Ludzie, którzy chcą uchodzić za racjonalistów, a także inni
przeciwnicy katolickiej idei jedynactwa Jezusa, przygniecieni faktem,
że na podstawie słowa brat w Nowym Testamencie (skrót:
NT) i na podstawie Mt 1,25 nie można w świetle analiz leksykalnych
dowieść, iż Jezus miał rodzeństwo (słowo brat nie musi
bowiem w NT oznaczać rodzeństwa, zaś aż do (heos
hou) z Mt 1,25 nie musi oznaczać, iż po owym aż do
coś się zmieniło[1]),
uciekają się do pewnych dalszych mało przekonujących argumentów. Są
one dość subiektywne i śliskie, jednakże warto niejako dobić gwóźdź
do trumny tej argumentacji i poświęcić jej nieco uwagi.
Jeden z tych rzekomych argumentów opiera się na spostrzeżeniu, że
gdyby przyjąć, iż wspomniani w NT bracia Jezusa byli tylko jego
kuzynami, to wtedy byłoby niezrozumiałe, czemu tak często ponoć mu
towarzyszą. W takim postawieniu sprawy jest jednak ukryta pewna
zmyłka. Owo towarzyszenie nie jest bowiem wcale częste.
Oto wszystkie takie sytuacje opisane w NT, że bracia towarzyszą
Jezusowi (niżej przytaczam też przypadki, które nie mówią o tym
bezpośrednio).
Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia
stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: «Oto
Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą»
(Mt 12,46-47 Biblia Tysiąclecia, dalej: BT).
Następnie w tej samej Ewangelii czytamy o tym, że Jezus udał się
stamtąd do swego miasta rodzinnego (Mt 13,54) i wtedy
sytuacja powtórzyła się:
Przyszedłszy
do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli
zdumieni i pytali: «Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie
jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego
braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?» (Mt 13,54-55
BT).
I tylko tyle znajdujemy w Ewangelii Mateusza na temat tego częstego
towarzyszenia Jezusowi przez Jego braci!
Popatrzmy teraz, co na ten temat mówi Ewangelia Marka:
Tymczasem
nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego,
aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu
powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o
Ciebie» (Mk 3,31 BT).
Jest to paralela do wyżej cytowanego Mt 12,46-47. Dalej:
«Czy
nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona?
Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o
Nim (Mk 6,3 BT).
To jest natomiast paralela do wyżej zacytowanego tekstu z Mt
13,54-55. I znów Ewangelia ujawnia nam zaledwie dwie sporadyczne
sytuacje, w których bracia Jezusa Mu towarzyszą. Przejdźmy teraz do
Ewangelii Łukasza:
Wtedy
przyszli do Niego Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do
Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: «Twoja Matka i bracia
stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą» (Łk 8,19-20
BT).
Jest to paralela do wyżej już zacytowanych tekstów z Mt 12,46-47 i Mk
3,31. Ponadto ta Ewangelia nie opisuje nam już żadnej innej sytuacji,
w której bracia Jezusa Mu towarzyszą. Przejdźmy więc teraz do
Ewangelii Jana:
Następnie
On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie
pozostali kilka dni (J 2,12 BT).
Ten element jest nieznany synoptykom. Dalej mamy w czwartej Ewangelii
wzmiankę o braciach Jezusa w Galilei, skąd pochodził Jezus:
Rzekli
więc Jego bracia do Niego: «Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i
uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz [
]».
Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego [
]. Kiedy zaś
bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie
jawnie, lecz skrycie (J 7,3.5.10 BT).
Ten element znów jest nieznany synoptykom. Spójrzmy teraz, co na
temat braci Jezusa mówią Dzieje Apostolskie:
Wszyscy
oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją,
Matką Jezusa, i braćmi Jego (Dz 1,14 BT).
I tylko tyle mówią Dzieje Apostolskie o braciach Jezusa. Popatrzmy,
co mówią na ten temat pozostałe teksty NT:
Spośród zaś innych, którzy należą do grona Apostołów,
widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego (Ga 1,19
BT).
Czyż nie wolno nam brać z sobą niewiasty-siostry, podobnie jak
to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?
(1 Kor 9,5 BT).
Mamy
zatem w tym punkcie rozważań siedem sytuacji w całym Nowym
Testamencie (licząc teksty paralelne jako jeden przypadek), w których
pojawiają się bracia Jezusa. Dwie sytuacje są opisane zgodnie przez
synoptyków, dwie następne przez czwartego Ewangelistę, jedna sytuacja
jest opisana w Dz. Następne dwa przypadki (Ga, 1 Kor) możemy
pominąć w liczeniu, bowiem Ga 1,19 nic nowego nie wnosi, powtarzając
w zasadzie jedynie informację o Jakubie, bracie Jezusa, która pojawia
się we wcześniej cytowanych Mk 6,3 i Mt 13,54-55. To samo dotyczy
wzmianki z 1 Kor 9,5, która jest zbyt ogólna i lakoniczna, aby
traktować ją jako opis wnoszący coś ponad to, o czym mówią nam
cytowane w tej sprawie teksty Ewangelistów. W efekcie otrzymujemy
zatem opis 5 różnych kontekstów sytuacyjnych, w których wspomina się
o braciach Jezusa.
Zacznijmy więc teraz od analizy wyżej zacytowanych tekstów Mk 6,3 i
Mt 13,54-55, które opisują sytuację, jaka wydarzyła się w rodzinnych
stronach Jezusa (por. Mk 6,1 i Mt 13,53). Zapytajmy więc teraz, mając
na myśli także te konteksty sytuacyjne, które są opisane przez wyżej
zacytowane i wiążące się z tym tematycznie fragmenty z J:
Czy jest to aż tak wiele sytuacji, że wyklucza to prawdopodobieństwo
pojawienia się w nich właśnie kuzynów Jezusa, a nie Jego domniemanego
rodzeństwa? Oczywiście, że nie. Jest to jak najbardziej
możliwe. Jezus nigdzie bowiem nie stwierdzał, że nie żyje sam, tylko
z Matką i Józefem. Przeciwnie, z tekstów NT wynika, że podobnie jak
to ma miejsce jeszcze dziś na polskich wsiach, gdzie mieszka się
całymi bliskimi rodzinami w jednej kupie, Jezusowi i Jego Rodzicom
często towarzyszyli dalsi krewni (np. Łk 2,44). Werset J 19,25
podaje, że pod krzyżem była obecna Matka Jezusa i jej siostra. Jak
widać, zupełnie możliwa była więc sytuacja, w której Jezusowi lub
Jego Matce towarzyszyli krewni, bowiem mieszkało się wtedy wspólnie
(jak zobaczymy z przykładów, które przytoczę dalej), blisko siebie,
na dodatek utrzymywało się bardzo bliskie stosunki w przypadku, gdy
ktoś ewentualnie mieszkał trochę dalej (por. też Łk 1,36.39
Maria odwiedza swoją krewną, Elżbietę). Tamte społeczności żyły
właśnie w ten sposób, w większych komunach lokalnych i bliższe oraz
dalsze więzy rodzinne były o wiele silniejsze niż dziś, gdzie rodziny
są o wiele częściej rozrzucone na dużym obszarze (często mieszkają po
kilkadziesiąt kilometrów od siebie). ST świadczy wielokrotnie o tym,
że Żydzi żyli w większym gronie rodzinnym niż tylko rodzice i
rodzeństwo albo że bliscy krewni mieszkali blisko siebie. Np. tekst z
1 Krn 8,32 podaje:
Miklot był ojcem Szimejego. Oni również mieszkali w pobliżu
swych krewnych ze swoimi braćmi w Jerozolimie
(1 Krn 8,32 BT).
Miklot był ojcem Szimmeama. Oni również mieszkali w pobliżu
swych krewnych ze swoimi braćmi w Jerozolimie
(1 Krn 9,38 BT).
Oto jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem
(Ps 133,1 BT).
Józef mieszkał w Egipcie wraz z rodziną swego ojca
(Rdz 50,22 BT).
I zabrał Abram z sobą swoją żonę Saraj, swego bratanka
Lota i cały dobytek, jaki obaj posiadali, oraz służbę, którą nabyli w
Charanie, i wyruszyli, aby się udać do Kanaanu (Rdz 12,5
BT).
Nie będziesz odsłaniać nagości brata swojego ojca: nie
będziesz się zbliżał do jego żony, bo jest ona twoją ciotką. Nie
będziesz odsłaniać nagości swojej synowej, bo jest ona żoną twojego
syna, nie będziesz odsłaniać jej nagości. Nie będziesz odsłaniać
nagości swojej bratowej, jest to nagość twojego brata (Kpł
18,14-16 BT).
Ten ostatni tekst sugeruje nam, że Izraelici żyli w zwartej
wielorodzinnej społeczności. Potwierdza to inny tekst:
Bo syn znieważa ojca, córka powstaje przeciw swej matce,
synowa przeciw swej teściowej: nieprzyjaciółmi człowieka są jego
domownicy (Mi 7,6 BT; por. Mt 10,35 i Łk
12,53).
Również w Joz 17,4 czytamy, że córki Selofchada zamieszkają wśród
braci ich ojca.
Twierdząc na podstawie Mk 6,3, Mt 13,54-55 i wyżej zacytowanych
tekstów z Ewangelii Jana, że tak doskonała wiedza tłumu o braciach
Jezusa w Jego rodzinnych stronach byłaby niezrozumiała, gdyby byli to
tylko Jego kuzyni, racjonaliści przeoczyli pewien
istotny niuans. Otóż teksty z Mk 3,31 i Mt 12,46-47 opisują incydent,
jaki zdarzył się poza rodzinnymi stronami Jezusa, co wynika z Mk 6,1
i Mt 13,53, jednak w tych przypadkach tłum również wiedział, kim jest
Jezus, mimo że wspomniane teksty tym razem nie akcentują, iż są to
Jego rodzinne strony. Jak widać dzięki tym tekstom, Jezus i Jego
bracia byli dobrze znani w wielu stronach. Nie jest więc żadnym
argumentem twierdzenie, że bracia Jezusa i On sam mogliby być gdzieś
w tamtych okolicach dobrze znani tylko wtedy, gdyby chodziło o
rodzeństwo, a nie kuzynostwo.
Następnie, racjonaliści twierdzą też często, że mówiące
o braciach Jezusa wyżej zacytowane teksty z Mk 3,31, Łk 8,19-20 i Mt
12,46-47 wskazują, iż z większym prawdopodobieństwem jest tam mowa o
rodzeństwie Jezusa niż kuzynach. Jak to możliwe, żeby
wspomniane w tych dwóch tekstach osoby postronne, tłum zebrany przy
Jezusie wiedział, że Jezus ma kuzynów i są nimi właśnie ci i ci
ludzie? pytają racjonaliści. Gdyby
byli to kuzyni Jezusa, to tłum nie rozpoznałby ich, bo kuzynów nie
zna się już tak dobrze jak rodzeństwo stwierdzają
ponownie racjonaliści i dodają, że musiało to więc być
rodzeństwo. Jeśli takie wnioskowanie ma być dowodem na cokolwiek, to
jest ono chyba jedynie co najwyżej dowodem na brak wyobraźni u tych,
którzy je przeprowadzają.
Odpowiadając na te wątpliwości, odwołajmy się wpierw do zwyczajnej
codzienności życia rodzinnego, która dobrze jest znana niemal każdemu
z nas. Załóżmy też przez chwilę, że jest tak, jak chcą
racjonaliści, czyli że wspomniane w Mk 3,31, Łk 8,19-20
i Mt 12,46-47 sytuacje wydarzyły się z daleka od rodzinnych stron
Jezusa, na jakiejś prowincji. Wielu z nas na pewno ma rodzinę gdzieś
na wsi, gdzie bywa od dzieciństwa. Niewątpliwie wielu z nas ma tam
też kuzynów. Oczywiste jest, że przebywamy w odwiedzinach u tej
rodziny co jakiś czas i przez ten okres większość sąsiadów naszej
rodziny kojarzy już, kim jesteśmy. Nawet jeśli znają nas tylko z
widzenia, wiedzą mniej więcej, kim jesteśmy i jaki stopień
pokrewieństwa łączy nas z rodziną, podobnie jak my kojarzymy ich z
widzenia, jeśli nawet nie znamy ich osobiście (co jest częste, gdy
mówimy im choćby dzień dobry). Wiedzą oni nie tylko,
kim my jesteśmy, ale wiedzą oni też często, kim są np. nasze dzieci,
bracia czy matki. Znamy to zapewne z własnego doświadczenia, kiedy w
mniejszych miejscowościach, gdzie anonimowość jest o wiele mniejsza
niż w dużych miastach, na uroczystości rodzinne gdzieś pod chmurką
często zaglądają sąsiedzi (niekiedy nawet dalsi) naszej rodziny.
Podobnie jest wtedy, gdy nasza rodzina z prowincji odwiedza nas
choćby regularnie. Nasi sąsiedzi, którzy widzą ich w naszym
towarzystwie od lat, kojarzą już mniej więcej, kto to jest. Swego czasu wyjeżdżałem co jakiś czas do pewnej uroczej miejscowości o nazwie Gostomia, która znajdywała się pod Nowym Miastem nad Pilicą. Nie znałem tam nikogo poza rodziną znajomego, do którego zajeżdżałem. Nie minęło jednak wiele czasu, a zorientowałem się, że mnie znali natomiast wszyscy, choć wcale nas nie zapoznawano. Pewnego wiosennego poranka wstałem i skoro świt udałem się nad pobliskie stawiska i rozlewiska, których tam nie brakowało. Po dość długim spacerze udałem się w drogę powrotną i kiedy już byłem na miejscu, idąc drogą, usłyszałem, jak ktoś przechodzący obok mówi mi dzień dobry, wymieniając moje imię. Była to pewna dziewczyna, znajoma moich znajomych, której nie znałem osobiście, jednak ona już mnie znała. Szła ona właśnie do szkoły i przywitała się ze mną jak ze starym znajomym, choć ja jej nie znałem. Dopiero potem dowiedziałem się, kto to był, opisując znajomemu wygląd tej osoby. Ten przykład dobrze pokazuje, jak w małych miejscowościach sprawdza się znane powiedzenie, że tu wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Sytuacja ta jest może trochę trudna do wyobrażenia sobie dla tych, którzy żyją
w wielkich miastach i blokowiskach, gdzie warunki sprzyjają
anonimowości. W czasach Jezusa jednak ludzie w Palestynie tak nie
żyli. Anonimowość i prywatność każdej jednostki była o wiele
mniejsza (tak jak moja anonimowość w zdarzeniu z moim udziałem, które opisałem przed chwilą). Była ona znikoma w małych wioskach i miejscowościach, w
których wydarzyły się wyżej wspomniane konteksty sytuacyjne z
udziałem Jezusa i Jego braci. W tym momencie zupełnie jasne więc
staje się to, że w Mk 3,31, Łk 8,19-20 i Mt 12,46-47 może spokojnie
być mowa o kuzynach Jezusa, których zna wspomniany w tym wersie tłum,
wiedzący, jaki stopień pokrewieństwa łączy ich z Nim i Jego Matką,
mimo że nie była to rodzinna okolica Jezusa (por Mk 6,1 i Mt 13,53).
Tę opartą na współczesności ilustrację można potwierdzić na pewnych
przykładach z ST. Np. w Sdz 9,1-4 czytamy (por. też Sdz 9,18), że
bracia matki Abimeleka opowiadali o nim w Sychem. Był więc tam znany
jako ich krewny. Była tam też zapewne znana jego matka. Analogicznie
mogło być więc z Jezusem i Jego Matką w przypadkach opisanych wyżej.
Przejdźmy teraz do wyżej wspomnianego tekstu z Dz 1,14.
Racjonaliści twierdzą, że nie może tu
chodzić o kuzynów Jezusa, bo co oni by mieli robić przy Marii? Myślę,
że dla każdego, kto rozumuje elastycznie, argument taki jawi się jako
bardzo słaby. Jest bowiem oczywiste, że kuzyni ci mogli po prostu
przyłączyć się do wierzących w Jezusa, którzy tworzyli wtedy pierwszą
społeczność chrześcijańską opisaną w Dziejach Apostolskich 2,44n i
4,32. Mogli też po prostu odwiedzić Matkę Jezusa jako swą ciotkę,
mogli nawet robić to często. No bo czemu nie?
Reasumując, wszystkie powyższe argumenty przeciw jedynactwu Jezusa
jawią się jako bardzo słabe. Domniemywam, że ci, którzy stosują takie
argumenty, albo są pozbawieni jakiejkolwiek dobrej woli w tej
sprawie, albo zupełnie brak im wyobraźni i elastyczności w
rozumowaniu. Jak było, bowiem widać w powyższych rozważaniach,
istnieje cały wachlarz możliwości, za pomocą których możemy utrzymać
bez większych trudności tezę, że gdy w NT mowa o braciach
Jezusa, którzy dość często pojawiają się w jego otoczeniu, to chodzi
tu mimo wszystko o Jego kuzynów, a nie braci rodzonych.
(listopad
2004)
PRZYPISY:
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze. Prosze zaloguj się i dodaj komentarz. |
Odpowiedź na komentarz nr 1 Dodane przez janlew w dniu - 2004-12-13 20:25:56 Po pierwsze, to co piszesz jest zupełnie nie na temat, zaś po drugie, jest to mieszanka nonsensów i dyletanctwa. Niżej odpowiadam na to punkt po punkcie. "Tłumacze Biblii rozróżniali pewnie herbjskie określenia "kuzyn/kuzyni" i "brat/bracia" i powyższe tłumaczenie jakoby Jezus nie miał rodzeństwa nie jest wg mnie przekonywujące!" Kompletna bzdura, w biblijnym języku hebrajskim nie istnieje pojęcie kuzynostwa, więc pisarze używający tego języka takiego rozróżnienia stosować nie mogli. Po drugie, nawet gdyby takie rozróżnienie istniało, nikt nie musiał go stosować, zarówno w grece jak i w hebrajskim. Wyżej bowiem wskazałem na wiele miejsc z Biblii, w których za pomocą słowa brat określa ona kuzynów. To co piszesz jest więc kompletnym zlaniem danych z artu, jaki komentujesz. No i po trzecie, mija się to zupełnie z tematyką powyższego artykułu, bo art nie był o rozróżnieniu kuzyni i bracia, lecz o rozróżnieniu krewni i bracia. Ty chyba przeczytałeś tylko sam tytuł tego artu, a potem bezmyślnie wygłosiłeś wpojone ci gdzieś w jakimś zborze formułki zupełnie nie na temat. "Bo dlaczego miałby nie mieć?" A dlaczego np. również ufoludki mają nie istnieć? Mogą istnieć. Podobnie z rodzeństwem Jezusa, może istnieć, ale Biblia absolutnie nic o tym nie mówi, więc trzymamy się Biblii i nie głosimy tez z nią sprzecznych, lub w niej nie potwierdzonych. Wszystkie rzekome przesłanki o tym świadczące okazują się naciągane i są bezpodstawne jako argument mówiący o rzekomym rodzeństwie Jezusa. Rodzina Józefa i Marii uchodziłaby w tym przypadku za odstającą od reszty społeczności. Małżeństwa żyły zgodnie z nakazem Bożym "... rozmnażajcie się..." (G. r. 1 w.2. I Józef i Maria żyli zgodnie z takim nakazem. Mieli Syna. Nikt nie powiedział, że musieli mieć niewiadomo ile dzieci, jakąś niemal dziecięcą hurtownię, tylko dlatego, że komuś tam nie podoba się idea jedynactwa Jezusa. "Józef i tak odsąpił od potępienia Marii, że zaszła w ciążę poza nim (jak Duch mógł włożyc jej plemnik do jajowodu)?". Uwaga nie na temat. "Fizycznie był człowiekiem; miał ciało, krew i nic Go nie wyróżniało, nawet umierał jak inni śmiertelnicy!" Uwaga nie na temat. Mniej więcej tak jak cały komentarz.
| Odpowiedź na komentarz pana WJerzyk Dodane przez Waldek w dniu - 2004-12-13 16:25:01 Z całym dla Pana szacunkiem, chciałbym zaprosić pana do lektury książki “Żywot i bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryji wraz z tajemnicami Starego Przymierza” Anny Katarzyny Emmerich, którą znajdzie pan na stronie internetowej Systemu Miłosci: http://www.sm.md4.pl/emmerich.php?nr=35 a w szczególności rozdział: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie oraz Pochodzenie, narodzenie i ślub św. Anny Zapraszam również do przeczytania książki “Mistyczne Miasto Boże” Marii z Agrydy, po przeczytaniu której nabierze pan głębokiego szacunku dla tej Niepokalanej Dziewicy. “Mistyczne Miasto Boże” może pan znaleźć na stronie internetowej Wydawnictwa “ARKA”: http://www.ppharka.hg.pl/katalogarka3.htm Pozdrawiam! Waldek |
Powered by AkoComment 1.0 beta 2! |