Wybór należy do ciebie

“Przerzucając” w niedzielny wieczór kanały telewizyjne, natrafiłem na kolejne wydanie programu z telefonicznym udziałem słuchaczy “Wybór należy do ciebie”. Tym razem rozważano sytuację małżeńską : małżonek wpadł w tzw. złe towarzystwo, zaczął nawet brać narkotyki. W pewnej chwili doznał opamiętania, podjął pracę itd. Niestety, Pani domu była już wówczas zakochana w jego starszym bracie. Pytanie brzmi : czy żona ma opuścić męża i żyć ze swoim szwagrem, czy tez nie ?

Zawsze podobne programy budzą we mnie trwogę. Ich niebezpieczeństwo tkwi bowiem w pozornej niewinności. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku, przeciez to widzowie dokonują wyboru ! Można też powiedzieć, ze programy te nie kształtują ocen, lecz raczej je ujawniają. Czy rzeczywiście ?

Stawianie podobnych kwestii pod “rozrywkową” dyskusję sprawia, że zasady uważane dotychczas za filary moralności (jak w tym wypadku: wierność i uczciwość małżeńska) stają się kwestiami dyskusyjnymi. A jeśli coś jest tematem na dysputę, to znaczy że jest wartością względną, bo “żyjemy w demokracji, każdy może mieć własne zdanie ”. A jeśli tak, to wartości te nie mogą być już fundamentami, bo cóż to za fundament - zależny od argumentacji...

Spór na srebrnym ekranie toczy się zresztą tak naprawdę nie o to, co jest słuszne, lecz o to, co się bardziej “opłaca” . Nie ma już w zasadzie kwestii moralnych (uczestnicy i goście podchodzą do moralności raczej luźno, swobodnie sobie na ten temat dowcipkując), problem polega raczej na tym jak się lepiej i wygodniej w życiu ustawić.

W ten sposób utrwala się sposób widzenia świata bez zasad, będącego jedynie luźną grą interesów. Świata, w którym na nikogo, nawet na najbliższych liczyć nie można w chwili , w której uznają oni że nasza bliskość przestała już być wygodna czy atrakcyjna. Jest to świat, w którym nie ma żadnych powinności, w którym nikt nie kieruje się żadnymi trwałymi zasadami. W którym wreszcie miłość, rozumiana jako aktualne zauroczenie, z założenia odcięta od wierności i uczciwości przestaje być przedsionkiem nieba stając się w zamian siłą destrukcyjną, synonimem ulotności, niemal kaprysem.

Dlaczego uwolnienie od zasad nie przynosi szczęścia i obfitości, a rodzi ludzkie dramaty i łzy ?

“Opuścili Mnie, Żródło żywej wody

żeby wykopać sobie cysterny,cysterny popękane,

które nie utrzymują wody”

/Jr 2,13/

Opuszczamy źródło Miłości - Boga, aby rozpaczliwie szukać Miłości na pustyni będącej pobojowiskiem pozostałym po próbach obsługiwania tego świata według naszych, nie Boga instrukcji.

Kiedy nasz Pan brał sobie za małżonkę Kościół [Ef 5,25-33], nie spodziewał się niczego w zamian[Rz 11,35]. I nadal się nie spodziewa. Mimo całej niedoskonałości nas, ludzi Kościół tworzących, mimo wielokrotnego łamania Nowego Przymierza Jezus pozostaje wierny. I oczywistym jest, że nie oczekuje żadnych korzyści.

Wielkiej trzeba było bezinteresowności, by umrzeć za ludzi nieprzyjaznych [Rz. 5,7-8]

Wielkiej trzeba Miłości, by za straszliwą cenę uratować kogoś, kogo uczynków się nie pochwala, którego czyny budzą wstręt[I J.4,10]

Każdy z nas, rodziców może spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, jak musielibyśmy kochać kogoś, aby pozwolić własnemu dziecku za niego umrzeć ! A przed taką właśnie straszliwą decyzją stanął Bóg.

Dlaczego to zrobił ? Dlaczego postanowił mnie ocalić takim kosztem ? Odpowiedź jest tylko jedna - ponieważ kocha mnie tak samo, jak swego Syna !

Fakt odkupienia jest nieodpartym dowodem na to, że Bóg mnie kocha. Bardziej niż kiedykolwiek robili to rodzice, współmałżonek, dzieci... [Iz 49,15]. Bóg mnie kocha. Każdy z nas może to powiedzieć o sobie z całkowita pewnością.

On oczywiście nie akceptuje moich czynów, gdy robię źle, ale nie przestaje kochać. Co więcej, w chwili chrztu podarował mi wszystko[Rz. 8,17]. To nie pomyłka - Ziemia, morza, nawet niebo należą do mnie, ale i do Ciebie, który czytasz te słowa! Jedyne, co musisz zrobić to zaufać Mu w dwu sprawach; co do tego, że On chce dla Ciebie dobrze, oraz co do tego, że wie jak Cie uszczęsliwić.

Prawdopodobnie jeszcze nieraz i ja i Ty zgrzeszymy [Rz 3,23] i niejeden raz On nam wybaczy. Ale nie wolno nam stawać w postawie buntu , w postawie człowieka oceniającego samodzielnie - bez Boga i wbrew Bogu - co jest dobre, a co złe [Rdz 2,16-17].

Większość widzów dzwoniąca na audiotele nie jest ważniejsza od Boga. Większość nie może mnie ani Ciebie zbawić. Jezus już to zrobił. Zapłacił już straszliwą cenę za Twoje i moje zbawienie i bardzo pragnie, abyś je przyjął [J 3,17]. Ale nie zrobi nic wbrew Twojej woli. On nie chce Tobą manipulować. Mówi dziś do nas :

[...]kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.

Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo,

miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego[...]

[PwP 30,19-20]

 

Wybór należy do Ciebie.