Podpisanie Deklaracji katolicko-luterańskiej o usprawiedliwieniu uwieńczyło trwający ponad trzydzieści lat dialog między dwoma
Kościołami, wydarzenie to jest wielkim sukcesem Komisji Luterańsko-Katolickiej
dla Jedności i zapewne momentem przełomowym w ekumenii.
31 października rozpoczął się nowy etap w dziejach ekumenizmu
światowego. Oficjalne przyjęcie i podpisanie Wspólnej Deklaracji na temat nauki
o usprawiedliwieniu przez Kościoły, które prowadziły dialog, ma wymiar
historyczny. W imieniu tych Kościołów dokument podpisali przedstawiciele ich
najwyższych władz. Żaden dokument ekumeniczny dotychczas nie miał takiego
poparcia, tej rangi i tak zobowiązującego charakteru. Przypomnę, że jeszcze w zeszłym roku, gdy mówiło się o podpisaniu, 151 profesorów ewangelickich
zaprotestowało przeciw dokumentowi z obawy przed utratą tożsamości
protestanckiej. Krytyczne głosy na temat dekretu zwróciły uwagę Watykanu.
Stwierdzono, że pewne sformułowania wysuwane przez luteran też nie są
jednoznaczne i do przyjęcia przez wszystkich. Wrócono do tekstu, wszystkie
niejasne miejsca uściślono. Można powiedzieć, że dzięki tym protestom dokument
został udoskonalony. Stworzono realne szanse jego przyjęcia. Nagle, bezpośrednio
przed jego przyjęciem, pojawiła się nowa fala sprzeciwu w środowisku
protestanckim na świecie, a zwłaszcza w Niemczech. 254 nauczycieli akademickich
stwierdziło, że to jest zdrada ich tożsamości protestanckiej. Szczerze mówiąc,
obawiałem się nawet demonstracji w Augsburgu. Pojawiły się jakieś ulotki, ale nie znalazły odzewu, a uroczystość podpisania została dobrze przygotowana
zarówno przez władze kościelne, jak i miejskie Augsburga.
Dlaczego na miejsce podpisania dokumentu wybrano Augsburg?
Ze względu na wielowiekowe tradycje dialogu między luteranami
i katolikami w tym mieście. Już w 1530 roku podjęto pierwszą próbę pojednania,
kiedy to Melanchton odczytał tzw. konfesję augsburską w Złotej Sali ratusza, tej
samej, w której 31 października 1999 roku zakończyły się uroczystości podpisania
Deklaracji. Uroczystość, na którą zjechali ekumeniści z całego świata,
rozpoczęła się w luterańskim kościele św. Anny, skąd w procesji udano się do
katolickiej katedry. Po podpisaniu Deklaracji przekazywano sobie wzajemnie znak
pokoju przez pocałunek. To była wielka radość dla nas, ekumenistów, że nasza
praca nie jest syzyfowa. Że nie strawiliśmy trzydziestu lat na darmo. A przecież
wielu ekumenistów całe twórcze życie poświęciło wypracowywaniu tej Wspólnej
Deklaracji.
Jest to również wielki sukces Księdza Biskupa jako ekumenisty,
członka Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan i Komisji Mieszanych dla
Dialogu Teologicznego pomiędzy Kościołem katolickim i prawosławnym oraz pomiędzy
Kościołem katolickim i luterańskim.
Opole weszło do historii ekumenii, dwie międzynarodowe sesje
plenarne odbyły się na naszym terenie. W 1989 roku Wspólna Komisja
Katolicko-Luterańska zgromadziła się na sesji plenarnej w Opolu. Nasze miasto
jest bardzo związane z treścią Deklaracji przyjętej w Augsburgu, bo na
przedostatniej sesji w Kamieniu Śląskim w ubiegłym roku nad tą Deklaracją, jakby
już odrzuconą, przez dwa dni, od rana do nocy, pracowaliśmy mozolnie,
wyjaśnialiśmy wszystko, co wydawało się wątpliwe. Kongregacja Doktryny Wiary pod
przewodnictwem kard. J. Ratzingera przyjęła wypracowane przez naszą Komisję
uwagi i zgodziła się na ich wprowadzenie do dokumentu.
Sobór Trydencki 32 anatemami obłożył luterańską naukę na temat
usprawiedliwienia. Czy Deklaracja podpisana w Augsburgu odwołuje te teologiczne
potępienia?
Trzeba najpierw przypomnieć, że w tradycyjnym teologicznym
ujęciu zasadniczy spór wynikał z tego, że luteranie akcentowali element
usprawiedliwienia zewnętrznego. Co to oznacza? Marcin Luter dla zobrazowania tej
formuły posługiwał się następującą metaforą - jako grzesznicy zostaliśmy okryci
płaszczem zasług Chrystusa, jednak tylko zewnętrznie okryci. Łaska
usprawiedliwienia nic w nas samych nie zmienia. Człowiek pozostaje równocześnie
grzesznikiem i usprawiedliwionym. Co więcej, usprawiedliwienie dokonuje się
tylko ze względu na samą wiarę. Luter zwykł swoim studentom mawiać: Grzesz
mocno, ale jeszcze mocniej wierz. Chodziło mu oczywiście o to, że uczynki nie
mają znaczenia dla usprawiedliwienia, istotne są wyłącznie wiara i łaska.
Natomiast strona katolicka podkreślała, że usprawiedliwienie
pociąga za sobą również wewnętrzną przemianę, odnowienie. Człowiek z grzesznika
staje się usprawiedliwionym. Oczywiście, to wewnętrzne przemienienie dokonuje
się mocą Bożej łaski, do której dochodzi się tylko na drodze wiary. Ale na pewno
nie można powiedzieć, że uczynki nie odgrywają żadnej roli.
Warto przypomnieć, że to nasz Papież rozpoczął proces nowego
patrzenia na tę kwestię. W roku 1981 w Moguncji zainicjował powstanie
katolicko-ewangelickiej komisji teologiczno-historycznej, która miała przebadać
wszystkie - zresztą wzajemne, bo zawarte również w luterańskich pismach
wyznaniowych - szesnastowieczne potępienia. Po dziesięciu latach pracy okazało
się, że 90 procent kontrowersji ma obecnie charakter tylko historyczny. Na temat
pozostałych 10 procent można dyskutować. Ale nie chodzi już o potępianie, ale o teologiczne uściślanie stanowisk.
Jak w prawie 500 lat po gorących sporach o kwestię
usprawiedliwienia, toczonych przecież nie tylko na ambonach i katedrach
uniwersytetów, ujmuje ją Wspólna Deklaracja obydwu Kościołów?
W Deklaracji wyraźnie podkreślono, że zawarte w niej wspólne
ujęcie nauki o usprawiedliwieniu nie jest dotknięte szesnastowiecznymi
potępieniami. Nie mówi się w niej, że uczynki nie mają żadnego znaczenia.
Oczywiście, z drugiej strony trzeba pamiętać, że to nie uczynki zbawiają,
usprawiedliwiają człowieka. Zbawić, ocalić, uświęcić człowieka może wyłącznie
Bóg. Człowiek nie jest w stanie zbawić się własnymi siłami.
Luteranie dzisiaj zgadzają się na sformułowanie, że wiara
jest kształtowana miłością. A miłość przecież wiąże się z przemianą człowieka.
Usprawiedliwienie dokonuje się przez łaskę, ale objawia się w dobrych czynach.
Tu w nauce luterańskiej nastąpiła zmiana. Nie mówi się już o samej abstrakcyjnej
wierze. W Deklaracji bardzo podkreślono tę zmianę i nowe ujęcie nauki o usprawiedliwieniu.
Czy to oznacza, że jesteśmy zgodni w sprawie usprawiedliwienia?
W Deklaracji czytamy: Między katolikami i luteranami
istnieje konsensus w podstawowych sprawach dotyczących nauki o usprawiedliwieniu. W świetle tego konsensusu różnice, które nadal istnieją, są
różnicami dopuszczalnymi. Chodzi o różnice dotyczące języka i teologicznej
formy oraz odmiennego rozłożenia akcentów. Jest to więc konsensus zróżnicowany,
czyli właśnie to, do czego dążymy - pojednana różnorodność.
W Augsburgu uroczyście potwierdzono porozumienie w podstawowej
dla Kościołów luterańskich kwestii usprawiedliwienia. Czy to oznacza, że teraz
dialog ekumeniczny będzie łatwiejszy?
Na pewno będzie bardziej szczery, bo przecież sedno tego
dialogu, nauka o usprawiedliwieniu, czyli o zbawieniu, jest sercem i fundamentem
Ewangelii. Po znalezieniu wspólnej podstawy w tej sprawie dialog będzie też
poważniejszy. Przecież dokument, który podpisaliśmy, ma charakter zobowiązujący
dla obydwu Kościołów. Poza te sformułowania nie możemy już się cofnąć. Bardzo
istotny jest także psychologiczny aspekt tego wydarzenia. Przeszłości nie można
przekreślić, ale można uzdrowić bolesne wspomnienia o niej.
Przypomnę słowa Ojca Świętego, który w przemówieniu na Anioł
Pański w niedzielę, kiedy podpisywano Wspólną Deklarację, określił ten fakt jako
milowy kamień na niełatwej drodze do osiągnięcia pełnej jedności. Mamy więc
prawo do zdrowego, umiarkowanego, ewangelicznego optymizmu. Dzisiaj w ekumenizmie chodzi o to, by w ramach własnego wyznania nawracać się bardziej do
Chrystusa. Obejmując coraz mocniej stopy Ukrzyżowanego Zbawiciela nawet się nie
zorientujemy, kiedy zaczniemy siebie nawzajem obejmować. Wtedy wybije godzina
jedności.
Serdecznie dziękujemy Księdzu Biskupowi za rozmowę.
Copyright © by Gość Niedzielny (47/99)
Napisz komentarz (0 Komentarze) |