1. Okazja do ekumenicznej modlitwy?
W dniach 16-18 czerwca 2005 roku zawitał do Wrocławia słynny pastor
zielonoświątkowy, David Wilkerson. Trudno spotkać katolickiego
charyzmatyka dbającego o solidną znajomość ostatnich dziesięcioleci
historii ruchu charyzmatycznego na świecie, który nie znałby
tego nazwiska. Jego zasługi ewangelizacyjne są powszechnie znane.
Nawet w fundamentalnym dla duchowości katolickiej francuskim słowniku
Dictionnaire de spiritualité pod hasłem
pentekostalizm znajdziemy nazwisko pastora Wilkersona.
Ale obecność tej postaci w polskim ruchu Odnowy w Duchu Świętym nie
ogranicza się wyłącznie do słowników i podręczników. W
początkach lat osiemdziesiątych, jak pamiętam, kiedy po polsku
dostępnych było w ogóle zaledwie kilka pozycji na temat
dwudziestowiecznej odnowy charyzmatycznej, do obowiązkowego zestawu
lektur początkującego katolickiego charyzmatyka należała u nas
książka Krzyż i sztylet. Ta najbardziej znana publikacja
wiązana z nazwiskiem Wilkersona to porywająca relacja o tym, jak
pięćdziesiąt lat temu Bóg potrafił rozpalić serce tego młodego
pastora zielonoświątkowego pasją niesienia Dobrej Nowiny osobom
uzależnionym od narkotyków. A jakież wspaniałe wspomnienia
wiążą się z chwilą, kiedy w połowie lat osiemdziesiątych doczekaliśmy
się spotkania z Davidem Wilkersonem w Polsce, do tego we Wrocławiu, w
Hali Ludowej! A potem z drugim najważniejszym bohaterem
książki Krzyż i sztylet, z Nicky Cruzem, który także
odwiedził nasze miasto. To były czasy! Prawdziwy karnawał ekumenizmu
I oto po dwudziestu latach ogłoszono, że ten sławny kaznodzieja,
który nie tylko słowem, ale także czynem pokazał, co znaczy
skuteczna miłość do ludzi potrzebujących zbawienia, zawita do
Wrocławia po raz kolejny. Rzeczywiście, w czerwcu 2005 r.
zorganizowano konferencję we wrocławskiej hali Orbita, w której
uczestniczyło około 2,5 tysiąca pastorów, liderów i
członków wspólnot zielonoświątkowych, innych wyznań
protestanckich, a także katolickich wspólnot charyzmatycznych.
Zapowiedzianym tematem tego spotkania było odnowienie pasji dla
Chrystusa. Czyż może być lepsza propozycja hasła zachęcającego do
ekumenicznej współpracy? Przecież tematy doktrynalne mogłyby
wzbudzać kontrowersje, gorące dyskusje i polemiczne debaty. A pasja
dla Chrystusa powinna łączyć wszystkich noszących imię chrześcijan.
Nie dziwiło więc, że przy końcu konferencji zabrzmiał okrzyk: Bóg
ma tu swoje Ciało!. Brzmiało także odważne wezwanie do
konkretnego ekumenizmu od zaraz: Trzeba zburzyć mury między
prawdziwymi chrześcijanami: zielonoświątkowcami, baptystami,
metodystami!
Co jednak mogłoby wzbudzić zdziwienie: w Polsce w kraju,
gdzie zielonoświątkowców jest kilkadziesiąt tysięcy, baptystów
kilka tysięcy a metodystów mniej niż baptystów
na otwartej ekumenicznej konferencji, pośród kandydatów
do ewentualnej przyszłej jedności nie wymieniono katolików.
Dlaczego, skoro liczy się ich w miliony? Za chwilę zrozumiemy, że nie
była to kwestia przypadku ani niedopatrzenia. Była to konsekwencja
jasno wyłożonej na konferencji wizji ekumenizmu i równie jasno
wyjaśnionych poglądów Wilkersona na naturę katolicyzmu.
Pragnienie odnowienia pasji do Chrystusa rzeczywiście przejawiło się
we wrocławskim spotkaniu w postaci relacji o Bogu, który
ratuje narkomanów i alkoholików, o Jezusie, który
zwycięża w sytuacjach beznadziejnych, o Duchu Świętym udzielającym
zadziwiającej miłości, która wszystko przetrzyma. Dużo o tym
wszystkim było w czasie nauczań, podczas wzajemnego dzielenia się i w
modlitwach głośno zanoszonych do Boga. Ale niestety, nie tylko o tym.
Było też o zniewalających doktrynach głoszonych w kościołach i w
katedrach; było też o synagodze szatana
2. Zatrzaśnięte bramy doktryny
Co
to jest synagoga szatana? I gdzie ją można znaleźć, na
przykład w Polsce? Odpowiedź na te intrygujące pytania zastała
przedstawiona dnia 17 czerwca na konferencji dla pastorów i
liderów wspólnot. Było to bardzo specjalne, uroczyste i
przejmujące poselstwo pastora Davida Wilkersona.
Punktem wyjścia jego nauczania stał się biblijny list podyktowany
przez Jezusa Chrystusa do Kościoła w Filadelfii, zawarty w księdze
Apokalipsy (Ap 3,7-11). David Wilkerson skoncentrował swoją uwagę
szczególnie na wersecie 9:
Oto ja ci daję [ludzi] z synagogi szatana,
spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami
a nimi nie są, lecz kłamią.
Oto sprawię, że przyjdą i padną na twarz do twych stóp,
a poznają, że Ja cię umiłowałem (Ap 3,9).
Od tego biblijnego początku mówca szybko jednak przeszedł do
innej nauki, nie pochodzącej już ze słowa Bożego. Jak wyjaśnił to
zebranym pastor Wilkerson, odczytał ją na sposób duchowy w
swoim własnym wnętrzu. Oto odczuł i rozeznał, że Duch Święty
osobiście przemówił do niego w pewnym pokoju hotelowym na
temat przyszłości Kościoła w Polsce. Wilkerson przyjął to przesłanie
w głębokim przekonaniu, że to jest dobre słowo. Zapisał
sobie nawet to objawienie, aby nic z niego nie uronić, nic nie
zmienić: abym nic nie powiedział z ciała. Wspomniane
duchowe orędzie zawierało trzy części.
Pierwsza część była swoistą interpretacją tekstu Ap 3,7 (Aniołowi
Kościoła w Filadelfii napisz: To mówi Święty, Prawdomówny,
Ten, co ma klucz Dawida, Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten,
co zamyka, a nikt nie otwiera).
Interpretacja
ta biegła następującym torem: także w Polsce w naszych czasach Jezus
ma klucz Dawida i ten klucz otworzy zamknięte drzwi, które są
na razie zamknięte. Co to za drzwi? Mają coś wspólnego z
sercem człowieka. A nawet z sercami tłumów ludzi. Są bowiem u
nas tłumy ludzi zamkniętych za bramami i za murami, podobnie jak
dzieje się to w wielu innych krajach.
I tu nastąpiła prawdziwa niespodzianka. Bramy nie pozwalające
doświadczyć zbawienia w Jezusie Chrystusie i napełnienia Duchem
Świętym to na pierwszym miejscu nie jak moglibyśmy jako
katolicy przypuszczać pijaństwo milionów Polaków,
narkomania młodych, miliony rozbitych rodzin, natarczywa
pornografia, bezrobocie i wyzysk, obojętność na wiarę głoszoną przez
Kościół katolicki. Otóż nie, osobiste doświadczenie
duchowe Davida Wilkersona w pokoju hotelowym podpowiedziało mu, że
serca Polaków są zamknięte przede wszystkim przez
doktryny, kościelną filozofię, przez system kościelny. Ten stan
rzeczy Polacy mieli odziedziczyć po poprzednich pokoleniach: przecież
ojcowie i dziadkowie nie znali niczego innego, trwali w tych
religijnych systemach. To właśnie są owe zatrzaśnięte drzwi, to
właśnie jest ta główna przeszkoda w ewangelizacji Polski. To
właśnie usłyszeli i entuzjastycznie przyjęli tłumnie zgromadzeni
pastorzy, liderzy i członkowie wspólnot zielonoświątkowych
oraz innych wyznań protestanckich. Byli tam zresztą obecni
również członkowie katolickich wspólnot
charyzmatycznych.
Dalsza część wystąpienia pastora Wilkersona przybrała charakter
ogłaszania słowa proroczego. Oto Pan daje proroctwo mówił
które odnosi się nie tylko do zboru w Filadelfii, ale
szczególnie odnosi się teraz do tego kraju: do Polski.
Przywołał przykład krajów Ameryki Środkowej: 50-60
proc. mieszkańców w niektórych krajach jest tam teraz
chrześcijanami, a 50 lat temu byli związani przez system religijny.
Co to za system? Dalszy wywód nie pozostawił wątpliwości: w
tych krajach były świątynie i katedry, i wydawało się, że
nigdy się tam nic nie zmieni; ale Bóg zaczął otwierać drzwi i
serca. Każdy, kto zna realia wyznaniowe Ameryki Łacińskiej
wie, że ów system zamykający serca ludzi na ewangelię
to katolicyzm. Powołując się w ten właśnie sposób na przykład
krajów Ameryki Łacińskiej (niektóre z nich w ciągu
ostatnich 20 lat z katolickich stały się w znacznej mierze
protestanckie), David Wilkerson snuł dalej swoje proroctwo dla
Polski: Pan chce, byście wiedzieli: drzwi, które były
zamknięte, są otwierane; Pan mówi: byliście wierni,
pogardzani, ale wierni słowu; Ja mam klucz i otworzę serca ludzi;
będą miliony ludzi, których serce otworzy się na prostą
Ewangelię Jezusa Chrystusa.
3. Im gorzej, tym lepiej
Drugą
częścią wystąpienia pastora Wilkersona było duchowe zastosowanie do
polskiej sytuacji kolejnego biblijnego wersetu Ap 3,9 (Oto
ja ci daję [ludzi] z synagogi szatana, spośród tych, którzy
mówią o sobie, że są Żydami, a nie są nimi, lecz kłamią).
Nastąpiło wyjaśnienie, gdzie jest owa synagoga szatana. Nie
jest to tylko jakaś denominacja, usłyszeli zebrani, ale każdy
system religijny, niezależnie od tego, że może to nawet być
ogólnoświatowy system. Później można było
usłyszeć klasyczny zestaw niesłusznych zarzutów powtarzanych
od czasów XVI-wiecznej reformacji przez protestantów
wobec katolicyzmu. Chodziło więc o każdy religijny system,
który dodaje coś do doskonałego dzieła Jezusa Chrystusa;
głosi zbawienie zapracowane przez uczynki; jest
religią lub kultem uczącym o innych pośrednikach niż Jezus Chrystus.
Teraz
Bóg chce uporać się z tą synagogą! brzmiało dalej
prorocze orędzie a jest nią Kościół! Każdy system
legalizmu, religia trzymająca ludzi w twierdzy warownej! Bóg
mówi: zniszczę tę twierdzę! Bóg mówi: ci, co
byli zniewoleni przez tradycję, zostaną wyzwoleni!.
Obserwowane w całej Europie a po części, choć słabiej,
również w Polsce odchodzenie od tradycyjnego
chrześcijaństwa, fakt przysparzający tylu trosk pasterzom Kościoła
katolickiego, został ogłoszony przez Wilkersona jako stan pożądany, a
nawet zbawienny. Sekularyzm przychodzi, aby odebrać moc
religii tradycji! Pan mówi: Ja ich wyprowadzę. Będą pragnęli
uwielbienia Boga; przyjdą i pokłonią się przed tobą! Wniosek
jest jasny: im gorszy duchowy stan członków tradycyjnych
Kościołów, tym lepiej. Tym łatwiej ludzie opuszczą swoje
dotychczasowe duchowe środowisko i staną się kandydatami do nowej
ewangelizacji, ale już na pewno nie w ramach katolickich diecezji i
parafii, sakramentów i katechizmu, na pewno nie pod
zwierzchnictwem papieża i biskupów. Będzie potok ludzi:
widzieliśmy to Ameryce Środkowej brzmiały dalej prorocze
zapewnienia przez lata systemy religijne trzymały ludzi w
niewoli; a Jezus powiedział: Ja uporam się z tymi systemami. Bóg
dopuszcza sekularyzację, aby przyniosło to pustkę w ludziach.
W trzeciej części proroctwa przekazanego przez Wilkersona można było
się dowiedzieć, co zgodnie z jego duchowym doświadczeniem oznacza
werset: Ja cię zachowam od próby, która ma
przyjść na cały obszar zamieszkany, by wypróbować mieszkańców
ziemi (Ap 3,10). Według mówcy to właśnie teraz
nadchodzi zapowiedziana godzina wielkiej próby. Świat będzie
coraz gorszy i nastanie ogólnoświatowy system religijny, który
zacznie się w Europie. Spoiwem tego systemu będzie wprawdzie Jezus,
ale nie Chrystus. Będzie to jedynie człowiek Jezus. Wszyscy
zapewniał Wilkerson muzułmanie, katolicy i protestanci
zaakceptują Jezusa, ale tylko jako człowieka. To będzie
wielkie zwiedzenie; to będzie godzina próby: apele o
zjednoczenie wokół historycznego Jezusa.
Kiedy wreszcie przy końcu padł apel: trzeba burzyć mury, bo
nadchodzi potok ludzi!, rozległy się w sali Orbita długie i
gromkie oklaski. Powitano nową wizję dla Polski: Pan ma klucz,
otworzy drzwi i zburzy warownie trzymające w niewoli ten lud.
4. Co z tego wynika?
Zielonoświątkowy
pastor David Wilkerson nie jest kimś marginalnym w światowym ruchu
zielonoświątkowym. Jest to jedna z postaci na tyle centralnych, że
zapewne jest reprezentatywny dla ważnych środowisk w głównych
nurtach światowej protestanckiej odnowy charyzmatycznej. Jeśli chcemy
być ekumenicznymi realistami, a nie marzycielami, to trzeba stawić
czoło trudnym faktom: zrozumienie dla katolicyzmu u tak wiodącego
lidera środowiska zielonoświątkowego jak słynny pastor David
Wilkerson nie postępuje naprzód. W ciągu ostatnich
dziesięcioleci nastąpił widoczny regres. Takie są fakty. I chociaż są
to fakty trudne i bolesne, to chrześcijaninowi, katolikowi, przystoi
żyć w trudnej rzeczywistości, a nie w przyjemnej iluzji.
Nazwa
synagoga szatana poddana przez Wilkersona jako naczelne
misyjne hasło rozesłania dla polskich pastorów i liderów
wspólnot zielonoświątkowych, baptystycznych, metodystycznych i
wolnokościelnych nie zwiastuje dla katolickich charyzmatyków w
naszym kraju ani łatwej, ani zbyt owocnej współpracy
ekumenicznej w najbliższej przyszłości. Hasło synagoga
szatana wzywające do dzieła tych naszych entuzjastycznych
niekatolickich braci chrześcijan, którzy tłumnie wzięli udział
we wrocławskiej konferencji, i zapewne wielu z nich uskrzydlające na
najbliższe lata do głoszenia w Polsce swojej wersji chrześcijaństwa,
nie wróży na razie równie owocnych kontaktów
katolicko-zielonoświątkowych, jak było to dawniej. Na razie katolik w
kontakcie z tak uformowanym i zachęconym pastorem czy liderem może
spodziewać się raczej tego, że będzie się go próbować
uwolnić od katolicyzmu pojmowanego jako coś
niepotrzebnego, złego, a nawet demonicznego. Cóż, mówi
się: trudno. Ze współpracą z takimi środowiskami stanowczo
wypada nam jeszcze poczekać. Nie można uprawiać ekumenizmu z kimś,
kto nie uważa katolików za chrześcijanin. Czekajmy więc na
lepszą ekumeniczną przyszłość. Poczekajmy, aż nasza dłoń wyciągnięta
do pojednania spotka się z taką samą odpowiedzią, a nie z dekretem
mobilizacji wojennej. Napisz komentarz (8 Komentarze) |