Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow Słowo wśród nas arrow SZCZĘŚLIWY, KOMU PRZEBACZONO - SŁOWO WŚRÓD NAS arrow BOHATEROWIE BIBLIJNI - ABRAHAM CZ. IV (RDZ 11,27-25,11)

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
BOHATEROWIE BIBLIJNI - ABRAHAM CZ. IV (RDZ 11,27-25,11) PDF Drukuj E-mail
SZCZĘŚLIWY, KOMU PRZEBACZONO - SŁOWO WŚRÓD NAS 9/2005
Napisał MIRA MAJDAN   

Po narodzinach Izaaka i odsunięciu Izmaela życie Abrahama toczy się dalej swoją koleją. Jest już jednak inne. Dobrze mieć przy sobie namacalny dowód Bożej łaski, a zarazem gwarancję wypełnienia Bożych obietnic, w postaci zdrowo chowającego się syna. Jak wspaniała czeka go przyszłość. Abraham przecież zna ją dobrze z Bożego objawienia – ma być ojcem wielkiego narodu, który wyda wielu królów. Bóg zawrze z nim swoje przymierze po wszystkie pokolenia. Dobrze jest spokojnie patrzeć w przyszłość ukocha­nego dziecka, wiedząc, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo.

Idź do kraju Moria…

I tu nagle Bóg znów przemawia do Abrahama, a Jego słowo po raz pierwszy nie niesie pokrzepienia, lecz grozę: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę” (Rdz 22,2).

Biblia nie podaje nam odpowiedzi Abrahama i możemy tylko domyślać się jego reakcji. Niedowierzanie, gorycz, przerażenie. A więc taki ma być los syna obietnicy? A więc to wszystko, co zapowiadał Bóg, jednak się nie ziści, a on, Abraham, przez całe życie wierzył daremnie? I umrze bezpotomnie, na obcej ziemi, wystrychnięty na dudka przez Boga, któremu zaufał?

Jednak wiara wyraża się nie w uczuciach serca, lecz w czynach. A czyny są takie: „Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział” (Rdz 22,3). A więc jeśli nawet trapiły go wątpliwości, uczynił to, co polecił mu jego Bóg, który dał mu się poznać jako Przyjaciel, a teraz żąda ofiary niepojętej. Ale skoro tak czyni, to widocznie wchodzi w grę coś ważniejszego nawet niż ludzkie życie i uczucia ojcowskiego serca.

Zaufać do końca

I powie wiele stuleci później św. Paweł: „Jemu [Bogu] on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych” (Rz 4,17). Bo Abraham wciąż wierzy, że to, czego Bóg pragnie, jest dobre, a Ten, który ożywił obumarłe łono starej kobiety, może także przywrócić do życia zabite dziecko. I gdy po odprawieniu sług idzie pod górę z nie podejrzewającym swego losu synem, nie wie, że z każdym krokiem wspina się na takie szczyty wiary, że jego duchowe potomstwo będzie chylić przed nim głowę aż po kres dziejów ludzkości.

A gdy maszerujący z nim Izaak pyta: „Ojcze mój!… Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?”, Abraham odpowiada spokojnie: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój” (Rdz 22,7). I konsekwentnie czyni to, co do niego należy, aż do końca, aż do momentu, kiedy związany Izaak leży na drwach na ołtarzu, oczekując ciosu noża, po który sięga właśnie ojcowska ręka. Wtedy jednak woła do Abrahama anioł Pański: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna” (Rdz 22,12).

Zamiast syna Abraham składa w ofierze zaplątanego w ciernie barana i wraca z dzieckiem do domu, unosząc w sercu obietnicę błogosławieństwa dla wszystkich swych potomków. I pewnie nawet nie podejrzewa, że zdarzyło się coś, co ma wymiar proroczy i jest objawieniem dla całej ludzkości. A w innym miejscu czytamy: „Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka… Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa” (Hbr 11,17.19). Jego czyn stał się więc zapowiedzią tej ofiary, którą miał złożyć ze swego jedynego Syna Bóg Ojciec, aby ocalić wszystkie dzieci Abrahama. A patrząc na Abra­hama, lepiej potrafimy pojąć uczucia Ojcowskiego serca i całą głębię tego poświęcenia, które tak często przyjmujemy jak coś, co nam się należy.

Ziemia na własność

Choć może jednak dane było Abrahamowi pojąć coś z wielkich tajemnic, w których uczestniczył. Bo czyż Ten, który odsłaniał przed nim swoje zamysły co do grzesznej Sodomy, pozostawiłby go w nieświadomości co do swego najwspanialszego planu odkupienia człowieka? W Piśmie świętym czytamy rzeczy dziwne o patriarchach, którzy „w wierze pomarli… nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi” (Hbr 11,13). A Jezus powie wprost: „Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się” (J 8,56). Musiał więc Abraham mieć jakiś przynajmniej wgląd w to, co znaczy, że w jego potomstwie błogosławione będą wszystkie ludy ziemi.

Teraz jednak powraca do swoich z ocalonym chłopcem, by znów wędrować ze swą trzodą po okolicznych ziemiach. A kiedy przebywa wśród Chetytów w Hebronie, umiera sędziwa Sara, matka Izaaka. Abraham odbywa obrzędową żałobę, a potem zwraca się do Chetytów z niezwykłą prośbą. Jest tu przybyszem. I choć ma przekonanie, że jest to ziemia, którą daje mu sam Bóg, to przecież według praw ludzkich jest ona własnością innych ludów. Jak złożyć ciało Sary w cudzej ziemi? Dlatego prosi, aby pozwolono mu nabyć od Efrona, syna Sochara, pole i znajdującą się na nim pieczarę, która może posłużyć za grób.

Niezwyczajna to rzecz sprzedawać ziemię cudzoziemcowi – jakże jednak odmówić temu, który „uchodzi wśród nas za człowieka szczególnie zaszczyconego przez Boga” (Rdz 23,6)? I wbrew obowiązującym zwyczajom „posiadłość Efrona w Makpela, w pobliżu Mamre, czyli pole i znajdująca się na nim pieczara, oraz wszystkie drzewa wzdłuż jego granicy, stały się własnością Abrahama w obecności Chetytów i wszystkich, którzy wchodzili w bramę ich miasta” (Rdz 23,17). A Abraham widzi, że na jego oczach zaczyna wypełniać się kolejna obietnica Pana, gdyż posiada już na własność skrawek ziemi obiecanej przez Pana jego potomstwu.

Ostatnie lata

Niewiele już zostało w życiu do zrobienia mocno posuniętemu w latach Abrahamowi. Pragnie jeszcze przed śmiercią zatroszczyć się o odpowiednią żonę dla Izaaka, aby ten nie dał się usidlić obcym kobietom z Kanaanu. Zaufany sługa wyrusza do rodzinnej ziemi Abrahama, by przyprowadzić stamtąd tę, którą przeznaczył Izaakowi sam Bóg. Także i sam Abraham, mimo podeszłego wieku, pojmuje żonę, by jeszcze w starości spłodzić sześciu synów. Zaiste, spełnia się na nim słowo Pańskie: „Wydadzą owoc nawet i w starości, pełni soków i zawsze żywotni, aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy” (Ps 92,15-16).

Aż do końca swych dni służy Abraham Bogu. Rozporządza swym majątkiem w myśl Bożych obietnic. Całe dziedzictwo ma należeć do Izaaka, z którym Bóg zawrze przymierze, podobnie jak z jego ojcem. Aby uniknąć waśni rodzinnych, pozostali synowie, sowicie obdarowani, jeszcze za życia Abrahama odchodzą do kraju leżącego na wschodzie. A gdy wszystko to już się dokonało, Abraham „zmarł w późnej, lecz szczęśliwej starości, syt życia, i połączył się ze swoimi przodkami” (Rdz 25,7).

Ciało Abrahama zostaje złożone przez Izaaka i Izmaela w pieczarze Makpela, gdzie spoczywa już jego żona, Sara. Pochowani na własnej ziemi przez otrzymane od Boga potomstwo, łączą się z „duchami sprawiedliwych, które już doszły do celu” (Hbr 12,23), pozostawiając nam w dziedzictwie wzór żywej wiary – wiary, która będąc odpowiedzią człowieka na Boże wezwanie, nadaje jego życiu sens i smak nieporównywalny z żadnym innym.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl