Strona główna Wstecz Napisz do mnie ! Wydruk strony


Czy "sola scriptura" jest biblijna ?

"Umiłowani, piszę do was już ten drugi list;
w nich pobudzam wasz zdrowy rozsądek i pamięć,
abyście przypomnieli sobie słowa, które były dawno już przepowiedziane przez świętych proroków, oraz przykazanie Pana i Zbawiciela,
podane przez waszych apostołów."
/2 P 3, 1-2/

Spis treści
Zacznijmy od faktów - co Kościół głosi
Dwie tradycje - i co na to Biblia
Czym jest "Słowo"
Zasada "sola scriptura" jest niebiblijna
Zadziwiająca niekonsekwencja
Zasada "sola scriptura" zakłada iż Kościół jest "martwą konstrukcją"
Zasada "sola scriptura" się nie sprawdza - nie może więc pochodzić od Boga
Bezpośredni skutek zasady "sola scriptura" -30 tysięcy wyznań protestanckich
Kwestia wystarczalności
Problem kanonu jest przy "sola scriptura" nierozwiązywalny
SS ma zaledwie 400 lat - nie jest apostolska
Akcent osobisty
Podsumowanie
Co zamiast "sola scriptura" ?

Zacznijmy od faktów - co Kościół głosi

Niniejszy szkic jest oczywiście jedynie bardzo skrótowym przeglądem - Słowu Bożemu poświęcono całą masę dokumentów dogmatycznych i wyjaśniających. Szczególnie zachęcam do zapoznania się z xxxxxxxxxxxxxxx.
Ad rem:
Ewangelia jest w Kościele "źródłem wszelkiej zbawczej prawdy i zasad postępowania" (Sobór Trydencki DS. 1501;NR 87;BF III 10) Jednak sobór ostrzegł "by nikt, kto polega na własnej roztropności w rzeczach dotyczących wiary i moralności, a wchodzących w skład doktryny chrześcijańskiej, i kto nagina Pismo św. do swoich poglądów, nie ośmielił się dawać objaśnień Pisma Świętego wbrew sensowi, ktory utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kosciol. Rzecza bowiem Kościoła jest sądzić o prawdziwym sensie i tłumaczeniu Pisma Świętego. Niech nikt także nie komentuje Pisma św. wbrew powszechnej zgodzie Ojców"(DS 1507;NR 93) (BF III 14)

Sobór Watykański II formułuje tę prawdę w następujący sposób: "Zadanie autentycznej interpretacji Słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa." (KO 10). Sobór zaznaczył wyraźnie "Urząd Nauczycielski nie jest ponad słowem Bożym, lecz jemu służy" (KO 10).
Nieomylny autorytet Pisma św. odnosi się jedynie do tej prawdy, "jaka z woli Bożej miała być przez Pismo Święte utrwalona dla naszego zbawienia" (KO 11).
Zobowiązujące jest przy tym świadectwo Pisma jako całości, w jedności, jaką stanowi Stary i Nowy Testament. Poszczególne miejsca Pisma św. musza więc interpretować wzajemnie (por.KO 12).W polifonii(wielogłosowości) Pisma św. trzeba usłyszeć jedną symfonię (Ireneusz z Lyonu).
Sobór Trydencki oświadczył również, ze nie może być żadnej wiążącej tradycji przeciwnej Pismu św. Zobowiązują w wierze tylko te tradycje, które Apostolowie otrzymali od Jezusa Chrystusa i które, od Apostołów począwszy, przekazywane są po dziś dzień. Odrzucono zatem wszystkie przekazy czysto ludzkie.Pozwolilo to Soborowi zapoczątkować wielkie dzieło reformy i odnowy Kościoła.
Sobór jasno wypowiedział się przeciw zasadzie "sola scriptura" (samo Pismo) orzekając iż Ewangelia zawarta jest w " księgach spisanych i tradycjach nie pisanych". I księgi, i Tradycję należy czcić "z jednakowa nabożnością i szacunkiem" (DS 1501; NR 87-88)(BF III 10-11).
Ważne, aby zrozumieć te słowa we właściwy sposób. Nie jest tak, iż część Ewangelii zawarta jest w Biblii, a część w Tradycji. Najlepsze sformułowanie tego zagadnienia, jakie słyszałem wygląda tak: Pismo święte zawiera w substancji całość wiary, ale w jej bogactwie i pełni ogarnąć można wiarę tylko w świetle Tradycji. Sobór Watykański II uczy, ze "Kościół osiąga pewność swoją co do wszystkich spraw objawionych nie przez samo Pismo święte" (KO 9) W tym ujęciu oczywiście Biblia jest sprawdzianem dla Tradycji - gdyż Tradycja nie jest i nie może być sprzeczna z Biblią. Jeśli następuje sprzeczność to albo Tradycja nie jest prawdziwą Tradycją albo interpretacja Biblii w rozważanej kwestii jest błędna.

Dwie tradycje - i co na to Biblia

Na początek wypada powiedzieć, iż mówiąc o Tradycji będę tu mówił o takim rozumieniu tego słowa, jakim posługuje się Kościół Katolicki. Tylko tak pojętej Tradycji podarowany jest Depozyt Słowa. Nie chodzi tu więc o tradycję w znaczeniu potocznym (której nikt, a już najmniej Kościół Katolicki nie przypisuje specjalnego znaczenia) , ale o tradycję w znaczeniu teologicznym.
Piszę o tym, by uniknąć dyskusji sporów o tradycje ludowe ( w rodzaju łowickich lalek, zwyczajów ludowych i plemiennych bajań).
Innymi słowy, będziemy tu rozważać tę Tradycję, o której Słowo Boże mówi:

"Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu."
(2 Tes 2,15)
"Nakazujemy wam, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który postępuje wbrew porządkowi, a nie według tradycji, którą przejęliście od nas."
(2 Tes 3,6)

(patrz też 1 Kor 11,2)
Natomiast nie zamierzam tu mówić o tradycjach ludzkich, zwłaszcza że Biblia nie wystawia im najlepszego świadectwa (Mt 15,2-6 ;Mk 7,3-13 ;Gal 1,14;Kol 2,8). Takiej tradycji nie będę bronić, więc proszę aby nie mylić jej z Tradycją, jaką Biblia poleca.
Piszę o tym, gdyż w protestanckich opracowaniach n/t sola scriptura bardzo często myli się te dwa "rodzaje" tradycji ( przytaczając zresztą wyłącznie wersety mówiące o tradycjach ludzkich - gdyż wyłącznie one pasują do założonej tezy).
Przy okazji; w protestanckich opracowaniach apologetycznych spotyka się niekiedy argument, iż owo nauczanie o Tradycji było aktualne jedynie za życia apostołów. Jest to twierdzenie dziwne, zważywszy że istotą Tradycji jest właśnie badanie tego, jak rozumieli poszczególne fragmenty Pisma Świętego chrześcijanie pierwszych wieków, przyjmujący naukę od apostołów lub ich uczniów.

Czym jest "Słowo"

Nie wdając się w pełną biblijną analizę słowa "Słowo" ( a jest to pojęcie wielopiętrowe i posiadające wiele znaczeń - jedno piękniejsze i bardziej zachwycające od drugiego) pragnę powiedzieć ze Słowo (także w znaczeniu spotykanym w NT) to nie słowo spisane (czyli Biblia) ale po prostu nauczanie ( a raczej głoszenie). Biblia to głoszenie spisane. NT jest spisana częścią świadectwa tych, którzy doświadczyli Chrystusa. Tak więc - mimo iż wyznaje Primo scriptura (najpierw Pismo) nie ograniczałbym Ewangelii do słowa spisanego - nie ma po temu żadnych biblijnych przesłanek. Znajdujemy wręcz świadectwa odwrotne, np. takie :

Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.
(List św. Pawła Apostoła do Rzymian 10,17)

Ewangelia to przede wszystkim SLOWO wcielone (czyli Chrystus J 1,1-17) i głoszona przezeń Dobra Nowina. Apostołowie następnie świadczą o Słowie - i na tym polega głoszenie. Por. 1 J 1, 1-4.
Biblia to głoszenie spisane, cześć świadectwa, która została spisana.
Ale jest jeszcze coś : Słowo to nie tylko świadectwo z wydarzeń - to także świadectwo proroctw:

Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.
/Ewangelia wg św. Jana 16,13/

Był okres, kiedy nie było Biblii, a był Kościół, co stanowi jeszcze jeden dowód na to, co podkreślałem już wcześniej : chrześcijaństwo nie jest religią Księgi, ale żyjącego Boga !
Zdarzyło mi się natrafić na argument naszych Braci Odłączonych, iż pierwsi chrześcijanie nie potrzebowali Biblii, bo mieli żyjących apostołów. Jest to niewątpliwie prawda, jednak prawda niecała - otóż pamiętać należy iż apostołów - świadków było dwunastu, zaś podróż - przykładowo - z Jerozolimy do Rzymu zajmowała xxxx tygodni, nie było też środków masowego przekazu. Apostołowie trafiali do założonych przez siebie gmin raz na parę lat !
Nadto : jeżeli pierwsi chrześcijanie nie potrzebowali i nie znali zasady sola scriptura, to najlepiej dowodzi iż nie jest to praktyka biblijna. Jeśliby została ustalona (na co nic nie wskazuje !) , to musiałaby zostać ustalona nakazem Tradycji na mocy władzy apostołów, co samo w sobie jest sprzeczne. Sola scriptura jako nakaz tradycji to doprawdy konstrukcja zbyt groteskowa...
Kościół wypełnia tylko nakazane przez niego zadanie (Mt 28,19 ; Mt 10,7 ; Mk 16,15 ; Mt 16,19). Biblia nigdy nie miała "głosić sama". Jest ona "pożyteczna do napominania", ale są w niej obecne także ostrzeżenia przed pochopną interpretacją.
Wielokrotnie spotkałem się z oskarżeniem, jakoby katolicy postulowali Tradycję jako "dodatek" do Biblii. Jest to sformułowanie pokazujące niezrozumienie istoty rzeczy przez apologetów protestanckich. Tradycja nie jest dodatkiem do Biblii, lecz stanowi z nią jedno. Zaskakujące świadectwo takiego rozumienia Biblii i Tradycji stanowi werset 2 Tes 2,15 :

"Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu."


Zasada "sola scriptura" jest niebiblijna

To niewiarygodne, ale entuzjaści zasady "tylko Biblia" zdają się nie zauważać, iż zasada ta nie występuje... w Piśmie Świętym. A więc jest zasadą w swej istocie "samobójczą" - jeśli ważne jest tylko to, co w Biblii, a zasady tej w Biblii nie ma, to w myśl samej siebie sola scriptura jest zasadą nieważną !
Oczywiście zwolennicy sola scriptura na poparcie swoich tez przytaczają pewne fragmenty biblijne. Przypatrzmy się wersetom, które mają rzekomo stanowić poparcie dla zasady tylko Biblia1:

"Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu." (2 Tm 3,16-17)

Piękny werset, który - choć w sensie dosłownym mówi o Starym Testamencie - chyba słusznie należy odczytywać jako pochwałę Pisma Świętego w ogóle. Tylko... w żaden sposób nie odnosi się do zasady tylko Biblia. W pełni podpisuję się pod tą apologią Biblii, jednak wiersz ten mówi jedynie o przydatności i wartościach Ksiąg, w żaden sposób nie czyniąc aluzji iż miałyby one być jedynym źródłem Prawd Bożych. W podobny sposób przytaczane są jeszcze inne podobne fragmenty - sławiące Biblię, ale nie czyniące z niej jedynego źródła (np. J 10,35)

"Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze." (Ap 22,18-19)

Tu tekst jest jasny - autor Apokalipsy zabezpiecza się przed uzupełnianiem przekazanego mu proroctwa swoimi wymysłami, wycinaniu z niego niewygodnych fragmentów czy też modyfikacją treści. Nie ma to oczywiście żadnego związku z twierdzeniem "sola scriptura" - podobnie jak brak zgody na modyfikację tekstu mojego artykułu w gazecie nie oznacza że zabraniam redakcji zamieszczania w niej innych artykułów !

"Mówiąc to, miałem na myśli, bracia, mnie samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego." (1 Kor 4,6)

Warto spojrzeć na kontekst: Apostoł najpierw gani adresatów za podziały, następnie zaś daje do zrozumienia jak niewiele dla niego znaczą sądy wydawane przez mącicieli. Przytoczony fragment jest po prostu ostrzeżeniem przed sądzeniem innych na podstawie własnego widzimisię. Zresztą w tym samym liście w rozdziale 3 werset 10 św.Paweł daje do zrozumienia że założył gminę Koryncką głosząc w niej Słowo Boże, co nijak nie koresponduje z próbą tłumaczenia tego wersetu jako zakazu posługiwania się słowem mówionym.

Zresztą : czy czytając ten werset miałbym rozumieć, że nie powinienem brać pod uwagę żadnej księgi Nowego Testamentu napisanej po Pierwszym Liście do Koryntian (bo do takiego wniosku prowadzi przyjęcie interpretacji zaproponowanej przez apologetów zasady sola scriptura) ?

Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. (Pwt 4,2)
Każde słowo Boga w ogniu wypróbowane, tarczą jest dla tych, co Doń się uciekają.Do słów Jego nic nie dodawaj, by cię nie skarał: nie uznał za kłamcę. (Prz 30,5-6)

Proszę zauważyć, że przytaczanie tych słów jako poparcia dla postulatu tylko Biblia jest rażącą nadinterpretacją. Oba teksty są napomnieniem do wierności bożemu objawieniu, do nie fałszowania przekazu, Słowa Bożego. Nie ma tu nic o tym, iż odnosi się to wyłącznie do Słowa zapisanego - przeciwnie kontekst (patrz Pwt 4,1w pierwszym wypadku, Prz 30,1 w drugim) wskazuje wyraźnie na "mowę".
Dziś nikt praktycznie nie zaprzecza, że Kościół poprzedzał pisma apostolskie. I przesłanie to faktycznie zbudowało Kościół, ale nie dlatego że zostało spisane, lecz dlatego, że zawierało Boży komunikat ! Opinię to potwierdzają wersety mówiące o sługach Słowa a także choćby tak znane stwierdzenia biblijne jak "wiara bierze się ze słuchania" (inni tłumaczą "wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa." Rz 10,17) Kościół zbudowała Dobra Nowina bo była świadectwem ,a nie dlatego, że była spisana ! Słowo Boże jest skuteczne zarówno pisane, jaki mówione czy słuchane !
Słusznie też zwracają uwagę obrońcy sola scriptura, że "Chrystus, Żywe Słowo, udzielił swego autorytetu apostołom" , ale wypada zauważyć iż udzielił go do wszelkiego rodzaju przepowiadania, a nie jedynie do spisania Objawienia !.
Reasumując: nawet gdyby przyjąć iż wzmianki w NT dotyczące "Pism" odnieść można nie tylko do ST, ale i do (nieistniejącego jeszcze wówczas w całości) Nowego Testamentu, zasada sola scriptura nie została zawarta w Biblii ani bezpośrednio (explicite), ani też nie istnieją fragmenty z których można by ją pośrednio wydedukować (implicite)
. Ale to jeszcze nie wszystko. Okazuje się że "sola scriptura" nie tylko nie występuje w Biblii, lecz w dodatku w Piśmie Świętym znajdujemy zapisy wręcz tej zasadzie przeczące. Część z nich, mówiących o autorytecie Tradycji (2 Tes 2,15;2 Tes 3,6; 1 Kor 11,2) już przytaczałem, tu chciałbym uzupełnić ich listę o wersety bezpośrednio negujące zasadę interpretacji Pisma bez udziału Magisterium.
Oto one :
"Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach. To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie." (2 List św. Piotra 1,19-21)

Jest to wyraźne bardzo wyraźne przedstawienie zasady, iż Biblia winna być interpretowana w Kościele i poprzez Kościół, nie zaś w sposób "prywatny" czy też "dowolny". Trudno o jaśniejsze zaprzeczenie zasadzie "sola scriptura". Karmienie się Pismem ma więc postać dialogu, a właściwie odczytywania świadectwa drugiej osoby (autora natchnionego) lub ogólniej Kościoła. Nie może by więc całkowitej dowolności, na zasadzie kompletnego lekceważenia tego jak rozumieli rozważany fragment chrześcijanie wielu wieków na korzyść własnego rozumienia przez czytelnika tego starożytnego przecież tekstu. Dowolnosci być nie może także w tym sensie, ze nie możemy odchodzić o tego, co mieli na myśli świadczący o Chrystusie Pisarze. Jak więc widać, postulat istnienia Magisterium ma na celu nie tyle uzupełnianie Biblii, co zapobieżenia fałszywemu jej odczytowi, a więc w konsekwencji - głoszeniu fałszywej Ewangelii "Ale choćbyśmy i my, albo anioł z nieba opowiadał wam Ewangelię inną niż tę, którąśmy wam opowiadali, niech będzie przeklęty" (Gal. 1:8).
Drugi fragment, też napisany przez św.Piotra odnosi się do Listów św.Pawła :

"Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę. Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku." (2 Piotra 3,16a-17)

Trudno o bardziej dosadne ostrzeżenie przed osobami tłumaczącymi teksty biblijne "chałupniczo" powołując się na bezpośrednią asystencję Ducha Świętego. Wiele osób twierdzi, że Bóg bezpośrednio nimi kieruje, ze czytają Biblie i Bóg ich prowadzi.. To bezpośrednie odczucie kierowania wynoszą oni ponad naukę Naszego Pana. A potem okazuje się, że jest tysiące denominacji "chrześcijańskich"... Nie oznacza to, iż nie wierzę w prowadzenie Boże. Oczywiście że wierzę !!! Ale jeśli komuś wydaje się iż jest prowadzony w kierunku sprzecznym z Objawieniem, to powinien rozeznać ducha który go prowadzi... Bóg ustanowił pewne "mechanizmy" i w tych sprawach proszenie go o bezpośrednią Interwencje jest niewłaściwe, skoro wykładnia jest już dana. Inna sprawa ze każdy odczytuje Biblie do siebie - i przy zachowaniu (wraz z MODLITWA) ZASAD i ROZSADKU oraz ZGODNOSCI Z INTERPRETACJA OGOLNA KOSCIOLA jest to jak najbardziej słuszne.

Zadziwiająca niekonsekwencja

W protestanckiej literaturze apologetycznej można spotkać argumenty skierowane przeciw Tradycji oparte na wątpliwościach wyrażanych wobec jej - mniejszej zdaniem autorów - czystości i bezbłędności przekazu. Jest to zadziwiająca niekonsekwencja - zwolennicy sola scriptura po przeczytaniu w Biblii przytoczonych tu nakazów trzymania się Tradycji (1 Kor 11,2;2 Tes 2,15;2 Tes 3,6) oraz ostrzeżeń przed interpretacją Pisma bez udziału Tradycji (2 P 3,16;2 P 1,20) powinni po prostu zaufać Biblii i podporządkować się tym nakazom czy radom biblijnym.
Powinni zrobić to tym bardziej, że ich argumenty są chybione, na co wskazują następujące fakty:

  • Wiele ksiąg biblijnych (zwłaszcza starotestamentowych) zostało spisanych znacznie później, niż miały miejsce, które księgi te opisują. Mimo to nie żywimy specjalnych obaw co do ich treści

  • Nowy Testament znamy jedynie z odpisów - i to odpisów dosyć późnych. Mimo to, Biblia jest najlepiej udokumentowanym pismem starożytnym na świecie - a pomiędzy znalezionymi egzemplarzami ksiąg nie ma istotnych różnic

  • Istnieją wiarygodne przesłanki aby przypuszczać, iż tzw. "przekaz ustny" w starożytności i pierwszych latach naszej ery miał niespotykane cechy trwałości. Człowiek współczesny słysząc o przekazie ustnym myśli o plotkach, opowieściach itp. formach. Jednak w czasach, o których mówimy ważne teksty przekazywano przez wiele pokoleń poprzez mechanizm mistrz-uczeń i przez uczenie się całych tekstów - bez zmiany jednego słowa - na pamięć. Niektórzy badacze twierdzą nawet, iż w celu uniemożliwienia przypadkowej zmiany tekstu, do słów podkładano melodię !

  • Wreszcie ostatnie, ale nie najmniej ważne ; wcale nie jest oczywiste milcząco przyjęte założenie, że Tradycja to przekaz wyłącznie ustny. Nie mówię tu o apokryfach, lecz o całości wiedzy o Objawieniu zawartej w pismach pierwszych chrześcijan - żaden taki pojedynczy tekst nie jest miarodajny, jednak prawda zawarta w nich wspólnie jest wyrazem wiary Kościoła pierwszych wieków i stanowi wiarygodne źródło

Istotą naszej wiary w przekaz Biblijny, w poprawność przyjętego kanonu, w wierność odpisów z jakich znamy Słowo Boże są nie tylko fakty historyczne, wykopaliska czy jednoznaczność kopii (to wszystko jest dobre dla ateistów) ale wiara iż BÓG SIĘ OPIEKUJE PRZEKAZEM SWOJEGO SŁOWA. Pismo Święte pierwotnie istniało w postaci Tradycji, następnie zostało spisane, a następnie dotrwało do naszych czasów także w postaci Tradycji (nie mamy żadnego oryginału którejkolwiek z ksiąg biblijnych !). Nie ma powodu by uważać, iż nagle częścią swojego Słowa Bóg przestał się interesować i dbać o jego przekaz.

Dla poparcia tezy o rzekomej mylności Tradycji niektórzy w apologetycznym zapędzie przytaczają Ewangelię wg św. Jana 21,20-24 :

Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi? Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną. Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego?

Owi apologetycy nie zauważają, że owa "wieść" (jak ją nazywa Pismo) nie miała nic wspólnego z Tradycją w sensie tradycji apostolskiej - przeciwnie, była raczej plotką, tanią sensacją a nie przekazem wiary. I na pewno owa plotka nie miała nic wspólnego z Tradycją, której dochowanie zalecał w swoich natchnionych listach św.Paweł (1 Kor 11,2;2 Tes 2,15;2 Tes 3,6).

Zasada "sola scriptura" zakłada iż Kościół jest "martwą konstrukcją"

Przy rozważaniu różnic w podejściu do Biblii ujawnia się tak naprawdę różnica pomiędzy katolicyzmem a braćmi odłączonymi w rozumieniu tego, czym jest Kościół. W ujęciu katolickim chrześcijaństwo nie jest religia filozofii (jak w hinduizmie) ani tez religią Księgi (jak w protestantyzmie, islamie czy judaizmie). Biblia nie jest dla chrześcijanina jedynym przyczółkiem Królestwa - zadatkiem Królestwa jest Kościół - Ciało Chrystusa. Owszem, Biblia jest najważniejszym przekazem - natomiast w Kościele, w Ludzie Bożym działa Duch Święty. Kościół ten nie jest opuszczony, "zostawiony" niejako samopas z Biblią aż do końca dziejów - przeciwnie działa w nim Duch Święty, bezustannie pouczający i prowadzący swój Kościół (J14,26). Dlatego o ile każdy może się mylić, to Kościół jako całość - jeśli orzeka w sprawach swoich kompetencji itd. - nie myli się w sprawach doktrynalnych. Zresztą z tego wynika cos, co trochę bałamutnie określa się nieomylnością papieża - papież bowiem nie tyle USTALA prawdy wiary, co OGLASZA powszechne przekonanie Kościoła, jest niejako "artykulantem" tego co mówi Kościół.
Stad owa nieomylność nie jest jego osobista, nie zależy więc od tego czy jest świętym czy - ewentualnie - draniem.
Sednem chrześcijaństwa jest Spotkanie, relacja z Jezusem - osobista a zarazem w społeczności (Kościele). Jezus jest z nami, w nas - nie jest tak ze był i go nie ma. Królestwo - jego pierwociny - są w nas, ale przez "nas" należy rozumieć przede wszystkim społeczność Ciała Chrystusa (Mt 18,20).
Próbować oddzielić wykład Biblii od Kościoła to tak jak oddzielić od Ciała Chrystusa Jego Słowo. Chrześcijaństwo nie jest religia księgi - lecz religią Spotkania, spotkania z Żyjącym Bogiem, a także religią Słowa. Słowa - którego proces rozumienia trwa nieustannie. Por. KKK 108 Dlatego tez zasada sola scriptura jest błędna, bo opiera się na wyobrażaniu chrześcijaństwa jako religii "martwej", religii księgi - tak jakby Bóg nas opuścił aż po czasy ostateczne. Jest to więc w swojej istocie założenie deistyczne.

Zasada "sola scriptura" się nie sprawdza - nie może więc pochodzić od Boga \

Niestety, taka właśnie jest prawda - zasada "sola scriptura" niestety nie sprawdziła się. Bezpośrednim tego skutkiem jest powstanie tysięcy denominacji protestanckich (będę o tym pisał w następnym podrozdziale). Samodzielny, dowolny wykład Biblii sprawia, że gdzie zejdą się dwaj albo trzej "ewangeliczni chrześcijanie" (tak lubią się nazywać) tam trzy lub cztery zdania na temat tego "co Biblia mówi". I nie jest prawdą jakoby owe rozbieżności dotyczyły spraw drugorzędnych ; zresztą - jakież to nauki biblijne można sobie "odpuścić" tak dalece, by ich właściwe rozumienie pominąć jako "drugorzędne" ?
Na próżno teoretyzują apologetycy pisząc "Odrzucenie autorytetu tradycji nie musi prowadzić do skandalu denominacjonalizmu". Faktem niepodważalnym jest, że doprowadziło i dalej prowadzi - codziennie powstają nowe protestanckie denominacje, jedna przez drugą deklarując "życie wyłącznie wg Biblii".

Bezpośredni skutek zasady "sola scriptura" -30 tysięcy wyznań protestanckich

Argumentacja za podziałami na podstawie wersetu 1 Kor 11,19 jest po prostu niegodnym uwagi nieporozumieniem, a może nawet przykładem do jakich interpretacji prowadzi "chałupniczy wykład" Pisma w myśl recepty sola scriptura (doprawdy trudno uznać zdanie "Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani." za pochwałę podziałów !). Jeśli ktoś ma wątpliwości co do znaczenia tego fragmentu, proszę przeczytać dwa poprzedzające go wiersze : "Udzielając tych pouczeń nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu. Przede wszystkim słyszę - i po części wierzę - że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół." ( 1 Kor 11,17-18).
Podobnie argumentowanie, iż w Kościele Katolickim egzystuje wiele osób o sprzecznych poglądach jest przysłowiowym strzałem "kulą w płot". Kiedy rozmawiamy o sola scriptura rozmawiamy o zasadach, o wykładni wiary, a nie o statystyce poglądów indywidualnych. Mówić że do Kościoła przyznają się także osoby o poglądach nieortodoksyjnych i porównywać to z protestanckim "pomieszaniem języków" pomiędzy denominacjami to tak, jakby mówić że Filharmonia Narodowa i stadion piłkarski to to samo, bo przecież niektórzy kibice słuchają muzyki poważnej !
Denominacjonizm jest podziałem co do zasad, co do wykładni obowiązującej w całej denominacji - a nie co do indywidualnych poglądów tego czy owego wyznawcy. Protestantyzm jest podzielony i dzieli się "organizacyjnie" co do nauczania, a nie wiary osobistej.
Karkołomne jest także powoływanie się na istnienie różnych obrządków w łonie Kościoła Katolickiego. Karkołomne, gdyż obrządki mają wprawdzie różne liturgie i (niekiedy) nieco inny ustrój wewnętrzny, nie ma jednak pomiędzy nimi różnic doktrynalnych - uznają one ustanowienia soborów oraz podporządkowują się autorytetowi jednego papieża.
Słyszałem też opinię, jakoby podziały w gronie chrześcijan wyznających zasadę tylko Biblia dotyczyły zagadnień drugorzędnych. Jest to oczywista nieprawda - podziały dotyczą spraw tak zasadniczych jak Wieczerza Pańska, Chrzest, Trójca, a nawet bóstwo Chrystusa ! Oczywiście, "tylko biblijni" protestanci uznający przykładowo bóstwo Chrystusa oskarżają "tylko biblijnych" chrześcijan bóstwa tego nie uznających za odstępców od zasady sola scriptura ( i odwrotnie - Ci drudzy pomawiają o to samo pierwszych). Nie zmienia to faktu, iż obydwie denominacje czerpią swe przekonania z własnego odczytania Biblii, która staje się raczej narzędziem do udowadniania swoich poglądów, niż ich źródłem.
Inni w końcu argumentują, iż przyczyną podziałów w protestantyzmie był raczej grzech niż różnice w interpretacji Biblii. Nie mnie rozstrzygać o prawdziwości czy fałszu tego stwierdzenia, chciałbym jedynie zwrócić uwagę iż dowodem na błędność sola scriptura są nie tyle same podziały w łonie protestantyzmu , co właśnie owe różnice w interpretacji. To one są istotą skandalu, zaś same podziały to tylko ich logiczna konsekwencja.


Kwestia wystarczalności

Doktryna protestancka twierdzi, iż sama Biblia jako taka jest wystarczająca do zbawienia, zaś Sobór Watykański II oświadczył, iż "Kościół osiąga pewność swoją co do wszystkich spraw objawionych nie przez samo Pismo święte" (KO 9). Jak to więc jest z ową wystarczalnością ?
Na wstępie należałoby rozważyć, czym jest ów postulat "wystarczalności" Pisma Świętego, bez żadnej pomocy ze strony nauki czy Magisterium ? Czy oznacza to że Biblia jest wystarczająca do zbawienia jako taka ? Czy nie jest potrzebne żadne wyjaśnienie ? Czy wreszcie Biblia jest do zbawienia konieczna ?
Jak się wydaje postulat "braku konieczności wyjaśniania Biblii" jest błędny i niebiblijny - weźmy za przykład choćby dworzanina który nie rozumiał pism, póki mu ich Filip nie wyjaśnił /Dz.Ap.8,31/. Co więcej, wyjaśnienie to nie może być dowolną, prywatną interpretacją wyjaśniającego (2 Piotra 1,20), gdyż mogłoby to spowodować próżność wysiłku ewangelizacyjnego ( Gal 2,2). Na szczęście Jezus odpowiednio wyposażył apostołów do wyjaśniania (Łk 24,45;1 Kor 2,13) i dzięki temu pouczają oni innych (2 Tm 4,2; Dz 11,14). Aby ustanowieni przez nich starsi mogli pouczać innych, muszą wpierw sami otrzymać pouczenie od apostołów (Hebr 5,12).
Nie ma w tym zresztą nic nadzwyczajnego. To, że Biblia jest natchniona ( co jest poza sporem) nie oznacza, ze jest bezpośrednio zrozumiała dla każdego. Twierdzenie przeciwne miałoby dalekie konsekwencje - sprowadzając rzecz ad absurdum, jeśli Biblia nie wymaga żadnego przygotowania, to tak jakby zakładać, ze do zrozumienia Biblii nie jest potrzebna umiejętność czytania ( albo ze grecką biblię można zrozumieć nie znając greki).
Oczywiście jest to przejaskrawienie, gdyż absurd takich twierdzeń wwwjest dla każdego oczywisty. Znajomość sposobu myślenia autorów, ówczesnych zwyczajów, sposobu wyrażania się i gatunków literackich stosowanych do zapisu przekazu Objawienia - to wszystko jest niemal równie ważne do zrozumienia Biblii jak umiejętność czytania - ale potrzeba ta nie jest tak intuicyjnie rozumiana. Podobnie jak potrzeba badania, jak ten czy ów fragment Pisma rozumieli współcześni autorom chrześcijanie.
Jako argument za rzekomą wystarczalnością Pisma przytaczany bywa fragment z Drugiego Listu do Tymoteusza. Zgadzam się, że mówi on o przydatności Biblii i stanowi jej apologię - tu sprawa jest poza sporem. Czy jednak mówi cokolwiek o wystarczalności ? Proszę ocenić samodzielnie:

Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu. /2 Tm 3,14-20/22

Niektórzy obrońcy sola scriptura zapytują : no dobrze, ale dlaczego Bóg nie miałby spowodować zapisania wszystkich nauk Tradycji apostolskiej w postaci Ksiąg natchnionych ? Po co narażać chrześcijan późniejszych wieków na spory odnośnie sola scriptura i Urzędu Nauczycielskiego ?
Jest to pytanie z gatunku "Czemu Bóg nie pokaże się nam wszystkim, zamiast narażać ludzi o spory odnośnie swojego istnienia ? Czemu każe nam wierzyć, zamiast pozwolić nam wiedzieć ?" itp. 2
Magisterium zajmuje się przede wszystkim interpretacją zapisów Pisma oraz ich wykładni dla współczesnego człowieka (w czasach apostolskich nie było problemów związanych z bezrobociem, używaniem kusz, etyką uczestnictwa w ruchu drogowym a dyskusje takie jak ta rozwiązywali sami apostołowie). Trudno, aby zasady moralnego zachowania się państw w dobie zbrojeń atomowych czy małżeństw w dobie powszechnej dostępności antykoncepcji były literalnie zapisywane w Biblii !
Z drugiej strony Magisterium musi się wypowiadać także o rzeczach znanych od dawna, co do których powstają wśród Ludu Bożego pewne wątpliwości. No i wreszcie prawdą jest iż Kościół, pozostając w ramach Prawdy Objawionej, w zależności od potrzeb i aktualnych problemów zmienia niekiedy akcenty położone na poszczególnych elementach wiary. W średniowieczu najwięcej mówiono o umartwieniu - w okresie franciszkańskim - w reakcji na nadmierny przepych duchownych - o biedzie. W wieku XX, wieku rozpusty - Kościół położył nacisk prawdę o Niepokalanym poczęciu. W ostatnich latach - poprzez wyniesienie na ołtarze - papież stawia za wzór licznych bohaterów dnia codziennego.
Nawiązując do postawionych wyżej podobnych pytań z tego samego gatunku należy zauważyć, iż działanie poprzez niedoskonałych ludzi i przekazywanie przez nich doskonałej nauki i innych doskonałych darów bożych jest stałym sposobem działania Boga. Nie pokazał się On nam wszystkim osobiście, aby dać dowód swojego istnienia, nie przekazał nam swoich Prawd drogą telepatyczną, lecz pozwolił uczestniczyć w tym dziele przekazywania wiary ludziom. I choć sam jest Pierwszym ( i tak naprawdę jedynym) Ewangelizatorem, jednak powierzył prawo (ba, obowiązek !) ewangelizowania niedoskonałym ludziom. Dlatego też nie widzę powodu, aby buntować się na myśl o tym, iż zadanie opieki i wykładu Objawienia zostało przez Jezusa powierzone ludziom (Łk 24,45;Mt 16,19;Gal 2,2) - podobnie jak stało się to w kwestii głoszenia Słowa czy sprawowania Wieczerzy Pańskiej.
Gdybyśmy przyjęli - wbrew zapisom biblijnym - iż Bóg nie ustanowił żadnego "zabezpieczenia" przed przeinaczaniem Biblii, musielibyśmy udowodnić iż niebezpieczeństwa wymienione dla takiego poglądu w 2 P 3,16 oraz 2 P 1,20 nie znajdą spełnienia. Niestety, aby zobaczyć iż nie były to płonne obawy wystarczy przyjrzeć się temu, co się stało z tymi częściami chrześcijaństwa, które nazywają siebie protestantami - każdy odłam uważa, iż jego nauka jest zgodna z Biblią, tyle że każdy głosi co innego...
W obronie przed tą brutalną, ale dość widoczną prawdą świat protestancki wytworzył coś w postaci unii - "to nie szkodzi że się różnimy - wszyscy jesteśmy Kościołem i nieważne, kto co w szczegółach wyznaje - chwalmy Pana !". Jest to akt rozpaczliwy, jeśli się przyjrzeć jak bardzo Bóg jest przywiązany do Prawdy w ogóle, a do Prawdy o sobie w szczególności. Gdyby nie miało specjalnego znaczenia to , co naprawdę Bóg nam objawił - wówczas taka postawa byłaby słuszna. Wówczas i Jezus pewnie nie toczyłby sporów z faryzeuszami, lecz powiedziałby - "nie kłóćmy się - uwielbiajmy Jahwe !".
Taka postawa kłóci się szczególnie z deklarowanym przywiązaniem do czystej postaci Objawienia, jaką deklarują zwolennicy zasady sola scriptura.

Protestanci zdają się uważać za zbyt duży cud istnienie Magisterium, Urzędu Nauczycielskiego Kościoła - który ma za zadanie określać m.in. interpretację Biblii. Z drugiej jednak strony zakładają ciągłe występowanie wielu cudów - aby zasada sola scriptura mogła działać, niezbędne byłoby ciągłe objawianie , w sposób nieomylny każdemu czytającemu właściwej interpretacji Biblii. Nie zamierzam wchodzić w rozważania czy to jest możliwe - dla Boga nie ma nic niemożliwego - wystarczy jeśli powiem iż różnice w interpretacji dowodzą, że tak się nie dzieje.


Problem kanonu jest przy "sola scriptura" nierozwiązywalny

Jest to problem najbardziej chyba oczywisty dla każdego, kto styka się po raz pierwszy z postulatem sola scriptura.
W czasach kiedy formował się Nowy Testament było ( i część z nich przetrwała) około 200 innych pism o podobnym charakterze (apokryfów). Księgi NT były oczywiście osobnymiksiażkami (czy raczej zwojami). Jeśli uznamy jedynie autorytet Biblii, to skąd mamy wiedzieć, które spośród tych 200 czy 250 ksiąg to właśnie natchniony Nowy Testament ?
Protestanci w tym miejscu skazani są na pewne zawieszenie ciągłości wnioskowania - ja, jako katolik mogę powiedzieć iż uznaję te właśnie konkretne 27 ksiąg NT za natchnione, gdyż tak właśnie uczy mnie Magisterium Kościoła - wiedza ta zawarta jest w Tradycji Kościoła (a konkretnie w orzeczeniach świętych soborów oraz dekretach Damazego i Gelazego). Co ma na pytanie o źródło wiedzy o księgach natchnionych odpowiedzieć protestant ?...
Spotkałem się z następującymi odpowiedziami - spróbuję je wyliczyć i napisać, dlaczego mam je za nie do przyjęcia :

Tłumaczenie

Krytyka

Pisma te są natchnione, gdyż zawierają spełnione proroctwa

Jakie proroctwo potwierdza np. 2 List Jana ? Czy spełnione zapowiedzi w książkach Juliusza Verne'a sprawiają, iż należy uznać za natchnioną "Tajemnicza wyspę" lub "20000 mil podwodnej żeglugi" ?

Księgi te są natchnione, ponieważ tak nam właśnie przekazali pierwsi chrześcijanie (do V wieku). Kościół jedynie odkrył, a nie ustanowił kanon.

Jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy. Może dlatego, iż jest to powiedziane innymi słowami iż "są natchnione, ponieważ tak mówi Tradycja".
Z drugiej jednak strony, protestanci nie uznają wielu ustaleń Kościoła nawet starszych niż kanon, więc dlaczego akurat tę prawdę zdecydowali się potraktować inaczej ? (zresztą nie zawsze - w swoim czasie próbowano odrzucić niektóre księgi, nie pasujące do głoszonych tez - np. Luter XXX odrzucał List św.Jakuba i nazywał go "papierowym listem" gdyż nie pasował do protestanckiej koncepcji usprawiedliwienia).

Księgi te są natchnione, gdyż zgadzają się z innymi księgami natchnionymi

No cóż - z jakimi księgami natchnionymi ? Takie rozumowanie zakładałoby istnienie jakiegoś kanonu do którego można się odnieść - czyli problem pozostaje niezmieniony.

Księgi te są natchnione, gdyż same mówią o sobie, że takie są.

To najdziwniejszy argument, jaki w tej sprawie zdarzyło mi się poznać. Gdyby rozstrzygałby o czymkolwiek, to każdy mógłby stworzyć "natchniony" dokument - przez proste zawarcie w nim odpowiedniego oświadczenia. Oczywistym jest, iż takie orzeczenie musi pochodzić od autorytetu zewnętrznego względem podmiotu twierdzenia. Takim autorytetem jest Urząd Nauczycielski Kościoła.

Skoro Kościół spisał Pisma i określił kanon Biblii, to nie może być nieomylnej Biblii bez nieomylnego Kościoła (Peter Kreeft). Niektórzy wskazują, iż Kościół nie tyle określił, co odkrył kanon. Jest w tym dużo prawdy, jednak dla rozważanej tu kwestii nie ma znaczenia czy Kościół ustanowił czy odkrył - tak czy owak musiał to uczynić nieomylnie. A jeśli tak, to jest to właśnie orzeczenie na podstawie Tradycji - Objawienia pozabiblijnego, prawa do orzekania nadanego Kościołowi przez Chrystusa (Mt 16,19).
Kwestia kanonu stanowi dla zwolenników zasady sola scriptura problem nierozwiązywalny, gdyż każda próba jego rozwiązania - mimo prób budowania skomplikowanych konstrukcji pojęciowych - nieuchronnie obnaża zawartą w tej zasadzie samosprzeczność.


Zasada "sola scriptura" ma zaledwie czterysta lat - nie jest więc zasadą pozostawioną przez apostołów

Protestanccy apologetycy posuwają się niekiedy do postulatu udowodnienia przez Kościół Katolicki istnienia pozabiblijnego Objawienia. Jeśli nawet pominąć oczywistości (CAŁA Biblia jest zapisem Objawienia pozabiblijnego - które w pewnym momencie zostało zapisane...) to należy słusznie zwrócić uwagę iż ciężar dowodu spoczywa na kimś, kto po 1600 latach rozumienia przez miliony chrześcijan spraw w określony sposób ( i to rozumienia opierającego się także na świadectwie Braci pierwszych wieków) nagle oświadcza "oni wszyscy się mylili - sprawę tę należy rozumieć tak : ... ( i tu następuje wyliczenie pewnych tez, w tym sola scriptura). Jak dotąd taki przekonywujący dowód nie został przedstawiony.
Co więcej, wiemy na pewno iż istniał okres w historii, kiedy wobec nauk nowotestamentowych zasada tylko Biblia nie mogła być stosowana z braku... Biblii !


Akcent osobisty

Przytoczyłem List Piotra[1,19-21], z którego wynika iż niebezpiecznie jest polegać w sprawie Biblii na swoim rozeznaniu. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Dwa razy w życiu poważnie rozważałem konwersję ; raz do protestantów (baptyści), raz do "świadków". Nadto nieraz wydawało mi się, iż Kościół Katolicki naucza coś sprzecznego na pierwszy rzut oka z nauką biblijną. Na podstawie doświadczeń tych (bardzo trudnych) okresów w moim życiu mogę powiedzieć tak : ZAWSZE, ilekroć byłem już pewien, że Kościół się myli, że odkryłem poważne rozbieżności z Biblią, po wejściu głębiej w naukę Kościoła musiałem przyznać, że to Kościół miał rację. Owszem, wielokrotnie stwierdzałem, że Kościół naucza inaczej niż myślałem że naucza. Ale zawsze miał rację. To powoduje, że jestem "Kościelnym betonem" ( co nie zmienia faktu, że jeślibym uznał że nie jest to Kościół mojego Pana, odszedłbym, oczywiście).
Pewnie , że Kościół ( w sensie ludzi go tworzących) jest grzeszny - bo ja jestem grzeszny. Ale NIGDY nie pomylił się w sprawach , w których jest nieomylny (czyli ex catedra). Konsekwencją owej nieomylności Kościoła jest nieomylność papieska - nie biorąca się z przymiotów osobistych papieża, lecz właśnie z obietnic dla Kościoła. Papież jest nie tyle nieomylny osobiście, co posiada uprawnienie do wypowiadania się w imieniu nieomylnego Kościoła. Spraw "ex catedra" jest stosunkowo niewiele 3 (zdziwilibyście się pewnie) ale są bez zarzutu. Nic w tym zresztą dziwnego - w końcu Jezus dotrzymuje swoich obietnic, a on obiecał apostołom swoją asystencję [J 14,26 ;J 16,13], wyposażył ich w rozumienie Pisma (Łk 24,45). A ponieważ dał im jednocześnie władzę nadawania władzy (Mt 18,18), więc to rozumienie trwa w Kościele do dziś.


Podsumowanie

Biblia nie zawiera zasady sola scriptura, co więcej znajdujemy w niej wersety przestrzegające przed beztroskim i niedouczonym wykładem przez przypadkowe osoby. Paradoksalnie, znajdujemy także w Biblii pochwałę Tradycji apostolskiej (w odróżnieniu od tradycji wymyślonej przez ludzi), co jest jasnym biblijnym dowodem błędności zasady tylko Biblia.
Biblia nie naucza zasady "sola scriptura". Natomiast potwierdzić należy, że posiada ona autorytet Boga - gdyż jest Jego Słowem. Ale prawdą jest też, że "Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat." To Jezus jest Słowem. Jezus jest Panem !


Co zamiast "sola scriptura" ?

Czy zatem powinniśmy zrezygnować z osobistej lektury Pisma Świętego ? Nic bardziej błędnego ! Czytanie osobiste ma wiele zalet i zwykle przyczynia się do postępu duchowego osoby czytającej. Niemniej czytanie to nie ma służyć wyciąganiu pochopnych wniosków doktrynalnych, lecz ma być raczej "spożywaniem" Słowa Bożego (Ap 10,10).
Myślę, że ważne jest by zostało powiedziane, iż nie ma rozbieżności pomiędzy Kościołem Katolickim a protestantyzmem jeśli idzie o autorytet Biblii - problemu nie stanowi autorytet Pisma Świętego (ten jest niepodważalny), ale wiążąca wykładnia, czyli nie CZY, lecz W JAKI SPOSÓB autorytet Biblii jest wiążący. Peter Kreeft napisał "Nie jesteśmy nauczani przez nauczyciela bez księgi, ani przez księgę bez nauczyciela, lecz przez jednego nauczyciela, Kościół, z jedną księgą - Biblią."


Bibliografia :
[1] Leszek Biały 'Dzieje Inkwizycji Hiszpańskiej' - Książka i Wiedza 1989
[2] R.A.Ziemkiewicz Stosy kłamstw o Inkwizycji Gazeta Polska 26.09 2996
[3] Aleksander Mień - Dlaczego spalono Giordano Bruno ?
[4] Wywiad z prof. Adriano Prosperi dla tygodnika Tascana Oggi
[5] J. Le Goff, 'Kultura średniowiecznej Europy', Warszawa 1970
[6] Vittorio Messori, 'Czarne Karty Kościoła'.
[7] Praca zb. 'Sto punktów zapalnych w historii Kościoła' PAX
[8] J. Huizinga, 'Jesień średniowiecza', Warszawa 1974


Przypisy
1

Trudno mi tu powstrzymać się od pewnej uwagi o charakterze metodologiczno - logicznym; otóż jeśli zasada "sola scriptura" byłaby sluszna to nauczanie Biblii na "swój własny temat" nie mialoby żadnej mocy dowodowej. W końcu w każdej książce można napisać, iż jedynie ona jest autorytetem. Fragmenty mówiące o autorytecie Biblii, bez zewnętrznego autorytetu nie mają żadnego znaczenia - Biblia nie może w sposób wystarczający udowodnić sama siebie. Tak więc, jeśli zachowamy zasadę sola scriptura są one – dla celów dowodzenia autorytetu Biblii - po prostu bezwartościowe. Dopiero kiedy założymy istnienie zewnętrznego, ustanowionego przez Stwórcę autorytetu potwierdzającego prawdziwość Biblii i definiującego jego kanon - wówczas możemy się zastanawiać nad tym co Biblia mówi o sobie.
Nawiasem mówiąc, inaczej jest, gdy Biblia mówi o czymś innym niż ona sama, kiedy nie mówi o swoim autorytecie, lecz np. o pozytywnym autorytecie Tradycji (2 Tes 2,15;2 Tes 3,6; 1 Kor 11,2), błąd metodologiczny nie zachodzi. Tak więc - na gruncie sola scriptura Biblia nadaje się do uzasadniania autorytetu Tradycji, lecz nie może być użyta do udowodnienia własnego autorytetu.
Jeśli już mowa o metodologii, to zabawne mi się wydają próby udowadniania sola scriptura poprzez odwołanie się do... pism wchodzących w skład Tradycji (!). Pomijam już karkołomność faktograficzną takich prób - sama metoda argumentacji jest sprzeczna wewnętrznie. Taka to już z sola scriptura "samobójcza" zasada...

2

Biblia mówi I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. (J 20,30). Czy należy przypuszczać, iż Jezus uczynił te znaki bez potrzeby i wobec tego - w imię zasady >sola scriptura< powinniśmy o nich zapomnieć ? Oczywiście, jako się rzekło, byłby to argument demagogiczny podałem go jedynie dla ilustracji błędności metody rozumowania, jaką zastosowano w pytaniu.

3

Ważne jest aby rozumieć, iż nieomylność papieska czy soborowa nie odnosi się do wszystkiego co papież powie lub ogłosi; przeciwnie, orzeczenia nieomylne związane są z pewnym rytuałem, sposobem ogłaszania tak, by nie mogły być pomylone z tzw.nauczaniem zwykłym. Nie jest więc prawdą że każda encyklika, bulla czy inny dokument wydany przez papieża czy sobór staje się automatycznie w myśl nauki Kościoła nieomylny.



Strona główna Podstrona Napisz do mnie