NIEDZIELNA MSZA

 

[Jezus]" Tak mówił do nich: Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: Ustąp temu miejsca; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjd z ie gospodarz i powie ci: Przyjacielu, przesiądź się wyżej; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników ."

/Łk 14,8-10/

 

W niedzielę często wybieram Mszę Świętą o godzinie 13.00. Szczególnie na tej Eucharystii w porze "leniwców" odnoszę wrażenie, że wszyscy obecni głeboko przejęci zacytowanym na wstepie fragmentem Ewangelii... Obraz wygląda bowiem tak : kapłan i służba liturgiczna przy ołtarzu, potem kilka rzędów pustych ławek.... Im dalej od ołtarza tym tłok jest większy, osiągając maksimum w okolicach przedsionka. Wiele osób woli stać pray drzwiach lub wcisnąć się do przeładowanych już i tak do granic wytrzymałości ostatnich ławek. A wszystko po to, by nie znaleźć się "na pierwszym miejscu".

Muszę jednak przyznać, iż mam powazne wątpliwości czy zachowanie takie wyplywa z przejęcia się słowami Ewangelii. Przeprowadźmy w myśli krótki eksperyment. Wyobraźmy sobie że Jan Paweł II w czasie przyszłorocznej wizyty zechce odwiedzić najstarszy kościół Gdyni i spotkać się z mieszkańcami Oksywia. Czy i wówczas pierwsze ławki pozostaną puste ? Watpię...

Powie ktoś, że "to co innego", i że "papież jest prorokiem dzisiejszej doby, człowiekiem modlitwy, kimś, komu można zaufać". To wszystko prawda. Ale może warto wspomnieć kto jest obecny osobiście tak podc zas Mszy Świętej sprawowanej przez papieża, jak i podczas "zwykłej" Eucharystii w powszedni poranek ?

Gdy papież sprawuje Najświętszą Ofiarę , nie ma wątpliwości iż jego godność nie może się nawet równać z godnością Chrystusa obecnego w swoim Ciele i Krwi. Gdy Jan Paweł II słysząc śpiewane dla siebie "sto lat" odpowiada "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus !" to tak jakby mówił słowami św.Jana " Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała" [J 1,26-27].

Msza Święta nie rozpoczyna się od znaku krzyża. Zaczyna się od pocałunku.Kapłan w imieniu wiernych całuje ołtarz naszego Pana. I musi tak być, gdyż Eucharystia jest uczta miłości, ucztą, podczas której radujemy się z Ojcemwzajemnie swoją obecnością i bliskością. jakimż nietaktem wobec niego jest zajmowanie miejsca przy drzwiach w chwili gdy chce mnie, Ciebie, nas przytulić i ukoić ! Jaką troską musi napawać Boga, gdy zbliżając się do Jego ołtarza, aby połaczyć się z Nim w Św i ętej Komunii, czynimy to z ponura miną, a radosne piesni brzmią w naszych ustach smutno.

Wszyscy jesteśmy grzesznikami i dobrze jest ubolewać nad swoją niewiernością. Ale uczta miłości, uczta będąca podziekowaniem za uwolnienie nas przez Jezusa od wszelkiej winy nie jest odpowiednim miejscem (i czasem) na rozpacz. Przebywanie z Bogiem wielokroć przedstawiane jest w Biblii jako przyjęcie weselne. A " Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?"[Mt 9,15]