Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow ODNOWA KOŚCIOŁA arrow Ekumenizm arrow MISTER PENTECOST - DAVID DU PLESSIS arrow XXVI. DIALOG

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
XXVI. DIALOG PDF Drukuj E-mail
Napisał DAVID DU PLESSIS   

Czerwiec jest w Szwajcarii bardzo pięknym miesiącem. A niewiele znalazłoby się miejsc równie zachwycających jak lewy brzeg Jeziora Zurychskiego, nad którym wznosi się miasto Zurich. Właśnie tam na zachodnim brzegu w miejscowości Horgen w roku 1972 zebrało się osiemnastu przedstawicieli różnych odłamów chrześcijaństwa. Świat był jeszcze spokojny. Czekały nas pełne niepokoju lata siedemdziesiąte. Reelekcja prezydenta Nixona, największy skandal polityczny stulecia – afera Watergate, kryzys światowy, przemoc i zniszczenie w Irlandii Północnej i Afryce Południowej, rozprzestrzenianie się terroryzmu.

Ale w Zurich-Horgen w Szwajcarii 20 czerwca 1972 r. panował spokój. Głośne afery rozbrzmiewały na całym świecie, ale nie tutaj.

Zwołałem zebranie w dwadzieścia pięć lat po pierwszej Światowej Konferencji Zielonoświątkowej, która odbyła się zaledwie w odległości dziesięciu i pół mili od Zurichu. Byłem tam głównym mówcą. Teraz siedziałem pośrodku, a za stołem dalej zasiadali przedstawiciele ruchów zielonoświątkowych i neo-zielonoświątkowych oraz Kościoła katolickiego. Po mojej prawej stronie siedział współprzewodniczący ojciec Kilian McDonnel, dyrektor Instytutu Badań Ekumenicznych i Kulturowych w Minnesocie. Reprezentował katolików, ja zielonoświątkowców.

Na wstępnym spotkaniu poprzedniego roku grupa watykańska zaproponowała, by pierwsze spotkanie odbyło się na gruncie neutralnym i by zielonoświątkowcy odgrywali rolę gospodarzy. Dzięki temu niechętni zielonoświątkowcy nie będą się bali wejść na „terytorium wroga” czy być gośćmi „podejrzanych” katolików. Oznaczało to, że ja miałem rozpoczynać.

– Panowie – zacząłem. – Możemy chyba przystąpić do rzeczy. Wiecie wszyscy, po co się tu zebraliśmy, i im szybciej zaczniemy, tym lepiej.

Wszystkie twarze zwrócone były ku mnie, twarze wielu bliskich, starych przyjaciół, a także wiele twarzy, które widziałem po raz pierwszy. Patrzyłem na twarze rozpoznając przedstawicieli zielonoświątkowców i charyzmatyków. Byli tam: Rodman Williams, Amerykanin, wykładowca prezbiteriański, Arnold Bitlinger, luterański profesor z Niemiec, F.P. Moller, przywódca Misji Wiary Apostolskiej w Afryce Południowej, John McTernan z Rzymu, sekretarz grupy zielonoświątkowców, Russel Spitler z Kalifornii, John Meares z Waszyngtonu, Michael Harper, znany brytyjski anglikanin, Athanasius Emmert z Zach. Wirginii, duchowny prawosławny, Jean-Daniel Fischer z Francji, pastor Holscher z Afryki Południowej.

Delegacja katolicka, w której części osób nie znałem, składała się z kanonika J.Gibleta z Belgii, Donatiena Mollata z Watykanu, Heriberta Muhlena z Niemiec, ojca Garriguesa z Francji, Pierre'a Dupreya i Basila Meekinga z Watykańskiego Sekretariatu do spraw Jedności Chrześcijan.

Wertując dokumenty leżące przede mną, zacząłem:

– Większość z was czytała zapewne, że dzisiejsze spotkanie – dialog, jak to nazwaliśmy – zapoczątkowane zostało przez raport kardynała Willebrandsa, który jest przewodniczącym Sekretariatu do spraw Jedności Chrześcijan. W tym raporcie kardynał wyraził się następująco, przeczytam fragment:

„Problem nawiązania ekumenicznych kontaktów z chrześcijanami, którzy nie należą do żadnego z Kościołów czy wspólnot kościelnych stworzonych przez reformację w XVI w., pozostaje kwestią otwartą. Mam na myśli tych, których nazywa się czasem „konserwatywnymi ewangelikami”, na przykład zielonoświątkowców, adwentystów dnia siódmego i innych. Z powodu ich fanatyzmu i odmawiania przyłączenia się do jakiejkolwiek instytucji często uważa się ich za sekty. Reprezentują oni dużą i wzrastającą grupę chrześcijan. W Ameryce Łacińskiej stanowią od 80 do 90% nie-katolików”. I tak dalej w tym samym stylu.

– Odpowiedziałem na ten raport pisząc do kardynała, że problem ten można przezwyciężyć – można zapoczątkować dialog i przełamać bariery. Zaproponowałem uczestnictwo neozielonoświątkowców, charyzmatyków.

– Nie będę wdawał się w szczegółowe wyjaśnienia na temat spotkania, które potem nastąpiło. Wielu z was uczestniczyło w nim – katolicy, anglikanie, luteranie, prezbiterianie, metodyści i tak dalej. Pomysł został przyjęty. I oto jesteśmy tu razem.

– Jeżeli Pan pozwoli, będzie to pierwsza z serii pięciu rozmów pomiędzy reprezentantami Sekretariatu do spraw Jedności Chrześcijan a zielonoświątkowcami i charyzmatykami.

Ojciec McDonnell jako współprzewodniczący wygłosił wstępne przemówienie i przez pięć dni pracowaliśmy, debatowaliśmy i modliliśmy się w małej sali spotkań hotelu w Hogen. Rezerwa i napięcie spotkania inauguracyjnego wyraźnie malało w miarę jak poznawaliśmy się i zanim się obejrzeliśmy, już zaczęliśmy się spierać, czasem zaś zgadzać, w duchu miłości i zrozumienia.

Jedynym nieoficjalnym uczestnikiem spotkania był ksiądz rzymsko-katolicki Jean-Paul Regimbal z Quebec. Służył nam jako tłumacz; pracując w szklanej kabinie w rogu sali tłumaczył albo na angielski, albo na francuski, w zależności od potrzeb. Okazał się niezwykle przydatny ze swoją znajomością języków, zrozumieniem Biblii i znajomością zagadnień charyzmatycznych. Wiedzieliśmy, że jest Bożym człowiekiem wysłanym do tego zadania, sprowadził go bowiem do nas niezwykły łańcuch wydarzeń.

Jean-Paul wiedząc o trwającym dialogu modlił się pewnego dnia samotnie za nasze spotkanie. Poczuł, że Pan każe mu jechać do Zurich-Hogen. Nie miał jednak na to środków. Wkrótce do jego biura przyszła kobieta mówiąc, że Pan kazał jej dać mu pieniądze – sumę potrzebną akurat na zapłacenie podróży i pobytu w Zurichu.

Nie wiedząc dokładnie, dlaczego musi jechać, przybył na nasze spotkanie i przedstawił się. Nie mieliśmy mu nic do zaoferowania i nie mogliśmy pozwolić mu na uczestniczenie w spotkaniach. Nie został zaproszony.

Wtedy przybyła nasza tłumaczka ze Światowej Rady Kościołów. Kiedy rozpoczęła pracę, załamaliśmy się. Nie znała Biblii ani ruchu zielonoświątkowego. Nie umiała sobie poradzić. Wtedy zrozumieliśmy, że potrzebujemy Jean-Paula z jego płynną znajomością angielskiego i francuskiego.

Tematem tego pierwszego pięciodniowego spotkania były biblijne podstawy obu stron dotyczące zagadnienia pełni życia w Duchu Świętym. Usłyszeliśmy wypowiedź na ten temat kanonika Gibleta z Katolickiego Uniwersytetu w Louvain w Belgii, drą Williamsa z Prezbiteriańskiego Seminarium Teologicznego w Austin w Teksasie, który miał wkrótce zostać dyrektorem Melodyland School of Theology, profesora Bittlingera z Ekumenicznej Akademii w Schloss Craheim w Niemczech, ojca Mollata z Uniwersytetu Gregoriańskiego z Rzymu i drą Mollera, mojego przyjaciela z Afryki Południowej.

Zaczęliśmy zauważać, że istnieją dziedziny, w których można osiągnąć porozumienie. Jedną z nich była rola Ducha Świętego w życiu wierzącego, sposób przeżywania. Inną było manifestowanie się tego przeżycia poprzez charyzmaty, które mogą budować jedność społeczności chrześcijańskiej. Oznaczało to, że poświęciliśmy sporo czasu na dar mówienia innymi językami.

Podkreślaliśmy mocno jeden punkt. W Nowym Testamencie określenie „chrzcić w Duchu Świętym” używane jest w odniesieniu do chrztu, którego udziela Jezus, dając Ducha Świętego Bożym dzieciom, Kościołowi. Zgodziliśmy się, że wszyscy ludzie powołani są do tego, by przyłączać się do tej społeczności przez wiarę w Chrystusa, który ich nawraca, czyni uczniami przez chrzest i daje im udział w Duchu.

Alleluja! Podstawy do porozumienia były wspaniałe!

Gdy zbliżaliśmy się do zakończenia pierwszej fazy naszych dyskusji, ułożyliśmy wspólne oświadczenie, w którym określaliśmy wyciągnięte przez nas wnioski. Dokument świadczył o wielkim kroku naprzód:

„W ruchu zielonoświątkowym podkreśla się szczególnie pełne uczestnictwo w realności Ťchrztu w Duchu Świętymť. Rozumie się przez to decydujące wydarzenie, moment, w którym Duch Święty zawładnie osobą, wydarzenie, poprzez które osoba ta otrzymuje moc i jej życie zostaje przemienione, otrzymuje nowe spojrzenie na pełnię chrześcijańskiej tejemnicy.

Uczestnicy dialogu zgodzili się, że Duch Chrystusowy czyni człowieka chrześcijaninem i że życie człowieka można nazwać chrześcijańskim życiem tylko wtedy, gdy pozostaje pod wpływem i prowadzeniem Ducha Świętego.

Rozmowy w obecnej fazie nie zmierzały do rozpatrywania kwestii jedności Kościoła czy problemu struktur kościelnych. Chodziło bardziej o określenie jedności już istniejącej co do życia, ducha i doświadczeń różnych tradycji reprezentowanych przez delegatów.

Zakończyłem moje uczestnictwo w tej pierwszej historycznej dyskusji taką myślą:

– Uważam osobiście pierwszą fazę naszego dialogu za niezwykły sukces. Myślę, że pomoże nam to w oczyszczeniu atmosfery co do wspólnoty między katolikami a zielonoświątkowcami i ruchem charyzmatycznym we wszystkich Kościołach historycznych.

Na zakończenie odbył się bankiet, który nieoczekiwanie stał się punktem kulminacyjnym. Do osiemnastu uczestników przyłączył się Eugene Carson-Blake, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, i inni czołowi przedstawiciele Kościoła rzymsko-katolickiego i szwajcarskiego ruchu zielonoświątkowego. Razem łamaliśmy chleb, modliliśmy się i śmieliśmy się razem. Taka mieszanka chrześcijan spotyka się rzadko, nawet w czasach szybkich przemian.

W czasie następnych pięciu lat zwołaliśmy grupy katolicko-zielonoświątkowe, by iść naprzód w poszukiwaniu zrozumienia i jedności w Duchu. Najpierw było spotkanie w Rzymie, potem w Schloss Craheim w Niemczech, potem Wenecja i w końcu znów Rzym. Powstały nowe podstawy porozumienia. Miłość i zrozumienie kwitły.

Typowym wyrazem naszych porozumień były oficjalne dokumenty przygotowane pod koniec każdej sesji.

Na przykład: „Dyskusja odbyła się w atmosferze ostatnich przemian w Kościele rzymsko-katolickim i zielonoświątkowym, jak również w ruchach charyzmatycznych, które zmierzają ku nowemu zrozumieniu i przezwyciężaniu dawnych trudności. Szczególnie widoczne jest to w dziedzinie uwielbienia. W ruchu zielonoświątkowym wzrasta nacisk na wspólne uwielbianie, z towarzyszącą temu dyscypliną, oraz z wzrastającym w Kościele rzymsko-katolickim uznaniem modlitwy spontanicznej”.

Inny przykład: „Podczas spotkanie powracała sprawa woli Chrystusa w związku z jednością Jego naśladowców i mocy Ducha Świętego, który sprawia tę jedność w ich życiu i w społeczności chrześcijańskiej. Poznanie bogactwa każdej grupy chrześcijańskiej potrzebne jest dla uzyskania jedności Ciała Chrystusowego''.

Kiedy skończył się pięcioletni cykl, wielu z nas zastanawiało się, co dalej. Wśród reprezentantów Watykanu rosło pragnienie zorganizowania następnego pięcioletniego cyklu spotkań. Ku mojemu zdziwieniu katoliccy bracia mówili o potrzebie rozmów z klasycznymi, bardziej doświadczonymi braćmi zielonoświątkowcami.

– Rozważaliśmy już aspekty teologiczne i psychologiczne – powiedzieli.

– Teraz musimy zająć się stroną praktyczną. A można o tym mówić jedynie z ludźmi bogatymi w doświadczenia.

Uważano, że połączenie zielonoświątkowców i charyzmatyków z Kościołów historycznych było bardzo przydatne w pierwszej fazie rozmów, ale też spowodowało powstanie pewnych niejasności.

– Gdyby więcej było zielonoświątkowców z dużych Kościołów – mówili katolicy – mogliby reprezentować bardziej jednolite stanowisko w czasie dyskusji.

Zależało im szczególnie na przedstawicielach Kościołów zielonoświątkowych z Trzeciego Świata.

Uznawali, że Kościoły zielonoświątkowe mają wiele do powiedzenia w kwestiach działania Kościoła, pracy misyjnej we wszystkich krajach, prześladowania i wytrwania przez 75 lat, a także na temat Kościoła.

Natychmiast po ostatniej sesji 29 maja 1976 r. pojawiło się pytanie o rozpoczęcie nowego cyklu. Czułem, że powinniśmy kontynuować nasze spotkania, ale nie miałem żadnej propozycji z Watykanu.

Jesienią otrzymałem list od kardynała Willebrandsa z wieścią, że chce zainicjować nowy pięcioletni cykl w październiku 1977 r. Natychmiast zacząłem organizowanie zespołu zielonoświątkowców.

W miarę upływu lat, gdy widać było owoce ekumenizmu, moje stosunki z braćmi zielonoświątkowcami poprawiły się. Pan dokonał w nas wielkiego dzieła. Jednym z najbardziej poruszających wydarzeń stało się wydanie Raportu Studiów Charyzmatycznych przez Superintendenta Zborów Bożych. Pisał w nim o „wietrze Ducha”, który „wieje poza oficjalnym Kościołem zielonoświątkowym”. „Zbory Boże pragną zidentyfikować się z tym, co czyni Bóg”

– głosił raport. Było to odważne stwierdzenie, które poruszyło serca milionów i, wiem to z pewnością, wywołało uśmiech na twarzy Jezusa.

„Mamy wspaniałe dowody tego, że Bóg potężnie działa na całym świecie przez Ducha Świętego. Wiatr Ducha wieje poza oficjalnym Kościołem zielonoświątkowym. Jest to czas wypełnienia się proroctwa Joela. Tysiące ludzi modliły się latami o jego wypełnienie, zstąpienie Ducha Świętego na tak wielu i w tak różnych Kościołach to Boży sposób przeciwstawienia się liberalizmowi, sekularyzacji, humanizmowi i okultyzmowi, które jak plaga nawiedzają współczesne społeczeństwo.

Znaki prawdziwego działania Ducha Świętego to miedzy innymi:
1. Podkreślenie uwielbienia Wszechmocnego Boga w duchu i w prawdzie.
2. Uznanie osoby Chrystusa – Jego boskości, Jego wcielenia i Jego zbawczego dzieła.
3. Uznanie autorytetu i głód Słowa Bożego.
4. Podkreślenie roli osoby i dzieła Ducha Świętego.
5. Podkreślenie powtórnego przyjścia Chrystusa.
6. Podkreślenie modlitwy za chorych.
7. Podkreślenie dzielenia się świadectwem o Chrystusie i ewangelizacji.

Zbory Boże pragną zidentyfikować się z tym, co Bóg czyni na świecie. Wiemy, że żadna organizacja nie reprezentuje całości ciała Chrystusa. Nie uważamy też, że wierzący chrześcijanie, czy to zielonoświątkowcy czy nie, zostaną zjednoczeni w Duchu poprzez przyłączenie się do jakiejś organizacji. Wierzymy w instytucję Kościoła. Ufamy Duchowi Świętemu, że przywiedzie prawdziwych członków ciała Chrystusowego do prawdziwej jedności Ducha. Jeżeli istnieje jeszcze jakaś prawda, którą Kościół musi poznać, to dotyczy ona zasadniczej jedności Kościoła, która wykracza poza istniejące więzy organizacyjne, choć ich nie niszczy.

Zbory Boże nie aprobują tego, co jest niebiblijne w doktrynie czy postępowaniu. Ale nie chcemy potępiać kategorycznie tego, co nie zgadza się z naszymi standardami. Żaden prawdziwie duchowy ruch w Kościele nie był całkowicie wolny od problemów, nie uszedł krytyce. Także Kościół zielonoświątkowy doświadczył tych problemów w odniesieniu do doktryn i zachowań. Dojrzałość duchowa prowadzi do zrównoważonego życia, w którym objawia się owoc Ducha i dary Ducha.

Ufamy Bogu, że wykona swój plan według swojej niezależnej woli. Ważne jest, abyśmy kroczyli ścieżką zdrowej doktryny opartej na Piśmie Świętym, unikali ekstremów w ekumenizmie, polegających na tym, że idzie się na kompromis rezygnując z zasad biblijnych, i ekskluzywizmu, który odrzuca prawdziwych chrześcijan”.

Kościół Jezusa Chrystusa przeszedł w trzecim ćwierćwieczu naszego stulecia ważny etap.


Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl