Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow GORĄCE POLEMIKI arrow uzdrowienie wewnętrzne arrow Z NOTATNIKA DŁUŻNIKA: ILU KOŚCIOŁÓW POTRZEBUJEMY?

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
Z NOTATNIKA DŁUŻNIKA: ILU KOŚCIOŁÓW POTRZEBUJEMY? PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI   

Historyczny dług wdzięczności, jaki katoliccy członkowie Odnowy Charyzmatycznej winni są chrześcijanom zielonoświątkowym, zwłaszcza amerykańskim, zobowiązuje do roztropnego wsłuchiwania się w głosy płynące z zielonoświątkowych środowisk, zwłaszcza jeśli mogłyby nam one pomóc w krytycznym przyjrzeniu się stanowi rzeczy na naszym katolickim, charyzmatycznym poletku.

Za zielonoświątkowym płotem często możemy znaleźć więcej odwagi do konfrontowania realiów odnowionego chrześcijaństwa z wymogami słowa Bożego niż w gronie katolickim. W katolickiej Odnowie niekiedy pokutuje natomiast pogląd: „Kto krytykuje jakieś aspekty charyzmatycznego chrześcijaństwa, daje tym samym dowód, że nie ma Ducha Bożego. Gdyby bowiem miał Ducha Bożego, to zgadzałby się z nami w stu procentach. Dlatego nie musimy słuchać krytycznych pouczeń, chyba że krytyk się nawróci i zacznie się z nami we wszystkim zgadzać”.

Dziś rzecz o zdarzającej się niekiedy bezkrytycznej aprobacie dla powstawania coraz to nowych wspólnot chrześcijańskich, które wyłaniają się z niezadowolonych grup członków wspólnot istniejących wcześniej, aby po osiągnięciu nowego poziomu frustracji u jakiejś podgrupy dać początek kolejnemu podziałowi i nowemu Kościołowi: a to Kościołowi Chrystusowemu Góry Horeb, a to Wspólnocie Niezależnych Chrześcijan w Duchu Sprawiedliwości czy Zborom Jezusowym Daru Niebiańskiego.

Zdarza się, że taką ewolucję traktuję się jako pożądaną i miłą Bogu, a nawet zalecaną przez Biblię. Czyż słowo Boże nie mówi o Kościołach w liczbie mnogiej? Czyż Paweł i Barnaba nie ustanawiali starszych wśród modlitw i postów „w każdym Kościele” (Dz 14,23)? Czy Paweł, kiedy przechodził przez Syrię i Cylicję, nie umacniał „miejscowych Kościołów” (Dz 15,41), dzięki czemu „utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę” (Dz 16,5)? Czy nie wynika z tego jasno, że wielość Kościołów obok siebie to zjawisko normalne, zakorzenione w Biblii i godne polecenia?

Słowo „Kościół” używane jest w Biblii w liczbie mnogiej w wielu jeszcze innych miejscach, co daje podstawę do twierdzenia: podziały w społeczności chrześcijańskiej i tworzenie coraz to nowych, niezależnych Kościołów to normalny stan rzeczy zalecany przez Pismo Święte – i dlatego powinniśmy być z tego zadowoleni. Taki wniosek jest wyciągany przez wielu: powinna istnieć zdrowa konkurencja na polu duchowym, a każdy uczeń Jezusa ma prawo dokonania przeglądu lokalnej kościelnej oferty rynkowej i wybrania sobie takiej formy Kościoła, jaka najbardziej mu odpowiada. Jeśli natomiast przestanie mu odpowiadać, niech przejdzie gdzie indziej, gdzie będzie duchowo czuć się lepiej. Tak właśnie dokonuje się wzrastanie wspólnoty uczniów Jezusa. Zewnętrzna jedność organizacyjna jest jedynie ludzkim wymogiem, a Bogu zależy tylko na tym, aby plejada coraz to liczniejszych wspólnot, zborów, zgromadzeń i Kościołów była w jedności duchowej: by tacy chrześcijanie uważali się nawzajem w sercu za braci.

Również pewna liczba katolickich charyzmatyków, widząc nieustanną tendencję do podziałów i przegrupowań, uważa ten faktyczny stan rzeczy za normę i wzywa do radosnego ekumenizmu z ciągle rosnącą liczbą wspólnot powstałych wskutek rozłamów i przetasowań – czy to osiem, czy pięć lat temu, a nawet powstających obecnie na naszych oczach. Mówiąc uczenie: ponaddenominacyjność de facto – płynąca z realiów obecności Odnowy Charyzmatycznej w wielu wyznaniach chrześcijańskich, ma tendencje do przekształcania się w ponaddenominacyjność de iure – gdy głosi się zbędność wszelkich uprzednio istniejących struktur wyznaniowych czy tradycyjnych form duszpasterskich. Ważne jest, mówi się, by wyznawcy byli ludźmi Chrystusa, chrześcijanami, nic innego się nie liczy.

Wydaje się, że podobnie jak w poprzednich odcinkach Notatnika może nam pomóc krytyczne spojrzenie braci zielonoświątkowców, szczególnie teologów, gdyż zdarza się, że bywają oni mniej zafascynowani tym, co jest, a bardziej tym, co być powinno. Biblijny zapał pozwala krytycznie odnieść się do faktów, nawet do tych, które tak usilnie zachwalane są przez ludzi.

„Pentekostalizm musi coś zrobić ze swoją tendencją do dzielenia się, do podziałów na niezliczone denominacje: ciągle się to dzieje i jest to prawdziwy skandal” – to słowa zielonoświątkowca, Waltera Hollenwegera. W pewnym azjatyckim czasopiśmie poświęconym problematyce pentekostalnej czytamy natomiast: „ruch pentekostalny prowadzi Kościoły nie tylko do odnowy, ale także do schizmy”. Ocena ta bazuje zarówno na najdawniejszej historii ruchu, kiedy to u początku XX wieku natychmiast nastąpił podział wśród zielonoświątkowców na Kościół Elim i Zbory Boże (Assemblies of God), jak i na historii najnowszej: Kościoły Johna Wimbera oddzieliły się w latach dziewięćdziesiątych od „błogosławieństwa z Toronto”, a i samo „błogosławieństwo” natychmiast uległo podziałowi.

Generalnie rzecz ujmując, 14 proc. członków Odnowy Charyzmatycznej na świecie (chodzi tu głównie o Odnowę w ramach tradycyjnych Kościołów protestanckich, jak luteranie czy prezbiterianie, ale po części także o Odnowę katolicką) odeszło od swoich macierzystych Kościołów, tworząc dziesiątki tysięcy luźnych wspólnot zwanych niezależnymi Kościołami charyzmatycznymi. Można dalej jeszcze uczyć się od Waltera Hollenwegera trzeźwego spojrzenia na tego typu tendencje. Pisząc o rozłamowych nurtach w Odnowie Charyzmatycznej w Kościele katolickim lub w tradycyjnych wspólnotach protestanckich, zauważa: „Charyzmatycy mogą zakładać swoje własne Kościoły charyzmatyczne, ale należałoby się wstydzić, że takie rozdrobnienie świadectwa chrześcijańskiego jest nazywane «wzrostem Kościoła», podczas gdy w rzeczywistości następuje zniszczenie kwitnących wspólnot”.

Skąd te opinie? Może jednak słowo Boże nie całkiem zwiastuje nam wizję czysto duchowej jedności niezliczonej ilości niezależnych grup i niepoddanych kościelnemu zwierzchnictwu chrześcijańskich wspólnot?

Owszem, w Nowym Testamencie słowo „Kościół” często jest używane w liczbie mnogiej, ale – rzecz ciekawa – nigdy nie czytamy, aby członkowie lokalnej społeczności, jakiegoś miasta czy wsi, mieli do wyboru kilka Kościołów. W danym miejscu Kościół jest zawsze tylko jeden. Przepraszam, zagalopowałem się: prawie zawsze, gdyż są w Biblii pewne wyjątki. Kilka grup chrześcijańskich obok siebie w jednym miejscu było w Koryncie. Warto przyjrzeć się biblijnej ocenie tego faktu.

Oto, czego Apostoł dowiaduje się przez ludzi Chloe: „Myślę o tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa»” (1 Kor 1,12). Ciekawe, jak zareaguje Paweł na ten stan rzeczy? Czy powie: „Gratuluję! Niech rozkwita sto kwiatów! Jesteście zalążkiem pluralizmu, choć świat zrozumie was dopiero za dwadzieścia wieków”? Czy powie: „darujcie sobie odniesienia do ludzi – Pawła, Apollosa czy Kefasa – rację ma frakcja Chrystusa”?

Nie: biblijna reakcja Apostoła jest zupełnie inna. Ani powoływanie się na wielkich Apostołów (Paweł, Kefas), ani na charyzmatycznych zwiastunów (Apollos), ani – uwaga – nawet na Chrystusa! – nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia naruszania jedności Kościoła. „Czyż Chrystus jest podzielony?” (1 Kor 1,13). Jedność Kościoła tworzy się przez udział w tym samym sakramencie chrztu („wszyscyśmy bowiem zostali ochrzczeni w jednym Duchu, aby stanowić jedno Ciało” – 1 Kor 12,13) i w sakramencie Ciała i Krwi Pańskiej („Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało” – 1 Kor 10,16-17).

„Wypróbowani” chrześcijanie to ci, którzy nie ulegają „rozdarciom” (1 Kor 11,19), a ci, którzy im ulegają – to ludzie cieleśni i duchowe niemowlęta. Nie umieją jeszcze postępować po Bożemu, więc postępują tylko po ludzku (1 Kor 3,1-3). Jak jedna była świątynia w Jerozolimie i jak jedna jest świątynia w niebie, tak jeden jest Kościół Chrystusa: „Czy nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17).

Tak brzmią komentarze, apele i wezwania Apostoła wobec zastanej przez niego sytuacji: kościelnego pluralizmu w Koryncie. Warto także i dziś oglądać realia struktur kościelnych przez okulary Biblii, zamiast czytać słowo Boże przez okulary współczesnej mody, choćby najbardziej charyzmatycznej.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl