Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow NAUCZANIE KOŚCIOŁA arrow Różne dokumenty arrow Kongregacja Nauki Wiary arrow NOTA KONGREGACJI NAUKI WIARY arrow SPRAWA OJCA DUPUIS SJ - CZYLI WOKÓŁ 'TEOLOGII PLURALIZMU RELIGIJNEGO'

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
SPRAWA OJCA DUPUIS SJ - CZYLI WOKÓŁ 'TEOLOGII PLURALIZMU RELIGIJNEGO' PDF Drukuj E-mail
Napisał P. MILCAREK   

Niżej podajemy wyjątek z dossier pt. Od Asyżu do Dominus Iesus , które znajduje się w nr. 7 "Christianitas". Wybór fragmentu podyktowany został nieoczekiwaną kontynuacją tzw. sprawy o. Dupuis (Nieoczekiwany ciąg dalszy tzw. sprawy o. Dupuis SJ). W pierwszym akapicie znajduje się nawiązanie do wcześniejszego podrodziału dossier, w którym zostały przedstawione sylwetki głównych twórców tzw. teologii pluralizmu religijnego. CHRISTIANITAS.PL

Nota Kongregacji Nauki Wiary
Komentarz do «Noty» Kongregacji Nauki Wiary na temat książki Jacques'a Dupuis



OKO W OKO: SPRAWA OJCA DUPUIS SJ

W przedstawionej wyżej liście na pierwszym miejscu należałoby wymienić o. Jacquesa Dupuis SJ, teologa o sprawdzonej renomie i dobrej pozycji. Wspominamy o nim dopiero teraz, gdyż to jego osoba i dzieło odegrały szczególną rolę w okresie tuż przed ogłoszeniem deklaracji Dominus Iesus.

Zwolennik pluralistycznego „teocentryzmu”

Belgijski jezuita, o. Jacques Dupuis spędził ponad 20 lat w Indiach, a od 1984 wykładał na rzymskim Gregorianum. Cokolwiek by sądzić o jego poglądach, trzeba zaznaczyć, że nie jest to teolog tuzinkowy, lecz postać pierwszoplanowa. Przez wiele lat służył radą rzymskim instytucjom zajmującym się dialogiem międzyreligijnym, od dawna także rozwija swoją tezę o „pluralizmie religii”.

Dziesięć lat temu w czasie sesji zorganizowanej przez Światową Radę Kościołów o. Dupuis SJ pytał: „Wszyscy zgadzają się, że Nowy Testament dostarcza jednoznacznych świadectw na rzecz określenia Jezusa Chrystusa jako powszechnego Zbawiciela ludzkości. Jednak pozostaje pytanie, czy w obecnym kontekście dialogu takie ogólne stwierdzenie nie powinno być ponownie zbadane i zreinterpretowane. Czy należy ono do istoty objawionego orędzia, czy też wynika z kulturowego idiomu, w którym wyraziło się doświadczenie pierwszych chrześcijan? Czy w świetle tego, co wiemy dzisiaj o wyznawcach innych tradycji religijnych i o samych tych tradycjach, można nadal uzależniać ich zbawienie od szczegółowego historycznego wydarzenia Jezusa z Nazaretu, którego uznania im zabrakło w ten lub w inny sposób? Czy Jezus Chrystus jest jedynym i powszechnym Zbawicielem?” Z biegiem lat autor tych pytań skłaniał się coraz wyraźniej do udzielenia na nie negatywnych odpowiedzi. W każdym razie coraz mocniej zgłaszał postulat zastąpienia dwóch dotychczasowych paradygmatów teologicznych („eklezjocentrycznego” i „chrystocentrycznego”) paradygmatem „teocentrycznym”, rozdzielającym radykalnie rzeczywistość Kościoła od królestwa Bożego oraz uznającym obok Chrystusa innych pośredników–zbawicieli. Właśnie w tym kontekście nazwisko o. Dupuis pojawiło się w 1993 w przypisie do cytowanego wyżej przemówienia kard. Ratzingera w Hong Kongu. To ostrzeżenie zostało jednak ostatecznie zbagatelizowane.

W 1997 o. Dupuis wydał książkę Toward a Christian Theology of Religious Pluralism  (która ukazała się równocześnie w wersji angielskiej, francuskiej i włoskiej). Książka o. Dupuis wywołała entuzjazm w pewnych kręgach teologicznych. W jej oficjalnej prezentacji wzięli udział m.in.: rektor Gregorianum, o. G.Pittau SJ i bp Michael Fitzgerald, sekretarz Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego (który w słowie zamieszczonym na okładce jednego z wydań pracy chwalił jej „pewną i stymulującą teologię”). Przychylny nowościom londyński „The Tablet” w następujący sposób referował treść książki: „Dzieło rzeczywiście mistrzowskie, zbiera w jedno okres życia pełnego studiów i doświadczenia, aby zaznaczyć zasadnicze teologiczne przesunięcie w chrześcijańskim pojmowaniu innych religii. Zamiast pytać się tylko, czy zbawienie może dotyczyć członków tych innych tradycji, Dupuis zmaga się z tym, w jaki sposób w Bożej opatrzności te tradycje pośredniczą w zbawieniu swych członków. … Po zbadaniu podejścia, które mieli chrześcijanie do innych religii przez wieki, Dupuis przygląda się szczegółowo nauczaniu Soboru Watykańskiego II na temat innych religii. Pierwszą połowę swej książki wypełnia przedstawieniem oficjalnego nauczania posoborowego i ostatnich debat teologicznych o Jezusie, chrześcijaństwie i innych religiach. W drugiej części autor zajmuje się konstruktywną syntezą zatytułowaną: Jeden Bóg, jeden Chrystus, zbieżne drogi. Chce tutaj pokazać, jak «trynitarny, chrystologiczny model jest zdolny do podtrzymania w twórczym napięciu głębi Bożego oddania się ludzkości w Jezusie i autentyczności innych dróg w zgodzie z Bożą opatrznością». Jako objawiciel i Odkupiciel Jezus jest jeden i powszechny, a jednak w praktyce pozostało wiele widzialnych dróg zbawienia. Dupuis argumentuje, że w Bożej opatrzności pluralizm religijny istnieje nie tylko jako fakt, ale także jako zasada. Chrześcijańska wiara autora podpiera jego nadzieję, że te wszystkie drogi religijne zejdą się w ostatecznym, powszechnym królestwie Bożym w Jezusie Chrystusie”.

Pytania Kongregacji

Widzimy, że zadowolenie entuzjastów tez o. Dupuis była niezmącone. Czy nic nie wskazywało na dalszy bieg wypadków? W każdym razie, gdy w listopadzie 1998 wyszło na jaw (za czyją sprawą – nie wiadomo), że w październiku Kongregacja Nauki Wiary przesłała o. Dupuis swoje pytania do jego książki, wielu znów wyraziło zdumienie. Jeden z patronów relatywizującej „teologii azjatyckiej”, przewodniczący Konferencji Episkopatu Indii, abp Henry D'Souza z Kalkuty, pisał do jezuity z Gregorianum: „Z trudem uwierzyłem w tę wiadomość”. W mediach zorganizowano natychmiast swoisty spektakl, w którym o. Dupuis został obsadzony w roli męczennika, a Kongregacja zachowała przypisaną jej rolę inkwizytora. Schemat mowy obrończej ten sam od dziesięcioleci: teologowie – podkreślał abp D'Souza – nie mogą po prostu powtarzać słów z przeszłości; muszą starać się iść dalej. „The Tablet” zauważał: „Znaczące, że książka o. Dupuis jest badana także z powodu tych samych kwestii, które starał się podjąć Tissa Balasuriya, teolog ze Sri Lanki, ekskomunikowany rok temu: np. kwestia zbawienia poza Kościołem”. Dla ks. Ladislasa Orsy z uniwersytetu Georgetown oburzające jest to, że procedury Kongregacji Nauki Wiary nie mieszczą się w „standardach sprawiedliwości oczekiwanych w społeczeństwie świeckim”. Tymczasem o. Dupuis otrzymał tylko pytania za pośrednictwem swoich przełożonych...

Dlaczego Rzym poprosił o wyjaśnienia? Miało to wyniknąć z działania grupy studentów Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego, którzy zetknąwszy się z poglądami o. Dupuis głoszonymi przezeń na wykładach „domagali się prawa uczenia się doktryny katolickiej na wydziale papieskim”. Jednak media natychmiast nadały sprawie interpretację „polityczną”. Zacytujmy typowy przykład: „W kręgach kościelnych powszechnie sądzi się, że ostatnia akcja Watykanu jest subtelnym i sprytnym zabiegiem na rzecz opanowania rozwijającego się progresywnego Kościoła azjatyckiego. «Watykan boi się odważnej teologii azjatyckiej, a ostatnia akcja jest tylko wskazówką, że polski papież stara się uciszyć Kościół azjatycki» – stwierdzają teologowie azjatyccy. Według źródeł Watykan był nieźle przerażony wystąpieniami na specjalnym Synodzie dla Azji w kwietniu–maju 1998... Grzech o. Dupuis polegał na tym, że według pogłosek to on stoi za sposobem myślenia azjatyckich kardynałów, arcybiskupów i biskupów, którzy po raz pierwszy mocno zaakcentowali rozwój teologii azjatyckiej zakorzenionej w azjatyckiej kulturze i tradycji”.

Stawka teologiczna

Podczas gdy progresywne media sugerowały jak zwykle schemat kościelnej „walki klas” (urzędy Watykanu przeciw teologom Azji), właściwy spór teologiczny, toczący się wokół stosunku do innych religii od kilkudziesięciu lat, dochodził do punktu krytycznego. Pytania Kongregacji przesłane o. Dupuis nie były jedynym sygnałem krytycznego przyjęcia jego książki, która zdążyła się stać „biblią” pluralistów. Swoje zastrzeżenia wyrażali różni teologowie. Wśród publikowanych recenzji szczególnie wnikliwy i rzetelny był obszerny tekst przygotowany i podpisany przez cały zespół redakcyjny prestiżowego dominikańskiego czasopisma teologicznego „Revue Thomiste” – pisany jeszcze, zanim Kongregacja poprosiła o. Dupuis o wyjaśnienia. Przytaczamy fragment jego konkluzji, który wydaje się szczególnie cenny dla zrozumienia stawki omawianego problemu:

Istnienie w religiach niechrześcijańskich elementów łaski, które powodują niedoskonałe włączenie w misterium całego Chrystusa (Głowy i Ciała), jest propozycją teologiczną, która nie wydaje się nam nieuprawniona. Trzeba jednak natychmiast podkreślić bardzo wyraźnie różnicę między tradycją religijną zawierającą znaki i środki zbawienia a „drogą zbawienia”.

Religia jest bowiem kompleksowym systemem wierzeń, zachowań jednostkowych i społecznych, obrzędów itp. Nic nie przeszkadza, aby pod wpływem działania Ducha Jezusa Chrystusa niektóre elementy tych religii – pochodzenia nadprzyrodzonego lub przynajmniej używane w sposób nadprzyrodzony przez Boga – mogły służyć pośredniczeniu i przyczynianiu się do rozwoju życia łaski w sercach wierzących, którzy faktycznie przynależą do jakiejś religii niechrześcijańskiej.

Ale te elementy są zawsze w konkretnej sytuacji zmieszane z innymi elementami, które z kolei przeciwstawiają się obiektywnie rozwojowi życia łaski. Na przykład wyznanie wiary muzułmańskiej w jedyność Boga może na pewno służyć jako wsparcie dla aktu wiary niewyraźnej, bardziej zgodnej z prawdą niż wiara politeisty – ale równocześnie ułomne przedstawienie jedyności Boga, z którym jest to wyznanie związane, przeszkadza powstaniu prawdziwej wiary w Trójcę Świętą. Co więcej, zgodnie ze zdaniem J. Monchanina wypowiedzianym na temat hinduistów, „im bardziej są oni religijni, tym są dalsi od Chrystusa”: im mocniejsze jest przylgnięcie do systemu religijnego ujętego w całości, tym słabsza jest możliwość, że pod wpływem łaski dokona się niezbędne rozeznanie, które prowadzi do zaniku elementów najbardziej sprzecznych z prawdą na rzecz elementów, które obiektywnie do niej kierują.

Przyjęcie postawy skrajnej życzliwości względem religii niechrześcijańskich prowadzi o. Dupuis do niedoceniania tego aspektu, w którym owe religie są również strukturami grzechu – dziedzictwem niewierności, fałszującym nawet najbardziej autentyczne doświadczenie religijne – poprzez które trudno będzie łasce przebić sobie drogę. W szczególności o. Dupuis nie docenia elementów obiektywnie antychrześcijańskich, zawartych w religiach postchrześcijańskich lub w postchrześcijańskich etapach rozwoju religii niechrześcijańskich.

W konsekwencji religie niechrześcijańskie nie mogą w żadnym razie stanowić „drogi zbawienia”, o ile przez to wyrażenie rozumiemy drogę prostą i pewną, prowadzącą do zbawienia wiecznego tych, którzy jej zaufali.

Tylko w religii ustanowionej przez Jezusa Chrystusa znajduje się dla każdego człowieka przychodzącego na ten świat pewna droga zbawienia. Z tego względu nie należy się wahać mówić o „prawdziwej religii”. Paweł VI w encyklice Ecclesiam suam (1964) opisał ją jako „wolną od błędu, doskonałą i definitywną formę, w której Bóg chce, aby Go poznano, miłowano i Mu służono”. Papież dodaje jeszcze: „Na mocy obowiązku lojalności powinniśmy okazywać nasze przekonanie, że jest jedyna prawdziwa religia i że jest nią religia chrześcijańska, żywiąc nadzieję, że zostanie ona uznana za taką przez tych wszystkich, którzy szukają i czczą Boga” (por. Ecclesiam suam, 111–112).

Uznając obecność elementów zbawczych w religiach niechrześcijańskich, należy wbrew wszelkiemu naiwnemu optymizmowi położyć nacisk na wyjątkowo kruchym charakterze tego życia łaski, które może się rozwinąć u wyznawców wspomnianych religii. Skoro mężczyźni i kobiety, którzy przez czystą łaskę są w Kościele katolickim w posiadaniu pełni środków zbawienia, są wzywani przez Apostoła do „zabiegania o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem” (Flp 2, 12) – gdyż jest prawdą, że ten skarb łaski nosimy w naczyniach glinianych (por. 2 Kor 4, 7) – jak to jest z tymi sprawiedliwymi, którzy z powodu swej bardzo niedoskonałej sytuacji kościelnej nie korzystają z tych środków zbawienia?

Na przykład ten, kto jest usprawiedliwiony poza chrztem sakramentalnym, otrzymuje na sposób niesakramentalny ostateczny skutek tego sakramentu, czyli res sacramenti. Ale brakuje mu znamienia chrzcielnego, które jest dyspozycją habitualną do przyjmowania łaski sakramentalnej, zasadą zakorzenienia w nim łaski. W konsekwencji łasce przyjętej na mocy czegoś zastępczego względem chrztu – jak mówi o. J. H. Nicolas – „brakuje «zakorzenienia» w podmiocie, bycia w nim jak w uprawnej glebie. Ta «uprawność» polega na tym, że jest się członkiem Kościoła, który jest właściwym miejscem łaski” (Synthčse dogmatique, 847). Poza pełną sakramentalnością kościelną, a zatem bez środków zbawienia (nauczanie, sakramenty, kierownictwo…), które Kościół stawia do dyspozycji swych członków, życie łaski jest wyjątkowo efemeryczne, kruche. Jest bardzo trudno utrzymać się w stanie łaski. Z życiem nadprzyrodzonym poza w pełni ustanowionym Kościołem bywa tak jak z tymi ziarnami, które zakiełkowały na jakichś niesamowitych skałach – tak wielka jest siła życia! – a nawet udało się im nieco rozwinąć. Pozostaje faktem, że roślina będzie mogła się naprawdę rozrosnąć tylko jeśli zostanie „przesadzona” na lepszy grunt.

Misja pozostaje więc dla Kościoła pilnym zadaniem, a dla każdego chrześcijanina obowiązkiem miłości. Sytuacja chrześcijanina – którą o. Dupuis ocenia słusznie jako „uprzywilejowaną” – stanowi pełnię, której powołaniem jest udzielać się. Religie niechrześcijańskie są rzeczywiście przyporządkowane do tego, by się wypełnić przez przyjęcie pełni chrześcijańskiej. Od początków (jest to zbyt jasno ufundowane w Nowym Testamencie) i na zawsze fundamentalną misją Kościoła jest powodowanie przejścia od niedoskonałości do doskonałości wszystkich sytuacji religijnych, które napotka on na swej drodze ewangelizacji i za które wstawia się codziennie i skutecznie. Że ta misja wywołuje wiele kwestii związanych z akulturacją, inkulturacją itp. – to oczywiste; że misja ta pozwala Kościołowi lepiej sobie uświadomić bogactwo, które posiada – to równie słuszne; że to zbliżenie do „innych” dokonuje się przez dialog, pełen szacunku i wzajemnie wzbogacający – to także nie budzi żadnych wątpliwości. Także bowiem my myślimy, że – jak mówi o. Dupuis – „wierność własnej wierze jest do pogodzenia z otwartością względem innych”. Gdy jednak chodzi o cel, zawsze będzie chodziło o przedstawienie „innym” wypełnienia, o ich „włączenie” w doskonałość, której jeszcze nie posiadają. 

Dwaj kardynałowie w starciu

O. Dupuis przerwał wykłady na Gregorianum – oficjalnie, aby mieć czas na przygotowanie odpowiedzi dla Kongregacji. On sam zachowywał milczenie, lecz wokół niego organizował się już swoisty „ruch oporu”. Liberalny „National Catholic Reporter” z kwietnia 1999 donosił: „Wyżsi przełożeni [jezuiccy Azji południowej] w oświadczeniu wydanym po swych spotkaniu w dniach od 28 lutego do 6 marca na Górze Abu w północnych Indiach stwierdzili, że oni sami i wielu innych we wspólnocie jezuickiej «są zasmuceni atmosferą podejrzeń, żeby nie powiedzieć: nieufności, wytworzonej przez ostatnie decyzje Kongregacji Nauki Wiary względem naszych braci: Anthony'ego de Mello i Jacquesa Dupuis». Decyzje te nazwali «symptomem generalnego stopowania, a nawet dezaprobaty dla kierunku, który przybiera teologia azjatycka»„. Solidarność synów św. Ignacego okazała się tym razem o wiele większa od ich posłuszeństwa. Tempora mutantur…

W końcu więc musiało tak się stać: po latach cichych zmagań dwie różne interpretacje nauczania Kościoła o stosunku do innych religii (nazwijmy je skrótowo: kościelną i progresywną) zderzyły się publicznie, na łamach znanego tygodnika, w osobach swoich dwóch wybitnych reprezentantów: emerytowanego arcybiskupa Wiednia, eminencji na pewno nie szarej, i prefekta Kongregacji Nauki Wiary, prawej ręki Papieża. Wydarzenie o charakterze przede wszystkim symbolicznym, lecz dające także podstawową orientację co do istoty wielkiego sporu, który zaostrzył się po decyzjach Rzymu w sprawie o. Balasuriya, o. de Mello i po podjęciu badań w sprawie poglądów o. Dupuis.

W styczniu 1999 kard. Franz König opublikował na łamach londyńskiego tygodnika „The Tablet” artykuł, którego obszerny fragment cytujemy:

Zafascynowałem się ostatnią mistrzowską pracą o. Dupuis Toward a Christian Theology of Religious Pluralism. Studiowałem ją uważnie przez kilka tygodni,… i było mi miło zobaczyć w „The Tablet” komentarz Abp. Henry'ego D'Souza'y z Kalkuty, który także ocenił tę książkę wysoko.

Byłem zatem w największym stopniu zaskoczony, gdy dowiedziałem się o tym, co w międzyczasie stało się szeroko wiadome: że Kongregacja Nauki Wiary, nie konsultując się bezpośrednio z o. Dupuis, przesłała mu za pośrednictwem generała jezuitów, o. Kolvenbacha, listę pytań, prosząc o wyjaśnienie niektórych zagadnień z jego książki, dotyczących – jak się wydaje – jego doktryny o Chrystusie. Chociaż Kongregacja szybko podkreśliła, że ten krok sam w sobie nie oznacza jak dotąd rozpoczęcia oficjalnego śledztwa, mogę sobie wyobrazić, jak bardzo musiał on zaciążyć nawet na tak wybitnym profesorze chrystologii, jak Dupuis. Kongregacja ma oczywiście wszelkie prawo, aby strzec wiary… Jednak obecny przypadek jest na pewno znakiem, wskazówką, że przedwcześnie rozciąga się nieufność, podejrzenie i dezaprobatę na autora, który ma najlepsze intencje i zasłużył na wielkie uznanie w służbie Kościoła katolickiego. Członkowie Kongregacji, w większości ludzie Zachodu, są oczywiście bardzo zaniepokojeni, że dialog międzyreligijny może zredukować wszystkie religie do równego rzędu. Ale jest to błędne podejście do dialogu ze wschodnimi religiami. Jest to reminiscencja kolonializmu, mająca posmak arogancji. Indyjski sposób myślenia jest bardzo odmienny, a my musimy się nauczyć zrozumieć inne rodzaje życia duchowego.

Nie jest rolą emerytowanego biskupa Kościoła dawanie rad kongregacji doktrynalnej. Ale nie mogę zachować milczenia, gdyż moje serce krwawi, kiedy widzę tak oczywistą szkodę zadawaną wspólnemu dobru Kościoła Bożego. Od ponad 20 lat duża liczba historyków religii skierowała swoją uwagę ku studium wielkich religii i ku problemowi pluralizmu religijnego, który nabiera znaczenia w związku z tym, że świat staje się jednością w wielu dziedzinach wraz z procesem globalizacji. Zagadnieniami o tak żywotnym znaczeniu zajmuje się nie tylko Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego, lecz i sam Papież przetarł tutaj szlaki. Jan Paweł II, który tak odważnie zaprosił przedstawicieli światowych religii do Asyżu w 1986 (ruch, którego nie wolno nam zapomnieć), mówi nam wyraźnie, że jest miejsce dla „innych pośrednictw, w różnym rodzaju i porządku”, w powszechnym pośrednictwie Chrystusa.

O. Dupuis pokazuje w swej książce, że Papież mówi, iż „trzeba, abyśmy patrzyli dalej i szli dalej, wiedząc, że «duch tchnie tam, gdzie chce» (por. J 3, 8)” i że „Sobór Watykański II, skoncentrowany przede wszystkim na temacie Kościoła, przypomina nam o działaniu Ducha Świętego również «poza widzialnym Ciałem Kościoła»„ (Dupuis, 176). A poza tym: „Wszyscy chrześcijanie muszą się zatem oddawać dialogowi z wyznawcami wszystkich religii, aby w ten sposób mogło wzrastać wzajemne zrozumienie i współpraca… Trzeba rozwijać sposoby uczynienia tego dialogu czymś rzeczywistym wszędzie, ale zwłaszcza w Azji, na kontynencie będącym kolebką starożytnych kultur i religii” (Dupuis, 176).

Odkąd tylko sięgam pamięcią, fascynowałem się tym, jakie znaczenie mają dla nas inne religie. Pamiętam, że już kiedy byłem chłopcem, myślałem: „Jestem katolikiem – ale jak to jest, gdy się ma inną wiarę?” Musimy przejść teraz do nowego etapu, przekraczając granice świata chrześcijańskiego. Jako chrześcijanie mamy uprzywilejowaną pozycję, ale musimy być pokorni i zrozumieć, że orędzie Chrystusa nas przekracza. Musimy spróbować pojąć, jakie są plany Boga względem różnych religii. 

Odpowiedź kard. Ratzingera pojawiła się na tych samych łamach w marcu 1999. Kardynał pisał m.in.:

Wasza Eminencjo,

Ze zdziwieniem i z pewnym smutkiem przeczytałem artykuł Ekscelencji o o. Jacques'u Dupuis SJ w „The Tablet” z 16 stycznia 1999, w którym Ekscelencja podnosi poważne oskarżenia przeciw Kongregacji Nauki Wiary, stwierdzając, że „nie konsultując się bezpośrednio z o. Dupuis” przesłała mu ona kilka pytań. Muszę wyznać, że po prostu nie rozumiem tego zdania, gdyż przesłanie komuś jakichś pytań jest dokładnie tym samym, co konsultowanie się z nim. Przed wydaniem jakiegokolwiek sądu o jego książce Kongregacja chciała skonsultować się z nim osobiście, aby mieć jego własną interpretację książki. Podjęto to z największą dyskrecją; informowany był jedynie jego przełożony, o. Kolvenbach. Jest dla nas rzeczą jasną, że publiczne zadawanie pytań lub oskarżenia mogłyby narazić na szwank reputację autora, co jest zupełnie nie do zaakceptowania, i dlatego usiłowaliśmy zainicjować ściśle poufny dialog na piśmie. Jeśli chodzi o to, kogo winić za upublicznienie tego działania, nie chciałbym tutaj na ten temat spekulować; w każdym razie jest absolutnie pewne, że nie była to Kongregacja. Jak to było do przewidzenia, fakt tego upublicznienia zaszkodził obu stronom: Kongregacji, a także autorowi, któremu być może ktoś chciał pomóc przez zmobilizowanie opinii publicznej przeciw naszej dykasterii.

Nie chcę zajmować tutaj stanowiska co do zasadniczych kwestii w dyskusji z o. Dupuis, gdyż ze swej strony, zgodnie z regułami Kongregacji, czuję się zobowiązany do dyskrecji, którą one nakazują. Jednak równocześnie nie mogę ukryć, że niektóre stwierdzenia Eminencji wprawiają mnie w zakłopotanie. O ile dobrze rozumiem, Eminencja uważa za rodzaj kolonializmu i arogancji to, że członkowie Kongregacji niepokoją się, iż dialog międzyreligijny stawia wszystkie religie na tym samym poziomie. Ale czy chrześcijanin zaangażowany w dialog może zostawić swoje przekonanie oparte na wierze, że Chrystus jest prawdziwym Wcieleniem Słowa Przedwiecznego, Wcielonym Synem Bożym, i że w związku z tym w chrześcijaństwie jest coś wyjątkowego i różnego od innych religii? Czy jest on uczciwy względem samego siebie i innych, jeśli odstawia to przekonanie na bok? Czy wtedy nie opiera dialogu na fikcji?

Ekscelencja cytuje Redemptoris Missio i Nostra Aetate przeciw nam. Nie mogę sobie wyobrazić, że Ekscelencja poważnie sądzi, iż myślenie Kongregacji jest w sprzeczności z Soborem Watykańskim II i z podstawową encykliką Papieża o działalności misyjnej. Wtedy, z punktu widzenia logiki, Ojciec Święty nie mógłby zaaprobować ugruntowanego w teologii dialogu Kongregacji z o. Dupuis, jak to w rzeczywistości uczynił. Czy mogę prosić, aby Ekscelencja przeczytał raz jeszcze encyklikę Redemptoris Missio, która stanowi podstawę dla naszego listu? Tutaj chcę zacytować tylko to, co encyklika mówi o wyżej wspomnianej kwestii dialogu: „Dialog powinien być prowadzony i wdrażany z przekonaniem, że Kościół jest zwykłym środkiem zbawienia i że tylko on posiada pełnię środków zbawienia” (RD, 55).

Chcę zakończyć tymi kilkoma uwagami, choć oczywiście można by powiedzieć więcej. Przepraszam, że – wziąwszy pod uwagę naszą długą i serdeczną przyjaźń – muszę przesłać Ekscelencji tak krytyczny list, ale sądzę, że nasza przyjaźń implikuje wzajemne zaufanie, które pozwala na krytyczny dialog w atmosferze braterskiego szacunku i przyjaznego nastawienia. Nie obrazi się zatem Ekscelencja, jeśli powiem na koniec, że być może to nie Kongregacja, ale Wasza Eminencja w przypadku swego artykułu pisał „zbyt szybko i zbyt wcześnie”. 

Korespondencja nie była kontynuowana. Ale problem pozostał.

Co było potem?

Finał sprawy: Notyfikacja Kongregacji Nauki Wiary

Dokument Kongregacji Nauki Wiary z datą 24 stycznia 2001 (opublikowany w „Osservatore Romano” 26 II), podpisany przez kard. Ratzingera i abp. Bertone oraz ogłoszony na życzenie Ojca Świętego, stwierdza, że dyskutowana książka o. Dupuis pt. Toward a Christian Theology of Religious Pluralism (1997) zawiera „poważne niejasności i trudności dotyczące ważnych punktów doktryny, mogące prowadzić czytelnika do błędnych lub szkodliwych opinii. Punkty te wiążą się z interpretacją jedynego i powszechnego pośrednictwa zbawczego Chrystusa, jedyności i pełni objawienia Chrystusowego, powszechnego działania zbawczego Ducha Świętego, przyporządkowania wszystkich ludzi do Kościoła oraz wartości i znaczenia funkcji zbawczej innych religii”. Notyfikacja przedstawia następnie „solidne kryteria osądu” spójne z doktryną Kościoła. Przypomniano tam m.in., że „jest sprzeczne z wiarą katolicką uznawanie różnych religii świata za drogi zbawienia komplementarne z Kościołem”. Duch Święty dokonuje zbawienia w niechrześcijanach poprzez „elementy prawdy” występujące w różnych religiach – ale „utrzymywanie, że owe religie – rozważane w nich samych – są drogami zbawienia, nie ma podstaw w teologii katolickiej, także dlatego, że religie te zawierają pominięcia, niedostatki i błędy dotyczące podstawowych prawd o Bogu, człowieku i świecie”.

Treść Notyfikacji została zaaprobowana przez Ojca Świętego 24 listopada 2000, a następnie przedstawiono ją o. Dupuis – który podpisał się pod nią na znak akceptacji, deklarując w ten sposób – jak czytamy w dokumencie – że „zgadza się z podanymi stwierdzeniami, a w swej przyszłej aktywności teologicznej i publikacjach będzie zachowywał treść doktrynalną zawartą w Notyfikacji, której tekst musi być dołączony do każdego wznowienia lub następnego wydania jego książki”. W związku z tym 19 stycznia br. Papież nakazał opublikowanie dokumentu.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl