Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow INNE POLEMIKI arrow Spirytyzm arrow OBLICZA ASTROLOGII - JAROSŁAW OLSZEWSKI arrow II. ASTRONOMIA KONTRA ASTROLOGIA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
II. ASTRONOMIA KONTRA ASTROLOGIA PDF Drukuj E-mail
Napisał JAROSŁAW OLSZEWSKI   

Kiedy zziębnięty Marcin dociera wreszcie do mnie, czekam na niego z gorącą herbatą i konfiturami. Mój gość szybko rozkłada przyniesione ze sobą książki i bierze do ręki wykres z wypisaną datą moich urodzin.

– Był czas, kiedy sam liczyłem takie kosmogramy – mówi Marcin. Wtedy bardzo mi to imponowało, a w towarzystwie nie potrafiłem rozmawiać o niczym innym. Astrologia była moją pasją! Dziś po wielu latach potrafię na te sprawy spojrzeć z większym dystansem. Każda wizyta u astrologa rozpoczyna się od przygotowania skomplikowanego wykresu zawierającego obraz nieba w chwili narodzin. Patrząc na ten właśnie kosmogram, pan Stanisław mówił o twoim życiu, analizując położenie planet na tle znaków zodiaku oraz ich wzajemne relacje między sobą. Pozornie sprawiał wrażenie, że odczytuje z wykresu rzeczywiste informacje zapisane za pomocą zagadkowego „alfabetu kosmicznego”, zrozumiałego tylko dla wtajemniczonych. Osoby korzystające z usług astrologa zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z pewnej istotnej manipulacji, której nieświadomie ulegają. Otóż ów „kosmiczny alfabet” używa pojęć bardzo nieprecyzyjnych i wieloznacznych, pozwalając w konsekwencji na dość dowolną interpretację znaczenia tej samej konfiguracji planet przez różnych astrologów. W zapisie stosuje się chętnie tradycyjne znaki astrologiczne, symbolizujące oddziaływanie hipotetycznych „energii” kosmicznych, w których istnienie głęboko wierzy także współczesna astrologia. Osoba próbująca rozszyfrować elementy składowe kosmogramu usiłuje przeniknąć znaczenie symbolicznie zapisanych „energii astrologicznych” i przełożyć ów zapis na język konkretnych wydarzeń życiowych. Cały proces „przekładu” bardzo trudno zweryfikować przy pomocy naukowych, a więc obiektywnych metod badawczych, bowiem podstawowym kryterium prawdy jest w tym wypadku intuicja astrologa i jego przekonanie o własnej nieomylności. Proces tworzenia sylwetki psychofizycznej klienta wraz z zasadniczymi cechami jego charakteru, modelami zachowań w konkretnych sytuacjach życiowych i przewidywanymi wydarzeniami przyszłymi zachodzi na styku ludzkiej wiedzy, wiary i fantazji. Jednocześnie działaniom astrologa towarzyszy szczególna dbałość o zachowanie pozorów naukowości, które mają zwiększyć wiarygodność wypowiadanych przez niego opinii.

– Czy to znaczy, że astrologia nie jest dyscypliną naukową?

– Dotykasz właśnie bardzo istotnego zagadnienia, a mianowicie wiarygodności samej astrologii – mówi Marcin. – W moim przekonaniu każda dyscyplina naukowa powinna się charakteryzować jakąś spójną teorią badanych zjawisk i powtarzalnością otrzymywanych wyników. Chodzi o to, aby inny badacz mógł sprawdzić hipotezę doświadczalnie i aby w podobnych warunkach eksperymentalnych otrzymywał podobne rezultaty jak jego poprzednicy. Dlatego właśnie w klinikach skuteczność leku bada się na kontrolnej grupie pacjentów i porównuje otrzymane wyniki. W przypadku astrologii nie jest to możliwe, skoro dwóch różnych astrologów potrafi podać zasadniczo różne od siebie interpretacje tego samego kosmogramu. Uczciwy naukowiec badający jakieś zjawisko będzie usilnie dążył do stworzenia jego teoretycznego modelu, dzięki czemu uporządkuje pewne pojęcia i uzyska bardziej zrozumiały, logiczny obraz analizowanego fragmentu rzeczywistości. Sformułowana hipoteza nie może być wewnętrznie sprzeczna i jednocześnie musi się odwoływać do wyjaśnionych już i sprawdzonych osiągnięć wiedzy. Jak na razie jednak, astrologia nie zaproponowała jakiegoś przekonującego modelu, próbującego uzasadnić sposób, w jaki pozycje planet mają wpływać na zachowania człowieka. Termin „planeta” oznacza we współczesnej astronomii ciało niebieskie o określonej strukturze, masie, gęstości, grawitacji, poruszające się wokół gwiazdy, po sobie właściwej orbicie i świecące światłem odbitym. Dzisiejszy astrolog bez jakiegoś głębszego zastanowienia powołuje się na tradycyjne wierzenia astrologii, powtarzane niezmiennie od wielu pokoleń. Mimo absolutnego braku naukowych podstaw nadal twierdzi, że pozycje poszczególnych planet w kosmogramie widziane na tle odpowiednich znaków zodiaku świadczą o naszych predyspozycjach i podstawowych modelach zachowań. Z kolei klient, który zazwyczaj nie zdaje sobie sprawy z istnienia fundamentalnych braków w teoriach próbujących tłumaczyć działanie astrologii, podświadomie zakłada, że skoro planety faktycznie istnieją i można je dostrzec za pomocą lunety, to prawdopodobnie muszą również wysyłać jakieś „fluidy”, które bezpośrednio wpływają na charakter i konstrukcję psychofizyczną człowieka. Mechanizm astrologicznego oddziaływania, za pomocą którego planeta ma wpływać na nasze losy, nie jest związany z żadną znaną współcześnie formą energii. W istnienie takich sił wierzą wyłącznie astrologowie, mimo że nie potrafią ich natury wyjaśnić nawet w sposób przybliżony. Tę hipotetyczną „energię” o nieznanej naturze, niezbędną do uzasadnienia twierdzeń astrologicznych będziemy w naszych rozważaniach określać mianem „fluidów”.

Jeśli z astrologii wyłuskać wszelkie racjonalne ziarna wiedzy astronomicznej, których jest z resztą bardzo niewiele, to pozostanie nam dość skostniały twór pełen nieprecyzyjnych pojęć ukształtowanych w dość zamierzchłych czasach. Niestety, pewniki uznawane przez tradycję astrologiczną zupełnie nie pasują do współczesnego modelu wszechświata. Słownik PWN określa astrologię mianem pseudonauki, co znaczy, że jej wiarygodność stoi pod znakiem zapytania. Dopóki sami astrologowie nie udowodnią, że jest inaczej, mamy prawo, a nawet obowiązek traktować astrologię z dystansem.

Pseudonaukowe podstawy astrologii winny nas skłaniać do traktowania jej pewników ze sceptycyzmem. Mam również poważne wątpliwości, czy sam pan Stanisław jest osobą wiarygodną.

– Nie bardzo rozumiem. Swoim zachowaniem raczej wzbudzał zaufanie. Pamiętam również wiszący na ścianie dyplom z jego nazwiskiem. To chyba o czymś świadczy? – oponuję nieśmiało.

– Popatrz na to – mówi Marcin i ze stosu przyniesionych papierów wyciąga bardzo podobny druczek ze swoim nazwiskiem. – Wysłałem do Londynu pięć funtów na adres z ogłoszenia i dostałem go pocztą razem z kilkoma broszurami na temat astrologii. Pan Stanisław może być zupełnym amatorem, samoukiem. Nic przecież nie wiesz o jego doświadczeniu w interpretowaniu informacji zawartej w symbolicznym zapisie kosmogramu. Czy rozsądny człowiek zaryzykuje wizytę u dentysty-amatora, który swą wiedzę zdobył z samouczków? Wielu ludzi nie zastanawia się nad realnymi możliwościami edukacji w tej dziedzinie. Przecież na żadnej wyższej uczelni na świecie nie oferuje się wykładów z astrologii w ramach kilkuletnich studiów uniwersyteckich kończących się dyplomem. Wtedy mielibyśmy jakąś gwarancję, że kandydat uczęszczał na wykłady pod okiem profesorów, wykonał wszystkie ćwiczenia przewidziane w programie i zdał pomyślnie egzaminy. Większość astrologów zdobywała wiedzę na własną rękę lub korzystała z podejrzanych kursów, których poziom nie gwarantuje rzetelnej wiedzy. W czasach kiedy pasjonowała mnie astrologia, miałem olbrzymie trudności ze zdobyciem kompetentnej literatury z tego zakresu.

– Jak to? Przecież wszyscy wiedzą, że astrologia istniała od zawsze! – protestuję mniej pewnie. Już starożytni Rzymianie…

– Nie tylko Rzymianie. Na królewskich dworach Sumerów, Akadów, Asyryjczyków, Chaldejczyków, Persów, Egipcjan i plemion arabskich przebywali magowie-astrologowie – słyszę w odpowiedzi. – Astrologia w takiej postaci, pod jaką znamy ją dzisiaj, rozwinęła się głównie na terenie Mezopotamii, czyli mniej więcej w okolicach dzisiejszego Iraku. Od samego początku związana była z wierzeniami religijnymi i z wypatrywaniem na niebie znaków czy omenów, mających wpływ na pomyślność państwa. Najstarsze źródła pisane, odwołujące się do wierzeń astralnych Mezopotamii, pochodzą z roku 650 przed Chr. Część tabliczek stanowi jednak kopię jeszcze starszych przekazów utrwalonych pismem klinowym. Dlatego fachowcy datują rzeczywiste początki astrologii na ok. 2000 lat przed Chr. lub nawet jeszcze wcześniej [20]. W historycznych przekazach kultury Majów można znaleźć udokumentowaną notatkę o zaćmieniu Księżyca, jakie miało miejsce 15 lutego roku 3379 przed Chr. [1, s. 61]. Współcześni historycy nie bardzo mogą ustalić, czy starożytne kulty astralne od samego początku stosowały astrologię w sposób praktyczny. Bez wątpienia, musiały się tam kształtować pierwsze pojęcia, które początkowo stanowiły unikalny zlepek religii, wierzeń ludowych, mitów, przesądów i całej masy pojęć związanych z magicznym stosunkiem do otaczającej nas przyrody. Planety i gwiazdy miały wówczas znaczenie sakralne. Święci bogowie, utożsamiani z tajemniczymi światełkami planet, mogli obdarzać ludzi życiem i fortuną, mogli też człowieka ukarać śmiercią. Wyznawcy religii obserwowali również zjawiska o charakterze ściśle astronomicznym. Nierzadko też szamani bądź kapłani funkcjonujący w konkretnej kulturze potrafili je wykorzystywać do własnych celów, tak jak Herhor w powieści B. Prusa Faraon. Każda z cywilizacji w jakiś sposób asymilowała i przekształcała wierzenia zarówno swej własnej kultury, jak i ludów ościennych. Wskutek częstych wojen, bezkrytyczne przejmowanie poglądów narzucanych przez zdobywców konkretnego obszaru geograficznego stało się wręcz regułą, a religia zwycięzców obejmowała w nowych warunkach pozycję wiodącą. Właśnie dzięki sukcesom militarnym Aleksandra Wielkiego w roku 331 przed Chr. astrologia, znana w imperium dorzecza Tygrysu i Eufratu, spotkała się z całym bogactwem kultury greckiej. Badacze są zgodni, że starożytna astrologia i astronomia osiągnęły swoje apogeum w czasach Ptolemeusza, działającego w Aleksandrii w latach 100-160 po Chr. W Europie zachodniej zaczęły one stopniowo zanikać od II wieku, zwłaszcza po upadku Rzymu (410 r. n.e.)

Współczesna astrologia bezskutecznie zabiega o zmianę swego tajemniczego wizerunku, powołując się na dziedzictwo prawie 5 000 lat doświadczenia w badaniu związków między konfiguracją planet a losem człowieka. Dawniej, kiedy nie znano telewizji i oświetlenia elektrycznego, ludzie znacznie więcej czasu poświęcali na podziwianie gwiazd. Przez całe wieki nie rozumieli natury zjawiska świecenia ciał niebieskich, choć potrafili je wykorzystać praktycznie, np. do odnajdywania nocą drogi lub nawigacji statków. Świetliste gwiazdy stanowiły na mrocznym niebie tajemniczy, lecz jednak konkretny punkt odniesienia. Można też było z nimi powiązać cykliczność pór roku. Warto sprawdzić samemu i popatrzeć na gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy, który nocą w naszych szerokościach geograficznych widoczny jest w innym położeniu zimą, a innym latem. Niektórzy ze starszego pokolenia zwykli mawiać, że idzie zima, bo widoczny na nieboskłonie Wielki Wóz się „wysypuje”.

Obserwacja nieba pozwalała więc ustalić porę roku, a w związku z tym długość dnia. W starożytności życie praktycznie zamierało po zapadnięciu zmroku, w oczekiwaniu na brzask poranka, kiedy światło słoneczne pozwoli uniknąć wielu nocnych niebezpieczeństw i zasadzek. Stąd znajomość długości dnia i nocy niejednokrotnie mogła decydować o przetrwaniu. Zjawiskami astronomicznymi interesowały się wszystkie kultury w dziejach cywilizacji człowieka, choć nie w każdej udawało się tę wiedzę odpowiednio spożytkować. Ze źródeł historycznych wiadomo, że egipscy kapłani świadomie wiązali cykliczność wylewów Nilu z powtarzającą się konfiguracją gwiazd.

Wiedza o zachowaniach rzeki dawała im dużą przewagę w rządzeniu całym państwem. Niemniej jednak, obserwując niebo, mogli dojść do błędnego wniosku, że to właśnie gwiazdy są przyczyną wylewów Nilu, a nie jedynie znakiem nadejścia typowej dla nich pory roku. Taki punkt widzenia w naturalny sposób zakładał bezpośrednią zależność wszystkich żywych istot ziemskich od gwiazd, gdyż urodzaj zboża rosnącego na życiodajnym mule dostarczanym przez rzekę decydował o życiu lub klęsce głodu.

Na podstawie cyklicznych zmian, obserwowanych w przyrodzie astrologowie zaczęli wiązać pozycje gwiazd z konkretnymi wydarzeniami losowymi. Jest to jednak tylko hipoteza. W nieco innej dziedzinie, jaką jest medycyna, przez całe wieki nie zdołano sobie uświadomić związku między np. higieną a stanem zdrowia ludzi. Jeszcze w czasach Ludwika Pasteura (XIX w.) nie praktykowano mycia rąk przed zabiegami chirurgicznymi. Wskutek nagminnego braku higieny śmiertelność w szpitalach wzrastała masowo. Dziś każde dziecko wie o konieczności mycia rąk przed jedzeniem. Jednak w historii cywilizacji człowieka skojarzenie brudnych rąk z zakażeniami zajęło kilka stuleci. Przyjmijmy jednak, że obserwacje nieba zostały w jakiś sposób powiązane z cyklicznością zdarzeń na ziemi. Musiały minąć całe wieki, zanim z niejasnych wierzeń religijnych wykształciła się współczesna astronomia operująca prawami Keplera i mechaniką newtonowską.

Metody badania kosmosu uzależnione są od wiedzy oraz aparatury technicznej dostępnej w konkretnych warunkach historycznych. Jednak cywilizacja Babilonu nie bardzo da się porównywać z naszymi współczesnymi możliwościami technologicznymi. Nie wiem, czy wiesz, że zarówno Ptolemeusz żyjący w II wieku po Chrystusie, jak i Mikołaj Kopernik w wieku XVI dysponowali identycznymi instrumentami obserwacyjnymi. Dopiero ostatnie dwa, trzy stulecia przyniosły dynamiczny rozwój w tej dziedzinie.

Antyczni Grecy umieszczali nieruchomą Ziemię w samym centrum wszechświata, natomiast widoczne na niebie wschody i zachody gwiazd wiązali z istnieniem obracającej się sfery gwiazd stałych. Dla starożytnych pozostawało jednak zagadką, w jaki sposób ruchy gwiazd wpływają na pozostałe ciała niebieskie, znajdujące się we wnętrzu sfery. Arystoteles sugerował np., że wszechświat wypełniony jest niewidzialnym eterem, przekazującym ruch wszystkim ciałom. Sfera gwiazd stałych miała porywać za sobą cały wszechświat [19, s. 31]. Być może te właśnie poglądy stały się źródłem przekonania o wpływie gwiazd na życie naszej planety, który przetrwał w formie wiary w oddziaływanie dwunastu gwiazdozbiorów widocznych w pasie zodiakalnym. Chodzi tu o Barana, Byka, Bliźnięta, Raka, Lwa, Pannę, Wagę, Skorpiona, Strzelca, Koziorożca, Wodnika i Ryby. Od najdawniejszych czasów konstelacje te zwracały uwagę osób obserwujących gwiazdy.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl