Niniejszy
tekst jest polemiką z tekstem Jerzego Sędziaka pt. Jezus w
źródłach pozabiblijnych[1],
opublikowanym w serwisie Racjonalista[2].
W tekście tym Sędziak powiela zarzut, że w źródłach
pozabiblijnych z czasów bliskich Jezusowi zachowało się bardzo
niewiele wzmianek (lub wcale) na temat Jezusa i chrześcijan. Zarzuty
te nie są nowe ani oryginalne (czy ktokolwiek widział cokolwiek
oryginalnego na Racjonaliście?) w zasadzie jest to odgrzewanie
starych racjonalistycznych kotletów. Wcześniej zarzut ten
stawiali już tacy racjonaliści, jak Kautsky[3],
Kosidowski[4],
Poniatowski[5],
Keller[6],
Deschner[7]
i inni. Uważam ten zarzut za wychodzący z błędnych i nieuzasadnionych
założeń, stąd poniższa polemika z Sędziakiem, który rozbudował
argumenty poprzedzających go racjonalistów. Z owego
komentowanego przeze mnie tekstu Sędziaka nic nie wycinam. Aby
ułatwić odróżnienie moich wypowiedzi od komentowanego przeze
mnie niżej tekstu Sędziaka, jego wypowiedzi zaznaczam za pomocą
kursywy. Moje wypowiedzi pozostawiam natomiast bez zmian formatu
czcionki. Na samym początku swego tekstu Sędziak pisze:
W
kanadyjskich wypożyczalniach filmów video od paru lat dostępny
jest film pod tytułem 'The Greatest Story Ever Told' co
można przetłumaczyć: 'Największa opowieść jaką słyszał świat'.
Jest to oczywiście film o życiu i działalności Jezusa z Nazaretu. Ale
co autor tego filmu powiedziałby, gdyby usłyszał, że ten największy
bohater wszechczasów, za jakiego niewątpliwie uważa Jezusa z
Nazaretu, podobnie jak wielu chrześcijan, był prawie nieznany
historykom i kronikarzom jego czasów, to jest I-go wieku
naszej ery? Co gorsza, są dowody na to, że nawet w II i III wieku
Jezus nie był gwiazdorem w grecko-rzymskim świecie. A przecież nie
wiek XX lecz właśnie tamten okres powinien dostarczyć nam dowodów
wielkości Jezusa Nazarejczyka. Odpowiedź:
Jak
widać, ateuszom się wydaje, że Jezus powinien być kimś w rodzaju
Michaela Jacksona, a ówcześni kronikarze kimś w
rodzaju redaktorów czasopisma Bravo, którzy
nie mieli nic do roboty poza bieganiem za lokalnymi sensacjami i
pogłoskami na temat konkretnego człowieka. Tymczasem ówcześni
historycy nie mieli niestety do dyspozycji telewizji satelitarnej,
która szybko mogłaby dostarczyć im nadzwyczajnych wiadomości
o Jezusie (a tym mniej potwierdzić je). Wiadomości rozchodziły się
wtedy o wiele wolniej niż obecnie. Analizowanie dostępu do informacji
w tamtych czasach przez pryzmat błyskawicznego (dzięki nowoczesnym
mediom i wynalazkowi druku) rozchodzenia się informacji we
współczesności nie ma więc sensu. Po drugie i co
ważniejsze ówcześni historycy nie zajmowali się też
religioznawstwem w ścisłym tego słowa znaczeniu, byli raczej
kronikarzami politycznymi, naukowymi, zainteresowanymi historią pod
tymi właśnie konkretnymi kątami. Często wręcz pisali oni na życzenie
swych cesarzy jako po prostu ich nadworni kronikarze lub ich
opiniotwórcy (tak było m.in. z Flawiuszem, który pisał
tak, by przypodobać się władzom rzymskim i odciągnąć swych rodaków
od idei mesjanizmu narodowego[8]).
Stąd nic dziwnego, że mało pisali oni o Jezusie. Jest to zupełnie
zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę cele redakcyjne, jakie
przyświecały tym pisarzom. Np. o Tacycie jeden z niewierzących
historyków chrześcijaństwa pisze, że Tacyt nie zajmuje
się chrześcijanami, lecz wspomina o nich dlatego, że ich działalność
wiązała się z działalnością Nerona[9].
Jak zauważał inny z niewierzących badaczy, Tacyt nie wspomina
nawet o bardziej znacznych, stojących nad prokuratorem legatach,
namiestnikach Syrii, w skład której wchodziła Judea[10].
A więc widać, że główny cel redakcyjny historyków tego
czasu był inny: pisać głównie o konkretnych politykach i
możnych tamtego świata, a o innych rzeczach wspominać o tyle, o ile
się one jakoś z tym zjawiskiem wiązały. Biorąc pod uwagę fakt, że
Jezus i pierwsi chrześcijanie mieli z początku znikomy wpływ na
główne wydarzenia polityczne i społeczne tamtych czasów,
staje się zupełnie zrozumiałe, dlaczego ówcześni historycy
ignorowali to zjawisko i poświęcali mu tak niewiele miejsca.
Pierwszy
wiek naszej ery nie był bynajmniej epoką ciemnoty i zacofania,
podobnie jak dwa następne stulecia. W grecko-rzymskim świecie, do
którego należała wówczas terytorialnie również
Palestyna, żyli znani do dzisiaj pisarze i kronikarze, którzy
z pewnością nie przegapiliby wielkich rzeczy opisanych w Nowym
Testamencie gdyby o nich słyszeli - jak choćby dwa przypadki
cudownego nakarmienia kilku tysięcy ludzi paroma bochenkami chleba.
Były to przecież wielkie wydarzenia publiczne, nieprawdaż?
Odpowiedź:
Ale
nie były to główne wydarzenia polityczne i społeczne ani nie
były one związane z możnymi ówczesnego świata, więc się tym
nie interesowali. A nawet gdyby się interesowali, to cele redakcyjne
ich dzieł wykluczały możliwość pisania o tym. Ktoś piszący np. dzieło
o wypiekaniu ciast, nie pisze w swej książce o konfliktach na Bliskim
Wschodzie, nawet jeśli bardzo się tym interesuje. Ktoś piszący
historię Krakowa albo biografię Lecha Wałęsy nie wyskakuje nagle z
głupia frant z opisami dziejów konkretnych osób
żyjących na Białorusi czy w Szwecji, chyba że Lech Wałęsa urodziłby
się i żył tam jakiś czas lub byłby związany z tymi konkretnymi
postaciami. Tak samo ktoś, kto pisze dzieło o historii politycznej
swego państwa, nie musiał pisać o Jezusie, nawet jeśli słyszał o Nim
i o związanych z Nim niezwykłych wydarzeniach (jak rozmnożenie
chleba) wystarczająco wiele. Warto też w tym miejscu wspomnieć, że
esseńczycy też niewątpliwie istnieli w czasach Jezusa, nie znajdujemy
jednak o nich nawet najmniejszej wzmianki w Nowym Testamencie. Czy to
więc oznacza, że esseńczycy tak naprawdę nie istnieli? Oczywiście, że
nie, to oznacza tylko tyle, że mamy tu kolejne potwierdzenie faktu,
iż nie pisano ani nie wzmiankowano o czymś, co nie należało do
przedmiotu zainteresowań danego autora.
Judea
była częścią wielkiego imperium rzymskiego i wszystko co się tam
działo było łatwe do sprawdzenia.
Odpowiedź:
Ciekawe,
jak? za pomocą TV satelitarnej, a może za pomocą wideofonu?
Jezus nie czynił cudów pod publikę, zwołując wcześniej niczym
słynny iluzjonista David Copperfield jakieś wielkie zbiorowisko.
Często dokonywało się to wszystko spontanicznie i bez wyraźnej
zapowiedzi, że to się stanie, stąd świadkowie tych wydarzeń byli z
reguły nieliczni i raczej przypadkowi.
Nie
jest więc prawdą - jak próbują wmówić nam niektórzy
- iż powodem tego, że mało kto słyszał wówczas o Chrystusie i
braku informacji o tych wydarzeniach w źródłach świeckich,
było to, że Judea była wówczas odizolowaną od reszty świata
prowincją.
Odpowiedź:
Nawet
jeśli nie była odizolowaną od ówczesnego świata prowincją, to
nie były to rzeczy robione dla rozgłosu.
Uważam
za stosowne przytoczyć kilka faktów i cytatów, które
wybrałem spośród kilkudziesięciu źródeł z jakimi
zapoznałem się zanim zabrałem się do pisania tego artykułu. Plutarch
(lata 46-120 n.e.), autor 'Żywotów sławnych mężów'
czyli 46-ciu życiorysów postaci tamtego okresu, nie ma nic do
powiedzenia o Jezusie.
Odpowiedź:
Ten
argument jest po prostu nonsensowny, i to z wielu powodów.
Sędziak nie pisze tu całej prawdy, bo gdyby to zrobił, sprawa
zaczęłaby wyglądać zupełnie inaczej, a jego argument natychmiast by
wtedy upadł. Po pierwsze, z owych 46 życiorysów zawartych w
Żywotach sławnych mężów nie zachowały się wszystkie.
Nie mamy dziś wstępu do tego dzieła Plutarcha, a także brak w nim
życiorysów Epaminondasa i Scypiona[11].
Nie można stanowczo orzekać, jak to czyni Sędziak wyżej, że ktoś, o
kimś nie napisał Plutarch w jakimś dziele, nie istnieje, skoro owo
dzieło jest dziś niekompletne i tym samym nie wiemy do końca, co się
w nim znajdowało.
Po
drugie, nawet gdybyśmy wspomniane dzieło Plutarcha posiadali w
całości, to z tego też nie wynikałoby jeszcze, że Plutarch powinien
napisać o Jezusie. Jak czytamy w jednym z opracowań, Żywoty
Plutarcha zostały napisane w celu pokazania związków,
jakie zachodzą między Grekami i Rzymianami, a także chodziło w
nich o ukazanie żywotów bohaterów greckich i
rzymskich poprzez ich zestawienie w pary dobierane według możliwie
największego podobieństwa charakteru lub przebiegu kariery[12].
Sytuacja wygląda więc w tym nowym świetle zupełnie inaczej: wiemy już
teraz, że Plutarch nie mógł w swych Żywotach napisać o
Jezusie, nawet gdyby o Nim słyszał, bo jego dzieło było poświęcone
precyzyjnie określonym i zupełnie innym niż Jezus postaciom i celom.
W Żywotach Plutarcha nie było po prostu miejsca dla Jezusa,
skoro to dzieło zajmowało się tylko życiorysami konkretnych osób.
Z racji tego, że życiorysy konkretnych ludzi zawsze ograniczają się
tylko do zawężonej grupy osób pochodzących z ich najbliższego
otoczenia, staje się zupełnie jasne, dlaczego w Żywotach
Plutarcha nie znalazło się miejsce dla Jezusa.
Pliniusz
Starszy (lata 22-79 n.e.) był współczesnym Chrystusowi, ale
nic o nim nie wspomina.
Odpowiedź:
Tu,
podobnie jak wyżej, Sędziak znów nie ukazuje całej prawdy, bo
to całkowicie zmieniłoby przedstawiany przez niego obraz. Ale od
początku. Po pierwsze, w czasie gdy Jezus umiera, Pliniusz Starszy
miał zaledwie w przybliżeniu 7 lat (patrz wyższe datowanie Sędziaka),
poza tym mieszkał w Novum Comum, w Galii Nadpadańskiej, tzn. na
terenie dzisiejszych Włoch[13].
Trudno w takim dziecięcym wieku być wnikliwym historykiem śledzącym i
potwierdzającym wydarzenia ewangeliczne, zwłaszcza jeśli nie mieszka
się na obszarze, gdzie rozgrywały się wydarzenia związane z Jezusem.
Po drugie, i co ważniejsze, Sędziak znów nie ma prawa
stwierdzać, że Pliniusz Starszy nic nie wspomina o
Jezusie, skoro z 7 napisanych przez Pliniusza dzieł zachowało się
(nie licząc krótkich fragmentów innych i mało istotnych
dzieł Pliniusza zachowanych u innych pisarzy) tylko jedno
Historia naturalna[14].
Następnie, owa Historia naturalna podobnie jak w
przypadku wyżej wspomnianych Żywotów Plutarcha
w ogóle nie była poświęcona żadnym postaciom, była to po
prostu encyklopedia opisująca stan ówczesnej wiedzy
naukowej z zakresu astronomii, kosmologii, zoologii, biologii,
matematyki, geografii, botaniki, ogrodnictwa (!), medycyny, ówczesnej
techniki i architektoniki itd.[15]
Jak Sędziak może więc wymagać od publicystki tego rodzaju
potwierdzenia istnienia Jezusa? Przecież to absurdalne, równie
absurdalne byłoby zarzucanie współczesnym encyklopediom
technicznym, medycznym czy botanicznym, że nie piszą o Jezusie. Po
raz kolejny potwierdza się to, co pisałem wyżej: autorzy współcześni
Jezusowi nie zajmują się Nim nie dlatego, że nie istniał, ale
dlatego, że ich zachowane do dziś szczątkowo dzieła z założenia
traktowały o czymś zupełnie innym.
Pliniusz
Młodszy (lata 62-110 n.e.) mówi o chrześcijanach w Poncie i
Bitynii, ale ogranicza się tylko do wzmianki o tym, że Chrystus był
obiektem ich kultu.
Odpowiedź:
Czy
potrzeba czegoś więcej? Gdy jakiś historyk starożytny nie wspomina o
Chrystusie źle, gdy wspomina też niedobrze.
Niektórych malkontentów po prostu nic nie zadowoli
gdyby Pliniusz napisał jeszcze więcej i potwierdził cokolwiek z
Ewangelii, wtedy też by było źle i zaraz krzyczano by, że Pliniusz
przecież nie znał Jezusa i pewnie powtarzał jedynie obiegowe opinie,
które usłyszał gdzieś od chrześcijan. Kij na te wszystkie
świadectwa zawsze by się znalazł. Jeśli Pliniusz urodził się 30 lat
po śmierci Chrystusa, to nie mógł mieć o Nim wiele do
powiedzenia, skoro nie miał osobistego kontaktu z wydarzeniami z Nim
związanymi. Zrobił więc to, co mógł zrobić najlepszego (i
najbardziej obiektywnego), i potwierdził, że już w roku 112
chrześcijanie wierzyli w Jezusa jako Boga. To bardzo doniosłe
świadectwo.
Tacyt,
moralista i historyk, żył i pisał w tym samym czasie co autorzy
tekstów nowotestamentowych, ale podobnie jak Pliniusz Młodszy,
czyni o Jezusie tylko krótką wzmiankę, w kontekście opinii na
temat chrześcijaństwa.
Odpowiedź:
Nic
dziwnego, skoro Tacyt nie zajmuje się chrześcijanami, lecz
wspomina o nich dlatego, że ich działalność wiązała się z
działalnością Nerona[16].
Tacyt nie mógł więc napisać o chrześcijanach więcej, niż
pozwalałby mu na to charakter jego dzieła. Jego wzmianka jest jednak
doniosła, ponieważ jest to pochodzące już z początku II wieku
niechrześcijańskie i niezależne potwierdzenie istnienia Jezusa oraz
skazania Go na śmierć przez Piłata, a także prześladowań chrześcijan
przez Nerona w latach sześćdziesiątych I wieku. Świadectwa tego nie
negował nawet Karol Kautsky[17],
który poza tym świadectwem nie uznawał autentyczności żadnego
innego świadectwa niechrześcijańskiego na temat Jezusa. Znaczenia
tego świadectwa nie jest w stanie zaćmić nawet fakt, że Dion Kasjusz
nie wspominał nic na temat prześladowań chrześcijan przez Nerona.
Pisał on zresztą sto lat po Tacycie, a opis prześladowań podany nam
przez Tacyta potwierdzał żyjący niedługo po nim Swetoniusz[18].
Warto też dodać, że mamy tutaj do czynienia z sytuacją podobną jak w
przypadku wcześniej omawianych autorów, bowiem do naszych
czasów nie dotrwały wszystkie dzieła Tacyta ani Kasjusza[19].
Spośród 14 ksiąg Historii Tacyta zachowały się tylko 4
księgi, natomiast spośród jego 16 Roczników mamy
tylko 10[20].
Znów nie możemy więc na podstawie zachowanych pism danego
autora stanowczo orzekać, że pisał on o czymś mało lub wcale, skoro
nie znamy większości jego spuścizny.
Innymi
słowy, ludzie ci nie pisali nic, lub bardzo mało, do tego najczęściej
krytycznie, o młodej religii chrześcijańskiej, lecz o jej centralnej
postaci nic nie wspominali.
Odpowiedź:
Skoro
przedmiot ich zainteresowań był zupełnie inny, to nic dziwnego, że
ludzie ci mało pisali o chrześcijanach. Zarzut Sędziaka jest więc
cały czas bezsensowny, bo wychodzi z błędnego założenia, że ktoś miał
pisać o czymś, o czym wcale pisać nie zamierzał. Nie można zarzucać
komuś, że o czymś nie pisał (lub pisał mało), skoro z założenia miał
on pisać o czymś zupełnie innym. Poza tym, jak już wiemy z
powyższego, zachowane dokumenty z tamtego okresu są szczątkowe, więc
tym bardziej nie można na tej podstawie orzekać nic pewnego. Nawet
Zenon Kosidowski, guru polskich racjonalistów, zwraca uwagę na
fakt, że skoro w pożarze Rzymu za Nerona spłonęły archiwa państwowe i
to samo spotkało archiwa Sanhedrynu w Jerozolimie za Tytusa, to tym
samym dysponujemy tylko szczątkowymi dokumentami z pierwszego wieku[21].
W świetle tego faktu co najmniej nie na miejscu jest wyrzucanie
chrześcijanom, że nie posiadamy zbyt obszernych relacji świeckich z I
wieku naszej ery na temat chrześcijaństwa.
Następnie
był Juwenal (lata 60-127 n.e.) moralny krytyk ówczesnych
obyczajów, i stoik Epiktet z Hierapolis (50-130), którzy
również nie mają nic do powiedzenia o Jezusie.
Odpowiedź:
Bo
znów mieli oni coś do powiedzenia, ale o czymś zupełnie innym.
Ale po kolei, najpierw Juwenalis. I znów w przypadku tego
autora wiemy, że nie zachowało się wszystko, co napisał[22].
W tym wypadku znów nie można stanowczo orzekać, że nie pisał
on o Jezusie. To po pierwsze. Następnie, w swych 16 satyrach
Juwenalis zajmuje się przede wszystkim moralnym zepsuciem możnych i
obywateli Rzymu, co wiązało się z osobistymi urazami do władzy
rzymskiej (Juwenalius nie osiągnął wymarzonego stanowiska w
administracji rzymskiej, w dodatku został wygnany z Rzymu[23]).
Interesują go takie sprawy, jak: dążenie do władzy, bogactwa (satyra
1, 10, 11), zepsucie i okrucieństwo kobiet w Rzymie (satyra 6),
zepsucie i okrucieństwo cesarzy i urzędników dworskich z Rzymu
(satyry 1-5), dziedzictwo szlachectwa (satyra 8), bieda rzymskich
intelektualistów (satyra 7), homoseksualizm (w satyrach 2 i 9
wyśmiewa homoseksualistów)[24].
Poza tym Juwenal porusza inne konkretne tematy, jak: różnica
między prawdziwą i interesowną przyjaźnią (satyra 12), pożyczanie
pieniędzy przez przyjaciół (satyra 13), skąpstwo (satyra 14),
pewien bunt w Egipcie, podczas którego zjedzono człowieka
(satyra 15), kwestia przywilejów zawodowych żołnierzy (satyra
16)[25]
itp. Za pisanie o tym wszystkim Juwenalius został nawet na jakiś czas
wygnany z Rzymu. Co do Epikteta z Hierapolis, to nie wiem, po co
Sędziak go tutaj przywołuje, skoro Epiktet niczego nie
napisał[26],
a poza tym był on filozofem i etykiem[27].
Po raz kolejny widać więc, że także i u tych dwóch autorów
nie możemy szukać żadnych wzmianek o Jezusie, skoro jeden z nich w
ogóle nic nie napisał, a obaj dodatkowo zajmowali się w swych
rozważaniach z założenia czymś zupełnie innym niż religie i wierzenia
na całym terenie cesarstwa rzymskiego.
W
literaturze świeckiej I wieku nie ma żadnej wzmianki o Chrystusie
jako istocie boskiej czy ludzkiej.
Odpowiedź:
Nieprawda.
W I wieku wzmiankował o Jezusie Józef Flawiusz, który w
swych napisanych ok. 95 roku Dawnych dziejach Izraela pisał o
skazanym na śmierć Jakubie, bracie Jezusa, zwanego
Chrystusem[28]
(por. też wzmiankę Pawła o nim w Ga 1,19), co wyraźnie koresponduje z
opisem śmierci Jakuba opisanym niezależnie od Flawiusza przez
Klemensa Aleksandryjskiego i Euzebiusza w Historii kościelnej[29],
który przytacza ten opis za bardzo starymi Pamiętnikami
Hegezypa żyjącego na przełomie I i II wieku (Hegezyp pamiętał bowiem
jeszcze czasy cesarza Hadriana, jak sam wspomina w jednym ze swych
tekstów[30]).
Ten tekst Flawiusza, w przeciwieństwie do pewnych innych jego
wzmianek o Jezusie, nie budzi żadnych zastrzeżeń wśród
krytyków[31],
z czym zgadza się także jeden z niewierzących historyków,
który podaje o tym i jeszcze innym świadectwie z pism
Flawiusza, że nie budzą wątpliwości ani zastrzeżeń i są na
ogół przyjmowane jako autentyczne[32].
Brak
wzmianki o Jezusie w pismach Plotyna (lata 204-269) i krytyczne
opinie Porfiriusza (233-305) na temat chrześcijaństwa, to kolejny
dowód na to, że chrześcijaństwo nie cieszyło się wówczas
zbyt dobrą sławą, a Jezus ciągle nie był gwiazdorem.
Odpowiedź:
Bo
Jezus nigdy nie miał być gwiazdorem. Coś się Sędziakowi kompletnie
pomieszało, on chyba stanowczo za często ogląda show biznes w
telewizji. Co do wzmianki o Jezusie u Plotyna, to ten argument jest
tu chyba dołożony nieco w pośpiechu i raczej bez specjalnego namysłu,
skoro Plotyn żył w latach 204-269 n.e. (jak sam wyżej przyznaje
Sędziak). W tym czasie chrześcijaństwo i wiedza o jego Założycielu
były już zjawiskiem międzynarodowym, znanym długo wcześniej już
choćby poganinowi Lukianowi, który pisał w połowie II wieku o
Jezusie jako ukrzyżowanym mędrcu, a także Celsusowi,
który ok. 178 roku[33]
napisał swoją słynną rozprawę przeciw chrześcijaństwu, zatytułowaną
Słowo prawdy. Niżej potwierdza to zresztą sam Sędziak, gdy
pisze o tym, że Celsus żył w II wieku.
Jeszcze
większe zastanowienie budzi fakt, że nie ma żadnej wzmianki o Jezusie
w tekstach historyka żydowskiego Filona z Akeksandrii. Filon urodził
się przed nasza erą i żył długo po śmierci Jezusa. Był on namiętnym
kronikarzem i opisał historię Żydów obejmującą cały okres
ziemskiego życia Jezusa, poza samym Jezusem oczywiście.
Odpowiedź:
Nieprawda,
Filon nie napisał historii Żydów. Wszystko, co
pisał z zakresu historii, było związane tylko z filozoficzną
interpretacją Pięcioksięgu i współczesną historią Żydów
żyjących w odległej od Palestyny diasporze aleksandryjskiej (o
diasporze aleksandryjskiej napiszę jeszcze dalej). Wyczerpujący wykaz
dzieł napisanych przez Filona (a także tych przypisywanych mu) wraz z
krótkim streszczeniem i charakterystyką ich treści podaje
jedna z publikacji[34].
Tam też podaje się, że nie zachowały się w całości wszystkie dzieła
Filona[35],
co po raz kolejny nie upoważnia nikogo do stanowczego orzekania, że
Filon na pewno nie pisał o Jezusie.
Mieszkał
przez długi czas w Jerozolimie lub w pobliżu tego miasta w okresie,
gdy miały miejsce takie wielkie wydarzenia jak cudowne narodzenie się
Jezusa i rzeź niemowląt z rozkazu Heroda. Musiał być również
świadkiem lub wiedzieć dobrze o cudownym rozmnażaniu chleba,
triumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy na ośle, następnie jego
ukrzyżowaniu podczas którego zatrzęsła się ziemia, ciemność
ogarnęła świat, a zmarli-święci powstali z grobów i ukazali
się mieszkańcom Jerozolimy. Dlaczego Filon nie ma nic a nic do
powiedzenia o tych wszystkich wydarzeniach?
Odpowiedź:
Bo
nieprawdą jest, jakoby Filon mieszkał przez długi czas w
Jerozolimie lub w pobliżu tego miasta w okresie, gdy miały miejsce
takie wielkie wydarzenia, jak cudowne narodzenie się Jezusa i rzeź
niemowląt z rozkazu Heroda. Sędziak jest dobry w pisaniu
historii od nowa. Prawda jest zupełnie inna, mianowicie
taka, że w całym swoim życiu Filon był co najwyżej na jednej odbytej
w młodości (zatem wtedy, gdy Chrystusa nie było jeszcze na świecie)
pielgrzymce do Jerozolimy[36].
Poza tym mieszkał na stałe w odległej od Palestyny Aleksandrii, gdzie
nie znano nawet hebrajskiego (dlatego właśnie stworzono tam grecką
Septuagintę), sam Filon też go nie znał[37].
Tym samym niczym innym jak czczym wymysłem są powyższe stwierdzenia
Sędziaka, że Filon mieszkał przez długi czas w Jerozolimie lub
w pobliżu tego miasta w okresie, gdy miały miejsce takie wielkie
wydarzenia, jak cudowne narodzenie się Jezusa i rzeź niemowląt z
rozkazu Heroda. Musiał być również świadkiem lub wiedzieć
dobrze o cudownym rozmnażaniu chleba, triumfalnym wjeździe Jezusa do
Jerozolimy na ośle, następnie jego ukrzyżowaniu, podczas którego
zatrzęsła się ziemia, ciemność ogarnęła świat, a zmarli-święci
powstali z grobów i ukazali się mieszkańcom Jerozolimy.
Skoro
Filon nie mieszkał w Palestynie, był zhellenizowanym Żydem z odległej
Aleksandrii, to nie ma się co dziwić, że nie pisał o Jezusie (w
przeciwieństwie do Flawiusza, który pisał o Jezusie, bo
pochodził właśnie z rejonów Jego działalności). Wedle pewnego
datowania Filon urodził się jakieś 30 lat przed Chrystusem[38]
i jeśli wiemy tylko o jednej jego pielgrzymce do Jerozolimy[39],
którą odbył w młodości[40],
to nie ma się co dziwić, że nie pisze on o Jezusie. Te wydarzenia
były dla niego zbyt odległe, poza tym nie żył on wiarą uprawianą na
sposób palestyński, jego świat był światem Septuaginty
i greckich filozofów[41].
Skoro nie znał on języka palestyńskich Żydów, to informacje o
aktualnych wydarzeniach z Palestyny (w tym te dotyczące Jezusa)
docierały do niego z dużym opóźnieniem. Wpływ informacji na
temat aktualnych wydarzeń z rejonu Palestyny na Filona był tym
bardziej ograniczony, że mało interesował się on życiem religijnym w
tamtym regionie. Widzimy teraz, jak bardzo zmienia się obraz całej
sprawy, gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie te okoliczności, o jakich
Sędziak nie wspomina.
John
E. Remsburg w książce 'The Christ: A Critical Review and
Analysis of the Evidence of His Existence' (Chrystus-krytyczny
przegląd i analiza dowodów jego istnienia) pisze: 'Te
wszystkie wydarzenia, które musiały wprawić świat w zdumienie
były zupełnie nieznane Filonowi. Filon, który był twórcą
nauki o 'Logos' (Słowie wcielonym) jakoś nie widział tego
Słowa, chociaż mieszkał w ziemi gdzie objawiło się ono tysiącom ludzi
w naukach i cudownych znakach'.
Odpowiedź:
Mamy
tu powielania nonsensów ciąg dalszy. Całkowicie wyssaną z
palca nieprawdą jest stwierdzenie, że Filon mieszkał w ziemi,
gdzie objawiło się ono tysiącom ludzi w naukach i cudownych znakach.
Szczegółowo pisałem o tym już wyżej.
Innym
ważnym historykiem tamtego okresu był Justus (lata ok. 50-80 n.e.),
rywal Józefa Flawiusza. Pochodził on z Galilei, czyli
rodzinnych stron Jezusa, i w szczegółach opisywał wszystko co
działo się tam w owych czasach. Pisma Justusa zaginęły w tajemniczych
okolicznościach, podobnie jak wiele innych ważnych pism tamtego
okresu, ale Fotiusz, patriarcha z Konstantynopolu żyjący w IX wieku
pisze: 'Przeczytałem kroniki Justusa z Tyberiady, zatytułowane
'Kroniki królów Judzkich'. Justus opisuje ich
wszystkich, od Mojżesza aż do czasów króla Agryppy -
siódmego władcy z linii Heroda, ale nie czyni on - stwierdza
ze zdumieniem - najmniejszej wzmianki o pojawieniu się Chrystusa,
jego śmierci i cudach jakich dokonywał w judzkiej ziemi.'
Odpowiedź:
Ten
sam Focjusz pisał też, że w owej wspomnianej wyżej przez Sędziaka
Kronice Justus większość niezwykle ważnych wydarzeń
poruszył całkiem pobieżnie[42].
Skoro Justus większość niezwykle ważnych wydarzeń potraktował w
swym dziele bardzo zdawkowo, to nic dziwnego, że nie wspomniał on w
nim także o Jezusie. Milczenie to, a także zdawkowe pisanie o
innych wydarzeniach można wytłumaczyć tym, że kronika Justusa była
poświęcona historii królów judzkich (patrz wyżej tytuł
podany przez Sędziaka), a nie wydarzeniom religijnym. Warto dodać, że
Focjusz twierdzi w przytaczanych wyżej przez Sędziaka słowach, iż
przeczytał tylko owe Kroniki królów judzkich
autorstwa Justusa. Tymczasem wiemy, że Justus napisał też inne dzieła
(te także całkowicie zaginęły)[43],
i co do nich Focjusz nie twierdzi już, że nie zawierały one wzmianek
o Jezusie. W tym momencie nawet ktoś tak nieobiektywny, jak Deschner,
jest obiektywny (ale nie Sędziak), gdy zauważa, że pisma
Justusa zachowały się tylko we fragmentach, wobec czego nie wiadomo,
co jeszcze napisał[44].
Znów nie możemy więc orzekać, że jakiś autor nie pisał nic o
Jezusie, skoro nie znamy wszystkich jego dzieł.
W
najstarszych źródłach rabinicznych nie ma żadnej wzmianki o
Jezusie z Nazaretu.
Odpowiedź:
Ależ
są, jak pisałem wyżej o Jezusie pisał Flawiusz, który
pochodził z rodu kapłańskiego i od 19 roku życia był faryzeuszem[45].
O Jezusie wspomina także w pewnym miejscu Talmud, w materiale
datowanym na I wiek (z czasów Eliezera ben Hirkana i Akiby), o
czym donosił (i z czym zgadzał się) nawet jeden z ojców
racjonalizmu europejskiego, A. Robertson[46].
W
źródłach późniejszych takie wzmianki wreszcie pojawiają
się, ale są to najprawdopodobniej pierwsze reakcje Żydów na
pisemne i ustne nauki chrześcijan. Nie zaprzeczają one temu, że Jezus
istniał i został ukrzyżowany, a nawet temu, że czynił cuda, tyle, że
określają je jako sztuczki szarlatańskie. W tekście 'Babiloński
Sanhedryn' czytamy: 'Rabin powiedział: Jezus Nazarejczyk
praktykował magię i zwodził Izrael'. Talmud wspomina o Jezusie w
kilku miejscach, ale jako Jezusie Ben Pandera, czyli synu Pandery lub
Pantery (interpretacja tego imienia nie jest jednoznaczna).
Odpowiedź:
Talmud
nie zawsze utożsamia Jezusa z ben Panderą. Czasem pisze o Jezusie
Nazareńskim w kontekście najwyraźniej chrześcijańskim. Nawet
niewierzący badacze chrześcijaństwa zgadzają się z tym, że Talmud
mówi o Jezusie w swych najstarszych partiach[47]
(patrz też wyżej wspomniany A. Robertson).
Celsus,
jeden z pierwszych krytyków chrześcijaństwa i filozof z II
wieku, opierając się zapewne na relacjach współczesnych mu
Żydów, oskarżył Jezusa o to, że kłamał za życia mówiąc
że narodził się z dziewicy, podczas gdy naprawdę pochodził z pewnej
wioski żydowskiej i był synem wieśniaczki zarabiającej na życie jako
tkaczka. Jej mąż, z zawodu cieśla, opuścił ją ponieważ była mu
niewierna. Porzucona i zniesławiona kobieta - według tych relacji -
potajemnie urodziła Jezusa, którego ojcem był żołnierz rzymski
o imieniu Pantera. Lata wczesnej młodości Jezus spędził w Galilei, a
potem udał się do Egiptu gdzie pracował jako najemny robotnik. W
Egipcie nauczył się popularnej wśród Egipcjan sztuki magii.
Następnie powrócił do Palestyny z nadzieją, że dzięki temu
stanie się kimś wielkim, i zaczął mówić o sobie, że jest
bogiem.
Odpowiedź:
To
oczywiście jest polemiczna wersja, jaka powstała w środowisku
żydowskim. Jest ona o tyle cenna, że pośrednio potwierdza relacje
Ewangeliczne o Jezusie jako cieśli (Mt 13,55; Mk 6,3), cudach i
zarzutach faryzeuszów, że Jezus czynił to za pomocą
nieczystych sztuczek (Mt 12,24; Mk 3,22), a także potwierdza ona ideę
boskości Jezusa (J 1,1; 20,28; Dz 20,28; 1 J 5,18).
Swetoniusz,
rzymski historyk i biograf pisał w 120 roku n.e. w książce 'Żywoty
cesarzy', że 'cesarz Klaudiusz wypędził z Rzymu Żydów,
którzy nieustannie sieli niepokój w tym mieście za
namową niejakiego Chrestusa - buntownika i agitatora'. Ale ów
Chrestus - wynikałoby z tego - żył kilkanaście lub kilkadziesiąt lat
po śmierci biblijnego Jezusa.
Odpowiedź:
Niekoniecznie.
Tekst Swetoniusza wcale nie podaje, że owe namowy odbywały się w tym
czasie i na bieżąco. Można to zrozumieć w ten sposób, że owi
Żydzi byli podburzeni wcześniej przez Chrestosa, np. jakimiś jego
naukami. Inni tłumaczą ten tekst tak: Klaudiusz wypędził Żydów
z Rzymu, którzy podżegani przez Chrestosa wywoływali częste
zamieszki[48].
Słowo podżegani czy podburzeni, jak
tłumaczą to słowo w tym tekście również trzej inni niewierzący
badacze historii chrześcijaństwa[49],
można z powodzeniem zrozumieć w ten sposób, że Chrestos nie
podburzał ich osobiście, tylko że spowodowały to jakieś jego idee lub
nauki. Korespondowałoby to doskonale z tym, co podają Dzieje
Apostolskie, w których czytamy, że Klaudiusz wysiedlił
z Rzymu wszystkich Żydów (Dz 18,2). Żydzi nieraz
wszczynali w Rzymie zamieszki z powodu nauczania Jezusa, co ukazuje
choćby przykład opisany w Dz 22. Warto też dodać, że w przypadku
dzieł Swetoniusza znów jest tak, iż posiadamy tylko fragmenty,
nie możemy więc stanowczo orzekać, jak dużo napisał on w
rzeczywistości o Chrystusie[50].
Nikt
prawie nie zaprzecza dzisiaj temu, że podania Flawiusza na temat
Jezusa pochodzące ze 'Starożytności żydowskich' zostały w
znacznym stopniu sfałszowane po śmierci autora przez co straciły na
wiarygodności.
Odpowiedź:
Kolejne
niepełne przedstawienie tego, jak jest naprawdę. Jak pisałem wyżej,
Flawiusz w swych Dawnych dziejach Izraela pisał o Jakubie,
bracie Jezusa, zwanego Chrystusem[51].
Tekst ten, w przeciwieństwie do pewnych innych wzmianek o Jezusie u
Flawiusza, nie budzi żadnych zastrzeżeń wśród
krytyków[52],
z czym zgadza się także jeden z niewierzących historyków,
który podaje o tym i jeszcze innym świadectwie z pism
Flawiusza, że nie budzą wątpliwości ani zastrzeżeń i są na
ogół przyjmowane jako autentyczne[53].
Natomiast
co do innego świadectwa Flawiusza o Jezusie, tzw. słynnego
Testimonium Flavianum[54],
to rzeczywiście zostało ono częściowo przerobione przez jakiegoś
kopistę. Uznaje się jednak ostatnio wśród historyków,
że nie jest ono od początku do końca fałszerstwem, i od czasów
odkrycia w 1971 roku przez Salomona Pinesa arabskiej wersji
Testimonium w jednej z kronik Agapiosa[55]
z Hierapolis za najprawdopodobniejszą wersję tego tekstu uważa się
właśnie wersję zachowaną u owego Agapiosa, a także u Michała
Syryjczyka[56].
Zgadza się z tym nawet jedno z cenionych w skali międzynarodowej i
wydanych niedawno opracowań świeckich[57].
Z. Ziółkowski komentował w związku z tym: Naturalnie,
że urywek Flawiusza został spreparowany, najwybitniejsi jednak
historycy są zdania, że w tym miejscu znajdowała się wzmianka o
Jezusie, czego dowodem może być cytowany wyżej rękopis arabski[58].
Z
wersji Testimonium Flavianum zachowanej u Agapiosa wynika, że
zdaniem Flawiusza Jezus był mądry i wielu Żydów poszło za Nim,
uważając Go za Mesjasza, stając się również Jego uczniami.
Piłat mimo to skazał Go na śmierć krzyżową, jednak potem Jego
uczniowie nadal głosili Jego naukę, głosząc, że ukazał się im On żywy
trzy dni po swym ukrzyżowaniu[59].
W. Bienert na bazie bardzo szczegółowej egzegezy tekstu i
kontekstu okalającego Testimonium Flavianum doszedł do
wniosku, że tłumacz starosłowiańskiej wersji Wojny żydowskiej
Flawiusza przekazał najwierniejszą wersję Testimonium. Tekst
tej wersji przekazuje on w jednym ze swych tłumaczeń, dokonując
dodatkowo częściowej rekonstrukcji[60],
i w zasadzie prawie w całości pokrywa się ona z wyżej wspomnianą
wersją przekazaną przez Agapiosa, z tą różnicą, że w tej
wersji tekstu Flawiusz nazywa Jezusa szarlatanem, a Apostołów
złoczyńcami, którzy chcieli wejść na Górę Oliwną i
wtargnąć siłą do Jerozolimy. Jeszcze bardziej interesującej
rekonstrukcji Testimonium Flavianum dokonał profesor Dubarle
na podstawie krytyki tekstu opartej na nowych odkryciach wyżej
wspomnianych rękopisów (a także innych rękopisów
zawierających Testimonium). Owa rekonstrukcja nie odbiega
prawie wcale od tekstu, jaki przekazał nam w swej arabskiej recenzji
wyżej wspomniany Agapios[61].
W związku z tym Radożycki stwierdza, że Dziś już nie można
twierdzić, że cały fragment zawierający «testimonium Flavianum»
jest chrześcijańską interpolacją [
][62].
Jakkolwiek
by na to patrzeć, chcąc nie chcąc, mamy więc u Flawiusza aż dwie
obszerne wzmianki o Jezusie, które mimo swej zwięzłości w
dużym stopniu potwierdzają nie tylko to, że Jezus istniał, ale
potwierdzają nam też częściowo główne rysy przesłania
zawartego w Nowym Testamencie. Nic dziwnego zatem, że wyżej Sędziak
tak pobieżnie i szybko przemknął nad tym najwidoczniej niewygodnym
dla niego tematem.
Widzimy
więc, że w żydowskiej literaturze rabinicznej - drugim ważnym źródle,
w gruncie rzeczy pozabiblijnym, w którym szukamy informacji na
temat Jezusa - znajdujemy, podobnie jak w źródłach
grecko-rzymskich tylko krótkie i do tego krytyczne wzmianki o
nim lub o kimś, kogo trudno byłoby utożsamić na sto procent z
nowotestamentowym Jezusem z Nazaretu. Nie jest również
tajemnicą, że w I, II i III wieku ojcowie kościoła oraz Rzymianie,
poniszczyli wiele cennych pism, z rożnych powodów i w rożnych
okolicznościach.
Odpowiedź:
W
związku z faktem, że tak wiele dokumentów z tamtych czasów
zaginęło, te kilka wzmianek, jakie zachowały się u autorów
niechrześcijańskich na temat Jezusa i chrześcijan, można uznać za
wystarczająco wiele, wręcz ponad potrzeby. Wyżej uzasadniłem już
wyczerpująco, dlaczego autorzy ci nie mogli się rozpisywać o Jezusie
i ograniczali się tylko do krótkich wzmianek na ten temat.
Profesor
Gunter Borkam pisze: 'Gdybyśmy chcieli 'okroić' metodą
krytycznej oceny obraz Jezusa jaki podaje nam tradycja, to znaczy
ograniczyć się do tego co jest absolutnie pewne na jego temat z
historycznego punktu widzenia, to pozostałby nam tylko sam tułów,
który nie miałby prawie nic wspólnego z historią
opisaną w ewangeliach'.
Odpowiedź:
Jest
dokładnie odwrotnie. Na zasadzie przeciwwagi zacytuję, jak dokładnie
tę samą kwestię ocenił Yamauchi, który ujął sprawę wyjątkowo
trafnie:
Nawet
gdybyśmy nie posiadali chrześcijańskich ksiąg Nowego Testamentu, to
na podstawie takich pozachrześcijańskich pism, jak Józefa
Flawiusza, Tacyta czy Pliniusza Młodszego i Talmudu, moglibyśmy
ustalić, że: (1) Jezus był żydowskim nauczycielem; (2) wielu
wierzyło, że dokonuje On uzdrowień i egzorcyzmów; (3) został
odrzucony przez przywódców żydowskich; (4) został
ukrzyżowany za Poncjusza Piłata w czasie panowania Tyberiusza; (5)
pomimo tak haniebnej śmierci jego zwolennicy, wierzący, że On wciąż
żyje, rozproszyli się poza Palestynę, tak iż do 64 roku wielu z nich
znalazło się w Rzymie; (6) na początku II wieku cześć jako Bogu
oddawali Mu ludzie z najrozmaitszych warstw, z miast i wsi
mężczyźni i kobiety, niewolnicy i wolni[63].
Czy potrzeba lepszych świadectw? Jeden z biblistów,
podsumowując znaczenie posiadanych przez nas świadectw
niechrześcijańskich na temat Jezusa, napisał, że Pisarze
pozachrześcijańscy dostarczają nam więc sporej garści wiadomości o
Chrystusie[64].
Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Do
podobnego wniosku doszedł przed odkryciem Zwojów Morza
Martwego dr Albert Schweitzer, który w książce 'The Quest
for Historical Jesus' pisze: 'świat chrześcijański powinien
zawsze liczyć się z odrzuceniem autentyczności Jezusa.'
Odpowiedź:
Oczekiwania
Borkama i Schweitzera są nierealne. Nie można się domagać, aby w
dziełach autorów niechrześcijańskich z czasów Jezusa
znajdowały się elaboraty na temat wydarzeń ewangelicznych. Równie
dziwaczne byłoby oczekiwanie od autorów Nowego Testamentu, że
na kartach swych dzieł, zamiast zajmować się Jezusem i sprawami swej
religii, będą się oni nie wiadomo ile rozpisywać np. o esseńczykach
albo o kulcie Zeusa.
Rudolf
Bultmann, jeden z najpopularniejszych komentatorów biblijnych
XX wieku, wyraził się w taki oto sposób: 'Teraz już wiem,
że nie wiemy prawie nic na temat charakteru i życia Jezusa, bo
autorów najstarszych tekstów chrześcijańskich Jezus na
ogół nie interesuje, ponadto rzeczy jakie przekazują nam te
źródła o nim, są fragmentaryczne i często legendarne.'
Dlatego Bultman uznawał tylko Pawłowy model chrześcijaństwa.
Odpowiedź:
Zdanie
Bultmanna jest bez znaczenia, skoro w swoich ocenach chrześcijaństwa
inspirował się on filozofią Heideggera[65].
Jednak
dzięki manuskryptom znalezionym w Qumran, Jezus stał się mniej
tajemniczą postacią, przynajmniej w sensie teologicznym, o czym
pisałem obszerniej w artykule 'Czy Jezus z Nazaretu był
esseńczykiem?'. Ale mimo wszystko uważam, że w świetle
powyższych faktów nie pozostaje nam nic innego jak tylko
ubolewać nad tym, że w świecie w którym żyjemy rozniecony
został tak silny kult człowieka, o którym tak mało możemy
dowiedzieć się z najważniejszych źródeł.
Odpowiedź:
Z
najważniejszych? Sędziak nie podał żadnego powodu, z którego
źródła pogańskie czy niechrześcijańskie miałyby stanowić
lepsze źródło informacji na temat Jezusa.
I
argument ostateczny: historycy czasów Jezusa zgodnie nie
wspominali ani jednym słowem o istnieniu pewnych postaci
historycznych, takich jak prokonsul Cypru czy tytuł namiestnika
rzymskiego na Malcie. O istnieniu tych postaci wiemy jednak z pewnych
odkryć archeologicznych (i z Biblii por. Dz 13,7; 28,7)[66].
To ostatecznie przesądza o tym, że milczenie źródeł
świeckich na temat konkretnych postaci historycznych o
niczym nie świadczy. Niniejszym, nawet gdyby żadne źródło
niebiblijne z I wieku naszej ery nie wspominało o Jezusie (a tak nie
jest), to nie byłoby to żadnym argumentem przeciw historycznemu
istnieniu Jezusa Chrystusa. Warto też dodać w tym miejscu, że
argumentowanie ex silentio jest uważane za błąd logiczny,
dlatego ci, którzy argumentują na podstawie milczenia źródeł
świeckich o Jezusie, popełniają ten właśnie błąd.
(maj
2004)
PRZYPISY:
3
Por. K. Kautsky, Pochodzenie chrześcijaństwa, Warszawa 1950,
s. 6-7.
4
Por. Z. Kosidowski, Opowieści Ewangelistów, Warszawa
1979, s. 31-33.
5
Por. Z. Poniatowski, Źródła do wczesnego chrześcijaństwa,
w: Katolicyzm starożytny jako forma rozwoju pierwotnego
chrześcijaństwa, red. J. Keller, Warszawa 1969, s. 71, 73.
6
Por. J. Keller, Katolicyzm, Warszawa 1979, s. 24; por. też:
tenże, Jezus, w: Od Mojżesza do Mahometa, Warszawa
1987, s. 118, 120.
7
Por. K. Deschner, I znowu zapiał kur, t. I, Gdynia 1996, s.
25-27.
8
J. Keller, Katolicyzm, dz. cyt., s. 25; por. też podobną
ocenę Flawiusza w: A. Robertson, Pochodzenie chrześcijaństwa,
[b.m.w.] 1961, s. 120; R.J. Wipper, Rzym i wczesne
chrześcijaństwo, Warszawa 1960, s. 79.
10
R.J. Wipper, Rzym i wczesne chrześcijaństwo, dz. cyt., s. 76.
11
Encyklopedia Britannica (edycja polska), t. XXXII, Poznań
2003, s. 292.
16
J. Keller, Katolicyzm, dz. cyt., s. 27.
17
Por. K. Kautsky, Pochodzenie chrześcijaństwa, dz. cyt., s.
10-11.
19
Z dzieł Kasjusza mamy np. tylko fragmenty biografii Augusta; por. D.
Rops, Dzieje Chrystusa, Warszawa 1995, s. 117.
20
Por. J. McDowell, Przewodnik apologetyczny, Warszawa 2002, s.
36; por. też: F.F. Bruce, Wiarygodność pism Nowego Testamentu,
Katowice 2003, s. 21.
21
Por. Z. Kosidowski, Opowieści Ewangelistów, Warszawa
1979, s. 33-34, 188.
22
Por. Encyklopedia Britannica (edycja polska), t. XIX, Poznań
2000, s. 84.
26
Encyklopedia Britannica (edycja polska), t. XI, Poznań 1999,
s. 82.
28
Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, XX, 9, 1.
29
Euzebiusz, Historia kościelna, II, 1, 3-5; 23-2-18, 22; III,
5.
31
J. Kulisz, Wprowadzenie do teologii fundamentalnej, Kraków
1995, s. 85; tak samo: S. Mędala, Wprowadzenie do literatury
międzytestamentalnej, Kraków 1994, s. 270; E. Dąbrowski,
Nowy Testament na tle epoki, t. II, Poznań 1958, s. 382.
32
J. Keller, Katolicyzm, dz. cyt., s. 26; por. też: tenże,
Jezus, dz. cyt., s. 119.
33
Por. A. Robertson, Pochodzenie chrześcijaństwa, dz. cyt., s.
127. Za tą pracą podaję też wzmiankę o Lukianie.
34
Por. E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, t. II, dz.
cyt., s. 285-297.
38
Tamże, s. 280. Jak podaje jedno z opracowań, wspólnota z
Aleksandrii przez prawie trzysta lat była niemal wyłącznie
greckojęzyczna [
], Encyklopedia Britannica, t.
XII, Poznań 1999, s. 134.
39
Filon Aleksandryjski, De Providentia, II, 7.
40
Por. E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, t. II, dz.
cyt., s. 282.
42
Focjusz, Biblioteka, I, za: S. Mędala, Wprowadzenie do
literatury międzytestamentalnej, dz. cyt., s. 263.
43
Por. S. Mędala, Wprowadzenie do literatury międzytestamentalnej,
dz. cyt., s. 263.
44
K. Deschner, I znowu zapiał kur, t. I, dz. cyt., s. 26.
45
Por. Józef Flawiusz, Autobiografia, 2; S. Mędala,
Wprowadzenie do literatury międzytestamentalnej, dz. cyt., s.
265; por. też: Encyklopedia Britannica, t. XIX, Poznań 2000,
s. 35-36; Z. Kosidowski, Opowieści Ewangelistów, dz.
cyt., s. 20.
46
Por. A. Robertson, Pochodzenie chrześcijaństwa, dz. cyt., s.
123-124. Tam też przytoczono dłuższy fragment tego podania z
Talmudu.
47
Por. np. Z. Poniatowski, Źródła do wczesnego
chrześcijaństwa, dz. cyt., s. 71-72; J. Keller, Katolicyzm,
dz. cyt., s. 29; tenże, Jezus, dz. cyt., s. 122-123.
48
J. Kulisz, Wprowadzenie do teologii fundamentalnej, dz. cyt.,
s. 76; por. też: Z. Ziółkowski, Najtrudniejsze stronice
Biblii, Warszawa 1989, s. 260, przyp. 1.
49
Por. J. Keller, Jezus, dz. cyt., s. 121; tenże, Katolicyzm,
dz. cyt., s. 28; Z. Poniatowski, Źródła do wczesnego
chrześcijaństwa, dz. cyt., s. 73; Z. Kosidowski, Opowieści
Ewangelistów, dz. cyt., s. 17. Keller tłumaczy w trybie
niedokonanym podburzani. Jeszcze inni tłumaczą
po prostu pod wpływem Chrystusa por. D. Rops,
Dzieje Chrystusa, dz. cyt., s. 12.
50
Por. D. Rops, Dzieje Chrystusa, dz. cyt., s. 117.
51
Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, XX, 9, 1.
52
J. Kulisz, Wprowadzenie do teologii fundamentalnej, dz. cyt.,
s. 85; tak samo: S. Mędala, Wprowadzenie do literatury
międzytestamentalnej, dz. cyt., s. 270; E. Dąbrowski, Nowy
Testament na tle epoki, t. II, dz. cyt., s. 382.
53
J. Keller, Katolicyzm, dz. cyt., s. 26; por. też: tenże,
Jezus, dz. cyt., s. 119.
54
Por. Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, XVIII, 3,
3.
55
Por. J. Radożycki, Uzupełnienie do Testimonium Flavianum,
w: Dawne dzieje Izraela, Poznań Warszawa
Lublin 1979, s. 1059-1061; por. też: Z. Ziółkowski,
Najtrudniejsze stronice Biblii, dz. cyt., s. 262.
56
Por. J. Kulisz, Wprowadzenie do teologii fundamentalnej, dz.
cyt., s. 85-86; por. też: S. Mędala, Wprowadzenie do literatury
międzytestamentalnej, dz. cyt., s. 270-271, który
potwierdza to, pisząc, że wielu uczonych (jako
przykłady podaje tu P. Wintera, J.R. Barletta) uznaje Testimonium
Flavianum za autentyczny tekst, który poddano pewnym
modyfikacjom. Już w latach 50. XX wieku częściową autentyczność
Testmonium uznawali tacy poważni badacze i filolodzy, jak
Thackeray i Laqueur, który wbrew szkole Nordena odrzucającej
całość Testimonium uznawali jego częściową autentyczność
por. E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, t. II, dz.
cyt., s. 386-389; por. też: tenże, Testimonium Flavianum, w:
Dawne dzieje Izraela, dz. cyt., s. 877-878; tenże, Podręczna
encyklopedia biblijna, t. II, Poznań Warszawa
Lublin 1959, s. 615. Godne szczególnej uwagi jest to, że za
autentyczny uznawali Testmonium tacy liberalni krytycy, jak
Harnack, za autentyczny uważał go także Burkitt. Za częściową
autentycznością tego tekstu opowiadali się też Reinach, Ricciotti i
nawet żydowscy uczeni, jak Klausner i Winter por. D. Rops,
Dzieje Chrystusa, dz. cyt., s. 15-16; F.F. Bruce,
Wiarygodność pism Nowego Testamentu, dz. cyt., s. 140 i
przyp. 21-22; S. Mędala, Wprowadzenie do literatury
międzytestamentalnej, dz. cyt., s. 270.
57
Por. Encyklopedia Britannica, t. XVIII, Poznań 2000, s. 381,
gdzie najwyraźniej w nawiązaniu do recenzji Testimonium Flavianum
zachowanej u Agapiosa stwierdzono, że najbliższy pierwotnej
wersji jest krótszy przekład arabski. W ten sposób
nawet Encyklopedia Britannica uznała za częściowo wiarygodne
świadectwo Flawiusza o istnieniu i życiu Jezusa zawarte w jego
Testimonium Flavianum.
58
Z. Ziółkowski, Najtrudniejsze stronice Biblii, dz.
cyt., s. 263.
59
Por. J. Kulisz, Wprowadzenie do teologii fundamentalnej, dz.
cyt., s. 85-86, gdzie przytoczono tekst Testimonium Flavianum
w wersji zachowanej u wspomnianego Agapiosa z Hierapolis. Por. też:
J. Radożycki, Uzupełnienie do Testimonium Flavianum,
dz. cyt., s. 1059; oraz Z. Ziółkowski, Najtrudniejsze
stronice Biblii, dz. cyt., s. 262 i przyp. 8, gdzie również
znajduje się wspomniany tekst.
60
Por. S. Mędala, Wprowadzenie do literatury międzytestamentalnej,
dz. cyt., s. 272, gdzie można zapoznać się z tekstem owej
rekonstrukcji. Por. też: E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle
epoki, t. II, dz. cyt., s. 389n, gdzie bardzo szczegółowo
omawia się problematykę związaną z Testimonium Flavianum we
wspomnianym przekładzie starosłowiańskim, omawiając także plusy i
minusy rozwiązań Eislera i Bienerta. Na s. 399 tego opracowania
znajduje się rekonstrukcja Bienerta Testimonium podana w
języku greckim. Patrz też: E. Dąbrowski, Testimonium Flavianum,
dz. cyt., s. 883-886; tenże, Podręczna encyklopedia biblijna,
t. II, dz. cyt., s. 616n; F.F. Bruce, w Wiarygodność pism Nowego
Testamentu, dz. cyt., s. 141, przyp. 26, omawia kwestię
Eislerowskiej rekonstrukcji Testimonium z wspomnianego
starosłowiańskiego przekładu Wojny żydowskiej. Tam też
znajduje się przytoczenie owej rekonstrukcji.
61
Ową rekonstrukcję można odnaleźć w: J. Radożycki, Uzupełnienie do
Testimonium Flavianum, dz. cyt., s. 1060.
63
Za: J. McDowell, Przewodnik apologetyczny, dz. cyt., s. 134.
64
Z. Ziółkowski, Najtrudniejsze stronice Biblii, dz.
cyt., s. 263.
65
Por. J. Myśków, Zagadnienia apologetyczne, Warszawa
1986, s. 78, 82n.
66
Por. Wstęp do Nowego Testamentu, Poznań 1996, s. 286-287.
Napisz komentarz (0 Komentarze) |