Robiąc
zakupy w sklepie spożywczym, Nina wpadła na swą dawną znajomą, Marię,
z którą dziesięć lat temu pracowała w tym właśnie sklepie. Obie
uznały to za szczęśliwy zbieg okoliczności.
Dokładnie
w momencie, gdy Aneta stwierdziła, że nie poradzi sobie sama,
zadzwonił telefon. W słuchawce odezwała się Małgosia, jedyna jej
przyjaciółka, która naprawdę ją rozumiała i potrafiła znaleźć drogę
wyjścia z każdej sytuacji. Aneta stwierdziła, że ma szczęście. Marcin
urodził się w Boże Narodzenie 1954 roku. W ten sam dzień trzydzieści
lat później przyszła na świat jego córeczka, Krysia. Marcin i jego
żona ucieszyli się tą zbieżnością dat, choć uznali ją za zupełnie
przypadkową.
W
różnych momentach naszego życia przydarzają nam się wielkie i małe
zbiegi okoliczności. Te drobne wywołują w nas uśmiech, większe
zaskoczenie i podziw. «Jak to możliwe?» pytamy.
«Niespodziewany uśmiech losu? Przysłowiowy łut szczęścia? Czy
też może dotknięcie Bożej dobroci?»
Te
«przypadki» stają się jeszcze bardziej tajemnicze, gdy
analizujemy sprawy duchowe. Czy spotkanie uczniów z Jezusem w drodze
do Emaus było zamierzone, czy też stanowiło szczęśliwy zbieg
okoliczności (por. Łk 24,13)? Czy uzdrowienie niewidomego w
Jerozolimie było zaplanowane z góry, czy też przypadek sprawił, że
znalazł się on w świątyni w tym samym dniu i tej samej godzinie, co
Jezus (por. J 9)? My sami możemy zadawać sobie pytanie: «Czy
łaska, którą otrzymałem, była odpowiedzią na moją modlitwę, czy też
tak po prostu ułożyły się okoliczności?» «Czy to
przypadek chciał, że poznałem moją żonę, czy też była to część Bożego
planu dla mojego życia?»
Co
czyni w nas Bóg?
Rozpoznanie,
czy dana sytuacja jest czystym zbiegiem okoliczności, czy też Bożą
interwencją, może rzeczywiście być bardzo trudne. Św. Tomasz z Akwinu
nauczał, że człowiek w stanie łaski uświęcającej jest otwarty na
cnoty i dary, które Bóg wlewa w jego serce. Te cnoty i dary z kolei
umożliwiają nam zachowanie łączności z Bogiem, a także uzdalniają do
słuchania Ducha Świętego i odbierania tego, co On chce nam objawiać.
W
historii Kościoła spotykamy wielu ludzi, których Duch Święty uzdolnił
do oddania życia za wiarę. Inni zostali przez Niego wezwani do
zakładania nowych wspólnot zakonnych lub zainicjowania odnowy w
Kościele. Jeszcze inni w odpowiedzi na wezwanie tego samego Ducha
wyruszali do obcych krajów, by głosić Ewangelię ich mieszkańcom, lub
poświęcali się służbie ubogim, dzieląc z nimi życie. Czy były to
zbiegi okoliczności? Czy może wyjątkowo radykalna realizacja ukrytej
w każdym człowieku potrzeby czynienia dobra? A może jednak owoc
dobrowolnej współpracy z Duchem Świętym?
Patrząc
na życie świętych, możemy uznać ten rodzaj prowadzenia przez Ducha
Świętego za wyjątkowy i niezwykle radykalny. Istnieje wszakże wiele
zupełnie «zwyczajnych» sposobów, którymi posługuje się
Duch Święty, aby prowadzić nas wszystkich do głębszej łączności z
Bogiem. Naturalnie zakres działania Ducha Świętego może być
nieograniczony. My skupimy się jedynie na dwóch podstawowych sprawach
na tym Jego działaniu, które przekonuje nas o grzechu, oraz
tym, które przekonuje nas o świętości, mocy i bóstwie Jezusa.
Pierwszym z nich zajmiemy się w obecnym, drugim w następnym artykule.
Bracia
i siostry, jesteśmy pewni, że Duch Święty udziela nam wszelkich
Bożych darów, abyśmy mogli doświadczać bliskiej więzi z Jezusem.
Nasze życie nie jest igraszką losu i pomyślnych lub niepomyślnych
splotów okoliczności. Duch Święty działa nieustannie, wciąż nas
prowadząc, wciąż udzielając nam Bożej mądrości (por. 1 Kor 2,7).
On
przekona świat o grzechu
W
ostatni wieczór przed swoją śmiercią Jezus przepowiedział potrójne
zaparcie się Piotra i to się spełniło. Z perspektywy
późniejszych wydarzeń możemy stwierdzić, że wypełnienie się tej
zapowiedzi nie było tylko objawem głębokiej intuicji Jezusa, który
odgadł, jak zachowa się Piotr, ale częścią Bożego planu dla życia
Piotra. Naturalnie Piotr miał wolną wolę i wcale nie musiał zaprzeć
się Jezusa. Jezus przewidział jednak, że lęk i słabość wiary Piotra
okażą się silniejsze niż miłość do Niego. Wypełnienie się zapowiedzi
Jezusa nie było więc przypadkiem, ale działaniem Boga, który pragnął
w ten sposób ukształtować w Piotrze pokorę, tak potrzebną przyszłej
głowie Kościoła.
Na
pierwszy rzut oka możemy pomyśleć: «Ale przecież to niemożliwe,
żebym ja otrzymał tak jasne i precyzyjne ostrzeżenie od Ducha
Świętego». Jednak po głębszej refleksji możemy dojść do wręcz
przeciwnego wniosku. Patrząc na zaparcie się Piotra jako na
pojedynczy grzech, nietrudno uznać, że po prostu uległ chwilowej
słabości. Przecież sam Jezus wiedział, co znaczy strach przed
śmiercią, i nie mógł być zaskoczony, że Piotr próbował chronić swoje
życie. Jeśli jednak potraktujemy to zdarzenie jako część większej
całości, ukaże nam się ono w zupełnie nowym świetle.
Jakiś
czas wcześniej Piotr wyrzucał Jezusowi to, że mówił o czekającej Go
męce i śmierci otrzymując w zamian jeszcze ostrzejsze
upomnienie (Mt 16,21-23). Zaledwie tydzień później, podczas
przemienienia Jezusa, Piotr zaproponował, żeby Jezus, Mojżesz i
Eliasz pozostali na górze Tabor, na co odezwał się głos Boży,
polecając mu słuchać Jezusa (a nie lansować własne pomysły; Mt
17,4-5). Kiedy Jezus chciał obmyć Piotrowi nogi podczas Ostatniej
Wieczerzy, ten próbował Go powstrzymać, a słysząc, że jest to
konieczne, zawołał: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i
głowę!» (J 13,9). Wreszcie w Ogrodzie Oliwnym, przy pojmaniu
Jezusa, Piotr wyciągnął miecz i obciął ucho jednemu ze sług
arcykapłana (J 18,26).
We
wszystkich tych wydarzeniach dochodzi do głosu gwałtowna i impulsywna
natura Piotra oraz jego przywiązanie do własnego zdania. Nie wiemy,
ile podobnych sytuacji wydarzyło się jeszcze w jego życiu (choć
możemy przypuszczać, że wiele), zanim jego serce uległo głębokiej
przemianie, zanim Piotr był gotów podporządkować swój umysł Bożej
mądrości.
Przemiana
mocą Ducha Świętego
Duch
Święty pragnie działać także i w naszym życiu. Interesują Go nie tyle
nasze poszczególne grzechy, ile przemiana naszego wnętrza, tak byśmy
stawali się coraz bardziej podobni do Jezusa. Dlatego z wielką
cierpliwością i łagodnością ukazuje nam te nasze zachowania, które
pragnie w nas zmienić.
Od
momentu zesłania Ducha Świętego widzimy w Piotrze człowieka, który
wprawdzie wciąż ma tę samą mocną, zdecydowaną osobowość, ale
równocześnie jest pokorny i otwarty na Ducha Świętego. Odkąd
zrozumiał, jak wielką przeszkodą w pójściu za Jezusem jest jego
porywczość, zaczął poddawać się działaniu Ducha Świętego, który
stopniowo przemieniał jego serce.
Piotr
nie był jedynym, który doświadczył przemieniającego działania Ducha
Świętego. To samo przeżywali również inni bohaterowie biblijni, jak
na przykład król Dawid, Maria Magdalena czy św. Paweł. Ich życie
pokazuje nam, że Duch Święty pragnie przemieniać wszystkich bez
wyjątku. Choć nasze słabości mogą być zupełnie inne niż zapalczywość
Piotra czy nadgorliwość Pawła, to sam proces przemiany przebiega
podobnie. Duch Święty niezmordowanie pokazuje wszelkie nawyki w
naszym myśleniu i zachowaniu, które oddzielają nas od Jezusa
zachęcając nas do stawiania choćby małych kroków na drodze pokory i
posłuszeństwa. Pragnie, abyśmy zobaczyli w naszym życiu wszystko to,
co prowadzi nas do ciemności i grzechu.
W
sposób najskuteczniejszy jednak Duch Święty uwalnia nas od grzechu i
odnawia nas przez sakrament pojednania. To dzięki delikatnym
przynagleniom Ducha Świętego zaczynamy widzieć potrzebę
zajrzenia we własne sumienie i wyznania grzechów. To Jego współczucie
przekonuje nas, że jest droga wyjścia, że możliwe jest wyzwolenie
z grzechu. To Jego oczyszczająca łaska upewnia nas, że w tym
sakramencie Bóg okazuje nam swoje miłosierdzie i przebaczenie. To On
przywodzi nam na myśl słowa Jezusa: «I Ja ciebie nie potępiam.
Idź, a od tej chwili już nie grzesz!» (J 8,11).
Dwa
źródła poczucia winy
Istnieje
ogromna różnica pomiędzy poczuciem winy, które wzbudza w nas Duch
Święty, a tym, które pochodzi od Złego. Duch Święty niepokoi nasze
sumienie, aby uświadomić nam, jak bardzo grzech niszczy naszą relację
z Bogiem. Jego jedynym celem jest doprowadzić nas do skruchy, abyśmy
mogli doświadczyć wewnętrznej przemiany.
Szatan
natomiast atakuje nasze sumienie w zupełnie innym celu. Wcale mu na
nas nie zależy. Pragnie jedynie zranić Boga, trzymając nas w niewoli
poczucia winy i klęski. Chce nas sparaliżować wewnętrznie i
przekonać, że po prostu nie jesteśmy w stanie wiernie iść za Jezusem.
Dlatego następnym razem, gdy poczujesz się winny, zbadaj, w jakim
kierunku prowadzi cię to poczucie, i spróbuj ustalić, kto za nim
stoi.
Duch
Święty wykorzysta wszelkie możliwe środki, by pokazać nam nasz grzech
i skłonić nas do przemiany. Będzie przemawiał do nas na modlitwie,
podczas Mszy świętej, przez przyjaciela, a nawet w drodze do pracy.
Nie odrzucaj tych natchnień, uznając je za przypadkowe zbiegi
okoliczności! Choć czasami nawracamy się wskutek jednorazowego,
spektakularnego objawienia, to jednak przeważnie Duch Święty działa w
czasie, stopniowo odsłaniając przed nami przyczyny popełnianych przez
nas grzechów tak jak to czynił z Piotrem.
Rozpoczynając
nowy rok, radujmy się tym, że Bóg traktuje nas z tak wielką miłością
i szacunkiem. Prośmy Ducha Świętego, aby ukazywał nam nasze grzechy,
tak byśmy, za przykładem Piotra, mogli przeżyć głęboką przemianę
serca.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |