Niniejszy tekst jest odpowiedzią na tekst Mariusza Agnosiewicza pt. Inne
katopatologie[1], który został
zamieszczony w jego serwisie racjonalistycznym. W tekście tym Agnosiewicz
stara się za pomocą różnych i niepowiązanych ze sobą tematycznie argumentów po
raz kolejny zaatakować katolicyzm. Postaram się niżej odpowiedzieć na te
zarzuty. Tradycyjnie, dla ułatwienia odróżnienia moich wypowiedzi od wypowiedzi
Agnosiewicza, jego tekst zaznaczam kursywą[2], zaś swój tekst pozostawiam bez zmian formatu
czcionki.
Chrzest wewnątrzmaciczny (igłowy lub palcowy)
Czy słyszeliście o takich formach świętego sakramentu? Ha! Kościół o
wszystkim pomyślał. Nawet o chrzcie embrionów w stadiach początkowych. Dziwić
się jednak nie możemy, pomimo, że jest to przekomiczne, stawka jest niebanalna:
niebo lub piekło. Nim jednak dziecku zapewni się zbawienie, a matce ukojenie,
katoliccy specjaliści mają do rozstrzygnięcia wiele nasuwających się, a
żywotnych kwestii, jak np. "Czy z ochrzczeniem płodu znajdującego się w
zamkniętym jaju należy poczekać do czasu, gdy jajo się otworzy, czy tez można
albo trzeba bezwarunkowo dokonać najpierw chrztu na powłokach zamkniętego jaja.
Ta kwestia pozostaje przedmiotem sporu w kompetentnych środowiskach katolickich
(
) Wszystkim, którzy chrzczą nie znając się na rzeczy, doradza się by
dokonali chrztu spod wody, per immersionem, a mianowicie w taki sposób, by -
trzymając płód ukośnie - rozedrzeć powłoki w wodzie lub pod wodą i jednocześnie
wypowiedzieć zbawienną dla płody formułę chrztu. Instrukcja obsługi brzmi jak
następuje: «Należy kciukiem i palcem wskazującym każdej ręki uchwycić po
jednej fałdzie powłoki jaja, po czym tak ją rozedrzeć, by zawartość jaja
wypłynęła, albo też tak, by woda użyta do chrztu wystarczająco opłukała całą
zawartość jaja, następnie zaś trzeba płód wyjąć z wody, wypowiadając formułę
chrztu (
) Do każdego przedmiotu (!) urodzonego przez kobietę odnosi się
zatem, jako praktyczna reguła, zalecenie, by chrzcić zawsze, choćby
warunkowo»"
Odpowiedź:
Skąd ta formuła? Czy jest obowiązująca w obecnym Kościele rzymskokatolickim?
Deschner, na którego powołał się wyżej Agnosiewicz, w ogóle tego nie podaje,
cytuje jedynie tę formułę za jakimś opracowaniem katolickim z 1922 roku
(niejakiego Capellmanna), co do którego zaznacza w przypisie nr 80 do rozdziału
33, że posiada ono imprimatur. To jednak jeszcze nie rozstrzyga o tym, że ta
formuła została wprowadzona przez Kościół, a nie jest na przykład propozycją
jakiegoś ekscentrycznego teologa. Na to, że tak może właśnie być, wskazują
powyższe słowa samego Deschnera, który pisze, że kwestie te są dyskutowane w
środowiskach katolickich. W zgodzie z tym jest nawet jedno z czasopism
antyklerykalnych, na łamach którego publikuje Agnosiewicz, i które podało, że
Prawo Kościelne w ogóle nie wspomina o «dzieciach
poczętych»[3]. Zatem z
tego, co Agnosiewicz zacytował wyżej, nie wynika tak naprawdę nic konkretnego
ani obciążającego Kościół.
***
Biblia potępia czczenie aniołów
Jak doskonale wiemy katolicy pałają wielkim nabożeństwem do czeladzi
anielskiej (od ok. 360 r.), zwłaszcza do ich dowódców (św. Michała, Gabriela i
in.). niestety i tutaj rozchodzą się z Biblią, która potępia ten kult (Kol 2,
18). Św. Paweł potępił w ogóle oddawanie czci aniołom, katolicy sfałszowali ten
fragment w Biblii Tysiąclecia pisząc o "oddawaniu przesadnej czci
aniołów", kiedy w innych tłumaczeniach mowa jest o "oddawaniu czci
aniołom" (tłumaczenie Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego).
Podarujmy już im to pobożne kłamstwo, jednak i temu nie mogą dotrzymać słowa.
Odpowiedź:
Tłumaczenie to wcale nie musi być traktowane jako jednoznacznie zafałszowane,
bowiem w znaczeniu słów użytych w tekście greckim Kol 2,18 istnieją pewne
uzasadnione podstawy dla takiego oddania tego wersu. W tekście greckim Kol 2,18
pada bowiem słówko thelon, charakteryzujące postawę wspomnianej osoby,
która ma zamiłowanie (thelon) do oddawania czci aniołom i w
uniżaniu siebie. Słowo thelon może z powodzeniem wskazywać właśnie na
jakąś przesadę w Kol 2,18, bowiem w NT i LXX termin ten oznacza także
silną determinację w osiągnięciu czegoś (por. np. thelo i terminy z nim
związane w 2 Mch 14,42; Ps 33,13; Dn 2,3; Mt 5,42; Mk 10,35; Łk 12,49;
19,14; J 17,24; Rz 16,19; 1 Kor 7,32; 1 Kor 10,20; Kol 2,1; Ga 6,12; Rz
7,21; Ga 1,7; 4,21; 1 Tm 1,7; 2 Tm 3,12). Termin thelon w
grecko-angielskich słownikach biblijnych jest oddawany za pomocą słowa
desire, które bywa tłumaczone w języku polskim za pomocą terminu
żądza.
Oto przytoczę jedną z katolickich modlitw do archanioła Michała (to ten co
się z diabłem wadził o ciało Mojżeszowe):
Poświęcenie się Świętemu Michałowi
O wielki Książę niebieski, najwierniejszy Stróżu Kościoła Święty Michale
Archaniele oto ja, chociaż bardzo niegodny Twego oblicza, jednak ufny w Twą
dobroć, powodowany potężnym wpływem Twoich modlitw i licznymi Twymi
dobrodziejstwami, staję przed Tobą w towarzystwie mego Anioła Stróża i w
obecności wszystkich Aniołów niebieskich, których biorę za świadków mego
nabożeństwa ku Tobie. Ciebie dziś obieram za swego szczególnego obrońcę i
orędownika. Postanawiam sobie mocno czcić Cię zawsze i starać się usilnie o
Twoją cześć. Bądź przy mnie przez całe życie moje, abym nigdy nie obraził
Pana Boga myślą, słowem lub uczynkiem. Broń mnie przeciw wszystkim pokusom
szatańskim, głównie przeciw tym, które atakują wiarę i czystość, a w godzinę
śmierci uproś pokój mej duszy i zaprowadź do Ojczyzny Wiecznej. Amen.
Odpowiedź:
Powyższa argumentacja Agnosiewicza jest mocno naciągana. Po pierwsze, z Kol
2,18 wcale nie musi wynikać, że jest coś niestosownego w oddawaniu czci aniołom.
Agnosiewicz w typowy dla siebie sposób wyszarpał ten tekst z kontekstu, stąd
wygląda na to, że rzeczywiście popiera on jego tezę. Wystarczy jednak przeczytać
ten tekst w całości i w jego pełnym kontekście, aby zobaczyć, że nie ma w nim
wcale potępienia czci dla aniołów. Tekst ten, mówiąc o czci aniołów, jest
jedynie jakimś przywołaniem charakterystycznych cech kogoś, kogo Kolosanie
dobrze znają i kto ich odsądza od nagrody (Kol 2,18). Z tego
właśnie powodu autor Listu do Kolosan krytykuje dalej tę postać (Kol 2,19n),
nazywając go nadętym. Cześć oddawana aniołom to nie jest przecież
jeszcze powód do tego, aby nazywać kogoś nadętym, więc to potwierdza też, że
Apostoł Paweł nie krytykuje go za cześć oddawaną aniołom. Potwierdzeniem tego,
że w słowach z Kol 2,18 autor nie miał na myśli nic złego na temat czci aniołów
(charakteryzując jedynie za pomocą tych słów jakąś znaną Kolosanom postać), jest
też fakt, że obok wspomnianej czczi aniołów tekst wymienia też
zamiłowanie do uniżania siebie, co na pewno nie jest dla niego
negatywne, bowiem powinno to być głównym elementem chrześcijańskiego sposobu
życia (por. Mt 18,4; Łk 1,48; 18,14; Flp 2,8; Jk 4,10).
Autor Listu do Kolosan nawet dalej w swym liście (Kol 2,21-23) nie neguje
ostatecznie idei samouniżenia się, pisząc, że pewne pomysły związane z zakazem
spożywania niektórych pokarmów, choć są niesłuszne, posiadają jednak dzięki temu
pozory mądrości. Św. Paweł, charakteryzując opisywaną przez siebie nieokreśloną
bliżej postać przez takie cechy, jak cześć oddawana aniołom i uniżanie siebie,
nie musi więc wcale uważać tego za coś negatywnego.
Oddawanie czci komuś innemu niż Bóg (a więc także aniołom) nie jest negatywne
także z punktu widzenia Biblii. Ona przecież podaje, że należy czcić rodziców
(Mt 15,4), króla (1 P 2,17), współbraci (1 P 2,17; Rz 2,7,10; 12,10;
1 P 2,7), żony chrześcijan (1 P 3,7), wdowy (1 Tm 5,3),
niewolnikom Biblia zaleca uważać ich panów za godnych wszelkiej
czci (1 Tm 6,1).
Nawet Bóg Ojciec uczci ludzi i Syna (Hbr 2,7; 2,9; 2 P
1,17). We wszystkich tych wersach pada greckie timao, które jest w Biblii
używane także na określenie czci oddawanej Bogu (por. np. Mk 7,6; J 5,23; Mt
15,8; Ap 4,9,11; 5,12-13; 7,12; 1 Tm 1,17; 6,16). Jak widać, w fakcie
oddawania czci komuś innemu niż Bóg nie ma nic złego. Biblia wyraźnie mówi, że
można czcić innych, co jeszcze nie zakłada, że w taki sam sposób jak Boga.
Dlatego właśnie katolik nie oddaje Archaniołowi Michałowi czci takiej samej jak
Bogu, bowiem jest to tylko tzw. kult względny[4]. Całe powyższe rozumowanie Agnosiewicza polega
na tym, że sugeruje on, że skoro w powyższej katolickiej modlitwie pada słowo
cześć odniesione do kogoś innego niż Bóg (tzn. do anioła Michała),
to katolik tego anioła czci tak samo jak Boga. Takie stawianie sprawy jest
jednak nieporozumieniem, bo jak widzieliśmy, Biblia też używa jednego i tego
samego słowa czcić wobec Boga i kogoś innego niż Bóg, co nie
znaczy jeszcze, że wszystkich wymienionych wyżej chrześcijanie mają czcić tak
jak Boga. Tak samo w przypadku powyższej formułki, w której katolik zwraca się
do Archanioła Michała, to, że w stosunku do Archanioła Michała użyto tam słowa
cześć, nie oznacza jeszcze, że autor tej modlitwy myślał o takiej
samej czci, jaką oddaje się Bogu. Wręcz śmieszne byłoby twierdzić, że autor
powyższej formułki uważa Archanioła Michała za kogoś takiego jak Bóg.
Księża do grzechu Was namawiają !
Bowiem ich Bóg nakazał w dekalogu:
"Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnego podobieństwa tych
rzeczy, które są na niebie w górze, i co na ziemi nisko, ani tych rzeczy, które
są w wodach pod ziemią; nie będziesz się im kłaniał ani służył" Wj 20,
4-5
Czy Wasz ksiądz nie kazał Wam przypadkiem kłaniać się przed obrazami?
Jeśli tak to powinniście się z tego grzechu jak najszybciej wyspowiadać, gdyż
niemiłe to Bogu Waszemu jest. Jest to wyraźny zakaz czynienia obrazów. Całe
przykazanie w pkt 4 mówi o zakazie wykonywania obrazów !
Odpowiedź:
Mamy tu następny tekst, jaki Agnosiewicz wyrwał z kontekstu. Tymczasem tekst
ten nie mówi o sporządzaniu jakichkolwiek obrazów, ale chodzi tu jedynie o
obrazy pogańskich bóstw, bowiem wers ten jest rozwinięciem zdania z wersu
poprzedniego (Wj 20,3), który o kulcie takich właśnie obcych bóstw mówi. Za
traktowaniem Wj 20,3-4 jako jednej całości i jednego przykazania przemawiają
również racje gramatyczne[5], co
zmuszeni są przyznać nawet niekatolicy[6]. Owe racje gramatyczne to fakt, że wśród
biblistów uważa się, iż przyrostek lahem (im) z Wj 20,5
odnosi się w tym wypadku do owych bogów obcych, wspomnianych w Wj 20,3, a nie do
obrazów w ogólności. Przemawia za tym kilka racji, m.in. to, że zwrot nie
będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył z Wj 20,5 zawsze (ok. 46
razy) odnosi się w ST do bogów obcych, zaś słowa o Bogu zazdrosnym z Wj 20,5
występują w ST również tylko w kontekście kultu bogów obcych. Żaden wers w
Biblii nie jest samotną wyspą, ale tkwi korzeniami w kontekście, w jakim jest
osadzony, wyrasta niejako z tego kontekstu, i w zgodzie z tym kontekstem należy
go interpretować, a nie nadawać mu jakiś kontekst dyktowany swymi
antykatolickimi uprzedzeniami (jak to mamy w tym przypadku).
***
Święcenie niedzieli
"Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić"(Wj 20:4-5; BT). Mówi
dekalog aby święcić sobotę, ale nie wspomina nic o uświęcaniu świąt kościelnych
wypadających w inne dni. Dalej Pan Bóg wyraźnie mówi, że on sam uświęcił tylko
siódmy dzień pracy. Święcenie niedzieli pochodzi stąd, że w ten dzień
wypadało święto konkurencyjnej religii - mitraizmu (święty dzień Boga Mitry),
zdecydowano się więc na przeniesienie święta kościelnego z soboty na niedzielę
(cesarz Konstantyn w 321 r.) [Z drugiej jednak strony są ponoć świadectwa
mówiące o czczeniu przez część chrześcijan niedzieli już od II wieku
Odpowiedź:
Zgadza się, są takie świadectwa. O święceniu przez chrześcijan niedzieli w
zastępstwie za sobotę mówi już wyraźnie Ignacy z Antiochii ok. roku 110[7]. Potem, ok. 150 roku Justyn
Męczennik, cytując swego oponenta Żyda, potwierdzał, że chrześcijanie już nie
święcą soboty[8]. List
Barnaby[9] z ok. 130 roku,
Didache[10], datowane na rok
ok. 100, Terulian[11] i nawet
Talmud[12] także wspominają
o tym, że chrześcijanie świętowali niedzielę długo przed Konstantynem. Aluzji w
świętowaniu niedzieli przez chrześcijan możemy się doszukiwać już w Dz 20,7.
Mamy tu jeden z rzadkich przypadków (jak dotąd jedyny mi znany), gdy Agnosiewicz
nie przedstawił sprawy wybitnie jednostronnie, skoro wspomniał, że są jakieś
świadectwa z II wieku, które potwierdzają, że chrześcijanie już wtedy obchodzili
niedzielę.
"Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa
wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania!" BT,
Rzym.14,5
Odpowiedź:
Co nie sprzeciwia się idei niedzieli, skoro niech się każdy trzyma
swego przekonania!. Zresztą, Paweł w powyższych słowach nie ma
najprawdopodobniej na myśli niedzieli, lecz święta żydowskie (por. Ga 4,10; Kol
2,16).
***
Imię Pana
Katolicy zastąpili wszystkie miejsca w Biblii tam gdzie występowało imię
Boga Jahwe słowem Pan lub Bóg, Biblia jednak wyraźnie mówi, aby to imię sławić i
wychwalać. Np. Psalm 44(43): "W każdym czasie chlubimy się Bogiem i sławimy
bez przerwy Twoje imię" (9, BT)
Odpowiedź:
Nie ma w tym wersie nic o imieniu Jahwe. Agnosiewicz zdaje się
nie wiedzieć, że określenie imię znaczy w Biblii również tylko i
wyłącznie osobę. Widać to po zastosowaniu słowa imię w Biblii
wobec Boga. Imieniu Boga można ufać (Ps 33,21; Iz 50,10). Chodzi tu o to, że
Bogu można ufać, bo jak można ufać dosłownie rozumianemu imieniu Jahwe? Imieniu
Boga można dziękować (Ps 138,2; 142,8). Chodzi tu o to, że Bogu można dziękować,
bo jak można dziękować dosłownie rozumianemu imieniu Jahwe? Imię Boga jest
potężną twierdzą (Prz 18,10), czyli sens: Bóg może zapewnić schronienie tym, co
mu ufają, bowiem jak dosłownie rozumiane imię Jahwe może być twierdzą? W imieniu
Boga można się chronić (So 3,12), czyli sens: Bóg zapewnia ochronę, bowiem jak
można się schronić w dosłownie rozumianym imieniu Jahwe? Itd. Jak widać,
powyższy zacytowany przez Agnosiewicza wers wcale nie musi mówić nic o sławieniu
dosłownie rozumianego imienia Jahwe, co najwyżej wspomina o sławieniu samego
Boga.
***
Święto Bożego Narodzenia
Obchodzone jest 25 grudnia wyłącznie dlatego, iż ten dzień w starożytnym
Rzymie był dniem święta Natalis Solis Invicti (Urodziny niezwyciężonego Słońca).
25 grudnia obchodzono narodziny pogańskiego boga Mitry. Aby wyrugować
obchodzenie przez lud pogańskiego święta, ustanowiono święto urodzenia Jezusa w
dniu urodzenia Słońca. Najstarsza tradycja obchodzenia Narodzenia Pańskiego
pochodzi z III wieku, wtedy jednak obchodzono ten dzień 20 maja (podawano też
inne daty, m.in. 2 kwietnia). Po raz pierwszy o 25 grudnia wzmiankowano w 336
roku.
Odpowiedź:
Same nieprawdy. Po pierwsze, nieprawdą jest, że najstarsze świadectwo o
narodzeniu Jezusa w dniu 25 grudnia pochodzi z 336 roku, bowiem o dacie 25
grudnia jako dacie narodzin Jezusa pisał już długo wcześniej Hipolit (urodzony
przed rokiem 170) w swym Komentarzu do Daniela[13]. Po drugie, nieprawdą jest, że data Bożego
Narodzenia została wyznaczona na 25 grudnia właśnie z powodu związanego z Mitrą
święta Urodzin Niezwyciężonego Słońca, bowiem święto to zostało wprowadzone
przez cesarza Aureliana dopiero w 274 roku, co było już po tym, gdy
chrześcijanie zaczęli identyfikować datę narodzenia Jezusa z dniem 25 grudnia
(patrz wspomniany wcześniej Hipolit). Posiadane dane przeczą więc temu, że
utożsamienie przez chrześcijan dnia 25 grudnia z dniem Bożego Narodzenia ma
cokolwiek wspólnego z dniem obchodów Mitry w ten dzień. Dużo wskazuje na to, że
była to raczej przypadkowa zbieżność. O taką zbieżność było wtedy nietrudno,
bowiem poganie żyjący w cesarstwie rzymskim każdego dnia mieli
święto poświęcone jakiejś planecie, utożsamianej przez nich z jakimś
bóstwem, jak o tym świadczył ok. 150 roku V. Valens[14]. Nawet zresztą gdyby nic na to nie wskazywało,
to Agnosiewicz i tak nie przedstawił żadnych dowodów na to, że utożsamienie
przez chrześcijan dnia 25 grudnia z dniem Bożego Narodzenia nastąpiło pod
wpływem pogańskiego święta ku czci boga Mitry.
***
"Choinka" - pogańskie korzenie
Świerk, który dziś przyozdabia bożonarodzeniowe święta chrześcijańskie,
był pierwotnie świętym drzewem boga pogańskiego Attisa, który zmarł pod tym
właśnie drzewem i w nie został zamieniony, a w czasie misteriów związanych z tym
kultem frygijskim ścinało się corocznie drzewo świerkowe na którym wisiał
wizerunek Attisa. Podobieństwo z Jezusowym krzyżem dokonało reszty i tak
misteria katolickie wzbogaciły się o nowy element.
Odpowiedź:
To czyste spekulacje Agnosiewicza. Nawet gdyby zresztą zwyczaj choinki
bożonarodzeniowej katolicy przejęli z pogańskiego kultu Attisa (na co
Agnosiewicz nie podał żadnych dowodów), to i tak jest to bez znaczenia, skoro
katolicy nie czczą dziś Attisa jako Boga, tylko Jezusa.
***
Czym jest Kościół katolicki?
Mistycznym ciałem Jezusa składającym się z ludu Bożego pod przewodem
pasterzy tak odpowiemy dziś za katechizmem. Warto jednak zaznaczyć, że
jest to mniemanie posoborowe. Do czasów II Soboru Watykańskiego (lata 60. XX w.)
Kościół katolicki składał się tylko i wyłącznie z kleru, zakonników oraz
zakonnic.
Odpowiedź:
A także od samego początku choćby z diakonów, którzy byli właśnie świeckimi.
Czyżby jakieś przeoczenie?
P R Z Y P I S Y :
[1] Por. M. Agnosiewicz, Inne
katopoatologie, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1257.
[2] Zachowano oryginalny kształt
wypowiedzi M. Agnosiewicza (przyp. redakcji).
[3] A.C., Kościół w sidłach
własnych, Fakty i Mity nr 47 (194) 2127 XI 2003, s.
9.
[4] Tak jest też nawet w przypadku
kultu Najświętszej Marii Panny, której oddaje się w Kościele cześć, jednakże
inną niż Bogu por. Katechizm Kościoła katolickiego, Pallottinum
1994, 971. Jest to tzw. kult hiperduliczny. Świętym katolicy oddają szacunek
określany mianem duliae, Boga zaś czczą na sposób latreutyczny. Na
temat kultu względnego por. też Konstytucja dogmatyczna o Kościele,
5051.
[5] Por. Pismo Święte Starego
Testamentu. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, red. S. Łach,
Księga Wyjścia, Poznań 1964, s. 184189. Omawiam skrótowo te racje
gramatyczne dalej.
[6] Por. D. Kaleta, Na
straży nr 5 z 2000 roku. Omówienie tego tekstu można znaleźć w sieci pod
adresem: http://www.watchtower.org.pl/iszbin/2prz.htm.
[7] Ignacy Antiocheński, Do
Kościoła w Magnezji, IX, 1.
[8] Justyn Męczennik, Dialog Żydem
Tryfonem, X, 3.
[9] List Barnaby, XV, 9.
[10] Didache, XIV, 1.
[11] Tertulian, O
bałwochwalstwie, XIV, 7.
[12] Aboda zara, 6a.
[13] Hipolit, Komentarz do
Daniela, IV, 23, 3. Wspomniany tekst Hipolita patrz choćby w: J. Naumowicz,
Geneza chrześcijańskiej rachuby lat, Kraków 2000, s. 72, przypis nr
126.
[14] Por. V. Valens,
Anthologiarum, 5,10. Napisz komentarz (0 Komentarze) |