Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
TAJEMNICA NAWRÓCENIA PDF Drukuj E-mail
Napisał SŁOWO WŚRÓD NAS   

Albo to zrobisz, albo… ! Czy istnieją rodzice, którzy nigdy nie czuli się zmuszeni użyć jakiegoś rodzaju groźby wobec swoich dzieci? Traktując je z miłością, zdają sobie wszakże sprawę, że czasami potrzebna jest również stanowczość. Wiedzą, że w sprawach, które mogą zaważyć na całej przyszłości dziecka, muszą w sposób jasny i zdecydowany wyrażać to, co myślą.

Porównajmy to uporczywe naleganie zatroskanych rodziców z powszechnie panującą w świecie tendencją do minimalizowania wpływu czy nawet samej rzeczywistości grzechu. Jedną z najsmutniejszych konsekwencji tej tendencji jest zagubienie sensu osobistego nawrócenia. W rezultacie wielu ludzi żyje z sumieniem obciążonym grzechami, które nie pozwalają im doświadczyć miłości Jezusa i prowadzić życia w radości i poczuciu sensu, zgodnie z Bożym planem dla nas wszystkich.

Jednak nawet gdy my jesteśmy zaślepieni – zarówno na swój osobisty grzech, jak i na życie proponowane nam przez Jezusa – Bóg widzi nas bardzo wyraźnie. Dzień za dniem wychodzi ku nam, wzywając do nawrócenia – nie dlatego, by chciał nas karać lub dręczyć poczuciem winy, ale dlatego, że chce nas wyzwolić.

Aby przekonać się, jak wielką wagę przywiązuje Jezus do grzechu i nawrócenia, przyjrzyjmy się przypowieści o drzewie figowym z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 13,6-9).

Dwa znaczenia przypowieści

Otóż pewien człowiek miał drzewo figowe, które nie rodziło owocu. Uznając, że jest ono bezużyteczne, polecił ogrodnikowi, by je ściął. Temu jednak żal było drzewa i zaczął pertraktować z właścicielem. Choć drzewo nie wydawało owocu już od dawna, poprosił, by zostawić je jeszcze na jeden rok. Obiecał użyć wszystkich znanych sobie sposobów, żeby drzewo zaowocowało. Jeśli i one nie przyniosą rezultatu, wtedy zetnie drzewo.

Podobnie jak wiele innych przypowieści Jezusa, również i ta kryje w sobie podwójne znaczenie. Z jednej strony pokazuje miłosierdzie i cierpliwość Boga. – Jezus, jak ogrodnik z przypowieści, jest „nieskory do gniewu i bardzo łagodny” (Ps 103,8). Z drugiej jednak strony przypowieść ta jest dla nas poważnym ostrzeżeniem.

Podobnie jak zatroskani rodzice ukazujący dziecku konsekwencje jego zachowań, Jezus ostrzega nas, ponieważ nas kocha. Jak miłosierny ogrodnik, przyrzekający otoczyć szczególną troską nieurodzajne drzewo, gotów jest uczynić wszystko, aby nam dopomóc. Chodząc kiedyś po ziemi, głosił słowo i nauczał, uzdrawiał i uwalniał, a wreszcie umarł za nas na krzyżu. Także i dziś jest z nami, kiedy modlimy się, przyjmujemy Jego Ciało i Krew, podejmujemy trud nawrócenia. Jest z nami, pokazując nam, w jaki sposób możemy upodobnić się do Niego, by objawiać światu Jego moc i chwałę.

Dlaczego Jezus nalega tak mocno? Po co te wszystkie ostrzeżenia? Ponieważ pewnego dnia nadejdzie królestwo Boże, a wraz z nim sąd. Wtedy ci, którzy nie wydali owocu nawrócenia, odpowiedzą przed Bogiem za swoją duchową nieurodzajność (por. Łk 3,8). Dlatego właśnie Jezus codziennie wzywa wszystkich, którzy chcą Go słuchać, prosząc, by pozwolili się oczyścić, by odwrócili się od grzechu, a zwrócili do Ojca, gdyż wtedy wydadzą owoc.

Zło zmieszane z dobrem

Rozważając Jezusowe wezwanie do nawrócenia, podkreślmy przede wszystkim jedno – nawrócenie jest stałym procesem. Nie jest to jakaś jednorazowa decyzja, po której podjęciu możemy spocząć na laurach. Posłuchajmy św. Pawła upominającego wierzących w Koryncie. W swoim liście przypomina on pewne epizody z historii Izraela, podkreślając, że nie zawsze postępowanie Izraelitów było miłe Panu. Choć byli „ochrzczeni w imię Mojżesza, w obłoku i w morzu” (1 Kor 10,2), a Bóg wiernie darzył ich duchowym pokarmem i napojem, to jednak ich uczynki nie zawsze odzwierciedlały łaskę, jaką Bóg im okazał. Nie zawsze przynosili owoc, jakiego spodziewał się po nich Bóg.

Paweł uzmysłowił Koryntianom, że na swój sposób powielają postępowanie Izraelitów. Na pierwszy rzut oka wydaje się to paradoksem – Koryntianie byli przecież tak uduchowionymi ludźmi. Ich entuzjazm dla spraw Bożych nie miał sobie równych, nie brakowało im też darów duchowych. Pomimo to nie nawrócili się jeszcze z wielu grzechów – tolerując w swojej wspólnocie kazirodczy związek, frakcje i podziały, nieczułość względem ubogich, a nawet aktywny homoseksualizm.

Jak to możliwe? W jaki sposób tak wielkie błogosławieństwo może współistnieć z takim grzechem? Jedyna nasuwająca się tu odpowiedź to fakt, że Bóg jest nieskończenie miłosierny. Potępia wprawdzie każdy grzech, ale jednocześnie nie przestaje wylewać swojej łaski w nadziei, że pogrążony w grzechu człowiek da się nakłonić do pokuty i nawrócenia.

Myśl tę doskonale ilustruje przypowieść o synu marnotrawnym – a szczególnie jej część mówiąca o postawie starszego brata (por. Łk 15,11-32). Nie mamy wątpliwości, że ten syn przez cały czas był z ojcem, żyjąc pod jego troskliwą opieką. Z pewnością był też pracowitym i oddanym członkiem rodziny. Jednak pomimo tych wszystkich błogosławieństw starszy syn nie potrafił podzielić radości ojca z powrotu swego krnąbrnego brata, lecz okazał rozgoryczenie, zazdrość i brak litości. Reakcja na widok powracającego brata ujawniła tę mieszaninę dobra i zła, światła i ciemności, jaka kryła się w jego sercu.

I my możemy odkryć w sobie podobną mieszaninę dobra i zła – jak u starszego brata syna marnotrawnego i u wierzących z Koryntu – zwłaszcza jeśli nie badamy regularnie swego sumienia i nie zabiegamy o pojednanie z Bogiem. Możemy nawet w dobrej wierze przyjmować Eucharystię, nie zdając sobie sprawy, że naszymi słowami lub uczynkami rządzi rozgoryczenie, zazdrość, wywyższanie się nad innych.

Uczynki odsłaniają serce

Reakcja starszego brata może wydawać się gwałtowna i nieprzemyślana, jest jednak bardzo prawdopodobne, że nosił on w sobie surowe osądy i egocentryczne nastawienie na długo przedtem, zanim jego nieszczęsny brat zdecydował się wrócić do domu. Wystarczył tylko ten jeden fakt, by głęboko zakorzenione postawy wydobyły się, kipiąc, na powierzchnię. A kiedy już raz zostały uwolnione, zdominowały jego wizję ojca, brata, a nawet własnej zaszczytnej pozycji w rodzinie.

Czy nie brzmi to dość znajomo? Jeśli przyjrzymy się sprawom, które nas niepokoją czy wręcz wyprowadzają z równowagi, możemy w sobie samych odkryć podobną prawidłowość. Po głębszym zastanowieniu się to, co wcześniej wydawało się odosobnioną reakcją na jakieś pojedyncze wydarzenie – może nawet mające miejsce zaledwie na kilka chwil po spotkaniu z Jezusem u stołu Pańskiego lub wstaniu od modlitwy – okazuje się objawem głęboko zakorzenionej postawy, która jest chora i wymaga nawrócenia. Może, gdy sprawy nie toczą się tak, jak tego oczekiwaliśmy, ulegamy potrzebie usprawiedliwiania się za wszelką cenę, aby tylko dobrze wypaść w swoich lub cudzych oczach. Może nieoczekiwany odruch zazdrości w konkretnej sytuacji ma swoje źródło w egoizmie, zranionej dumie, lub niesprawiedliwym osądzie bliźniego.

Wszyscy wiemy, że każdy czyn sprzeczny z nauką Jezusa wymaga nawrócenia. Równie ważne jest jednak sięgnięcie do korzeni naszego grzechu. Duch Święty często wykorzystuje nasze grzeszne reakcje, aby pomóc nam zrozumieć, w jaki sposób grzech działa w naszym sercu. Jest On zainteresowany nie tyle pojedynczą reakcją, ile leżącym u jej podłoża grzechem oraz jego korzeniami.

To właśnie świadomość głębszych pokładów grzechu jest sednem metanoi, co po grecku oznacza nawrócenie. Metanoia to przemiana myślenia, i to przemiana na najgłębszym poziomie. Jest to nawrócenie nie tylko z pojedynczych uczynków, lecz także z grzesznych postaw i nawyków. Zakłada ono prośbę do Boga, aby udzielił nam łaski postawienia Jezusa w centrum naszych serc i umysłów, aby żadna z tych postaw nie mogła ponownie zdominować naszego życia.

Brat syna marnotrawnego potrzebował nawrócenia nie tylko z powodu swojej reakcji na powrót brata, ale również ze względu na głęboko zakorzeniony egoizm, który kazał mu zachować się właśnie w ten sposób. Także i nam Bóg pragnie udzielić łaski nawrócenia z naszych osobistych grzechów oraz nowego spojrzenia na życie – spojrzenia na siebie i innych z Bożej perspektywy. Patrząc w ten sposób, nie będziemy już zatrzymywać się nad czysto zewnętrznymi reakcjami, lecz dążyć do głębszego i pełniejszego nawrócenia, aż wreszcie powierzchowna skrucha ustąpi miejsca rzeczywistej przemianie serca.

Owoc, który trwa

Przypowieść o drzewie figowym przypomina nam, że Bóg Ojciec spodziewa się po nas owocu – czy to w służbie innym, czy w ewangelizacji, czy też w modlitwie wstawienniczej. List św. Pawła do wspólnoty w Koryncie jest ostrzeżeniem, że możemy utracić bliską więź z Bogiem, jeśli zlekceważymy głęboko zakorzenione w nas postawy grzechu.

Poprzez dar nawrócenia otrzymujemy duchową moc, która nas oczyszcza, przywraca do łaski Bożej i mobilizuje do służenia Bogu całym naszym życiem. Na tym polega prawdziwa metanoia. W ten również sposób wydajemy owoc, który trwa.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze.
Prosze zaloguj się i dodaj komentarz.

Komentarze

Powered by AkoComment 1.0 beta 2!

dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl