"To jest Ciało moje, to jest Krew moja"

ks.dr ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

 

Naprawdę "Ciało moje" - czy tylko symbol?

Co Pan Jezus mógł mieć na myśli mówiąc w czasie Ostatniej Wieczerzy "to jest Ciało moje", a nieco później - "ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej" (Lk 22,19-20)?

Są tacy chrześcijanie, którzy twierdzą, ze Pan Jezus zapowiedział w ten sposób tylko obchodzenie symbolicznej "pamiątki" zbawienia. Mówią, że słowa "to jest Ciało moje" podobne są na przykład do słów: "Ja jestem drogą" (J 14,6), "Ja jestem krzewem winnym" (J 15,5), albo "Ja jestem bramą" (J 10,9). Nikt przecież nie myśli, ze Jezus Chrystus jest fizycznie podobny do odcinka drogi, do przechodniej bramy albo do rośliny: są to tylko metafory wskazujące na duchową rolę Pana Jezusa, którego nauka staje się drogą życia, który otwiera nam zbawienie i daje życiodajne siły. Czy więc nie należy - twierdzą niektórzy - rozumieć słów "to jest Ciało moje" również w sensie przenośnym? Na przykład jako symbolicznej obietnicy, ze nauka Pana Jezusa będzie pokrzepieniem dla ducha człowieka, a obecność Pana Jezusa w sprawowanej Wieczerzy Pańskiej będzie czysto duchowa.

Niektórzy posuwają się tak daleko w swoim polemicznym zapędzie, że oskarżają katolików ni mniej, ni więcej tylko o... bałwochwalstwo! a wszystko to wskutek katolickiej (i prawosławnej) wiary, ze pod postacią Chleba i Wina obecny jest sakramentalnie sam Jezus. Takie polemiczne, antykatolickie pomysły nie są niczym nowym. Na przykład w XIX w. Hellen G. White, współzałożycielka nowożytnego wyznania adwentystów, tak pisała o Kościele katolickim: "Biblijną Wieczerzę Pańską zastąpiono bałwochwalczą ofiara mszy świętej [...] kapłani [...] twierdzili, że mają moc «tworzenia» Boga, Twórcy wszechrzeczy".

Ponieważ czasem nawet dzisiaj możemy spotkać się z podobnymi wymysłami, warto sprawdzić, jakie jest prawdziwie biblijne nauczanie na temat obecności Jezusa w czasie Wieczerzy Pańskiej, czyli Eucharystii.

 

"Ciało i krew" [gr. "sarks kai haima"]

W Nowym Testamencie spotykamy często zestawienie obok siebie dwóch słów: "ciało i krew", co brzmi po grecku, w oryginalnym języku biblijnym, "sarks kai haima". A ponieważ cześć wypowiedzi Pana Jezusa zapisanych w Ewangeliach rzeczywiście ma charakter metaforyczny (np. "Ja jestem bramą" - J 10,9), a cześć ma charakter dosłowny (np. "Ja daję im życie wieczne" - J 10,28), musimy się przekonać, do której z tych dwóch grup należą słowa "to jest Ciało moje" oraz "Krew moja". Czy słowa te są metaforą i symbolem, czy też zawierają dosłowne nauczanie wiary precyzyjnie spisane pod natchnieniem Ducha Świętego w tekście Biblii?

Jak można by odpowiedzieć na takie pytanie? Myślę, ze najlepiej będzie sprawdzić w Piśmie Świętym Nowego Testamentu, co oznacza użyte przez Jezusa Chrystusa w czasie Ostatniej Wieczerzy sformułowanie "ciało i krew" [gr. sarks kai haima], które pojawia się poza tym w wielu innych miejscach Biblii.

Oto na przykład czytamy w tekście Ewangelii Mateusza: "Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony: albowiem ciało i krew [sarks kai haima] nie objawiły ci tego, ale Ojciec mój" (Mt 16,17). W ustach Jezusa specyficznie semickie wyrażenie "ciało i krew" oznacza tutaj człowieka z podkreśleniem jego strony materialnej, przez wskazanie na jego cielesną naturę, nawet w pewnym przeciwstawieniu wobec świata duchowego.

Na początku Ewangelii Jana czytamy o nowo narodzonych chrześcijanach, ze "ani z krwi, ani z żądzy ciała [haimaton ... sarkos], ani z woli męża, ale z Boga się narodzili" (J 1,13). "Ciało i krew" - to wyrażenie znowu oznacza konkretną cielesność człowieka, fakt, ze żyje i obecny jest także w swoim fizycznym ciele.

"Zapewniam was, bracia, ze ciało i krew [sarks kai haima] nie mogą posiąść królestwa Bożego" (1 Kor 15,50) - na podstawie tego zdania widzimy, ze również apostoł Paweł, jako rodowity Żyd, używał omawianego semityzmu (czyli biblijno-hebrajskiego wyrażenia) na oznaczenie człowieka żyjącego na ziemi, człowieka bardzo konkretnego i zanurzonego w codziennych zdarzeniach.

Dokładnie to samo apostoł chciał wyrazić, gdy pisał, ze zaczął głosić swoją Ewangelię "nie radząc się ciała i krwi [sarki kai haimati]", czyli nie zasięgając rady żadnego człowieka żyjącego na ziemi, żyjącego w ciele. Kiedy Paweł chciał z kolei przeciwstawić walkę duchowa walce cielesnej, a wiec walce z konkretnymi wrogami ziemskimi, znów sięgnął po to samo wyrażenie: "nie toczymy walki przeciw ciału i krwi [haima kai sarka], ale ... przeciw pierwiastkom duchowym" (Ef 6,12). Cielesna i fizyczna konkretność tego wyrażenia podkreśla jeszcze raz sposób jego użycia dla opisania pokrewieństwa rodzinnego w Liście do Hebrajczyków: "dzieci uczestniczą we krwi i w ciele [haimatos kai sarkos]"(Hbr 2,14).

Chyba wystarczy tych tekstów, aby zrozumieć, co mogło oznaczać sformułowanie "ciało i krew" dla Hebrajczyka, wierzącego Żyda z czasów Jezusa, dla człowieka o umysłowości semickiej - a takimi byli zarówno apostołowie, jak i pierwsi uczniowie. "Ciało i krew" znaczyło tyle, co cielesna realność obecności ludzkiej osoby, właśnie z podkreśleniem jej ziemskiego aspektu, a nawet z pewnym przeciwstawieniem wobec aspektu czysto duchowego.

 

"Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" (J 6,60)

Nauka o "Ciele i Krwi", które stają się obecne w znaku Wieczerzy Pańskiej nie została na początku przekazana ezoterycznie myślącym Grekom lub "uduchowiającym" wszystko starożytnym filozofom. Wręcz przeciwnie! Zobaczmy, jak opisuje wypowiedź Jezusa Ewangelista Jan: "«Kto spożywa moje Ciało i pije Krew moją [sarka ... kai haima], ma życie wieczne» ... - to powiedział [Jezus] ucząc w synagodze w Kafarnaum" (J 6,54 i 59). Były to słowa - jak podkreśla z naciskiem Ewangelia - skierowane do Żydów i to w synagodze!

Słuchacze mogli je zrozumieć tylko w jeden sposób - jako zapowiedź ustanowienia Eucharystii, która będzie uobecniała Pana w "Ciele i Krwi". Tak właśnie to zrozumieli wszyscy zebrani - i z tego powodu cześć z nich odeszła, zbuntowana taką rzekomo "nieduchową" i "cielesną" religią. Tymczasem to oni właśnie rozumowali na sposób cielesny i nieduchowy, nie chcąc przyjąć objawionych słów Syna Bożego. Przyjęliby Mesjasza - ale tylko takiego, jakiego sami sobie wyobrazili i zaplanowali. Dlatego usłyszeli od Jezusa, że opierać się mają na Jego Słowach, a nie na swoich cielesnych uprzedzeniach: "To was gorszy? Duch daje życie, ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem" (J 6,63). Co to za słowa? Właśnie te: "Ciało [sarks] moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew [haima] moja jest prawdziwym napojem" (J 6,55).

 

"Otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem" (1 Kor 11,23)

Wiara w obecność Pana Jezusa w Chlebie i Winie Wieczerzy Pańskiej stanowiła jeden z fundamentów nauczania apostołów. Porównajmy dwa miejsca, gdzie Paweł używa uroczystego wyrażenia "przekazałem wam to, co sam przejąłem". Raz używa tych słów, aby zapowiedzieć, w co wierzyli pierwsi chrześcijanie w sprawie Wieczerzy Pańskiej: "Pan Jezus rzekł ...: «To jest ciało moje [soma] ... ten Kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi [haima] mojej»" (1 Kor 11,24-25). Drugi raz, zaraz potem, prawie taka samą uroczystą zapowiedzią Paweł zaczyna naukę o

innym fundamencie naszej wiary: "przekazałem wam na początku, to co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy ..., że zmartwychwstał" (1 Kor 15,3-4).

Realizm Zmartwychwstania i realizm Wieczerzy Pańskiej splatają się w jedno - i stanowią zresztą wspólnie kamień obrazy dla filozofujących i spirytualizujących wszystko Greków.

Niezmiernie "duchowa" i ezoteryczna interpretacja chrześcijaństwa, która odrzucała cielesna konkretność zbawienia, Eucharystii i Zmartwychwstania,zaczęła się już w w pierwszym wieku, najpierw w Kafarnaum, a potem w Atenach!

Jej początek miał miejsce wtedy, gdy powiedziano z wyrzutem do Pana Jezusa: "trudna jest ta mowa" (J 6,60) i wtedy, gdy powiedziano do apostoła Pawła: "posłuchamy cię innym razem" (Dz 17,32). W obu przypadkach odrzucenie Dobrej Nowiny zabrzmiało w kontekście "ciała i krwi", w kontekście konkretności zmartwychwstania i niezgody na nadmierną spirytualizację chrześcijańskiej wiary.

 

Co to znaczy: "rzeczywista obecność Pana Jezusa w Eucharystii"?

Po zmartwychwstaniu ciało Chrystusa przebywa w niebie, dla nas niewidzialne,po prawicy Boga. Ale Jezus jeszcze przed swoja śmiercią ustanowił specjalny obrzęd, by przedłużyć - pod postacią widzialnych znaków - obecność swego złożonego w ofierze ciała. Bardzo wyraźnie powiedział: "to czyńcie na Moją pamiątkę" (Lk 22,19; 1 Kor 11,25). Odtąd znaki chleba i wina będą uobecniały tu, na ziemi, Ciało Jezusa wydane na śmierć i Jego przelaną za nas Krew.

Ponieważ niektórzy myślą, ze obecność Jezusa w Eucharystii jest materialna i jakby "fizyczna", to stają przed trudnymi pytaniami: czy Pan Jezus przebywa w niebie czy na ziemi? czy może być w kilku miejscach - kościołach - jednocześnie? Tymczasem jednak wierzymy w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii nie "materialną" i "fizyczną", ale "sakramentalną". Jakie jest prawdziwie katolickie rozumienie licznych wersetów biblijnych dotyczących sakramentu Ciała i Krwi Pana, najlepiej dowiemy się od uznanych katolickich autorytetów, nazywanych "Doktorami Kościoła". Jednym z nich jest św. Tomasz z Akwinu, teolog z XIII w. Tomasz zastanawiał się miedzy innymi nad następującym pytaniem: czy my, katolicy, czytając Biblie, wierzymy w Ciało Jezusa obecne fizycznie i materialnie w Eucharystii? Na to pytanie tak oto odpowiedział w najbardziej znanym ze swoich dziel, w Sumie Teologicznej.Rzeczywista obecność Ciała i Krwi Pana w Eucharystii nie jest obecnością fizyczna, ponieważ sposoby prawdziwej obecności mogą być rożne, nie tylko materialne i fizyczne. O ile na przykład normalne ciało człowieka obecne jest w przestrzeni przez swoje zewnętrzne kształty i zajmuje tyle miejsca, ile wynoszą jego rozmiary, o tyle dusza człowieka - tez przecież realnie obecna! - znajduje się w człowieku na inny sposób, nie przez swoje wymiary, których zresztą w ogóle nie posiada. Dusza nie jest przecież w połowie po prawej stronie ciała, a w połowie po lewej, ani nie ubywa jej, gdy człowiek na przykład straci rękę. Jeszcze inaczej może być obecny w tym świecie duch (na przykład anioł). Przecież nawet jeśli jakieś pomieszczenie jest niewielkie, to nikt nie powie, ze nie zmieszczą się w nim trzy anioły, bo zabraknie dla nich przestrzeni! Rodzaje obecności są rożne.

Te trzy rodzaje obecności nazywano tradycyjnie: obecnością "przez wymiary" (ciało człowieka), "przez substancję" (dusza ludzka), "przez moc" (aniołowie). Jeszcze innym sposobem obecności jest prawdziwa i rzeczywista obecność Jezusa w Eucharystii - jak mówią Ewangelie i św. Paweł - obecność w Jego "Ciele i Krwi". Jest to obecność sakramentalna. Trafnie ujął to św. Tomasz w Sumie Teologicznej przypominając oczywistą prawdę chrześcijańskiej wiary, ze wierząc w obecność Pana Jezusa w Eucharystii trzeba nam jednocześnie zawsze pamiętać, ze "Ciało Chrystusa przebywające w niebie - spoczywa". A ponieważ w Eucharystii spotykamy sakramentalną obecność Jezusa, to "Ciała Chrystusowego nikt nie może widzieć w tym sakramencie posługując się zmysłem wzroku". Wbrew rozmaitym entuzjastom, mówiącym o tym, ze Pan Jezus rzekomo cierpi zamknięty w tabernakulum, albo przełamywany podczas eucharystycznego "łamania Chleba", św. Tomasz mówi: "niedopuszczalne jest twierdzenie, ze przełamywane bywa samo prawdziwe Ciało Chrystusa ... jest ono niezniszczalne i nie podlega cierpieniu".

Rzeczywista obecność Jezusa pod postaciami Chleba i Wina Eucharystii oznacza znacznie więcej niż tylko obecność duchową. Chodzi tu o obecność w "Ciele i Krwi", czyli o spotkanie zarówno z Bogiem-Duchem (Synem Bożym), jak i Bogiem-Człowiekiem (Jezusem z Nazaretu). "Duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam" (Łk 24,39). Ta rzeczywista obecność nie jest jednak materialno-fizyczna (nie jest, jak ujął to Tomasz z Akwinu, "przez wymiary"), ale zupełnie inna - a mianowicie sakramentalna.

 

Jak mieć pełną "społeczność z Bogiem"?

Wielu z nas pragnie mięć, jak to się niekiedy określa, "społeczność z Bogiem". Jest to piękne biblijne wyrażenie: Pismo św. rzeczywiście obiecuje każdemu chrześcijaninowi "społeczność" [koinonia] "z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem" (1 J 1,3). Przeżywamy ją w nawróceniu, we wspólnej modlitwie, w karmieniu się słowami Biblii... Wszystkie te sposoby są bardzo wzbogacające i pożyteczne, jeśli pamiętamy, ze od chwili Zwiastowania Bóg jest już nie tylko Duchem, ale również Duchem wcielonym w Jezusie Chrystusie. Dlatego "społeczność z Bogiem" to nie tylko łączność z Bogiem-Duchem, ale również z Bogiem w Ciele. Jak jest to możliwe dzisiaj dla nas, skoro Chrystus po zmartwychwstaniu został "wyniesiony na prawicę Ojca" (Dz 2,33) i nie jest już więcej obecny fizycznie na ziemi?

Na to pytanie odpowiada nam samo Pismo św., którego dosłowne brzmienie naucza tak: "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością [koinonia] z Krwią Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością [koinonia] z Ciałem Chrystusa?" (por. 1 Kor 10,16). Pełen biblijnej wiary udział w Eucharystii przynosi nam zjednoczenie z Jezusem z Nazaretu, zmartwychwstałym Panem i Zbawicielem.

Kto wie, może pełniej zaczniemy rozumieć sens słów, które poznaliśmy na katechezie tyle lat temu: "w niedziele i święta we Mszy św. Nabożnie uczestniczyć"? "Nabożnie", czyli "po Bożemu", tak jak Bóg objawił i jak On sam tego od nas oczekuje...

 

Artykuł pochodzi z książki "Miedzy sektą, herezją a odnową" ks. Andrzeja Siemieniewskiego

Autor, sam uczestnik Odnowy w Duchu Świętym ( a przy tym prorektor Seminarium Wrocławskiego) prostuje najczęstsze zarzuty członków sekt i protestantów). Można zamówić wysyłkowo w " ABIGAIL " Śniadeckich 36/33 86-300 Grudziądz (0-56) 46-323-01 abigail@cc.uni.torun.pl