Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow INNE POLEMIKI arrow Spirytyzm arrow OBLICZA ASTROLOGII - JAROSŁAW OLSZEWSKI arrow I. WIZYTA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
I. WIZYTA PDF Drukuj E-mail
Napisał JAROSŁAW OLSZEWSKI   

Jest późny zimowy wieczór. W świetle ulicznych lamp wąskiego zaułka próbuję dojrzeć numer na ścianie dwupiętrowej kamienicy. Podchodzę do jasno oświetlonej bramy, wyjmuję z kieszeni pognieciony kawałek papieru i jeszcze raz sprawdzam adres. Tak, to tutaj. Numer się zgadza. Przy bramie odnajduję wzrokiem tabliczkę. „Dyplomowany astrolog, I piętro. Gabinet czynny w godzinach 16.00-20.00”.

Drzwi otwiera szpakowaty mężczyzna w średnim wieku pan Stanisław i zaprasza do środka. W pokoju, do którego wchodzimy, zwraca uwagę eleganckie biurko i stylowa szafa gdańska. Przyćmione światło stwarza atmosferę ciepła, a z głośników sączy się dyskretnie jakaś melodia skłaniająca do relaksu. Na ścianie widzę pięknie oprawiony dyplom. Przyglądam się z bliska budzącej respekt pieczęci w języku angielskim. Mój wzrok zatrzymuje się na słowie Astrology, wybitym grubszą czcionką. Gospodarz jest więc dyplomowanym astrologiem! Przyznam się, że mam tremę, ale pan Stanisław wygląda całkiem przeciętnie, nie ma szklanej kuli czy czarnego kota, a na zabytkowym biurku tuż obok antycznej mosiężnej lampy połyskuje monitor komputera. Przez chwilę prowadzimy zdawkową rozmowę o pogodzie, aż zbieram się na odwagę i wyjawiam mu cel mojej wizyty. Chcę zamówić horoskop, taki sam, jak pokazywali mi moi znajomi, od których mam jego adres. Byli wręcz zachwyceni, ale o tym nie mogę powiedzieć, zanim nie ustalimy ceny.

Nie bardzo rozumiem, o co pyta gospodarz, w końcu, na wszelki wypadek, wybieram wersję standardową, za cenę niższą, niż można by oczekiwać.

Podaję datę urodzin. Mam jednak pewien problem z określeniem godziny urodzenia, która, jak słyszę, jest szczególnie istotna. Pamiętam ze wspomnień mojej babki, że było to po południu i akurat biły dzwony na Anioł Pański. Przyjmujemy godzinę 18.00. Gospodarz częstuje mnie herbatą. Bardzo szybko na ekranie monitora pojawia się barwny wykres na planie koła, a po chwili trzymam w ręku gotowy wydruk.

– Teraz, dzięki komputerom, horoskop, nazywany bardziej nowocześnie kosmogramem powstaje błyskawicznie. Jeszcze na początku naszego stulecia astrolog musiał poświęcić wiele godzin na dokładne obliczenia – mówi pan Stanisław.

– Już kilka razy moją uwagę przyciągały horoskopy w prasie sobotnio-niedzielnej – mówię. – Żaden z nich jednak nawet nie przypominał tak skomplikowanego wykresu!

Na rysunku widać dwanaście znaków zodiaku i jakieś dziwne znaczki z drobnymi cyferkami obok nich. Okrąg podzielony jest jeszcze na jakieś niejednakowe sektory. Nic z tego nie rozumiem.

– To nie jest tak skomplikowane, jeśli tylko zna się symbolikę astrologiczną – słyszę.

Mamy przed sobą mapę nieba z pozycjami planet, wyliczonymi dla chwili urodzin. Na tle dwunastu znaków zodiaku wrysowano Słońce, Księżyc, Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza, Saturna, Urana, Neptuna i Plutona, tak jak wówczas można je było widzieć z Ziemi. Pozycje planet mają dla astrologa kluczowe znaczenie, bowiem z ich usytuowania daje się określić nasze charakterystyczne reakcje zapisane symbolicznie w kosmogramie. Innymi słowy jest to swoista mapa potencjalnych uzdolnień, z którymi przychodzimy na świat. Od niepamiętnych czasów pozycja Merkurego pozwala przewidzieć, czy będziemy umieli komunikować się z naszym otoczeniem, a przykładowo Jowisz wskazuje, jak realizowana jest nasza ekspansja życiowa. Te energie są modyfikowane przez znak zodiaku, w którym planeta się znajduje i jednocześnie mogą być wzmacniane lub osłabiane przez inną planetę.

– A skąd wiadomo, przez którą?

– Astrologia wyróżnia pewne określone odległości kątowe między planetami. Np. dwa ciała oddalone o 120° na tle znaków zodiaku będą na siebie oddziaływały harmonijnie, natomiast odległość 90° świadczyć będzie o dysharmonii. Planety rozmieszczone są w dwunastu niejednakowych sektorach, z których każdy odpowiada za określoną dziedzinę życia i nosi nazwę domu horoskopowego. Jeśli jakiś „dom” jest silniej obsadzony przez planety, to ta sfera życia będzie szczególnie istotna dla mojego klienta. Na tym wykresie, z punktu widzenia obserwatora umieszczonego na Ziemi, Słońce znajduje się w znaku Byka, czyli klient urodził się pod znakiem Byka. Natomiast Księżyc w znaku Raka wskazuje na to, że w charakterze klienta będą również obecne zachowania typowe dla tego właśnie znaku. Mars znajduje się w Wadze, w nieharmonijnej odległości kątowej do Księżyca umieszczonego w domie trzecim, co może świadczyć o trudnościach w porozumieniu między klientem a jego matką. Tym bardziej, że ascendent wypada w znaku Ryb.

Faktycznie nasze stosunki nie układały się najlepiej. Zaczynam trochę mówić na ten temat, a pan Stanisław umiejętnie zadaje mi pytania, pod wpływem których wracają wspomnienia wydarzeń z dzieciństwa.

– Nie rozumiem, ascendent?

– To znaczy znak zodiaku, który akurat wschodził nad horyzontem miejscowości urodzenia w konkretnej godzinie narodzin, podanej z dokładnością do minut. Mówi się, że zasadnicze cechy charakteru człowieka są określane przez trzy czynniki: znak zodiaku na ascendencie, znak, w którym przebywa Słońce i znak związany z pozycją Księżyca. Inaczej mówiąc, oprócz cech charakterystycznych dla Byka, w zachowaniach mojego klienta powinny się uwidocznić cechy typowe dla Ryb i dla Raka. Są to jednak ogólne ramy, które trzeba rozpatrywać indywidualnie dla każdego kosmogramu, z uwzględnieniem odległości kątowych między wszystkimi planetami. Tę fotografię nieba, którą mam przed sobą, możemy traktować jako mapę zasadniczych cech osobowości, które człowiek w sprzyjających okolicznościach może w sobie rozwinąć. Kosmogram w jakimś sensie zapowiada nasze przyszłe charakterystyczne modele zachowań i w ten sposób pozwala klientowi lepiej zrozumieć siebie. Warto dodać, że każda taka mapa potencjałów jest unikalna i charakteryzuje konkretnego człowieka urodzonego w danej chwili w ściśle określonym miejscu na kuli ziemskiej. Nie ma dwóch identycznych kosmogramów, tak jak nie ma na świecie dwóch zupełnie identycznych ludzi. Horoskopy gazetowe interesują się wyłącznie pozycją Słońca, które może się znaleźć w harmonijnych bądź nieharmonijnych odległościach do innych planet. Jednak nieuwzględnienie ascendentu oraz konfiguracji pozostałych planet w sektorach kosmogramu nie pozwala na odniesienie wpływów planetarnych do losów konkretnego człowieka i sfery życia, w jakiej te wpływy się uwidocznią. Z punktu widzenia zasad astrologii horoskopy gazetowe są zupełnie bezwartościowe i z prawdziwą kosmobiologią nie mają nic wspólnego.

– Teraz zaczynam rozumieć, dlaczego przepowiednie z gazet w zasadzie nigdy do mnie nie pasowały.

– Owszem, bo to jedynie czysta fantazja dziennikarzy, którzy je zwyczajnie sami wymyślają – uśmiecha się pan Stanisław. Nie można ich traktować poważnie, bo zaliczane są do tzw. astrologii jarmarcznej i dlatego żaden szanujący się profesjonalista nie będzie się nimi zajmował. Nie brak jednak naiwnych, którzy gotowi są przysiąc, że horoskopy przeczytane w sobotnim wydaniu gazety sprawdzają się w życiu. Dlatego używam pojęcia kosmogram, dla wyraźnego odróżnienia od horoskopu gazetowego pełnego niedorzecznych ogólników. Dobra interpretacja symbolicznego zapisu kosmogramu jest swego rodzaju sztuką i wymaga od astrologa sporej wiedzy oraz wielkiego doświadczenia, by z tej masy informacji wydobyć cechy najistotniejsze dla klienta. Komputer może jedynie technicznie obliczyć kosmogram, ale nigdy nie jest w stanie dokonać jego interpretacji. Ta jest już zarezerwowana dla doświadczonego astrologa z dużą intuicją.

Pan Stanisław kolejno omawia poszczególne planety, ich wzajemne relacje, i na tej podstawie stara się podać cechy mojego charakteru, pewne zdolności i predyspozycje. W wielu wypadkach ma rację, choć muszę przyznać, że słucham z pewnym roztargnieniem. Pan Stanisław zadaje mi coraz więcej pytań zmierzających do uściślenia informacji wyczytanych w moim kosmogramie. W pewnym momencie wraca wątek nieporozumień z matką.

– Wasze relacje pogorszyły się zdecydowanie, kiedy matka powtórnie wyszła za mąż i wyjechała za granicę.

Przez moment nie wiem co odpowiedzieć. Skąd on to wie?! Przecież o tym fakcie zupełnie nie rozmawialiśmy! Od tej chwili zaczynam słuchać słów pana Stanisława znacznie uważniej i z większym szacunkiem. Dopytuję się o swoją przyszłość, zwłaszcza że niebawem mam w planie zmianę pracy.

– To wymaga osobnego opracowania słyszę. Ponieważ planety nadal krążą po swoich orbitach, można wyrysować „fotografię” nieba z jakiegoś konkretnego dnia w przyszłości i porównać z obrazem planet w chwili urodzin. Na tej podstawie daje się przewidzieć pewne tendencje i charakter wydarzeń, które mają dopiero nadejść.

W przedpokoju słyszę dzwonek. To znak, że czeka już kolejna osoba. Powoli kończymy nasze spotkanie. Gospodarz inkasuje należność, wręcza mi na pamiątkę mój kosmogram i zaprasza na następną wizytę. Radzi jednak umówić się telefonicznie, bo przygotowanie prognozy na przyszłość może mu zająć więcej czasu. Ściskam dłoń pana Stanisława i obiecuję zadzwonić. Wychodzę pod wrażeniem szczególnie kilku usłyszanych dziś informacji. Ten człowiek chyba jest jasnowidzem!

* * *

Moja niedawna wizyta u astrologa nie daje mi spokoju. Zaczynam mieć coraz więcej wątpliwości i próbuję szukać literatury dostępnej na ten temat. Na szczęście, zaraz następnego dnia w tramwaju dosłownie wpadam na Marcina, z którym kiedyś działaliśmy wspólnie w ruchu oazowym. Kiedy wspominam o astrologii, okazuje się, że Marcin wie sporo na ten temat, więc czym prędzej umawiamy się na spotkanie.

* * *

Od seansu u pana Stanisława mija już tydzień. Wykres z naniesionymi pozycjami planet nadal prowokuje do rozważań. Czyżby na tym kawałku papieru został zapisany mój nieodwołalny los? Teraz, kiedy emocje opadły, uświadamiam sobie, że część wypowiedzi pana Stanisława zupełnie mnie zaskoczyła. Przecież o pewnych faktach ten człowiek zwyczajnie nie mógł wiedzieć! A jednak! Trzeba to było zanotować! Minęło tylko kilka dni, a ja właściwie nie pamiętam szczegółów naszej rozmowy, z wyjątkiem kilku zdań, które wywarły na mnie największe wrażenie. Muszę zapytać Marcina.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl