Z
Ewą jest inaczej niż z Adamem. On, stworzony przez Boga jako
pierwszy, odkrywa w sobie samotność, której nie może nasycić nawet
współudział w stwarzaniu świata. Nadając nazwy zwierzętom, odkrywa w
bólu, że władza i panowanie to jeszcze nie wszystko. Pełnia
szczęścia
Ona
przychodzi na świat wykończony i nazwany, w którym do szczęścia
brakuje już tylko jej samej. I wita ją tam podwójny zachwyt w
oczach Boga i w oczach mężczyzny. Bardzo dobra mówi wzrok
Boga. Ta dopiero jest tym, na co czekałem woła mężczyzna.
Otoczona miłością i pięknem, wyczekiwana z tęsknotą, ma wszystko,
czego może zapragnąć kobieta.
«Bądźcie
płodni i rozmnażajcie się» (Rdz 1,28) mówi teraz Bóg.
Przyjdą dzieci, które ona, niewiasta, wyda na świat, aby przekazywać
im miłość, którą sama tak obficie została obdarzona. Nic dziwnego, że
niewiasta jest ufna. Że nie wstydzi się swojej nagości. Nie ma nic do
ukrycia. Nie musi się niczego bać. Jest szczęśliwa.
Starodawny
wąż wkracza do akcji
I
w tę sielankę wkrada się wąż stworzenie, które ze swej natury
powinno służyć człowiekowi, ale odważa się rzucić wyzwanie samemu
Bogu. Nie będziesz ich miał, bo ja zniszczę to, co kochasz.
Odzywa
się więc do niewiasty. «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie
jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» (Rdz 3,1). Czy
rzeczywiście Bóg tak powiedział? Czy rzeczywiście tego chce? Czy
możliwe, aby tak absurdalne prawo wyszło z Jego ust? A jeśli to tylko
ludzki wymysł? Może Adam coś przekręcił?
Nie,
nie! prostuje niewiasta. To nieprawda. Ten zakaz
dotyczy tylko drzewa w środku ogrodu. Ono jest niebezpieczne. Lepiej
go nawet nie dotykać, bo to grozi śmiercią.
Zlekceważyłaś
przeciwnika, niewiasto. Bo nie dyskutuje się samotnie z kimś, kto
otwarcie kwestionuje autorytet Boga i najbliższego człowieka.
Zwłaszcza kiedy uderza w nasz słaby punkt i człowiek widzi, że bije
się już nie tylko z napastnikiem, ale i z własnymi myślami. To wtedy
jest właściwy moment, by wyjść z ciemności i izolacji, by nie walczyć
samemu, ale szukać pomocy u Boga i tych, którzy są z Nim zjednoczeni.
Poczułaś
wagę zarzutu. I wąż, który to widzi, otwarcie już zarzuca Bogu
kłamstwo: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy
spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg
będziecie znali dobro i zło» (Rdz 3,4-5). On wam zabrania, bo
wie, że gdy poznacie dobro i zło, staniecie się Mu równi.
Niewiasta
staje teraz przed najważniejszą decyzją swojego życia. I, co ciekawe,
decyzja ta wydaje się absolutnie oczywista. Bóg mówi: Umrzecie.
Mężczyzna mówi: Umrzemy. Ci, którzy patrzą na nią z miłością i
zachwytem, twierdzą, że zjedzenie owocu grozi śmiercią, co oznacza,
że wąż jest zwykłym oszustem. Wąż jednak który nie uczynił
jeszcze dla niej nic dobrego i w żaden sposób nie udowodnił
prawdziwości swoich słów mówi co innego: Nie umrzecie. Bóg
was oszukał, a mężczyzna dał Mu się zwieść.
I
nawet nie trzeba decydować od razu. Wystarczy odprawić węża, który
przecież podlega jej władzy, i poradzić się mężczyzny. Wystarczy
zwrócić wzrok ku temu, co dobre, jasne, sprawdzone, godne zaufania.
Ale
niewiasta robi inaczej. Kieruje wzrok na drzewo. A każdy, kto zmaga
się z pokusami, wie dobrze, czym się to zazwyczaj kończy. Kieruje
wzrok na drzewo, a jego piękno budzi w jej sercu zachwyt i
zaszczepione przez węża coraz większe podejrzenie, że Bóg chce ją
pozbawić tego, co dobre. Pozbawić tego, czego ona chce teraz, zaraz.
I im dłużej wpatruje się w zakazane drzewo, tym bardziej czuje, że to
wszystko, co do tej pory wiedziała i w co wierzyła, co było jej
niekwestionowanym szczęściem, wcale, ale to wcale nie przynosi jej
spełnienia.
Grzech
pierworodny i jego konsekwencje
Decyzja
zapadła. Reszta to już prosta konsekwencja. Niewiasta zrywa owoc,
kosztuje go i podaje mężczyźnie, a on zjada. Dopięłaś swego,
niewiasto. I w pierwszej chwili wydaje się, że nic na tym nie
straciłaś, a jeszcze zyskałaś. Wciąż jesteście razem, w jedności, a
na dodatek bogatsi o poznanie dobra i zła.
Ale
oto spojrzenie Adama, które do tej pory wyrażało zachwyt, podziw i
szacunek, staje się inne, a ty po raz pierwszy w życiu nie potrafisz
go znieść. Musisz się zasłonić. Aby ochronić się przed wzrokiem
mężczyzny, wystarczy przepaska z figowych gałązek, przed Bogiem za
chwilę ukryjesz się cała wśród drzew ogrodu. Taka jest twoja równość
z Bogiem, niewiasto, która poznałaś dobro i zło. Czy nie lepiej ci
było znać tylko dobro?
I
kiedy Bóg, przed którym jak nigdy dotąd czujecie trwogę, znajduje was
w ogrodzie, patrzysz, jak ukochany mężczyzna wskazuje na ciebie
oskarżycielskim gestem to przez nią! To ona dała mi owoc!
W
zagrożeniu czepiasz się tego, że przecież nie jest to cała prawda.
Bronisz się to wąż! To przez niego: «Wąż mnie zwiódł i
zjadłam» (Rdz 3,13). Przynajmniej teraz jesteś gotowa uznać, że
to Bóg, nie wąż, miał rację. A Bóg to widzi. Bądź przeklęty
mówi do węża. I wiedz, że wygrałeś bitwę, ale nie wojnę.
Pokona cię potomstwo tej niewiasty, którą zwiodłeś.
Jednak
także i niewiasta poniesie konsekwencje swojego wyboru. Rodzenie i
wychowywanie potomstwa będzie się odtąd wiązać z trudem: «w
bólu będziesz rodziła dzieci» (Rdz 3,16).
Zmieni
się też jej relacja z mężczyzną. Bo na zawsze pozostanie w niej
tęsknota za tym pierwszym spojrzeniem, które przywitało ją na
świecie, za miłością i szacunkiem, które poznała i utraciła przez
swoją własną winę. A mężczyzna nie daruje jej swojej klęski. Idąc za
głosem zranionej dumy, wciąż zechce udowadniać, kto tu jest panem i
komu należy się posłuch. I tak już do końca będą w bólu szukać
utraconej jedności, wiedząc, że to nie tak miało być, a w ich
zmaganiach brzmieć będą słowa Pisma: «Ku twemu mężowi będziesz
kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą» (Rdz
3,16).
I
tak protoplaści naszego rodu opuszczają raj, gdzie znali tylko dobro,
odziani w skóry zwierząt, z którymi nie żyją już w przyjaźni.
Jutrzenka
nadziei
Jeszcze
tylko imiona. Mężczyzna ma już imię: Adam «człowiek».
Teraz nadaje imię żonie, jak kiedyś nadawał je wszystkim stworzeniom.
Imię to wyraża jednak wielką nadzieję: Ewa «matka
wszystkich żyjących». Wśród jej potomków będzie Ten, który
odwróci koleje ludzkiego losu.
I
przyjdzie Niewiasta, do której także każdy z żyjących, który tego
zapragnie, będzie mógł powiedzieć: «Matko». Która nie
będzie szukała zaspokojenia własnych pragnień, ale uzna się za
służebnicę Pańską i przeżyje życie wpatrzona w swego Syna. Nowa Ewa,
która wbrew pragnieniom serca, bez buntu, pozwoli, by wypełniło się
to, czego wymaga dobro Jej dzieci.
Adam
i Ewa nasi rodzice, po których tak wiele odziedziczyliśmy.
Jeśli odnajdujemy się w ich grzechu, mamy prawo nosić w sobie
nadzieję, że nasza tęsknota za lepszym, doskonałym światem zostanie
zaspokojona przez Tego, który nie tylko nas stworzył, ale i odkupił.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |