Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
ROZŁAM - CHARYZMATYCZNA SPECJALNOŚĆ? PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI   

1. Czy Odnowa charyzmatyczna ma problemy?

Każdy, kto rozejrzy się po mapie wyznaniowej naszego kraju, zauważy grupy, które kiedyś były katolickie, a od kilku lub kilkunastu lat nie są już katolickie, gdyż wystąpiły z Kościoła. Co ciekawe, chociaż takich grup jest dużo i są rozsiane po całej Polsce – od Wrocławia przez Warszawę, Kraków, Kielce, Kalisz, Nowy Sącz i wiele innych miejscowości po Szczecin i Gdynię – to zjawisko nie jest rozsiane równomiernie po wszystkich ruchach kościelnych w Polsce. Problem występowania z Kościoła jest skoncentrowany w jednym ruchu – i jest to niestety szeroko pojęty ruch odnowy charyzmatycznej.

Charyzmaty są wielkim błogosławieństwem i ciągle trzeba nam wracać do Pierwszego Listu świętego Pawła do Koryntian, żeby odkrywać, jakim wielkim darem są dla budowania Kościoła. Trzeba jednak wracać do tego listu, żeby odkrywać również, iż obdarowanie charyzmatyczne jest rodzajem ryzyka ze strony Pana Boga. Bóg swój dar składa w ręce grzesznych ludzi, a grzeszni ludzie miewają pokusy. Często przyczyną takiej pokusy są trudności z trwaniem w jedności w Kościele. Ktoś, kto otrzymał nadzwyczajne dary duchowe jest podatny na pokusę, aby przebywać wyłącznie wśród ludzi podobnie obdarowanych.

Dlatego trzeba rozmawiać o rozłamach w Odnowie charyzmatycznej i o trudnej jedności wśród charyzmatyków. Nie ma dzisiaj specjalnej potrzeby wygłaszania katechez na temat rozłamów podczas parafialnych rekolekcji, bo takich zjawisk w parafiach raczej nie ma. Nie ma naglącej potrzeby poruszania tematu rozłamów i odejść całych grup z Kościoła katolickiego w Neokatechumenacie albo w duszpasterstwach akademickich, albo wśród członków Akcji Katolickiej. Natomiast w środowisku Odnowy w Duchu Świętym – owszem, trzeba mówić o rozłamach: z takiego samego powodu, z jakiego temat ten poruszał św. Paweł lat prawie dwa tysiące temu w 1 Kor. Otóż nie jest to „problem katolicki” (w sensie: ogólnokatolicki) – jest to problem ruchu odnowy charyzmatycznej. Tak wyglądają realia wyznaniowe w Polsce ostatnich kilkunastu lat.

Znamienne, że ludzie skądinąd bardzo zaangażowani i rozmodleni potrafią nie zauważać wymagań dotyczących dobra i zła spisanych w Piśmie Świętym. Spójrzmy na katalog grzechów z Listu do Galatów:

„Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5,19-21).

Bardzo często polski charyzmatyk jest nieświadomy istnienia takiego grzechu jak rozłam. Kiedy jego wzrok pada w Piśmie Świętym na słowo „rozłam”, kojarzy mu się ono raczej z problemem sprzed dwudziestu wieków, ale nie z czymś, z czym można się spotkać dziś. Nie trzeba daleko szukać, żeby wśród członków odnowy charyzmatycznej znaleźć ludzi, którzy dobrze się czują w gronie tych, którzy odeszli od Kościoła katolickiego, a nawet często razem z nimi świętują. Nie rozumieją, dlaczego nie mieliby świętować i chwalić Boga z tymi, którzy dokonali rozłamu i odeszli z Kościoła – bo przecież łączy ich charyzmatyczny sposób uwielbienia!

Zróbmy sobie rachunek sumienia. Rozłam, jak wskazuje rozejrzenie się po panoramie wyznaniowej w Polsce ostatnich kilkunastu lat, jest niestety specjalnością charyzmatyczną. To jest zjawisko, które rzadko występuje poza odnową. Może zdarzyć się w Ruchu Światło-Życie (ale raczej wówczas, gdy dotarły tam specyficzne formy zachowań i modlitwy charyzmatycznej). Może zdarzyć się we wspólnotach niezrzeszonych w Koordynacji Ruchu Odnowy w Duchu Świętym (ale jeśli te wspólnoty praktykują duchowość charyzmatyczną). Poza tym środowiskiem taki grzech rzadko się zdarza. Jest to więc nasz problem, problem charyzmatyków, a więc to my powinniśmy się zabrać za jego rozwiązanie.

Weźmy przykład Wrocławia: o ile przeciętny wrocławianin, który nie miał kontaktu z odnową charyzmatyczną, zapewne nawet nigdy nie słyszał o żadnych odejściach grup modlitewnych z Kościoła, o tyle wśród członków Odnowy jest inaczej. Wśród ludzi z odpowiednio długim stażem charyzmatycznym praktycznie wszyscy mają znajomych z dawnych lat, kolegów, przyjaciół, z którymi utrzymują kontakty koleżeńskie – ale już nie w jednym Kościele. Świadczy to o tym, że rozłam jest problemem charyzmatycznym. Aby być wiernym językowi biblijnemu, nie powinno się nawet określać tego jako problem charyzmatyków, lecz jako grzech charyzmatyków. W listach Apostoła Pawła próżno by szukać takich określeń, jak „problem”, „kłopot”, „zjawisko”, „fenomen”, „nurt”, „prąd” czy „trend”. Święty Paweł nazywał rzecz po imieniu: rozłam jest grzechem, a „ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą”.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * ** * * *

Poniżej załączono garść przykładów problemów środowiska odnowy charyzmatycznej w Polsce. Przy dalszej lekturze trzeba pamiętać, że w żadnym sensie nie jest to lista, spis ani wykaz takich problemów: są to tylko przykłady, jakie może zdobyć każdy, siedząc za biurkiem przy komputerze. Po obraz całościowy trzeba się zwrócić do kompetentnych osób zajmujących się Odnową charyzmatyczną na poziomie ogólnokrajowym.

2. Od Bałtyku po gór szczyty…

  • Gdynia

Rozpoczynamy nasz przegląd od Gdyni. Oto co się tam wydarzyło 10 lat temu:

„Kościół Chrześcijański «Nowe Przymierze» – wyodrębnił się po ostrym konflikcie liderów świeckich z hierarchią Kościoła katolickiego w 1995 r. […]. Liderzy postanowili zerwać swoją zależność od Kościoła i wraz ze swoimi zwolennikami opuścili jego struktury. Od tego czasu grupa nieprzerwanie działa na terenie Trójmiasta. Członkowie kościoła organizują chrześcijańskie festyny, imprezy w domach dziecka, w szpitalach dziecięcych, prowadzą działalność wśród młodzieży”[1].

Kościół został zarejestrowany w 1996 r.[2].

„[Zaproszony na początku lat dziewięćdziesiątych przez katolików w ramach współpracy z ruchem Młodzież z Misją] Jerry Dean pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce mieszka od 11 lat. Założyciel «Misji Barnaba» [niekatolickiej organizacji w Gdyni], autor książek i nauczyciel słowa Bożego”[3].

„Organizacja ekumeniczna «Barnaba» z Gdyni organizowała w różnych miejscach Polski spotkania, których szczytnym celem było zjednoczenie rozproszonych chrześcijan w Duchu Świętym niezależnie od wyznania. Czas pokazał, że wielu katolików poprzez te spotkania skłoniło się ku Kościołowi zielonoświątkowemu, a rzekomy ekumenizm okazał się prozelityzmem. Ofiarą tak pojętego «ekumenizmu» padła grupa z [dzielnicy Pabianic] Bugaju[4].

  • Kalisz

Szczególnie interesujący jest przypadek Kalisza, a to ze względu na niezwykła liczbę ludzi, którzy odeszli od Kościoła katolickiego (początkowo podawano nawet liczbę 500 osób):

Kaliska wspólnota Odnowy w Duchu Świętym «Emmanuel» w czerwcu 1997 r. opuściła Kościół rzymskokatolicki”. Lider grupy od 1995 r. był etatowym pracownikiem Odnowy w Duchu Świętym[5]. Lider mówi: „Moje poglądy religijne zawsze różniły się od doktryny katolickiej, ale na początku nie wiedzieli o tym ani członkowie Odnowy, ani księża nią kierujący”[6].

„Teraz [wspólnota] odprawia nabożeństwa w sali wynajmowanej od Kościoła zielonoświątkowego. Liczy blisko 500 osób. Zarejestrowała się [14 stycznia 1998 r.] w departamencie wyznań MSW jako Kościół Chrześcijański «Miecz Ducha»”[7]. Obecnie kongregacja liczy 352 członków, w spotkaniach zboru uczestniczy około 450 osób[8].

„«Miecz Ducha» reprezentuje nurt ruchu wiary związany z Ulfem Ekmanem z Upsali”[9].

  • Kamienna Góra

To przykład mniejszej miejscowości: odejścia od Kościoła zdarzają się nie tylko w metropoliach!

Z grupy Odnowy w Duchu Świętym w Kamiennej Górze w połowie lat dziewięćdziesiątych doszło do dwóch odejść członków tej grupy: raz do Kościoła zielonoświątkowego, drugi raz założono „wolny kościół”. W końcu były duszpasterz grupy sam został pastorem Kościoła zielonoświątkowego[10].

  • Kielce

Przypadek kielecki jest szczególnie ważny ze względu na nadzwyczajną aktywność w następnych latach powstałej tam w 1992 roku grupy.

„Od 1992 roku działa i ewangelizuje w Kielcach wspólnota religijna nosząca dziś nazwę «Wieczernik». Członkowie tej wspólnoty odłączyli się od Kościoła katolickiego i pozostają poza Kościołem. Wyrośli ze wspólnoty modlitewnej Odnowy w Duchu Świętym. Wykorzystują istniejące struktury Kościoła. Wchodzą do wnętrza wspólnot modlitewnych i najbardziej aktywnych wprowadzają do swojej wspólnoty”[11].

Jeden z liderów «Wieczernika» „przez wiele lat związany był z Ruchem Światło-Życie i Odnową w Duchu Świętym. Przez 12 lat był liderem wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Od samego początku istnienia Kościoła Chrześcijańskiego «Wieczernik» jest jego członkiem i współzałożycielem. Obecnie jest starszym Kościoła Chrześcijańskiego «Wieczernik» w Kielcach”[12].

  • Koszalin

Także w Koszalinie działa z wielką aktywnością wspólnota powstała wskutek odejścia od Kościoła Katolickiego:

„Centrum Chrześcijańskie «Woda Życia» wyłoniło się z katolickiego ruchu oazowego przy kościele św. Krzyża w Koszalinie. Inicjatorem wyjścia z grupy z Kościoła katolickiego był obecny pastor wspólnoty”[13].

A oto wrażenia z wizyty w Koszalinie:

„[…] odwiedzamy w Koszalinie zaprzyjaźniony Kościół. Siedziba imponująca – w odremontowanym pofabrycznym baraku wspaniały kompleks konferencyjny. Sala na 200 osób ze sceną, księgarnia, bilard. Plus profesjonalny zespół muzyczny”[14].

  • Kraków

Dzisiejszy pastor niezależnego kościoła wolnych chrześcijan w Krakowie wyznaje:

„Należałem do takiej właśnie grupy, która powstała w 1985 roku na bazie wspólnoty dominikańskiej. «Miriam» na początku była wspólnotą w pełni katolicką. Przeszła przez cztery różne parafie – kiedy była usuwana z jednej, szła do drugiej – aż do momentu, kiedy w 1991 roku wyszła z Kościoła katolickiego, bo nie mogła znaleźć opiekuna kościelnego.

Gdy pada pytanie do pastora: „Czy kiedy wspólnota charyzmatyczna, do której Pan należał, znalazła się na zewnątrz Kościoła katolickiego, przekształciła się ona w obecny Kościół Jezusa Chrystusa?” – pastor wyjaśnia:

„Rozeszła się w trzech kierunkach. Jedna grupa po latach wróciła do Kościoła katolickiego. Druga grupa przyłączyła się do Kościoła zielonoświątkowego. Trzecia to ta, w której jestem obecnie pastorem [Kościół Jezusa Chrystusa w Krakowie]”[15].

Skutek duchowych przemian tego typu jest następujący:

„Kościół Wiary z siedzibą w Krakowie (dawniej Kościół Jezusa Chrystusa, zarejestrowany w 1996) tworzy obecnie 7 zborów. Kościół ten zainicjowała grupa osób z Odnowy w Duchu Świętym, która w 1991 roku podjęła decyzję o wyjściu z Kościoła rzymskokatolickiego”[16].

„«Kościół Jezusa Pasterza» z Krakowa [należy do wspólnot], które poddane swoim «charyzmatycznym» liderom opuściły Kościół, by stworzyć własne, niezależne struktury organizacyjne oraz własną doktrynę wiary”[17].

  • Kuźnia Raciborska

Miejscowy duszpasterz katolicki wspomina:

„Kiedy przyszedłem do Kuźni [w 1996 r.], świeży był u nas problem wystąpienia z Kościoła grupy parafian, którzy wcześniej należeli do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Osoby te założyły własną grupę religijną i spotykają się do dziś. Jest to tragedia i wielka rana na naszej wspólnocie parafialnej, ale ona zmobilizowała nas do jeszcze intensywniejszej pracy duszpasterskiej, zwłaszcza z młodzieżą na terenie szkoły i parafii”[18].

  • Kwidzyń

Kwidzyń może reprezentować liczne mniejsze miejscowości, gdzie wydarzyły się odejścia od Kościoła katolickiego, których nikt na piśmie nie odnotował. Tu jednak można znaleźć notkę, w której opisano „Kościół w Kwidzynie [zarejestrowany w 1998 r.], którego twórcy wywodzili się z ruchu oazowego[19].

  • Lublin

W Lublinie istnieje jedna z najstarszych wspólnot utworzona przez byłych katolików zaangażowanych w ruch odnowy Kościoła, którzy później opuścili swój Kościół:

„Wspólnota Chrześcijańska «Pojednanie» ma swoje korzenie w Ruchu Światło-Życie, działającym od 1982 przy kościele akademickim w Lublinie. Animatorzy ruchu nawiązali kontakt z protestancką grupa misyjną Campus Crusade for Christ. […]

W Polsce Campus został zarejestrowany jako Ruch Nowego Życia w 1992 r. Początkowo, nim uzyskał samodzielność legislacyjną, wspomagał działalność katolickiego Ruchu Światło-Życie[20].

„Zalążek Wspólnoty Chrześcijańskiej «Pojednanie» w Lublinie stanowiły osoby należące do Ruchu Światło-Życie działającego przy duszpasterstwie akademickim. W 1989 roku część grupy odeszła od Kościoła rzymskokatolickiego i założyła niezależną wspólnotę religijną [zarejestrowaną w 1991 r.]. W 1996 roku ze wspólnoty «Pojednanie» wyłonił się Kościół Nowego Przymierza”[21].

  • Nowy Sącz

W diecezji krakowskiej dochodziło do odejść nie tylko w stolicy diecezji:

Nowosądecka wspólnota Odnowy w Duchu Świętym «Filadelfia» […] w ciągu 20 lat istnienia przechodziła różne koleje – od entuzjastycznego rozwoju, gdy na spotkania modlitewne przychodziło ok. 400 osób, po bolesne doświadczenie rozłamu, gdy duża część grupy w 1992 r. odeszła do Kościoła zielonoświątkowego”[22].

„Grupa «Nowe Jeruzalem» z Nowego Sącza [należy do wspólnot], które poddane swoim «charyzmatycznym» liderom opuściły Kościół, by stworzyć własne, niezależne struktury organizacyjne oraz własną doktrynę wiary”[23].

  • Pabianice

Przykład wspólnoty pabianickiej stał się ostatnio głośny, po tym jak trafił na łamy prasy ogólnopolskiej:

„Chrześcijański Kościół «Dobra Nowina» – [został] zapoczątkowany przez ośmioosobową grupę wiernych z Pabianic, wywodzących się z Ruchu Światło-Życie oraz wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Grupa ta rozpoczęła działalność w roku 1993. […] Ostateczna rejestracja nastąpiła w 1997 roku. Obecnie grupa liczy około 50 osób”[24].

„Pastor Mariusz – dziesięć lat temu jako młody kleryk prowadził przy pabianickiej parafii grupę oazową. Tuż przed święceniami zrzucił sutannę i odszedł z Kościoła katolickiego. Pociągnął za sobą całą grupę – ok. 30 osób. Część została z nim do dziś […]. Przez trzy lata przez «Dobrą Nowinę» przeszło ok. 100 osób. Zostało ok. 50 […]. Pabianicka «Dobra Nowina» współpracuje z bliźniaczymi [wspólnotami] w Kaliszu i Koszalinie”[25].

Byli członkowie grupy wspominają:

„25 marca 1992 r. założyliśmy grupę Odnowy w Duchu Świętym w Pabianicach, nadając jej nazwę «Zwiastowanie» […]; odbyło się pierwsze seminarium Odnowy w Pabianicach w październiku 1992 […]. Pojawił się [animator], który wyszedł z inicjatywą utworzenia grupy Odnowy na [pabianickim osiedlu] Bugaju w parafii p.w. Miłosierdzia Bożego. Nowa grupa szybko zdobyła popularność. Niektórzy chodzili równocześnie na dwa spotkania. Cała grupa uczestniczyła w spotkaniach Kościoła zielonoświątkowego bez żadnych konsultacji ze swoim proboszczem. To sprawiło, że fałszywy ekumenizm zniszczył katolicki charakter tej grupy. Zaczęło się od odrzucenia kultu obrazów, a później również dogmatów katolickich. Grupa coraz bardziej skłaniała się ku Kościołowi zielonoświątkowemu. […] Po latach założyli jeden z tzw. wolnych kościołów, któremu nadano nazwę Dobra Nowina”[26].

  • Racibórz

Sytuacja wspólnoty z Raciborza jest o tyle nietypowa, że problemy tu występujące sygnalizowane są w pismach sąsiedniej diecezji:

OŚWIADCZENIE METROPOLITY KATOWICKIEGO
DOTYCZĄCE DZIAŁALNOŚCI TZW. GRUPY RACIBORSKIEJ
(Katowice, 5 czerwca 2001 r.)

„Od dłuższego czasu w kilku miastach archidiecezji katowickiej działają wspólnoty związane z tzw. grupą raciborską wywodzące się z grup Odnowy w Duchu Świętym. Z wypowiedzi osób odpowiedzialnych, które brały udział w tych spotkaniach, wynika, że nie wszystko tam odbywa się zgodnie z nauką Kościoła katolickiego. Spotkania te mają miejsce w pomieszczeniach niesakralnych, takich jak szkoły, akademiki, teatry, kina i domy prywatne w niedzielne przedpołudnie bez udziału duszpasterza. Niektórym zastępują niedzielną Mszę świętą. Jest to nie do przyjęcia w Kościele katolickim. Przestrzega się wiernych przed działalnością tej grupy.

Katowice, 5.06.2001 rok, VA I-6482/01, oświadczenie przesyła się do wiadomości duszpasterzy archidiecezji katowickiej”[27].

Dnia 5 XII 2003 r. odczytano w diecezji katowickiej dodatkowy list w sprawie grupy raciborskiej[28]:

„Przed Bożym Narodzeniem 2003 roku wydział duszpasterstwa ogólnego kurii katowickiej polecił «odczytać z ambony tam, gdzie ten problem istnieje», następujący tekst: «[…] Powiadamiam, że świadome, dobrowolne i czynne zaangażowanie się w działalność tzw. grupy raciborskiej w obecnej sytuacji prowadzi do zerwania więzi z Kościołem katolickim»”[29].

„Różne mniejsze wspólnoty związane z tzw. grupą raciborsko-krapkowicką [należą do grup], które poddane swoim «charyzmatycznym» liderom opuściły Kościół, by stworzyć własne, niezależne struktury organizacyjne oraz własną doktrynę wiary”[30].

  • Rzeszów

W tym przypadku informacja jest krótka, choć nie mniej ciekawa:

„Kościół Jezusa Chrystusa Syjon w Rzeszowie (zarejestrowany w 1997 r.) został utworzony przez grupę osób spotykających się w ramach Wspólnoty Modlitewno-Ewangelizacyjnej. W 1996 roku podjęto decyzję o «zalegalizowaniu działalności» poza Kościołem katolickim”[31].

  • Strzelce Krajeńskie

W przypadku Strzelc Krajeńskich cofamy się aż do końca lat osiemdziesiątych, a więc do początków sygnalizowanego tu problemu:

„W latach 1988-89 […] miasteczko Strzelce Krajeńskie przeżyło miniprzebudzenie, gdzie około setki młodych ludzi przyjęło Pana Jezusa Chrystusa do swego serca. Wielu z nich zostało wypełnionych Duchem Świętym. Inni doświadczyli Bożego uzdrowienia czy też dotknięcia. W tej grupce ludzi, spotykającej się wpierw w «salkach» jako Odnowa w Duchu Świętym upadanie pod mocą Ducha Świętego, mówienie językami czy prorokowanie nie było czymś nadzwyczajnym. […] Przejdźmy do roku 1991 – wtedy to około 20-osobowa grupka ludzi poczuła prowadzenie, by założyć niezależny kościół. Dziś członkowie tej społeczności są aktywnymi członkami rozwijających się kościołów (m.in. Kościół Chrześcijański «Arka» w Poznaniu; Wspólnota «Słowo Życia» we Wrocławiu; Kościół «Słowo Życia» w Szczecinie; Kościół Chrześcijański w Warszawie)”[32].

  • Warszawa

Oto jak wyglądało pewne warszawskie „przebudzenie charyzmatyczne” widziane oczami późniejszego krytyka Kościoła katolickiego:

„Kilka lat temu w [katolickiej] parafii warszawskiej przy ulicy Gwiaździstej wybuchło przebudzenie, które zanim zdążyło się rozwinąć, zostało zgaszone przez biskupów i księży […]. Kilkanaście młodych osób, które zdążyły zasmakować, jak dobry jest Pan, odeszło od «kościoła katolickiego». Co się działo w parafii przy ulicy Gwiaździstej? […] Ksiądz w czasie mszy modlił się w językach i wypędzał demony. Usługujący do mszy leżeli pod mocą Bożą tuż pod ołtarzem. Obecność Boża zatrzymywała uwielbiających aż do nocy. Na te zgromadzenia zaczęli przychodzić zielonoświątkowcy, którzy pod wrażeniem tego, co widzą, zaczęli przystępować nawet do sakramentów. Kochającym tradycję bardziej niż Jezusa zaczęło się to nie podobać. [Obecny pastor] został oskarżony o bycie członkiem sekty «Jezus jest Panem», chociaż wówczas był naprawdę lojalnym katolikiem, tyle że kochającym Jezusa. Został wyłączony z kościoła [katolickiego]. […] [Założony przez niego] Kościół dziś liczy ponad 100 osób”[33].

Inaczej wspomina tę sytuację była uczestniczka tych spotkań:

„Zaczęłam również chodzić na spotkania Odnowy w Duchu Świętym. Raz w tygodniu, ale stamtąd czerpałam najwięcej. Bardzo często klękałam na środku, żeby inni się nade mną pomodlili, w różnych moich intencjach. […] Na początku byli jedną z katolickich wspólnot charyzmatycznych działających przy warszawskich parafiach. Może tylko wyróżniali się swoim wyjątkowym zaangażowaniem i tym, że głosili słowo Boże ze szczególną mocą. Dlaczego odeszli z Kościoła katolickiego?”[34].

Jeszcze inaczej oczywiście opisuje to ówczesny duszpasterz:

„W mojej wspólnocie zjawił się pewien człowiek, który stopniowo angażował do swego sposobu myślenia inne osoby. Jego kontakt z tzw. wolnymi kościołami sprawił częściowe przejęcie przez pewną część członków grupy założeń tych instytucji. Nie zdawałem sobie sprawy z ich przekonań i nie reagowałem od razu. […] Rozumowanie moje okazało się całkowicie błędne, ponieważ milczenie kapłana było uważane za przyzwolenie i duża część wspólnoty modlitewnej zaczęła żyć w chaosie. […] Wtedy dopiero zdecydowałem się na ostre cięcia i […] podkreśliłem znaczenie jedności z Kościołem i posłuszeństwa biskupowi. Wówczas u ludzi tych pojawił się straszny bunt. […] Zawiązali inną wspólnotę poza Kościołem. Wzajemnie umacniali się tam w nauczaniu, które totalnie burzy jedność”[35].

I dodatkowe spojrzenie na tę sytuację sprzed lat:

„W końcu 1996 roku zaprosiliśmy do naszej wspólnoty Andrzeja Stepanowa, studenta wydziału teologii ATK […]. Przewodniczył modlitwom i bardzo często prowadził nauczania. Od początku byliśmy właściwie grupą modlitewną. Z chwilą pojawienia się Andrzeja różnorodność wcześniejszych form modlitwy praktycznie znikła na rzecz spontanicznie odmawianych dziękczynień i uwielbień. […] W trakcie tych «modlitw» wiele osób doznawało «spoczynku w Duchu». Posługa Andrzeja tym charyzmatem polegała na dmuchaniu, krzyczeniu i tym podobnych praktykach. Na spotkaniach Andrzej wielokrotnie dokonywał (wspólnie z dowolnymi osobami) «egzorcyzmów». Zachęcał do tego wszystkich uczestników. […] Dostrzeżone owoce ich działania wśród nas to: młodzież przygotowująca się do bierzmowania, a będąca pod ich wpływem, zaniedbała spotkania formacyjne; widoczny jest proces odchodzenia od Kościoła części osób; w kilku przypadkach nastąpiło rozbicie relacji rodzinnych; zmniejsza się możliwość konstruktywnego dialogu z Kościołem; osoby uczestniczące w tych spotkaniach przyznają się, iż ich stan duchowy i psychiczny uzależniony jest od uczestnictwa w intensywnej modlitwie. […] Pragniemy przedstawić kilka faktów, aby wzmóc naszą czujność co do działania tej i podobnych osób w ramach Odnowy czy innych grup naszego Kościoła”[36].

  • Wrocław

Spojrzenie na Wrocław zaczniemy od wspomnień uczestnika jednej z grup modlitewnych:

„Przez blisko pięć lat wzrastałem duchowo we wspólnocie Ruchu Światło-Życie, działającej przy kościele: tu oddałem po raz pierwszy swe życie Jezusowi – przyjmując Go jako Pana i Zbawiciela, tu stawiałem pierwsze kroki na drodze wiary, umacniany w tym przez wiele sióstr i braci. Nigdy nie sądziłem, iż będę musiał opuścić tę wspólnotę… Niestety, jednak dokładnie dwa lata temu dokonał się tu rozłam, w wyniku którego powstała «wspólnota Syjon», i tam też się znalazłem […]”[37].

Posłuchajmy głosu jednego z duszpasterzy:

„[Rozłam:] dosyć bolesny temat. W przypadku [ul.] Stysia [we Wrocławiu, gdzie znajduje się parafia o. jezuitów] nie są to pojedynczy ludzie, ale cała grupa. Co gorsza, ta grupa staje się powoli sektą. […] Okazuje się, że raz zerwana więź z Kościołem powoduje coraz większy ruch odśrodkowy, tzn. coraz większe odejście – najpierw niezależna wspólnota, później nowy chrzest, następnie jakieś dziwne wieczerzowanie, a co będzie dalej? […] Przyznam, że ciężko przeżyłem tamto odejście młodzieży, tym bardziej że byli to ludzie, z którymi byłem na oazie w Twardogórze i których bardzo lubiłem”[38].

We Wrocławiu istnieją cztery zarejestrowane tak zwane wolne kościoły wywodzące się ze wspólnot katolickich liczące w sumie wiele setek osób:

1) Kościół Boży w Chrystusie powstał kilkanaście lat temu – w dużej części z byłych oazowiczów, na bazie współpracy ekumenicznej diecezjalnych diakonii Ruchu Światło-Życie. Jedną z pierwszych grup Faith Movement w Polsce „była założona w 1983 roku przez Amerykanina polskiego pochodzenia wspólnota «Słowo Życia» we Wrocławiu, która obecnie znajduje się w strukturach Kościoła Bożego w Chrystusie”[39]. (Amerykanin ten rozpoczynał działalność we Wrocławiu w latach osiemdziesiątych przy diakonii Ruchu Światło-Życie).

2) Kościół „Wrocław dla Jezusa” liczący ponad 100 osób, animowany jest przez pastora, absolwenta teologii katolickiej, byłego animatora Ruchu Światło-Życie. Ten „wolny kościół” powstał na bazie dwóch wspólnot postoazowych (jedną z nich była grupa „Syjon”), a jego początki sięgają połowy lat dziewięćdziesiątych.

„«Wrocław dla Jezusa» [zarejestrowany w 1995 r.] to dawniejszy «Adonai», Kościół Chrześcijan we Wrocławiu, [po połączeniu] z działającą niezależnie charyzmatyczną wspólnotą «Syjon» z Odnowy w Duchu Świętym. To ostatnie wydarzenie po raz kolejny dowodzi silnych powiązań między światem ewangelicznych chrześcijan z ewangelikalnymi środowiskami katolickimi”[40].

3) Kościół Wolnych Chrześcijan „Kanaan” ma za pastora byłego animatora przyparafialnej, charyzmatycznej grupy postoazowej. Kościół powstał na bazie części tej wspólnoty 8 lat temu[41].

4) Kościół „Vineyard” to grupa również ze sprawującym funkcję pastora byłym liderem przyparafialnej charyzmatycznej grupy postoazowej i również absolwentem teologii katolickiej. Kościół powstał na bazie części tej samej wspólnoty postoazowej kilka lat temu[42].

O Kościele „Kanaan” można było ostatnio przeczytać w prasie wrocławskiej:

„Kościół Kanaan powstał we Wrocławiu w 1996 roku z grupy wiernych należących do katolickiej wspólnoty odnowy w Duchu Świętym […]. Na początku jego członkowie mówili o sobie «Wolni Chrześcijanie». Na spotkania modlitewne kościoła użyczają im zielonoświątkowcy. […] Według podobnych nauk co Kościół Kanaan działają inne protestanckie wspólnoty, np. Wrocław dla Jezusa czy Kościół Wolnych Chrześcijan i Kościół Boży w Chrystusie […]; zdaniem prowadzonego przez dominikanów ośrodka informacji o sektach niektóre z tych grup charakteryzuje też silna nienawiść do Kościoła katolickiego i naśmiewanie się z kultu maryjnego”[43].

A oto pewne wspomnienie dotyczące działalności misyjnej Kościoła „Kanaan”:

„Problemy zaczęły się w 1997 roku, […] gdy przyjechała grupa młodzieży z gitarami. Zatrzymali się u księdza na plebani, śpiewali podczas mszy. Potem wynajęli willę, do której zapraszali młodzież na spotkania biblijne”[44].

Opisane trudności pogłębia fakt, że nie zawsze można doradzić katolickim wiernym bezwarunkowe opieranie się w tej kwestii na duszpasterzach. W diecezji legnickiej w latach '90 dwóch księży – opiekunów grup Odnowy charyzmatycznej odeszło od Kościoła katolickiego do zboru zielonoświątkowców. Jeden z nich, ks. Dariusz był wikarym parafii w Kamiennej Górze. Kiedy osoby z grupy Odnowy odeszły do zboru zielonoświątkowego, on poszedł za swoimi owieczkami – i został w zborze. Dziś jest pastorem Kościoła zielonoświątkowego. Odejścia księży z grup Odnowy do wspólnot zielonoświątkowych (lub innych, im pokrewnych) zdarzyły się też w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej w roku 2004. Jeden z tych księży, ks. Jarosław zaczynał w 1998 r. jako wikary w Zielonej Górze, potem był Głogów, wreszcie Żary. Stworzył grupę Odnowy Charyzmatycznej, nazwali się Misericordia. Dziś chce założyć własny kościół[45].

Wymienione wyżej odejścia od Kościoła katolickiego z grup charyzmatycznych lub oazowych zostały wybrane z wielu innych na podstawie jednego tylko kryterium: zostały udokumentowane w druku lub w sieci. Obok nich od lat dziewięćdziesiątych wydarzyło się wiele odejść nigdzie nie opisanych, jak np. na Dolnym Śląsku i w okolicach: odejścia w Gliwicach, Legnicy, Polkowicach, Trzebnicy, Boguszowie-Gorcach, Ząbkowicach, Żarach oraz inne (nie wspomniane tu) odejścia ze wspólnot wrocławskich. A przecież także w innych regionach Polski były takie rozłamy.

3. Kto pyta, nie błądzi

Obok szczegółowych wspomnień lub obserwacji dotyczących odejść z Kościoła w konkretnej wspólnocie charyzmatycznej znaleźć można uwagi ogólniejsze, podsumowujące zjawiska typowe dla takich odejść z Kościoła katolickiego.

a. Czy właściwie prowadziliśmy ekumenizm?

„W [protestanckich] zborach ewangelikalnych i zielonoświątkowych można spotkać wiernych, którzy wcześniej byli katolikami i zetknęli się z RŚŻ [Ruchem Światło-Życie] lub nawet pełnili w nim funkcje animatorów. Brak jest dokładnych danych statystycznych, wiadomo jednak o przypadkach «dezercji» z katolicyzmu w Warszawie, Wrocławiu, Bielsku-Białej, Gliwicach, Krakowie, Lublinie i wielu innych ośrodkach. Obok pojedynczych konwersji zdarzały się też grupowe wystąpienia z Kościoła katolickiego. Znany jest kazus postoazowej grupy […] Lubelskie Stowarzyszenie Chrześcijańskie «Pojednanie». Wydarzenia te rzucają jakiś cień na ekumenizm, który był realizowany w RSŻ”[46].

b. Głosy duszpasterzy

„Głos kościelnego asystenta szkoły ewangelizacji (Kraków 1982/83) oddaje klimat, jaki panował w RŚŻ [Ruchu Światło-Życie] wokół współpracy z ruchem CCC [Campus Crusade for Christ] […]: «Zwracam uwagę na pewne niebezpieczeństwa […]: całość przygotowanych przez [braci odłączonych] materiałów drukowanych, pogadanek, atmosfery, miała wydźwięk protestancki, w niektórych momentach obcych katolickiej tradycji. Mogło to powodować niepokój. Dla młodych zachłystujących się oryginalnością i nowością mogło to spowodować podświadomie nawet odrzucenie pewnych tradycji katolickich, np. form duchowości, modlitwy, przekazu wiary»”[47].

c. Niepokój wewnętrzny ruchu Odnowy w Duchu Świętym

„Charyzmat w Kościele poddany jest posłudze pasterzy. Lekceważenie tej zasady przynosiło w przeszłości i przynosi współcześnie bolesne dla Kościoła skutki rozdarcia, odpadania grup i jednostek od jedności Kościoła”[48].

„Zdarza się, że grupy Odnowy w Duchu Świętym powodują podziały i zamieszanie, stają się zarzewiem zgorszenia […]. Są też grupy, które już odpadły od Kościoła […]. Tworzenie własnej wizji «Kościoła otwartego», ponadkonfesyjnego, dla wielu wspólnot stało się początkiem ich upadku. […] Krytykowanie Kościoła hierarchicznego (księży, biskupów, papieża), wprowadzanie indyferentyzmu religijnego, brak właściwej katechezy oraz uprawianie ekumenizmu «na własną rękę» zaprowadziło już kilka grup charyzmatycznych do zerwania więzi z lokalną wspólnotą parafialną, a co za tym idzie, z całym Kościołem.

Przykładem takiego postępowania mogą być byłe grupy Odnowy, znane dziś jako wolne kościoły, do których należą m.in. Kościół Chrześcijański «Nowe Przymierze», wspólnota «Wieczernik», Apostolski Kościół Wolnych Chrześcijan «Kanaan», Kościół Chrześcijański «Miecz Ducha» w Kaliszu, Wspólnota Chrześcijańska «Pojednanie» czy Chrześcijański Kościół «Dobra Nowina»”[49].

W Ruchu Odnowy w Duchu Świętym „wylicza się jeszcze jedno [zagrożenie]. Polega ono na odejściu od Kościoła katolickiego. Nie ma wprawdzie szczegółowych danych statystycznych co do osób, które opuściły Kościół katolicki. Przyznaje się jednak, że zjawisko takie istnieje”[50].

d. Refleksje Ruchu Światło-Życie

„Można nadto z bólem wykazać, że odejściom niektórych wspólnot najpierw z ruchu oazowego, a później nieraz nawet z Kościoła – towarzyszyła niechęć do czci maryjnej”[51].

e. Spojrzenie z zewnątrz, spoza Kościoła katolickiego

„Liczne zarejestrowane obecnie wspólnoty protestanckie to byłe wspólnoty ruchu Odnowy w Duchu Świętym. […] Choć biograficzne korzenie wielu liderów ewangelikalnych zborów tkwią w katolickiej Odnowie charyzmatycznej, to nie tylko ona jest «źródłem» dla nowych ewangelikalnych wspólnot. Wiele z nich działało aktywnie także w Ruchu Światło-Życie[52].

„Zaangażowani [w Ruch Światło-Życie i w ruch Odnowy w Duchu Świętym] katolicy często czytają ewangelikalną literaturę pobożnościową, przejmują często najnowsze nowinki religijne, o czym świadczy tło wielu z przytaczanych podziałów, jak i fakt, że odłączone wspólnoty katolickie znajdujemy wśród najnowszych przebudzeń ewangelikalnego świata (np. Toronto czy Ruch Wiary)”[53].

„Choć ze środowiska oaz wywodzi się minimalna liczba konwersji (można mówić o liczbie od pięciuset do tysiąca «oazowiczów», którzy przeszli na protestantyzm różnych konfesji), jednak zjawisko to potraktowane zostało jako kluczowy argument przeciwko kontynuacji związków z protestantami”[54].

„Można by się spodziewać, że członkowie społeczności ewangelikalnych będą kształtować swoją tożsamość przez odwołanie się do tradycji protestanckiej. Okazuje się jednak, że znacznie częściej budują ją jedynie w oparciu o negację Kościoła katolickiego”[55].

f. Próby uchwycenia dynamiki wydarzeń prowadzących do odejścia od Kościoła

„Kilka osób pojechało na spotkanie «ekumeniczne» [do Gdańska]. Po kilku latach od tych wydarzeń, z perspektywy czasu widać zarówno pozytywne, jak i negatywne strony takiego ekumenizmu. Wiele osób z różnych katolickich grup Odnowy pod wpływem charyzmatyków pochodzących z tzw. wolnych kościołów lub zielonoświątkowców opuściło Kościół katolicki. W połowie lat 90. słynne były rozłamy i odejścia całych grup katolickiej Odnowy. Ci, którzy zostali, zrewidowali swoje poglądy i zrozumieli, że odnowa polega nie na protestantyzacji katolicyzmu, ale na odnowie, umocnieniu i pogłębieniu dziedzictwa wiary i Tradycji Kościoła”[56].

„Powstałe podczas trzeciej fali przebudzenia także w naszym kraju nowe Kościoły charyzmatyczne zrzeszają najczęściej byłych gorliwych katolików, którzy odeszli z Kościoła pod wpływem natarczywej propagandy ukazującej katolicyzm jako niebiblijny. […] W mentalności tych ludzi opuszczenie Kościoła nie jest niczym dramatycznym ani nawet specjalnie niestosownym, odbierają to jak katolik zmianę parafii albo przejście z jednej wspólnoty przyparafialnej do innej. Uważają takie postępowanie za krok postępu na drodze duchowego rozwoju. Jeżeli macierzysty Kościół nie odpowiada już ich oczekiwaniom, zakładają sobie nowy! […] Ekumenizm odnosi się do wyznań powstałych setki lat temu i winni podziałów dawno już nie żyją. Jeśli jednak mamy do czynienia z grupami, które całkiem niedawno opuściły Kościół katolicki i beztrosko zgłaszają swój akces do kontaktów ekumenicznych, to słowo «ekumenizm» jest w tym przypadku dość niestosowne”[57].

„Dostrzegłem, czemu służą tzw. konferencje ekumeniczne. Praktycznie są one adresowane (przynajmniej w Polsce) głównie do nawróconych, ale jeszcze niedojrzałych w wierze katolików (młodzież katolicka jest na takich spotkaniach większością). Te konferencje głoszą Jezusa, który żyje i uzdrawia, ale jednocześnie zaszczepiają nieufność wobec Kościoła, hierarchii, dogmatów i całego nauczania katolickiego. Zamiast umocnić, osłabiają więc gorliwość w pracy dla Kościoła. Młodzi, nie ugruntowani w wierze ludzie, oddalają się wówczas od nauczania Kościoła, od jego dogmatów, które są fundamentem ciągłości Kościoła, i zwracają się ku nauczaniu ludzi, za którymi nie stoi żaden duchowy autorytet”[58].

„Niektórzy nawet zaczęli przezywać nas sektą w Kościele. [W 1993 r. ] coraz bardziej zaczęło nas niepokoić to, co dzieje z grupą. Matka jednej z dziewcząt przyszła z awanturą, że na spotkaniach naucza się, by zdejmowano obrazy itp. Stopniowo ujawniały się niekatolickie poglądy lidera i animatorów tej grupy […]. Nikt jednak nie zdobył się na wyraźny sprzeciw i upomnienie, gdy dało się jeszcze coś zaradzić. Późniejsze próby ugody nie przyniosły żadnych owoców”[59].

„W Polsce «Odnowa w Duchu Świętym» oderwała od Kościoła w ciągu kilku lat prawie tysiąc młodych, pobożnych katolików, którzy z kolei poważyli się na szaleństwo utworzenia swojego własnego kościoła”[60].

4. Czy ktoś wie dlaczego?

Nie jest łatwą rzeczą stwierdzić, czy w ruchu Odnowy w Duchu Świętym tkwi coś, co sprzyja odchodzeniu niektórych uczestników od Kościoła katolickiego. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, granice ruchu „odnowy charyzmatycznej” są często nieformalne, a więc płynne. Po drugie, wszędzie zdarzają się odejścia od Kościoła, więc dlaczego nie miałyby zdarzać się także wśród ludzi z Odnowy w Duchu Świętym?

Najpierw więc powód pierwszy: odnowa charyzmatyczna rozpowszechniła się w Polsce początkowo głównie przez Ruch Światło-Życie. Do dzisiaj istnieją grupy oazowe o typowo charyzmatycznym sposobie modlitwy: w tym sensie też są w odnowie w Duchu Świętym. Są też charyzmatyczne zrzeszenia innego rodzaju, które także trzeba by zaliczyć do szeroko rozumianej odnowy.

A teraz powód drugi: jeśli na przykład w Polsce mamy około dwustu tysięcy Świadków Jehowy, to znaczy, że jakiś ułamek procenta katolików tak czy inaczej odchodzi od Kościoła, a przecież trudno powiedzieć, by w samym Kościele tkwiło coś, co do tego zachęca. A jednak, chociaż ruch Odnowy w Duchu Świętym nie jest liczebnie specjalnie imponujący (liczy obecnie ok. 20 tys. osób zaangażowanych w grupach modlitewnych), to w tysiące można liczyć byłych katolików, którzy obecnie są członkami tzw. wolnych kościołów lub zborów zielonoświątkowych. Gdyby były charyzmatyk katolicki był tam, powiedzmy: jedną osobą na sto, cóż, problemu by nie było, to się zawsze może zdarzyć. Ale jeśli często w takim zborze większość stanowią byli członkowie katolickiej Odnowy charyzmatycznej, to rodzi się pytanie o przyczynę. Skoro byli charyzmatycy katoliccy bywają tam tak licznie nadreprezentowani, to może przyczyna tkwi w sposobie, w jaki odnowę charyzmatyczną przedstawiano im w ruchu Odnowy w Duchu Świętym albo w jaki ją praktycznie przeżywali?

Powyższa garść przykładów wskazuje na to, że charyzmatycy katoliccy mają znacznie większe szanse znaleźć się w niekatolickim (a często wyraźnie antykatolickim) zborze niż przeciętny parafianin nie należący do ruchu charyzmatycznego. A przecież dodatkowo trzeba doliczyć jeszcze tych katolików-charyzmatyków, którzy nie utworzyli żadnych nowych zrzeszeń kościelnych, ale po prostu zasilili istniejące już wcześniej parafie zielonoświątkowe, baptystyczne i inne im podobne. W skali Polski liczba ta idzie w tysiące.

Co więc robić? Oto jest pytanie. Mam nadzieję, że usłyszymy głosy naszych czytelników, którzy mają w tej sprawie wartościowe opinie.

PRZYPISY:

[1] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym”, 71 (2004) nr 2 (marzec – kwiecień), s. 63-64.

[2] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, w: Ewangelikalny protestantyzm we współczesnej Polsce u progu XXI stulecia, red. T.J. Zieliński, Warszawa – Katowice 2004, s. 32.

[5] M. Libiszewska-Żółtkowska, Konwertyci nowych ruchów religijnych, Lublin (wyd. UMCS) 2003, s. 165.

[6] Tamże, s. 166.

[7] M. Dymarczyk, Na kamyku imię nowe, „Gazeta Wyborcza” z 25 marca 1998, s. 20-23.

[8] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt. s. 65-66.

[9] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 32.

[10] Por. Świadectwo wygłoszone przez byłego księdza D. Suszka: http://jonasz2000.webpark.pl/mp3.html (XI 2003) [strona już nie istnieje].

[11] Homilia ks. bpa K. Ryczana z 16 II 1994, http://petrus.ns.net.pl/bp-wiecz.htm (XI 2003); por. też „Biuletyn KAI” z 5 VII 1994; por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 61-63; por też: br. Tymoteusz, Kościół chrześcijański Wieczernik, „Sekty i Fakty” nr 20 (1/2004), s. 14n.

[12] www.rhema.jezus.pl/MS-y/2001-2(14)/ [strona już nie istnieje] (XI 2004).

[13] M. Libiszewska-Żółtkowska, Konwertyci nowych ruchów religijnych, dz. cyt., s. 149.

[14] A. Sikora, T. Patora, M. Stelmasiak, Bóg chce dziesięć procent. Sekta dla bogatych, „Gazeta Wyborcza – Duży Format” z 3 I 2005 r.; http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34471,2470718.html (3 I 2005).

[15] M. Pasicka, Dwa doświadczenia: rozmowa z Wojciechem Włochem, „W drodze” 368 (2004) nr 4, s. 8-29.

[16] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 32.

[17] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 67.

[19] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 31.

[20] M. Libiszewska-Żółtkowska, Konwertyci nowych ruchów religijnych, dz. cyt., s. 160-161; por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 67.

[21] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 22.

[22] M. Ross, „Filadelfia” – miłość braterska, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” 67 (2003) nr 6, s. 87.

[23] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 67.

[24] Por. tamże, s. 65. Por. też: Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 29.

[25] A. Sikora, T. Patora, M. Stelmasiak, Bóg chce dziesięć procent. Sekta dla bogatych, art. cyt.

[28] G. Fels, Pseudo-Odnowa w Duchu Świętym: Nietykalni II, „Sekty i Fakty” nr 20 (1/2004), s. 4-10.

[29] M. Kowalski, Panie, przyjdź!, „Gazeta Wyborcza – Duży Format” nr 13/577 z 29 III 2004 r., s. 6-11.

[30] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 67; por. G. Fels, Pseudo-Odnowa w Duchu Świętym: Nietykalni I, „Sekty i Fakty” nr 19 (2003); tenże, Pseudo-Odnowa w Duchu Świętym: Nietykalni II, art. cyt., s. 4-10.

[31] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 27.

[32] Za: „Absolutnie Fantastyczne”, http://www.af.com.pl/ (XI 2003).

[33] A. Stepanow, Krótka historia Kościoła „Spichlerz”, http://www.af.com.pl/ (XI 2003).

[34] M. Jernajczyk, Miałam takie wielkie pragnienie Boga, data publikacji: 11 VI 2003, http://www.reporter.id.uw.edu.pl/article/articleview/587/1/278 (28 XII 2003).

[35] [Za:] ks. W. Okrasa, Kapłan. Po co?, http://www.odnowa.plock.opoka.org.pl/kaplan/okrasa_4.htm (I 2005).

[36] „List otwarty do wszystkich wspólnot i grup modlitewnych”, dzięki życzliwości periodyku „Ku wspólnocie”, Biuletyn Odnowy w Duchu Świętym Archidiecezji Warszawskiej i Diecezji Warszawsko-Praskiej, www.ee.pw.edu.pl/~jaszulc/kuwspol.htm (w XII 2004 – adres już nieaktualny).

[37] M. Miszewski, Świadectwo, „Zjednoczeni w Duchu” (do użytku wewnątrzparafialnego, List wspólnoty Ruchu Światło-Życie przy parafii św. Ignacego Loyoli we Wrocławiu) czerwiec 1997, rok VIII, nr 5 (78).

[38] Czas rozstania – wywiad z o. Januszem Śliwą SJ, „Zjednoczeni w Duchu” (do użytku wewnątrzparafialnego, List wspólnoty Ruchu Światło-Życie przy parafii św. Ignacego Loyoli we Wrocławiu) czerwiec 1998, rok VIII, nr 5.

[39] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 32.

[40] Tamże, s. 27.

[41] Por. M. Gajewski SJ, Charyzmatyczni liderzy i ich kościoły, art. cyt., s. 64-65; por. też: Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 27.

[42] Por. A. Siemieniewski, Pluralizm wspólnot w parafii: postulaty i realia, „Wrocławski Przegląd Teologiczny” 11 (2003) nr 1, s. 137-147.

[43] E. Głowicka, Bądź posłuszny i dziel się, „Gazeta Wyborcza – Wieża Ciśnień” (Wrocław) z 7 I 2005 r., s. 3; http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35769,2482831.html (7 I 2005).

[44] Tamże.

[45] Por. K. Bonda, Pocałuj mnie, Jezu, Newsweek-Polska, 12 czerwca 2005, s. 84-87.

[46] D. Cupiał, Na drodze ewangelizacji i ekumenii, Lublin 1996, s. 131.

[47] Za: tamże, s. 88.

[48][ ]Ks. W. Nowacki, Dlaczego zanikają charyzmaty?, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” 74 (2004) nr 5, s. 74.

[49] M. Gajewski SJ, Wspólnota na manowcach, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” 70 (2004) nr 1, s. 42-50.

[50] Ks. G. Polok, W objęciach Ducha Świętego, Bytom – Katowice 2001, s. 178.

[51] Ks. H. Bolczyk, Co dalej, Ruchu Światło-Życie?, http://jaceksdb.koszalin.opoka.org.pl/oaza21.htm (XI 2003).

[52] Z. Pasek, Wspólnoty ewangelikalne we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. 29.

[53] Tamże, s. 38.

[54] T. Zieliński, Ruch oazowy obszarem zbliżenia katolicko-protestanckiego, http://www.magazyn.ekumenizm.pl/article.php?story=20030303093902692&query=zieli%F1ski (3 III 2003).

[55] N. Modnicka, Polskie społeczności ewangelikalne jako „Kościoły wyboru”, w: Ewangelikalny protestantyzm we współczesnej Polsce u progu XXI stulecia, dz. cyt., s. 74.

[56] Kronika wspólnoty „Zwiastowanie”, http://www.republika.pl/janasout/grupa/zwiastow.html (11 X 2004).

[57] A. Kowal, Ekumenizm czy obrona jedności?, „W drodze” 342 (2002) nr 2.

[58] J. Dudziak, Odnalazłem się w Kościele katolickim, „ZOwDŚ” nr 6.

Cz.St. Bartnik, Dotknąć Boga Żywego (rozdz.: Odnowa w Duchu Świętym), Lublin 2004, s. 143. Zdanie to odnosi się do początków Odnowy w Polsce.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze.
Prosze zaloguj się i dodaj komentarz.

Komentarze
kilka uwag do artykułu
Dodane przez carlos w dniu - 2005-08-06 21:39:34
Chce w swoim komentarzu dostrzec sedno problemu.  
 
Problemem nie jest fakt,że w wspólnotach odsnowy są charyzmaty czy to że są praktykowane jakieś tam zwyczaje ale chodzi tu o 3-y sprawy 
 
1. Utrzymywanie kontaktów ze wspólnotami protestanckimi przez odnowe  
2. Brak księży charyzmatyków lub otwartych na duchowosć odnowową  
 
1.Obawy biskupów i proboszczów w stosunku do tego nad czym nie ma do końca panowania czy co nie jest w zupełnosci zrozumiałe co prowadzi do gaszenia często szczerych działań liderów co prowadzi odejścia ich i cześci wspólnot z kościoła z kościoła.  
 
Właśnie tymi problemami kościól powinien sie zająć. Jeżeli tak się nie stanie to kościół w polsce straci ruch który wiele razy udowadniał swoją przydatnosć i działanie na gruncie ewangelizacyjno formacyjnym.  
 
Nie jest to tylko problem odnowy bo i zdarzały siecharyzmatyczne wspolnoty oazowe które odchodziły z kościła przykład lublin 
 
nasze wady i brak pasterzy
Dodane przez izbyszek w dniu - 2005-08-05 22:22:37
Wg mnie to problem braku księży i naszej grzeszności. 
Charyzmaty są wielkim darem i należy je z wdzięcznością przyjąć i rozwijać. Gdy Bóg coś daje to dla naszego dobra. Niestety charyzmaty same z siebie nie uświęcają, nie sprawiają same przez się, że staję się lepszy, że znikają moje wady. Owszem Bóg może zabrać uzależnienia, zniewolenia, ale nie musi. Zawsze coś zostawi, abyśmy mogli się wydoskonalić. 
 
Osoby będące w ruchu charyzmatycznym są bardziej narażone na pokusy choćby takie, że jeden otrzymał charyzmat a inny nie (pycha, zazdrość, chciwość)- dla osoby posiadającej charyzmat może powodować pychę, a dla tej co nie ma zazdrość. Poza tym pokusa znaczenia (np. my jesteśmy prorokami, a tamci nie, oni mniej się liczą), władzy (możliwość wpływania na życie człowieka, gdy charyzmat jest źle używany) jest ogromna. Wszystko to miłość własna. 
 
Na braku pracy nad swoimi wadami głównymi, czyli braku uświęcenia żeruje diabeł, który na tych naszych wadach umie wygrywać różne złe melodie. My się wzajemnie ranimy, ranimy miłość wzajemną a on się cieszy.  
 
Rany mogą być z zewnątrz - np. niezrozumienie (również przez niektórych kapłanów, którzy nie mieli doświadczenia z charyzmatami) oraz z wewnątrz wspólnoty co jest gorsze, bo powodują zranienia, które bardziej niszczą miłość - bardziej może zranić osoba bliższa lub którą darzy się szacunkiem.  
 
Osobiście uważam, że w ruchach charyzmatycznych jest większa możliwość zranień niż w innych ruchach z powodów j/w. W tych zranieniach wynikających z naszych wad widziałbym powód podziałów. 
 
Obok charyzmatów trzeba eliminować swoje wady i wzrastać w cnotach. Bez uświęcenia i wzrostu w miłości nic się nie uda. 
 
Ale, żeby dojść do świętości we wspólnocie, a po drodze nie pożreć się wzajemnie to konieczny jest kapłan mądry (otwarty na Ducha Św.), uświęcony i posiadający wiedzę - duże wymagania, ale i sprawa jest trudna. Kapłan nie może być gdzieś tam daleko od grupy i powiedzieć idźcie z pkt. x do y a ja tu będę patrzał z dala (nie chcę użyć słowa, że kibicować). Z daleka to można tylko zabraniać a tu trzeba iść razem z ludem i rozwiązywać problemy, tak jak Mojżesz szedł razem z ludem i dzielił jego los, wstawiał się za nim u Boga gdy lud zgrzeszył. Kapłan musi pouczyć o naszej grzeszności a z drugiej strony o miłości Boga, ukazać tą Miłość i zakorzeniać nas w Kościele, nauczyć żyć Eucharystią, uczyć miłości do Kościoła – Matki oraz głosić zdrową naukę, bo ciężko człowiekowi przyznać się że nie ma racji gdy zabrnie za daleko w błędnych poglądach a dodatkowo przywiąże się do lidera. 
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-07-29 14:18:26
jsiwiec... no widze ze odrobiłeś zadanie domowe ;) i teraz uważaj co napisze bo widze że uczepiłeś sie jednego zdania jak rzep psiego ogona. wiekszość w polsce jest juz ochrzczona. Jezus jest Panem i amen! co za tym idzie naladowanie Jezusa, jeżeli ktoś uznaje Jezusa osobistym Panem i Zbawicielem to uznaje Go jako autorytet w swoim życiu a co za tym idzie pragnie go naśladować, czyli idzie to w parze z konkretną pracą nad przemianą serca we współpracy z łaską Boga i darami Ducha Świetego które zostały udzielone Kościołowi do posługi... to jest przeciez oczywiste. życie w Kościele, sakramenty - bez tego nie ma konkretnej przemiany serca. nie rozumiem o co sie spieramy jak oboje to wiemy od tego sie zaczyna.. od przyjecia Jezusa do swojego serca.  
coś jeszcze? mozemy pogadać sobie na tym forum i pokazywać i udowadniać swoją wiedze ale po co? szanuje twoje wypowiedzi i ciebie mimo tego że nie znamy sie osobiście, jesteśmy braćmi w Chrystusie...  
ja zwracam uwage na jedno... bezproduktywne gadanie nic nie daje, wyjdźmy do ludzi twórzmy ośrodki kultury dla młodzieży, opowiadajmy im o miłości i poszanowaniu braci i sióstr, opowiadajmy im o tym że narkotyki, alkohol, papierosy, pornografia i grzechy seksualne daleko ich nie zawiodą... nauczmy poszanowania i miłości do własnego ciała... ja na to zwracam uwage! zamiast bawić sie w "wypominki" idźmy do ludzi opowiedzieć im o miłości Chrystusa, oni sa tego głodni... 15-letni chłopcy którym nikt nie pokazał jak być mężczyzną odpowiedzialnym za rodzine i dziewczyny którym nikt w życiu nie powiedział że są piękne i szukają potwierdzenia tego w bezdusznym i pozbawionym miłości seksie... 
uważasz że jakiś z tych dzieciakow otworzy kiedykolwiek tą stronę żeby to przeczytać? hmm... nie sądze! pracuje z takimi dzieciakami od 18 roku życia i naprawde nie sądze żeby któryś z nich otworzył kiedyś serwis chrześcijański... strony porno owszem ale nie strone apologetyki... 
co mam powiedziec 15 letniej dziewczynce która poroniła po tym ja ją chłopak pobił bo nie chiał dziecka? jedyne co mi wtedy przychodzi do głowy to to żeby powiedzieć: jest ktoś kto ciebie kocha, dla niego niegdy nie jesteś przegrana, jesteś piękna... moge dac jej tylko miłość.... 
ja cały czas chce zwrócić na to uwage bo zachowujemy sie jak kolesie z mapetów którzy siedziel w lozy szyderców i sie ze wszystkiego nabijali i wszystko krytykowali...
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-07-29 12:12:02
Drogi wesoły ! 
Należałoby się zastanowić jakie owoce przyniosły kampanie ewangelizacyjne, na których dziesiątki tysięcy ludzi "zbawiało się" przez uznanie Jezusa osobistym Panem i Zbawicielem...  
Należałoby się spodziewać jakiegoś nagłego uzdrowienia społeczeństw, w których podobne praktyki są rozpowszechnione. Niestety praktyka pokazuje, że tak nie jest. 
Najmniej skorumpowanym społeczeństwem są zarówno luteranscy Finowie jak i dość pogańscy Japończycy... 
A co do statystyk rozwodów - to "born-again christians" nie są bynajmniej lepsi od tradycyjno-letnich katolików.
ukryty skarb II :o)
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-07-29 08:48:50
jsiwiec: wow filozof z ciebie ;) rzecywistośc jest taka że w naszym kraju ok 90% społ. to katolicy którzy przyjęli chrzest... bo to jest jakoby nasz tradycja narodowa, nie wiem jak to nazwać. nie ma poszanowania dla sakramentu małrzeństwa, dla instytucji rodziny ale... Chrzest to podstawa! wiec ok 90% społ. ma "kartę kredytową" i co? I NIC! bo nikt nie chce przyjąć Jezusa do serca, nikt nie che przyjać miłości do serca, bo miłośc jest twarda ma nakazy! dobrze o tym wiesz! tylko że te nakazy i zakazy to droga do prawdziwej wolności!  
ładan jest ta historyjka ale rzeczywistość jest zupełnie inna (w polsce) nie jest to kraj tak zróżnicowany narodowo jak np. słowenia, francja, nie jest to kraj zdegradowany etycznie jak holandia... wiec na pierwszy rzut ka wszystko wdawałoby sie ok? ale tak nie jest, jak mamy powiedziec 15 letniemu gimnazjaliści stary masz karte kredytową to ją wykozystaj? wiesz co on odpowie... eee nie bede cytował bo to nieładnie... w tym kraju dopuszczamy do powolnej degradacji relacji społecznych, system edukacyjny do tego prowadzi! ludzie mają głęboka potrzebe przynalezenia w tym zakeconym świecie. rozpiepsza sie instytucja rodziny? dlaczego? nie ma prawdziwych mężczyzn (wyginęli na wojnie), pracuje z młodymu chłopakami z ulicy... wiesz czego oni potrzebują? tego żeby w koncu ktoś ich zauważaył, bo ojciec odszedł wiele lat temy, albo jest alkoholikiem, albo wiecznie nieobecnim człowiekiem... kształtujmy serca męzczyzn, a raczej zwracajmy im ich dzikość, wiarę we własne możliwości, wiare w to że moga kochac i moga być kichani... jeżeli tego nie bedziemy robić to stworzymy elity których sami bedziemy sie bali! elity które zdobeda pozycje zaszczyty za wszeką cene... aby dawać milość trzeba ja przyjąć a wtedy strumienie wody rzywej wypłyna z ich wnętzra z ich serca!  
edukacja mezczyzn! czemu nikt tego nie robi? kurcze są tak wielkie potrzeby! rekolekcje dla młodych mężczyzn (nie mówie o rekolekcjach "powołaniowych" bo one mają swoje ścisłe i określone zadanie) mówie o rekolekcjach dla chłoaków połączonych z przygodą, odpowiedzialności, serce mężczyny przemienia sie na łonie natury, bo widzi piękno Boga i czuje tą dzikość którą Bóg nam dal, w której nas stworzył gdzieś po za edenem... 
rozprawki teologiczn... owszem... ale po co? to co opisuje ks. andrzej... mogło do tego nie dojść gdyby ktoś przyznał sie do błędu a to jest cecha prawdziwego mężczyzny i wiele kosztuje! bo należy uniżyć sie przd Panem i błagać barci o wybaczenie! świat teraz ujuerunkowany jest na posiadanie "racji" nie relacji!  
teologicznie są poprawne te artykuły (chyba) ja tam profesra z teologii nie mam ;) ale to jest tylko że tak określe głupie bezproduktywne gadanie, napierw nalezy "wychowywać" a dopiero potem nauczać mądrych rzeczy
ukryty skarb
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-07-27 23:01:29
Ze chrztem jest jak z kartą kredytową. Mozna popatrzec na ładny obrazek na plastiku, podziękowac za prezent, schować za pazuchę i... nigdy w życiu nie używac. Ale to nie znaczy, ze karta sama w sobie jest nic nie warta. 
po wielu latach mozna sobie przypomnieć, że ktoś mikiedyś dał taką kartę, dajaca dostęp do wielkiego depozytu - a ja tu tymczasem przymieram głodem i zamartwiam się o jutro !. karta może już byc zakurzona i zaniedbana, ale gdy zaczniemy się nią posługiwać , nie ma to żadnego znaczenia. Wtedy nagle okazuje się, że jesteśmy bogaci, ale zapomnieliśmy o tym.  
Natomiast samo tylko wyznanie Jezusa "osobistym Panem i Zbawicielem" to tylko napisania podania o przyznanie karty. Jeśli teraz uwazamy, że sprawa jest załatwiona i nie pofatygujemy sie do banku po odbiór karty - taka deklaracja jest bez żadnego pożytku i znaczenia.
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-07-26 09:40:15
ale żeś damian pojechał :) ale podpisuje sie pod tym co piszesz wszystko to marność, wiedza jest marnością, udowadnianie swoich racji jest marnościa... liczy sie tylko miłość Chrystusa... jak to kiedys powiedział mi brat Emmanuel z klaztoru kamedułów... dziecko wszystko to marność prawdą jest Jezus i Jego miłość...  
 
uważajmy bo możemy stać sie jak faryzeusze którzy ukochali bardziej prawo niż dawanie siebie... wtedy jesteśmy straceni bo bedziemy zyli w miłości do prawa a nie w prawie miłości!
:)
Dodane przez damian113 w dniu - 2005-07-21 20:46:35
Pisałem owszem o ludziach, którzy żyją słowem Bożym. Przy czym nie wykluczyłem ze słów Bożych słów Jezusa, które wypowiedział w Kazaniu na Górze! Ja także cenię działalność księdza i reszty, ale cenię....bardzo tanio!  
 
PS:Mam nadzieję, że ksiądz lub admin nie napiszą pod moim komentarzem, że jest na niskim poziomie intelektualnym i merytorycznym! :)
Kazanie na Gorze
Dodane przez hansmaria w dniu - 2005-07-19 15:47:33
Jest oczywiscie kategoria wiernych, ktorzy nie wiedza nic o istocie swojej wiary - traktuja ja jako swiatobliwa tradycje - najwyzej. To fakt - i to poganie tak naprawde. Tak ich trzeba zakwalifikowac. Damian mowi o ludziach, ktorzy zyja Slowem Boga we wspolnotach. ale jest jeszcze kategoria ludzi - o nich mowi Jezus w Kazaniu na Gorze - chwile po tym, jak wylozyl sedno sprawy (czyli jak zyc, by sie Bogu podobac i by byc sola ziemi). to wierni, ktorzy pieknie sie modla, prorokuja, wyrzucaja zle duchy - slowem maja wiare (wiary brakowalo apostolom, gdy nie mogli wyrzucic zlego ducha z epileptyka). To ci, ktorzy samych siebie ludza - ci, ktorzy mysla o sobie, ze dobrze wierza, a tymczasem slysza od Zbawiciela: nie znam was! - nigdy was nie znalem! - bo nie pelniliscie Woli Boga! O kim mowa w tym fragmencie? Wola Boga wyrazona jest kilka linijek wczesniej - cale Kazanie na Gorze pokazuje, jakim ma byc chrzescijanin. Jest wezwany, by kochac w wymiarze krzyza - by kochac inaczej niz kocha swiat - tez nieprzyjaciol. By wziac krzyz i by na krzyzu uwielbic Boga. Pamietam jak zgorszony byl kolega, gdy go zapytalem, cytujac fragment Ewangelii bodaj Jana, jaka smiercia chcialby uwielbic Boga? Reakcja byla taka: Oszalales? Co ty mowisz!? 
Co jesli te slowa Chrystusa sa prawda? Co jesli (co jesli? - sa!) sie okaze, ze nie wystarczy wyrzucac zle duchy i prorokowac i robic cuda? Dlatego tak cenie to, co tu robi ks Siemieniewski i reszta pracujacych tu ludzi.
:)
Dodane przez damian113 w dniu - 2005-07-18 12:51:56
Rozglądnąłem się i zauważyłem....katolików, którzy są ochrzczeni, a tym samy narodzili się na nowo, tyle, że ich życie o tym wcale nie świadczy, a Jezus jako Pan ich życia nie interesuje ich, bo to życie jest ich, a Jezus miał swoje życie. Próbują zadowolić Boga swoją obecnością na niedzielnej Eucharystii i oczywiście utrzymać statystyki rozdawanych komunii. No bo przecież: "Mnie mieliby nie policzyć? Z jakiej racji?". Ci sami ludzie widzą "świadectwo" kapłanów, a wielu jest takich, którzy kiedy celebrują Eucharystię czy nabożeństwa to w tym samym momencie są już myślami przed telewizorem czy inną rozrywką. Ci sami rodzice, którzy widzą kapłanów tak celebrujących i traktujących wiele spraw, widzą ich życie pozasakramentalne, które u wielu także daje wiele do myślenia. W taki oto sposób dzieci, które są przynoszone do chrztu, już od małego niemowlęcia do wieku nastoletniego są wychowywane w atmosferze sztuczność, czyli w kościele: Anioł (bo tak wypada), a poza kościołem: Róbta co chceta (bo to jest fajne). Dzieci wiedzą, chłoną jako te które są narodzone na nowo. Mając 18 lat nie mają one świadomości tego iż są ochrzczone tym bardziej w kościele katolickim.  
Pewien kapłan, gdy pytał młodego człowieka przed ślubem, jakiego pan jest wyznania, ten nie wiedział co odpowiedzieć. Takich jest na pęczki. Są też tacy, którzy mówią, że są chrześcijanami, ale jeśli chodzi o chrzest to nie wiedzą w jakim kościele zostali ochrzczeni. To autentyczne wydarzenia i nie ze wsi, ale z miasta wielo tysięcznego na Śląsku.  
To widzę z jednej strony i nie tylko jeśli chodzi o Kościół Katolicki. Widzę, też piękno Kościoła wspólnoty w osobach rzeczywiście nowo narodzonych i żyjących według woli Bożej i słowa Bożego. Przyjęli Jezusa jako Pana do swego życia i rzeczywiście traktują Go jako Zbawiciela, czyli tego kto Odkupił ich a przez chrzest powołuje ich do wspólnoty Kościoła. W końcu mają świadomość tego co dokonało się podczas chrztu i doświadczają jego skutków. J 
Gadzetowa ewangelizacja
Dodane przez hansmaria w dniu - 2005-06-29 22:55:11
Ewangelizacja oparta na radosnym powtarzaniu: Jezus cie kocha! - na rozdawaniu uroczych ksiazeczek z cytatami z Pisma Swietego, ktore - gdy nam smutno - pociesza? Wiem, ze moi znajomi nagminnie tak "ewangelizuja". Ciekawe jak wytlumacza milosc Boga komus, kto stracil nogi w wypadku, albo prace lub dziecko. Z tego, co widze, to od takich trudnych przypadkow stonia moi odnowieni rozradowani przyjaciele.
chciałbym też zwrócić uwagę na kilka rze
Dodane przez carlos w dniu - 2005-06-28 10:44:20
Dlaczego wspólnoty odchodzą z ...
nowe narodzenie w kerygmacie
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-06-20 12:45:11
Drogi wesoły! 
Z tezą tą zetknałem się na cytowanej stronie formacyjnej katolickiej wspólnoty "Zbawiciel" z Poznania http://zbawiciel.poznan.pl/!pobierz/formacja/siadam_u_twych_stop.pdf , w materiałach "Alfy" wydanych przez "zielonych" [i uzywanych także przez katolików] i w wielu jeszcze innych miejscach. 
 
Herezja nowego narodzenia przez wyznanie Jezusa osobistym Panem i Zbawicielem pojawiła się w KRzK Polsce dokładnie w 1976 r i przeniknęła właściwie wszędzie do ruchów ewangelizacyjnych. Konsekwencje tego są dramatyczne. Wystarczy tylko dobrze rozejrzeć się wokół siebie...
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-20 11:41:49
Metody są wtedy dobre kiedy prowadzą do dobrych rezultatów...
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-20 11:12:19
MRB to by chiał od razu przebudzenia :) wiemy dobrze że wiara co nieustająca walka w której bardzo czasto przegrywamy... nie róbmy z siebie nieomylnych i wspaniałych... bo to jest brednia... 
 
jswiec: "Chodzi głównie o tezę, że po wyznaniu Jezusa osobistym Panem i zbawicielem 1/ dopiero wtedy jest się chrześcijaninem 2/ juz się jest zbawionym i to zbawienie jest w zasadzie nieutracalne" - wow gdzie się z tym spotkałes? na Fielipie? - ja szcezrze mówiąć na filipie sie z tym nie spotkałem, nawet na kursie alfa (który jest tu tak bardzo krytykowany) też nie... moze dlatego ze nie zapoznawałem sie jescze z protestanckimi materiałami odnośnie kursu alfa... jedyne jakimi dysponuje i w oparciu o które prowadziliśmy kurs alfa to materiały katolickie bardzo różniące sie od protestanckich 
 
problem jest w tym gdzie szuka sie materiałów.. a metody są bardzo dobre.. tak jak MBR nie popieram przekazywania treści prtestanckich, w KK bardzo wązne są sakramenty i na to zwracamy bardzo mocno uwage
nie tylko sakramenty i dogmaty maryjne..
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-06-18 23:25:18
Chodzi głównie o tezę, że po wyznaniu Jezusa osobistym Panem i zbawicielem 1/ dopiero wtedy jest się chrześcijaninem 2/ juz się jest zbawionym i to zbawienie jest w zasadzie nieutracalne 
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-18 22:22:06
Oczywiście trzeba korzystać z metod, ale nie z treści - a to się niestety dzieje. 
Inna rzecz że skuteczność tych metod jest dyskusyjna - w Trójmieście parę tysięcy ludzi przesżło przez Filipa - tyle ludzi MUSIAŁOBY być widoczne gdyby to było skuteczne. A na razie jedyną widoczną zmianą są nalepki na zderzakach samochodów. 
 
Dodane przez rzuf w dniu - 2005-06-18 20:58:00
zaraz zaraz bo ewangelizacje zamkniemy w czterech sicianach koscioła... a jak wiadomo wielu ludzi trzyma sie z daleka od kościołów... 
jescze jedno czy ja powiedziałem lub napisałem o zapożyczaniu błędnych twierdzeń z protestantyzmu?? - eee nie! ktoś tu ciety jest na protestantów ;) 
 
Prawdą jest Jezus! jeżeli mają dobre metody czemu z nich nie skożystać po głębokich zmianach (chodzi mi głównie o sakramenty i dogmaty Maryjne)?? a to w co sie przerazić może ewangelizacja zależy od ludzi którzy ja prowadzą jeżeli robia to dla próznej chwały to bedzie to porażka, jeżeli ludzie beda mieli w sercu Jezusa i bedą Go dawali innym (przez obojętie jakie metody) no to Chwała niech bedzie Jezusowi za nowe pomysły.
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-17 09:35:59
A dlaczego uważasz że ma to polegać na "tłuczeniu fragment po fragmencie KKK" ? 
Po prostu nie ma potrzeby zapożyczania z protestantyzmu błędnych twierdzeń - nawet jeśli byłyby "medialne". 
 
Co do samych form to można je przyjmować, można nie przyjmować - to jest kwestia wyboru metody. Ważne by, szukając dobrej i "wciągającej" metidy nie zapomnieć że jednak w przekazie wiary dużo ważniejsza od metody powinna być Prawda. W przeciwnym wypadku metody ewangelizacyjne zmieniają się w metody werbunkowe a ewangelizacja - w kampanię medialną
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-17 09:11:57
bedziemy tłkukli ludzia do głowy na rozmowach o Jezusie fragment po fragmencie z KKK... a wtedy wszyscy dyla dadza do protestantów ;)  
 
do ks. andzrzeja: słusznie ksiądz zauważył iż zranienia są rozłożone dosc równomiernie w Kościele... ale dalej pytam dlaczego one są? skąd wynikają?
kerygmat to głoszenie fundamentów
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-06-16 16:03:19
Owszem, OD DZIŚ ewangelizacja będzie polegała na twórczym, przyjaznym, egzystencjalnym i wiernym Tradycji głoszeniu Jezusa - jedynego Odkupiciela człowieka. 
 
I także OD DZIŚ przestanie polegać na wmawianiu wszystkim, że są zbawieni po wydukaniu z siebie formuły z Rz 10,9-10. 
 
:grin :grin :grin :grin :grin :grin ;) ;) ;) :) :) :) :)  
 
[prawda, jakie piekne marzenia ? i have a dream...]
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-16 15:44:37
W pewnym sensie masz rację, Wesoły. Czym bowiem jest dogmat ? Ważną, wyłożoną w sposób autorytatywny Prawdą Wiary.
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-16 13:00:37
od dzis ewangelizacja bedzie polegała na wykładaniu dogmatów kościoła katolickiego :)
przyczyną jest błędny kerygmat !!!
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-06-16 11:27:09
Oto koronny dowód pochodzący z materiałów formacyjnych poznanskiej wspólnoty zamieszczony w http://zbawiciel.poznan.pl/!pobierz/formacja/siadam_u_twych_stop.pdf 
 
"Czy Jezus nas zbawia ? Nie, on już nas zbawił ! już teraz jesteś zbawiony, bo Jezus umarł za ciebie 200 lat temu ! [...] powiedz najpierw sam sobie - w sercu, a potem swojemu bratu - głopśno: Jesteś zbawiony przez Jezusa 1 [str 12] 
Przeżyłeś już swoje wielkie święto - osobiste spotkanie z Jezusem, którego uznałeś za swojego jedynego Pana i Zbawiciela. Zaprosiłeś go do swojego serca i swojego życia. To pierwsze spotkanie jest dla Ciebie początkiem życia wiecznego. Nie jest jednorazowym spotkaniem (jak np. wizyta u Papieża) [str 14] 
Bóg ma osobistego wroga - nieprzyjaciela: szatana [str 25 - oczywiście Pan Bóg nie ma wrogów, bo kocha wszystko, co stworzył, to jest typowo protestancki punkt widzenia] 
Co należy zrobić, aby to nowe życie od jezusa przyjąć odpowiedź jest wciąż taka sama: uwierzyć i nawrócić się [str 41 - owszem, to właśnie stwierdzają luterańskie księgo konfesyjne w argumentacji przeciw konieczności sakramentów do zbawienia] 
Cztery niezbędne warunki, aby stać się ewangelizatorem: doświadczenia zbawienia, życie zgodne z Ewangelią, zapał do głoszenia Ewangelii, zdolnośc oceny rzeczywistości [str 47 - brak posłuszeństwa kośiołowi i Magisterium, bardzo symptomatyczne] 
Na rozmowę mamy 5 minut. Musi ona zawierać wszystkie punkty kerygmatu i prowadzić do przyjecia Jezusa jako Pana [str 50- czyli do "początku życia wieczego" w rozumieniu tegoż kerygmatu] 
 
Na tym kończę. Sapienti sat. Nie dziwmy się potem, że zewngelizowany w ten sposób chętnie przechodzi ko koscioła, gdzie głosi się taką właśnie "dobrą nowinę", a nie kerygmat oparty np na 4tej Modlitwie Eucharystycznej.
Dodane przez siema w dniu - 2005-06-16 09:22:42
Zgorszenie i zranienia są zapewne rozłożone dość równomiernie po całym Kościele, a więc i po wszystkch grupach (oazowych, różańcowych, charytatywnych, chórach etc). 
Natomiast odejścia wspólnot do innych kościołów nie są równomiernie rozłożone po wszystkich grupach. Ten czynnik koniecznie trzeba wziąć pod uwagę, aby zrozumieć omawiane zjawisko.
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-14 20:01:20
Myślę że powody są dwa - i to rozdzielne: 
1/Ponieważ wiele osób które odeszły od Kościoła uczyniło to pod wpływem zgorszenia lub innego zranienia 
2/Ponieważ wiele grup protestanckich (choć na szczęście nie wszystkie) pielęgnuje uważnie negację Kościoła - także w formie "pretensji".
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-14 12:49:23
ja chciałbym zwrócic uwagę na jescze jedną bardzo ważna kwestie 
zawsze takie odejście łączy sie z konkretnymi zranieniami. kiedyś wspolnota w ktorej bylem probowala nawiazac wspołprace z Kościołem zelonoswiatkowym. nie udalo sie nam, bo okazalo sie z czasem ze ludzie patrza na nas (katolików) przez pryzmat zranień i to nie rodziny pokoleniowe (te które w Kz były od kilku pokoleń) tylko ludzie którzy przeszli z Kk...  
 
zastanawia mnie jedno czemu sa te zranienia i skąd one pochodza??
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-14 12:36:52
z toku dykusji wynikaja dwa wątki popierany przez wielu: brak opieki duszpasterskiej... z czym sie niestety zgadzam. grupy charyzmatyczne sa pozostawiane samym sobie, a stąd to juz tylko krok do popadniecia w jakieś dziwne rzeczy. najciekawsze jest to że nikt nie robi nic w złej intencji... 
 
hansmaria: "Czyli nie brak kaplanow, a brak katechezy sie klania!" - z całym szacunkiem ale kto jest bardziej kompetentny niz ksiądz do prowadzenia katechez na temat bogactwa KK? a jezeli taki ksiadz omija szerokm łukiem grupy charyzmatyczne to nie dziwmy się że potem są takie konsekwencje. u mnie w parafii tak jest. 
 
nie wiem może odpowiednie przygotowanie duszpasterzy do posługi we wspólnotach charyzmtycznych??
Dodane przez wesoły w dniu - 2005-06-14 12:33:46
z toku dykusji wynikaja dwa wątki popierany przez wielu: brak opieki duszpasterskiej... z czym sie niestety zgadzam. grupy charyzmatyczne sa pozostawiane samym sobie, a stąd to juz tylko krok do popadniecia w jakieś dziwne rzeczy. najciekawsze jest to że nikt nie robi nic w złej intencji... 
 
hansmaria: "Czyli nie brak kaplanow, a brak katechezy sie klania!" - z całym szacunkiem ale kto jest bardziej kompetentny niz ksiądz do prowadzenia katechez na temat bogactwa KK? a jezeli taki ksiadz omija szerokm łukiem grupy charyzmatyczne to nie dziwmy się że potem są takie konsekwencje. u mnie w parafii tak jest. 
 
nie wiem może odpowiednie przygotowanie duszpasterzy do posługi we wspólnotach charyzmtycznych??
Dodane przez MRB w dniu - 2005-06-13 09:48:33
Wydaje się, że duszpasterze nie czują się kompetentni w sprawach Odnowy i dlatego często się "nie wtrącają" na zasadzie "co by nie mówić, ale oni ładnie się modlą". 
A tymczasem duszpasterz wcale nie musi wchodzić głęboko w duchowość Odnowy by czuwać nad jej prostą drogą - bowiem nie charyzmaty (osobna dyskusja...) są problemem lecz odejście od zdrowej nauki w bardzo prostych i podstawowych sprawach. 
Jasne, że lepiej jeśli duszpasterz robi to "z wewnątrz" niż "z zewnątrz" wspólnoty - ale to już następny stopień. 
Myślę także, że nie od rzeczy będzie wspomnieć o nadmiernej roli liderów - nierzadko mających o swoim rozumieniu wiary nadmierne zdanie. 
Specjalną zaś grupą - wybaczcie mi dziewczyny - jest CZĘŚĆ liderek, jako żywo przypominających raczej "działaczki". 
pozdrawiam 
Marek
Dodane przez siema w dniu - 2005-02-04 11:35:09
Dziękuję za bardzo wazny głos. Wynotowałem sobie z niego to: "My tu sobie gadu gadu a wiekszość grup dale jest samopas. kto wie moze juz sie szykuja do odejścia.  
[...] Powodem jest brak odpowiedzialności ze strony duszpasterzy za to co sie dzieje u nich na podwórku"
kto odchodzi od Kościoła!
Dodane przez wojtek w dniu - 2005-02-03 11:40:29
Byłem liderem w dwóch wspólnotach odnowy. W pierwszej zawsze mielismy szczęście do księży. Kapłan czuwał nad wszystkim ja czułem sie bezpiecznie a On ufał mi. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło by gdzies odchodzić. Moglismy rozwijać skrzydła prowadzic seminaria , apele jasnogórskie ewangelizacje ( dar jezyków pierwszy otrzymał ksiądz).  
W kolejnej grupie nigdy duszpasterze sie nami nie interesowali. Odejść co prawda nie było ale ... grupa liczyła 120 osób to dużo. Nikogo nie interesowało co sie dzieje na spotkaniach, kto i czego naucza, czy członkowie grupy gdzieś nie chodzą na spotkania. Myślę,że gdyby w tych grupach, które odeszły przyłożono sie do opieki nad nimi to odeszliby nieliczni ci którzy byli propagatorami odejścia. My tu sobie gadu gadu a wiekszość grup dale jest samopas. kto wie moze juz sie szykuja do odejścia.  
Ja od 5 lat nie jestem w Ruchu. Powodem jest brak odpowiedzialności ze strony duszpasterzy za to co sie dzieje u nich na podwórku. W Kosciele katolickim jestem caly czas i nigdy od niego nie odejdę
Uczucia i rozum.
Dodane przez hiob w dniu - 2005-01-30 06:53:30
Wydaje mi się, że problem, przynajmniej częściowo polega na tym, że często kierujemy się uczuciami tam, gdzie powinniśmy myśleć. Nasza wiara nie może polegać na tym, co odczuwamy, a Odnowa często właśnie na tym bazuje. Narzucają mi się te słowa Jezusa: " Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! (Mt 7:21-23). Dalszy kontekst, to, rzecz jasna nauka o budowaniu na skale. 
 
Warto porównać "uczuciowe" odchodzenie od Kościoła z masowym już niemal przychodzeniem do Niego protestantów w USA. Robią to naprawdę wybitni inteletualiści, jak Scott Hahn, Thomas Howard, czy Peter Kreeft, że wymienię tylko tych, którzy są obecni na tym portalu. Warto przeczytać ich świadectwo. Zwłaszcza Hahna. Powinna to być lektutra obowiązkowa dla każdego, kto rozmyśla o opuszczeniu Domu zbudowanego na skale.
Odnowę rozkłada błędny kerygmat
Dodane przez jswiec w dniu - 2005-01-26 14:31:04
Odnowę odkryłem najpierw we Francji, a dopiero pot próbowałem "działać w niej" w Polsce. Na niniejszym forum szukałem gorączkowo odpowiedzi na pytanie: "dlaczego we Francji ja (i żona) czuliśmy się w Odnowie tak dobrze, a w Polsce tak źle?". Teraz mógłbym pokusić się o dokładną diagnozę, ale najważniejszym czynnikiem wydaje mi się oparcie kerygmatu na owych nieszczęsnych 4ch prawach życia duchowego. Odnowa z którą zetkneliśmy się we Francji nie ewangelizuje w ten sposób i dlatego przejścia do kościołów protestanckich czy też jawne rozłamy zdarzają się w niej równie rzadko, co w grupach różańcowych. 
 
Przeżyłem tam aż 3 seminaria odnowowe i na żadnym z nich nie mówiono mi o 4ch prawach. A za to wiele o: nawróceniu, miłości Bożej do grzesznika, Eucharystii i charyzmatach jako owocach chrztu i bierzmowania. Nikt też tam nie twierdził, że wyznanie Jezusa "osobistym Panem i Zbawicielem" jest koniecznym warunkiem zbawienia, a takim warunkiem jest "abandon" ufne, bezgraniczne i bezwarunkowe zaufanie Bogu na wzór Maryi. Zaś zbawienie nie rozumiano tylko i wyłącznie w kategoriach wybawienia od należnej kary, ale jako usynowienie ("filiation") , jako nawiązanie z Bogiem synowskiej więzi aż do całkowitego upodobnienia się do Chrystusa ("ressemblence au Christ"). 
 
Fakt, że we Francji kereygmat nie był usystematyzowany i każda większa wspólnota miała swój własny wariant kerygmatu, niemniej istniała pewna ukryta i powszechna zgoda co do treści chrześcijańskiej inicjacji, która jest nieporównywalna z "Filipami", "Pawłami" itp  
 
 
Zetknięcie się z
Dodane przez siema w dniu - 2005-01-24 16:34:24
 
W zamieszczonych na stronie [http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_131.html] fragmentach książki ks. Stehlin, CZYM JEST CHARYZMATYZM? Przeczytałem o ruchu charyzmatycznym np.: 
 
1. „Obecnie grupy te mają w swoich rękach prawie całe duszpasterstwo młodzieży na całym świecie, kierują większością świątyń i pielgrzymek Kościoła Katolickiego”. 
Nie wydaje mi się, aby była to prawda. Weźmy przykład Polski: Częstochowa, Licheń, Kalwaria Zebrzydowska, pielgrzymki do Częstochowy… Czy to wszystko jest w ręku ruchu charyzmatycznego? 
 
2. Pisząc „oto kilka przykładów takich wspólnot” na pierwszym miejscu wymienia się „Neokatechumenat…”. A potem opisując styl ruchu charyzmatycznego pisze się tak: 
„w Ruchu Charyzmatycznym występują formy tylko dla niego specyficzne i charakterystyczne. Na pierwszy plan wysuwa się praktyka spotkań modlitewnych, chrztu w Duchu Św., charyzmatów, życia świeckich we wspólnocie charyzmatycznej, bez względu na ich stan cywilny, bliska współpraca i wzajemne przenikanie się z charyzmatykami z wyznań protestanckich i żydowskich […] Spotkanie modlitewne jest najczęstszym miejscem pierwszego kontaktu ludzi z Ruchem. Co dzieje się na tych cotygodniowych spotkaniach? Trwają one przynajmniej 2 godziny, często aż do 4-5 godzin. Nie ma żadnych obrzędów ani ceremonii” 
Wydaje mi się, że co do pierwszego podanego przykładu, neokatechumenatu, żadna z wymienionych cech ruchu charyzmatycznego się nie sprawdza.  
 
Wniosek: książka ta wydaje się pomieszaniem z poplątaniem. 
 
PS. Czy jeszcze komentować o tym trybalizmie, czy już starczy?
Ruch charyzmatyczny - czy to jest katoli
Dodane przez Waldek w dniu - 2005-01-22 21:40:05
"Dlatego trzeba rozmawiać o rozłamach w Odnowie charyzmatycznej i o trudnej jedności wśród charyzmatyków." 
 
A moze ks. Karl Stehlin ma racje kiedy porownuje ruch charyzmatyczny czy neokatechumenat do kolejnych ruchow illuminizmu w naszym kosciele katolickim. 
 
Bardzo bym chcial ksieze Andrzeju aby ksiadz skomentowal artykul ks. Stehlina "Ruch charyzmatyczny - czy to jest katolickie?" oraz artykul ks. prof. Michała Poradowskiego "Źródła współczesnego ekumenizmu i Trybalizm", ktore mozna znalezc na stronach internetowych; 
 
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_131.html 
 
oraz 
 
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_26.html  
 
Serdecznie was pozdrawiam! 
Waldek
My tez mamy problemy z kaplanami...
Dodane przez hansmaria w dniu - 2005-01-18 16:29:47
W neokatechumenacie tez mamy problemy z kaplanami i nie zawsze jest mozliwe sprawowanie Eucharystii we wspolnocie, bo nie ma komu poslugiwac. Ale nie odlaczamy sie wowczas od Kosciola - idziemy na Msze do kosciolka (nawet na nieszpory i rozaniec!). Jesli uznamy, ze to brak kaplanow w Odnowie jest problemem - jak chceRasta - to bedziemy musieli uznac tez jeda wazna rzecz (mysle, ze to logiczne). Taka oto: modlitwa uwielbienia jest dla Odnowy - dla wspolnot ktore odchodza - czyms nieporownywalnie wazniejszym niz Eucharystia (odchodzimy, bo proboszcz nas nie rozumie - nie ma charyzmatow - ani jednego! - skandal! - to pewnie nie ma wiary! - i nie uwielbia nawet Boga!). Jesli tak stawiamy sprawe, jak w zacytowanym fragmencie:„GDYBY ODNOWA MIAŁA KAPŁANÓW NIE BYŁO BY TYLE ROZŁAMÓW, A JEŻELI KSIĘŻA NIE CHCĄ SIĘ ANGAŻOWAĆ, TO MOŻEMY SPODZIEWAĆ SIĘ TYLKO JEDNEGO ŻE TYCH ODEJŚĆ BĘDZIE CORAZ WIĘCEJ”, to niniejszym potwierdzamy, ze tak jest w istocie. Potwierdzamy, ze ludzie nie wiedza czym jest Eucharystia (a jest CENTRUM - jest absolutnym szczytem zycia Kosciola), skoro sa gotowi zrezygnowac z Niej dla modlitwy uwielbienia. Czyli nie brak kaplanow, a brak katechezy sie klania! Do Odnowy trafiaja czesto ludzie z ulicy - z ateizmu lub wtornego poganstwa - zobaczyli cud uzdrowienia na jakims spotkaniu i przyszli albo dali sie poniesc atmosferze spotkania, na ktore zostali zaproszeni przez ewangelizujacych znajomych. Tacy ludzie nie maja zadnej formacji - nie wiedza nic o sakramentach i o Kosciele. Nawet ci, ktorzy chodzili na religie wiele lat czesto nic nie rozumieja, bo przezywali swoja religijnosc jako przykry obowiazek lub swiatobliwa tradycje. A z tego, co mi wiadomo w Odnowie katechizuja swieccy odpowiedzialni, ktorym ksieza czesto tylko asystuja. To moze nim sie wpusci ludzi na szerokie wody zycia wiara (nie mylic z emocjami), trzeba im powiedziec, czym jest Kosciol, Komunia, Spowiedz, odpusty, akty strzeliste, swietych obcowanie, i jak cudownie skuteczny bywa post? znam osobe, ktora ma "papiery" na ewangelizatora - kursy Filipa, Pawla itp - a ktora nie wie po co udzielany jest chrzest i czym jest Komunia!!!!! Trzeba "popatrzec na rece" swieckim ewangelizatoro i odpowiedzialnym, ktorzy prawdopodobnie sami czesto nie wiedza czym jest Kosciol. Reasumujac: rozklada Odnowe brak katechezy (i pokory - o niej mozna wspomniec na katechezie)
Dodane przez siema w dniu - 2005-01-17 17:46:29
Do Rasta: 
Tekst jest jednostronny, bo jest krótki. Wielostronny musiałby być długi.  
Tekst nie wykazuje wszelkich możliwych błędów które zaistniały w odnowie od 30 lat, a tylko jeden błąd: tendencję do popadania w rozłamy (dla równowagi napisałem o Wspólnotach które stanowczo trwają w sercu Kościoła w wielu innych moich tekstach). 
 
Nie napisał o jednym z najważniejszych problemów z jakim boryka się odnowa a mianowicie: „niechęć duszpasterska ze strony kapłanów” – ponieważ czekam na takie diagnozy ze strony czytelników, np. ze strony Rasta. Bardzo dziękuję za tę diagnozę. Jest ona dla mnie niezwykle cenna, a do tego zgadza się z kilkoma rozmowami, które miałem ostatnio z odpowiedzialnymi w Odnowie. Może jesteśmy na tropie jednej z przyczyn? 
„GDYBY ODNOWA MIAŁA KAPŁANÓW NIE BYŁO BY TYLE ROZŁAMÓW, A JEŻELI KSIĘŻA NIE CHCĄ SIĘ ANGAŻOWAĆ, TO MOŻEMY SPODZIEWAĆ SIĘ TYLKO JEDNEGO ŻE TYCH ODEJŚĆ BĘDZIE CORAZ WIĘCEJ”. 
Myslalem o oficjalnym zapytaniu...
Dodane przez hansmaria w dniu - 2005-01-15 16:35:23
... - o rodzaju oficjalnego wystapienia do redakcji tych periodykow, ktorych ja w reku nigdy nie mialem - to dodam dla scislosci. Moze oni tam doglebnie o tym pisza juz? Choc z tego, co wywnioskowalem z Ksiedza wypowiedzi, raczej nie. Oczywiscie do redakcji Listu maila napisalem tak czy inaczej - pozdrawiam - HM
Jestem za dialogiem
Dodane przez borema w dniu - 2005-01-14 23:09:59
Cytat: 
„Co więc robić? Oto jest pytanie. Mam nadzieję, że usłyszymy głosy naszych czytelników, którzy mają w tej sprawie wartościowe opinie”. 
Może na początku poszukajmy odpowiedzi w tym samym miejscu gdzie postawione zostało pytanie o grzech rozłamu: 
„Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5,19-21). 
Katalog grzechów, pośród których wymienione są rozłamy obejmuje również grzechy prowadzące do rozłamów w życiu wspólnot ludzkich ( małżeństw) czy Kościoła. 
Bardzo często to grzechy ciała a nie pójście za „duchem” są rzeczywistym powodem rozłamów (nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, zazdrość). 
Wtedy lekarstwem jest zidentyfikowanie prawdziwego powodu chęci rozłamu i walka z grzechem „praprzyczyną”. Grzechy mogą dotyczyć nie tylko odchodzących, ale też tych, którzy poprzez swoje antyświadectwo do rozłamu doprowadzili. 
Co możemy zrobić? 
Przykład neokatechumenatu jest bardzo dobry, ponieważ udokumentowane są zarówno pozytywne jak i negatywne opinie biskupów dotyczące tego ruchu. A przede wszystkim mamy dokumenty świadczące o dialogu Kościoła z Drogą neokatechumenalną, który to dialog ( wieloletni i trudny) doprowadził do powstania statutu, który ma się stać dla neokatechumenatu regułą życia. 
Dialog jest najlepszym sposobem na rozłamy. Dialog oczywiście łatwiej jest prowadzić z tak monolityczną organizacja, jaka jest neokatechumenat, ale to, że z poszczególnymi wspólnotami ( liderami) jest go trudniej prowadzić nie oznacza, ze możemy czuć się z tego zwolnieni i spory powinny być rozwiązywane na zasadzie odgórnych arbitralnych decyzji.  
Bardzo dobrym przykładem mądrego dialogu pasterza z liderami zagrożonej odejściem od Kościoła wspólnoty, jest wspólnota Hallelujah z Wrocławia.  
Podobnie w mojej parafii wspólnota była zagrożona rozłamem i odejściem z Kościoła, ale powody były raczej czysto ambicjonalne – lider nie chciał podporządkować się księdzu, bo może uważał się za bardziej obdarowanego. 
Proboszcz rozwiązał sprawę z salomonową mądrością – wyczuł, ze problem jest personalny i grupie, która odeszła ze wspólnoty nie nakazał porozumieć się z dotychczasowy opiekunem, ale wyznaczył innego. 
Czasami potrzebny jest głos z zewnątrz mądry i doradczy ludzi, którzy pomogą taki dialog prowadzić albo będą trzecim niezależnych głosem prostującym błędne nauki i pokazującym gdzie jest droga wiary. 
Pozdrawiam. Małgosia 
 
pytanie
Dodane przez rasta w dniu - 2005-01-15 19:59:22
bardzo mnie zastanawia czemu nie dodało mojego komentarza??? 
 
=========== 
proszę wybaczyć, ale każdy komentarz musi być 'odklikany' przez admina, a admin wyjechał i teraz wrócił :) 
pozdrawiam 
ADMIN
do x. Andrzeja
Dodane przez rasta w dniu - 2005-01-14 08:25:18
Czytając księdza artykuł zrobiło mi się bardzo przykro ponieważ jest bardzo jednostronny. Nie wiem czemu ksiądz tylko przyjął stanowisko wykazania wszelkich możliwych błędów które zaistniały w odnowie od 30 lat i to w dodatku bardzo ogólnikowo. Nie wiem czemu ksiądz dla równowagi nie napisał o Wspólnotach które stanowczo trwają w sercu Kościoła i dbają o Niego, troszczą się o Sakramenty i o życie swoich Parafii?  
Poza tym nie wiem dlaczego ksiądz nie napisał o jednym z najważniejszych problemów z jakim boryka się odnowa a mianowicie: „niechęć duszpasterska ze strony kapłanów”. 
I nie piszę tego gołosłownie.  
Jestem od 13 lat we Wspólnocie SZALOM z Kluczborka. Zawsze w naszej wspólnocie kładło się nacisk na wierność Nauce Kościoła, Sakramentom oraz dynamizowania życia parafii chociaż przez 10 lat z tym ostatnim było różnie, a to dlatego że od początku nasza grupa nie miała duszpasterza. Owszem duszpasterz był przydzielony ale widniał tylko na dekrecie lub był przydzielony przez proboszcza ale jeśli chodzi o zaangażowanie to było żadne. Od początku pamiętam że rola katechizacji, troski o Sakramenty, o wierność Kościołowi leżała w rękach świeckich. Pamiętam czasy kiedy ze spotkań musieliśmy wręcz prawie siłą wypraszać ludzi z Kuźni Raciborskiej (ze wspólnoty która odeszła od Kościoła, ponieważ wiedzieli że z opieką duszpasterską u nas jest kiepsko), ze Zboru Zielonoświątkowego, kiedy chodziliśmy do proboszcza i prosiliśmy o kapłana dla Wspólnoty kiedy pisaliśmy list do Biskupa o opiekę nad naszą Wspólnotą. I tak zawsze kończyło się to tak że ksiądz miał dekret i na tym zostawało. Potrafię zrozumieć że w naszej diecezji (opolska) księża mogą się bać odnowy przez pryzmat Grupy Raciborskiej i Krapkowickiej, ale nie można wszystkich grup pchać do jednego worka. 
Patrząc na wszystkie wydarzenia z życia naszej Wspólnoty dziękuję Bogu i Maryi, której zawierzyliśmy naszą Grupę w tych trudnych dla nas chwilach, że jesteśmy w Kościele całym sercem i staramy się jak tylko możemy służyć naszej Parafii.  
I wiem jedno że takich grup jak nasza jest wiele w całej Polsce i boli mnie jedno że o takich grupach nic się nie pisze tylko wywleka się cały czas brudy i cały czas dobija się gwoździa do trumny tym grupom które są wierne Kościołowi i Jego Nauce. 
Myślę że pytanie o odejścia grup powinien ksiądz zadać przede wszystkim współbraciom w kapłaństwie i zapytać się ich dlaczego tak małe jest zaangażowanie z ich strony w sprawy i duszpasterstwo grup Odnowy w całej Polsce, bo gdyby odnowa miała kapłanów nie było by tyle rozłamów, a jeżeli księża nie chcą się w angażować to możemy spodziewać się tylko jednego że tych odejść będzie coraz więcej bo zamiast księża zająć się naszymi grupami to zajmą się nimi inne odłączone wspólnoty które „chętnie służą swoją pomocą”. 
Pozdrawiam serdecznie. 
:cry
Dodane przez siema w dniu - 2005-01-13 17:56:48
Na pewno jest możliwe o to zapytać. Natomiast jaka byłaby odpowiedź - trzeba praktycznie sprawdzić. No to... czemy by tego nie zrobić? Najlepiej już dziś! Proszę pisać!
Chyba bardziej do Piotra, ale i w kontek
Dodane przez hansmaria w dniu - 2005-01-13 16:29:31
Tesknota za afektem, a nie za Bogiem - za wlasnym wyobrazeniem Boga, a nie za Bogiem - to do Szanownego Piotra. I ludzie szukaja siebie - dopasowuja kosciol do swoich o nim wyobrazen - ida na latwizne - ida do zielonych, bo jest tak samo fajnie, a jak bedzie trzeba poblogoslawic slub z nowa zona, to to zrobia, a katolicki proboszcz, nie!  
Do Ksiedza Siemieniewskiego mam pytanie: czy jest mozliwe zapytac w Odnowowych publikatorach o to, czy nie chcieliby zmierzyc sie z problemami, ktore Odnowa ma i o ktorych oni wiedza pewnie, na swoich lamach? Bylby to piekny - z ich strony - gest otwartosci i troski o Kosciol czy wrecz o zbawienie wielu "odnowionych" (w konteksice slow Chrystusa z Kazania na Gorze: nie kazdy, kto mi mowi Panie, Panie... - czy nie prorokowalismy moca Twojego imienia?)
Pytanie do Piotra
Dodane przez siema w dniu - 2005-01-13 15:27:05
Mam pytanie zwiazane z fragmentem komentarza Piotra: 
"Dobrze Ksiądz wie dlaczego nie odchodzą nagle tzw. niedzielni katolicy, dlaczego nie ma "odjechanych" Wspólnot Krwi Chrystusa, Żywego Różańca, Domowego Kościoła, Faustinum, Dzieci Maryi, a nawet Neokatechumenatu. To im rzeczywiście raczej nie grozi... " 
Chciałbym poprosić o rozwinięcie tego wątku: dlaczego nie ma problemów z odejściami w Neokatechumenacie i we Wspólnotach Krwi Chrystusa, a w Odnowie - są.
Pewnie, że mamy problem !
Dodane przez Piotr w dniu - 2005-01-13 14:38:14
Ksiądz Andrzej prowokuje tym artykułem dyskusję na temat ważny i prawdziwy. Niczego nowego Ksiądz nie odkrył. Oczywiście, że Odnowa Charyzmatyczna ma problemy. Takie same problemy mają wszyscy, którzy Boga szukają, którzy chcą doświadczyć Jego obecności. Mamy jeden odwieczny problem: jest to nasza grzeszność i jest to szatan, który potrafi ją w arcyperfidny sposób wykorzystać. 
Możnaby np zamieścić tu obok i opatrzyć odpowiednim komentarzem długaśną listę byłych kapłanów z nagłówkiem: "Czy duchowieństwo ma problemy ?". Możnaby zrobić nawet listę biskupów i kardynałów przytaczając historię Kościoła i jego licznych rozłamów... 
No, iluż tych charyzmatyków odeszło ? Pisze Ksiądz, byli charyzmatycy bywają (w zborach) "licznie reprezentowani", że gdyby byli tam "jedną osobą na sto, cóż, problemu by nie było...". Otóż, Księże Andrzeju, tam byli katolicy są zdecydowaną większością. Czy Ksiądz zdaje sobie sprawę, że 1/12 apostołów zdradziła ?! Czy i tu jak Ksiądz pisze w odniesieniu do Odnowy: przyczyna tkwi w sposobie w jakim przekazywano im naukę, albo w sposobie w jakim ją praktycznie przeżywali ??? 
Tak, Odnowa ma problem. Kościół ma problem. Jeśli ludzie błądzą, to dlatego że idą szukać, pierwotną przyczyną jest najczęściej gorliwość, tęsknota za Bogiem kochającym i bliskim. Dla szatana człowiek staje się wtedy bardzo pożądanym celem i potrafi on wykorzystać jego słabości, zwłaszcza nieposłuszeństwo i pychę. 
Dobrze Ksiądz wie dlaczego nie odchodzą nagle tzw. niedzielni katolicy, dlaczego nie ma "odjechanych" Wspólnot Krwi Chrystusa, Żywego Różańca, Domowego Kościoła, Faustinum, Dzieci Maryi, a nawet Neokatechumenatu. To im rzeczywiście raczej nie grozi... 
A charyzmatyków z całą pewnością nie ustrzeże "zrzeszenie w koordynacji KZK"; byłoby strasznie naiwne akurat w tym pokładać nadzieję. 
Pyta Ksiądz: co możemy robić ? 
Możemy i musimy modlić się o jedność i ochronę przed "niegodziwościom i zasadzkom złego ducha". Niech wspólnoty otaczają modlitwą swoich liderów i kapłanów, niech kapłani naprawdę opiekują się swoimi wspólnotami i niech wszyscy czuwają. Niech wspólnoty będą jak najściślej związane z parafią. Niech żyją sakramentami i niech wzrastają. 
A problem i tak będziemy mieli, bo człowiek pewnie nie przestanie być grzeszny. Jest w nas cząstka Boża, to Boże tchnienie, bo stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. To pewnie dlatego czasami sobie być bogami; wiemy lepiej, jesteśmy mądrzejsi, tacy charyzmatyczni, obdarowani, że aż Katechizm nas nie obejmuje, proboszcz nie nadąża, a biskup nie rozumie, a poza tym jest daleko...

Powered by AkoComment 1.0 beta 2!

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl