„Dane Mu jest bowiem takie świadectwo: Ty jesteś kapłanem na
wieki na wzór Melchizedeka. Zostaje przeto usunięte poprzednie
Prawo z powodu swej słabości i nieużyteczności. Prawo nie dawało
niczemu pełnej doskonałości, było jednak wprowadzeniem tylko
lepszej nadziei, przez która zbliżamy się do Boga. Tym więcej, iż
stało się to nie bez złożenia przysięgi. Gdy bowiem tamci bez
przysięgi stawali się kapłanami, Ten właśnie przez przysięgę Tego,
który do Niego powiedział: Poprzysiągł Pan, a nie będzie żałował:
Ty jesteś kapłanem na wieki. O tyle tez Jezus stal się poręczycielem
lepszego przymierza.”/Hbr 7,17-22/
Na początek warto sprecyzować, co rozumiemy przez „obowiązywanie Starego Testamentu”.
Czy pytamy o:
W zależności od tego które z powyższych kwestii rozumiemy jako „obowiązywanie Starego Testamentu” odpowiedź może być znacząco inna. W Nowym Testamencie są dwa rodzaje wypowiedzi na temat starego Prawa, pozornie wyglądające na sprzeczne. Jedne głoszą:
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.”/Mt 5,17-18/
Inne oznajmiają:
„Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.” /2 Kor 5,17 - może jeszcze więcej mówi 7 rozdział Listu do Rzymian/
Czy znaleźliśmy właśnie / w Biblii?
Nie, oczywiście.
I tak rzeczywiście jest, gdyż w Nim wypełniają się nie tylko proroctwa Starego Testamentu , ale w ogóle wszystko do czego ten zmierzał. Jezus, przychodząc jako człowiek, podporządkowuje się woli Ojca, a jednocześnie nadaje Prawu jego właściwy i pełny sens.
Zapowiadał to zresztą ST, np.:
„Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana - kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą - wyrocznia Pana. Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach - wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem."/Jr 31,31-33/)
"Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął; on przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi [ledwo] tlejącego się knotka. On rzeczywiście przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a jego pouczenia wyczekują wyspy." /Iz 42, 1-4/
Stare Prawo było niedoskonałe - tak mówi Pismo – Jezus je udoskonala. Nie tylko realizuje proroctwa ST, ale prowadzi dalej dzieło Objawienia i Zbawienia.
I jak widać, nie chodzi tu ani o wypełnianie obrzezania, ograniczenia w spożywaniu wieprzowiny czy o o przepisy kultyczne. (w tym dzień w którym będzie świętowany szabat) . Chodzi o to „abyście przypomnieli sobie słowa, które były dawno już przepowiedziane przez świętych proroków, oraz przykazanie Pana i Zbawiciela, podane przez waszych apostołów.”/2 Ptr 3,2/
Od czasu gdy „wszystko się dokonało” na Krzyżu, wszelkie szabaty, obrzezania i inne szczegółowe przepisy Prawa to już tylko spełnione zapowiedzi, „cienie rzeczy przyszłych”(Kol 2,16-17).
Uczynił to rozróżnienie pomiędzy Starym a Nowym Testamentem, mówiąc:
„Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.”/ J 15,15/
Prawo jest ważne - tak jak ważny jest przepis w instrukcji obsługi telewizora „nie dotykać cewki wysokiego napięcia” choć elektryk („zaprzyjaźniony z prądem”) wie że może jej dotknąć w urządzeniu które od 5 lat stoi nie podłączone w piwnicy (nie umiera się bowiem od dotykania cewki tylko od porażenia prądem).
Jednak kto „nie zna elektryczności” lepiej zrobi jeśli w ogóle nie będzie dotykał żadnych cewek...
Jeśli jesteśmy ludźmi Nowego Testamentu i „znamy Boga” jesteśmy podobni do tego elektryka – odwołujemy się w naszym postępowaniu bezpośrednio do „sensu” Prawa. Gdybyśmy Boga nie znali, skazani bylibyśmy (jak ludzie Starego Testamentu) na wypełnianie jego „litery”.
Warto jeszcze na koniec zauważyć, iż gdyby przyjąć iż Prawo się jeszcze „nie wypełniło” i nadal obowiązuje, wówczas słowa „ani jedna jota, ani jedna kreska” dotyczyłyby nie tylko szabatu czy wizerunków, ale wszystkich przykazań Starego Testamentu – co w sposób jaskrawy koliduje z zapisami biblijnymi (choćby z Dz 10,15 ; Ga 6,15 czy Hbr 7,11-19).
Powie ktoś: Wszystko dobrze, ale oczekuję jasnej odpowiedzi:
Pismo odpowiada że nie, ponieważ...umarliśmy (!): „Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? [...] Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [pobudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery.” /Rz 7,1-6/
Chrześcijanin nie musi się starać wypełnić PRZEPISÓW Prawa
Można by się co Prawda zastanawiać, czy nas Prawo ST (a przynajmniej Prawo Mojżeszowe) w ogóle kiedykolwiek obowiązywało nie-Żydów, skoro Bóg kwituje jego tekst słowami: „Zapisz sobie te słowa, gdyż na podstawie tych słów zawarłem przymierze z tobą i z Izraelem.” /Wj 34,27/.
Niektórzy twierdzą że uniwersalnym prawem ST są przykazania dane Noemu.
„Prawo nie opiera się na wierze, lecz /mówi/: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie. Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił”/Gal 3,12-13a/
Powinien za to- jako przyjaciel - „znać Jezusa” i postępować według Doskonalszego Prawa.
„Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne - streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.” /Rz 13,8-10/
Pismo jest nawet jeszcze bardziej stanowcze, nazywając Prawo ST „przestarzałym”:
„Gdyby bowiem owo pierwsze było bez nagany, to nie szukano by miejsca na drugie /przymierze/.
Albowiem ganiąc ich, zapowiada: Oto nadchodzą dni, mówi Pan, a zawrę z domem Izraela i z domem Judy przymierze nowe.
Nie takie jednak przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami, w dniu, gdym ich wziął za rękę, by wyprowadzić ich z ziemi egipskiej.
Ponieważ oni nie wytrwali w moim przymierzu, przeto i Ja przestałem dbać o nich, mówi Pan (...)
Ponieważ zaś mówi o nowym, pierwsze uznał za przestarzałe; a to, co się przedawnia i starzeje, bliskie jest zniszczenia.”/Hbr 8,7-9.13/
Jeśli umarliśmy z Chrystusem, Prawo nas nie obowiązuje. Jeśli nie umarliśmy z Nim, nie jesteśmy chrześcijanami:
„Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski.”/Gal 5,4/
No dobrze, ale czy to znaczy że...
Mają, owszem. Jezus mówi:
„Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.” /Mt 5,17-18/
W ślad za tym tekstem pisma idzie orzeczenie Soboru Trydenckiego:
Sobór Trydencki „Jeśli ktoś twierdzi, że jedynym przykazaniem Ewangelii jest obowiązek wiary, a inne obowiązki są obojętne - ani zakazane, ani nakazane, lecz dowolne - albo, że Dekalog nie dotyczy wcale chrześcijan - n.b.w.”/kan 19/ |
Zanim czytelnik do końca się zdenerwuje, wyjaśniam ; w Starym Prawie zawarte były trzy rodzaje nakazów:
Natomiast w Pierwszym Liście do Koryntian święty Paweł wyraźnie nie widzi w spożywaniu takiego mięsa nic zdrożnego - o ile nie gorszy się brata. Co więcej, tę zmianę stanowiska przypisuje Paweł głębszemu poznaniu istoty przykazania (choć ostrzega także przez nadmiernym nadymaniem się z tego powodu):
„Jeżeli chodzi o pokarmy składane bożkom w ofierze, to oczywiście wszyscy posiadamy wiedzę. Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy.
Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez Boga. Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już były bożkom złożone na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na świecie ani żadnych bożków, ani żadnego boga, prócz Boga jedynego. A choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie - jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów - dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy.
Lecz nie wszyscy mają wiedzę. Niektórzy jeszcze do tej pory spożywają pokarmy bożkom złożone, w przekonaniu, że chodzi o bożka, i w ten sposób kala się ich słabe sumienie. A przecież pokarm nie przybliży nas do Boga. Ani nie będziemy ubożsi, gdy przestaniemy jeść, ani też jedząc nie wzrośniemy w znaczenie. Baczcie jednak, aby to wasze prawo /do takiego postępowania/ nie stało się dla słabych powodem do zgorszenia.
Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego wiedzą, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czyżby to nie skłoniło również kogoś słabego w sumieniu do spożywania ofiar składanych bożkom? I tak to właśnie wiedza twoja sprowadziłaby zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus.
W ten sposób grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko samemu Chrystusowi. Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata.” /1 Kor 8,1-13/
Nowe Prawo tłumacząc Stare znosi prawo karne i przepisy liturgiczne. Jezus ustanawia zresztą nowa liturgię (Łk 22,19). Jednak przecież moralność się nie zmienia - tyle ze musi być doskonalsza (Mt 5,20). Prawa moralne wypełniamy (nie kradnij, nie zabijaj, nie składaj fałszywego świadectwa itp.) ale jakby z innego powodu, już nie z Prawa a z miłości. Prawa moralne obowiązują niezmiennie. Kościół nie ma prawa ich zmieniać:
Co do reszty (np. przepisów liturgicznych) mamy jasną wykładnię: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.[...]” /Mt 16,19/
W ten sposób możemy śmiało powiedzieć za św.Pawłem: „Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? żadną miarą! Tylko Prawo właściwie ustawiamy.”/Rz 3,31/
W pewnym sensie można powiedzieć że Stare Prawo w niedoskonały sposób, za pomocą szczegółowych „przepisów wykonawczych” zapowiadało i odwzorowywało to Prawo, które przyniósł Nowy Testament.
Dziś nie jest już jednak potrzebne ponieważ w sposób daleko doskonalszy jest ono dziś wypisane „w sercach” chrześcijan:
„Takie jest przymierze, które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi Pan. Dam prawo moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem.”/Hbr 8,10/
Bardzo ciekawy dla tego zagadnienia jest fragment Mk 10,17-22:
„Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu rzekł: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę. On Mu rzekł: Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości. Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.”
Ciekawe jest tu nie tylko to, że niespodziewanie wśród przykazań pojawia się nie oszukuj, ale przede wszystkim brak pierwszej „tablicy” Dekalogu, odnoszącej się do czci Boga. Wygląda na to że zakaz czci obcych bogów, wymawiania imienia bożego nadaremnie i święcenia szabatu w pewnym sensie zawiera się w żądaniu wyrzeknięcia się wszystkiego i pójścia za Jezusem.
Zerknijmy jeszcze do Listu do Galacjan 3,19-25:
„Na cóż więc Prawo? Zostało ono dodane ze względu na wykroczenia aż do przyjścia Potomka, któremu udzielono obietnicy; przekazane zostało przez aniołów; podane przez pośrednika.”/Gal 3,19/
Prawo było dane „aż do przyjścia Potomka” - czyli Jezusa. Jezus jest „kresem Prawa” (Rz 10,4).
Dalej czytamy:
„Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden. A czy może Prawo to sprzeciwia się obietnicom Bożym? Żadną miarą! Gdyby mianowicie dane było Prawo, mające moc udzielania życia, wówczas rzeczywiście usprawiedliwienie płynęłoby z Prawa. Lecz Pismo poddało wszystko pod /władzę/ grzechu, aby obietnica dostała się na drodze wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą.
Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary.” /Gal 3,20-23/
Byliśmy poddani Prawu do czasu „przyjścia wiary” (w Jezusa Chrystusa) - a dziś już nie jesteśmy.
„Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą, /który miał prowadzić/ ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie.
Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy.” /Gal 3,24-25/
Prawo-wychowawca nie jest już potrzebne i nie jesteśmy mu poddani, gdyż osiągnęliśmy to, do czego Prawo miało nas prowadzić (tj. wiarę w Jezusa).
Dlatego właśnie św.Paweł zarówno swój rodowód, jak i fakt przestrzegania Prawa uważa za rzecz nic nie znaczącą przedkładając nad nią sprawiedliwość otrzymaną od Jezusa:
„Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa - faryzeusz, co do gorliwości - prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej - stałem się bez zarzutu.
Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę.
I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą /ć poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych”/Flp 3,4b-11/
Wydaje się, że nie powinniśmy patrzeć na Historię Zbawienia poprzez prawa, lecz przez Przymierza. Prawa należące do tych Przymierzy są sprawą wtórną; potrzebne jest coraz doskonalsze Prawo, bo do kolejnych, coraz doskonalszych Przymierzy człowiek musi się wznieść na wyższy poziom.
Już z przymierzem Adama z Bogiem związane były pewne prawa. Potem było Noe z 7 przykazaniami, Abraham i prawo obrzezki, Mojżesz i Dekalog. Wreszcie Przymierze Jezusa pozwoliło nam zbliżyć się jeszcze bliżej, bo uczyniło nas częścią Rodziny Boga - i tu mamy pewne, charakterystyczne dla tej Rodziny prawa.
Jak dobrze poszukać to w Nowym Testamencie znajdziemy mnóstwo odwołań do każdego z tych Przymierzy (czasami b. mocne jak to w Dz 15,16-18 czy w Ef 5,24-32), bo każde następne w jakiś sposób zawiera poprzednie - ale nie w sensie kumulacji praw i nakazów, a w sensie zbliżania się do Boga i trwałości „dóbr” tych przymierzy.
Nie sądzę żeby prawo poprzednich Przymierzy w jakikolwiek sposób nas obowiązywało sposób bezpośredni. Nasz związek z Bogiem nie doskonali się przez mnożenie praw - raczej kolejne prawa doprowadzają nas coraz lepiej do podobieństwa Boga.
Tyle że oczywiście trudno by pewne myśli moralne, zasygnalizowane wcześniej, nie miały odwzorowania w doskonalszym „prawie”. Ale to ze względu na ten sam ideał moralny do którego prawa doprowadzały ludzkość (Gal 3,24) w sposób coraz doskonalszy (Hbr 8,6-7), a nie ze względu na to że „obowiązuje prawo poprzedniego Przymierza”.
W Liście do Galacjan znajdujemy zdumiewający tekst:
„A chcę przez to powiedzieć: testamentu, uprzednio przez Boga prawnie ustanowionego, Prawo, które powstało czterysta trzydzieści lat później, nie może obalić tak, by unieważnić obietnicę. Bo gdyby dziedzictwo pochodziło z Prawa, tym samym nie mogłoby pochodzić z obietnicy. A tymczasem przez obietnicę Bóg okazał łaskę Abrahamowi. Na cóż więc Prawo? Zostało ono dodane ze względu na wykroczenia aż do przyjścia Potomka, któremu udzielono obietnicy; przekazane zostało przez aniołów; podane przez pośrednika.”/Gal 3,17-19/
Wygląda na to, że Prawo jest nie tylko „cieniem” ale jest późniejsze i wtórne wobec danej już w Starym Testamencie obietnicy w Jezusie Chrystusie!
Prawdopodobnie chodzi tu o obietnicę z Ogrodu Eden, daną Pierwszym Rodzicom po grzechu pierworodnym a nazywaną niekiedy „protoewangelią”:
„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę.”/Rdz 3,15/
Oskarżenie o „zmianę przykazań przez Kościół Katolicki” spotyka się dziś zaskakująco często. Autorzy sugerują, iż przynajmniej jedno z przykazań zostało usunięte, zaś pozostałe zostały „przenumerowane” po to, by zgadzała się ich liczba. Szczególnie chodzi tu o treść I i X przykazania. Ponieważ oskarżenie jest poważne, spróbujmy je zweryfikować:
nr | TEKST „DLA DZIECI” | KSIĘGA WYJŚCIA 20,3-17 | KSIĘGA POWTÓRZONEGO PRAWA 5,7-21 |
I | Nie będziesz miał bogów obcych przede mną | Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. |
Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań. |
II | Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego nadaremno | Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy | Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy. |
III | Pamiętaj, abyś dzień święty święcił | Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty. |
Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu. |
IV | Czcij ojca swego i matkę swoją | Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. | Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój |
V | Nie zabijaj | Nie będziesz zabijał. | Nie będziesz zabijał. |
VI | Nie cudzołóż | Nie będziesz cudzołożył. | Nie będziesz cudzołożył. |
VII | Nie kradnij | Nie będziesz kradł. | Nie będziesz kradł. |
VIII | Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu | Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek. | Jako świadek nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa. |
IX | Nie pożądaj żony bliźniego swego | Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego. | Nie będziesz pożądał żony swojego bliźniego. |
X | Ani żadnej rzeczy, która jego jest | Nie będziesz pragnął domu swojego bliźniego ani jego pola, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twojego bliźniego. |
Są wyznania protestanckie, których przedstawiciele twierdzą, iż nakaz „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie” stanowi I przykazanie, zaś słowa „Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań” to... przykazanie drugie.
Przyznam, że na gruncie Biblii jest tu pewien problem, bowiem Pismo święte nie zawiera żadnej numeracji przykazań (nie wspiera więc ani „katolickiego” ani „antykatolickiego” stanowiska w tej sprawie). Nie da się więc na jej podstawie ani potwierdzić ani zaprzeczyć takiemu zarzutowi.
Próba powoływania się na numerację wierszy jest także chybiona. Nie tylko dlatego iż numeracja wierszy nijak nie wspiera numeracji przykazań, ale także ponieważ wiersze w Biblii ponumerowano dopiero w roku... 1528 (uczynił to S.Pagnin w celu ułatwienia odwoływania się do treści Biblii) .
Dziś przyjmuje się zwykle podział wg Stephanusa z roku 1551 wprowadzony przez francuskiego wydawcę Roberta Etienne. Podział ten stał się jednak powszechny dopiero od XVII wieku.
Ciekawe, że system rozdziałów jest starszy i datuje się od wieku XIII.
Interesującym jest, że pochodzący z przełomu III i II wieku przed Chrystusem przekład grecki Starego Testamentu (Septuaginta) rozdziela teksty Wj 20,17 i Pwt 5,21 na dwa przykazania, tzn. "Nie pożądaj żony..." i osobno "Nie pożądaj domu..." – dokładnie tak jak „katolicki” układ Dekalogu.
Trzeba podkreślić, że podział ten (hellenistyczny) po raz pierwszy pojawił się dopiero w czasach nowożytnych (właśnie u wspomnianego Filona z Aleksandrii) i nigdy nie uzyskał większego wsparcia ani u Żydów, ani u pierwszych chrześcijan. |
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym Dekalog u Żydów Żydzi uważają, iż pierwszym przykazaniem jest „Ja jestem twój Bóg” (za „Szema Izrael, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym.”). Natomiast - także podobnie jak u katolików) fragment o wizerunkach jest u nich częścią przykazania „Nie wolno ci mieć innych Bogów oprócz Mnie”. Co więcej, posługują się, podobnie jak katolicy, skrótem „katechizmowym”. Podaję za żydowską stroną, którą bardzo ceniłem za fachowość www.the614thcs.com (niestety, zniknęła z polskiego Internetu):
|
Dekalog u Lutra W „Dużym Katechizmie” Lutra, pierwsze trzy przykazania (w tłumaczeniu na język polski, za https://www.luteranie.pl/duzy-katechizm/) brzmią:
Sposób zapisu tekstu biblijnego (Za poniższą treść dziękuję p.Tomaszowi Dyć). Aby zobaczyć, jak groteskowe są próby znalezienia podziału przykazań na podstawie zapisu wierszy, warto powiedzieć parę słów o tym, jak został zapisany tekst biblijny. Zapis hebrajski W zapisie hebrajskim zapisywane są jedynie tylko spółgłoski (nie ma przecinków, odstępów, małych i wielkich liter, podziału na wiersze – czasem stosowano odstęp po wierszu, innym razem na zakończenie myśli, dość przypadkowo - interpunkcji itd.). Cały tekst to jeden długi ciąg spółgłosek (zmieniło się to dopiero pomiędzy VI a XI wiekiem po Chrystusie, za sprawą rabinów żydowskich, zwanych masoretami). Aby zilustrować, jak utrudnia to lekturę, pozwoliłem sobie przedstawić poniżej fragment biblijny (po polsku!) zapisany w ten sposób:
Myśle, że nawet znający Biblię Czytelnik będzie potrzebował chwili, by rozpoznać biblijny tekst Dekalogu. Zapis grecki Jeśli idzie o Nowy Testament, jest nieco łatwiej: choć nadal nie ma małych i dużych liter, interpunkcji i spacji, to przynajmniej są samogłoski. I znów ilustracja w języku polskim – tekst Łk 23,42-43:
Brak interpunkcji i zapisu akcentu Zarówno w tekście hebrajskim (ST), jak i greckim (NT) problemem jest brak interpunkcji. Przykładem niech będzie proste, pozbawione interpunkcji i naszej wiedzy o akcencie zdanie: „ja nie powiedziałem że ty ukradłeś mi pieniądze” Można je rozumieć na różne sposoby, w zależności od tego, jakie znaki interpunkcyjne i akcent zastosujemy:
Klasycznym sporem wynikłym z braku interpunkcji oraz wielkich liter w tekście biblijnym jest zagadnienie związane z wersetem Łk 23,43 będącym obietnicą Jezusa dla Dobrego Łotra iż ten będzie z Nim w Raju jeszcze tego samego dnia: "Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju." Świadkowie Jehowy ustawiają przecinek w innym miejscu, twierdząc, iż „dziś” dotyczyło momentu wypowiadania zdania, zaś obietnica dotyczy nieokreślonej przyszłości: "Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci dziś: będziesz ze Mną w raju." |
Dodać tu trzeba, że dzisiejsze spory na temat numeracji nigdy przedtem nie były jakimś problemem - co więcej sam Dekalog nie zajmował specjalnego miejsca w katechezie - większe znaczenie zyskał dopiero w XIII wieku jako wygodny schemat do rachunku sumienia (wiązało się to prawdopodobnie z wprowadzeniem przez Sobór Laterański IV (1215) obowiązku przystępowania do Sakramentu Pokuty przynajmniej raz w roku), zaś do katechizmu został wprowadzony na Soborze Trydenckim. Być może wynikało to z faktu, iż chrześcijaństwo oznaczało wyzwolenie się literalnej postaci Prawa „On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia.” /2 Kor 3,6/
Podział „katolicki” znajduje potwierdzenie w pismach starochrześcijańskich:
„Pierwsze przykazanie Dekalogu oświadcza kategorycznie, że jeden jest tylko Bóg Wszechmogący, który wyprowadził lud z Egiptu poprzez pustynię do ziemi ojczystej, aby rozpoznawli, wedle swych możliwości, poprzez czyny Boże Jego potęgę oraz aby zaniechali czci dla wyobrażeń rzeczy stworzonych, a także aby całą nadzieję pokładali w prawdziwym Bogu.
Drugie przykazanie głosi, że nie należy przywoływać i przenosić wspaniałej potęgi Boga (a właściwie Jego Imienia) na to, co jest stworzone i nic nie warte, na to, co uformowali tylko rzemieślnicy ludzcy, a zczym Ten, Który Jest, nie może być postawiony w jednym rzędzie, gdyż Ten, Który Jest, jest jedyny w nie mającej początku tożsamości z sobą.
Trzecie przykazanie głosi, że świat powstał z woli Boga i że On nam dał jako wytchnienie dzień siódmy ze względu na niedolę życia […]”.
/”Kobierce” Klemens Aleksandryjski (ur.150)/
Sprawę numeracji dokumentnie gmatwa trzecie miejsce w którym przytoczono w Biblii Dekalog: „I napisał na tablicach słowa przymierza - Dziesięć Słów.” /Wj 34,28b/.
Jak wiadomo, pierwsze tablice Dekalogu Mojżesz zniszczył na wieść o bałwochwalstwie ludu.
Co się działo potem? Oddajmy głos Biblii:
„Pan rzekł do Mojżesza: Wyciosaj sobie dwie tablice z kamienia podobne do pierwszych, a na tych tablicach wypisz znów słowa , jakie były na pierwszych tablicach, które potłukłeś.” /Wj 34,1/
(W innych tłumaczeniach słowa na tablicach sporządzonych przez Mojżesza wypisuje Bóg).
I dalej przytoczone są owe słowa. Proszę na nie spojrzeć i spróbować skojarzyć z tradycyjnie znanymi przykazaniami. Mi się nie udało:
„Strzeż się zawierania przymierza z mieszkańcami kraju, do którego idziesz, aby się nie stali sidłem pośród was. Natomiast zburzcie ich ołtarze, skruszcie czczone przez nich stele i wyrąbcie aszery.
Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym. Nie będziesz zawierał przymierzy z mieszkańcami tego kraju, aby, gdy będą uprawiać nierząd z bogami obcymi i składać ofiary bogom swoim, nie zaprosili cię do spożywania z ich ofiary. A także nie możesz brać ich córek za żony dla swych synów, aby one, uprawiając nierząd z obcymi bogami, nie przywiodły twoich synów do nierządu z bogami obcymi.
Nie uczynisz sobie bogów ulanych z metalu.
Zachowaj święto Przaśników; przez siedem dni będziesz jadł chleby przaśne, jak to ci poleciłem. A uczynisz to w czasie oznaczonym, czyli w miesiącu Abib, gdyż wtedy wyszedłeś z Egiptu.
Wszystko pierworodne do Mnie należy, a także pierworodny samiec z bydła, wołów i owiec. Pierworodnego zaś osła wykupisz głową owcy, a jeślibyś nie wykupił, złamiesz mu kark. Wykupisz też pierworodnego syna swego, i nie wolno się ukazać przede Mną z pustymi rękami.
Sześć dni pracować będziesz, a w dniu siódmym odpoczywaj tak w czasie orki, jak w czasie żniwa. Będziesz obchodził święto Tygodni, pierwocin, żniwa pszenicy i święto Zbiorów przy końcu roku.
Trzy razy w roku ukażą się wszyscy twoi mężczyźni przed obliczem Pana, Boga Izraela. Ja bowiem wypędzę narody sprzed ciebie i rozszerzę twoje granice, i nikt nie będzie napadał na twój kraj, gdy ty trzy razy w roku pójdziesz, aby pokazać się przed obliczem Pana, Boga twego.
Krwi moich ofiar nie powinieneś składać razem z kwaszonym chlebem, i nic z ofiary paschalnej nie powinno pozostać na drugi dzień.
Najlepsze z pierwocin ziemi twojej winieneś przynieść do domu Pana, twego Boga.
Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki.
Pan rzekł do Mojżesza: Zapisz sobie te słowa, gdyż na podstawie tych słów zawarłem przymierze z tobą i z Izraelem. I był tam Mojżesz u Pana czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i nie jadł chleba, i nie pił wody. I napisał na tablicach słowa przymierza - Dziesięć Słów.”/Wj 34,12-28/
Myślę, że spory o numerację po przeczytaniu Exodus 34 tracą całkowicie rację bytu... No dobrze, udowodniliśmy już, że nie może być mowy usuwaniu czy fałszowaniu przykazań. Czy jednak przykazania nie są łamane? Zapraszam do wspólnego rozważenia dwu najczęstszych zarzutów: sprawy wizerunków i święcenia szabatu.
Ileż razy słyszałem zarzuty iż Kościół uprawia bałwochwalstwo, ponieważ „wykonuje wizerunki”. A przecież w Dekalogu wyraźnie czytamy:
„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym” /Wj 20,3-5a/
Jak to więc jest? Czy chrześcijaninowi wolno wykonywać wizerunki? Czy można wieszać krzyż na ścianie? Czy obrazek świętego Krzysztofa powieszony w samochodzie obraża Boga?
Prawo Mojżeszowe zostało dane do wykonania, uczestnicy Przymierza Mojżeszowego mieli je wypełniać i już.
Jednak ja – chrześcijanin - nie jestem sygnatariuszem Przymierza Mojżeszowego. Stosunek między mną a Bogiem jest całkiem inny:
„Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.” /J 15,15/
Tak więc - choć Dekalog pozostaje ważnym wskazaniem moralnym, powinienem zrozumieć dlaczego zawiera on takie czy inne „przepisy wykonawcze” i jaka jest istota poszczególnych przykazań.
Co zatem jest istotą I przykazania?
Spójrzmy powtórnie na tekst w Księdze Wyjścia:
„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym” /Wj 20,3-5a/
...i w Księdze Powtórzonego Prawa:
„Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny”/Wj 5, 7-9a/
Twierdzę, iż istotą tego przykazania jest - w obu wypadkach - zdanie pierwsze:
„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!”
Aby uzasadnić to twierdzenie, spróbujmy wydobyć istotę dalszej części tekstu. W obu wypadkach obejmuje on dwa zdania – i w obu wypadkach pierwsze z nich mówi o zakazie sporządzania rzeźby lub obrazu czegokolwiek co jest „na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi”. Czy owo pierwsze zdanie zawiera istotę przykazania, tj. zakaz robienia jakichkolwiek wizerunków? Oczywiście nie, w przeciwnym bowiem razie niemożliwa byłaby jakakolwiek sztuka czy inżynieria, że o fotografii w dowodzie osobistym nie wspomnę.
Co więcej, gdyby zakaz sporządzania wizerunków był „zasadą samą w sobie”, wówczas Bóg nie poleciłby ozdobienia wizerunkami Świątyni czy Arki Przymierza (Wj 25:18-20 patrz też 1Krn 28,18-19 i Ez 40,2)
.Clou zawiera się w ostatniej części, a więc „Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył” gdzie znajdujemy też krótkie objaśnienie powodów takiego zakazu „ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym”.
Wszystko więc jasne – rzeźby i obrazy o jakich mówi Pismo to wizerunki, które w sercach Izraelitów stanowią konkurencję dla Boga – chodzi więc o zakaz oddawania czci boskiej posągom i obrazom – co koresponduje doskonale z pierwszym zdaniem „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!”.
Biblia definiuje dwa „rodzaje” bałwochwalstwa:
Rodzaj I - Cześć innych bogów
Istotę pierwszego (być może podstawowego) rodzaju bałwochwalstwa dobrze oddaje fragment z Księgi Mądrości opisujący „historię bałwochwalstwa”:
„Ojciec, w przedwczesnym żalu pogrążony, sporządził obraz młodo zabranego dziecka i odtąd jako boga czcił ongiś zmarłego człowieka, a dla poddanych ustanowił wtajemniczenia i obrzędy; a z biegiem czasu ten zakorzeniony bezbożny obyczaj zaczęto zachowywać jako prawo. I na rozkaz władców czczono posągi: nie mogąc z powodu odległego zamieszkania czcić ich osobiście, na odległość ludzie odtwarzali postać, sporządzając okazały wizerunek czczonego króla, by nieobecnemu schlebiać gorliwie, tak jak obecnemu. Nawet tych, co go nie znali, do wzmożenia kultu skłaniała dążność do sławy u twórcy. Ten bowiem, chcąc się może przypodobać władcy, sztuką swą doprowadził wizerunek do wielkiej piękności, a tłum, zachwycony piękną robotą, uznał za bóstwo tego, którego dopiero co czczono jako człowieka. I dla żyjących sidłem stało się to, że ludzie, ulegając nieszczęściu lub władzy, nadali nieprzekazywalne Imię kamieniom i drewnom.” /Mdr 14,15-21/
Autor wyraźnie nawiązuje do czci „boskiej” władców i ich posągów. Problemem jest nie tyle to że czci się wizerunek,, ale to iż czci się kogoś/coś innego jako boga.
Tak więc rzeźby i obrazy z Wj 20,4, to bogowie narodów otaczających Izrael (Wj 20,3)
Jest to najbardziej znany rodzaj bałwochwalstwa, jednak nie jedyny.
Rodzaj II - Cześć wizerunku jako Boga
Powie ktoś: no dobrze, rozumiem jeśli były to wizerunki „innych bogów”. Dlaczego jednak Jahwe miałby być zazdrosny o swój własny obraz czy rzeźbę?
Aby lepiej to zrozumieć, trzeba powiedzieć parę słów na temat pojmowania kultu przez starożytnych semitów (i ludy okoliczne). Choć dla człowieka Zachodu wydaje się to może dziwne, w pojęciu tych ludów wizerunek bóstwa był tożsamy z bóstwem .
Dla Polaka, wychowanego w dwutysiącletniej kulturze chrześcijańskiej wydaje się to trudne do uwierzenia, e wizerunek stanowił uobecnienie bóstwa. Podobne znaczenie miały wówczas także imiona – miały w sobie coś z istoty przedstawianej (stąd tak wielkie opory u Żydów przed wypowiadaniem słowa Jahwe).
Można – posuwając się do znacznego uproszczenia – powiedzieć, że znaczenie wizerunku było dla starożytnego Żyda bliższe uobecniającej Jezusa Eucharystii niż obrazu czy rzeźby w rozumieniu dzisiejszym.
Jak widać (a potwierdza to nasza wiedza historyczna o starożytnych semitach) złoty cielec nie był tylko „wizerunkiem”, lecz był po prostu bóstwem. Zwracam też uwagę, że (zwłaszcza w wierszach 1 i 23) teksty te sugerują, iż ów cielec nie był pomocą modlitewną, lecz rzeczą niezbędną do składania ofiar i modlitwy.
Rzecz ciekawa: większość badaczy uważa, że złoty cielec został odlany jako… Bóg Jahwe! (inni twierdzą że miał to być egipski bożek Apis) Jeśli mają rację, to na pierwszy rzut oka gniew Boga wydaje się dziwny: dlaczego miałby On być zazdrosny o swój własny wizerunek?
I tu wkracza sposób widzenia sprawy przez starożytny Wschód. Złoty Cielec, ulany jako Bóg Jahwe nie był wizerunkiem Boga, lecz samym Bogiem.
Tylko przy takim spojrzeniu „zazdrość” Jahwe jest zrozumiała i uzasadniona.
Podobne rozumienie bałwochwalczego wizerunku znajdujemy u Izajasza, w słynnej „satyrze na bałwochwalstwo”:
„To wszystko służy człowiekowi na opał: część z nich bierze na ogrzewanie, część na rozpalenie ognia do pieczenia chleba, na koniec z reszty wykonuje boga, przed którym pada na twarz, tworzy rzeźbę, przed którą wybija pokłony.
Jedną połowę spala w ogniu i na rozżarzonych węglach piecze mięso; potem zajada pieczeń i nasyca się. Ponadto grzeje się i mówi: Hej! Ale się zagrzałem i korzystam ze światła!
Z tego zaś, co zostanie, czyni swego boga, bożyszcze swoje, któremu oddaje pokłon i pada na twarz, i modli się, mówiąc: Ratuj mnie, boś ty bogiem moim!”/Iz 44,15-17/
Wyraźnie widać, iż bałwochwalca traktuje posąg czy rzeźbę jako swoje bóstwo, a nie jako jego wyobrażenie – inaczej satyra byłaby pozbawiona sensu.
Podobne pojmowanie rzeźby – jako bóstwa, a nie jedynie wizerunku bóstwa – znajdujemy w Dziejach Apostolskich. W Dz 19,26 złotnik Demetriusz mówi: „Widzicie też i słyszycie, że nie tylko w Efezie, ale prawie w całej Azji ten Paweł przekonał i uwiódł wielką liczbę ludzi gadaniem, że ci, którzy są ręką uczynieni, nie są bogami”.
Gdybyśmy chcieli dopasować powyższe do człowieka modlącego się przed krucyfiksem, musielibyśmy przyjąć że to nie Chrystusa, lecz ów krucyfiks uważa on za Boga!
Dziś podobne rozumienie roli wizerunku spotyka się chyba tylko w buddyzmie. Słynne walce modlitewne przy wejściu do świątyń tybetańskich mają na powierzchni wizerunki świata - wierni obracając dłonią młynek dotykają wizerunku świata - ergo wchodzą kontakt z całym światem (który jest w tej religii jednocześnie bogiem).
(Buddystów przepraszam, iż dopuszczam się w tym miejscu tak daleko idących uproszczeń. W religii tej trudno mówić o osobowym Bogu, a świat jest bogiem jedynie w panteistycznym sensie).
Bardzo dobitnie pokazuje ten rodzaj kultu Księga Mądrości:
„Bardzo są niemądrzy i od duszy dziecięcej biedniejsi wszyscy wrogowie Twego ludu i jego ciemięzcy. Wzięli bowiem za bóstwa wszelkie pogańskie posągi, które ni władzy wzroku nie mają, by spojrzeć, ni nozdrzy, aby powietrzem odetchnąć, ani uszu, by słyszeć, ani palców u rąk, żeby dotknąć, a nogi ich niezdatne do chodzenia. Człowiek je bowiem uczynił, ulepił je ktoś, kto sam trzyma ducha w dzierżawie. Żaden człowiek nie zdoła ulepić bożka, choćby do siebie podobnego, ale sam śmiertelny rzecz martwą tworzy niecnymi rękami”/Mdr 15,14-17/
Jak widać, autor natchniony polemizuje z braniem posągu za Boga, argumentując że „Żaden człowiek nie zdoła ulepić bożka” – co w przypadku wizerunku mającego być jedynie wyobrażeniem bożka byłoby zbędnym truizmem.
Całkowicie inne jest rozumienie obrazu we współczesnym chrześcijaństwie. „Kult” oddawany obrazom (a także „kult” oddawany świętym!) jest tzw. kultem pośrednim. Nikt przy zdrowych zmysłach nie czci obrazu czy rzeźby jako Boga - nie ma więc mowy o bałwochwalstwie! Podobnie nikt nie propaguje czczenia Maryi czy świętych jako bogów, czy nawet „mniejszych bogów”. Jeśliby ktoś tak robił, byłby w poważnym niebezpieczeństwie jaki wiąże się z bałwochwalstwem. Kościół nigdy takiej postawy nie propagował i nie propaguje jej także dziś.
Zresztą oddajmy głos Biblii – Księga Mądrości opisuje kult bałwochwalczy w następujący sposób:
„Oto jakiś cieśla wyciął odpowiednie drzewo, całą korę zdjął z niego umiejętnie i obrobiwszy ładnie sporządził sprzęt przydatny do codziennego użytku. A odpadków z tej obróbki użył do przygotowania pokarmu i nasycił się. Wziął spośród nich odpadek na nic już niezdatny, kloc kręty, poprzerastany sękami, rzeźbił, bawiąc się pracą dla odpoczynku, i przekształcał, próbując swych umiejętności. Odtworzył w nim obraz człowieka lub uczynił coś podobnego do jakiegoś marnego zwierzęcia. Pociągnął minią, czerwienią jego powierzchnię zabarwił i zamalował na nim wszelką skazę. Przygotował mu pomieszczenie stosowne: na ścianie umieścił, przytwierdzając gwoździem. Zatroszczył się więc o niego, żeby czasem nie spadł, wiedząc, że sobie sam pomóc nie zdoła, bo jest tylko obrazem i potrzebuje pomocy.
Ale gdy się modli w sprawie swego mienia, w sprawie swych zaślubin i dzieci - nie wstydzi się mówić do bezdusznego. I bezsilnego prosi o zdrowie, do martwego modli się o życie. Najbardziej bezradnego błaga o pomoc, a o drogę szczęśliwą - niezdolnego posłużyć się nogą. 19 O zarobek, o pracę, o rękę szczęśliwą, o siłę prosi tego, czyje ręce są jak najbardziej bezsilne.”/Mdr 13,11-19/
Czy naprawdę człowiek modlący się przed krucyfiksem pasuje do tego opisu? Czy prosi o cokolwiek rzeźbę? Czy rzeczywiście zwraca się do kawałka drewna (jeśli masz wątpliwości, szanowny Czytelniku, spójrz co ten człowiek mówi i do kogo się zwraca)?
Czy też bardziej pasuje do niego opis katechizmowy:
Człowiek zakochany odnosi się z pietyzmem do fotografii narzeczonej, niekiedy całuje jej zdjęcie, patrzy z czułością i miłością na podarowany przez nią drobiazg (dawniej przechowywał z czułością chusteczkę). Niemniej nie uważa ani fotografii, ani zdjęcia, ani chusteczki za swoją narzeczoną, ani też narzeczona nie jest zazdrosna o chustkę.
Osobiście nie spotkałem ani jednego człowieka, który uważałby rzeźbę czy obraz za Boga .
Takie zresztą jest i zawsze było nauczanie Kościoła. W 426 roku św. Cyryl z Aleksandrii napisał (cytuję z ks./ Salija):
„Jeśli sporządzamy obrazy pobożnych ludzi, to przecież nie w tym celu, żeby ich uwielbiać jako bogów, ale żeby -- patrząc na nich -- pobudzać się do współzawodnictwa z nimi. Natomiast obrazy Chrystusa sporządzamy w tym celu, ażeby duszę naszą pobudzać do miłowania Go” (Objaśnienie Psalmów 113,16).
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym Charakterystyczny dla sprawy jest fragment z Dziejów Apostolskich, gdzie czytamy: "Widzicie też i słyszycie, że nie tylko w Efezie, ale prawie w całej Azji ten Paweł przekonał i uwiódł wielką liczbę ludzi gadaniem, że ci, którzy są ręką uczynieni, nie są bogami."/Dz 19,26/ Jak widać, w kontekście I przykazania, spór nie toczył się na temat “czy wolno czynić wizerunki?” lecz na temat tego, czy owe wizerunki są bogami. Podobnie argumentuje autor, pochodzącego z II wieku, patrystycznego “Listu do Diogneta”: “A dzisiejsze sprzęty, sporządzone z tych samych materiałów, czy mogłyby one także stać się bogami, gdyby trafiły do takiego rzemieślnika? Ci natomiast bogowie, których teraz czcicie, czyż nie mogliby pod ręką ludzką przemienić się w zwykłe sprzęty? Czyż nie są oni wszyscy głusi, ślepi, pozbawieni życia, czucia i możliwości ruchu? Czyż wszyscy nie gniją, nie niszczeją?“. Rafael Rodrigues2 zauważa, że słowo פסל, użyte w tekście przykazania, często tłumaczone jako “wizerunek” oznacza po prostu “bożka”. Najwierniej tekst oryginalny tłumaczy chyba Biblia Paulinów: “Nie zrobisz sobie bożka. I żadnej podobiźnie przedstawiającej to, co najwyżej na niebie, nisko na ziemi i w głębinach wód, nie będziesz oddawał czci ani nie oddasz się w niewolę. Ja jestem Panem, twoim Bogiem, Bogiem zazdrosnym.”(Wj 20,4) Cały problem w tym że wrogowie wizerunków utożsamiają dzisiejszą ich rolę z zupełnie nieporównywalną rolą jaką pełniły w starożytności dalekiego Wschodu. Tą samą zresztą nieufność mają do ludzi - tak jakby nie wiedzieli że w starożytności często władców literalnie uznawano za bogów - co nijak nie daje się porównać z naszym stosunkiem do świętych. Rzeźby i obrazy o jakich mówi Pismo to wizerunki, które w sercach Izraelitów stanowią konkurencję dla Boga – chodzi więc o zakaz oddawania czci boskiej posągom i obrazom – co koresponduje doskonale z pierwszym zdaniem „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!”. Dziś zabranianie wykonywania wizerunków ma tyle sensu co np. obecny w Prawie zakaz „przyrządzania mięsa cielęcia w mleku jego matki” (wchodząc z tego do dziś Żydzi na wszelki wypadek mają osobne naczynia „mięsne” i „mleczne”). Niegdyś owo „przyrządzanie w mleku matki” miało charakter obrzędu pogańskiego u ludów otaczających Żydów – i chodziło po prostu o nie przyjmowanie obyczajów i wierzeń tych ludów. Dziś zakaz ten nie ma znaczenia, a jego kultywowanie w sposób prezentowany przez ortodoksyjnych Żydów (osobne garnki do mleka i mięsa itd.) jest groteskowy. Czym są owe wymienione rzeczy, których podobizny są zakazane? Te zakazy padły, gdy Żydzi – po wielu latach, podczas których zapomnieli o Jahwe - wyszli z Egiptu i odnoszą się w sposób oczywisty do bóstw egipskich:
Taka hipoteza znajduje potwierdzenie w Księdze Jezuego: "Teraz więc bójcie się PANA, służcie Mu szczerze i wiernie. Odrzućcie bogów, którym służyli wasi przodkowie za Eufratem i w Egipcie, a służcie PANU."(Joz 24,14) Że takie praktyki zdarzały się Izraelitom, świadczy fragment z Księgi Ezechiela: „Wtedy Bóg mi powiedział: „Synu człowieczy, czy widzisz co oni robią? Te wielkie obrzydliwości, których lud izraelski tutaj się dopuszcza, żeby Mnie oddalić od mojej świątyni. Ale zobaczysz jeszcze większe obrzydliwości”. (7) I wprowadził mnie do wejścia na dziedziniec, gdzie zobaczyłem otwór w ścianie. (8) Bóg rzekł do mnie: „Synu człowieczy, przebij, proszę, tę ścianę”. Przebiłem ścianę, a oto było tam jakieś wejście. (9) Potem mi powiedział: „Wejdź i zobacz najgorsze obrzydliwości, jakich oni się tu dopuszczają”. (10) Gdy wszedłem, zobaczyłem wyryte na ścianach dookoła wszelkie wyobrażenia płazów, wstrętnych bydląt i wszystkich bożków ludu izraelskiego."/Ez 8, 6-10 PAU/ |
Trudno się oprzeć wrażeniu że spór wynika trochę z tego, że na pewne - oczywiste w gruncie rzeczy - zachowania wynikające z szacunku czy miłości w stosunku do osób przedstawianych ące się w pewnym szacunku czy nawet tkliwości w stosunku do rzeczy z nimi związanych (wizerunek, relikwia itd.) oceniane są z punktu widzenia nie będącego punktem widzenia osób ów „kult zastępczy” wykonujących, ale z punktu widzenia oskarżenia i podejrzenia.
Gdyby w podobny sposób popatrzyć na praktyki mojego Dziadka po śmierci mojej Babci, można by dojść do podobnych wniosków: babci zdjęcie na biblioteczce stało niczym ołtarzyk, w otoczeniu kwiatów ; Dziadek darzył je olbrzymim pietyzmem i niekiedy nawet z nim rozmawiał. Przedmioty pozostałe po Babci dotykał delikatnie z wyraźną czcią...
A jednak nikt nie oskarżał Dziadka że czci fotografię i obdarza miłością wizerunek zamiast Babci; po prostu nie ma grupy wyznaniowej która taką tezę by stawiała w kontrowersji do nas.
Podobnie jest z ludźmi np. czczącymi peregrynujący obraz - nikomu z nich do głowy nie przyjdzie uważać ów obraz za Boga. Nikomu z nich też nie wpadłoby do głowy schylić głowy przed obrazem, gdyby nie jego związek z rzeczywistością przedstawianą : obraz nie jest dla nich „samodzielnym” obiektem kultu, podobnie jak fotografia mojej babci nie była „samodzielna” dla mojego Dziadka - gdyby nie jej związek z babcią Dziadek nawet nie próbowałby jej stawiać na biblioteczce.
Dla lepszego uzmysłowienia sobie tego związku, warto zadać pytania:
W rozdziale 11 Listu do Hebrajczyków św.Paweł wspomina patriarchów a także świętych i męczenników, tych „którzy dzięki wierze zdobyli królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnice, zamknęli paszcze lwom,przygasili żar ognia, uniknęli ostrzy miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w walce i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki. Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie. Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, kuszono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku - świat nie był ich wart - i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi.”/Hbr 11,33-38/
To wyliczenie uzupełnia Apostoł Narodów uwagą: „I my zatem, mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach.”/Hbr 12,1/
Jeżeli w naszym domu obecne są zdjęcia przedstawiające naszych bliskich, którzy odeszli do Pana – czemuż nie mielibyśmy wieszać w nim podobizn członków naszej Bożej Rodziny, tych, którzy wg zapewnień apostoła Pawła towarzyszą nam w pielgrzymce do Nieba?
Na zakończenie, dla porządku, dodam tylko że Kościół rozróżnia nawet w słownictwie cześć Boga i cześć obrazów (określenia dulia oraz adoratio). W przypadku obrazów mówimy raczej o „szacunku” niż o „czci”.
Sposób w jaki Żydzi czcili wizerunki porównać można we współczesnym Kościele tylko z jednym rodzajem czci – jest to cześć oddawana Eucharystii. My tak właśnie traktujemy Eucharystię uobecniającą Boga, jak starożytni Żydzi i współczesne im ludy Bliskiego Wschodu traktowały wizerunki. Tylko że Eucharystię czcić nam nakazał Zbawiciel, a żydowskie rzeźby były jedynie bałwanami. |
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym 7.3.4 Dulia i latriaCześć „dulia” (wszystko jedno, czy wobec przedmiotów związanych z Bogiem, czy też wobec osób ze względu na Boga) jest niemożliwa bez czci „latria” skierowanej do Boga. Możemy zatem powiedzieć, ze „dulia” jest zależna od kultu Boga (latrii). Ten, któremu oddajemy dulię, Bogiem nie jest, a oddajemy mu cześć jedynie ze względu na Boga. Jeśli czytamy, że św.Paweł pisze o bracie Epafrodycie: Bliską analogią jest (przywołana już wcześniej) różnica pomiędzy narzeczoną a jej zdjęciem; kochający narzeczony szanuje, a czasem nawet traktuje z pietyzmem zdjęcie ukochanej, nigdy nie podeptałby jej zdjęcia. Czy to tylko dlatego, że zdjęcie przedstawia narzeczoną: jednak absurdem byłoby myśleć, iż owo zdjęcie stanowi dla narzeczonej jakąkolwiek konkurencję. |
Różnica pomiędzy bałwochwalstwem a kultem pośrednim Boga została dobrze zilustrowana przez św.Pawła. Wiedząc, iż zakazane jest oddawanie czci boskiej przyrodzie, twierdzi jednak że całe stworzenie uwidacznia nam potęgę Boga „wiekuista Jego potęga oraz bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła...” /Rz 1,20/
Apostoł odwołuje się tu do Księgi Mądrości, która przedstawia rzecz szerzej: „Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa - winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw - winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” /Mdr 13,1-5/
Mamy tu jasną wykładnię: jeśli uważa się i czci się przyrodę jako Boga, wówczas jest to złe, jest głupotą. Natomiast postrzeganie piękna przyrody jako obrazu mówiącego o Stwórcy jest dobre – i może prowadzić do Jego poznania i podziwiania Jego potęgi.
Podobną myśl wyraża św.Paweł pisząc: „I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.” (Rz 1,23)
Jak widać nie ma to nic wspólnego z człowiekiem uznającym jedynie Boga za... Boga. Sam zresztą św. Paweł odwołuje się do symboliki wizerunku, pisząc: „przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego” (Ga 3;1)
Tak zresztą rozumieli ten nakaz pierwsi chrześcijanie ; np. Justyn Męczennik (ur. 100) pisał w „Dialogu z Żydem Tryfonem”:
„Otóż powiedzcie mi, czy Bóg przez Mojżesza nie przykazał, by nie czynić żadnego obrazu ani podobieństwa zgoła niczego, co jest w górze, na niebie, ani na ziemi? A przecież On sam na pustyni przez Mojżesza kazał zrobić węża miedzianego i postawił go na znak, na znak zbawienia dla pokąsanych przez węże - i jednak nie jest winien niesprawiedliwości”.
Jak widać, męczennik dowodzi, iż przykazanie z Wj 20;4 odnosi się do zakazu kultu o charakterze bałwochwalczym.
Kościół zawsze stał na stanowisku wyrażonym w 375 roku przez św. Bazy/: „cześć oddawana obrazom dotyczy Osoby, którą obraz przedstawia” (O Duchu Świętym 18,45).
Pozwólmy zresztą zinterpretować przykazanie samemu Bogu. W Księdze Kapłańskiej czytamy następujące słowa: „Nie będziecie sobie czynili bożków, nie będziecie sobie stawiali posągów ani stel. Nie będziecie umieszczać w waszym kraju kamieni rzeźbionych, aby im oddawać pokłon, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz. Strzec będziecie moich szabatów, czcić będziecie mój święty przybytek. Ja jestem Pan!”/Kpł 26,1-2/
Jak widać, tuż obok napomnień przeciw czczeniu posągów występuje wyraźny nakaz kultu pośredniego – a mianowanie nakaz czci dla przybytku Boga.Bałwochwalstwem jest pomylenie Boga z nie-bogiem – wszystko jedno czy owym nie-bogiem będzie człowiek, zwierzę, rzeźba czy ciała niebieskie:
„Pilnie się wystrzegajcie - skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - 16 abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny lub kobiety, 17 podobiznę jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest na ziemi, podobiznę jakiegokolwiek ptaka, latającego pod niebem, 18 podobiznę czegokolwiek, co pełza po ziemi, podobiznę ryby, która jest w wodach - pod ziemią. 19 Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i wszystkie zastępy niebios, obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie służył, bo Pan, Bóg twój, przydzielił je wszystkim narodom pod niebem.”/Pp. 4,15-19/
W tekście tym zawarty jest jeszcze jeden – oprócz utożsamiania wizerunku z bóstwem jakie przedstawia – powód, da którego Bóg zabronił sporządzania nawet swoich wizerunków „skorości nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan”. Tak więc nie można przedstawiać na obrazie Boga, którego się nie widziało.
Katechizm mówi o tym tak:
Przykazanie Boże dane Izraelowi na górze Synaj jest nadal aktualne, ale warunki jego spełniania zmieniły się radykalnie po przyjściu na świat Syna Bożego – Słowa Wcielonego. Bóg dając swojemu ludowi takie przykazanie tym samym poinformował go, że nie jest On Bogiem przypominającym jakichkolwiek innych pogańskich bogów, tak że nikt z ludzi nie jest w stanie sobie wyobrazić, jaki naprawdę jest.
Zaś człowiek uwikłany w grzech pierworodny nie potrafi sobie inaczej wyobrazić Boga, jak tylko poprzez zwielokrotnienie swoich własnych ambicji i aspiracji. Tak więc jest to zapewne ktoś potężny (niczym Zeus gromowładny), bogaty (stąd wyobrażenie złotego cielca), sprawiedliwy (tak że wyłapuje bezbłędnie każdą ludzką słabość), mądry, wszechmogący, dysponujący dworem anielskim i pałacem w niebie nieskończenie przewyższającym splendory ziemskich władców itp. itd. Trzeba było zatem, aby przez cały czas oczekiwania na pełne objawienie Boże (od Mojżesza do Chrystusa) lud Boży zaprzestał prób uczynienia ze swego Jedynego Boga jakiejś syntezy wszystkich znanych mu do tej pory bóstw pogańskich i przygotował się na radykalną niespodziankę.
(Nawiasem mówiąc przed ostatnim Soborem w okresie Adwentu i Wielkiego Postu zasłaniano w kościołach fioletowymi zasłonami wszystkie obrazy i posągi, aby nawiązać do tego właśnie czasu oczekiwania na ostateczne objawienie się Boga o tajemniczym Imieniu Jahwe).
Gdy jednak przyszedł Chrystus, przynosząc nam prawdziwy obraz Boga, sytuacja ludu Bożego względem pierwszego przykazania zmieniła się radykalnie: oglądanie Boga stało się możliwe poprzez kontemplację Jego Syna jednorodzonego, jak to wynika z następujących fragmentów Nowego Testamentu:
„Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten /Syn/, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach.”/Hbr 1,1-3/
„Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca?”/Jn 14,7-9/
Każdy z nas poprzez chrzest otrzymał też zdolność do upodobniania się do Chrystusa i jest wezwany do życia błogosławieństwem: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą."(Mt 5:8)”
„Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego.” /1 Kor 15:47-49/
Czy uważać mamy zatem, że jeśli ten świetlisty wizerunek wewnętrzny przełoży się na jakiś zewnętrzny obraz czy też rzeźbę, to stanie się to z naruszeniem pierwszego przykazania Dekalogu? Oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie: taki obraz lub rzeźba może pomóc ludowi Bożemu w ściślejszej więzi z Bogiem i w lepszym poznawaniu Go.”
Powód podany przez Boga jako przyczyna zakazu przedstawiania („skoroście nie widzieli żadnej postaci”) zniknął w noc Bożego Narodzenia, kiedy Jezus przyszedł do nas w ciele ludzkim, które mogliśmy (jako ludzkość) widzieć, a więc i możemy „przedstawiać”.
Ładnie i zwięźle wyjaśnia to Jan z Damaszku:
„W poprzednich czasach Boga bez ciała czy kształtu nie można było przedstawić w żaden sposób. Ale dzisiaj, od czasu, kiedy Bóg pojawił się w ciele i żył wśród ludzi, mogę przedstawić to, co jest widzialne w Bogu. Nie czczę materii, lecz czczę Stwórcę materii, który materią dla mnie stał się, który przyjął życie w ciele i który, przez materię, dokonał mojego zbawienia”./Oratio I/
Podobnie sprawę widzi Kościół Katolicki. W Katechizmie czytamy:
Kanony powyższe zwracają uwagę na fakt, iż mogliśmy (jako ludzkość) zobaczyć Jezusa, który jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1,15)
.Niezależnie od tego co napisano powyżej, przedstawienie w postaci wizerunku ma jednak pewne ograniczenia:
Dobitnie napisał o zmianie jakie spowodowało Wcielenie Jezusa autor „Listu Barnaby” (ok. 130 rok):
„Gdyby bowiem nie przyszedł w ciele, jakżeby ludzie mogli Go oglądać i pozostać przy życiu, skoro patrząc na słońce, dzieło rąk Bożych, które przecież ulegnie kiedyś zagładzie, nie są w stanie znieść blasku jego promieni?”.
Dlaczego dopuszczano kult Arki Przymierza a nie dopuszczano cielca?
Bo cielca czczono jako boga, zaś Arka była kultem pośrednim Jahwe (kult „chwały Boga”, która w niej mieszkała).
Sobór Watykański II poświęcił sporo uwagi sztuce sakralnej w Konstytucji o liturgii. Skrytykowano przepych i kicz, wezwano do umiarkowania w liczbie wizerunków świętych w kościołach aby „nie hołdowały mniej właściwej pobożności”. Nakazano troskę o zabytkowe dzieła sztuki.
Wąż miedziany to nie jedyny wypadek, gdy Bóg poleca wykonanie rzeźby mającej znaczenie religijne. Aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do księgi Wyjścia. Opis dotyczy rzeźb w... świątyni (!):
„dwa też cheruby wykujesz ze złota. Uczynisz zaś je na obu końcach przebłagalni. Jednego cheruba uczynisz na jednym końcu, a drugiego cheruba na drugim końcu przebłagalni. Uczynisz cheruby na końcach górnych. Cheruby będą miały rozpostarte skrzydła ku górze i zakrywać będą swymi skrzydłami przebłagalnię, twarze zaś będą miały zwrócone jeden ku drugiemu. I ku przebłagalni będą zwrócone twarze cherubów.”/Wj 25,18-20/
Podobnych tekstów jest wiele: mówią o figurach cherubów, zwierząt, o płaskorzeźbach i malowidłach w świątyni, o podobiznach aniołów (wszystko to, przy założeniu sensu literalnego, kłóciłoby się z przykazaniem).
Mało tego – sprzęty w Świątyni czczono (w Księdze Wyjścia czytamy że namaszczano ołtarze, święty namiot i Arkę Przymierza, Księga Rodzaju mówi ponadto o namaszczaniu stelli) a sam przybytek określano jako „święty”. Czemu Bóg ganił za wykonywanie bożków, a żądał sporządzania ozdób do swojej Świątyni? Ponieważ jest „Bogiem zazdrosnym” (w pozytywnym sensie) i nie znosi bałwochwalstwa. Starajmy się nic z tego nie ujmować, ale i nic nie dodawać. Inaczej zrobimy z drugiego przykazania to, co Żydzi zrobili z trzeciego - zamiast cieszyć się szabatem, przezywali go w napięciu i strachu by nie przekroczyć drogi szabatowej i innych „zaostrzeń własnego pomysłu” do wymagań Bożych. Pismo mówi bowiem:
„abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.”/1 Kor 4,6b/
Jak widać, zakaz czynienia wszelkich wizerunków nie istnieje w Biblii w oderwaniu od sensu bałwochwalczego i nigdy nie był w swej istocie jakimś „zakazem antymalarskim” czy „antyartystycznym”.
Gdyby taki „oderwany” zakaz istniał, byłby złamany przez nakazy samego Boga w wielu miejscach Starego Testamentu.
Podsumowując:
Mamy dwie różne, potępione przez Biblię, formy bałwochwalstwa związane z przedmiotami:
W obu wypadkach chodzi o bałwochwalstwo – a bałwochwalstwem nie jest „wykonywanie wizerunków” czy też czczenie Boga przy ich użyciu.
Czym jest bałwochwalstwo?
Odpowiedź jest tyle prosta, co lekceważona: Bałwochwalstwo to oddawanie czci boskiej komukolwiek innemu niż Bóg.
W Kościele nie uważa się nikogo poza Bogiem za Boga - i ten fakt zupełnie wystarcza by uznać oskarżenia o bałwochwalstwo za mało poważne. Nie mówiąc już o tym że w przeciwnym wypadku trzeba by uznać praktycznie całe chrześcijaństwo przed Reformacją za bałwochwalcze...
![]() |
Jeśli ktoś ma wątpliwości co do wizerunku, warto sobie zadać pytania:
|
Gdy pytanie zawiera zwrot „czy zawsze”, odpowiedź zwykle bywa negatywna. Tak jest i w tym wypadku.
Jak już wcześniej pisałem, spośród nakazów Starego Testamentu pełną aktualność zachowują - ze swej istoty - nakazy moralne. Pozostała część nierzadko została zniesiona już przed spisaniem Nowego Testamentu, dzięki czemu mamy w nim wzmianki o wielu „rewolucjach” (nauka o zniesieniu konieczności obrzezania, zezwolenie na spożywanie wieprzowiny). Ale to wszystko co napisano powyżej nie oznacza, że zakaz bałwochwalstwa nie istnieje. Zdarzają się ludzie, którzy popadają w błąd pokładając zaufanie w wizerunku, nie zaś w Bogu. Święty Augustyn pisał „słusznie zasłużyli na błąd ci, którzy nie szukają Chrystusa i Jego Apostołów w świętych księgach, lecz na malowanych ścianach. Nic też dziwnego, iż zwiodły ich pomysły malarzy”. Było to tym ważniejsze w rejonach i czasach, gdzie bałwochwalstwo było powszechne. Synod w Elwira (ok.300 r.) nakazywał, aby w kościołach nie było żadnych wizerunków (mimo że w innych rejonach już takowe istniały).
Wizerunki, jak każdą rzecz, można wykorzystać również w zły sposób. Zdarza się, że są one otaczane przesadną czcią dla nich samych. Święty Jan od Krzyża (doktor Kościoła) pisał:
„niektórzy posługują się obrazami świętych, jakby figurkami bożków... i są do nich tak przywiązani, jak był Michas lub Laban przywiązany do swych bałwanów” (Droga na górę Karmel III 35,4).
latego soborowa Konstytucja Kościoła o Liturgii Świętej zaleca używanie wizerunków, choć jednocześnie przestrzega:
"Należy stanowczo zachować zwyczaj umieszczania w kościołach wizerunków Świętych dla oddawania im czci przez wiernych, w ilości wszakże umiarkowanej i we właściwym porządku, aby nie budziły zdziwienia ludu chrześcijańskiego i nie hołdowały mniej właściwej pobożności."/KL 125/
W tej sprawie niezwykle pouczająca jest historia węża miedzianego, którego Bóg nakazał sporządzić Mojżeszowi dla ochrony przed wężami (Lb 21,8). Wąż ten był symbolem łaski, przedmiotem do którego spodobało się Bogu przywiązać obietnicę cudu. I cuda się działy, a Bóg w pełni akceptował ten - jakbyśmy dziś to nazwali - cudowny przedmiot. Kiedy jednak (wiele lat później) Izraelici zamienili cześć pośrednią na bezpośrednią (to znaczy zamiast pokładać nadzieję w Jahwe „przy pomocy” węża, zaczęli pokładać nadzieję w wizerunku gada) - Ezechiasz uznał to za bałwochwalstwo i zniszczył figurę (2Krl 18,4).
Wiele wątpliwości i zastrzeżeń budzą tzw. relikwie. A przecież już Pismo Święte o nich wspomina!
Najpierw wypada powiedzieć o relikwiach Jezusa:
„Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza.
Bo sobie mówiła: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła. I od tej chwili kobieta była zdrowa.”/Mt 9,20-22/
Jest to przykład najmniej wyraźny, bowiem rzecz się dzieje niejako „przy Jezusie”. Jednak już w Dziejach Apostolskich czytamy:
„Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy.”(Dz 19,11-12)
„Relikwią” były nawet tak nietrwałe rzeczy jak… cień, byle były związane ze świętym Pańskim:
„Wynoszono też chorych na ulicę i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiednich zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia.”/Dz 5,15-16/
Zresztą relikwie znane były także w Starym Przymierzu: na przykład kości kości Józefa wielce szanowano (Wj 13;19, Syr 49;15) zaś kości Elizeusza „uczyniły” cud wskrzeszenia (!):
„Elizeusz umarł i pochowano go. Oddziały zaś Moabitów wpadały do kraju każdego roku. Zdarzyło się, że grzebiący człowieka ujrzeli jeden oddział [nieprzyjacielski]. Wrzucili więc tego człowieka do grobu Elizeusza i oddalili się. Człowiek ten dotknął kości Elizeusza, ożył i stanął na nogi.” /2Krl 13;20-21/
W ogóle kult Elizeusza był bardzo podobny do kultu relikwii. Przykładem może być poniższy tekst:
„Gdy Eliasza zakrył wir powietrzny, Elizeusz został napełniony jego duchem. Za dni swoich nie lękał się [żadnego] władcy i nikt nie osiągnął nad nim przewagi. Nic nie było zbyt wielkie dla niego i w grobowym spoczynku ciało jego prorokowało. Za życia czynił cuda i przy śmierci jego działy się rzeczy przedziwne.” /Syr 49:12-14/
(Za W.Bednarskim)
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym
W Apokalipsie znajdujemy być może nawiązanie do starożytnego zwyczaju, iż w podstawie ołtarza umieszczano relikwie (szczątki) świętych:
"A gdy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli."/Ap 6,9/
Święty Hieronim (ur.345) tłumaczy, czym się różni chrześcijańska cześć relikwii od praktyk pogańskich:
„My zaś nie czcimy i nie uwielbiamy, już nie mowię relikwii męczenników, lecz nawet
słońca, ani gwiazd i Aniołów”[czyli nie oddajemy im czci jako bóstwom - przyp.M.P.] „lecz okazujemy
cześć relikwiom męczenników, aby uczcić Tego, do którego jako męczennicy należą,
oddajemy należną cześć sługom, by przez sługi uczcić Pana”.
"Szlachetne dusze zwycięzców przebiegają niebo włączając się do korowodu bytów niecielesnych;
poszczególnych ich zwłok nie skrywa jeden grób: miasta i wioski rozdzielają ich ciała między siebie(...)
I chociaż ciało zostało podzielone, to łaska trwa niepodzielnie; najmniejsza cząsteczka relikwii posiada moc równą tej, jaką przedstawia sobą męczennik, który żadnemu podziałowi nie uległ; promienna łaska rozdziela dary, mierząc swą hojność miarą wiary (...)"/Teodoret z Cyru ur. ok. 386/393, zm. ok. 457/466, Leczenie chorób Hellenizmu VIII, 10-l 1/
Tekst zarzutu nieobecny w wydaniu drukowanym
Nie znam ani jednego przykładu handlu relikwiami przez Kościół. Przeciwnie, Sobór Laterański wypowiedział się bardzo stanowczo zarówno przeciw hadlowaniu relikwiami, jak i przeciw pochopnemu ich uznawaniu:
62, 1. Religię chrześcijańską coraz częściej traktuje się z lekceważeniem, ponieważ niektórzy wystawiają na sprzedaż relikwie świętych i wszędzie je pokazują. Aby nie zdarzało się to w przyszłości, obecnym dekretem postanawiamy, że odtąd starożytnych relikwii nie można pokazywać poza relikwiarzami ani wystawiać na sprzedaż.
62, 2. Niech nikt nie waży się publicznie czcić nowych relikwii, jeśli wcześniej nie zezwolił na to autorytet biskupa Rzymu. Przełożeni kościołów nie pozwolą, aby nawiedzający ich kościoły dla uczczenia relikwii byli oszukiwani zemyślonymi bajkami oraz fałszywymi dokumentami, jak to się działo w wielu miejscach z chęci zysku.
W tym samym celu w jakim ludzie szli do sadzawki Betesda i czekali na poruszenie się wody – kto wówczas wszedł do wody był uzdrowiony (J 5,3), w tym samym celu w jakim Naaman poszedł się wykąpać do Jordanu na polecenie Elizeusza (2 Krl 5,9-17) i został oczyszczony, w tym samym celu w jakim ludzie wynosili chorych na ulicę by padł na nich cień przechodzącego Piotra (Dz 5,15) albo kładli na nich chusty i przepaski z ciała Pawła (Dz 19,12).
Za każdym razem był to „pretekst” Boga by udzielić Łaski ludziom.
Bóg szuka, daje i tworzy różne „okazje” by zbawić człowieka. Tym pretekstem może być wszystko - od śmierci bliskiej osoby po obietnice związane z sadzawką.
Na pierwszy rzut oka to wszystko absurd! Ale… czy nie absurdem było smarować krwią drzwi w Egipcie, obcinać napletki dzieciom, czy nie jest absurdem - po ludzku - oblewać kogoś wodą mówiąc „ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”?)
Człowiek wypełniający jakąkolwiek obietnicę tego rodzaju po prostu wierzy w miłosierdzie boże. Czy może lepiej – w Boże Obietnice.
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym
Wróćmy do przykładu mojego Dziadka, który po śmierci Babci codziennie stawiał świeże kwiaty przy jej stojącym na polce zdjęciu. Nigdy nie przyszło mi do głowy (ani Jemu) ze przynosi kwiaty ZDJECIU... Stawiał kwiaty, niekiedy mówił – zawsze „do babci”. I możecie mi wierzyć że nie nazywał tak fotografii.
Podobnie jeśli widzisz młodego człowieka noszącego w portfelu zdjęcie narzeczonej, który składa pocałunek na tym zdjęciu, czy sądzisz że ujmuje czegoś swojej wybrance? Że „zdradza ją” dla fotografii?
Czy uważasz, że owa dziewczyna – gdyby przyłapała go na niecnym uczynku całowania jej fotografii – byłaby „zazdrosna” i zerwałaby znajomość? Czy też raczej ucieszyłaby się z takiego – wynikającego z miłości do niej – gestu i przez cały dzień chodziłaby „w skowronkach”?
A ja myślę że ta babcia miała trochę racji (pod pewnymi warunkami). Przypomnijmy sobie kobietę cierpiącą na krwotok, dotykającą z wiarą szaty Jezusa:
„A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej.
Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza.
Mówiła bowiem: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa.
Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.(…)
On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!”/ Mk 5,25-29.34/
Myślę że podobnie myśleli też wspomniani tu już wcześniej ludzie kładący chusty z ciała Pawła na chorych (Dz 19,11-12) czy robiący wszystko aby na chorego padł cień Piotra (Dz 5;15nn)
Nazywamy tak obrazy, bo przedstawiają święte osoby, święte historie itd. Czyli – w odróżnieniu od np. „Słoneczników” van Gogha czy popularnego „Jelenia na rykowisku” mają świętą treść.
Istotą nie jest to, czy obraz np. Jezusa jest do niego podobny czy nie (tak jak nie jest ważne czy aktor grający w filmie Jezusa jest faktycznie do Niego podobny czy nie). Istota sprawy jest uzasadnienie podane przez Księgę Powtórzonego Prawa do przykazania o wizerunkach „skoroście nie widzieli żadnej postaci” – a więc to czy Jezusa w ogóle można było zobaczyć.
Izraelowi objawił się Bóg całkowicie transcendentny, którego nikt nigdy nie widział. Jezus przychodząc na Ziemię dokonał pewnego wyłomu w tej transcendencji, objawiając nam Ojca.
To nieprawda. Choć z pierwszych wieków (czasów prześladowań) zachowało się niewiele świadectw materialnych (nawet Nowy Testament mamy w odpisach z IV wieku), to wiemy że w II wieku posługiwano się na oznaczenie Jezusa symbolem ryby.
Z II wieku pochodzi inskrypcja w Grocie Zwiastowania „Przybyłem, aby paść na kolana przed ikoną Marii”. Choć sama ikona się nie zachowała, napis świadczy o jej istnieniu co najmniej w tamtym okresie.
W katakumbach cmentarza Pryscylli w Rzymie zachował się obraz Matki Bożej oraz obraz Dobrego Pasterza z roku ok. 210. Na rzymskim cmentarzu Domitylli znajduje się obraz Dobrego Pasterza z roku ok. 250 oraz scena Daniela w jaskini lwów, datowana na lata 253-268. Na odkopanym pod bazyliką św. Piotra cmentarzu watykańskim znajduje się grobowiec pogańskiej rodziny Juliuszów, która na przełomie II i III wieku przyjęła wiarę chrześcijańską i w związku z tym postanowiła zmienić dekoracje grobowca. Otóż na ścianach tego grobowca znajduje się m.in. obraz Jonasza w paszczy potwora oraz obraz Dobrego Pasterza w otoczeniu owiec. Zachowało się też ponad 300 przedstawień Jezusa Dobrego Pasterza z III wieku (a więc z okresu prześladowań).
Obraz Chrystusa Dobrego Pasterza z chrześcijańskiego cmentarza Domitylli (katakumby w Rzymie ok. 250 r. n.e.)
Jeżeli chodzi o rok 787 to mowa zapewne o II Soborze Nicejskim, który potępił ruch ikonoklastów którzy niszczyli obrazy religijne (jak z tego widać, niemożliwe by w roku 787 Kościół dopiero wprowadzał obrazy - skoro potępiono wówczas ludzi je niszczących, musiały istnieć dużo wcześniej), jednocześnie jednak uczynił wyraźne rozróżnienie pomiędzy czcią Boga i pośrednim kultem przy użyciu wizerunków.
Warto dodać, że ikonoklaści nie krytykowali obrazów z pozycji Dekalogu, a jedynie uważali że obrazy fałszują Prawdę o dwu różnych, nierozerwalnych ale nie zmieszanych naturach Chrystusa.
Trzeba powiedzieć że przyzwolenie na wizerunki w miejscu kultu nie jest jakąś specyfiką chrześcijaństwa. Ze wzmianek w Talmudzie wynika że już w czasach antycznych rabini zezwalali na „figuratywną” dekorację synagog. Niestety, nie zachowały się wizerunki żydowskie z czasów przed Chrystusem, jednak mamy ciekawe freski w synagodze w Dura Europos z III w n.e.
Fresk z synagogi w Dura Europos – Mordechaj i Estera
Fresk z synagogi w Dura Europos – Samuel i Dawid
Fresk z synagogi w Dura Europos – Mojżesz przy krzaku gorejącym
Fresk z synagogi w Dura Europos – Wizja Ezechiela
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym
Obok synagogi odkryto zasypany chrześcijański Domus ecclesiae ("Dom Kościoła") - w nim zachowały się wizerunki chrześcijańskie z tego samego okresu:
Baptysterium w Domus ecclesiae w Dura Europos
Fresk z Domus ecclesiae w Dura Europos – Uzdrowienie paralityka
Fresk z Domus ecclesiae w Dura Europos – Procesja kobiet
Fresk z Domus ecclesiae w Dura Europos – Jezus chodzi po wodzie
Innym miejscem, gdzie zachowały się wczesnochrześcijańskie wizerunki, są katakumby:
Katakumby Priscilli
Katakumby Priscilli - Młodzieńcy w piecu ognistym
Katakumby Priscilli - Jonasz
Katakumby Priscilli - Madonna
Katakumby Priscilli - Wstawienniczka
Katakumby Priscilli - Madonna z dzieckiem
Katakumby Kaliksta - Modląca się kobieta
Katakumby Kaliksta - fresk
Jeszcze inne artefakty to pieczęcie:
Pieczęć z wizerunkiem Ukrzyżowania (I-III wiek) znaleziona w Konstancji (Rumunia). Gemmę wykonano z kornalinu (czerwonej odmiany chalcedonu, inaczej krwawnik). W tle wizerunku dwunastu apostołów. Inskrypcja ICHTHUS
Krzyż z czasów apostolskich znaleziony w wykopaliskach w Betsaidzie
Pod posadzką kościoła Santa Maria Antiqua na Forum Romanum odkryto sarkofag postały ok. 240 roku, z dobrze zachowanymi rzeźbami (Jonasz, orantka, Dobry Pasterz itd.):
Sarkofag z połowy III wieku
Myślę że należy na to patrzeć tak, jak na sprawę sadzawki Betesda (Owczej) w Jerozolimie:
„W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych, /którzy czekali na poruszenie się wody. Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę”/J 5,2-4/
Czy Łaska Boga nie może działać bez sadzawki?
Bzdura.
Czy Łaska Boża jest „mniej skuteczna” bez sadzawki?
Nie.
Bóg daje nam sadzawki, medaliki, sanktuaria, relikwie, pewne miejsca i przedmioty, bo kochając nas szuka i tworzy okazje, wręcz „preteksty” byśmy mogli przychodząc do nich wzbudzić choć mały akt wiary i dzięki temu doświadczyć Jego darów.
Oczywiście Bóg nie jest ograniczony własnymi pretekstami.
Niestety, jest w tym dużo racji. Kicz przenika wszędzie i niestety także kicz religijny jest wszechobecny. Mimo wysiłków specjalnie de/wanych księży zajmujących się sztuką religijną w najlepsze rozwija się produkcja kiczowatych obrazków, plastikowych figurek itp. Nieraz zdarza się też że gotycki wystrój kościoła szpecą styropianowe „dekoracje” w stylu peerelowskich świetlic itp.
Niemniej nawet w przypadku tego rodzaju „sztuki sakralnej” (cudzysłów niezbędny) warto zachować ostrożność. Bo nawet te kiczowate, niekiedy wprost paskudne „wyroby” bywają czyś pożytecznym dla poszczególnych osób.
Chciałbym tu podzielić się własnym przeżyciem, które dało mi wiele do myślenia na temat różnorodności gustów (nie dotyczy on wprawdzie wizerunków, ale zasada jest ta sama). Pewnej niedzieli w moim kościele parafialnym zamiast niedzielnego kazania wystąpiła aktorka z monodramem o Matce Bożej. Był to monolog z gatunku, jakiego nie cierpię: dużo wielkich słów, „zadęcie”, jednym słowem tzw. „wysokie C”. Wracałem do domu zawiedziony. I wówczas spotkałem mojego osiemdziesięcioparoletniego sąsiada. Był rzeczywiście podniesiony w swojej wierze. Powiedział mi, że chciałby aby tak było zawsze.
W pierwszym momencie się żachnąłem, ale później zdarzenie zaczęło we mnie „pracować”. Czy mam prawo osądzać wrażliwość (bo przecież nie moralność!) innego człowieka? Jeśli mój sąsiad zbliżył się do Boga przy pomocy kiczu, to co w tym złego? Czyż wszystkie – nawet największe – osiągnięcia ludzkiej sztuki nie są kiczem przy przyrodzie stworzonej przez Boga?
Tekst tego podrozdziału nieobecny w wydaniu drukowanym
Również innym licznym przedmiotom oddawano cześć, a nawet namaszczano:
Wszystkie te rzeczy mają jedną wspólną cechę - ów kult, jaki wobec nich sprawowano, był wykonywany ZE WZGLĘDU NA BOGA, a nie ze względu na te przedmioty.
Jeśli czczono Przybytek, to dlatego że był to Przybytek Boga.
Jeśli namaszczano Namiot Spotkania, to ze względu na jego związek z Bogiem.
Nikt nie pomyślał nawet, że Przybytek jest Bogiem. Ani że Namiot Spotkania jest Bogiem.
I przy takim podejściu oczywiście przykazanie nie było złamane.
DOKŁADNIE tak, jak w przypadku obrazu, przed którym się modlimy do Boga.
Porównajmy powyższe z sytuacją, kiedy utworzono wizerunek, który uważano za boga (a więc będący bałwochwalstwem):
"Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej."(Wj 32,8)
Przykazanie chroni JEDYNOŚĆ BOGA, a nie jest jakimś irracjonalnym zakazem "antymalarskim".
Jak już pisałem wcześniej, wizerunki o jakich mowa w Dekalogu były w pojęciu starożytnych Żydów nie tyle wyobrażeniami artystycznymi, co uobecnieniem bożków (a nawet – jak Złoty Cielec - próbami uobecnienia Boga Jahwe). Przypisywanie osobie modlącej się współcześnie przed krucyfiksem, (na podstawie powierzchownych podobieństw) bałwochwalstwa jest absurdem.
Jest jednak jedna rzeczywistość, która jest znakiem uobecniającym Boga – i zamiast snuć opowieści o katolikach rzekomo modlących się do obrazu i czczących go jako bóstwo – warto porozmawiać o tej Rzeczywistości .
„Nie dajcie się zwodzić obcymi naukami ani
starymi baśniami bez żadnego pożytku. Jeśli
bowiem dzisiaj jeszcze żyjemy według prawa
żydowskiego, wyznajemy, że nie otrzymaliśmy
łaski”. („Do Kościoła w Magnezji” 108 rok).
Właściwie na wszelkie zarzuty co do dnia uważanego za święty wystarczyłoby odpowiedzieć krótkim fragmentem z Listu do Kolosan:
„Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu. Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa.”/ Kol 2,16-17/
Warto przy tym zaznaczyć że tekst ten występuje – jako wniosek! - w łączności z argumentacją Apostoła w poprzednich wersach mówiącą o zastąpieniu obrzezania chrztem świętym oraz o tym że Chrystus „skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami”.
Ponieważ jednak rzecz jest ciekawa (i dobrze pokazuje relacje pomiędzy chrześcijaństwem i nakazami Prawa Starego Testamentu), omówię ją nieco szerzej.
Jak pisałem wcześniej, nie podlegamy Prawu Mojżeszowemu jako takiemu, ale to nie znosi jego ważności. Obowiązują nas jego moralne normy, lecz wypełniamy je z miłości i w zrozumieniu, a nie wyłącznie z posłuszeństwa. Źródłem naszego zbawienia jest Ofiara Jezusa do której podłączamy się przez wiarę, praktykowaną przez dobre czyny. Nie obowiązują nas nakazy prawne (w szczególności kamienowanie grzeszników, obmycia rytualne etc.) oraz nakazy liturgiczne ST (obrzezanie, zakaz jedzenia wieprzowiny, nakazy co do świeczników itd.). Nakaz święcenia szabatu w sobotę jest nakazem liturgicznym, ale sam szabat jako taki to nakaz moralny:
„Przykazanie o święceniu szabatu pod jakimś względem jest przykazaniem moralnym, jako że nakazuje ono człowiekowi, żeby jakiś czas poświęcił na sprawy Boże, w myśl słów psalmisty: Przerwijcie wszystko, i we Mnie uznajcie Boga. I pod tym względem zalicza się do przykazań dekalogu. Nie zalicza się doń, gdy chodzi o wyznaczenie na to określonego czasu, gdyż pod tym względem jest przykazaniem obrzędowym.”
/św.Tomasz, „Suma teologiczna”/
Zauważyć przy tym należy że owo „nie obowiązywanie” nie jest spojrzeniem negatywnym (że już nieważne), lecz „pójściem do przodu”, wypełnieniem myśli Starego Testamentu szerzej (a może raczej należałoby powiedzieć odwrotnie – że to nakazy starotestamentowe były zapowiedzią tego, co jest dziś).
Mogę dziś z pełną odpowiedzialnością powiedzieć „Ja święcę szabat. W każdą niedzielę”.
W „Dies Domini” czytamy:
„Ten aspekt chrześcijańskiej niedzieli szczególnie wyraźnie podkreśla jej wymowę jako wypełnienia szabatu starotestamentowego. W dniu Pańskim, który Stary Testament wiąże — jak powiedzieliśmy — z dziełem stworzenia (por. Rdz 2,1-3; Wj 20,8-11) oraz z historią wyjścia z Egiptu (por. Pwt 5,12-15), chrześcijanin zostaje wezwany, aby ogłaszać nowe stworzenie i nowe przymierze dopełnione w tajemnicy paschalnej Chrystusa. Świętowanie stworzenia nie zostało bynajmniej zniesione, ale stało się głębsze w perspektywie chrystocentrycznej, to znaczy w świetle Bożego zamysłu, aby «wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi» (Ef 1,10). Z kolei pełny sens zyskuje także pamiątka wyzwolenia, jakim było wyjście z Egiptu, stając się pamiątką powszechnego odkupienia dokonanego przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Niedziela zatem nie jest sprawowana «w zastępstwie» szabatu, ale stanowi jego doskonałe urzeczywistnienie, a w pewnym sensie rozszerza go i w pełni wyraża w perspektywie historii zbawienia, której zwieńczeniem jest Chrystus.”(św. Jan Paweł II)
Zapowiedź starotestamentowa jakim było sobotnie święcenie pamiątki stworzenia człowieka została wypełniona (nie „zniesiona”!) i teraz świętujemy pełnię – Nowe Stworzenie w Jezusie Chrystusie.
Sprawdźmy teraz, czy tak właśnie rozumieli tę sprawę Ci, którzy byli bezpośrednimi uczniami Jezusa, apostołów lub uczniami ich uczniów.
W Dziejach Apostolskich znajdujemy kilka opisów mówiących o tym, że apostołowie nauczali w szabat w synagogach żydowskich:
„Kiedy wychodzili, proszono ich, aby w następny szabat mówili do nich o tym samym. A po zakończeniu zebrania, wielu Żydów i pobożnych prozelitów towarzyszyło Pawłowi i Barnabie, którzy w rozmowie starali się zachęcić ich do wytrwania w łasce Boga.”/Dz 13,42/
„W następny szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego.”/Dz 13,44
„W szabat wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie - jak sądziliśmy - było miejsce modlitwy. I usiadłszy rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły.”/Dz 16,13/
„Przeszli przez Amfipolis i Apolonię i przybyli do Tesaloniki, gdzie Żydzie mieli synagogę. Paweł według swego zwyczaju wszedł do nich i przez trzy szabaty rozprawiał z nimi.”/Dz 17,1-2/
„A co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i Greków.”/Dz 18,4/
Fragmenty te łączy jedno – wszystkie dotyczą sytuacji gdy apostołowie wchodzą do synagog gdzie w szabat gromadzą się wierni judaistyczni) i korzystając z tego faktu opowiadają o Chrystusie.
Inaczej brzmią wzmianki w Piśmie dotyczące zebrań chrześcijańskich:
„W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i przedłużył mowę aż do północy.”/Dz 20,7/
„Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę.” /1 Kor 16,2/
Niekiedy podnosi się argument, iż Paweł mógł nie łączyć zbiórki z dniem świątecznym; byłoby to wówczas polecenie odłożenia czegoś nie w dzień świąteczny, lecz „na” ten dzień. Przeciwko takiej interpretacji przemawia jednak parę argumentów:
Oba przywołane wyżej fragmenty (Dz 20,7 i 1Kor 16,2) mówią niewątpliwie o zebraniach chrześcijańskich.
Inne fragmenty:„Doznałem zachwycenia w dzień Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby”/Ap 1,10/ (że „dniem Pańskim” określano niedzielę wiemy choćby ze współczesnej Apokalipsie Didache)
Psalmista tak proroczo mówi o dniu zmartwychwstania Jezusa :
„Oto jest brama Pana, przez nią wejdą sprawiedliwi. Dziękować Ci będę, że mnie wysłuchałeś i stałeś się moim zbawieniem. Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana: cudem jest w oczach naszych. Oto dzień, który Pan uczynił: radujmy się zeń i weselmy!”/ Ps 118,20-24/
Nowy Testament słowa te odnosi do Jezusa (Mt 21,42; Mk 12,10; Łk 20,17; Dz 4,11; Ef 2,20; 1 Ptr 2,6-7.
Ciekawa jest – przytoczona w Dziejach Apostolskich – uchwała pierwszego Soboru Jerozolimskiego. Mimo że Jakub zaznacza że „Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach” (a więc trzeba uwzględnić nauczanie żydowskie) apostołowie nie nakładają na świeżo nawróconych obowiązku szabatu!
Zamiast tego wymieniają piszą: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu” (całość Dz 15,1-29)
W przypadku prawa tak dla Żydów fundamentalnego jak szabat, brak jego w liście poleceń Soboru jest szczególnie symptomatyczny.
Sytuacja powtarza się zresztą w licznych „katalogach grzechów” w Nowym Testamencie (Rzym 1,28-32; l Kor 6,9-10; 2 Kor 12,20-21; Ga 5,19-21; Ef 5,3-5; Kol 3,5-9; l Tm 1,9-10; 2 Tm 3,1-5; Ap 21,8; 22,15) – wymienione są tam przeróżne grzechy, ale ani razu nie ma zwrócenia uwagi na przestrzeganie szabatu. Jest to szczególnie uderzające w porównaniu ze Starym Testamentem, gdzie przestrzeganie szabatu stanowiło jeden z głównych wyznaczników pobożności (np. Wj 31,13 ; Kpł 26,2; Kpł 19,3; Kpł 19,30; Kpł 26,43; 2 Krn 36,21; Iz 56,4; Ez 20,13; Ez 20,16; Ez 20,20-21; Ez 20,24; Ez 22,8; Ez 22,26; Ez 23,38; Ez 44,24; Ez 45,17).
Są jeszcze w NT dwa ważne miejsca mówiące o szabacie. Pozwoliłem sobie przytoczyć świetny tekst o./ Salija na ten temat:
Zaatakowany z powodu tego zachowania [mowa o uzdrowieniu uczynionym w szabat – przyp. M.P.], Pan Jezus wypowiada zdumiewające słowa:
„Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam” (w.17). Słowa te można również przetłumaczyć: „Ojciec mój pracuje aż do tej pory i Ja pracuję”.
Krótko mówiąc, Jezus dopełnia przekaż opisu stworzenia z Księgi Rodzaju i stwierdza, że w gruncie rzeczy dzieło stworzenia wciąż jeszcze trwa. Znaczenie tej sceny już jej uczestnicy zrozumieli precyzyjnie: „Dlatego tym bardziej usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu”
Nie mniej rewelacyjna jest scena związana z łuskaniem kłosów w szabat. Zaczyna się ona od proklamacji Jezusa, że to On sam jest naszym prawdziwym Odpoczynkiem, czyli naszym prawdziwym Szabatem:
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię, (...) a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 28n).
Na zarzut zaś, że pozwala swoim uczniom wyłuskiwać w szabat ziarno z kłosów, nie mówi bynajmniej, że przyszedł znieść przepisy dotyczące szabatu. Nie, On nie przyszedł znosić szabatu, tylko go wypełnić:
„Czyż nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia” (Mt 12, 5).
Sens tych słów jest miej więcej taki: Przecież nie zapala się świecy przy świetle elektrycznym, tym bardziej nie trzeba jej zapalać, kiedy zaświeciło Słońce!.
Autor zarzutu dokonał tu dość subtelnej manipulacji; najpierw bowiem naświetlił zagadnienie z punktu widzenia żydowskiego liczenia czasu (w którym rzeczywiście dzień kończy się o zmierzchu) a następnie zinterpretował ten sam fragment wg naszej dzisiejszej miary czasu – sugerując że dzień zaczał się nie o zachodzie słońca tylko o północy.
Tylko że tekst biblijny wyraźnie mówi o zebraniu się w pierwszym dniu po szabacie” – czyli że spotkanie zaczęło się w niedzielę.
Musimy się zdecydować czy czytamy fragment wg kalendarza żydowskiego czy wg obecnego; w obu jednak wypadkach zebranie odbywa się w niedzielę.
Rzeczywiście, nie ma. Didache ujmuje rzecz jeszcze wyraźniej - użyte wyrażenie to "niedziela pańska":
„Κατὰ κυριακὴν δὲ κυρίου συναχθέντες κλάσατε ἄρτον καὶ εὐχαριστήσατε, προεξομολογησάμενοι τὰ παραπτώματα ὑμῶν, ὅπως καθαρὰ ἡ θυσία ὑμῶν ᾐ”.
W języku greckim określenie „Dzień Pański” przetrwało w nazwie niedzieli.
Wśród powodzi tekstów o święceniu niedzieli, ograniczę się tylko do tych spisanych w dwu pierwszych wiekach. Pozwoli na to wyrobić sobie zdanie co do praktyki obowiązującej we wczesnym chrześcijaństwie.
Zacznijmy od najstarszego i najbardziej chyba cenionego (oprócz NT oczywiście) pisma starochrześcijańskiego, czyli „Nauki Dwunastu Apostołów” (Didache) datowanego na 90 rok:
„W dniu Pana, w niedzielę, gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy, aby ofiara wasza była czysta”/”Didache, czyli nauka dwunastu apostołów”).
Że była to praktyka przyjęta wśród chrześcijan powszechnie, świadczy tekst bardzo wczesnego (Istnieje nawet podanie - które jednak trudno zweryfikować - iż Ignacy był wśród dzieci błogosławionych przez Jezusa Mk 10,16) pisarza chrześcijańskiego, św.Ignacego z Antiochii:
„Nie dajcie się zwodzić obcymi naukami ani starymi baśniami bez żadnego pożytku. Jeśli bowiem dzisiaj jeszcze żyjemy według prawa żydowskiego, wyznajemy, że nie otrzymaliśmy łaski.
Tak więc nawet ludzie żyjący dawniej w starym porządku rzeczy doszli do nowej nadziei i nie zachowują już szabatu, ale obchodzą dzień Pański , w którym to przez Jezusa Chrystusa i przez śmierć Jego także i nasze życie wzeszło jak słońce”/Ignacy Antiocheński (108) „Do Kościoła w Magnezji”/
Zauważmy,że tę samą myśl wyraża Katechizm Kościoła Katolickiego:
„Niedziela wyraźnie różni się od szabatu, po którym następuje chronologicznie co tydzień; dla chrześcijan zastępuje szabat z jego przepisem obrzędowym. Przez Paschę Chrystusa niedziela wypełnia duchową prawdę szabatu żydowskiego i zapowiada wieczny odpoczynek człowieka w Bogu. Kult oparty na prawie przygotowywał misterium Chrystusa, a to, co było w nim praktykowane, było w pewnym sensie figurą odnoszącą się do Chrystusa”/Kanon 2175/
Aluzja do wschodzącego Słońca w tekście św. Ignacego jest nieprzypadkowa – w starożytności niedzielę nazywano „dniem Słońca”. Chrześcijanie odnosili symbol Słońca do Boga, czego świadectwo mamy choćby w Ewangelii wg św.Łukasza która tak mówi o Jezusie:
„Jego ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju.”/Łk 1,77-79/
Owo łączenie Boga z jasnością (J 1,3-9; Ap 1,16; Mt 17,2; Dz 26,13; Ap 10,1) w ogólności, a ze Słońcem w szczególności budziło chyba niekiedy nieporozumienia, skoro Tertulian pisał:
„sądzą, że słońce jest bogiem chrześcijan, jako, że jest rzeczą znaną, iż podczas modlitwy zwracamy się na wschód, albo że cieszymy się w dniu słońca.”/”do pogan”/
oczywiście były to mniemania błędne:
„dzień słońca poświęcamy radości, ale z całkiem innego powodu aniżeli ze czci dla słońca”/”Apologetyk”/
Symbolika Słońca przetrwała do naszych czasów w nazwie niedzieli w niektórych językach (ang. Sunday, niem. Sonntag). Odwołuje się do niej także inny wczesny autor chrześcijański (żył w latach 100-163), Justyn Męczennik:
„W dniu zaś, zwanym Dniem Słońca odbywa się zebranie w jednym miejscu wszystkich razem, i z miast i ze wsi. Tedy czyta się Pamiętniki apostolskie albo Pisma prorockie (...) gdy modlitwa się skończy, przynoszą chleb oraz wino i wodę, a przełożony zanosi modlitwę a także dziękczynienie. (...) Ci którym się dobrze powodzi i którzy mają dobrą wolę, dają co chcą, a wszystko, co się zbierze, składa się na ręce przełożonego. On zaś roztacza opiekę nad sierotami, wdowami (...) jednym słowem - spieszy z pomocą każdemu, kto jest w potrzebie.(...) Zresztą aby zobaczyć absurdalność takiego oskarżenia wobec Justyna Męczenika o wystarczy przeczytać choćby następujący fragment z jego „Dialogu z Żydem Tryfonem”, w którym polemizuje on z kultem Słońca: „Jest napisane, że Bóg dopuścił kiedyś, aby słońce było czczone, a jednak nie możecie odkryć nikogo, kto kiedykolwiek cierpiał aż na śmierć z powodu swej wiary w słońce. Możecie natomiast znaleźć ludzi z każdej narodowości, którzy dla imienia Jezusa cierpieli i dalej cierpią wszelkiego rodzaju tortury, a nie chcą się wyrzec wiary w niego. Bowiem Jego słowo prawdy i mądrość jaśnieją mocniej niż moc słońca, toteż dociera do głębin serca i umysłu”. Nie od rzeczy będzie przypomnieć że Justyn – tak jak o tym pisał w powyższym tekście – oddał życię za wiarę w Jezusa Chrystusa. To były po prostu nazwy własne dni tygodnia. W ówczesnych tekstach znajdujemy też określenie szabatu jako „dnia Saturna” - i, nie znający Prawa Żydowskiego Tacyt też oskarżał Żydów o to że nie pracują w sobotę, gdyż czczą… bożka Saturna!( Annales V,4,3-4) Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym „Jeśli jednak ktoś z powodu słabości umysłu pragnie przestrzegać tych zwyczajów przekazanych przez Mojżesza, w których upatruje źródła swej prawości, a o których my sądzimy, że zostały nadane ze względu na zatwardziałość ludzkich serc, jednak swą nadzieję pokłada wciąż w Chrystusie i w wypełnianiu odwiecznych i naturalnych dzieł prawości i pobożności, a w dodatku chce żyć wraz z Chrześcijanami i wierzącymi, jak to wcześniej powiedziałem, nie nakłaniając ich do obrzezania się podobnie jak on, ani do przestrzegania szabatów, czy obchodzenia jakichś innych uroczystości, w takim wypadku sądzę, że powinniśmy takiego przyłączyć do siebie i zjednoczyć się z nim we wszystkim, tak jak z krewnym i bratem.”/Justyn Męczennik ur. ok. 100, "Dialog z Zydem Tryfonem"” |
Jak widać, Justyn wyprowadza genezę chrześcijańskiej niedzieli z faktu zmartwychwstania jako „nowego stworzenia”. Ma to swoje odbicie np. w języku rosyjskim, gdzie niedziela to po prostu Woskresienije (ros. zmartwychwstanie).
Podobnie czyni Tertulian (ur.155) który pisał m.in.. tak: W innym dziele Tertuliana znajdujemy bardzo ważny fragment wspominający o świętowaniu niedzieli przez apostołów: Kolejny fragment stawia sprawę obrzezania i szabatów w szerszym kontekście: |
Bardzo ciekawe spojrzenie prezentuje List Barnaby (datowany ok. 130 roku, choć niektórzy twierdzą że mógł być napisany nawet w 70 roku): |
Myśl podobna jest obecna także w innym znanym tekście - „Dialogu z Żydem Tryfonem” Justyna Męczennika (ur. ok.100): „Przykazanie zaś obrzezania, które nakazywało dnia ósmego obrzezać wszystkie dzieci, było figurą obrzezania prawdziwego, które nas obrzezało z błędu i niegodziwości przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, zmartwychwstałego pierwszego dnia w tygodniu. Pierwszy bowiem dzień tygodnia, aczkolwiek pierwszy z wszystkich dni, jest wprawdzie ósmy, jeśli się go liczy po wszystkich dniach cyklu tygodniowego, ale nie przestaje być równocześnie pierwszym”. Czyli niedziela od momentu zmartwychwstania nie jest już „pierwszym dniem tygodnia” lecz nowym, doskonalszym szabatem, „ósmy dniem”, dniem Zwycięstwa Jezusa. |
Myśl tę rozwija szerzej Klemens Aleksandryjski (ur.150): „A zatem dzień siódmy [sobota] ogłoszony został jako dzień odpoczynku oraz przez powstrzymanie się od zła stał się czasem przygotowania do dnia stanowiącego prapoczątek stworzenia świata [niedziela], stając się dla nas dniem odpoczynku, zaś istotowo to dzień samego początku świata (...) Od tego dnia świeci nam pramądrość i poznanie” „[Chrześcijanin] wypełnia przykazanie zawarte w Ewangelii i czyni ten dzień dniem Pańskim, w którym odrzuca wszelką myśl złą (...) w ten sposób czcząc w sobie zmartwychwstanie Pana”/Kobierce/ |
Podobne świadectwo zostawił nam Orygenes (ur.185), pisząc o niedzieli jako o cotygodniowym obchodzeniu Wielkanocy: „Zmartwychwstanie Pańskie obchodziliśmy nie tylko raz w roku, ale ciągle, każdego ósmego dnia” /”Homilie o Księdze Izajasza”/ Kiedy indziej Orygenes napisał tak: „Niechże nam powie Żyd Celsusa, jakich to bezbożnych uczynków dokonał Jezus. Czy może bezbożnością było to, że usunął sprawy cielesne: ob¬rzezanie, szabat, znaczenie nowiu księżyca, czyste i nieczyste pokarmy, a skierował umysł ludzki ku godnemu Boga prawu (…)?”/Przeciw Celsusowi ks.II 1,7/ |
Także Dionizy w II wieku pisał: "Dziś obchodziliśmy święty dzień Pański i czytaliśmy wasz list" /List Dionizego do Rzymian/ |
Ciekawe, że nawet żydowski Talmud świadczy o niedzieli jako Dniu Pańskim dla chrześcijan (co ciekawe, sugeruje iż jej święcenie jest nakazem samego Jezusa): „Chrześcijaninem nazywa się ten, kto wyznaje błędną naukę tego Męża, który nakazał im aby sobie uczynili dniem świątecznym pierwszy dzień tygodnia i aby święcili dzień pierwszy po szabacie” |
Wracając do świadectw chrześcijańskich - w „Didaskaliach” (powstałych tuż po 200) czytamy taką zachętę: „Nie przedkładajcie doczesnych spraw waszego życia nad Boże słowo, ale w dniu Pańskim zostawcie wszystko i spieszcie do kościoła. Jakież usprawiedliwienie może przedstawić Bogu ten, kto w niedzielę nie udaje się na zgromadzenie dla słuchania słowa zbawienia i karmienia się pokarmem Bożym...” Niestety, nie wszyscy widać stosowali się do tych dobrych rad, skoro w innym miejscu tekstu czytamy: |
Mniej więcej w tym samym okresie św.Hipolit Rzymski (ur. przed 170) pisał: „W niedzielę biskup, jeśli może, sam rozdziela komunię...” |
Ciekawe wyjaśnienie podaje Cyprian (ok.200 r.): „Chociaż bowiem u Żydów obrzezania dopełniano ósmego dnia, to jednak było to tajemnicą, w figurze zapowiedzianą, która przez przyjście Chrystusa została dopełniona. Ponieważ ósmy dzień, tj. pierwszy po szabacie, miał w przyszłości być dniem, w którym Pan zmartwychwstał i życie nam przywrócił i udzielił nam duchowego obrzezania, toteż ten ósmy dzień, pierwszy po szabacie, będąc figurą dnia Pańskiego, go poprzedził. Ta figura zniknęła, skoro nastała prawda i gdy duchowe obrzezanie zostało nam udzielone” /List 64/. |
Powyżej przytoczyłem jedynie dokumenty z pierwszych dwu wieków; teraz chciałbym uczynić wyjątek i posłużyć się dokumentem późniejszym, ale opisującym lata 70-te pierwszego wieku. Jest to tekst „Przeciw heretykom” historyka Epifaniusza, który tak opisuje jedną z sekt, a mianowicie Nazarejczyków:
„Są bardzo uczeni w języku hebrajskim. Czytają zakon... Dlatego różnią się od Żydów i od chrześcijan; od pierwszych, ponieważ wierzą w Chrystusa; od prawdziwych zaś chrześcijan, ponieważ w dalszym ciągu praktykują żydowskie rytuały, jak np. obrzezanie, sabat i inne”/Epifaniusz, "Przeciw heretykom"/ |
Tekst nieobecny w wydaniu drukowanym Podobnie pisał Święty Atanazy Wielki 295-373:"Bóg odpoczął po pierwszym stworzeniu i dlatego też ludzie tego pokolenia [tj. żydzi] obchodzili szabat w siódmym dniu. Drugie jednak stworzenie nie ma końca i dlatego Bóg nie odpoczął, ale działa ai dotąd (por. J 5, 17). Tak więc nie świętujemy szabatu jak w czasach pierwszego stworzenia, ale raczej wyczekujemy szabatu szabatów, w którym nowe stworzenie nie będzie miało końca, lecz zostanie objawione i nastanie wieczne święto. Dlatego szabat został dany pierwszemu ludowi, aby poznał koniec i początek stworzenia (...). Nie dał więc szabatu dla odpoczynku, ale by poznali zakończenie stworzenia. Poznając koniec jednego, powinni szukać początku nowego. Zatem, końcem pierwszego stworzenia był szabat, początkiem zaś nowego — dzień Pański, w którym stare odświeżył i odnowił (...). Dzieło pozostałoby nieskończone, gdyby po grzechu Adama człowiek umarł. Zostało zaś dokończone, gdy został ożywiony. Dlatego też, odnowiwszy stworzenie sześciu dni, ustanowił dzień odnowienia, jak to już Duch zapowiedział w Psalmie: "Oto dzień, który Pan uczynił" (Ps 117 (118), 24). Zamiast słońca wznosi się Bóg oświecając duszę każdego. To dlatego w czasie zbawczej męki nie było widać słońca (por. Mt 27, 45), na znak końca pierwszego stworzenia i początku drugiego, w którym zajaśniał Zbawiciel. Widząc to, prorok powiedział: Oto człowiek, któremu na imię "wznosić się" i gdzie indziej: Dla was, bojących się, wzejdzie słońce sprawiedliwości (Mal 3, 20). Nie jest to więc dzień dla wszystkich, ale dla tych, którzy umarłszy dla grzechu, żyją w Panu. Dlatego też Prawo przepisuje obrzezanie w ósmym dniu. Było to nieprzekraczalne przykazanie, gdyż oznaczało odrodzenie wszystkiego po siedmiu dniach. Obrzezanie znaczyło jedynie oczyszczenie narodzenia. Z nas zaś został "zwleczony" ten, który umarł szóstego dnia (tj. Adam) i jesteśmy odnowieni w dniu Pańskim, kiedy to stary [człowiek], który został oczyszczony, odrodził się w zmartwychwstaniu. Jak dzień Pański jest początkiem stworzenia i końcem szabatu, tak i dzień ten, odrodziwszy człowieka, zakończył obrzezanie. Dwie rzeczy bowiem dopełniają się w ósmym dniu: początek stworzenia i odrodzenie człowieka. Dlatego też to ósmy dzień zniósł szabat, a nie szabat ósmy dzień." |
Myślę że powyższe cytaty z pierwszych wieków nie pozostawiają wątpliwości że twierdzenie jakoby Niedzielę zamiast soboty wprowadził dopiero w IV wieku cesarz Konstantyn jest pozbawione wszelkich podstaw historycznych.
Podsumowując:
Idea święcenia w chrześcijaństwie soboty zamiast niedzieli jest dość niedawna; pierwszy zbór „Baptystów Dnia Siódmego” (święcących niedzielę) został utworzony w Londynie w 1653 r. pod przewodnictwem doktora Petera Chamberlen’a.
Zwolennicy święcenia szabatu twierdzą że „szabat został ustanowiony przez Boga tuż po stworzeniu Świata”. Czy to Prawda?
Zajrzyjmy do tekstu biblijnego:
„W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy [stworzeń]. 2 A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. 3 Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.” /Rdz 2,1-2/
Bóg błogosławi siódmy dzień i czyni go świętym , ale czy jest tu mowa o ustanowieniu obowiązku święcenia szabatu? Prawdę mówiąc nie.
Nie znajdujemy w Piśmie wzmianki o tym jakoby Adam, Noe czy Abraham świętowali szabat - prawdę mówiąc, w całej Księdze Rodzaju nie pojawia się to słowo ani razu (Adwentyści podają „na dowód” przestrzegania przez Abrahama szabatu Rdz 26,5 oraz Rdz 18,19 – w obu jednak wypadkach mowa jedynie o przestrzeganiu tego co Bóg nakazał Abrahamowi, a Pismo nie zawiera żadnej wzmianki o nakazie szabatu przed Mojżeszem.).
Nakaz święcenia szabatu po raz pierwszy pojawia się po Exodusie z Egiptu, w 16 rozdziale Księgi Wyjścia. Opis wyraźnie wskazuje na to, że Izraelici wcześniej nie znali szabatu i Mojżesz dopiero ich o nim – jako o nowości! – informuje.
Zanalizujmy bliżej ten fragment (Wj 16,20-30), z uwagi na jego znaczenie dla omawianej kwestii. Przypominam kontekst - Izraelici wychodzą co rano i zbierają mannę na cały dzień - mają ją zjeść nie pozostawiając nic na dzień następny:
„Niektórzy nie posłuchali Mojżesza i pozostawili trochę na następne rano. Jednak tworzyły się robaki i nastąpiło gnicie. I rozgniewał się na nich Mojżesz.
Zbierali to każdego rana, każdy według swych potrzeb. Lecz gdy słońce goręcej przygrzewało, topniało.”/Wj 16,20-21/
I wszystko było dobrze, aż tu nagle szóstego dnia niespodzianka:
„W szóstym zaś dniu zbierali podwójną ilość pożywienia, dwa omery na każdego. I przybyli wszyscy przełożeni zgromadzenia, i donieśli to Mojżeszowi.” /Wj 16,22/
Żydzi nie wiedzą o co chodzi: nagle zebrali podwójną ilość manny. Idą więc do Mojżesza po wyjaśnienie. I Mojżesz wyjaśnia:
„Oto, co Pan chciał wam powiedzieć: Dniem świętym spoczynku, szabatem poświęconym dla Pana, jest dzień jutrzejszy. Upieczcie, co chcecie upiec, i ugotujcie, co chcecie ugotować. Wszystko zaś, co wam zbywa, odłóżcie na dzień następny.
I odłożyli na następny dzień według nakazu Mojżesza. nie nastąpiło gnicie, ani też nie tworzyły się tam robaki.”/Wj 16,23a-24/
Mojżesz dodatkowo wyjaśnia i uszczegóławia:
„Mojżesz powiedział: Jedzcie to dzisiaj, albowiem dzisiaj jest szabat ku czci Pana! Dzisiaj nie znajdziecie tego na polu. Przez sześć dni możecie zbierać, jednak w dniu siódmym jest szabat i nie będzie nic tego dnia.” /Wj 16,25-26/
Nie wszyscy się podporządkowali, za co otrzymują reprymendę - ale przy okazji mamy kolejne potwierdzenie że szabat został ustanowiony dopiero w momencie sprawy z manną:
”Niektórzy z ludu wyszli siódmego dnia, aby zbierać, ale nic nie znaleźli. Wówczas Pan powiedział do Mojżesza: Jakże długo jeszcze będziecie się wzbraniali zachowywać moje nakazy i moje prawa? Patrzcie! Pan nakazał wam szabat i dlatego w szóstym dniu dał wam pokarm na dwa dni. Każdy przeto z was pozostanie w domu! W dniu siódmym żaden z was niech nie opuszcza swego miejsca zamieszkania. I stosownie do tego lud obchodził dnia siódmego szabat”/Wj 16,27-30/
Przypominam jeszcze raz że jest to pierwsza wzmianka o nakazie święcenia szabatu.
Co więcej, w Księdze Powtórzonego Prawa znajduje się bardzo ciekawy tekst na ten temat. Począwszy od rozdziału 4 Mojżesz omawia całą historię przykazań (Rdz 4,13), mówi o tym iż z powodu postępowania Izraela on sam nie wejdzie do Ziemi Obiecanej i nawołuje do zachowania Przymierza. Na początku rozdziału 5, tuż przed zacytowaniem Dekalogu, Mojżesz wygłasza następujący tekst:
„Słuchaj, Izraelu, praw i przykazań, które ja dziś mówię do twych uszu, ucz się ich i dbaj o to, aby je wypełniać. Pan, Bóg nasz, zawarł z nami przymierze na Horebie. Nie zawarł Pan tego przymierza z ojcami naszymi, lecz z nami, którzy tu dzisiaj wszyscy żyjemy.” /Rdz 5,1b-3/
Skoro święcenie szabatu zostało ustanowione dopiero po Wyjściu z Egiptu, nic zatem dziwnego że Izraelici nie wiedzieli co zrobić z człowiekiem, który przekroczył to przykazanie:
„Gdy Izraelici przebywali na pustyni, spotkali człowieka zbierającego drwa w dzień szabatu. Wtedy przyprowadzili go ci, którzy go spotkali przy zbieraniu drew, do Mojżesza, Aarona i całego zgromadzenia. Zatrzymali go pod strażą, bo jeszcze nie zapadło postanowienie, co z nim należy uczynić”/Lb 15,32-34/
Warto też – w kontekście poszukiwań daty ustanowienia szabatu - zwrócić uwagę na tekst z Księgi Nehemiasza:
„Potem na górę Synaj zstąpiłeś i rozmawiałeś z nimi z nieba; i dałeś im przepisy słuszne, wskazówki niezawodne, prawa dobre i przykazania. I Twój święty szabat im oznajmiłeś, i przez sługę Twego, Mojżesza, nadałeś im przykazania, przepisy i Prawo."/Ne 9,13-14/.
Sugerowałby on ustanowienie szabatu na górze Synaj; znaczyłoby to że zakaz zbierania manny w siódmy dzień był jedynie zapowiedzią ustanowienia szabatu jako takiego.
Te nasze biblijne rozważania wspiera cały szereg tekstów wczesnochrześcijańskich, sugerującym iż w pierwszych wiekach dla Żydów i chrześcijan fakt nie obowiązywania szabatu w czasach Patriarchów był rzeczą oczywistą:
Św.Justyn ur. ok.100r. „Dialog z Żydem Tryfonem": „A tak zwani sprawiedliwi, którzy żyli przed Mojżeszem i Abrahamem, i w których Bóg miał upodobanie, toć oni nie byli obrzezani i nie święcili szabatów. Dlaczego więc Bóg ich tego nie nauczył?” „Odpowiedział [Tryfon]: Mniemam święcenie szabatów, obrzezanie, przestrzeganie miesięcy i obmywań po dotknięciu jakiegoś przedmiotu zakazanego przez Mojżesza, albo po obcowaniu cielesnym. Ja [Justyn] zaś rzekłem: Abraham, Izaak, Jakub, Noe, Job i wszyscy inni sprawiedliwi, którzy żyli przed nimi i po nich, a mówię również o Sarze, żonie Abrahamowej, o Rebece Izaakowej, Racheli Jakubowej, Liji tudzież o wszystkich innych tym podobnych niewiastach aż do matki Mojżesza, wiernego sługi, żadnego z tych przykazań nie przestrzegali. Czy sądzisz, że oni zbawienia dostąpili?”(...) „Jeśli bowiem przed Abrahamem nie było potrzeba obrzezania, ani przed Mojżeszem szabatów, świąt i ofiar, tedy i teraz tak samo ich nie potrzeba, kiedy według woli Bożej, a z Marii, dziewicy z rodu Abrahamowego, narodził się Syn Boży, Jezus Chrystus”. |
św.Ireneusz ur. 130-40 „Przeciw herezjom” 4:16,2: „Ażeby człowiek nie był usprawiedliwiony przez te rzeczy [obrzezanie, szabat] został dany dla ludzi znak (...) który pokazuje, że sam Abraham bez obrzezania i świętowania szabatu uwierzył Bogu i zostało mu to poczytane jako sprawiedliwość. (...) Lot nieobrzezany (...) Noe (...) Henoch (...) i całe mnóstwo ludzi, którzy żyli przed Abrahamem, ci patriarchowie, którzy poprzedzali Mojżesza zostali usprawiedliwieni niezależnie od rzeczy wspomnianych wcześniej [obrzezanie, szabat] i to bez Prawa Mojżesza”. |
Tertulian (ur. 155) pisał w „Przeciw Żydom”: O Adamie: „Z pewnością umieszczając go w raju z góry ustanowił dla mieszkańca raju nieobrzezanie i nieświętowanie szabatu. Nie było jeszcze obrzezania ani święcenia szabatu, kiedy Bóg stworzył Adama a następnie potomka jego Abla. Kiedy ten składał Bogu ofiarę pochwalił go Bóg, nieobrzezanego i nieświętującego szabatu.” O Noem: „Noe zaś nieobrzezany i nie przestrzegający szabatu został wybawiony z potopu.” O Henochu: „Henocha również najsprawiedliwszego, a przecież nieobrzezanego i nieprzestrzegającego szabatu przeniósł z tego świata, choć nie zakosztował on śmierci. Po to jednak, aby on przybrany w wieczność pokazał nam, że i my również możemy się podobać Bogu bez dźwigania ciężaru prawa Mojżeszowego.” O Melchidezeku: „Także Melchizedek, kapłan Boga Najwyższego, został wybrany do kapłaństwa Bożego jako nieobrzezany i nieprzestrzegający szabatu.” O Abrahamie: „Powiesz jednak, że Abraham został obrzezanym. Tak, lecz podobał się Bogu wcześniej, zanim został obrzezany. Nie święcił również szabatu. ” |
To wszystko co napisałem powyżej nie oznacza, że szabat nie był również Pamiątką stworzenia. Wręcz przeciwnie – tworząc wspaniałą przypowieść o stworzeniu Świata, Mojżesz przedstawił Boga odpoczywającego w ósmym dniu, by przekonać Żydów do święcenia szabatu.
Na chwałę Boga, od czasów Mojżesza obchodzono szabat jako pamiątkę najważniejszych rzeczy jakie Bóg uczynił dla ludzi tj. Stworzenia i Wyprowadzenia z Egiptu (wprawdzie dotyczyło to raczej Narodu Wybranego, ale Pascha Wyjścia zapowiadała Paschę Jezusa).
Szabat symbolizował także odpoczynek w Panu. Jak pisze św.Paweł, były to „tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa”./Kol 2,17/
I rzeczywiście:
Powtórzmy: mówimy że Nowe Przymierze nie tyle „znosi” co „wypełnia” Stare . Niedziela jest uczczeniem wydarzeń, które zapowiadał Szabat (a więc ostatecznego Stworzenia i ostatecznego Wyzwolenia).
Do momentu Ofiary i Zmartwychwstania Jezusa największą rzeczą którą uczynił ludziom Bóg było stworzenie nas, a największą jaką uczynił dla swojego Ludu było wyprowadzenie go z Egiptu. Dziś jednak największą rzeczą jest „stworzenie nas na nowo” i wykupienie przez śmierć Jego Jednorodzonego Syna.
Kto tego nie rozumie, wyznaje odmianę judaizmu, nie chrześcijaństwo.
Słowo „Szabat” („nie pracować”) oznacza odpoczynek. Święty Paweł mówi o odpoczynku w Bogu, łącząc go z Mesjaszem i pokazując że zapowiadał go szabat:
„Powiedział bowiem /Bóg/ na pewnym miejscu o siódmym dniu w ten sposób: I odpoczął Bóg w siódmym dniu po wszystkich dziełach swoich. I znowu na tym /miejscu/: Nie wejdą do mego odpoczynku.
Wynika więc z tego, że wejdą tam niektórzy, gdyż ci, którzy wcześniej otrzymali dobrą nowinę, nie weszli z powodu /swego/ nieposłuszeństwa, dlatego Bóg na nowo wyznacza pewien dzień - „dzisiaj” - po upływie dłuższego czasu, mówiąc przez Dawida, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych.
Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich do odpoczynku, nie mówiłby potem o innym dniu.
A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego. Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich.”/Hbr 4,4-10/
Jezus jest prawdziwym odpoczynkiem-szabatem. Jego to zapowiadał szabat i wszystkie inne proroctwa Starego Testamentu.
Chrystus na nowo wyznacza „pewien dzień - „dzisiaj” jako prawdziwy i ostateczny odpoczynek dla swego Ludu.
Zwolennicy soboty twierdzą że „W Księdze Psalmów, w Prorokach i w Księgach Mojżeszowych jest napisane, ze Prawo zostało ustalone na wieki.”
Gdyby to, że przymierze zostaje ustanowione na wieki oznaczało że obowiązuje ono w sposób literalny wszystkich ludzi, wówczas należałoby się obrzezać, gdyż w Rdz 17,13b czytamy „Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze.”
Także „wieczne” były przymierze tęczy, kapłaństwo Aaronitów(Wj 29,28 a Syr 45,15 wzmacnia to jeszcze pisząc „jak długo trwać będą niebiosa, aby spełniał obrzędy święte i równocześnie był kapłanem oraz błogosławił lud Imieniem”), ofiary składane przez Izraelitów (Kpł 24,8, przymierze Dawidowe (2 Sm 23,5), przymierze Jakubowe (1 Krn 16,17) itd. itp.
I to jest wszystko prawda - każdego z przymierza jakie Bóg zawarł - dotrzymuje. I jak ktoś chce trwać np. w Przymierzu Mojżesza - to może. Tyle że Bóg dał nam dużo lepsze Przymierze, na lepszych warunkach - i lojalnie ostrzegł, że z przymierza Mojżeszowego nikt nie zdoła się zbawić (Rz 3,20).
Święty Paweł wyjaśnia rzecz dokładnie w Liście do Hebrajczyków w miejscu gdzie omawia ustanowienie Jezusa jako kapłana na wzór Melchizedeka:
„Gdyby więc doskonałość została osiągnięta przez kapłaństwo lewickie, lud bowiem otrzymał Prawo, oparte na nim, to po co było potrzeba ustanawiać jeszcze innego kapłana na wzór Melchizedeka, a nie na wzór Aarona?
Ze zmianą bowiem kapłaństwa musi też nastąpić zmiana Prawa.(…)
Zostaje przeto usunięte poprzednie Prawo z powodu swej słabości i nieużyteczności.
Prawo nie dawało niczemu pełnej doskonałości, było jednak wprowadzeniem tylko lepszej nadziei, przez którą zbliżamy się do Boga.”/Hbr 7,11-12.18-19/
Bóg wypełnił wszystkie te „zapowiadające” przymierza – aż w końcu dał nam wypełnienie ich wszystkich w sposób doskonały. Jeśli mówił w Księdze Rodzaju „Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze.” to w Nowym Przymierzu nie odstąpił od tej obietnicy, ale przeciwnie – rozszerzył ją w sposób cudowny: „I w Nim też otrzymaliście obrzezanie, nie z ręki ludzkiej, lecz Chrystusowe obrzezanie, polegające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego, jako razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił.”/Kol 2,11-12/
Niekiedy można spotkać się z argumentem,jakoby 56 rozdział z Księgi Izajasza miał dowodzić iż szabat będzie obchodzony także w czasach chrześcijańskich (ponieważ w wersecie 6 mowa o „cudzoziemcach przyłączających się do Pana”) – łatwo jednak dostrzec że mowa tam również o „całopaleniach i ofiarach” (w.7) co jednoznacznie wskazuje że nie chodzi o czasy chrześcijańskie.
Chrystus wprawdzie używa tego wersetu jednak ogranicza go do części w której mowa o „domu modlitwy” i odnosi nie do rzeczywistości chrześcijańskiej, lecz do sprofanowania świątyni żydowskiej przez kupców (patrz Łk 19,45)
Niezależnie od rozważań teologicznych powiedzieć trzeba o kwestii kalendarzowej. Zwolennikom święcenia soboty wg Prawa Mojżeszowego wydaje się najwyraźniej, iż szabat „od początku świata” (kiedykolwiek miałoby to być) jest zachowywany i liczony przez tydzień. Tymczasem przeczy temu sposób liczenia czasu w różnych wiekach. Na przykład w czasach Jezusa były w użyciu dwa kalendarze: księżycowy” oraz „słoneczny”.
„Rok księżycowy” miał 12 miesięcy po 29 i 30 dni (na przemian). Ponieważ jednak taki rok się „nie domykał” astronomicznie, okresowo dodawano specjalny miesiąc (tzw.we-adar).
„Rok słoneczny” z kolei liczył 12 równych (30 dniowych) miesięcy. „Domykano” go dodajac na końcu roku 4 dni „poza miesiącami”. Dzięki temu święta (głównie chodziło o Paschę) wypadała zawsze w ten sam dzień tygodnia, jednak rytm „szabat co 7 dni” raz w roku był zaburzony.
Z przytoczonych faktów można wysnuć dwie konstatacje:
Oczywiście. Chodził także na Święta Pashy do Jerozolimy (czego chrześcijanie nie robią), był także obrzezany. Jezus żył przed wypełnieniem się Starego Testamentu. Pismo mówi o nim „Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem”/Gal 4,4/ ale jednocześnie że jest on „kresem Prawa”/Rz 10,4/ tak więc do chrześcijan Paweł mógł już napisać „dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa”/Rz 7,4/
Jednak trudno nie zwrócić uwagi, że upodobał sobie niedzielę jako dzień Chwały Pańskiej – w niedzielę wjechał uroczyście do Jerozolimy, w niedzielę zmartwychwstał, w niedzielę też zesłał Ducha Świętego.
Nie sposób też nie zauważyć że Jezus już podczas swojego życia sygnalizował zniesienie przepisów Prawa. I tak:
Zdumiewające, ale niektórzy starają się przedstawić ten werset jako rzekomo dowodzący iż szabat obowiązuje wszystkich ludzi. Oczywiście kontekst biblijny jest inny; Jezus w tym fragmencie nie zajmuje się w ogóle zagadnieniem „dla jakiej grupy został ustanowiony szabat” – mówi tylko (i aż!) tyle, że szabat ma być dla człowieka (odpoczynkiem, dniem modlitwy itd.) a nie ciężkim obowiązkiem jakim był dla Żydów (był to najtrudniejszy dzień, bo trzeba było uważać by nie przekroczyć dopuszczalnej liczby kroków itd.)
O tym mówił przy innych okazjach, ale nie w Jana 5,18. Istotne jest nie tyle zdanie Żydów, co komentarz Ewangelisty - oraze świadectwo samego Jezusa.
Rozważmy dokładniej ten fragment .Zaczyna się od uzdrowienia:
„Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje nosze i chodź!
Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź. Pytali go więc: Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?”
Żydom się to nie spodobało:
„I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział (…)”
I co na tak postawiony zarzut odpowiada Jezus?
Że wolno uzdrawiać w szabat? (tak przecież odpowiedział innym razem – patrz Mt 12,12).
Nie.
Że szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (jak w Mk 2,27 )?
Nie.
Jezus odpowiada że zarówno on, jak i Bóg Ojciec… pracują!
I że on sam robi tak jak Ojciec:
„Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam.”
Była to straszna herezja dla Żydów. I właśnie za to Go nienawidzili:
„Dlatego więc Żydzi tym bardziej usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.”
Zwracam uwagę że Ewangelista nie neguje, nie prostuje ani jednego, ani drugiego stwierdzenia (choć zapewne nie uważa ich, jak Żydzi, za zarzuty).
Kto przeniósł szabat?
Bóg dał takie uprawnienia apostołom „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” /Mt 18,18/ a szczególnie Piotrowi (Mt 16,19). I, jak widać z postępowania pierwszych chrześcijan i ich pism, zrobili to.
Równie dobrze ktoś mógłby napisać „Bóg nie ustanowił Dekalogu (zrobił to Mojżesz)” albo „Bóg nie napisał Biblii (zrobili to ludzie)” itd.
Jezus wzywał do wierności przykazaniom
Obie wypowiedzi mają wspólny mianownik: wypowiedziane zostały w stosunku do ludzi żyjących wg Starego Prawa i w jego kontekście.
Co więcej, ludzie ci twierdzili że postępują według Prawa (faryzeusze) a jednocześnie przywiązywali znaczenie do drugorzędnych przepisów zwyczajowych (obmywanie kubków) przy jednoczesnym zaniechaniu rzeczy ważnych. Co więcej to co czyniono było sprzeczne nie tylko z „przepisowym” Prawem Mojżeszowym, ale przede wszystkim z „miłosnym” Prawem Nowego Przymierza ludzi rozumiejących Boga, co Jezus podkreśla przytaczając Izajasza „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” i dalej mówiąc o zastąpieniu prawa bożego wymyślonymi zasadami (Mk 7,5-13).
Znamienne jest że, kontynuując myśl, Jezus przywołuje tłum i wypowiada mowę w której… uznaje wszystkie pokarmy za czyste, wyraźnie zaprzeczając pojmowanemu dosłownie Prawu Mojżeszowemu (!) (patrz Mk 7,19)
W żadnym wypadku nie ma tu mowy o zachowaniu prawa ceremonialnego (raczej wręcz przeciwnie), a tym bardziej o przeciwstawieniu go Nowemu Przymierzu.
Pouczenia moralne w ST
Absolutnie nie.
O ile świętowanie Dnia Pańskiego (Szabatu - pamiętajmy że słowo „szabat” bynajmniej nie powstało od słowa „sobota”, lecz odwrotnie - słowo „szabat” oznacza dosłownie „zatrzymać się, przestać, nie pracować” ) jest nakazem moralnym, o tyle to który to będzie dzień jest elementem prawa liturgicznego (a to wraz z Nowym Testamentem się zmieniło i jego stara postać odeszła wraz z obmyciami, ofiarami itp.).
Nie jest sensem moralnym wskazanie którym dniem ma być dzień odpoczynku - to oczywisty przepis liturgiczno - ceremonialny.
Trzeba jasno powiedzieć, że nazwa „szabat” nie była bynajmniej zarezerwowana dla cotygodniego tygodniowego święta. „Szabatem” nazywa Stary Testament WSZELKIE swieta Pana:
„Powiedz Izraelitom: Pierwszego dnia siódmego miesiąca będziecie obchodzić uroczysty szabat, trąbienie w róg i święte zwołanie.”/Kpł 23,24/
„Będzie to dla was uroczysty szabat. Będziecie pościli. Dziewiątego dnia miesiąca, wieczorem, to jest od wieczora do wieczora, będziecie obchodzić wasz szabat.”/Kpł 23,32/
„Tak więc piętnastego dnia siódmego miesiąca, kiedy zbierzecie plony ziemi, będziecie obchodzić święto Pana przez siedem dni. Pierwszego dnia jest uroczysty szabat. Ósmego dnia także uroczysty szabat.”/Kpł 23,39/
Noe a szabat
Nieco bardziej owe przykazania są rozbudowane w tradycji żydowskiej (noszą one nazwę Szewa Micwot Bnei Noach czyli Siedem Przykazań Potomków Noego). Wg Tory siedmiobarwna tęcza ukazana po Potopie ich symbolem. Oto ich brzmienie:
Uniwersalność szabatu
Zapewne autor tego zarzutu miał myśli tzw. Prawo Naturalne, wspólne wszystkim ludziom i kulturom intuicyjne poczucie tego co dobre a co złe. Św.Paweł tak o nim pisał:
„Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem.
Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające.”/Rz 2,14-15/
Jest jednak pewna zasadnicza trudność przeciw zaliczeniu szabatu do Prawa Naturalnego. Otóż mimo niewątpliwej potrzeby odpoczynku, osoby nie znające Prawa Mojżeszowego w żaden sposób nie mają intuicyjnej potrzeby świętowania akurat w szabat (patrz też odpowiedź na następny zarzut).
Wypada dodać, że sami Żydzi nie uważali za słuszne przestrzegania szabatu przez nie-Żydów- Bacchiocci (sam – jako Adwentysta – będący zwolennikiem święcenia szabatu) podaje np. cytat z napisanej w II wielu przed Chrystusem żydowskiej Księgi Jubileuszowej”:
„On (Bóg) nie zezwolił innemu ludowi, albo ludziom, na święcenie tego dnia, a jedynie Izraelowi; to jedynie jemu zezwolił jeść, pić i święcić ten dzień”.
Trzeba też powiedzieć, że nie znajdziemy w Biblii fragmentu, w którym Bóg karciłby nie-Żydów za niezachowanie szabatu (mimo że napomina ich do wypełniania zasad moralnych).
Czy niedzielę do chrześcijaństwa wprowadził Konstantym Wielki?
Świadectwa wczesnochrześcijańskie mówiące o święceniu niedzieli dużo wcześniejsze od cesarza Konstantyna omówiono w rozdziale 8.4.3, natomiast warto zatrzymać się nad jeszcze jedną sprawą; otóż sposób sformułowania zarzutu sugeruje jakoby w państwie rzymskim przed Konstantynem obchodzono – jako dzień wolny - sobotę. Nie jest to prawda. W Rzymie początkowo nie istniał w ogóle tydzień 7-dniowy ani dzień wolny od pracy jako taki. Działano w cyklu ośmiodniowym, przy czym nazywano go dziewięciodniowym (nundinae – od słowa „handlować”) gdyż ostatni dzień jednego tygodnia był jednocześnie… pierwszym tygodnia następnego (jest to przykład tzw. liczenia „inkluzywnego” popularnego w Starozytności. Na przykład rozgrywane co 4 lata igrzyska olimpijskie określano jako „penteteryczne” tj. pięcioletnie. Szerzej ten temat omówiłem w książce „Kościół na celowniku”).
Tak więc tydzień składał się z 7 „zwykłych” dni i jednego dnia „targowego” (w dniu tym zbierało się Zgromadzenie Ludowe, ale nie działały sądy).
Początek stosowania tygodnia 7-dniowego to czasy Augusta, przy czym nadal w sobotę odpoczywali Żydzi, ale nie ogół Rzymian.
Prawdopodobnie oba sposoby liczenia czasu (8 dniowy i 7 dniowy) przez pewien czas egzystowały obok siebie - na Wschodzie cesarstwa tydzień siedmiodniowy przyjął się wcześniej. Wygląda na to że aż do Konstantyna w samym Rzymie obowiązywał tydzień ośmiodniowy (świadczy o tym zachowany dokument Lex Hortensia z 287 roku).
Zburzenie Jerozolimy
Trudno sobie wyobrazić by Jezus, który dał wyraz nauce że „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.”/Mk 2,27/ i zezwalał swoim uczniom na łuskanie kłosów w szabat (Mt 12,1) uważał że uczniowie nie mogą w razie konieczności w szabat uciekać przed zagładą.
Znaczenie wersetu jest znacznie prostsze: ucieczka z żydowskiego miasta i przez ziemie zamieszkałe przez Żydów była znacznie utrudniona w szabat ze względu na trudność w uzyskaniu jakiejkolwiek pomocy od zachowujących odpoczynek wyznawców judaizmu; co więcej na czas szabatu zamykano nawet bramy miasta: „I wydałem rozkaz: Skoro przed szabatem mrok pokryje bramy Jerozolimy, wrota zostaną zamknięte. I drugi rozkaz: Nie zostaną one otwarte, aż dopiero po szabacie. Następnie niektórych z moich sług postawiłem przy bramach z dalszym rozkazem: Żaden ładunek nie przedostanie się w dzień szabatu.”/Ne 13,19/
Co napisał Sokrates Scholastyk?
Czy to jednak oznacza że w tym dokumencie uznano sobotę i niedzielę za równe sobie?
W żadnym wypadku!
Oto jeszcze jeden fragment z tego tekstu:
„Aby ludzie nie mieli żadnego pretekstu do usprawiedliwienia swej ignorancji, ustanowił szabat jako wolny od zajęć, aby nawet jedno grzeszne słowo w siódmy dzień nie wyszło z ich ust. Szabat jest bowiem odpoczynkiem stworzenia, doskonałością wszechświata, poszukiwaniem Prawa i dziękczynieniem Bogu za wszystko, co dał człowiekowi. Niedziela jednak jest większa niż to wszystko, gdyż przedstawia samego Pośrednika, Opiekuna, Dawcę Prawa, Sprawcę Zmartwychwstania, Pierworodnego całego stworzenia, Boże Słowo i Człowieka, narodzonego z Maryi bez udziału mężczyzny, który żył święcie, został ukrzyżowany pod Poncjuszem Piłatem, umarł i powstał spośród umarłych. Niedzielny dzień, o Władco, wzywa nas do dziękczynienia za to wszystko”./tamże VII:36,5-6/
Jednak i on nie stawia znaku równości pomiędzy sobotą i niedzielą; opisując różnorodność ówczesnego chrześcijaństwa, Sozomen przedstawia sobotnie nabożeństwa jako coś wtórnego:
"Ale i na nabożeństwa nie wszyscy schodzą się o jednej i tej samej porze i w ten sam sposób. Na przykład niektórzy zbierają się w tym celu nawet w sobotę, zupełnie tak samo jak i w niedzielę; tak jest w Konstantynopolu i prawie wszędzie; w Rzymie natomiast oraz w Aleksandrii już tego nie ma."( Historia Kościoła 1479)
Przy okazji; Sozomen pozostawił nam dokładne określenie, który dzień tygodnia nazwany jest Pańskim: "Co zaś do tak zwanego Dnia Pańskiego, który Hebrajczycy nazywają pierwszym dniem tygodnia (...)"(881)
Kto przestrzega przykazań Jezusa…
Przede wszystkim: o jakich to „przykazaniach” mówi Jezus? Czy chodzi o przepisy Mojżeszowe, Dekalog?
No cóż – zajrzyjmy do Pisma i zobaczmy co Jezus ma na myśli kiedy mówi „To jest moje przykazanie” albo „To wam przykazuję” lub też „Przykazanie nowe daję wam”.
Przytoczono tu J 14,16. Jest to fragment dłuższej wypowiedzi, opisanej w rozdziałach 13- 17, wygłoszonej przez Jezusa po Ostatniej Wieczerzy. Przyjrzyjmy się jej dokładniej.
Rozpoczyna się od stwierdzenia:
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.”/ J 13,34/
Czyli mowa o miłości, a nie o przepisach Mojżeszowych. No cóż, powie ktoś, a w jaki sposób dowiemy się co konkretnie robić? Czy nie powinniśmy szukać odpowiedzi w Prawie Mojżeszowym?
Jezus daje na to jednoznaczną odpowiedź:
„To wam powiedziałem przebywając wśród was.
A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.”/J 14, 25-26/
A więc sprawa jest jasna - już nie szczegółowe „przepisy” ST, ale Duch Święty działający przez uczniów (a także ogół wiernych) wskazuje chrześcijanom właściwe postępowanie.
Jeszcze dobitniej Jezus powtarza co jest Jego przykazaniem w dalszej części mowy:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!
Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.”/J 15,9-12/
Mamy więc powtórzenie - przykazaniem Jezusa jest miłość wzajemna. Jezus zachowuje przykazania Ojca - nie przez obmycia, szabat itd. - lecz przez miłość i tego samego domaga się od uczniów.
Idźmy dalej:
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.”/J 15,13-15/
Cóż za zdumiewające oświadczenie! Już nie potrzeba szczegółowych przepisów, określeń kiedy to, kiedy tamto, gdzie kto i tak dalej.
Wola Boga jest już znana uczniom, bo są przyjaciółmi Boga i wiedzą o co Bogu chodzi!
Dalej Jezus potwierdza „treść” swoich przykazań (po raz trzeci w tej jednej mowie!):
„To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.”/J 15,17/
W dalszej części mowy Jezus jeszcze raz stwierdza że uczniowie otrzymają Prawdę dzięki Duchowi Świętemu (a więc to co będą ustanawiali bynajmniej nie będzie „ludzkim przykazaniem”, bo będą z Jego działania znali "Prawdę o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie”:
„Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was.
A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie.
O grzechu - bo nie wierzą we Mnie;
o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie;
wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony.
Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz /jeszcze/ znieść nie możecie.
Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.
Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi.”/J 16,7-15/
Proszę zwrócić uwagę na słowa „oznajmi wam rzeczy przyszłe”(J 16,13). Te same rzeczy, o których później św.Paweł napisze w (przytaczanym już wcześniej) Liście do Kolosan iż starotestamentowe święta, posty, nowie i szabaty są jedynie ich cieniami:
„Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu. Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa.”/Kol 2,16-17/
Tertulian w „przeciw Marcjonowi” tak napisze o tym fragmencie:
„Powiedz mi teraz, Marcjonie, jaka jest twoja opinia o języku apostoła, gdy mówi on: Niechaj was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmów i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu (Kol. 2,16). Nie rozprawiamy teraz o zakonie inaczej, jak tylko pod tym względem, że apostoł naucza nas jasno, jak został on unieważniony wskutek przejścia od cienia do istoty - to oznacza od symbolik figuralnych do rzeczywistości, którą jest Chrystus”.
Słowa o przyjaciołach, którzy rozumieją Boży zamysł (J 15,15) korespondują świetnie z tekstem Listu do Hebrajczyków gdzie Paweł wyjaśnia (za proroctwem) iż Nowe Prawo tym się właśnie różni od Starego że jest wypisane „w sercach” i oparte na znajomości Pana:
„Nie takie jednak przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami, w dniu, gdym ich wziął za rękę, by wyprowadzić ich z ziemi egipskiej.
Ponieważ oni nie wytrwali w moim przymierzu, przeto i Ja przestałem dbać o nich, mówi Pan.
Takie jest przymierze, które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi Pan. Dam prawo moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem.
I nikt nie będzie uczył swojego rodaka ani nikt swego brata, mówiąc: Poznaj Pana! Bo wszyscy Mnie poznają, od małego aż do wielkiego.”/Hbr 8,9-11/
Jakże różni się to od Starego Prawa, o którym w innym miejscu Paweł napisze:
„Prawo nie opiera się na wierze, lecz /mówi/: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie.”/Gal 3,12/
i dalej dodaje dobitnie:
„Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił (...)”/Gal 3,13a/
Jest jeszcze jedna szalenie ciekawa kwestia. Otóż trudno nie zauważyć, że przykazania dane przez Jezusa w tym fragmencie wcale nie są „nowe”.
Istotnie, tzw. dwa Przykazania Miłości które Jezus podaje w Mt 22,37-39: „On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” pochodzą ze... Starego Testamentu:
„Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił.”/PwP 6,5/
„Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!”/Kpł 19,18/
Dlaczego więc Jezus mówi „Przykazanie nowe daję wam”/J 13,34/?
Słowo „nowe” nie oznacza w tym wersecie czegoś „nie znanego” ani tym bardziej „dodatkowego”. Nowe oznacza coś danego ZAMIAST starego.
Jezus mówi o tych dwu przykazaniach że na nich „opiera się całe Prawo i Prorocy.”
Oto jest ta treść, substancja Prawa o której wcześniej Jezus mówił „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni”/Mt 5,17/
Dlatego Piotr odróżnia to co powiedzieli prorocy ST od przykazań Jezusa głoszonych przez apostołów: „abyście przypomnieli sobie słowa, które były dawno już przepowiedziane przez świętych proroków, oraz przykazanie Pana i Zbawiciela, podane przez waszych apostołów.”/2 Ptr 3,2/
Jan o przykazaniu Jezusa napisał wprost: „Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego”/1 J 4,21/
Nie szabaty, nowie, jedzenie tego nie jedzenie tamtego i przestrzeganie innych przepisów, lecz Miłość.
Jeśli ktoś liczy na zbawienie z wypełniania nakazów Prawa, to jest „zobowiązany zachować wszystkie przepisy Prawa.”/Gal 5,3/ gdyż „(...) na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo. Napisane jest bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa.”/Gal 3,10)
Jak widać, niebezpiecznie jest polegać „na uczynkach Prawa”. Prawdę mówiąc, jeśli ktoś pokłada nadzieję w wypełnieniu Prawa, jest przeklęty. Na zbawienie dzięki wypełnianiu Prawa nie ma szans „jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu”/Rz 3,20/. Jedyna możliwość to uchwycenie się tego że Jezus z przekleństwa prawa nas wykupił/Gal 3,13/
Jezus mówiąc o „wypełnianiu” Prawa nie miał na myśli przestrzegania przykazań ST. Istotnie, gdyby ktoś liczył na usprawiedliwienie osiągnięte poprzez przepisy ST, znalazłby się w fatalnej sytuacji:
„(…) człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia.” /Gal 2,16/
Jak więc wypełnić Prawo? Odpowiedź znajdujemy w Liście do Rzymian:
"Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo."/Rz 13,8/
"Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa."/Rz 13,10/
No tak, powie ktoś, może i „przykazania Jezusa” są inne, ale przecież w Piśmie mowa też o „przykazaniach Boga”. Czy w takich miejscach nie chodzi o Dekalog?
Aby wyjaśnić tę kwestię, zajrzyjmy do Pisma:
„Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga, i o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.”/1 Jana 3,21-24/
Oczywiście nie.
Nowy Testament niejednokrotnie przywołuje przykazania - choć jest charakterystyczne że zarówno Jezus (Mt 5,21 ; Mt 10,19; Mt 19,18 ; Łk 18,20) jak i autorzy Listów Apostolskich (Paweł Rz 13,9 ; Jakub 2,11) w takich wypadkach wymieniają jedynie przykazania odnoszące się do bliźnich.
Ważne jest by zrozumieć że to nie Nowe Prawo wpisane w sercach Ludu Bożego naśladuje przykazania Starego Testamentu. To Prawo Mojżeszowe było ułomnym odbiciem Nowego. "(...) stał się [Chrystus] pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach. Gdyby bowiem owo pierwsze było bez zarzutu, nie szukano by miejsca na drugie [przymierze]."/Hbr 8,6b-7/ |
Jest to bardzo ciekawy dla naszych rozważań fragment, spróbujmy więc rozpatrzyć go w szerszym kontekście (patrz Jk 2,6-17). Na wstępie Jakub gani adresatów listu za uchybienia w dbałości o ubogich:
„Wy zaś odmówiliście ubogiemu poszanowania.[…] Jeśli przeto zgodnie z Pismem wypełniacie królewskie Prawo: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego, dobrze czynicie.
Jeżeli zaś kierujecie się względem na osobę, popełniacie grzech, i Prawo potępi was jako przestępców.”
Czyli mamy - „królewskie Prawo” kontra postępowanie grzeszne i poddanie sądowi Prawa (Mojżeszowego).
Dalej Jakub mówi co się stanie z tymi co liczą na Prawo (Mojżeszowe) - mówiąc brutalnie oznajmia im że nie mają szans bo:
„Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie. Ten bowiem, który powiedział: Nie cudzołóż, powiedział także: Nie zabijaj. Jeżeli więc nie popełniasz cudzołóstwa, jednak dopuszczasz się zabójstwa, jesteś przestępcą wobec Prawa.”
Jak widać, sens tego stwierdzenia jest całkowicie odmienny od sugerowanego w pytaniu.
Skoro więc nie ma co liczyć na Prawo Mojżeszowe, jaka jest rada? Prosta i jasna:
„Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności.”
W przeciwnym wypadku „Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem.”
Czyli Nowe Prawo (wolności) odnosi triumf nad sądem (Starego, „przykazaniowego” Prawa, z którego nikt nie może być zbawiony).
Dalej Jakub wraca do sprawy głównej, tj. braku dbałości o ubogich (co w sposób oczywisty sprzeciwia się owemu miłosierdziu, o którym przed chwilą pisał że „odnosi triumf nad sądem”). Apostoł wyjaśnia że Nowe Prawo nie jest jakimś abstrakcyjną wiarą, ale jest ściśle związane z uczynkami miłosierdzia:
„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić?
Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.”
Jak widać św.Jakub mówiąc o „uczynkach” ma na myśli czyny miłosierdzia, a nie „uczynki Prawa”.
Na koniec myślę że warto spojrzeć na sprawę szabatu również trochę zdroworozsądkowo („Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.”/2 Tm 1,7/).
A tu rzeczy mają się tak: z jednej strony mamy świadectwa wczesnych chrześcijan, ludzi współczesnych apostołom i ich bezpośrednim uczniów, do tego dodajmy kilkanaście wieków przemyśleń, rozważań i modlitw milionów chrześcijan - z drugiej zaś rozumienie spraw (i Pism) przez ludzi którzy przeczytali je niemal dwa tysiące lat później, w języku w którym nie mówi na odzień nikt na Ziemi.
Nie mam wątpliwości że osoby zalecające święcenie szabatu, zakazujące sporządzania wizerunków czy zalecające przestrzeganie innych przepisów Prawa starotestamentowego w miejsce przyjęcia Łaski kierują się dobrą wolą. Jednak owa dobra wola nie jest poparta właściwym rozpoznaniem. Wydaje się że odpowiedni dla nich będzie komentarz, jaki wygłosił św.Paweł o swych rodakach:
„Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu.
Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga.
A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy.”/Rz 10,2-4/
Wypada przywołać dzieła i osoby, od których czerpałem pełnymi garściami:
Olbrzymią pomocą i inspirację była dla mnie lektura wpisów wielu bezimiennych osób na przeróżnych forach internetowych. Szczególne i osobne podziękowanie należy się tu p. Jackowi Święckiemu, którego myśli i analizy znajdzie Czytelnik na wielu stronach niniejszego tekstu