Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow JAK WYBRAĆ 'NAJLEPSZĄ CZĄSTKĘ' - SŁOWO WŚRÓD NAS 5/2005 arrow ROZPROSZENIA NA MODLITWIE

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
ROZPROSZENIA NA MODLITWIE PDF Drukuj E-mail
JAK WYBRAĆ 'NAJLEPSZĄ CZĄSTKĘ' - SŁOWO WŚRÓD NAS 5/2005
Napisał SŁOWO WŚRÓD NAS   

Słowo wzwyż leci, aż do nieba granic –
Myśl pełza w dole. Na nic, wszystko na nic!
(Hamlet, akt III, scena III, przekład: Stanisław Barańczak)

Tak przemawiał król Klaudiusz, próbując zdobyć się na skruchę po zamordowaniu swego brata. Usiłując klęknąć do modlitwy, nie doświadczał jednak pociechy ani miłosierdzia Bożego. Klaudiusz uświadomił sobie, że ponieważ nie ma zamiaru wyznać popełnionego czynu i zmienić swego życia, jego słowa są puste i bez znaczenia. Dlatego też ciężar grzechu wciąż przygniatał go do ziemi, nie dając nadziei na dotknięcie nieba.

Choć nasze rozproszenia nieczęsto dotyczą spraw tak ekstremalnych, jak morderstwo, obserwacja Klaudiusza da się zastosować także do innych okoliczności. Wszyscy doświadczyliśmy tego, że rozmaite wydarzenia naszego życia – tak pozytywne, jak i negatywne – mogą przeszkodzić nam w skupieniu się na modlitwie. Wydarzenia te – jak w wypadku króla Klaudiusza – przykuwają nasze myśli do spraw ziemskich. Przeżywamy wewnętrzną posuchę, frustrację, nie potrafimy doświadczyć radości, jaką daje jedność z Panem.

Kiedy pragniemy przebywać z Bogiem, rozproszenia potrafią zdominować nasze myśli i to zanim zdążymy się spostrzec. Gdy tylko rozpoczniemy modlitwę, pojawiają się w postaci pobocznych tematów, którym wcale nie zamierzaliśmy poświęcać uwagi. W krótkim czasie zaczynają panoszyć się w naszym umyśle niczym nieproszeni goście, odciągając nas od Pana. Na szczęście jednak nie jesteśmy bezbronni wobec tej inwazji. Bóg zapewnia nas, że walka z rozproszeniami na modlitwie może zakończyć się naszym zwycięstwem.

Uświadom sobie, kim jesteś wobec Boga

Nie ma większej radości niż przebywanie w obecności Pana. Odczuwamy wówczas Jego miłość, Jego pokój, moc i potęgę. Na usta cisną nam się słowa: „Jezu, tak bardzo Cię kocham, uczynię dla Ciebie wszystko”.

Św. Teresa z Avili, doktor Kościoła, naucza, że jeśli chcemy doświadczyć radości w obecności Bożej, powinniśmy zacząć od uświadomienia sobie, kim jesteśmy dzięki Chrystusowi. Teresa jest zdania, że ustawia to właściwie nie tylko naszą modlitwę, ale i cały nasz dzień. Radzi ona, by uświadomić sobie Bożą obecność, zdystansować się do wszystkich czekających nas spraw, zadań i obowiązków, i skupić swoją uwagę jedynie na Jezusie.

Przedstawiciele psychologii sportu utrzymują, że sportowiec jest w stanie poprawić swój wynik, przechodząc w myśli przed startem kolejne etapy czekającego go zadania. Tak więc, na przykład, przed rzutem do kosza gracz powinien w ostatnim ułamku sekundy wyobrazić sobie ruch ręki wypuszczającej piłkę i jej lot wprost do kosza. Pomaga to mu skoncentrować się na zadaniu i osiągnąć sukces. Badania naukowe wykazały, że taki rodzaj wykorzystania wyobraźni może znacząco pomóc indywidualnym sportowcom i całym drużynom w poprawie osiąganych wyników.

Podobnie, rozpoczynając modlitwę, powinniśmy „przejść” w wyobraźni podstawowe prawdy naszej wiary i stanąć w obecności Chrystusa. Św. Paweł pisał: „Jeśli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9). Współczesną wersją tych słów jest Credo Nicejskie, odmawiane podczas Mszy świętej. Kiedy podejmujemy to podwójne wezwanie – wierząc całym sercem, że Jezus jest Panem, i wyznając wiarę w Jego zmartwychwstanie – stajemy w obecności Chrystusa.

Oczywiście niekoniecznie musimy odmawiać tu Credo Nicejskie. Można posłużyć się dowolną wybraną przez siebie modlitwą czy metodą. Wystarczy w jakiś sposób wyznać, że Jezus jest Synem Bożym, który przez swą śmierć pojednał nas z Ojcem, zmartwychwstał dla naszego zbawienia i powróci, aby wprowadzić nas do nieba.

Bracia i siostry, praktykowanie stawania w obecności Jezusa jest naprawdę możliwe. Nie jest to żaden trik psychologiczny. Stawanie w obecności Bożej to rozpoczęcie naszej modlitwy od skupienia całej swojej uwagi na Jezusie oraz otwarcie się na działanie Ducha Świętego, który pozwala nam doświadczyć miłości Boga i przyjąć przeznaczone nam przez Niego dary. Czyniąc tego rodzaju ćwiczenie duchowe, odkrywamy, że Boża obecność skutecznie chroni nas przed wszystkimi zwyczajnymi rozproszeniami grożącymi naszemu życiu duchowemu.

„Szukajcie wpierw królestwa Bożego”

Te słowa z Ewangelii Mateusza ukazują nam właściwy stosunek do Boga i miejsce, które pragnie On zająć w naszym życiu. Choć opisują one pewien ideał – cel naszych dążeń, możemy także przyjąć je bardziej dosłownie. Pierwszą naszą czynnością po przebudzeniu ma być zwrócenie się do Jezusa – „szukanie wpierw królestwa Bożego”. Życie w dzisiejszym świecie nieuchronnie narzuca nam pewien rytm, pewne zachowania, obyczaje, postawy. Jeżeli nie będziemy czujni, mentalność tego świata wkradnie się w nasz umysł natychmiast po przebudzeniu i zdominuje całą resztę dnia.

Niektórzy są w stanie narzucić sobie pewien reżim, postanawiając, na przykład, że będą modlić się codziennie od trzynastej do czternastej i konsekwentnie tego pilnując. Większość z nas jednak bądź daje się ponieść wirowi obowiązków, bądź najzwyczajniej w świecie nie ma na tyle dyscypliny wewnętrznej, by zorganizować sobie czas na modlitwę w trakcie pracowitego dnia.

Podobnie jak początek modlitwy nadaje ton całej modlitwie, tak i początek dnia nadaje ton całemu dniowi. Ci, którzy rozpoczynają dzień od spotkania z Panem, o wiele łatwiej potrafią dostrzec Jego obecność we wszystkich wydarzeniach dnia niż ci, którzy tego nie czynią.

Jeśli chcesz żyć w obecności Jezusa, wyświadczysz sobie samemu ogromną przysługę, czyniąc modlitwę pierwszą czynnością dnia, i to nawet kosztem wstawania o te paręnaście minut wcześniej. Być może z zaskoczeniem odkryjesz, jak leniwe bywają rozproszenia – podobnie jak my lubią sobie dłużej pospać!

Dokuczliwe „owady” życia wewnętrznego

Turyści lubiący piesze wycieczki muszą radzić sobie z atakującymi ich owadami – muchami, komarami, pszczołami, mrówkami. Muchę czy komara można odgonić jednym ruchem ręki, ale żądlące pszczoły czy jadowite mrówki wymagają innego postępowania.

Większość naszych rozproszeń na modlitwie – jak zmęczenie, głód, skupienie na codziennych obowiązkach – można odpędzić ruchem ręki jak natrętną muchę. Jest to zwyczajny proces odsuwania przychodzących myśli, by znowu skoncentrować się na Jezusie. Na początku może nam się wydawać, że nie robimy nic innego poza odsuwaniem rozproszeń, ale z czasem będzie inaczej. Pamiętajmy, że na modlitwie nie jesteśmy sami. Duch Święty modli się wraz z nami, wspierając nas swoją mocą (Rz 8,26). Kiedy wyrobimy w sobie nawyk ignorowania niewielkich rozproszeń, On przybliży nas do Jezusa. Drobne niedogodności życiowe w mgnieniu oka zajmą właściwe miejsce.

O wiele trudniej jest natomiast przezwyciężać poważne rozproszenia, takie jak na przykład ciężka choroba w rodzinie, kryzys finansowy czy problemy małżeńskie. W takich przypadkach najlepiej jest po prostu powierzyć na modlitwie te problemy Jezusowi. Prosić Go, aby dał ci swój pokój, uzdrowienie i mądrość. Wstawiać się za bliskimi, którzy cierpią. Szukać światła w Piśmie świętym. Jezus zna twoje problemy i pomoże ci się z nimi uporać. Byłoby jednak błędem, gdyby problemy te całkowicie zdominowały twoją modlitwę. O wiele lepiej jest otworzyć drzwi Jezusowi i pozwolić, aby to On pokierował twoją modlitwą. Wówczas, zamiast koncentrować się wyłącznie na sobie i swoich problemach, doświadczysz błogosławieństwa opiewanego przez psalmistę: „Oczy wszystkich oczekują Ciebie, Ty zaś dajesz im pokarm we właściwym czasie. Ty otwierasz swą rękę i wszystko, co żyje, nasycasz do woli” (Ps 145,15-16).

Wstawiennictwo świętych

Jeśli wciąż masz problemy z odsuwaniem rozproszeń, mimo iż usiłujesz z nimi walczyć, istnieje jeszcze jedno wyjście. Będąc u progu śmierci, bł. Elżbieta od Trójcy Świętej (1880-1906) przeczuła, że jej szczególną misją w niebie będzie modlitwa za nas, będących jeszcze na ziemi, abyśmy otrzymali łaskę uwolnienia od rozproszeń i stanięcia w obecności Bożej. Dotyczy to nie tylko Elżbiety. W modlitwie za nas łączą się z nią wszyscy święci w niebie. Czyż to nie pocieszające, że troszczy się o nas aż tylu świętych, którzy nie przestają wstawiać się za nami do Boga?

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl