobec treści Wspólnej deklaracji. Autor pisał o negatywnym stosunku Watykanu do dokumentu, co miało być wynikiem odrzucenia przez kard. Josepha Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, głównych wypowiedzi Deklaracji. (Dodajmy tu od siebie, że tak czy owak prefekt nie ma w Niemczech dobrej prasy.) Z kolei na tych samych łamach 14 lipca ukazała się nota wyjaśniająca pióra przywołanego do tablicy kard. Ratzingera. Stwierdził on, że stanowisko Watykanu – opublikowane w Odpowiedzi Kościoła katolickiego na „Wspólną deklarację” – zostało wypracowane w całkowitej jednomyślności przez Kongregację i Papieską Radę Popierania Jedności Chrześcijan. Podkreślił, że nie można mówić o negatywnej ocenie Deklaracji przez Watykan, skoro Odpowiedź jednoznacznie mówi, że między katolikami i luteranami istnieje zgoda „w podstawowych prawdach nauki o usprawiedliwieniu”. Dalej kardynał wspomniał o sprawach, które domagają się dalszej dyskusji. Przy tej okazji napisał, że nie można tego widzieć jako „wyraźnego cofnięcia wyrażonej wcześniej zgody”. Z kolei wspomniał o sposobie przyjmowania przez Światową Federację Luterańską dokumentów o charakterze doktrynalnym, wyrażając tutaj niejakie wątpliwości.

Wystąpienie kard. Ratzingera na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wywołało wiele emocji. Jego wypowiedź została odebrana jako zdecydowanie bardziej krytyczna wobec Wspólnej deklaracji niż oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego zawarte w Odpowiedzi. Tego rodzaju wypowiedź, sformułowana przez tak wysoko postawioną – w hierarchii Kościoła katolickiego – osobę na takim forum zdumiało i zbulwersowało niektóre środowiska zarówno luterańskie, jak i katolickie. Pojawiły się komentarze ostro krytykujące wystąpienie sztandarowej postaci Watykanu, bardzo blisko współpracującej z Papieską Radą Popierania Jedności Chrześcijan, odpowiedzialną za promocję jedności chrześcijan i dialog z luteranami. Wielki autor tłumaczył się, że wystąpił w tym przypadku jako prywatny teolog, jednak to wyjaśnienie nie zdołało wyciszyć emocji. Kiedy Mieszana Komisja Katolicko-Luterańska (czwarta faza dialogu) zebrała się w Kamieniu Śląskim w 1998 r., podczas obrad panowało wielkie wrzenie. Obawiano się, że dialog zostanie zerwany, a jego uczestnicy opuszczą salę obrad. Z wielkimi trudnościami udało się zażegnać niebezpieczeństwo głębokiego kryzysu. Postanowiono pozostać i szukać dróg wyjścia. Za celowe uznano sformułowanie odpowiedzi na niepokoje i krytykę zawartą w „prywatnej wypowiedzi” kard. Ratzingera. Obaj współprzewodniczący Komisji, luterański biskup Bela Harmati i katolicki biskup Walter Kasper, podjęli się tej trudnej i odpowiedzialnej funkcji, oczywiście przy wsparciu innych członków. Kiedy tekst uzyskał aprobatę śląsko-kamieńskiego zespołu, pozostało przekazać go odpowiedniemu adresatowi. „Tzn. komu?” – pytano. „Kard. Ratzingerowi?” Z racji protokolarnych on byłby właściwym adresatem, względnie kard. Edward Cassidy, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, który zwróciłby się z tym do prefekta Kongregacji Nauki Wiary, a więc tak czy inaczej pismo trafiłoby w mało obiecujące miejsce. Nic nie wróżyło pozytywnego finału. Komu więc przekazać wyjaśniające pismo Komisji? Jedyne wyjście: zrezygnować ze ścieżek protokolarnych i dotrzeć bezpośrednio do Jana Pawła II. Rozwiązanie raczej niełatwe, ale najbardziej sensowne.

Na pozaprotokolarną ścieżkę, z błogosławieństwem Komisji, wszedł odważnie pewien katolicki biskup, jej członek. Osobiście wręczył pismo Papieżowi. Jan Paweł II zapoznał się z jego treścią, sformułował własne uwagi i przesłał do kard. Ratzingera, ten zaś „pięknie je wyczyścił” i zaakceptował.

W dialogu ze Światową Federacją Luterańską uzgodniono, że nowy tekst zostanie dołączony jako dodatek do Wspólnej deklaracji. Awaria w dialogu wyszła mu na dobre.

- CO ZAWIERA ANEKS?

Formalnie zawiera dwie części: trzypunktowy wstęp (bez tytułu, nazwany w punkcie drugim Oświadczeniem), zakończony najistotniejszym – i podkreślonym w oryginale – zdaniem:

Składając podpis pod tym aktem Kościół Katolicki i Światowa Federacja Luterańska potwierdzają, że akceptują w całości Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu.

Dla tego zdania warto było ciężko pracować w trzech Komisjach liczących po kilkanaście osób. Trzydzieści lat Kościoły w wielkim trudzie pielgrzymowały do tego zdania. Komisje oddały Kościołom olbrzymią przysługę. Wszystkie inne zdania obu dokumentów służą tej zasadniczej i generalnej aprobacie. Jeśli nawet niektóre miejsca obu dokumentów zdają się kwestionować zasadniczą i generalną zgodę, nie należy ich rozumieć jako negacji tej podstawowej tezy.

Punkt pierwszy wstępu mówi o zgodności, jaką udało się osiągnąć:

Światowa Federacja Luterańska i Kościół Katolicki, na podstawie porozumienia osiągniętego we Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu (WD), oświadczają wspólnie: „Z wywodów przedłożonych w niniejszej Deklaracji wynika, że między luteranami i katolikami istnieje konsens w podstawowych prawdach dotyczących nauki o usprawiedliwieniu” (WD 40). Światowa Federacja Luterańska i Kościół Katolicki, na podstawie tego porozumienia, oświadczają wspólnie: „Potępienia Soboru Trydenckiego nie dotyczą nauki Kościołów luterańskich przedłożonej w tej Deklaracji. Potępienia luterańskich ksiąg wyznaniowych nie dotyczą nauki Kościoła rzymskokatolickiego przedłożonej w tej Deklaracji” (WD 41).

Tekst nie mówi zdecydowanie i mocno, że obie podpisujące strony stwierdzają zgodę w tej najważniejszej sprawie; mówi ostrożniej, mianowicie, że „z wywodów przedłożonych w niniejszej Deklaracji wynika, że […] istnieje konsens”. To wyraźnie słabsza formuła, prowokuje bowiem do myślenia, że ten konsens zależy od przedłożonych wywodów, wystarczyłoby jednak zmienić wywody, by zmieniła się konkluzja. Tym bardziej należy cenić mocne sformułowanie stron podpisujących, że w całości potwierdzają Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu.

Drugi punkt wstępu wyjaśnia sens dodatku, którynastępuje bezpośrednio po trzech punktach Oświadczenia: chodzi o pogłębione wyjaśnienie osiągniętego konsensu, nadto dodatek z aprobatą przypomina tezę o nieaktualności dawnych wzajemnych potępień:

Stwierdza się w nim, że dawne wzajemne potępienia doktrynalne nie dotyczą nauki partnera dialogu, przedłożonej w tym dokumencie.

Trzeci punkt kieruje uwagę w przyszłość. Podpisujemy i… co dalej? W katolickiej ocenie Wspólnej deklaracji podjęto ten temat. Co tam postulowano, tutaj postanowiono: po pierwsze – kontynuować i pogłębiać studia na temat biblijnych podstaw nauki o usprawiedliwieniu; po drugie – kontynuować dialog na temat usprawiedliwienia w celu „pojednania” pozostających różnic; po trzecie – kontynuować ekumeniczne starania, aby we wspólnym świadectwie tłumaczyć naukę o usprawiedliwieniu w języku zrozumiałym dla współczesnego człowieka, uwzględniając indywidualne i społeczne uwarunkowania naszych czasów.

Załączony do omówionego wyżej wstępu, zwanego w tekście Oświadczeniem, Dodatek przynosi dopowiedzenia i dodatkowe wyjaśnienia:

a. Odnośnie do antropologicznej zasady simul iustus et peccator – przypomina się wewnętrzny charakter odnowy otrzymywanej w usprawiedliwieniu. Podkreśla się, że chodzi o rzeczywiste wewnętrzne odnowienie dzięki działaniu Ducha Świętego, o nowe stworzenie i dziecięctwo Boże. „W tym znaczeniu usprawiedliwieni nie pozostają grzesznikami” Jesteśmy jednak grzesznikami, a to w takim sensie, że wciąż dopuszczamy się wielu uchybień (Jk 3,2) i zawsze grzech nam zagraża.

b. Odnośnie do rozumienia pożądliwości (konkupiscencji) – katolicy nie rozumieją jej jako rzeczywistego grzechu, gdyż, ich zdaniem, grzech jest tam, gdzie jest wola grzeszenia, a nie jedynie skłonność do zła.

c. Odnośnie do współpracy człowieka z Bogiem (z łaską), czyli w sprawie cooperatio – stwierdza się, że żaden ludzki wysiłek podejmowany przed usprawiedliwieniem nie jest podstawą i przyczyną usprawiedliwienia. Człowiek usprawiedliwiony sądzony będzie według swoich uczynków, na co wskazują synoptyczne opisy sądu ostatecznego. Ten element – dodajmy od siebie – został tutajsilniej podkreślony niż we Wspólnej deklaracji. Autorzy Aneksu przypomnieli tu stanowisko Formuły Zgody, symbolicznego pisma luteranizmu, czego nie było we Wspólnej deklaracji: „Taka bowiem jest wola i taki jest wyraźny rozkaz Boży, by wierzący wykonywali dobre uczynki, które Duch Święty sprawuje w wierzących, które też Ojciec dla Chrystusa przyjmuje i uznaje za miłe i za które obiecuje wspaniałą nagrodę w tym i przyszłym życiu”. Wspólna deklaracja (nr 39) mówi o zasłudze jako niezasłużonej „zapłacie”, Aneks natomiast przyjął sformułowanie bliższe św. Augustynowi. Zapisano: „Wszelka nagroda jest jednak nagrodą z łaski, wobec której nie możemy wysuwać żadnych roszczeń”.

d. Odnośnie do nauki o usprawiedliwieniu jako krytycznego kryterium poprawności wiary chrześcijańskiej oraz Kościołów – uwzględniając wcześniejsze zastrzeżenia strony katolickiej, osłabiono ten zapis wskazaniem na inne koronne kryteria: Chrystusa i Trójcę Przenajświętszą. Z jednej bowiem strony w nauce o usprawiedliwieniu chodzi przede wszystkim o eksponowanie miejsca i roli Chrystusa oraz organizowanie całej wiary i teologii wokół tego centrum, z drugiej o konsekwentne postrzeganie tego w kontekście Misterium Trynitarnego:

Nauka o usprawiedliwieniu jest miernikiem i probierzem wiary chrześcijańskiej. Żadna nauka nie może być sprzeczna z tym kryterium. W tym znaczeniu nauka o usprawiedliwieniu jest „nieodzownym kryterium, które całą naukę i praktykę Kościoła chce skupiać nieustannie wokół Chrystusa” (WD 18). Jej prawdy i jedynego w swoim rodzaju znaczenia należy szukać w ogólnym kontekście fundamentalnego trynitarnego wyznania wiary Kościoła.

KONIEC ZNACZY POCZĄTEK?

Co dalej? Co praktycznie ma znaczyć augsburskie wydarzenie z 31 października 1999 r. dla naszych Kościołów w globalnym, lokalnym oraz indywidualnym wymiarze?

Niektóre odpowiedzi znajdujemy w podpisanych tekstach, które mówią – po pierwsze – o potrzebie studiów biblijnych, pogłębiających tematykę usprawiedliwienia oraz tematy z jego obrzeży (głównie temat dziecięctwa Bożego); po drugie – trzeba pracować nad antropologią biblijną – chodzi o poprawne rozumienie adagium: simul iustus et peccator, o możliwość współpracy usprawiedliwionego człowieka z Bogiem i o koronny temat sporu, któremu na imię „zasługi” (merita). Po trzecie – musimy szukać nowego języka dla wyrażenia swojej wiary w usprawiedliwienie przez Boga, języka bliższego współczesnemu człowiekowi. Zdążyłem już doświadczyć – wypowiadając się dla mediów na temat Wspólnej deklaracji – jak niełatwo współczesnemu człowiekowi uchwycić głęboki sens wielkiego historycznego sporu i augsburskiego sukcesu. Jak pisać o tym w gazetach, jak uczyć w liceach, jak przemawiać w liturgii, by czytelnik i słuchacz pojmowali sens, dostrzegali gigantyczność sprawy, by cieszyli się z odnajdywanej wspólnoty i wiedzieli, co to praktycznie dla nich znaczy. Po czwarte – winniśmy dawać wspólne świadectwo, które może się rodzić przy wspólnym wyjaśnianiu Wspólnej deklaracji.

Można wskazać jeszcze inne działania:

1. Wspólny list pasterski. Oba Kościoły potrzebują ze strony własnych najwyższych autorytetów słowa pasterskiego informującego o augsburskim wydarzeniu i o jego konsekwencjach. Byłoby to pierwsze w dziejach obu Kościołów w Polsce wspólne orędzie zwierzchników Kościoła katolickiego i luterańskiego w Polsce. Znaczenie takiego kroku dla ekumenicznej świadomości „zwykłych” duchownych i świeckich trudno przecenić. Takie orędzie mogłoby – dla sprawy polskiego ekumenizmu – zrobić więcej niż inne inicjatywy. Od czasu ekumenicznego wydarzenia w Augsburgu sprawa wciąż jest aktualna!

2. Oczyszczanie podręczników. Nie tylko stare podręczniki do nauki religii, historii Kościoła i teologii wymagają uważnego przeglądu i swoistej katharsis. To, co wypisuje się tam o „drugiej stronie”, nierzadko zdumiewa, rani (zarówno człowieka, jak i prawdę), budzi głęboki protest i utrudnia spotkanie.

Katolicy winni przeprowadzić wielką „lustrację” własnych podręczników, a kiedy skończą, również ewangelickich. Katolik nie śmie radzić braciom luteranom, by podjęli analogiczną akcję odnośnie do swoich podręczników. Wynikami należy się podzielić, a przedyskutowane trzeba publikować. Ekumenicznej „lustracji” trzeba poddać również podręczniki do szkół podstawowych (przede wszystkim do nauczania historii).

Sądzę, że znalazłyby się pieniądze na takie „lustracje” – polityka grantów (normalna droga wspierania nauki przez Komitet Badań Naukowych) zachęca do współpracy między Instytutem Ekumenicznym KUL (nie tylko) a Sekcją Ewangelicką ChAT. „Lustrację” podręczników moglibyśmy przeprowadzić w ramach wspólnego ewangelicko-katolickiego grantu.

3. Współpraca i wspólne świadectwo.

Podpisanie Wspólnej deklaracji apeluje o podjęcie wspólnychdziałań na rzecz uznania Wielkiego Piątku, najważniejszego dnia dla luteran, za dzień święty i wolny od pracy.

W okresie powojennym przeżyliśmy wiele konfliktów w związku z przejmowaniem różnych obiektów kościelnych. Na ogół wulkany przestały wyrzucać lawę; z rzadka jedynie dymią dogasające ognie. Potrzebujemy prawdy o tych wydarzeniach. Na KUL powstaje rozprawa doktorska o przejmowaniu kościołów na Warmii. Wcześniej napisano analogiczną rozprawę z uwzględnieniem Wrocławskiego. Pracując w różnych komisjach ekumenicznych, przekonałem się, jak niekiedy bardzo jednostronnie katolicy i luteranie opisywali te same konfliktowe sytuacje. Trzeba prowadzić badania, by pomóc przemawiać prawdzie, która nas wyzwoli. Dostęp do archiwów służb Urzędu Bezpieczeństwa znacznie ułatwia zadanie.

Wspólna deklaracja – jak to rozumiem – domaga się od wyznaniowych uczelni wymiany profesorów, choćby w taki sposób, aby katolickich studentów o Lutrze i luteranizmie uczył także luteranin, a młodych luterańskich adeptów nauk uniwersyteckich o katolicyzmie – również katolik.

Uroczyste podpisanie przez Kościoły dokumentu-uzgodnienia, wypracowanego w teologicznym międzykościelnym dialogu, wydarzyło się po raz pierwszy. Byliśmy świadkami wielkiego historycznego precedensu. Można potraktować to wydarzenie jako mocny apel Pana Kościoła skierowany do obu naszych Kościołów, by stały się motorem ekumenizmu w świecie i w Polsce. Utwórzmy w Polsce zespół luterańsko-katolicki do dialogu, nie tylko teologicznego. Połączonymi siłami przygotujmy i wydajmy w 100 tysiącach egzemplarzy broszurę zawierającą teksty Wspólnej deklaracji, Aneksu oraz prosty komentarz.

Wobec podpisania Wspólnej deklaracji niechybnie rodzą się w głowach i sercach pytania: Czy wydarzenie to znaczy jubileuszowe otwarcie bramy do katolickiego uznania luterańskiej ordynacji za ważne święcenia kapłańskie (czy biskupie)? Czy konsekwentnie przekraczamy Rubikon w kierunku wspólnej Eucharystii? Z katolickiego punktu widzenia odpowiedź brzmi: nie. W tej sprawie prostego przełożenia nie ma. Od istotnej zgodności poglądów na temat usprawiedliwienia do uznania święceń i Eucharystii nie ma bezpośredniego przejścia. Rozwiązania tych dwu problemów należy szukać na innej drodze. Kościół ewangelicko-augsburski wszedł na tę drogę i konsekwentnie nią postępuje: do obrzędu ordynacji biskupiej zaprasza biskupów starokatolickich i luterańskich ze Szwecji, gdzie przetrwała formalna sukcesja apostolska w urzędzie, uznawana przez Kościół katolicki. W taki sposób stopniowo, lecz szybko, polski luteranizm wpisuje się w tradycję chrześcijaństwa z sukcesją formalną, rozwiązując nierozwiązalny, jak by się wydawało, teologiczno-kościelny węzeł.

EWANGELIA JEST WIĘKSZA

Uczestniczyłem w sporej liczbie spotkań z okazji podpisania Wspólnej deklaracji. Przeczytałem też trochę katolickich i luterańskich reakcji na uzgodnienie. Dochodzi do głosu konfesyjna licytacja: Kto więcej ustąpił? Kto zwyciężył? Kto górą? Odkrywam z niepokojem, że dałem się wciągnąć w takie postrzeganie deklaracji. Kiedy słyszę z ust luteranina, że oto Kościół katolicki wyraźnie przyznał, iż dostępujemy usprawiedliwienia darmo ze względu na Chrystusa przez wiarę, natychmiast wykorzystuję okazję, by uzupełnić: „A strona luterańska uzupełniła swoje nauczanie o usprawiedliwieniu tzw. zewnętrznym (iustificatio mere forensis)wyraźnym przyznaniem, że usprawiedliwienie ogarnia także wnętrze człowieka, a nadto podpisała tekst o zasłudze, aczkolwiek niezasłużonej”. Niestety, funkcjonuje w nas myślenie kategoriami konfesyjnego zwycięstwa. Nie musi to, oczywiście, wykluczać zdrowej troski o zwycięstwo Ewangelii, łatwo jednak może łączyć się z duchem źle rozumianej apologetyki, polemiki czy kościelnej ideologii. Tymczasem chrześcijaninowi (i ewangelikowi, i katolikowi, i prawosławnemu) troszczyć się wypada i należy przede wszystkim nie o zwycięstwo swojego Kościoła nad drugim Kościołem, ale o zwycięstwo Chrystusa nad naszymi Kościołami i w naszych Kościołach, również o pełne zwycięstwo Ewangelii nad naszymi teologiami. Przecież Ewangelia jest księgą nigdy do końca niedoczytaną. Piękna jest teologia prawosławna, ale piękniejsza jest Ewangelia. Głęboka jest teologia ewangelicka, ale głębsza jest Ewangelia. Wielka jest teologia katolicka, ale większa jest Ewangelia. Ta Księga ksiąg pozostaje jakoś zawsze przed Kościołami, chociaż usiłują nią żyć. Kościoły posiadają Ewangelię, nigdy jednak do końca nie mogą jej posiąść. Ewangelia przerasta wszystkie Kościoły wraz z ich teologiami, a Kościoły usiłują dorastać do ewangelicznej pełni. Ewangelia jest szczytem góry, Kościoły mozolnie wspinają się, nigdy nie osiągając szczytu, by tam w pełni i doskonale, i bez reszty przylgnąć do Chrystusa. W pielgrzymiej wspinaczce na szczyt mogą sobie przeszkadzać, mogą ze sobą rywalizować, mogą szukać dobrego samopoczucia w podkreślaniu, że są lepsze, a mogą też wspierać się wzajemnie i uczyć się od siebie nawzajem. Może tak właśnie należałoby postrzegać nasze dialogi i Wspólną deklarację? Może jesteśmy sobie potrzebni na ścieżkach ku pełni? W Ewangelii tętnią aporie; znajdujemy w niej słowa, które wydają się sobie przeczyć, np. słowa o nędzy i wspaniałości człowieka, o tym, że człowiek jest zawsze grzesznikiem, i o tym, że człowiek jest umiłowanym dzieckiem Bożym, o tym, że Bóg jest bogatym w miłosierdzie Ojcem, i o tym, że jest sprawiedliwym Sędzią, a przy tym jest daleki i bliski, o tym, że Jezus daje nam pokój i że przyniósł miecz, o tym, że wszystko jest łaską i nic dobrego uczynić nie możemy, i o tym, że posiądziemy Królestwo za nasze dobre uczynki, o tym, że trzeba się żenić i za mąż wychodzić, i o tym, że lepiej się nie żenić ani za mąż wychodzić, o tym, że koniecznie trzeba kochać ojca i matkę, oraz o tym, że kto ich nie ma w nienawiści ze względu na Chrystusa, nie może być Jego uczniem, także o tym, że mamy z drżeniem sprawować nasze zbawienie, i o tym, że możemy być go pewni. Te i inne aporie przypominają głębię Ewangelii, która nie jest ani tylko jednowymiarowana, ani dwuwymiarowa, ani tylko trójwymiarowa, nie jest też jedynie biało-czarna. Owe aporie wskazują na ewangeliczne korzenie naszych sporów. Nie tylko słaba czy zła wola wykorzystywana przez księcia ciemności i ojca podziałów rozłamała chrześcijaństwo. Za mali jesteśmy, by ogarnąć rozległe horyzonty Ewangelii oraz dotrzeć do samego dna głębi jej głębi. Różnie uwrażliwione na Ewangelię Kościoły we wzajemnym dialogu dzielą się własnym uwrażliwieniami, wspierając się w pielgrzymowaniu ku pełni.

Błogosławieni, którzy wdzięcznie przyjmują łaskę dialogu.

Biblioteka „WIĘZI”
e-mail: wiez@wiez.com.pl
http://free.ngo.pl/wiez


PRZYPISY:

[1]Wszyscy pod jednym Chrystusem. Ogólnokościelny dialog katolicko-luterański. Część 1: lata 1965–1981, Lublin 1985.
[2]Kościół i usprawiedliwienie. Rozumienie Kościoła w świetle nauki o usprawiedliwieniu. Raport z trzeciej fazy Międzynarodowego Dialogu Luterańsko-Rzymskokatolickiego (1993), SiDE 11 (1995) nr 2, s. 43–138.
[3]Polskie przekłady tych dokumentów znajdują się na końcu niniejszej książki, w części pt. Dokumenty. [Aneks - red. Serwis Apologetyczny]
[4]Organizacja ta zrzesza ok. 94 proc. wszystkich luteran na świecie, czyli 58 mln.
[5]„Przejrzałem apologię M. Filipa; wydaje mi się prawie dobra i nie spostrzegam niczego, co wymagałoby poprawy czy zmiany”napisał Luter do księcia elektora. Confessio Augustana została odczytana w języku niemieckim 25 czerwca. „Nie sposób wyobrazić sobie, z jaką wielką uwagą słuchali książęta”relacjonował Melanchton do swego przyjaciela Joachima Camerariusa. Zdrzemnął się jedynie cesarz, który bardzo słabo znał język niemiecki.
[6]Konfesję Augsburską cytuje się za: Wybrane księgi symboliczne Kościoła ewangelicko-augsburskiego, tłum. z języka łacińskiego bp dr Andrzej Wantuła, ks. prof. dr Wiktor Niemczyk, Warszawa 1989, s. 137–158. Również inne księgi symboliczne luteranizmu cytowane są za tym wydaniem, o ile znajdują się w tej edycji.
[7]Artykuły Szmalkaldzkie, w: Wybrane Księgi Symboliczne..., dz. cyt., s. 355.
[8]Dokumenty Kościoła katolickiego cytuje się za: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, opracowali Stanisław Głowa SJ, Ignacy Bieda SJ, Poznań 1988.
[9]Ewangelia a Kościół, czyli tzw. Raport z Malty, w: S. C. Napiórkowski, Wszyscy pod jednym Chrystusem, dz. cyt., s. 117–139.
[10]Wszyscy pod jednym Chrystusem, w: S. Napiórkowski, Wszyscy pod jednym…, s. 199–205.
[11]„Co do drugiej części Konfesji Augsburskiej – czytamy w dokumencie – w której zostało zajęte stanowisko częściowo w ostrej formie polemicznej przeciw nadużyciom w ówczesnym Kościele, to również w wymienionych tam punktach dokonały się w życiu i sposobie patrzenia naszych Kościołów takie zmiany, że ostra krytyka wypowiedziana w Konfesji Augsburskiej staje się zasadniczo bezprzedmiotowa. W tej drugiej części zostały również poruszone doniosłe sprawy wiary. Chociaż niektóre problemy czekają jeszcze na wyjaśnienie, to jednak w nauce wiary sformułowanej w tej drugiej części również osiągnięto daleko idące uzgodnienia”.
[12]Urząd duchowny w Kościele. Raport Wspólnej Komisji Rzymskokatolicko-Ewangelickoluterańskiej, SiDE 5 (1987) nr 1, s. 40–69 (tłum. S. C. Napiórkowski).
[13]Marcin Luter – świadek Jezusa Chrystusa. Słowo Komisji katolicko-luterańskiej z okazji 500-lecia urodzin Marcina Lutra, „Ateneum Kapłańskie” 101 (1983) z. 3, s. 468–474 (tłum. S. C. Napiórkowski).
[14]Oto słowa kardynała cytowane w dokumencie: „Któż mógłby dziś zaprzeczyć, że Marcin Luter był osobowością głęboko religijną, że szczerze i z oddaniem zgłębiał orędzie Ewangelii? Któż mógłby zaprzeczyć, że on, który tyle trudności przysporzył Kościołowi rzymskokatolickiemu i Stolicy Apostolskiej, nie można tego – w imię prawdy – nie wyznać, że pozostał wierny cennemu dziedzictwu starej katolickiej wiary? Owszem, czyż sam II Sobór Watykański nie sformułował takich postulatów, jakie m.in. wysunął Marcin Luter, by przez nie dzisiaj lepiej wyrazić niektóre aspekty chrześcijańskiej wiary i życia? Jeśli można to stwierdzić mimo wszelkich różnic, mamy podstawę wielkiej radości i nadziei”.
[15]Drogi do wspólnoty, w: S. C. Napiórkowski, Wszyscy pod jednym Chrystusem, s. 169–205 (tłum. S. C. Napiórkowski).
[16]Jedność przed nami. Modele, formy i fazy katolicko-luterańskiej wspólnoty kościelnej. Raport Wspólnej Komisji Rzymskokatolicko-Ewangelickoluterańskiej (1984), SiDE 9 (1993) nr 2, s. 31–84 (tłum. Karol Karski).
[17]Notabene, do roku 1986 opublikowano czternaście międzykościelnych tekstów na temat usprawiedliwienia: trzy – luterańsko-reformowane, dwa – luterańsko-anglikańskie, dwa – luterańsko-metodystyczne, jeden – luterańsko-prawosławny, dwa – luterańsko-katolickie, jeden – katolicko-ewangelicki w Niemczech, jeden – ewangelicko-starokatolicki, jeden – metodystyczno-rzymskokatolicki i jeden – anglikańsko-rzymskokatolicki.
[18]Komisja nie twierdzi ogólnie i po prostu, że doktrynalne potępienia dotyczące nauki o usprawiedliwieniu były bezprzedmiotowe: „Powyższe stwierdzenia nie naruszają powagi potępień doktrynalnych dotyczących nauki o usprawiedliwieniu. O niektórych z nich nie można mówić po prostu, że były bezprzedmiotowe; zachowują one dla nas znaczenie pożytecznych ostrzeżeń, które winniśmy brać pod uwagę w doktrynie i praktyce”. Wspólna deklaracja, nr 42.
[19]Załącznik ten został zatytułowany jako Aneks. Dalsze losy Wspólnej deklaracji i kolejne dokumenty z nią związane (jeszcze przed oficjalnym ich przyjęciem przez obie strony)pokazały, że tytuł ten przyczynił się do pewnego językowego zamieszania wokół deklaracji – o czym za chwilę.
[20]Odpowiedź Kościoła katolickiego na „Wspólną deklarację” SiDE 14 (1998) nr 2, s. 74–78 (tłum. K. Karski).
[21]Zob. część pt. Dokumenty.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl