Niniejszy
tekst jest odpowiedzią na tekst Mariusza Agnosiewicza pt.
Wszechpośredniczka Maryja, który został zamieszczony w
internetowym serwisie racjonalistycznym[1].
W tekście tym Agnosiewicz próbuje atakować stosunek i postawę,
jaką katolicy przejawiają wobec Matki Jezusa. Swój wspomniany
tekst, na który będę odpowiadał, podobnie jak w przypadku
poprzednich jego tekstów, z jakimi polemizowałem na łamach
niniejszego serwisu, Agnosiewicz ułożył w formie dialogu, jaki odbywa
się pomiędzy księdzem (oznaczanym w tym dialogu za pomocą określenia
ksiądz katecheta i skrótu Kk) a pewnym uczniem
(oznaczanym w tym dialogu za pomocą określenia Prostaczek i
skrótu P). Tradycyjnie, dla ułatwienia odróżnienia
moich wypowiedzi od wypowiedzi Agnosiewicza, jego tekst zaznaczam
kursywą, zaś swój tekst pozostawiam bez zmian formatu
czcionki[2].
Ksiądz
katecheta - Drogie dzieci, dzisiejszą katechezę poświęcimy Matce
Bożej. Do niezliczonych darów, jakimi Bóg nas obsypał,
zaliczyć należy Maryję, Matkę Zbawiciela. Chciałbym was wprowadzić w
podstawowe prawdy mariologiczne. Dziś zacznijmy od wyjątkowej roli
wszechpośredniczki i współodkupicielki, jaką Bóg
zamyślił dla Maryi przy zbawieniu naszym.
Prostaczek
- Dlaczego Maryję nazywamy Matką Boga, chociaż była tylko człowiekiem
?
Odpowiedź:
Dziwne
pytanie. Skoro Pismo nazywa Jezusa Bogiem (np. 1 J 5,20; J 1,1;
Tt 2,13, itd.), to Maria może być nazwana Matką Boga, skoro Go
urodziła.
Kk.
- Maryja była Matką Jezusa Chrystusa, prawdziwego Syna Bożego,
dlatego przysługuje Jej tytuł Bożej Rodzicielki, Bogurodzicy, Matki
Bożej.
P.
- Jezus najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego matka
jest Bogarodzicą. Traktował ją cokolwiek lekceważąco, delikatnie
mówiąc.
Odpowiedź:
Przyjrzymy
się, czy rzeczywiście.
Kk.
- Jak tak możesz mówić?! Jak tak możesz myśleć?! Kiedy
oddajemy Jej cześć, to naśladujemy wówczas samą Ewangelię. Ona
stanowi punkt wyjścia. W niej uczczono Maryję w taki sposób,
jakiego nie doświadczył żaden człowiek. Wystarczy np. przeczytać, co
pisze św. Łukasz o zwiastowaniu Matce Bożej. Anioł nazywa Maryję
'obdarzona łaską'. Bóg urzeczywistnia swój
plan zbawienia nie bez Jej akceptacji. Po odpowiedzi Maryi: 'Oto
ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego',
rozpoczyna się wybawienie nas przez Boga. W akcie odkupienia Bóg
chciał dobrowolnej zgody, wolnego 'tak' swojego stworzenia.
Stąd przyjęcie zbawienia przez Maryję jest istotnym momentem w
dziejach zbawienia. Ona odzwierciedla najważniejsze treści wiary. W
Niej objawia się, kim jest Jezus Chrystus i czym jest dla nas
zbawienie. Maryja przyjęła Bożą propozycję, zgodziła się być Matką
Jezusa Chrystusa, wychowała Go, dzieliła z Nim radości i smutki.
P.
- Nie było żadnej Bożej propozycji, proszę księdza, tylko
oznajmienie. Bóg, którego dziecko miała Maryja urodzić
i wychować, nie zaszczycił jej nawet swoją wizytą, jak na przykład
Mojżesza. Po prostu wysłał posłańca, który ...oznajmił Maryi,
że jego pan postanowił, aby urodziła mu syna.
Odpowiedź:
To,
co Agnosiewicz wyżej wypisuje, jest co najmniej niepoważne. Przecież
do Mojżesza też Bóg wielokrotnie wysyłał anioła (por. Wj 3; Dz
7,38). Czy to znaczy, że wtedy już go lekceważył? Wyróżnienie
nie tkwi więc w tym, że Bóg zwraca się do kogoś bezpośrednio,
lecz w tym, czego od kogoś oczekuje. Patrząc w innych kategoriach, to
właśnie Maria miała urodzić Mesjasza. Już tylko samo to nobilituje ją
o wiele bardziej niż Mojżesza, mimo że do niego Bóg zwracał
się bezpośrednio. Idąc dalej tokiem rozumowania Agnosiewicza, w myśl
którego poprzez fakt bezpośredniego zwracania się do kogoś Bóg
nobilituje tego kogoś bardziej niż tych, do których się w ten
sposób nie zwraca, można by dojść do absurdalnego wniosku, że
np. sprzeciwiający się Bogu Elifaz z Temanu jest ważniejszy w planie
zbawczym Boga niż Matka Jezusa, bowiem do niego Bóg zwracał
się bezpośrednio w swym gniewie (por. Hi 42,7).
Wprawdzie
ta próbowała oponować, była zmieszana i zagubiona. Jakże to
się stanie - pytała - skoro nie poznałam męża? ('poznanie'
oznacza współżycie - podobnie jak Kain 'poznał'
swoją żonę). Anioł objaśnił, że Duch Święty na nią zstąpi, bo dla
Boga nie ma nic niemożliwego. 'Nie bój się Maryjo' -
uspokajał. Poddała więc się pokornie temu co i tak już dla niej
zaplanowano. 'Ecce ancilla Domini' - rzekła (łac. ancilla -
dziewka, służąca, niewolnica). Jeśli chodzi o wspólne radości
i smutki, to może nam się nasunąć pytanie - dlaczegóż więc
Jezus ciągle narzekał na dom rodzinny? Dlaczego czuł, że w tam jego
prorocza misja jest lekceważona (Mk 6,4)?
Odpowiedź:
A
czy Mk 6,4 mówi cokolwiek o Marii? Nie.
Matka
nie towarzyszyła mu w drodze krzyżowej, nawet legendy katolickie
mówią, że pot ocierała mu jakaś Weronika, a nie matka?
Odpowiedź:
A
od kiedy Agnosiewicz wierzy w te legendy? Ponadto dziwne, że
Agnosiewiczowi nie przyszło do głowy, iż w przeciwieństwie do
Weroniki Maria po prostu nie miała sposobności tego zrobić. Jak
wynika z Mk 15,16-22, w drodze krzyżowej Jezus był eskortowany przez
żołnierzy, którzy znęcali się nad Nim. Oznacza to, że niełatwo
było uzyskać dostęp do Niego w celu sprawienia mu jakiejś ulgi. Dla
żołnierzy rzymskich był w końcu skazańcem.
Dlaczegóż
rodzina Jezusa nie zajęła się jego pochówkiem? Dlaczego
uczynił to jakiś enigmatyczny Józef z Arymatei w towarzystwie
jakichś kobiet galilejskich (pogrzebowi przyglądały się dwie Marie,
lecz jedna to Maria Magdalena, druga była matką Józefa - Mk
15, 47; BT)?
Odpowiedź:
W
Mt 27,57 czytamy, że Józef był „zamożnym człowiekiem”,
a w Mk 15,43, że był „poważnym członkiem Rady”, co
wskazuje na to, że był osobą wpływową. Stąd można łatwo wytłumaczyć,
czemu to właśnie jemu, a nie Matce Jezusa udało się uzyskać w szybkim
czasie ciało Jezusa od Piłata. Z Matką Jezusa Piłat nie byłby
najwidoczniej chętny w ogóle rozmawiać, skoro w skali
ówczesnych stosunków społecznych nie miała takich
koneksji jak zamożny Józef z Arymatei. Natomiast wysłanie do
Piłata kogoś tak wpływowego jak Józef z Arymatei rokowało
szanse na to, że ciało Jezusa zostanie wydane bez zbędnych
komplikacji. Ma to więc swój głębszy sens, do którego
Agnosiewicz już nie dokopał się jednak.
Kk.
- Jezus przed oddaniem swego ducha Ojcu zatroszczył się o losy swojej
Matki - oddał Ją wszystkim ludziom za duchowa Matkę. Oddał Ją Janowi
i nam pod opiekę. W ten sposób dokonała się nasza adopcja,
przybranie za dzieci Boże, braci Chrystusa, dzieci Maryi.
P.
- Faktycznie tak nas zapewnia najpóźniejsza z Ewangelii. Inne
milczą o tym. Jeżeliby jednak przyjąć, że w istocie te słowa były
aktem strzelistym naszej adopcji Bożej i jednocześnie zmianą Jezusa
stosunku do matki, to nadal możemy się zastanawiać, dlaczego po
śmierci nie potwierdzał tego?
Odpowiedź:
A
ile razy miałby to jeszcze potwierdzać, wystarczy, że powiedział to
raz. Zresztą gdyby powiedział to więcej niż raz, to Agnosiewicza i
tak by to wtedy nie zadowoliło, nie ma co się łudzić. Nawet gdyby
mówił o tym tekst, on okrzyknąłby to prawdopodobnie mianem
„późniejszego dopisku”.
Dlaczego
nie jej pierwszej się objawił, aby potwierdzić, że żyje, lecz byłej
jawnogrzesznicy Marii Magdalenie ?
Odpowiedź:
Znów
rozumowanie jakimiś dziwnymi kategoriami. Zupełnie nieuzasadniony
jest postulat, że kolejność objawiania się Jezusa miała być
dokonywana podług schematu jakiegoś wyróżniania poszczególnych
osób. Istnienie takich kategorii to czysty wymysł
Agnosiewicza, nie zaś jakiś porządek ewangeliczny.
Kk.
- Bo akurat tamtędy przechodziła. A zresztą, któż to może
wiedzieć, niezbadane są ścieżki Pana. Nie ważne są detale, takie jak
kolejność objawień, istotna jest ta Prawda świetlista, że Maryja jest
naszym wspomożeniem w drodze do Pana, współcierpiała z
Jezusem, jest więc i Współodkupicielką. Jak zadekretował
papież Benedykt XV: 'Maria cierpiała i niemal zmarła wraz ze
swym cierpiącym Synem; dla zbawienia ludzkości odrzuciła swe matczyne
przywileje i tak dalece, jak to od niej zależało, ofiarowała swego
Syna boskiej sprawiedliwości, dlatego możemy powiedzieć, że wraz z
Chrystusem zbawiła ludzkość.'
P.
- Pismo jednak powiada, że odkupienie mamy tylko poprzez śmierć
Jezusa, nie wspomina nic o łzach Maryi jako o środku dodatkowym.
Odpowiedź:
Ani
cytowany Benedykt XV, więc Agnosiewicz polemizuje sam ze sobą. Jak
podaje jeden ze słowników teologicznych, „Maryja nic nie
dodaje do Odkupienia, z którego sama pierwsza korzysta […].
Jezus sam nas odkupia i pojednuje […]”[3].
Maria nic zatem nie ujmuje Jezusowi w dziele zbawienia dokonanym
przez Niego. Powyższe słowa Benedykta XV bardzo ładnie ukazują, w
jakim znaczeniu Kościół rzymski uważał Marię za
współuczestniczącą w dziele zbawczym, jakiego dokonał Jezus na
krzyżu. Dzięki Marii, dzięki jej „tak” wobec Boga od
samego początku (por. Łk 1,38) i potem, Jezus zbawił świat na krzyżu.
W tym znaczeniu w Kościele rzymskim uważa się dziś po II Soborze
Watykańskim Marię za współuczestniczącą w dziele zbawienia
Jezusa, o czym można przeczytać choćby w dokumencie II Soboru
Watykańskiego pt. Konstytucja dogmatyczna o Kościele[4].
Kk.
- Była bezgrzeszna i z racji tego wyjątkowego statusu miała swój
udział w naszym odkupieniu.
P.
- Kościół mówi, że była bezgrzeszna nadinterpretowując
słowa Gabriela: pełnaś łaski. On jednak nie mówił: jesteś
bezgrzeszna, lecz obdarzona łaską. Potwierdzeniem tego jest fragment
listu św. Pawła do Rzymian: 'Nie ma sprawiedliwego, nawet ani
jednego...wszyscy bowiem zgrzeszylii pozbawieni są chwały Bożej, a
dostępują usprawiedliwienia darmo, z jego łaski, przez odkupienie,
które jest w Chrystusie Jezusie' (Rz.3:10.23-24). Wszyscy
oznacza, że wszyscy, a nie wszyscy oprócz Maryi.
Odpowiedź:
Wcale
nie. W tekście greckim mamy tu pantes „wszyscy”,
które to słowo wcale nie musi zawsze oznaczać wszystkich bez
wyjątku. Np. w Łk 15,1 czytamy, że do Jezusa zbliżali się „wszyscy”
(pantes) grzesznicy i celnicy, aby go słuchać, co oczywiście
nie może być rozumiane dosłownie, bo przecież w ówczesnym
świecie starożytnym byli też tacy grzesznicy i celnicy, którzy
nigdy o Nim nie słyszeli. W Dz 8,10 czytamy, że Szymon Mag,
czarownik, był poważany przez „wszystkich” (pantes)
i że uważali go za „moc Bożą”, co również nie może
być rozumiane dosłownie. Na pewno choćby wielu Żydów
postępujących wedle Prawa ST nie uważało go za moc Bożą, bo Prawo ST
potępiało przecież magików i czarowników (por. Kpł
19,26; por. też Lb 23,23; Pwt 18,10; Na 3,4; Ml 3,5). Nie „wszyscy”
w ówczesnym świecie słyszeli też o Szymonie. W Flp 2,21
czytamy, że „wszyscy” (pantes) szukają już tylko
własnego pożytku, a nie Jezusa Chrystusa, co również nie może
być rozumiane dosłownie, bo z tego wynikałoby, że nawet Paweł i inni
wierni chrześcijanie z tego okresu nie szukali już Chrystusa, tylko
własnego pożytku itd. W takim samym nieabsolutnym znaczeniu używa też
słowa pantes grecki Stary Testament. Np. w Iz 14,18 czytamy,
że „wszyscy królowie ziemi” (pantes hoi basileis
ton ethnon) leżą w grobowcach, co oczywiście nie może być
rozumiane dosłownie, bo w tym czasie byli też żyjący królowie
na ziemi. W Jr 43,2 (LXX: Jr 50,2) czytamy, że Azariasz,
Jochanan „oraz wszyscy ludzie” (kai pantes hoi andres)
odezwali się do Jeremiasza. Oczywiste jest, że słowo „wszyscy”
nie może być w tym wypadku rozumiane dosłownie. W Jdt 13,13 czytamy,
że zbiegli się „wszyscy, od najmniejszego do największego”
(pantes apo mikru heos megalu), aby zobaczyć Judytę. W tym
wypadku słowo pantes („wszyscy”) znów nie
jest użyte w swym dosłownym znaczeniu. W Wj 7,24 czytamy, że z powodu
zanieczyszczenia Nilu „wszyscy” (pantes)
Egipcjanie kopali w pobliżu Nilu w poszukiwaniu wody, co oczywiście
nie może być rozumiane dosłownie, bo Egipcjanie zamieszkiwali nie
tylko obszar Nilu (można ich było spotkać nawet poza Egiptem, w
Kanaan por. np. Rdz 16,1,3; 21,9; 25,12; 1 Sm 30,11; Ez
29,13). Podobnie w Rdz 47,15 czytamy, że „wszyscy”
(pantes) Egipcjanie przychodzili do Józefa, prosząc go
o jedzenie, co również nie może być rozumiane dosłownie z
wymienionych wcześniej powodów. W 1 Krl 10,24 (por. też
2 Krl 9,23) czytamy, że „wszyscy” (pantes)
przybywali do Salomona po radę, co oczywiście nie może być rozumiane
dosłownie, bo na pewno byli tacy ludzie gdzieś na świecie, którzy
do niego po tę radę przybyć nie mogli (choćby ze względów
odległości geograficznych). Przykłady takiego zastosowania słowa
pantes i słów z nim związanych można by mnożyć, jednak
jak widać już choćby z powyższych przykładów, słowo to może
zakładać wyjątki.
Tak
rozumiał to też Tomasz z Akwinu, największy katolicki teolog i
filozof.
Odpowiedź:
Co
nie znaczy, że zawsze musiał mieć rację.
Ale
proszę księdza, jeśli mi wolno, pragnąłbym podzielić się z księdzem
moimi rozterkami, gdyż chodzi mi w istocie o coś innego, co z tego
wynika. Otóż moim zdaniem hołdy jakie Kościół każe
oddawać Maryi są gorszące, gdyż przyćmiewają one cześć jaką winniśmy
Bogu. Według mnie Maryja zdeklasowała pod tym względem Boga Ojca,
Syna Bożego i Ducha Świętego, razem i z osobna wziętych.
Odpowiedź:
„Według
mnie” dobrze powiedziane.
Kk.
- Ależ chłopcze Maryja nie odbiera hołdów boskich, tylko pełni
rolę wszechpośredniczki w naszych kontaktach z Trójcą
Przenajświętszą. W jednej z najdoskonalszych książek o Maryi
autorstwa św. Alfonsa Ligouri (patrona konfraterni, która
prowadzi Radio pod Maryi imieniem), czytamy: 'Zostaniemy prędzej
wysłuchani, kiedy udajemy się do Marii, wzywając jej świętego
imienia, niż gdybyśmy wzywali imienia Jezusa naszego Zbawiciela.'
Odpowiedź:
Czy
jednak dziś w Kościele rzymskim, po reformach kultu maryjnego od
czasu II Soboru Watykańskiego ktoś jeszcze tak naucza? Tego
Agnosiewicz nie wykazał.
P.
- Ale przecież Biblia wyklucza to w jednoznacznych słowach. Mówi
Jezus: 'A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię,
aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie
będziecie w imię moje, Ja to spełnię' (J.14,13-14). Mówi
jasno: proście przeze mnie i w imię moje, a ja was wysłucham.
Dlaczego więc Kościół twierdzi, że to wcale nie tak, że jest
inaczej, że jest droga szybsza i prostsza.
Odpowiedź:
Gdzie
dziś Kościół tak naucza? Tego już Agnosiewicz nie powiedział.
Pytam
się więc - dlaczego Kościół proponuje drogę na przełaj, czy
nie ugrzęźniemy na niej w naszej wędrówce do Zbawienia? Czy
nie Chrystus jest jedynym pośrednikiem do tego celu?
Odpowiedź:
Jak
wyżej.
Kk.
- Tak, Chrystus jest jedynym pośrednikiem, ale jako nasza Głowa
włącza całe ciało w swoje pośrednictwo. A ciało Chrystusa w jego
najpiękniejszych członkach to Maryja i święci. Prośba o Jej
wstawiennictwo nie oznacza zaprzeczenia lub przyćmienia prawdy, że
Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem zbawienia. Wstawiennictwo
Maryi jest całkowicie uzależnione od zbawienia dokonanego przez
Chrystusa i czerpie z Jego mocy.
P.
- Dosyć to skomplikowana hipoteza i przyznam - słabo ją rozumiem. No
bo w Ewangelii Jana powiada Jezus: 'Ja jestem Droga i Prawda i
Żywot. Nikt nie przychodzi do Ojca tylko przeze mnie.' (14,6),
zaś w Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy: 'Jeden jest Bóg
i jeden pośrednik między Bogiem i ludźmi, Syn Człowieczy Jezus
Chrystus.' (2,5). Gdzie więc w tym wszystkim sytuuje się Maryja?
Odpowiedź:
Wersy
te nie zajmują się pośrednictwem wstawienniczym, jakie dziś w
Kościele pełni Maryja, mówią one o czymś zupełnie innym.
Pierwszy z przytoczonych wersów mówi o „przychodzeniu
do Ojca” w znaczeniu znalezienia się wierzących Jezusa w
królestwie Bożym za sprawą Jezusa, który na końcu
czasów rozsądzi o tym, kto powinien się znaleźć w królestwie
Ojca. Na takie znaczenie wskazuje kontekst poprzedzający tego wersu,
bowiem o takim „przyjściu” swych uczniów do
królestwa Bożego na końcu czasów mówi właśnie
Jezus w wersach poprzednich, tzn. od J 14,2-5. Agnosiewicz narzuca
zatem słowom Jezusa z J 14,6 mówiącym o „przychodzeniu
do Ojca” inny sens, niż te słowa miały pierwotnie. Pośrednictwo
Marii, jakie odgrywa ona wobec wierzących, to zupełnie inna kwestia
niż „przychodzenie do Ojca”, o jakim mówi Jezus w
J 14,6. Podobnie jest z następnym z „zacytowanych” przez
Agnosiewicza wersów, tzn. 1 Tm 2,5. Ten wers również
mówi o pośrednictwie w innym znaczeniu. Wystarczy przeczytać
drugą połówkę tego wersu, uciętą przez Agnosiewicza, aby się
przekonać o tym, że wers ten także mówi o wyjątkowym
pośrednictwie Jezusa w znaczeniu odkupienia ludzkości dokonanego na
krzyżu. W 1 Tm 2,6 czytamy bowiem, że „Jezus wydał siebie
samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie”
(1 Tm 2,6 Biblia Tysiąclecia, dalej: BT). Jezus
został w NT nazwany bowiem właśnie „pośrednikiem lepszego
przymierza” (Hbr 8,6) i „pośrednikiem Nowego Przymierza”
(Hbr 9,15; por. też Hbr 12,24). Przytoczone przez Agnosiewicza wersy
nie są w sprzeczności z ideą pośrednictwa Marii pełnionego w
Kościele, nie zajmują się bowiem w ogóle takim pośrednictwem i
mówią o zupełnie innym pośrednictwie.
Jezus
nauczał pastuszków i rybaków, krótko mówiąc
- ludzi nieuczonych, nie tylko w teologii, ale i sztuce pisania i
czytania. Nie przypuszczam więc aby swoje przemowy i kazania
formułował w ten sposób, żeby bez pomocy katechizmu i słownika
teologicznego, nie dało się ich odczytać poprawnie. Musielibyśmy
przyjąć, że wiara pierwszych wieków chrześcijaństwa, zanim to
pojawiły się dogmaty i ich tłumacze, była nad wyraz niedoskonała, by
nie rzec - odstępcza.
Odpowiedź:
Obraz
świata prezentowanego przez Agnosiewicza jest tylko pozornie zgrabny.
Temu, co Agnosiewicz wypisuje, przeczy już choćby to, że w pierwszym
wieku św. Paweł pisał swe listy, w których już wtedy musiał
wyjaśniać wiele zawiłych kwestii. Jezus nauczał prosty lud, nie
oznacza to jednak, że ten „prosty lud” nie miał pytań, że
nie rodziły się potem pod wpływem tych nauk kontrowersje itd. Jeśli
zaś dziś są także kontrowersje, to nie świadczy to o niczym złym.
Wtedy wyjaśniał to choćby Paweł w swych skomplikowanych traktatach
teologicznych, jakimi były jego listy, dziś starają się wyjaśniać to
katechizm i słowniki teologiczne. Dociekliwość zawsze była cechą
ludzką i po to są dziś słowniki teologiczne i katechizmy, aby ją
zaspokajać.
Kk.
- Czyż nie wiesz, że Jezus nauczał również poprzez
przypowieści, które miały sens przenośny ?
P.
- Tak, ale ten sens przenośny wynikał z tych przypowieści.
Przykładowo ziarno, które pada na dobry grunt, należy
wprawdzie odczytywać parabolicznie, ale rolnik może sobie z tym
poradzić, bowiem wie, że dobry zasiew rodzi owoce, owoce życia.
Trudno jednak słysząc o gruszce wyparabolizować z niej pietruszkę.
Jeden pośrednik to jeden, dwóch to nie jeden.
Odpowiedź:
Jak
wyżej.
Kk.
- Oj synu widzę, że jesteś oporny na zasiew Prawdy. Skoro nie chcesz
przyjąć dowodów teologicznych, może przemówią do ciebie
racje rozumowe, bo najwyraźniej pozujesz na racjonalistę. Otóż
jest faktem, że kobiety z natury są pośredniczkami - one pośredniczą
między ojcem a dziećmi, pomiędzy samymi dziećmi, pomiędzy mężem a
sąsiadem, a nawet pomiędzy nami a Bogiem, skoro w naszych kościołach
widuje się najczęściej kobiety. Gdyby jeszcze dalej iść drogą twojej
logiki, można by dojść do zaskakującego wniosku, że wszystkie kobiety
są pośredniczkami z wyjątkiem Matki Bożej.
P.
- Faktycznie, dochodzimy do zaskakujących wniosków. Księdza
logika jest nad wyraz jasna i jej polot zgina kornie mój kark.
Jest tam tylko jedno 'ale' - ale co z Biblią, proszę księdza?
Dlaczego na podstawie Biblii dochodzimy do odmiennych wniosków?
Odpowiedź:
Bo
często nie rozumiemy tego, co czytamy, nie chce nam się w to wgłębić,
próbujemy dopasować tekst do naszych własnych poglądów
(choć powinno być odwrotnie), co dobrze pokazuje choćby przykład
Agnosiewicza.
Trzeba
przyznać, że dosyć to wątpliwa pośredniczka, która nie rozumie
istoty swej misji. Wprawdzie przed połogiem archanioł pouczył Maryję,
że pocznie kogoś wyjątkowego w wyjątkowy sposób, ale już
kilkanaście lat później Maryja ze swym małżonkiem nie
rozumieli co Jezus ma na myśli mówiąc, że przychodząc do
świątyni przebywa ze swym Ojcem. Byli oboje najwyraźniej poirytowani,
nie wiedzieli też nic o jego świętej misji.
Odpowiedź:
Nawet
uczniowie Jezusa nie rozumieli do samego końca jego misji, często w
nią wątpili (najlepszym dowodem na to Ewangelie, por. zaparcie się
Piotra, polityczne oczekiwania jego uczniów Łk 24,21
itd.), więc nic w tym dziwnego.
Kk.
- Biblia sankcjonuje tę Prawdę w innym miejscu. Mamy tam przecież
scenę pośrednictwa Maryi, w sprawie wprawdzie przyziemnej, ale nie
bez znaczenia dla dogmatów maryjnych. Oto na weselu w Kanie
Galilejskiej Maryja zauważyła, że zabrakło wina i powiedziała do
Jezusa: 'Nie mają już wina'. Swymi słowami pobudziła Syna
do spełnienia pierwszego cudu przemienienia wody w wino.
P.
- Ale Jezus najwyraźniej nie był zadowolony z tego 'pośrednictwa',
jak to ksiądz ujął. Rzekł do niej hardo: 'Co mnie i tobie,
niewiasto?', zwracał się do niej tak konsekwentnie, nie mówił
'matko'. Może więc bardziej odpowiednim tytułem byłaby Niewiasta
Boska ?
Odpowiedź:
Zwracanie
się do matki „kobieto” (gr. gynai) nie musi być
objawem niegrzeczności. Jezus wypowiadał się w ten sposób
także do innych kobiet, wobec których nie żywił jakiejś
wrogości ani niechęci. Tak mamy w J 4,21; 8,10; 20,15; Łk 13,12.
Warto też zwrócić uwagę na pewien tekst z Septuaginty,
w którym to samo słowo gynai pada w bardzo życzliwym
kontekście:
„A
Holofernes rzekł do niej: «Odwagi, niewiasto (gynai)!
Niech się nie lęka twoje serce! Ja nigdy nie uczyniłem nic złego
człowiekowi, który postanowił służyć Nabuchodonozorowi,
królowi całej ziemi»” (Jdt 11,1 BT).
Również apokryficzna 4 Księga Machabejska, zawarta w
Septuagincie, używa terminu „niewiasta” w
znaczeniu pochlebnym:
„O
jedyna kobieto (gynai), pobożność doskonałą rodząca!”
(4 Mch 15,17).
„[…]
kobieto (gynai), wytrzymałością nawet tyrana zwyciężyłaś, a w
czynach i słowach mocniejszą się okazałaś niż mężowie” (4 Mch
16,14).
Mamy
zatem w tych starożytnych semickich tekstach jawne przykłady
zastosowania słowa „kobieto” i „niewiasto” w
bardzo życzliwym znaczeniu, zatem wiemy już, że zwracanie się przez
Jezusa tym słowem do Jego Matki nie musiało mieć w żadnym wypadku
nieżyczliwego wydźwięku. Powyższy zarzut Agnosiewicza, oparty na
użyciu przez Jezusa słowa gynai w J 2,4, jest więc zwyczajnie
chybiony.
Swoją
drogą, to ciekawe, że Agnosiewicz wykorzystuje tutaj tekst z J 2,4.
Słowa te znajdują się tylko w jednej Ewangelii, a przecież przy
innych okazjach Agnosiewicz dyskredytuje słowa Chrystusa jako
nieprawdziwe, czyniąc to właśnie z tego powodu, że są one zapisane
tylko w jednej Ewangelii. Tak jest z tekstem z Mt 16,17-19, któremu
Agnosiewicz zarzuca, że nie ma go w innych Ewangeliach, co świadczy
jego zdaniem (jakie Agnosiewicz wyraził w tekście pt. Prymat
papieski[5])
o nieautentyczności tych słów. Tak jest też z zapisanymi w
Ewangelii Łukasza słowami Chrystusa skierowanymi do Dobrego Łotra. W
swym tekście pt. Chrześcijaństwo czy paulinizm[6]
Agnosiewicz wytyka fakt, że tekst ten znajduje się tylko w jednej
Ewangelii.
Kk.
- Jezus dlatego zwraca się do Maryi per niewiasto, aby podkreślić jej
nową godność w stosunku do całej ludzkości, nawiązując do pierwszej
niewiasty-matki Ewy. Wyraz 'Niewiasto' ma uroczyste,
mesjańskie znaczenie - przypomina pierwszą zapowiedź odkupienia z
Księgi Rodzaju: 'Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a
niewiastę'. Odkupienie dokonało się w Maryi w sposób
uprzedzający. Jezus Chrystus odkupił Ją, jak odkupił wszystkich
ludzi, mocą swoich przyszłych zasług. Łaski odkupienia dostąpiła już
w swym poczęciu. Stąd Jezus uważał Ją za najświętszą ze wszystkich
ludzi.
P.
- Bardzo piękny teologiczny wywód. Nawet gdyby Jezus również
pojmował 'niewiastę' na sposób mesjański, gdyby nawiązywał do
Ewy, to jednak uroczysty cały ten zwrot niewątpliwie nie był, mówiąc
eufemistycznie.
Odpowiedź:
A
czemuż miałby być „uroczysty”? W końcu Jezus może mieć
inną relację do swej Matki (bardziej stanowczą momentami), niż my
powinniśmy mieć. Nie ma w tym nic dyskredytującego Marię. To byłoby
wręcz nierealne, a nawet komiczne, gdyby Jezus zwracał się cały czas
do swej Matki w sposób „uroczysty”. Oczekiwania,
jakie stawia tu Agnosiewicz stosunkom międzyludzkim, ukazują, że jego
obraz świata jest momentami dość karykaturalny.
Mówił
przecież: czegóż ode mnie chcesz kobieto ? Dokładnie te same
słowa skierował do Jezusa demon, przemawiając z ciała opętanego: 'Co
mnie i tobie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Poprzysięgam cię przez
Boga, abyś mię nie męczył' (Mk 5, 7, Wujek). 'Co mnie i
tobie' oznacza więc - daj mi spokój. No chyba, że i demon
miał jakieś mesjanistyczne ukryte znaczenie na myśli.
Odpowiedź:
Niekoniecznie.
Owo „co mnie i tobie” (ti emoi kai soi) może mieć
po prostu znaczenie pytające. Np. Septuaginta za pomocą tego
zwrotu tłumaczy pytanie wdowy do Eliasza „czego chcesz
ode mnie?”, zamieszczone w 1 Krl
17,18. W tekście hebrajskim, który Septuaginta tłumaczy
tu za pomocą ti emoi kai soi, mamy w tym miejscu mah-lli
walak, co dosłownie tłumaczone znaczy: „co (mah)
mnie (li) i (wa) tobie (lak)”. Pytanie to
(jego idiomatyczny charakter jest ewidentny), jak widać, nie musi być
przesiąknięte agresją ani uczuciem wyższości w stosunku do kogoś,
może co najwyżej pobrzmiewać w nim
uczucie pewnego żalu, ale i zarazem zwyczajnej próby
porozumienia się z kimś. Czy Jezus nie ma już prawa do tak
zwyczajnych i ludzkich reakcji oraz uczuć w stosunku do swoich
bliskich? Czy to przekreśla ostatecznie tych bliskich? Oczywiście, że
nie, przecież takie samo pytanie wyżej wspomnianej wdowy do Eliasza
również nie neguje jego doniosłej roli, jaką odegrał w planie
Bożym. Niniejszym sposób, w jaki zwrócił się Jezus do
swej Matki na przyjęciu w Kanie Galilejskiej, nie przynosi żadnej
ujmy Jego Matce. Jako ciekawostkę można
w tym miejscu przytoczyć, co piszą w tym miejscu Scott Hahn, Jeff
Cavins i Mark Shea: „Warto również zauważyć, że pytanie:
«Czyż to moja lub Twoja sprawa?», nie oznacza: «Odczep
się». Raczej jest to hebrajski idiom znaczący: «Nie
wystąpiłbym z tym, o co prosisz, ale przychylę się do twojej prośby».
(Podobne przykłady można znaleźć w 1 Krl 19,20, Rdz 23,15, Łk
8,26-39, Mt 8,28-34, Mk 1,23-28, Łk 4,31-37 i Mk 5,6-7)”[7].
W
gruncie rzeczy znaczenie zwrotu 'niewiasto' odnośnie własnej matki
było czymś dla niej poniżającym, a nie wywyższającym, było dla żydów
rażącym naruszeniem przykazania o czci dla własnej matki.
Odpowiedź:
Agnosiewicz
nie wskazał żadnych podstaw dla takiego stwierdzenia.
Zaś
cała scena w Kanie nie ukazuje nam żadnego pośrednictwa, lecz
strofowanie przez Jezusa własnej matki.
Odpowiedź:
Jak
wyżej.
Mówi
ksiądz, że uważał ją za najświętszą z ludzi, ale i to przeczy
świadectwu ewangelicznemu. Ewangelia Mateusza powiada nam: 'Gdy
jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli
na dworze i chcieli z nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: Oto
Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z
Tobą'. Jezus jednak nie zechciał się z nimi widzieć i rzekł:
'Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I
wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi
bracia' (Mt 12, 46-49). Jeszcze dosadniej tę scenkę prezentuje
Łukasz: 'Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworzei
chcą się widzieć z Tobą. Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi
braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je'
(Łk 8, 20-21) !
Odpowiedź:
Nic
w tym wersie nie wskazuje na to, że Jezus wyparł się swej Matki lub
nie chciał z nią rozmawiać. W wersie tym Jezus wykorzystuje po prostu
stwierdzenie kogoś z tłumu do zilustrowania prawdy, że więzy duchowe
są silniejsze niż więzy krwi (por. przypis w BT do Mt 12,50). Jezus
nie mógł w tych słowach przecież stwierdzić, że Jego Matka nie
jest Jego Matką, skoro nie słucha słowa Bożego, bo Maryja jak
wiemy z kart Ewangelii słuchała słowa Bożego i wypełniała
(por. np. Łk 1,38; Dz 1,14).
Innym
razem gdy 'jakaś kobieta z tłumu zawołała do Niego:
Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które
ssałeś. Lecz On rzekł: Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy
słuchają słowa Bożego i zachowują je' (Łk 11, 27-28).
Odpowiedź:
Tu
mamy sytuację podobną jak wyżej. Jezus nie przeczy przecież w tych
słowach temu, że Maria jest błogosławiona. Byłoby to sprzeczne z tym,
co Duch Święty mówi o Marii przez Elżbietę, a także sama Maria
o sobie (por. Łk 1,42-48). W powyższych słowach Jezusa widzimy
nawet przyznanie racji kobiecie, która się do niego zwraca.
Jezus mówi bowiem w Łk 11,28 menoun które
może zostać przetłumaczone m.in. jako „owszem”, „zaiste”,
„faktycznie”. Menoun może też mieć czasami
znaczenie przeciwne, jednak w tym wypadku kontekst nie rozstrzyga
jednoznacznie, czy tak jest. Z drugiej strony, jeśli owo menoun
nie odnosi się do słów kobiety, będąc potwierdzeniem tych
słów, tylko do słów Jezusa z Łk 11,28, to jasne jest,
że w tym wypadku słówko to nie zaprzecza słowom kobiety
zapisanym w Łk 11,27, które mówią o „błogosławieństwie”
Marii. Skoro bowiem coś do czegoś się nie odnosi, to nie może temu
zaprzeczać. Św. Augustyn pisał (Kazanie 25, 7-8) o
błogosławieństwie Marii: „Maryja w doskonały sposób
wypełniała wolę Ojca. Dlatego ważniejszą sprawą było dla Maryi, że
stała się uczennicą Chrystusa, niż to, że była Jego matką. A zatem
Maryja była błogosławioną, ponieważ zanim zrodziła Nauczyciela,
wcześniej nosiła Go w swoim łonie […]. A zatem Maryja jest
błogosławiona, ponieważ słuchała słowa Bożego i strzegła go. Bardziej
strzegła prawdy w sercu niż ciała w łonie […]. Być w sercu,
znaczy więcej niż być w łonie”.
Aż
trudno zdać sobie sprawę z konsekwencji tych słów - oto Jezus
uważał Marię za ...zwykłą grzesznicę.
Odpowiedź:
Nigdzie
Jezus nie powiedział, że uważa Marię za „grzesznicę”.
Gdzież
to Niepokalane Poczęcie, gdzie miłość, ba, gdzie szacunek. Jak może
być błogosławiona między niewiastami, skoro Jezus zaprzeczył jakoby
była błogosławiona ?
Odpowiedź:
W Łk 11,28 Jezus w żaden sposób nie zaprzeczył, że Maria jest błogosławiona. Wręcz
przeciwnie.
Jak
może był pośredniczką skoro Jezus na kartach ewangelii nie chce się z
nią widzieć ?
Odpowiedź:
W
żadnym miejscu Ewangelii Jezus nie mówi, że „nie chce
się widzieć” z Marią. To już tylko wytwór czystej
fantazji Agnosiewicza.
Jan Lewandowski
P R Z Y P I S Y :
[1] Por. M. Agnosiewicz, Wszechpośredniczka Maryja http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,330
[2] Zachowano oryginalny kształt wypowiedzi M. Agnosiewicza (przyp. redakcji)
[3] Mały słownik Maryjny, Niepokalanów 1987, s. 64-65, za:
W. Bednarski, W obronie wiary, Gdańsk Toruń 1997, s. 120.
[4] Por. Lumen gentium, 56-58.
[5] Por. M. Agnosiewicz, Prymat papieski, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,328
[6] Por. tenże, Chrześcijaństwo czy paulinizm, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1035.
[7] Por. http://css.catholicexchange.com/. Za jedną z publikacji tego ośrodka podaję wspomniany cytat. Napisz komentarz (0 Komentarze) |