TRUDNA SPRAWA

- “Wypokemonowuję cię !”

- “Nie, to ja ciebie pokemonuję !”

Krzyki moich synów krzyżowały się w powietrzu. Starszy wymachiwał trzymanymi w ręku kolorowymi kółkami z wizerunkiem “pokemonów” – stworów zaczerpniętych z japońskich kreskówek. Całość wyglądała dość agresywnie – i nic dziwnego. Kto kiedykolwiek oglądnął choć jeden odcinek Pokemonów, z pewnością musiał być poruszony brutalnością rozgrywającej się na ekranie akcji.

Czym jest pokemon ? Odpowiedź jest tyleż prosta, co na pierwszy rzut niewiarygodna – pokemon to po prostu demon. Owszem, stwór ten ubrany jest w nowoczesne komputerowo-new age’owskie opakowanie, jednak jego prawdziwa istota nie budzi wątpliwości.

Świat pokemonów jest zorganizowany hierarchicznie, poszczególne monstra mają też zdolność wywoływania właściwych im tzw. opresji i mocy. Obecne są pierwiastki charakterystyczne dla bytów spotykanych w religiach pogańskich, czerpanie mocy z żywiołów, rola przywiązywana do imion.

Film nie jest pierwotnym źródłem pokemonów – stwory te po raz pierwszy pojawiły się w grze wydanej przez tę samą firmę, która wcześniej wprowadziła na rynek należącą do klasyki okultyzmu “Dungeos and Dragons”. Co gorsze, zabawę tę przeznaczono dla dzieci w wieku 5-12 lat.

Może sądzisz, szanowny Czytelniku, iż jest to nieszkodliwa w gruncie rzeczy zabawa, o którą nie warto kruszyć kopii ? A jednak pokemony wprowadzają bezbronne – bo nieświadome zagrożeń – dzieci w świat okultyzmu, mocy i oddziaływań, które nie pozostają obojetne ani dla życia duchowego, ani dla psychiki.

Mirosław Salwowski w artykule “Pokemon – kieszonkowy potwór” przytacza przykład samobójstwa 14-latka z Sandfield Tongaat w RPA. Chłopiec trzymał w dłoni list do rodziców, w którym napisał”Kocham was, mamo i tato. Przebaczcie mi to, co zrobiłem, ale Ash (imię jednego z najpotężniejszych pokemonów) wezwał mnie do siebie i muszę iść.”

Rodzice, nawet rozumiejący zagrożenie, stają przed poważnym problemem. Jak wytłumaczyć 6-latkowi, iż coś co oglądają wszyscy jego koledzy, co rówieśnicy kolekcjonują (pokemony można znaleźć w różnego rodzaju płatkach i innych produktach dla dzieci – coż, reklama !), w co się bawią na podwórku – jest złe, diaboliczne, niebezpieczne ? Jak odebrać dziecku “zabawki” które z takim trudem zdobywało, którymi wymieniało się z innymi, w kolekcjonowaniu których rywalizowało z przyjaciółmi ?

Na tym właśnie polega perfidność tego pomysłu – na wbudowaniu demonów w świat dziecka jako trwałego elementu obecnego w filmach, zabawach, kupowanych produktach, konkursach, na koszulkach itd. itp.

Co można uczynić ?

Nie jest chyba dobrą metodą wyłącznie odebranie, gdyż krzywdzimy dziecko i budzimy w nim bunt. Trzeba dziecku dać coś więcej, wartość z której może być dumne.

Zawołałem moich chłopców i opowiedziałem im całą prawdę o pokemonach. Powiedziałem im, że te kolorowe arkusiki plastiku nie są oczywiście demonami we własnej osobie – one są ZNAKAMI DEMONÓW. Ale nie są niezwyciężone – bo kto jest najsilniejszy, kto wszechmocny, kto może zwyciężyć wszystkie złe moce (moi chłopcy nie mieli wątpliwości, że Bóg). A więc najsilniejszym znakiem jest znak Boga ! (tu nastąpił quiz – co jest znakiem Boga ?).

Chłopcy nie nosili na co dzień krzyżyków, więc powiedziałem, iż od dziś mogą nosić najsilniejszy znak na świecie. Tylko... czy można jednocześnie nosić znak Boga i znak diabła ? Nie można. Dlatego – powiedziałem – musicie zdecydować czy chcecie nosić krzyż na szyi, czy pokemony w kieszeni. Jednocześnie się nie da...

Wierzcie mi, była to najtrudniejsza decyzja w 6-letnim życiu Michała. Kiedy patrzyliśmy na kopcący płomień palących się kolorowych, demonicznych kółek, byłem z niego naprawdę dumny...

Marek Piotrowski