Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow GORĄCE POLEMIKI arrow Harry Potter - zagrożenie dla naszej wiary? arrow GŁOSY 'ZA' HARRYM POTTEREM arrow ODCZAROWAĆ POTTERA

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
ODCZAROWAĆ POTTERA PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. JACEK DUNIN-BORKOWSKI   

e-list autora:
rzetelna, ladna polemika - dziekuje. I w ogole dobry serwis. Nie jest dla mnie jasne, gdzie przesłać mój głos w dyskusji o Potterze. Może zechcecie umieścić link do mojej strony, alebo przekopiować zamieszczone tam teksty?

Jako ksiądz widzę wyraźnie spustoszenia powodowane przez wprowadzanie do kultury masowej antychrześcijańskich sposobów wartościowania i myślenia. Takie próby są wszędzie, są nawet w polskich „rodzinnych” serialach. Często np. w konfesjonale okazuje się, że nawet praktykujący katolicy myślą według schematów nie mających nic wspólnego z Ewangelią. Operują współczesnymi myślowymi wytrychami: „tolerancji”, „pozytywnych (lub nie) emocji”, „bycia sobą”, „europejskości”, „odnajdywania swojej głębi” itd. Te i im podobne określenia, choć brzmią pozytywnie, rozumiane są zazwyczaj w sposób niechrześcijański, a często wprost używane do walki z Kościołem. Chrześcijanin nie może być „tolerancyjny” wobec grzechu, a bliźniego ma kochać, a nie „tolerować”. Emocje nie dzielą się według sposobu ich odczuwania, człowiek żonaty odczuwając zbyt „pozytywne” emocje w stosunku do innej pani, powinien je jak najszybciej stłumić, a nie starać się „być sobą”. „Europejskimi” zbyt często nazywa się pornografię, eutanazję, rozpasanie zboczeńców, czy biurokratyczne rządy Brukseli. Jednak właśnie to, że tak wiele elementów współczesnej popularnej kultury sprzeciwia się nauce Kościoła, powinno, moim zdaniem, skłaniać chrześcijan do odnajdywania i lansowania rzeczy, które przynajmniej nie są szkodliwe, a chociaż w jakiejś części przybliżają do Ewangelii. Już pewien czas temu, jako niepoprawny mól książkowy, pochłonąłem z wielką przyjemnością cztery części przygód Harrego Pottera. A teraz, parę miesięcy później, słyszę że jest to książka antykatolicka, propagująca pseudoreligijność New Age, „książka niebezpieczna”, a nawet (na szczęście tę bzdurę głoszą głównie schizmatycy - lefebryści) wręcz satanistyczna.Część zarzutów jest stawianych przez osoby, które przeczytały, i to chyba bardzo pobieżnie, tylko jedną część z zamierzonego 7 tomowego cyklu.Do pewnego stopnia tłumaczy to błędność ocen. Wyjaśniam, że obecnie istnieją 4 tomy, z których tylko 3 są dostępne w polskich tłumaczeniach, trzeci od bardzo niedawna. Niestety, żeby uzasadnić moje rozumienie przygód Harrego, muszę choć trochę odnieść się do akcji książek, co może komuś popsuć przyjemność późniejszego czytania. „Potter” to bardziej książki detektywistyczne z zaskakującymi (totalnie!) zwrotami akcji, niż baśń. Wszystko rozgrywa się w szkole dla czarodziejów. Czy zatem jest to książka New Age’owska, satanistyczna, niebezpieczna?

Niektóre z zarzutów są tak nonsensowne, że nie warto się nimi zajmować. Należy do nich np. twierdzenie iż Mugole (czyli zwykli ludzie, nie-czarodzieje) wyobrażają chrześcijan. Już trochę więcej prawdy jest w zarzucie, iż bycie Mugolem jest w książce czymś ogólnie negatywnym. Takie fałszywe rozumienie jest prawdopodobnie po części spowodowane pochodzącym z New York Timesa nadrukiem na polskiej okładce. W treści niczego takiego nie ma, tam po prostu świat Mugoli jest prawie nieobecny. Może tylko jawią się oni jako trochę bezbarwni, nieciekawi, bo pozbawieni umiejętności czarowania. Dokładnie tak samo w rzeczywistym świecie odnoszą się czasem uczniowie szkoły muzycznej do szarego tłumu nie- artystów. Przy tym jedna z głównych i najbardziej pozytywnych postaci - Hermiona pochodzi z Mugolskiej rodziny, a stosunek do nie-czarodziejów wyznacza linię podziału między pozytywnymi postaciami, a sługami zła. Tylko ci ostatni pogardzają Mugolami. Ewidentne jest, że o wartości człowieka nie decyduje to, czy potrafi czarować, a jedynie to czemu służy i jaki użytek robi ze swoich talentów. Dokładnie odwrotnie wypowiadają się w często różni mniej lub bardziej znani artyści - „najważniejsza jest sztuka”, „najważniejsza jest muzyka”. Wymowa „Pottera” jest jasna - najważniejsze jest twoje człowieczeństwo, nie umiejętności. Akcja rozgrywa się w szkole dla czarodziejów (nie czarnoksiężników). W tym niektórzy widzą propagowanie New Age, który rzeczywiście lansuje różne zabobony: wróżby, horoskopy, oraz to co byśmy nazywali czarami, czyli panowanie człowieka nad sobą i światem bez odniesienia do Boga. Jednak „Harry Potter” w tym swoim wymiarze zbliża się do baśni (chociaż baśnią nie jest). Przecież większość baśni mówi o różnych cudownych, czarodziejskich przygodach: krasnoludki, złota kula, latający dywan, feniks, lampa Alladyna, tajemniczy amulet, siedmiomilowe buty, bazyliszek, Kopciuszek. Czy te baśnie zrobiły komukolwiek coś złego, czy one skierowały nas ku jakimś przesądom, zabobonom?

Wiele książek i filmów może mieć złe oddziaływanie. Każde dzieło, szczególnie bardziej wyraziste, może być opacznie przyjęte. Trylogia Sienkiewicza mogłaby kogoś skłonić ku głupiej brawurze, albo opilstwu.Opowiadania o wyrzeczeniach świętych ascetów mogłyby doprowadzić do szkodzenia sobie na zdrowiu. Więcej: z fragmentów Dziejów Apostolskich niektórzy próbują wyciągać wnioski o dobroci komunizmu. Ale główny sens tamtych tekstów jest przecież inny. Podobnie jest tutaj. W poterowskich książkach znajdziemy opis przyjaźni, odwagi, poświęcenia, ale i ludzkich wad: zazdrości, naiwności, pychy. Czytając czasami można pęknąć ze śmiechu, ale i się przerazić. To są książki o ludziach, o życiu nastolatków zaplątanych w fascynującą rozgrywkę dobra ze złem. A czary? Czary to tylko bardzo specyficzna otoczka. Młodzi czarodzieje uczą się ich jako pewnej umiejętności. Nie są one współpracą ze złymi, czy innymi, duchami. Są wiedzą podobną do rzemiosła, do techniki. Kosztuje ona wiele wysiłku, czasem może być źle użyta, ale zazwyczaj jest używana dobrze. Chyba tylko jedną część tej wiedzy można by uznać za zbliżoną do New Age - kurs przepowiadania przyszłości. Tylko że akurat nauczycielka wróżbiarstwa jest śmieszna i w przekonaniu Harrego i jego przyjaciół, uczy zupełnych bzdur. W ogóle czary nie są przez autorkę traktowane poważnie. Sa one raczej pewnym tłem, sztafażem podawanym z lekkim przymrużeniem oka. Np. tytuł jednego z podręczników: „Potworna Książka Potworów” i jego zachowanie - gryzie! Czy to jest lansowanie magii?

Harry - główny bohater. Czy jest niepokalanym mesjaszem, zbawicielem? Nie. Ma sporo wad i uważa się za zwykłego chłopca. Nie wywyższa się nad innych, ale gdy musi, próbuje stanąć na wysokości zadania, tak jak każdy porządny, dobry człowiek by robił. Poza tym pozostaje zwyczajny - marzy o posiadaniu rodziny, domu, szuka przyjaźni, bywa dziecinny, nie potrafi oprzeć się pokusie łasuchowania i rozrywki w Hogsmeade. Skąd jego siła w walce z mocami zła? - otóż jego matka umarła za niego zasłaniając go przed szatańskim wrogiem. Voldemort zabił matkę, ale syna już uśmiercić nie potrafi. Miłość matki staje się tarczą przed złem. Czy to jest negatywne?

Źli czarnoksiężnicy, szczególnie ich główny przywódca Lord Voldemort, są przedstawieni bardzo wyraziście. Może to jest groźne?

Autorka powiedziała gdzieś, że sama była zdziwiona takim rozwojem akcji. Chciała napisać coś bardziej łagodnego, ale uświadomiła sobie, że jeśli pokazuje zło - to ono musi być ZŁE. Zło nie może być obłaskawione, nie można sugerować, że da się je polubić. I taki - przerażający i obrzydliwy - szatański, jest w książce główny przedstawiciel złego czarnoksięstwa. Przecież nie ma to nic wspólnego z inspirowanym religiami wschodu New Age. Tam zła ani grzechu po prostu nie ma, wszystko należy polubić i zaakceptować. W ewangelii św. Marka Jezus Chrystus mówi: „Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” /Mk 9,40/. Historie o Harrym Potterze nie mówią wprost o Bogu, o chrześcijaństwie, choć pani Rowling jest chrześcijanką. Ale na pewno nie są z wiarą sprzeczne. W dzisiejszym świecie to już dużo. Jestem pewien, że każdego, nawet nieświadomego czytelnika „Potter” zachęca do szukania przyjaźni, do szlachetności, do wybaczenia, nauki, że przestrzega przed naiwnością, ale i przed sądzeniem ludzi po pozorach, wskazuje na wartość rodziny. Przykładów pozytywnych wartości jest bez liku. To prawda, że Jezus także powiedział: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie” /Mt 12,30/ - tylko te słowa skierował do przewrotnych faryzeuszów zarzucających mu współpracę z diabelskimi mocami. Czyli także w tym wypadku ostrzega przed potępianiem czegokolwiek, tylko dla tego, że kogoś nie lubimy. Jestem przekonany, że chrześcijanie nie powinni odrzucać tego, co nie sprzeciwia się Ewangelii, co choćby tylko trochę jej sprzyja. Tym bardziej nie należy tego robić w czasach, kiedy tak wiele rzeczy w popularnej kulturze jest jej jawnie przeciwne i wrogie. Zresztą, nam też są potrzebne chwile godziwej rozrywki. „Niech mnie Bóg broni - napisała św.Teresa z Avila, doktor Kościoła - od takich osób wysoko duchowych, które wszystko sprowadzają do kontemplacji doskonałej”. Potrzebny nam jest godziwy śmiech, wzruszenie, dreszczyk emocji. Gdzie mamy ich szukać - w telewizji?? Wiele osób, m.in. pan Jacek Chromy w artykule w Biuletynie KAI-u, przyznając „Potterowi” pewną wartość, ostrzega jednocześnie, że jest to niebezpieczna książka. Panie Jacku! To prawda, że książki o Potterze mogą na kogoś oddziałać negatywnie. Nie znam jednak żadnej wyrazistej książki, czy filmu, które są zabezpieczone przed głupim odbiorcą. Przecież najgłupsze i najbardziej zbrodnicze sekty opierają się na Biblii! Czy z tego wynika, że Biblia jest „niebezpieczną książką”? Co do jednego tylko rodzaju książek można mieć pewność, że nie będą źle oddziaływać - do takich, które nie oddziałują w ogóle, bo są zupełnie bezbarwne. Dotyczy to także pewnego rodzaju kazań, których nikt nie słucha - z pewnością nie są one szkodliwe. Nie zamierzam twierdzić, że poterowa mania jest w pełni pozytywna, a książki z tego cyklu są arcydziełami literatury o czysto chrześcijańskiej wymowie. Zadaje sobie tylko jedno praktyczne pytanie - czy poradzić ojcu, lub babci kretyniejącego przy telewizji i grach komputerowych nastolatka podarowanie mu „Harrego”? I z całkowitym przekonaniem odpowiadam - TAK! Wolałbym, żeby ten młodzieniec czytał Lewisa, Gołubiewa, Tolkiena, Malewską, Chestertona, czy Kossak-Szczucką. Ale on od nich nie zacznie. Dam mu „Pottera” i pogadam z nim po zakończonej z wypiekami na twarzy lekturze, zwracając uwagę na to, co było tam najpiękniejsze. A następnie spróbuję wskazać mu piękno innych, lepszych książek. Z czasem może także tej Jedynej - Najlepszej.

tekst powyzszy został niewielkimi skrótami wydrukowany w „Życiu” /z kropką/
Zmiany, choć korzystne dla stylu, prawie usuwały argumentację, nad czym bardzo boleję

Napisz komentarz (1 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl