Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow ODNOWA KOŚCIOŁA arrow ruchy katolickie arrow odnowa charyzmatyczna arrow CHARYZMATYCY... - MONIQUE HÉBRARD arrow I. NOWA PIĘĆDZIESIĄTNICA W DRUGIEJ POŁOWIE XX WIEKU

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
I. NOWA PIĘĆDZIESIĄTNICA W DRUGIEJ POŁOWIE XX WIEKU PDF Drukuj E-mail
Napisał MONIQUE HÉBRARD   

W owym dniu żydowskiej Pięćdziesiątnicy roku 30 uczniowie Jezusa zebrali się potajemnie na modlitwę. Ich nadzieja oparta na Zmartwychwstaniu jest bardzo chwiejna, bowiem z ludzkiego punktu widzenia ponieśli klęskę: Ten, na którego wszystko postawili, został w sposób upokarzający wydany na śmierć. Lecz oto nagle ich obawy zmiata potężny podmuch, który ogarnia wieczernik, a ich wiarę odnawiają języki ognia, które na nich zstępują. I od razu widzimy naszych apostołów, jak wychodzą na plac publiczny, zapchany tłumem ludzi, by głosić we wszystkich językach Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego, wzywać do nawrócenia i do chrztu, a nawet uzdrawiać chorych!

W ten sposób Duch Święty dał początek Kościołowi.

Czytając ten opis, może bylibyśmy skłonni uznać go za udziwnioną legendę…, gdyby w środku XX wieku, przepełnionego materializmem i agnostycyzmem, nie pojawiło się naszym oczom podobne zjawisko! Tysiące osób na całej powierzchni ziemi zostały całkowicie przemienione, ogarnięte intensywną radością wewnętrzną i umocnione wiarą, która góry przenosi. Ludzie ci, o których się mówi, że doznali wylania się Ducha, poczęli się modlić i dziękować Bogu całymi godzinami, czasami pomrukując słowa niezrozumiałeale wzniosłe (nazywa się to mówieniem językami albo glossolaliami), kosztować Pisma jak najsłodszego miodu. Wyszli na plac publiczny, by głosić Jezusa Chrystusa w porę czy nie w porę, a także uzdrawiać chorych.

Niektórzy z nich, pociągnięci potrzebą życia w zdecydowanej miłości braterskiej, zebrali się we wspólnoty, odtwarzając tym sposobem opis z Dziejów Apostolskich (4,32): Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.

Tak oto zrodziła się Odnowa Charyzmatyczna (dalej: OCh), zwana także Nową Pięćdziesiątnicą.

Początki Odnowy Charyzmatycznej

Katolicy zazwyczaj widzą powstanie OCh w roku 1967 w Stanach Zjednoczonych. Na terenie trzech kampusów uniwersyteckich (Matki Boskiej w South Bend, Duquesnes w Pittsburgu i w uniwersytecie państwowym stanu Michigan) katoliccy studenci (Patti Gallagher, Kevin i Dorothy Ranaghan, Ralph Martin, Gerry Rauch, Steve Clark…) oraz kilku profesorów teologii, natchnieni przez cursillos (ćwiczenia duchowne dla świeckich, które wywarły wielki wpływ na cały kontynent), modlili się żarliwie o odnowienie wiary. Zostali wysłuchani w sposób nieoczekiwany: modlący się wraz z nimi zielonoświątkowcy włożyli na nich ręce i zstąpił na nich Duch Święty. Niebawem na wszystkich trzech kampusach dziesiątki i setki studentów przyłączało się do ich grupy modlitewnej raz w tygodniu, pojawiły się też liczne nawrócenia.

W dwa lub w trzy lata później studenci ci, katolicy i protestanci, w przekonaniu, iż muszą odtąd całe życie poświęcić Panu, zdecydowali oddać się realnie jedni drugim, a jako cały zespół - Bogu. W ten właśnie sposób zrodziły się pierwsze wielkie wspólnoty przymierza amerykańskiego, w tym słynna grupa Word of God - Słowo Boga w Ann Arbor (Michigan).

Amerykańska OCh miała zdecydowany wpływ na katolików całego świata. Tak więc Amerykanom lub Francuzom wracającym ze Stanów Zjednoczonych (Xavier Le Pichon, Albert de Monleon, czy Jean-Michel Rousseau, którzy przeżyli wylanie się Ducha we wspólnocie Word of God) zawdzięcza swoje powstanie pewna ilość wspólnot francuskich. Natomiast w Ameryce Łacińskiej zadaniu szerzenia OCh (Peru, Boliwia, Republika Dominikańska, Gwatemala, Meksyk, Kostaryka, Kolumbia i Chile) oddał się amerykański dominikanin, ojciec Mac Nutt. Amerykanie stanęli także u początków OCh w Azji… Byłoby jednak błędem tylko ich wpływowi przypisywać rozszerzanie się OCh. Wybuchła ona w tym samym czasie prawie we wszystkich zakątkach globu i we wszystkich Kościołach chrześcijańskich, chociaż trudno określić dokładnie, w jaki sposób ogień został rozpalony. Jak mówi ojciec Gerard Desrochers, był to wybuch duchowej siły nuklearnej.

Duch Święty stale obecny

Czyżby Duch Święty odpoczywał przez dwadzieścia wieków, ażeby zjawić się ponownie w roku 1967? Oczywiście że nie! Obok tego, że dyskretnie ale ustawicznie towarzyszy Kościołowi, Duch Święty jawi się także w sposób bardziej widoczny poprzez całe dzieje w ludziach i w grupach ludzkich. Przecież Franciszek przemawiał do ptaków i do wilka z Gubbio! Ignacy przeżywał osiem dni odpoczynku w Duchu pod koniec Ćwiczeń w Manresie. Tereska z Lisieux, by znaleźć odpowiedź Boga na jakieś pytanie, otwierała Biblię.

Jednakże w katolickiej tradycji często charyzmaty pozostawały w ukryciu, ludzie obdarzeni nimi wcielali się w instytucję kościelną, na ogół poprzez zakładanie zakonów. Jak twierdzi Bertrand Lepesant, założyciel Puits de Jacob - Studni Jakuba, nowość OCh polega na poważnym potraktowaniu świadomego korzystania z charyzmatu.

Również niepoważnie traktowali go spadkobiercy Lutra i Kalwina, bowiem ci, którzy usiłowali go wykorzystać, bywali odrzucani i oddzielani od Kościołów macierzystych, tworząc w ten sposób cały sznur nowych Kościołów. Dobrym przykładem są tutaj dzieje Wesleya. Ten anglikański pastor, urodzony w roku 1703 w Wielkiej Brytanii w rodzinie, w której było 19 dzieci, po okresie dzieciństwa przeżytego w intensywnej pobożności, poprzez kontakt z kręgami pobożnymi i z pastorami z Moraw doświadczył Ducha Świętego. Umocniony tą religią serca zaczął energicznie przemawiać na drogach publicznych i wzywać do nawrócenia. Ci, którzy doznali byli tego uświęcenia, któremu towarzyszyły zjawiska fizyczne i psychiczne, zrzeszali się w towarzystwach, w komórkach po dziesięciu świeckich, zwanych metodystami, jako że stosowali pewną metodę życia duchowego. Wesley zakończył życie w wieku 88 lat i do końca był związany ze swoim Kościołem. Jednak po jego śmierci 70000 metodystów od niego się odłączyło. Wesleya uważa się za prekursora revi-vals (przebudzeń duchowych w Kościołach protestanckich w XVIII i XIX wieku) i ruchu zielonoświątkowców.

Zapowiedzi nowoczesnego ruchu odnowy w Duchu Świętym

Pod koniec XIX wieku metodyści rzucili się na drugą krucjatę przebudzeń, która dała początek ruchom i Kościołom świętości oraz stworzyła National Holiness Association (1876).

W roku 1901 w stanie Illinois, pastor tego ruchu, Charles Parham, badał sprawę charyzmatów i modlił się, odrzucając myśl, że objawy obecności Ducha mogły towarzyszyć jedynie Kościołowi pierwotnemu. Potwierdzeniem jego przeczuć stało się mówienie różnymi językami przez Agnes Oznam. W roku 1906 inny pastor w Los Angeles, William Seymour, doznał olśnienia, że realizuje się Pięćdziesiątnica. Istotnie, do jego kaplicy zaczęli zbiegać się ludzie, bo tam działy się cuda. W tym samym czasie Duch Święty dotknął Niemiec, Norwegii, Indii, Afryki a nawet Chin. W Danii już pod koniec XIX wieku pastor Grundtvig zainicjował żarliwą wspólnotę oraz dzieła dobroczynne, jak szkoły ludowe czy system spółdzielczości rolniczej. Jego wpływ był tak silny, że aż do roku 1930 studenci teologii stawiali na czele przeżyć religijnych subiektywizm i osobiste doświadczenie wiary.

Pastor Thomas Roberts, jedna z wielkich postaci europejskiej OCh, często przypominał ogień Zielonych Świąt, który ogarnął wioski i miasteczka jego rodzimej Galii w roku 1904.

Jednakże te fale nawrotu do Pięćdziesiątnicy, chociaż niektórzy sądzili, że odnowią Kościoły, nadal rodziły Kościoły oddzielone, bowiem te, których dotknął Duch Święty, bywały odrzucane od Kościołów rodzimych.

Objawy wrażliwości na Ducha Świętego w Kościołach

Dopiero w roku 1936 zdarzył się fakt, który zapowiadał decydujący zwrot. Pastor zielonoświątkowców, David du Plessis, którego łatwo można by uznać za przywódcę w tym względzie, usłyszał z ust angielskiego hydraulika w jednej z kaplic Johannesburga takie oto proroctwo: „Zaczyna się odnowa, o której świat obecnie nic nie wie. Przyjdzie od Kościołów w nowy sposób […] Pan zamierza tobą się posłużyć dla tej odnowy […]”. Dziesięć lat później, pod wpływem Ducha (ale w przekonaniu, że zostanie odrzucony), David du Plessis udał się na zebranie pastorów przyszłej Rady Ekumenicznej Kościołów, by ogłosić tę odnowę. Ku swemu wielkiemu zdumieniu, nie tylko został przyjęty, ale słuchano go z zapartym tchem!

W tym samym czasie w Holandii studenci teologii Kościoła zreformowanego, nie odłączając się od wspólnoty z nim, stworzyli pierwsze pismo charyzmatyczne „Fen” - „Ogień”.

We Francji po pierwszej wojnie światowej zebrali się pastorzy (wśród nich Wilfrid Monod i Alfred Boegner), by modlić się o przebudzenie Kościoła zreformowanego. W departamencie Ardeche powstało inne ognisko modlitewne pod przewodnictwem pastora tegoż Kościoła, Louisa Dalliere'a, który w latach trzydziestych otrzymał wylanie się Ducha Świętego i założył Union de priere de Charmes.

Również w Kościele anglikańskim pojawiło się to zjawisko wraz z duchownym, Michaelem Harperem, który także miał się stać wielką postacią OCh.

Liczne parafie episkopalne i luterańskie w Stanach Zjednoczonych zostały wciągnięte przez ich pastorów do odnowy w Duchu. W roku 1962 David du Plessis mógł już zgromadzić w Ohio około czterdzieści osób. Tak więc w licznych krajach pastorzy i ochrzczeni świeccy, metodyści, zreformowani, episkopalianie, luteranie… otwierali drogi dla wielkiej odnowy Kościołów. Nie wydarzyło się jeszcze coś najbardziej nieoczekiwanego: wylanie Ducha pośród katolików, tradycyjnie chłodno nastawionych do nowopowstałych ruchów o charakterze charyzmatycznym.

Prawdę mówiąc, także ze strony katolickiej droga powrotu do Ducha była przygotowana. Dokonało się to przez wylanie Ducha na parę osób (które bały się opowiadać o swojej dziwnej przygodzie), a zwłaszcza poprzez Sobór Watykański II. Podczas sesji w dniu 22 października 1963 roku jeden z kardynałów sprzeciwił się mówieniu o charyzmatach w konstytucji o Kościele, przypominając teorię Augustyna o ustaniu charyzmatów, według której dary nadzwyczajne Pięćdziesiątnicy odnosiły się tylko do pierwotnego Kościoła i nigdy już nie zostaną odnowione. Słysząc to, inny kardynał zareagował gwałtownie. Leo Joseph Suenens w roku 1945 podczas swojej konsekracji biskupiej wybrał hasło: In Spiritu Sancto, i jeszcze jako student w Rzymie marzył o ożywieniu Kościoła. Tegoż 22 października kardynał Suenens, moderator Soboru, sprzeciwił się więc swemu współbratu, utrzymując, że jeśli Duch Święty nie podsyci życia Kościoła, to pojęcia Ludu Bożego i Ciała Chrystusowego, którym Sobór przywrócił pierwotne znaczenie, pozostaną martwą literą: Zaprzeczenie aktualności charyzmatów utrudniłoby samą możliwość istotnego przebudzenia religijnego całości Ludu Bożego.

Dzięki kardynałowi Suenensowi pojecie charyzmatu zostało wprowadzone do tekstu soborowego, który stwierdza, iż dary Ducha stanowią normalne wyposażenie Kościoła i są przyznawane każdemu ochrzczonemu. Tenże Sobór zachęcał także katolików, by otwarli się na dary innych chrześcijan, przygotowując ich w ten sposób do przyjęcia nowej Pięćdziesiątnicy przybyłej od protestantów. Zresztą sam kardynał Suenens przy okazji rozlicznych konferencji na temat ekumenicznego doświadczenia Soboru w amerykańskich środowiskach protestanckich stawał się jednym z pierwszych europejskich świadków narodzin OCh. Tak więc u progu lat siedemdziesiątych na całym świecie setki tysięcy chrześcijan przeżyło nowe Zesłanie Ducha Świętego. Byli to protestanci, ale również i katolicy, którzy nie tylko nie odłączali się od swego Kościoła, ale zapłonęli całkiem nową miłością ku niemu.

Mgławica ponownie narodzonych (born again)

Ważne jest, by OCh, zwłaszcza wśród katolików, określić w latach sześćdziesiątych jako maleńką planetę wielkiej mgławicy „born again”, tych, którzy - jak Nikodem - doznali powtórnego narodzenia. Angielski socjolog misyjny, David Barrett, który bada tę sprawę od lat, podaje liczbę 332 milionów (czyli 21%) chrześcijan wszystkich wyznań i Kościołów, których dotknął Duch, i przewiduje, iż w roku 2000 będzie ich 562 miliony (czyli 28%). Jeśli dodać do tego ludzi nie zrzeszonych w żadnym Kościele, osiągamy cyfrę 619 milionów osób!

David Barrett dzieli ich na trzy wielkie fale (które z kolei wyłaniają z siebie 38 kategorii): 1. ci, którzy wyszli z tradycyjnych ruchów zielonoświątkowców (około 176 milionów); 2. charyzmatycy (123 miliony, w tym 64 miliony katolików); 3. ci, którzy tworzą trzecią falę (oceniani na 28 milionów), składający się głównie z ewangelików.

Cztery miliony osób pracuje w pełnym wymiarze godzin na całym świecie w służbie tego ruchu, w którym istnieje 13800 instytucji i służb odnowy w Duchu Świętym czy charyzmatycznej. Podczas gdy niektórzy twierdzą, że ruch stanął w miejscu, David Barrett wycenia jego ogólny wzrost do 19 milionów członków rocznie.

W oparciu o statystyki Davida Barretta można sporządzić portret roboczy każdego born again. Jest młody, ubogi (87%), ciemnoskóry (71%), głównie z miasta, żyje częściej w rodzinie niż samotnie. Nie zrywa już ze swoim Kościołem.

Ewangelicy

W tej panoramie wzrastającą światową siłę apostolską ujawniają ewangelicy. Jest ich na świecie 200 milionów i coraz częściej łączą się z prądem charyzmatycznym. Rocznik Federacji Ewangelików Francuskich z 20 stron powiększył się do 616, zaś Amerykanie, którzy uznają się za ewangelików w latach 1978-1986 przeszli od 22 do 33%.

Po nazwą ewangelicy grupują się baptyści, mennonici, metodyści, Armia Zbawienia… i wielu innych z dość płynnymi granicami, które mogą przechodzić nawet wewnątrz danych grup. Jako synowie Wesleya, podobnie jak on duchowi spadkobiercy morawian i pietystów, na początku wszczepiają się w gałąź purytańską założycieli Nowej Anglii, przekonanych, iż Bóg podpisał pakt (covenant) z Ameryką, i marzących, by uczynić z niej państwo teokratyczne. Potem doznali zróżnicowania. Jednak mimo różnych nazw, pod jakimi się określają, i różnorodności praktyk i nauk drugorzędnych, ewangelicy posiadają wspólne rysy duchowe. Według Alfreda Kuena, profesora w Instytucie biblijnym Emmaus w Vevey, kładą oni akcent na autorytet Pism, na wiarę osobistą, na rzeczywistość nowego narodzenia, na działalność społeczną wynikającą z wiary, na zjawiska eschatologiczne i apologetyczne, na znaczenie ewangelizacji i misji. Inni dodają do tego surowość w traktowaniu natury ludzkiej.

Jednakże trzeba rozróżnić wiele rodzajów ewangelików. Staroewangelicy noszą na sobie ślady założeń konserwatywnych z końca XIX wieku i nadal traktują Biblię dosłownie oraz walczą z nowoczesnością. Ten prąd ma duże wpływy w Stanach Zjednoczonych i w krajach trzeciego świata. Ilustrują go w sposób godny politowania uproszczone przesłania telewangelistów zepsutych pogonią za dolarami. Tak na przykład Amerykanin, Jim Bakker, którego władztwo PTL (Praise The Lord) obsługiwało tysiąc trzysta kabli stacji telewizyjnych, został ostatnio skazany za oszustwa finansowe.

Natomiast nowi ewangelicy, którzy zaczęli się pojawiać od roku 1946, ustosunkowali się krytycznie do konserwatyzmu i jego prawicowych dążeń. W Karcie Lozańskiej z roku 1974 stwierdzają, że działalność społeczna jest równie ważna jak ewangelizacja. Najsławniejszym przedstawicielem tych nowych ewangelików jest Billy Graham.

Ewangelicy trzeciej fali

Na początku lat osiemdziesiątych pewna liczba ewangelików zbliżyła się do tradycyjnych zielonoświątkowców (fala pierwsza) i do charyzmatyków (fala druga). To oni właśnie stanowią istotę tego, co David Barrett nazywa „trzecią falą”. Peter Wagner, profesor na ewangelickim wydziale teologicznym Fuller de Pasadena w Kalifornii, tę trzecią falę charakteryzuje otwarciem się na innych chrześcijan: „Tradycyjne bariery pomiędzy charyzmatykami i zielonoświątkowcami a nami, ewangelikami, powoli opadają, bowiem zyskujemy te same skutki, podlegamy temu samemu działaniu Ducha Świętego, nawet jeśli to, co nam się zdarza, usiłujemy tłumaczyć w nieco inny sposób”. Istotnie, podobnie jak zielonoświątkowcy i charyzmatycy doznali drugiego narodzenia, przeżyli siłę Słowa biblijnego i moc Ducha w ewangelizacji, dary proroctwa i uzdrawiania. Natomiast nie wszyscy z nich mówią językami i nie odwołują się do wylania się Ducha. Prąd ten oznacza się także powołaniami świeckich na służbę misji, koniecznością pokuty, aby Bóg mógł z mocą posłać swego Ducha dla nawrócenia całych miast. Jeśli nie będzie pokuty, Sąd zacznie się w środku Domu Bożego. Zauważmy przy okazji, że istnieje tu pokrewieństwo z przesłaniem z Fatimy czy z Medjugorie (do którego z upodobaniem pielgrzymują charyzmatycy).

Większość ewangelików, za wyjątkiem nielicznych, jak pastor francuski Jules Thobois i David Berley, odrzuca wszakże etykietkę charyzmatyka.

Mesjanizm żydowski

Mgławica „born again” byłaby niekompletna, gdyby nie wspomnieć o silnej ekspansji Żydów-mesjanistów. W Stanach Zjednoczonych liczą oni około piętnaście organizacji (wśród nich Jews for Jesus) zgrupowanych w Union of Messianic Jewish Congregation. Mają oni swoje własne mesjańskie synagogi wraz z odgałęzieniami po całym świecie. David Barrett sądzi, że jest ich 150000, przy czym trzy czwarte z nich uznaje się za charyzmatyków. Swój pierwszy kongres odbyli w Jerozolimie w roku 1988.

Jak pokazuje to niniejszy ogólny zarys, odnowa charyzmatyczna, w Duchu Świętym, ewangelicka… stanowi znaczący rys w krajobrazie społeczno-religijnym końca XX wieku. Jest to wszakże tylko jeden z aspektów duchowej odnowy o rozlicznych twarzach.


Modlitwa charyzmatyczna

Często jawi się pytanie, w czym modlitwa w OCh różni się od innych form modlitewnych; przecież jest to po prostu tylko modlitwa spontaniczna. Wystarczy oddać się swobodnie improwizacji z rękami wyciągniętymi ku niebu! Pomijając to sztuczne podejście, spróbujmy zrozumieć, na czym polega charyzmatyczność modlitwy niezależnie od jej formy. Jeśli odwołamy się do etymologii tego słowa, dowiadujemy się, iż oznacza ono głównie dar łaski. Modlitwa jest charyzmatyczna, kiedy przyjmuje się ją jako łaskę, jako dar Boży. Trzeba także dodać, iż modlitwa otrzymana jako łaska, a więc pod wpływem Ducha Świętego, winna być na tyle wolna, na tyle swobodna, żeby charyzmaty, o ile są dane, mogły się spełniać bez poczucia jakiegoś dziwactwa. Modlitwę w Duchu Świętym można wreszcie określić: modlitwa, która jest przyjęta jako dar i przybiera wymiar prorocki […]

Bp Albert Marie de Monelon;
II est vivant, maj 1990.

Wylanie Ducha Świętego

Wylanie Ducha Świętego może nastąpić albo przez modlitwę i włożenie rąk osób trzecich, albo spontanicznie. Powoduje zdecydowaną przemianę jednostki, jakby chodziło o nowe narodzenie. Duch Święty w istocie uaktywnia łaskę chrztu, aby mogła rodzić owoce.

Zasadniczymi owocami są: smak Słowa Bożego, modlitwa, uwielbienie, umiłowanie sakramentów, zaufanie wobec Opatrzności, nowe zrozumienie spraw Bożych i ludzkich, jakby spojrzenie przenikało pozory, by oceniać wszystko według miary Rzeczywistości niewidzialnej. Namacalne doświadczenie i pewność bycia umiłowanym dzieckiem Boga sprawiają, że rodzi się u charyzmatyków nowe umiłowanie brata, mogące się posunąć aż do całkowitej z nim wspólnoty. Tenże ogień zarówno wobec Boga, jak i w stosunku do braci, popycha do dawania świadectwa i do apostolstwa.

Wylaniu Ducha Świętego mogą towarzyszyć (oprócz istotnych charyzmatów miłości, wiary, mocy, mądrości, światła) charyzmaty bardziej widowiskowe: mówienie językami, dar proroctwa lub uzdrawiania.

Charyzmaty są przeznaczone do wzrostu Kościoła. Dla owego wzrostu całego Ciała w miłości, OCh jest przekonana o konieczności darów duchowych (Sprawozdanie bpa Marcusa, 1982).

Georgette Blaquiere podkreśla cztery stałe cechy wylania Ducha Świętego:

1. […] uświadomienie sobie owego serdecznego miejsca, owego wyostrzonego punktu duszy […] tego mieszkania Boga w nas, tego może zasypanego źródła, które nagle zaczyna tryskać […].

2. […] doświadczenie darmowości daru Bożego. W wylaniu się Ducha wszystko staje się łaską. On dzierży inicjatywę. Wystarczy, że pozwolę się kochać […]. Staję się odmieniony w głębokim znaczeniu tego słowa przez doświadczenie daru Bożego, który przenika moje serce podobnie jak w przypadku słuchaczy Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy […].

3. […] doświadczenie do głębi trynitarne […] Od Ducha Świętego otrzymuję poznanie Jezusa w Jego tajemnicy Syna, Zbawiciela, Pana […] Jezus prowadzi mnie do Ojca, poprzez oblicze Jezusa odnajduję poczucie zdania się na Ojca […].

4. […] doświadczenie Kościoła pod dwu szczególnymi aspektami […]: wieczny wymiar Kościoła […] i Kościół jako komunia, jako żywe Ciało (Przemówienie do delegatów diecezjalnych OCh w kwietniu 1986 roku).

© Wydawnictwo M


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl