NIEDZIELA

Niedziela. Msza Święta o godzinie 11. Stoję wśród innych i trudno mi się skupić. Starsza pani koło mnie przez cały czas szepce, przesuwajac w dłoni różaniec. Mężczyzna z prawej pociaga nosem. Ktoś stojacy za mną musiał przed wejsciem do światyni wypalic papierosa, gdyz co chwila odczuwam jego, przewiany dymem, oddech. dzwie młode dziewczyny z przodu maja jakieś ważne i - sądząc po chichotach - wesołe sprawy do omówienia. nawę główna co chwilę przebiega z głosnym tupotem nóżek kilkuletni berbeć.

Wszystko to strasznie mnie rozprasza, a przecież pragnąłbym skupic sie na Bogu, na relacji z Nim, na tych wielkich rzeczach które dzieją się na ołtarzu.

Nie jest to pragnienie niezrozumiałe. W końcu kazde dziecko ma takie chwile, w których chcialoby sie znaleźć sam na sam ze swoim Tatą, porozmawiać z Nim w tajemnicy przed innymi, z zachowaniem pełnej intymności. Ale nie jest dobrze, gdy pragnienie to usiłuje realizować na rodzinnym zjeździe, w czasie gdy wraz z rodzeństwem zasiada do hojnie zastawionego stołu. Przecież jest to czas wzajemnego cieszenia sie sobą - nie tylko osoba Ojca, ale i siedzącymi przy stole domownikami.[Ef 2,19]

Nie wiem dokladnie dlaczego Bóg chciał abyśmy oddawali mu cześć i otrzymywali Jego dary we wspólnocie Kościoła. Ale pragnienie wyizolowania się od współbiesiadników Najświętszej Ofiary jest odrzuceniem połowy krzyża Jezusowego. jest dążeniem do realizacji wspólnoty z Bogiem (pionowa belka krzyża) z pominięciem belki poziomej (wspólnota z braćmi i siostrami).

To prawda, że wspólnota z doskonałym Bogiem jest łatwiejsza od przebywania z niedoskonałymi ludźmi. Nie twierdzę też, że kulturalne zwrócenie uwagi jest niejednokrotnie posunieciem koniecznym. Jednak nie powinienem się spodziewać, iz własnym działaniem sprawię, iz bliźni przestaną być dla mnie dolegliwością (lub że ja przestane byc dolegliwością dla nich !). Dzięki Bogu jesteśmy dla siebie wzajemnie darem. Z powodu grzechu jesteśmy dla siebie wzajemnie krzyżem. A Jezus nie zaleca ucieczki od krzyża - przeciwnie, mówi " Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. " [Mt 10,38]

Wchodząc do kościoła musze mieć świadomość, że czegokolwiek nie doświadczyłbym od braci i sióstr (czyli Kościoła) w jego murach, ich "bezczelność" wobec mnie jest niczym wobec mojej bezczelności względem Boga.

Marek