Katecheza została wygłoszona w katolickiej wspólnocie charyzmatycznej HALLELU JAH. Nauczanie ks. Siemieniewskiego można również wysłuchać w formacie MP3. Zalogowani czytelnicy naszego serwisu moga pobrać plik dźwiękowy z [tego] miejsca.
Dzisiaj zaczniemy od najprawdziwszego w świecie pokarmu
biblijnego. Nie pokarmu rozumianego przenośnie i metaforycznie
(słowo Boże jest pokarmem), ale pokarmu całkiem
dosłownego. Pismo Święte mówi o różnych pokarmach o
przepiórkach, o mannie ale takich pokarmów nie miałem pod
ręką, natomiast odkryłem, że Pismo Święte mówi między innymi o
plackach figowych. Tak się złożyło, że akurat mam ze sobą kawałek
placka figowego. Niestety nieduży, dlatego nie będę mógł poczęstować
wszystkich starczy tylko dla Tomka. W Starym Testamencie
kilka razy czytamy o takich plackach. Czytamy na przykład o bardzo
dobrych ciastkach figowych, które upiekła Abigail.
Proszę bardzo, wszyscy mogą popatrzeć, jak Tomek je
placek figowy. Bardzo mu smakuje. Zjadł
Zaraz! Co on robi?!
Zjadł nadzienie, a resztę zostawił! Co to za moda: wyjeść z keksu
rodzynki i zostawić resztę ciasta?! Wyjeść z ciastka figowego
najlepsze kąski, a zostawić resztę?! Co to ma znaczyć?! Kto to
widział?!
Niestety, dzieje się tak nie tylko przy degustacji
placka figowego albo keksu z rodzynkami. Niestety, dzieje się tak
często również przy czytaniu Pisma Świętego, przy spożywaniu tego
pokarmu, jakim jest słowo Boże.
Dla odnowy charyzmatycznej szczególnie ważnym tekstem,
do którego się szczególnie często odwołujemy, jest Pierwszy List do
Koryntian. Ale niestety, często przypomina to degustację ciasta
figowego metodą, którą przed chwilą widzieliśmy: wyjeść słodkie
nadzienie, a to, co jest mniej przyjemne, choć bardziej pożywne,
odrzucić. Wyjeść rodzynki z keksu, a resztę uznać za rzecz
niepotrzebną.
Pytałem niedawno w charyzmatycznym gronie, o czym jest
Pierwszy List do Koryntian. I usłyszałem odpowiedź: o charyzmatach
o językach, o proroctwach i o uzdrowieniach właśnie o tym.
Czy to prawda, że Pierwszy List św. Pawła Apostoła do
Koryntian jest o charyzmatach? To jest prawda w takim samym sensie
jak zdanie, że keks składa się z rodzynków albo że ciasto figowe
składa się ze słodkiego nadzienia. To jest prawda, ale prawda
częściowa. A jeżeli uznajemy tylko prawdę częściową, to prawda
staje się nagle nieprawdą.
Otóż Pierwszy List św. Pawła Apostoła do Koryntian,
który bardzo słusznie jest szczególnie ulubionym tekstem w odnowie
charyzmatycznej, mówi o czymś więcej niż tylko o charyzmatach.
Prawda, o której list św. Pawła mówi z większą powagą i z większym
naciskiem, to prawda o jedności Ciała Chrystusa.
W Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł w kilku
miejscach wyraźnie zachwyca się wielkim skarbem jedności. Na przykład
w rozdziale dziesiątym pisze tak:
Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy,
czyż nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż
nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? (1 Kor 10,16).
I dalej, gdzie słyszymy jak gdyby hymn na cześć
jedności:
Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni,
tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba
(1 Kor 10,17).
Albo mówi nam św. Paweł Apostoł, po co zostaliśmy
ochrzczeni w Duchu Świętym:
Wszyscyśmy w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby
stanowić jedno Ciało (1 Kor 12,13).
Kiedy św. Paweł rozglądał się po Kościele i oglądał
skutek chrztu w Duchu Świętym: mnogość i rozmaitość charyzmatów, to
też wprawiało go w zachwyt. Kiedy widział, jak różnorodne funkcje
zaczynają ludzie spełniać w Kościele pod wpływem działania Ducha
Świętego, napisał tak:
Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i
poszczególnymi członkami (1 Kor 12,27).
Dużo jest w Liście św. Pawła o jedności Kościoła, którą
porównuje z jednością ciała. Ciało oczywiście jest tylko jedno,
chociaż bardzo różnorodne. Najróżniejsze części ciała spełniają
rozmaite role: słyszenia, widzenia, chodzenia, chwytania, dotykania,
ale tworzą jedno ciało.
Jednak obok zachwyconych słów św. Pawła o jedności Ciała
Chrystusa, które zapisał w swoim Pierwszym Liście do Koryntian, są
też niestety głosy negatywne. Na przykład tuż obok w rozdziale
dwunastym napisał tak:
Jeśliby noga powiedziała: «Ponieważ nie
jestem ręką, nie należę do ciała» czy wskutek tego
rzeczywiście nie należy do ciała? (1 Kor 12,15).
Zastanówmy się, jaki może być powód pisania takich słów.
Musiała się zdarzyć jakaś smutna okazja, którą św. Paweł tak właśnie
skomentował. Ktoś zachował się właśnie w ten sposób wobec jedności
Ciała Chrystusa, że św. Paweł musiał wołać: Popatrzcie, to tak jakby
ręka powiedziała: Nie należę do ciała. Albo
mówi św. Paweł jakby ucho powiedziało: Nie jestem
okiem, nie należę do ciała. To nie są rozważania teoretyczne
ani dywagacje teologiczne. To są komentarze do wydarzeń, które zaszły
w Koryncie, i to do wydarzeń niewesołych.
Św. Paweł w rozdziale trzecim pisze tak:
Ciągle jeszcze jesteście cieleśni (1 Kor
3,3).
Ciekawa jest motywacja, jaką podał. Dlaczego uznał, że
Koryntianie są cieleśni? Jest to tym bardziej intrygujące, że przy
początku Listu do Koryntian napisał:
Nie brakuje wam żadnego daru łaski (1 Kor
1,7).
To bardzo ciekawe: z jednej strony pisze: nie
brakuje wam żadnego daru łaski, a z drugiej o tych
samych ludziach wyrokuje: ciągle przecież jeszcze jesteście
cieleśni. I tłumaczy to tak:
Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda,
to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?
Skoro jeden mówi: «Ja jestem Pawła», a drugi: «Ja
jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie tylko po ludzku?
(1 Kor 3,3n).
Pierwszy List św. Pawła do Koryntian, który bardzo
słusznie jest naszym ulubionym listem, niech stanie się biblijnym
sztandarem ruchu charyzmatycznego, ale łącznie z surowymi
upomnieniami, które również zawiera. Na samym początku, jako
zapowiedź głównego tematu tego Listu, św. Paweł tak uroczyście i
surowo napomina chrześcijan z Koryntu:
Upominam was, bracia, w imię Pana naszego, Jezusa
Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów
(1 Kor 1,10).
Warto zauważyć, że św. Paweł używa tu dwóch ważnych
słów. Jedno słowo greckie to schizma, a drugie to hairesis.
Od greckiego schizma pochodzi słowo tak samo brzmiące po
polsku, a od hairesis po spolszczeniu powstało słowo
herezja. Mówi nawet św. Paweł do człowieka
wprowadzającego rozłamy (anthropos hairetikos
Tt 3,10):
Upominam was, bracia [
], by nie było
wśród was rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli
(1 Kor 1,10).
Niestety, św. Paweł nie pisał tego zapobiegawczo. To
była reakcja na coś, co w Koryncie się wydarzyło. Pisze dalej Apostoł
tak:
Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez
ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy
z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa,
a ja Chrystusa» (1 Kor 1,11n).
Upomnienie św. Pawła nie było profilaktyczne, lecz było
lekarstwem na już zaistniałą sytuację. Koryntianie zamiast
tworzyć jeden Kościół w Koryncie stworzyli kilka stronnictw,
grup, pewnie po prostu kilka kościołów. Jeden z takich kościołów brał
imię od Apollosa, którego znamy z Dziejów Apostolskich. Inni mówili:
A my jesteśmy z kościoła Kefasa. A jeszcze inni: my z
kościoła Pawła. Szczególnie ciekawe, że jedno z tych stronnictw
twierdziło: a my jesteśmy z kościoła Chrystusa. Takie stronnictwo w
Koryncie też było. Po oddzieleniu się, po rozłamie (schizma,
hairesis), mówili: My jesteśmy kościołem Jezusa Chrystusa. Tak
wygląda opisana przez św. Pawła sytuacja: Ja jestem Pawła, ja
Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa.
Warto postawić pytanie: Dlaczego w Pierwszym Liście do
Koryntian, w którym o charyzmatach jest więcej niż gdziekolwiek
indziej w Nowym Testamencie, jednocześnie jest tak dużo o potrzebie
jedności i o rozłamach? To ciekawe, dlaczego jeden list porusza
akurat te dwa tematy: charyzmaty i rozłamy.
Niech ten znak zapytania przez chwilę nam towarzyszy,
niech nas intryguje, a w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie
przenieśmy się z połowy I wieku (1 Kor powstał w 56 roku) o prawie
dwadzieścia wieków później i mamy rok 2004. Rozejrzyjmy się
po sytuacji w Kościele polskim i zobaczmy, czy dzisiaj znajdziemy
jakieś wskazówki, które nam pozwolą odgadnąć, dlaczego przed
dwudziestoma wiekami św. Paweł połączył te dwa tematy.
Zajrzyjmy do fragmentu, który znalazłem kiedyś w
wysokonakładowym dzienniku. Czytamy tam tak:
Kaliska wspólnota opuściła Kościół
rzymskokatolicki, a teraz nabożeństwa odprawia w sali wynajmowanej od
Kościoła zielonoświątkowego i liczy blisko pięćset osób.
Ciekawe, co to może być za wspólnota? Czy to może jest
jakaś parafia kaliska? Nie. Czy to może jest Neokatechumenat? Też
nie. Czy to może jest lokalne kółko różańcowe? Też nie. W tym
dzienniku możemy przeczytać, że jest to wspólnota ruchu Odnowy w
Duchu Świętym.
Przeglądałem kiedyś Zeszyty Odnowy w Duchu
Świętym, materiały formacyjne Odnowy charyzmatycznej, i
znalazłem tam taką wzmiankę:
Nowosądecka wspólnota w ciągu dwudziestu lat
swojego istnienia przechodziła różne koleje aż po bolesne
doświadczenie rozłamu, kiedy duża część grupy odeszła od Kościoła
katolickiego.
Może ktoś pomoże nam zgadnąć, co to mogła być za grupa:
Czy to była jakaś parafia nowosądecka, czy może to był nowosądecki
Neokatechumenat, a może Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w Nowym
Sączu? Nie. Była to jak czytamy w Zeszytach Odnowy
nowosądecka wspólnota Odnowy w Duchu Świętym.
Jeśli rozejrzymy się po mapie wyznaniowej naszego kraju
i zauważymy grupy, które kiedyś były katolickie, a od dwóch, trzech,
pięciu, czy dziesięciu lat, nie są katolickie, bo wystąpiły z
Kościoła, zauważymy coś intrygującego. Chociaż takich grup jest dużo
i są rozsiane po całej Polsce od Wrocławia przez Szczecin,
Gdynię, Warszawę, Kraków, Kielce, Kalisz, Nowy Sącz i wiele innych
miejscowości rzecz ciekawa: to zjawisko nie jest rozsiane po
wszystkich wspólnotach i wszystkich ruchach kościelnych w Polsce. To
zjawisko jest skoncentrowane w jednym ruchu i nie jest to ani
Droga Neokatechumenalna, ani nie są to lokalne koła różańcowe, ani
nie są to parafie. Jest to ruch odnowy charyzmatycznej.
Rzut oka na współczesną panoramę wyznaniową w Polsce być
może ułatwi nam odgadnięcie, dlaczego św. Paweł nie pisał o rozłamach
do Rzymian, nie pisał o rozłamach do Galatów, nie pisał o rozłamach
do Tesaloniczan, lecz pisał akurat do Koryntian. Nie pisał ani do
Rzymian, ani do Galatów, ani do Tesaloniczan, bo tam była jedność.
Pisał o rozłamach do Koryntian z bardzo prostego powodu: bo tam były
rozłamy. Podobnie, nie ma potrzeby wygłaszać katechezy o
rozłamach w żadnej parafii wrocławskiej. Jeżeli urządza się adwentowe
albo wielkopostne rekolekcje parafialne, nie ma potrzeby podejmowania
tematu rozłamów, bo takich zjawisk w parafiach wrocławskich nie ma.
Jeżeli się głosi homilię w Neokatechumenacie albo w Stowarzyszeniu
Brata Alberta, albo w Duszpasterstwie Akademickim Wawrzyny,
nie ma potrzeby poruszać takich tematów, natomiast w odnowie
charyzmatycznej owszem. Z jakiego powodu? Z takiego samego
powodu, z jakiego ten temat poruszał św. Paweł lat temu prawie dwa
tysiące. Otóż nie jest to problem katolicki (w sensie:
ogólnokatolicki) jest to problem ruchu odnowy
charyzmatycznej. Tak wyglądają realia wyznaniowe w Polsce ostatnich
kilkunastu lat.
Dlaczego spośród tylu gmin, do których św. Paweł pisał
listy Rzym, Kolosy, Tesalonika dlaczego akurat do
najbardziej charyzmatycznej wspólnoty, do Kościoła w Koryncie, pisał
tyle o darach duchowych oraz tyle o rozłamach i potrzebie jedności?
Obdarowanie jest wielkim błogosławieństwem, ale stwarza też pokusy.
Weźmy przykład z życia. Czy żebrak ma pokusę defraudowania pieniędzy?
Nie. On ma inne pokusy, ale akurat pokusy defraudowania pieniędzy
nie. A teraz wyobraźmy sobie, że żebrak został obdarowany
stanowiskiem kasjera. Teraz owszem, pokusę niewydania reszty już może
mieć. A teraz wyobraźmy sobie, że będąc na stanowisku kasjera, został
jeszcze bardziej obdarowany: został konwojentem. Teraz, być może, ma
już nawet pokusę pożyczenia sobie bez wiedzy właścicieli walizki z
dolarami. A wyobraźmy sobie, że został jeszcze bardziej obdarowany:
został szefem banku. Teraz może go kusić już nie tylko walizka z
dolarami, ale może się zastanawiać, ile zer dopisać do swojego konta.
Obdarowanie jest błogosławieństwem, ale obdarowanie
przynosi też pokusy. Charyzmaty są wielkim błogosławieństwem i ciągle
trzeba nam wracać do Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian, żeby
odkrywać, jak wielkim są darem dla budowania Kościoła. Trzeba też
jednak do tego Listu wracać, żeby odkrywać, że obdarowanie wraz z
błogosławieństwem przynosi pokusę, ponieważ obdarowanym jest
człowiek, a człowiek bywa grzeszny i słaby. Człowiek nieobdarowany
przez Ducha Świętego może mieć inne pokusy, ale nie będzie miał
pokusy rozłamu. Człowiek nieobdarowany przez Ducha Świętego może mieć
pokusę lenistwa, może mieć pokusę gnuśności, może mieć mnóstwo innych
pokus, ale akurat pokusa rozłamu go ominie.
Kiedy przyjrzymy się listom św. Pawła, to zauważymy, że
obdarowanie charyzmatyczne jest rodzajem ryzyka ze strony Pana Boga.
Pan Bóg dar, skarb, składa w ręce grzesznych ludzi, a grzeszni ludzie
miewają pokusy. Często przyczyną takiej pokusy jest fakt, że trwanie
w jedności w Kościele bywa trudne. Ktoś, kto otrzymał nadzwyczajne
dary duchowe, jest podatny, jak się okazuje, na pokusę, aby przebywać
wyłącznie wśród ludzi podobnie obdarowanych. Kto nie jest aktywny,
nie jest zaangażowany w życie Kościoła, nie zauważy, że trwanie w
jedności jest trudne. Podobnie jak kawaler nie zauważy, że trwanie w
jedności małżeńskiej wymaga trudu, tak samo człowiek, który w
Kościele zachowuje się biernie i jest tam rzadko obecny, nie zauważy,
że trwanie w jedności kościelnej jest trudne.
Często rozłamy mają taką przyczynę, że trwanie w
jedności w Kościele bywa trudne i niewygodne. To prawda, ale dla
chrześcijanina drogowskazem, który pokazuje dobro i zło, nie jest
wygoda, drogowskazem nie jest to, co łatwe. Dobro i zło to jest inne
rozróżnienie niż wygodne niewygodne. Chrześcijanin nie
dowiaduje się, co jest dobre, a co jest złe, patrząc na siebie: Czy
to jest dla mnie wygodne? Chrześcijanin dowiaduje się, co jest dobre
i co jest złe, po pierwsze: z sumienia, a po drugie i pewnie
w sprawach jedności kościelnej jest to nawet źródło bardziej
podstawowe z Pisma Świętego.
Rzecz ciekawa, że ludzie skądinąd bardzo zaangażowani i
bardzo na swój sposób rozmodleni, potrafią nie zauważać wymagań
dotyczących dobra i zła spisanych w Piśmie Świętym. Jest pewne
miejsce w Liście do Galatów, do którego teraz sobie zajrzymy:
Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z
ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie,
uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść,
wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy,
zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam
wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy
dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga
5,19-21).
Przyjrzymy się przez chwilę tej liście i zobaczymy, czy
ona nam nie pomoże w ocenie problemu, którym się dzisiaj zajmujemy.
Więc po kolei. Pisze św. Paweł tak: Jest rzeczą wiadomą, jakie
uczynki rodzą się z ciała, i zaczyna od grzechów, które często
nazywamy grzechami cielesnymi albo według nowszego sposobu
mówienia grzechami seksualnymi: nierząd, nieczystość,
wyuzdanie. Już tutaj warto zauważyć, że chociaż bardzo jasno jest
napisane w wielu miejscach Nowego Testamentu, na czym polega
chrześcijańska czystość, i dla każdego powinno być jasne, czym wobec
tego jest nierząd, nieczystość i wyuzdanie, to są tacy chrześcijanie,
którzy się z tym nie zgadzają. Mają inną opinię. Na przykład w
dalekich Stanach Zjednoczonych pewna grupa chrześcijan wybrała sobie
homoseksualistę na biskupa i radośnie świętowała jego ordynację. To
była podniosła uroczystość wśród śpiewów, uśmiechów i robionych przy
okazji fotografii, które miały to wydarzenie udokumentować. Obecny
był oczywiście także partner owego biskupa. Próba dialogu z takimi
ludźmi skończyła się na niczym. Powiedzieli, że mają takie właśnie
przekonania i tak rozumieją Biblię.
Druga grupa grzechów to grzechy, które można by nazwać
grzechami religijnymi: uprawianie bałwochwalstwa i czary. Tu znowu
można znaleźć ludzi, choćby na Haiti, gdzie często rano świętują w
Kościele, a wieczorem na zebraniach celebrują pogańską religię
voodoo. I znowu, dialog z takimi ludźmi jest bezowocny. Mówią:
My tak to czujemy, my tak to przeżywamy, takie jest nasze
doświadczenie rano się modlimy w Kościele, a wieczorem
praktykujemy religię voodoo.
Są też takie grzechy, które dotyczą relacji
międzyludzkich w życiu codziennym: nienawiść, spór, zawiść,
wzburzenie. Tu chyba już nie trzeba tak daleko sięgać po przykłady,
bo kto wie, czy i nam czasem nie udaje się godzić takich postaw ze
świętowaniem, i to często radosnym.
Są też na tej liście z piątego rozdziału Listu do
Galatów grzechy dotyczące nałogów: pijaństwo i hulanki. Wiemy, że są
ludzie, którzy łączą jedno z drugim. Często na pasterce w kościele
można spotkać pijanych. I próba dialogu z takim człowiekiem, że nie
jest rzeczą właściwą przychodzić pijanym na świętowanie, skończy się
na niczym. On powie: Ja tak to przeżywam, ja tak to czuję.
Specjalnie zostawiłem na koniec jeszcze grupę grzechów,
które są grzechami przeciwko jedności kościelnej. Mianowicie:
niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, zazdrość i rozłamy.
O ile inne grzechy częściej zobaczymy raczej gdzie
indziej, to być może nie trzeba bardzo daleko szukać, żeby w Odnowie
znaleźć ludzi, którzy dobrze się czują w gronie tych, którzy odeszli
od Kościoła katolickiego i często razem z nimi świętują. Próba
dialogu z nimi kończy się na niczym. Powiedzą: My tak to rozumiemy,
my tak to czujemy; nie wiemy, dlaczego nie mielibyśmy świętować,
chwalić Boga z tymi, którzy dokonali rozłamu i odeszli z Kościoła
bo przecież łączy nas charyzmatyczny sposób uwielbienia!
Dochodzi
do tego, że z tekstu biblijnego wybiera się to, co jest wygodne, to,
co jest przyjemne. Ponieważ świąteczne celebrowanie ma w sobie też
wiele przyjemnych cech, to przyjmujemy to chętniej, natomiast
zastanawianie się nad tym, co jest grzeszne, bywa trudne i wymagające
i to potrafimy zostawić jak pokarm, który nam nie odpowiada.
My wolimy rodzynki. My wolimy słodkie nadzienie. Więc jeszcze raz
niech zabrzmią poważne i surowe słowa z Listu do Galatów. Św. Paweł
pisze tak:
Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z
ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa,
czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za
zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym
podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci,
którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie
odziedziczą (Ga 5,19-21).
Patrząc praktycznie na Odnowę charyzmatyczną w Polsce, a
mam z Odnową kontakt przy różnych okazjach i w różnych diecezjach
w ciągu ostatnich czterech tygodni byłem na czterech różnych szkołach
animatorów lub liderów w różnych diecezjach w Polsce myślę,
że doszło do ocenzurowania Pisma Świętego. Bardzo często charyzmatyk
jest nieświadomy istnienia takiego grzechu jak rozłam. Nie wie o
takim grzechu, a nawet kiedy jego wzrok pada w Piśmie Świętym na
słowo rozłam, wówczas mu się to z niczym nie kojarzy.
Co najwyżej może mu się to kojarzyć z wydarzeniami sprzed dwudziestu
wieków, ale nie z czymś, z czym się spotkał, z czymś, co zna.
Celowo przytoczyłem przykład również innych środowisk,
bo inne środowiska chrześcijańskie potrafią cenzurować Pismo Święte w
innych aspektach. Ale zostawmy innym ich własny rachunek sumienia, a
my zróbmy sobie nasz rachunek sumienia. Otóż rozłam jak
wskazuje rzut oka na panoramę wyznaniową Polski ostatnich kilkunastu
lat jest specjalnością charyzmatyczną. To jest zjawisko,
które prawie się nie zdarza poza szeroko rozumianą odnową. Może też
zdarzyć się w Ruchu Światło-Życie, ale wtedy, jeśli dotarły tam
specyficzne formy zachowań czy modlitwy charyzmatycznej. Poza tym
gremium taki grzech praktycznie się nie zdarza. Jest to więc nasz
problem, a jeżeli to jest nasz problem, to ktoś go powinien
rozwiązać, ktoś się powinien za niego zabrać. I kto się powinien
zabrać za nasz problem? Może ktoś ma jakąś propozycję, kto
powinien rozwiązywać nasze problemy?
Czasem mamy pokusę powiedzieć: Niech oni rozwiążą
nasze problemy. Tymczasem postawa chrześcijańska, jeżeli już poważnie
się zastanawiamy, oczywiście zakłada: To jest nasz problem,
dlatego my powinniśmy się tą sprawą zająć. To nie jest sprawa,
która jest omawiana w Piśmie Świętym w kontekście jakichś rad,
dodatkowych uwag, dopowiedzeń. To jest sprawa poważna, która w Piśmie
Świętym pada w kontekście słów: Ci, którzy się takich rzeczy
dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Ma to znaczyć,
mówiąc dzisiejszym językiem teologicznym, że rozłam jest grzechem, i
to grzechem ciężkim. Dlatego nie jest powodem do świętowania i nie
jest powodem do uwielbiania Boga, lecz jak każdy grzech
zresztą jest powodem do pokutowania i nawracania się. Ci,
którzy wyświęcili biskupa-homoseksualistę, powinni pokutować. Czy to
znaczy, że my potępiamy tych ludzi? Nie. Za ludzi to my się modlimy,
żeby weszli przed nami do królestwa niebieskiego. Pan Jezus mówi, że
kiedy spotykamy celnika, nieuczciwego urzędnika państwowego, to mamy
się modlić i tak mu głosić Ewangelię, żeby on wszedł do królestwa
przed nami. Albo kiedy słyszymy o prostytutce, to mamy się za nią
modlić i gdyby taka okazja się zdarzyła tak głosić
Ewangelię, żeby weszła przed nami w bramy królestwa. To dotyczy
każdego grzechu. Więc oczywiście ocenę ludzi zostawiamy Panu Bogu,
ale ocenę czynów Pan Bóg zostawił nam. Dlatego św. Paweł mówi o
uczynkach: wiadomo, jakie uczynki rodzą się z ciała,
a jednym z takich uczynków jest rozłam.
To jest nasz problem, nasz w sensie Odnowy w Duchu
Świętym. Jeżeli ktoś w Odnowie charyzmatycznej jest dłużej niż kilka
lat, to zna ludzi, którzy są w grupach, które kiedyś były katolickie,
a teraz są poza Kościołem katolickim. Możecie zrobić eksperyment.
Zapytajcie kogoś, kto nigdy nie miał kontaktu z Odnową może
babcię, może sąsiadkę, która mieszka obok, może panią na targu
czy zna kogoś, kto był w katolickiej grupie modlitewnej, a dzisiaj ta
grupa jest poza Kościołem katolickim. Taki człowiek prawie na sto
procent powie: nie, nawet nie słyszałem, że takie problemy istnieją.
Powie nam: O Świadkach Jehowy to słyszałem, ale o grupach, które były
w Kościele, a potem odeszły od Kościoła, nawet nie słyszałem.
A teraz ten eksperyment powtórzcie w gronie ludzi,
którzy w Odnowie charyzmatycznej są trzy, cztery, pięć lat. Jeśli są
odpowiednio długo, to nie tylko wam powiedzą, że słyszeli o takich
problemach, ale każdy wyliczy nam znajomych, swoich kolegów,
przyjaciół, z którymi ma dalej kontakt i może się dalej przyjaźni,
ale już nie w jednym Kościele. O czym to świadczy? Że jest to problem
charyzmatyczny! Aby być wiernym językowi biblijnemu, nie powinno się
nawet określać tego jako problem charyzmatyczny, lecz jako
charyzmatyczny grzech. W listach Apostoła Pawła próżno by
szukać takich określeń, jak problem, kłopot,
zjawisko, fenomen, nurt,
prąd czy trend. Św. Paweł nazywał rzecz
po imieniu: rozłam jest grzechem, a ci, którzy się takich
rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.
Jest
jeszcze jedno bardzo ważne zdanie w Piśmie Świętym, które podkreśla
wagę tego, o czym mówię, i podkreśla przyczynę, dlaczego św. Paweł
pisał o rozłamach i o jedności. To zdanie znajduje się w Ewangelii
według św. Jana. Czytamy tam o tym, dlaczego Jezus umarł na krzyżu.
Na pewno moglibyśmy wymieniać różne powody: aby nas zbawić, aby
odkupić nasze grzechy, aby nas ocalić od piekła, aby otworzyć nam
drogę do nieba. Na pewno można by z różnych stron te powody opisywać,
ale w Ewangelii św. Jana czytamy akurat tak:
Jezus miał umrzeć [
], by rozproszone
dzieci Boże zgromadzić w jedno (J 11,51n).
Dlatego grzech przeciw jedności jest grzechem przeciwko
krzyżowi Chrystusa. Tak pisze św. Paweł: czyż Chrystus jest
podzielony?, a Ewangelia: Jezus miał umrzeć [
],
by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno.
Dlatego zapraszam do spożywania Bożego pokarmu w
całości, do spożywania nie tylko nadzienia z figowych ciastek. Byśmy
nie musieli zasłużyć na surowe upomnienie św. Pawła:
Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli
niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni (1 Kor
3,2).
Ale myśmy zasłużyli na pochwałę, że naszym pokarmem,
chlebem, jest wszelkie słowo. Nie przebrane wszelkie
słowo, które pochodzi z ust Bożych.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |