Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow ŁASKA PUSTYNI - SŁOWO WŚRÓD NAS - WIELKI POST/2005 arrow TRZY SEKRETY WIELKOPOSTNEJ RADOŚCI. PONADCZASOWA MĄDROŚĆ ŚW. BENEDYKTA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
TRZY SEKRETY WIELKOPOSTNEJ RADOŚCI. PONADCZASOWA MĄDROŚĆ ŚW. BENEDYKTA PDF Drukuj E-mail
Napisał JAMES A. WISEMAN OSB   

W połowie VI wieku pewien włoski mnich napisał wskazania dla osób zainteresowanych życiem monastycznym. W rezultacie powstała niewielka książka, którą on sam określił jako „Napomnienia łaskawego ojca” (Reguła, Prolog).

Mnich ów nosił imię Benedykt, a wpływ jego skromnej książeczki okazał się zupełnie niewspółmierny do jej rozmiarów. Znana jako Reguła św. Benedykta, zapoczątkowała w Kościele duchowy ferment, trwający aż po dziś dzień. Stała się bowiem nie tylko fundamentem całego monastycyzmu zachodniego, lecz również źródłem inspiracji dla niezliczonych rzesz świeckich pragnących bliższego kontaktu z Panem.

Wielki Post jest jak najbardziej właściwym czasem, by wgłębić się w tę sprawdzoną drogę świętości, przedstawioną przez Benedykta w jego „maleńkiej regule, którą z łaski Chrystusa napisaliśmy dla początkujących” (por. Reguła, 73). Reguła ta zawiera zresztą oddzielny rozdział poświęcony w całości obchodzeniu Wielkiego Postu. Jak można się spodziewać, zachęca on czytelnika do podejmowania w tym okresie dodatkowych umartwień. Znajdujemy tam jednak również – i to dwukrotnie – nieco zaskakującą uwagę, że ma to być czas radości. Podobnie jak Jezus nauczał, że ci, którzy poszczą, nie powinni mieć ponurego wyglądu (Mt 5,16), tak i Benedykt zachęca swoich czytelników, aby rozpoczynali Wielki Post „w radości Ducha Świętego” (Reguła, 49).

W Regule św. Benedykta znajdujemy wiele fragmentów, które mogą nam pomóc doświadczyć tej radości. Zanim jednak omówimy niektóre z nich, przyjrzyjmy się bliżej człowiekowi, którego mądrość już przez całe wieki karmi i podtrzymuje dziesiątki tysięcy wierzących.

Życie św. Benedykta

Większość tego, co wiemy o Benedykcie, pochodzi z drugiej spośród czterech ksiąg zwanych Dialogami, a napisanych około pięćdziesięciu lat po śmierci Benedykta. Ich autorstwo tradycja przypisuje papieżowi Grzegorzowi Wielkiemu.

Benedykt urodził się około 480 roku w Nursji, nieco ponad sto kilometrów na północny wschód od Rzymu. Jako młodzieniec został wysłany przez rodziców na naukę do Rzymu, gdzie jednak nie zabawił zbyt długo, gdyż widząc panujący tam upadek obyczajów, postanowił porzucić rozpoczęte studia i poświęcić się modlitwie.

Najbliższe kilka lat przeżył Benedykt w grocie w Subiaco, gdzie kilka stuleci wcześniej miał jedną ze swoich rezydencji cesarz Neron. Żywność donosił mu dyskretnie mnich z pobliskiego klasztoru. Z czasem jednak obecność Benedykta została odkryta przez okolicznych mieszkańców, a szerząca się opinia o jego świętości i mądrości spowodowała, że zaczęli gromadzić się wokół niego uczniowie i w szybkim tempie stał się on założycielem kilkunastu niewielkich klasztorów.

Jak to się często zdarza w życiu tych, którzy na serio dążą do świętości, Benedykt oprócz wielbicieli przyczyniał sobie również wrogów. Jeden z mieszkających w pobliżu kapłanów był przyczyną tylu kłopotów, że Benedykt za najlepsze rozwiązanie uznał opuszczenie Subiaco. Przeniósł się na zbocze Monte Cassino, wzgórza leżącego w połowie drogi między Rzymem a Neapolem. Ciesząc się spokojem nowego otoczenia, znalazł okazję, by podsumować lata modlitw i doświadczeń mniszego życia, ujmując je w prostą Regułę, która pomogła tak wielu ludziom przybliżyć się do Chrystusa.

O życiu Benedykta zachowało się niewiele danych, poza relacjami wielu przypisywanych mu cudów. Jednak zdaniem Grzegorza Wielkiego najważniejsze źródło informacji pochodzi od samego Benedykta. „Każdy, kto chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o życiu Benedykta i jego charakterze – pisał papież Grzegorz – może przeczytać w jego Regule, jakim mianowicie był opatem, ponieważ jego życie nie mogło się różnić od jego nauczania.”

Jest to dla nas dobra nowina. Chociaż nie znamy wielu szczegółów życia św. Benedykta ani nie mieliśmy okazji poznać go osobiście, możemy skorzystać z jego mądrego kierownictwa. Czytając Regułę Benedykta oraz Dialogi Grzegorza, otrzymujemy bezcenne świadectwa o charakterze tego wielkiego świętego. Mamy również szansę odkryć sekret tej radości, która przenikała całe jego życie – radości, której każdy z nas może doświadczyć w rozpoczynającym się Wielkim Poście.

Świadomość Bożej obecności

Papież Grzegorz pisze, że w przeciwieństwie do syna marnotrawnego, który odzyskał rozsądek – przyszedł „do siebie” – pracując przy świniach, Benedykt nigdy nie przestał być „u siebie”. Innymi słowy, czuwał uważnie nad swoim życiem, aby „badając nieustannie swoją duszę, zawsze mieć świadomość obecności Boga”.

Świadomość obecności Bożej znajdowała już wcześniej ważne miejsce w nauczaniu mnichów, takich jak na przykład św. Bazyli czy św. Antoni. W jednej ze swoich homilii św. Bazyli cytował słowa św. Pawła: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31). Bazyli wyjaśnił następnie, że chodzi tu o świadome zwracanie się do Boga w modlitwie przez cały dzień, pośród codziennych zajęć: kiedy wstajemy, ubieramy się, kiedy spożywamy posiłek czy idziemy do pracy, a także pod koniec dnia, podziwiając piękno rozgwieżdżonego nieba.

Wzorem swoich poprzedników Benedykt zachęcał do tego samego – ale szczególnie wtedy, gdy znajdujemy się w kościele. Na początku jednego z najpiękniejszych rozdziałów swojej Reguły stwierdza, że chociaż wierzymy iż Bóg jest wszędzie obecny i nic nie uchodzi Jego uwagi, to jednak szczególnie powinniśmy o tym pamiętać, kiedy zbieramy się na modlitwę. „Zastanówmy się zatem, jak należy zachowywać się w obliczu Boga i Jego aniołów, i tak śpiewajmy psalmy, aby nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta” (Reguła, 19).

Ta mądra rada św. Benedykta jest w naszych czasach może jeszcze bardziej aktualna, niż była w VI wieku we Włoszech. Przy dzisiejszym tempie życia i ilości bodźców, jakiej ono ze sobą niesie, bardzo łatwo jest zatracić poczucie radości i zachwytu nad Bożą miłością – i to nawet wtedy, kiedy jesteśmy w kościele. Choć Benedykt był świadom, że nie ma szybkiego i działającego w sposób automatyczny środka na opanowanie błądzących myśli, mimo to jednak radził wytrwale do tego dążyć. Wiedział, że im częściej będziemy wspominać Boga, tym głębiej potrafimy pojąć zdumiewającą prawdę, że nie jesteśmy na tym świecie sierotami, ale umiłowanymi synami i córkami Ojca. Świadomość ta będzie dla nas umocnieniem i podtrzyma nasze serca w każdej sytuacji, w jakiej się znajdziemy.

Uporządkowane życie

W napisanej przez św. Benedykta regule życia monastycznego obok wzniosłych fragmentów o obecności Boga, pokorze czy posłuszeństwie, znajdujemy również bardzo praktyczne wskazówki co do rozkładu dnia w klasztorze. Benedykt był zdania, że mnisi powinni sami zarabiać na życie, toteż około pięciu do sześciu godzin dziennie wyznaczył na pracę. Poza tym przepisał swoim mnichom osiem godzin modlitwy, przeznaczając cztery godziny na Mszę świętą i modlitwę brewiarzową, a pozostałe cztery na osobistą modlitwę i medytację. Spośród praktyk modlitwy osobistej Benedykt polecał przede wszystkim tzw. lectio divina – „święte czytanie” – modlitewną, medytacyjną lekturę Pisma świętego lub innych pobożnych ksiąg.

To prawda, że dziś niewielu z nas może sobie pozwolić na poświęcenie takiej ilości czasu na codzienną modlitwę i medytację. Benedykt wprowadził taki rozkład dnia po to, aby pomóc swym braciom zachować łączność z Bogiem i uchronić ich przed nadmiernym pochłonięciem pracą. Choć sam rozkład godzin może wydawać nam się dziś zupełnie nierealistyczny, to jednak troska Benedykta pozostaje całkowicie uzasadniona. Widział on jasno zagrożenie, jakim dla życia chrześcijańskiego jest „pracoholizm”, i próbował znaleźć na nie radę.

Benedyktyn, o. Dawid Knowles, bardzo pięknie opisuje benedyktyński ideał uporządkowanego życia w następujących słowach: „Mnich, który w zwyczajnych okolicznościach wykonuje jakąkolwiek pracę z gorliwością pochłaniającą cały jego czas i energię oraz osłabiającą płomień jego sił i zdrowia, rozmija się z tym, co jest dla niego drogą zbawienia. Dla mnicha nie jest cnotą… brak czasu na udział we wspólnym odmawianiu Świętego Oficjum, na odpowiednią ilość lektury duchowej i kontakt ze swoją wspólnotą”.

To samo można odnieść także do tych, którzy nie żyją w klasztorach. Tu także przeciążony i nieuporządkowany tryb życia może wyzuć nas z energii i pozbawić radości. Przeznaczanie nadmiernej ilości czasu na pracę przy jednoczesnym zaniedbywaniu przebywania z własną rodziną i tego, co średniowieczni mnisi nazywali „świętym odpoczynkiem”, jest szkodliwe pod względem fizycznym, emocjonalnym i duchowym. Może w tegorocznym Wielkim Poście uda nam się pójść za radą św. Benedykta, przemyśleć własny styl życia i przywrócić właściwe proporcje pomiędzy pracą, wypoczynkiem i praktykami duchowymi.

Współczujące serce

Benedykt rozumiał, że każdy człowiek ma inne potrzeby i inne możliwości. Nalegał więc, by opat klasztoru miał to na względzie, stawiając mocniejszym braciom większe wymagania, a słabszych nie obciążając ponad to, co – patrząc realistycznie – są w stanie wykonać. „W karaniu – pisał Benedykt – niech postępuje roztropnie i bez przesady, aby usuwając rdzę, nie zniszczył samego naczynia. Niech baczy na własną ułomność i niech pamięta, że nie godzi się łamać zgniecionej trzciny” (Reguła, 64).

W następnym rozdziale Benedykt porusza problem braci, którzy przez grzech wyłamują się z poświęconego modlitwie i pracy życia wspólnoty. W takich przypadkach poleca przełożonym, aby naśladowali przykład Jezusa, Dobrego Pasterza, który pozostawia w górach dziewięćdziesiąt dziewięć owiec i wyrusza na poszukiwanie tej jednej zabłąkanej. Benedykt wyraża też pragnienie, aby przełożeni pocieszali strapionych braci, zapewniając ich o miłości i wsparciu wspólnoty.

Tu również dostrzegamy ponadczasową mądrość Benedykta. Choć niewielu z nas będzie miało okazję upominać zbłąkanych mnichów, to jednak idąc za myślą Benedykta, możemy zapytać siebie, jak często zdarza nam się po prostu „spisywać na straty” osoby, które dopuściły się jakiegoś wykroczenia. Taka postawa nie tylko odbiera winowajcy radość pojednania i uzdrowienia, ale i nam samym nie pozwala zakosztować radości, gdyż czujemy, że cierpi ktoś z nami związany. Benedykt zachęca nas, byśmy nie skreślali żadnego człowieka. Wie, że ten, kto oddalił się od domu czy wspólnoty, potrzebuje przede wszystkim miłości, zrozumienia i rozsądku. Czy zresztą my sami nie chcielibyśmy być tak traktowani przez tych, od których potrzebujemy miłosierdzia?

Sekrety radości

Nawet pobieżne przyjrzenie się życiu i nauce św. Benedykta pomaga nam zrozumieć, dlaczego tysiące chrześcijan nie żyjących w klasztorach przyjmuje dziś pewne elementy jego duchowości. Poprzez modlitwę, zrównoważone życie i braterską miłość każdy z nas może w rozpoczynającym się Wielkim Poście zbliżyć się do Jezusa. Jest to również najprostsza droga do przeżycia tej radości, która była udziałem Benedykta – i którą pragnie on zaszczepiać wszystkim swoim uczniom w kolejnych epokach.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl