W
czerwcu 1924 roku zginął w wieku trzydziestu czterech lat George
Mallory jeden z największych alpinistów brytyjskich.
Zaginął bez wieści podczas trzeciej z kolei nieudanej próby
zdobycia Mont Everestu. Dopiero w 1999 roku członkowie innej
ekspedycji odnaleźli jego zamarznięte ciało zaledwie nieco
ponad 600 metrów od szczytu. Wkrótce
po zaginięciu Mallory’ego wydano na jego cześć uroczysty
bankiet. Uczestniczyli w nim także niektórzy z alpinistów,
którym udało się przeżyć niefortunną wyprawę. Pod koniec
bankietu jeden z ich grona wstał i spojrzał na zdjęcia Mallory’ego
i towarzyszy, wiszące na ścianach. Następnie ze łzami w oczach
zwrócił się w stronę wielkiego zdjęcia Mont Everestu. Mont
Evereście powiedział pokonałeś nas za pierwszym
razem, pokonałeś za drugim, pokonałeś za trzecim. Jednak przyjdzie
dzień, kiedy sam zostaniesz pokonany, ponieważ ty już nie urośniesz,
podczas gdy my tak!
Dla
wielu z nas Mont Everestem naszego życia jest nasz własny lęk. Góruje
nad nami, jak wielki, nieprzezwyciężony szczyt, paraliżując nasze
działania, prowadząc do przekonania, że żaden zysk nie jest wart
podjęcia ryzyka.
Naturalnie
każdy z nas od czasu do czasu doświadcza lęku. Istnieje jednak
poważna różnica między zwyczajnym lękiem, będącym nieodłączną
częścią życia w tym świecie, a paraliżującym lękiem, który
potrafi trzymać nas w niewoli przez całe lata. Jeśli i ty cierpisz z
powodu tego rodzaju lęku w postaci na przykład irracjonalnego
lęku przed ciemnością, przed poznawaniem nowych ludzi, przed porażką,
lub też jakiegokolwiek innego przytłaczającego lęku zachęcamy
cię do modlitwy słowami św. Pawła: Wszystko mogę w Tym, który
mnie umacnia (Flp 4,13).
Dar
lęku
Paradoksalnie
lęk jest bardzo pożytecznym darem Bożym. To właśnie lęk skłania nas
do ostrożności, do uwzględniania ryzyka, do troszczenia się o własne
bezpieczeństwo. Ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, wzywa do
rozsądku i roztropności.
Problem
zaczyna się wtedy, gdy pozwalamy, aby lęk popychał nas do szkodliwych
i nieuzasadnionych zachowań. Kiedy tak się dzieje, staje się
dominującym czynnikiem w naszym życiu, przejmuje nad nim kontrolę,
staje się filtrem, przez który przechodzą wszystkie nasze
myśli i uczucia.
Co
sprawia, że dar lęku wymyka nam się z rąk i zaczyna dominować nad
naszym życiem? Istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie, jednak
najistotniejszym czynnikiem są nasze wspomnienia. Pomyśl o wszystkich
bolesnych czy nawet tragicznych wydarzeniach przechowywanych w twojej
pamięci i wyobraź sobie, co by to było, gdyby choć jedno z nich
wraz z towarzyszącym mu lękiem było nieustannie obecne w
twojej świadomości, nękając cię i prześladując przez cały czas. Lęk
przed wciąż powracającym bólem nie pozwalałby nam cieszyć się
życiem. Trudno byłoby nam też podejmować nowe wyzwania w obawie, że
zakończy się to podobną porażką jak ta, która tak bardzo
zraniła nas w przeszłości.
Nic
więc dziwnego, że opisując diabła, św. Paweł stwierdza, że trzyma on
ludzkość w niewoli przez lęk, a konkretnie przez lęk przed śmiercią
przez bojaźń śmierci (Hbr 2,15). Jedną z najczęstszych
i najbardziej perfidnych strategii szatana jest żerowanie na naszych
bolesnych wspomnieniach. Z upodobaniem oskarża nas, wydobywając z
naszej pamięci wszystkie negatywne strony naszego życia, po to, by
sparaliżować nas duchowo, doprowadzić do depresji i odebrać chęć do
działania. Ze wszystkich broni z szatańskiego arsenału najczęściej i
najskuteczniej wykorzystywaną jest uczucie lęku.
Historia
Jakuba i Marii
Pomiędzy
Jakubem z zawodu lekarzem i jego żoną, Marią,
narastało poczucie oddalenia i wzajemnej wrogości. Borykali się z tym
przez pewien czas, aż wreszcie Maria miała już wszystkiego dosyć.
Pewnego dnia pozostawiła Jakuba i trójkę dzieci, aby już
nigdy do nich nie powrócić. Jakub czuł się zdruzgotany,
zwłaszcza że jak wkrótce odkrył nie miał do
kogo zwrócić się o pomoc. Większość znajomych unikała go, a
nawet zabraniała swoim dzieciom bawić się z jego córkami.
Dawni przyjaciele obmawiali go za plecami. Nawet rodzina trzymała się
na dystans. Nie było dosłownie nikogo, kto zechciałby go wesprzeć.
Wszyscy albo otwarcie uznawali go za nieudacznika, albo zachowywali
całkowitą obojętność.
Tak
więc on, lekarz, na którego pomoc medyczną i wsparcie w
chorobie liczyły setki pacjentów, nie potrafił uchronić przed
rozpadem własnego małżeństwa. Czuł się coraz bardziej bezradny i
przerażony. Jak poradzę sobie z wychowaniem trzech
dziewczynek? pytał sam siebie. Co wieczór kładł
się spać w poczuciu lęku, winy i wstydu, tęskniąc za śmiercią, a
nawet modląc się o nią.
Jednak
nie na tym kończy się ta historia. Po trzech miesiącach udręki Jakub
stwierdził, że nie jest w stanie dłużej żyć w ten sposób.
Doszedł do wniosku, że jeżeli nie spróbuje czegoś zmienić,
zniszczy swoją praktykę medyczną, wyobcuje ze środowiska własne
dzieci i zmarnuje swoje życie.
Widząc
Jakuba w coraz gorszym stanie, kolega ze szpitala poradził mu, aby
czytał w kółko czwarty rozdział Listu do Filipian. Dochodząc
do Pawłowego wyznania: Wszystko mogę w Tym, który mnie
umacnia, Jakub po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł cień
nadziei. Było tak, jakby ujrzał światełko na końcu tunelu. Odtąd
uczynił te słowa swoją codzienną modlitwą. Kiedy tak czytał wciąż na
nowo cały rozdział, także i inne słowa nabrały dla niego sensu i
zobaczył ich związek ze swoim życiem. Postanowił więc wziąć na serio
słowa Pawła i zastosować się do nich najściślej, jak potrafił. Oto
wyjątek z jego dziennika, który Jakub pisał w formie słów
Jezusa, skierowanych do niego: Jakubie, możesz radować się we
Mnie. Nie musisz niepokoić się o wychowanie dzieci. Nie lękaj się. Ja
jestem z tobą. Proś Mnie o pomoc. Zaufaj, że mój pokój
będzie strzegł twego życia i życia twoich dzieci. Po prostu czyń to,
co szlachetne i co zasługuje na uznanie. Pozwól Mi działać w
tobie tak, jak tego pragnę.
Czwarty
rozdział Listu do Filipian stał się dla Jakuba programem życia.
Stopniowo zaczął odzyskiwać poczucie własnej wartości. Uwierzył, że
jest w stanie poradzić sobie w życiu i wychować córki na
szczęśliwe, wartościowe kobiety. Lęk i poczucie winy zmniejszyły się
i w domu Jakuba znowu zapanowała atmosfera bezpieczeństwa i pokoju.
Jedna z córek wyhaftowała mu na urodziny serwetkę ze słowami
św. Pawła. Jakub zaczął też modlić się, aby Bóg pomógł
mu przebaczyć Marii oraz wyzbyć się gniewu i urazy w stosunku do
niej. Od odejścia Marii upłynęło już dziesięć lat, córki
Jakuba są dorosłymi kobietami, jego praktyka medyczna rozwija się
pomyślnie. A co najważniejsze, Jakub żyje w pokoju serca.
Ty
jesteś ze mną
Bóg
może uczynić dla każdego z nas to samo, co uczynił dla Jakuba. Może
uczynić wszystko łącznie z pokonaniem dławiącego nas lęku
mocą Ducha Świętego, który jest nam dany, aby nas umacniać i
pomagać w tym wszystkim, z czym nie poradzilibyśmy sobie sami.
Naturalnie jeszcze nie raz zdarzy nam się upaść. Przyjdą sytuacje,
kiedy lęk powróci i diabłu uda się na chwilę nas pokonać.
Jednak za każdym razem możemy powstawać i zaczynać od nowa
jeśli trzeba to nawet siedemdziesiąt siedem razy ponieważ
Duch Święty jest zawsze z nami, umacniając naszą wiarę w Jezusa.
Bracia
i siostry, Bóg chce, abyśmy uczyli się powtarzać: Zła
się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są
tym, co mnie pociesza (Ps 23,4). Chce wkładać nam w usta
słowa: Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się
lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? (Ps
27,1). A parafrazując słowa Psalmu 3 możemy jeszcze dodać: Wcale
się nie lękam tysięcy ludu, choć przeciw mnie dokoła się ustawiają
(por. Ps 3,7). Pragnienia szatana są natomiast dokładnie odwrotne.
Chce on zawładnąć naszym życiem i to w tym celu trapi nas niepokojem
i lękiem.
Jeśli
w jakiejś dziedzinie twego życia czujesz się zniewolony lękiem, to
może właśnie teraz jest czas, by stawić mu czoło. Może to właśnie
dzisiejszy dzień stanie się dla ciebie dniem zbawienia (por. 2 Kor
6,2). Z nadzieją i ufnością proś Ducha Świętego, aby obalał warownie
lęku w twoim życiu i otwierał twoje serce na uzdrawiającą moc Boga. Z
tą samą pewnością, jaka wypełniała św. Pawła, wyrusz, by zdobyć Mont
Everest twego lęku. Jezus ma wszelki sprzęt, który będzie ci
potrzebny do wspinaczki, a co więcej, On sam chce być twoim
towarzyszem drogi aż po szczyt.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze. Prosze zaloguj się i dodaj komentarz. Powered by AkoComment 1.0 beta 2! |