Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
II. OD USPRAWIEDLIWIENIA DO CHRZTU PDF Drukuj E-mail
Napisał O. STANISŁAW C. NAPIÓRKOWSKI   

Kiedy – po ukazaniu się Wspólnej deklaracji – stanąłem przed natarczywym i jakże oczywistym pytaniem: i co dalej? – wśród różnych odpowiedzi na czoło wciąż wysuwała się jedna: czy w nowej ekumenicznej sytuacji można jeszcze odwlekać wzajemne uznanie przez Kościoły ważności chrztu sprawowanego w innym Kościele? Jeżeli nie ma między nami istotnych różnic w rozumieniu nauki o usprawiedliwieniu, która „jest miernikiem i probierzem wiary chrześcijańskiej” (Oficjalne wspólne oświadczenie), to czyż chrzest, udzielany w naszych Kościołach, który – jak wierzymy – przyprowadza nas do źródeł usprawiedliwienia, może nas dzielić?

Przed wiekami chrześcijanie długo debatowali na temat ważności chrztu. Pytano, kto może go ważnie udzielić. Wielu teologów twierdziło, że nie jest to przywilej jedynie duchownych, że mogą go udzielać świeccy. Ba, posuwano się do poglądu, że chrztu może udzielić nawet poganin czy heretyk… Za takim stanowiskiem opowiedział się m.in. Sobór we Florencji w Dekrecie dla Ormian (1439): „Szafarzem tego sakramentu jest kapłan, który z urzędu udziela chrztu. W razie konieczności jednak nie tylko kapłan lub diakon może chrzcić, lecz także człowiek świecki oraz kobieta, a nawet poganin lub heretyk, byleby zachował przepis Kościoła i miał intencję uczynić to, co czyni Kościół”.

We Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu pojednaliśmy się co do samego serca chrześcijaństwa. Z tego serca wpływają do naszych Kościołów nieprzebrane strumienie wody żywej, w której zanurzamy się podczas sprawowanych u nas chrztów. Po Augsburgu winna przyjść kolej na chrzest.

I wiatry takie przyszły. Ekumeniczne wiatry dęły nad Warszawą: wraz ze Wspólną deklaracją w sprawie nauki o usprawiedliwieniu przywiały wspólne uznanie przez różne Kościoły w Polsce ważności chrztu udzielanego w swoich wspólnotach. Staliśmy się pionierami w praktycznym pokonywaniu kolejnej przeszkody na drodze do jedności chrześcijan.

KILKA FAKTÓW

Dzień 23 stycznia 2000 r. wpisał się jasno w dzieje chrześcijaństwa w Polsce. W luterańskiej świątyni Świętej Trójcy w centrum stolicy w godzinach popołudniowych siedmiu zwierzchników działających w naszym kraju Kościołów podpisało dokument o sakramencie chrztu. Pełny tytuł małego rozmiarami, wielkiego historią dokumentu brzmi: Sakrament Chrztu znakiem jedności. Deklaracja Kościołów w Polsce na progu trzeciego tysiąclecia. Podczas uroczystego nabożeństwa przeczytał go luteranin ks. Adam Pilch:

Dziękując Trójjedynemu Bogu, Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, za dwa tysiące lat Nowego Przymierza i za ponad tysiąc lat chrześcijaństwa na ziemiach polskich, podpisane niżej Kościoły, w nawiązaniu do wieloletnich prac teologiczno–ekumenicznych w świecie i w Polsce oraz przyjętych wspólnie dokumentów (zwłaszcza Dokumentu z Limy, 1982), z radością uznają i potwierdzają swoją posługę poprzez Chrzest, i oświadczają:
1. Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, sam ustanowił sakrament Chrztu i polecił go udzielać (Mt 28,19; Mk 16,16). Chrzest jest wyjściem z niewoli (1 Kor 10,1–22), wciela w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, wprowadza w Nowe Przymierze, jest znakiem nowego życia w Chrystusie, obmyciem z grzechu (1 Kor 6,11), oświeceniem przez Chrystusa (Ef 5,14), nowymi narodzinami (J 3,5), przyobleczeniem się w Chrystusa (Ga 3,21), odnowieniem przez Ducha (Tt 3,5), zwróconą do Boga prośbą o dobre sumienie (1 P 3,21) i wyzwoleniem, które prowadzi do jedności w Jezusie Chrystusie, gdzie zostają przezwyciężone podziały ze względu na stan społeczny, rasę czy płeć (Ga 3,27–28; 1 Kor 12,13).
2. Chrzest jest z wody i Ducha Świętego; udziela się go w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Chrzest jednoczy ochrzczonego z Chrystusem, chrześcijan między sobą. Wprowadza do Kościoła i stanowi początek życia w Chrystusie, którego celem jest „uwielbienie chwały” Bożej (Ef 1,14).
3. Ochrzczeni żyjący w jednym miejscu i czasie wspólnie ponoszą odpowiedzialność za świadectwo składane Chrystusowi i Ewangelii: „Ochrzczeni żyją dla Chrystusa, dla Jego Kościoła i dla świata, który On miłuje, oczekują w nadziei na objawienie się nowego stworzenia Bożego oraz na czas, gdy Bóg będzie wszystkim we wszystkich (Rz 8,18–24; 1 Kor 15,22–28,49–57)” (Dokument z Limy, nr 9). Chrzest w Chrystusie jest wezwaniem dla Kościołów, aby przezwyciężyły swoje podziały i w widzialny sposób zamanifestowały swoją wspólnotę.
Niżej podpisane Kościoły uroczyście uznają ważność Chrztu udzielonego przez duchownego w tych Kościołach:

Pod dokumentem podpisało się siedmiu zwierzchników: metropolita Sawa (Autokefaliczny Polski Kościół Prawosławny), bp Jan Szarek (Kościół Ewangelicko–Augsburski, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej), bp Edward Puślecki (Kościół Ewangelicko–Metodystyczny), bp Zdzisław Tranda (Kościół Ewangelicko–Reformowany), kard. Józef Glemp (Kościół Katolicki), bp Wiktor Wysoczański (Kościół Polskokatolicki), bp Zdzisław Maria Jaworski (Starokatolicki Kościół Mariawitów).

DROGA DO ŚWIĘTA CHRZTU

Do wielkiego święta chrztu prowadziły trzy ścieżki:

1. Ścieżka ekumeniczno–liturgiczna

Pod koniec lat sześćdziesiątych katolicki bp Władysław Miziołek zaproponował mi zbadanie, jak różne Kościoły w Polsce udzielają sakramentu chrztu. Nie przeczuwałem, że będzie to pasjonujące zajęcie, że mogą się zdarzyć zdumiewające odkrycia i autentyczne problemy. Opublikowanie wyników kwerendy wywołało mocne i nieprzyjemne dla mnie reakcje, w sumie jednak przyczyniło się do wyjaśnienia wątpliwości[1].

2. Ścieżka dialogów

Tą ścieżką wędrował ks. Władysław Hładowski z Drohiczyna, członek Komisji Ekumenicznej Episkopatu Kościoła katolickiego i pracownik naukowy ATK. Posiadając odpowiednie upoważnienia, zorganizował dialog z następującymi Kościołami w Polsce: prawosławnym, luterańskim, reformowanym, metodystycznym, baptystycznym, zielonoświątkowym (Zjednoczony Kościół Ewangeliczny), polskokatolickim i mariawickim (z Płocka). Zespoły – po dwóch lub trzech duchownych z każdej strony – omawiały obrzęd, zapoznawano się z księgami liturgicznymi i chrzcielnicą; omawiano teologię pierwszego sakramentu. Sporządzano protokoły, które przesyłano zwierzchnikom kościelnym z wnioskiem o uznanie ważności chrztu udzielanego w tych Kościołach. Takie dialogi odbywały się w latach 1978–1982.

3. Ścieżka teologii

Od 1976 r. działała w Polsce ekumeniczna Komisja Mieszana złożona z przedstawicieli Kościoła katolickiego oraz Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. W 1977 roku powołała ona Podkomisję Dialogu, by wzmocnić teologiczne skrzydło polskiego ekumenizmu. Otóż ta Podkomisja postanowiła zająć się m.in. fundamentem już istniejącej chrześcijańskiej wspólnoty, czyli chrztem. W sam raz ukazał się piękny i głęboki tekst o chrzcie opracowany w Komisji „Wiara i Ustrój” (to szanowne ciało pełniło w Światowej Radzie Kościołów, zrzeszającej ponad 340 Kościołów tradycji protestanckiej i prawosławnej, funkcję zbliżoną do Kongregacji Nauki Wiary w Kościele katolickim – zajmowało się doktryną). W Komisji „Wiara i Ustrój” pracowali także teologowie katoliccy wydelegowani przez Watykan. Zatem dokument o chrzcie również z tej racji zasługiwał na wielką uwagę.

Polska Podkomisja Dialogu przestudiowała dokument i uznała go za dobrą teologiczną bazę naszej już istniejącej głębokiej wspólnoty. Poinformowaliśmy o tym ks. dr. Lukasa Vischera, który stał na czele Komisji „Wiara i Ustrój”. Polski przekład dokumentu oraz nasz list opublikowaliśmy w maleńkiej broszurce pt. Chrzest. Dokument z Akry (Lublin 1982, RW KUL). Byliśmy niebotycznie i szlachetnie dumni: oto po raz pierwszy w dziejach Kościoły w Polsce publikują w zgodzie i miłości ważny tekst teologiczny…[2]

Wkrótce Komisja „Wiara i Ustrój” opublikowała obszerniejszy i lepiej opracowany dokument o chrzcie, tzw. Dokument z Limy (1982). Polska Podkomisja Dialogu ponownie podjęła nad nim pracę. Wszyscy uczestnicy stwierdzili, że się w nim odnajdują. Dołączyliśmy protokoły z przeprowadzonych w Polsce dialogów międzykościelnych, napisaliśmy odpowiednie wprowadzenia i opublikowaliśmy w olbrzymim nakładzie, by posiać ziarno chrzcielnego ekumenizmu na polskim zagonie. Tego ziarna było tyle, że starczyło do 23 stycznia 2000. Na zakończenie warszawskiej celebracji jedności w chrzcie franciszkanie z Niepokalanowa przywieźli samochód wypełniony tymi broszurkami: Jeden chrzest[3]. Podpisany w Warszawie tekst międzykościelnego uznania chrztu został opracowany na podstawie zamieszczonego tam Dokumentu z Limy.

Podkomisja Dialogu marzyła, by na podstawie wykonanej przez nią pracy na trzech wspomnianych ścieżkach Kościoły oficjalnie uznały sakrament chrztu udzielany w innych Kościołach, uczestniczących w tym dialogu, i by zaniechano zdarzającej się praktyki ponawiania chrztu w sytuacjach przechodzenia chrześcijan z jednych Kościołów do innych. Zdarzało się to zwłaszcza przy zawieraniu małżeństw mieszanych. Podkomisja nie umiała zamienić swoich marzeń w realną i twardą rzeczywistość. Doszło do tego dopiero wtedy, gdy przestała istnieć i gdy na jej miejsce powołano nową strukturę ekumeniczną o większym autorytecie, tzn. złożoną z biskupów, mianowicie Komisję do Spraw Dialogu Episkopatu Polski i Polskiej Rady Ekumenicznej. Ona to podjęła sprawę chrztu.

Na podstawie Dokumentu z Limy opracowała zwięzły tekst deklaracji uznania. Przeszły po nim walce krytyki poszczególnych Kościołów. Przeżył też moment krytyczny: wycofał się Polski Kościół Chrześcijan Baptystów, a Kościół prawosławny niemal w ostatniej chwili zaproponował nowy tekst, co praktycznie paraliżowało działania. Jednak doszło do podpisania. Znamy jedynie kilka analogicznych przypadków w świecie, jednak niższej rangi czy zakresu. Na tym odcinku Polska wysunęła się na pierwsze miejsce w świecie. Dokonała tego przy otwartej kurtynie.

ZNACZENIE ŚWIĘTA CHRZTU

Podpisany w stolicy niewielki rozmiarami tekst, który posiada olbrzymie znaczenie historyczne oraz olbrzymią wartość symbolu – szczególnie w kontekście podpisania Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu – może pięknie i wielorako służyć budowaniu naszej chrześcijańskiej wspólnoty, wspólnoty usprawiedliwionych grzeszników.

Po pierwsze, jako ważny punkt odniesienia dla wszystkich Kościołów sygnatariuszy. Odnosi się to nie tylko do teologicznej formacji kandydatów do duchownej posługi, ale także do duszpasterstwa i do pogłębionej formacji dzieci i młodzieży. W Warszawie Kościoły powiedziały uroczyście sobie i światu, że stoimy na jednym fundamencie, że nasza jedność sięga głębiej niż nasze podziały, że wobec tego mamy poszukiwać przełożenia tego faktu na praktykę chrześcijańskiego życia. Podpisany tekst wyraźnie stwierdza potrzebę takiego przełożenia: „Chrzest w Chrystusie jest wezwaniem do Kościołów, aby przezwyciężyły swoje podziały i w widzialny sposób zamanifestowały swoją wspólnotę”. Można z nadzieją oczekiwać, że Kościoły skutecznie poszukają owych sposobów. Na przykład – patrząc na sprawę szczególnie z katolickiego punktu widzenia – nadszedł już czas, by wyeliminować z języka teologicznego, kaznodziejskiego czy katechetycznego (vide: podręczniki do katechezy) zwyczaj nazywania innych chrześcijan czy Kościołów „braćmi i siostrami odłączonymi” czy „Kościołami odłączonymi”. Pisał już o tym Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint, a niestety, nie wzięliśmy sobie jego słów wystarczająco mocno do serca. A pisał w kontekście właśnie zagadnienia konieczności wzajemnego uznania chrztu:

Obserwujemy na przykład, że chrześcijanie należący do jednego wyznania nie uważają już innych chrześcijan za wrogów czy ludzi obcych, ale kierując się autentycznym duchem Kazania na Górze widzą w nich braci i siostry. Z drugiej strony istnieje dziś tendencja, by nawet wyrażenie „bracia odłączeni” zastępować określeniami lepiej wyrażającymi głębię komunii – związanej z charakterem chrzcielnym – którą Duch podtrzymuje mimo rozłamów historycznych i kanonicznych. Mówi się o „innych chrześcijanach”, o „innych ochrzczonych”, o „chrześcijanach z innych Wspólnot”. […] Takie rozszerzenie słownictwa jest przejawem znacznych przemian, jakie dokonały się w mentalności. Pogłębia się świadomość wspólnej przynależności do Chrystusa. […] Trzeba powtórzyć w tym kontekście, że uznanie braterstwa łączącego nas z innymi nie jest przejawem jakiejś liberalnej filantropii albo niejasnego poczucia rodzinności. Wynika z uznania jednego Chrztu i z płynącego stąd wymogu, aby Bóg był uwielbiony w swoim dziele. Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu wskazuje, że pożądane jest wzajemne i oficjalne uznanie Chrztów. Nie jest to bynajmniej zwykły gest ekumenicznej uprzejmości, ale fundamentalne stwierdzenie eklezjologiczne (nr 42).

Chrzest tworzy tak głęboką i zażyłą więź między chrześcijanami i Kościołami, że domaga się zastąpienia we wzajemnych relacjach języka negatywnego – i chcąc nie chcąc deprecjonującego – językiem pozytywnym. Chrześcijaństwo nie jest wspólnotą sióstr i braci odłączonych, ale wspólnotą po prostu sióstr i braci, „innych chrześcijan”, „innych ochrzczonych”, wspólnotą Kościołów, które potrzebują siebie nawzajem jak powietrza. Deklaracja o wzajemnym uznaniu ważności chrztu i Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu o tym nam przypominają i do tego wzywają[4].

Po drugie, trzeba powiedzieć, że wraz z uroczystością w kościele Świętej Trójcy w Warszawie przyszedł szczególny polski kairos chrztu. Jest czas, by zapytać o możliwości i kształt wyraźniejszej obecności pierwszego i najważniejszego sakramentu w duchowości chrześcijańskiej, nie tylko pod względem formacyjnym, ale również zadaniowym. Trzy uwagi podkreślą zasadność prochrzcielnego wyzwania.

1. Mamy barwną wielokwietną łąkę różnych duchowości związanych z bogactwem zakonów, stowarzyszeń, ruchów, objawień, specjalnych charyzmatów… Wszystkim przyda się powrót do chrzcielnych źródeł. Duchowość chrztu może pogłębić również naszą wspólnotę.

2. Celebrowanie rocznic chrztu. W naszej polskiej (czy tylko?) kulturze nietrudno dostrzec deficyt duchowości chrztu. Kiedy w dialogu katolicko–luterańskim ukończyliśmy prace nad dokumentem o Marcinie Lutrze z okazji 500–lecia jego narodzin (1482–1982), współprzewodniczący komisji zaapelowali, byśmy w swoich krajach próbowali zaznaczyć jakoś tę rocznicę. Czarny luterański pastor z Afryki zgłosił trudność: otóż w jego kraju nie obchodzą rocznicy narodzin, ale obchodzą rocznicę chrztu. Zachodnich uczestników dialogu wyraźnie zamurowało. Polaka również. Polak uświadomił sobie nie bez ukrywanego wstydu, że zna datę swoich urodzin, a nie zna daty swojego chrztu. A przecież inną mają rangę w chrześcijańskiej hierarchii wartości. Ów polski uczestnik dialogu katolicko–luterańskiego natychmiast po powrocie przystąpił do edukacji swojej chrześcijańskiej ignorancji. Przy okazji stwierdził, że jego pobratymcy i pobratymki chrześcijanie, jak on, zazwyczaj nie znają daty swojego chrztu. Oni również zdumiewali się, że nie wiedzą, i pytali, jak to możliwe.

Warto by przemyśleć pielgrzymowanie (indywidualne lub rodzinne) do swojej chrzcielnicy (do kościoła, w którym nas ochrzczono) – z okazji rocznicy chrztu. Pod wrażeniem doświadczenia z Lutrem i czarnym pastorem nie obchodziłem 50–lecia urodzin, a obchodziłem 50–lecie chrztu, czyniąc to przy chrzcielnicy w moim parafialnym kościele w Kałuszynie. Godne uwagi wydaje się być niekiedy zastępowanie w Liturgii mszalnej Nicejsko–konstatynopolskiego Wyznania Wiary – wyznaniem chrzcielnym.

Żyjemy w przestrzeni i czasie obfitujących w różne poświęcenia. Wszystkie zyskają na odniesieniu ich do konsekracji chrzcielnej. Bez zakorzenienia w konsekracji Chrystusa Ojcu oraz naszej konsekracji Chrystusowi w sakramencie chrztu, tracą fundament i schodzą na marginesy autentycznego chrześcijaństwa. Natomiast wiązanie ich z najważniejszą i podstawową konsekracją, dokonywaną w sakramencie chrztu, uwierzytelnia ich chrześcijańską ortodoksję.

3. Polska pobożność ma wiele wspólnego z różańcem. Otóż, chrzest ma prawo do stałego zamieszkania w tej modlitwie. Tak się składa, że w różańcu rozważa się aż i tylko 15 tajemnic wiary. Wciąż powracająca piętnastka zadomawia się w duchowości odmawiających. Tymczasem jest jeszcze trochę innych misteriów wiary, które nie zmieściły się w piętnastce. Nie zmieścił się chrzest Jezusa w Jordanie. Całe chrześcijaństwo wschodnie uroczyście celebruje to święte i zbawczodajne misterium. Współczesna teologia katolicka upomina się o bardziej poczesne miejsce dla chrztu w Jordanie w katolickiej hierarchii prawd. Heribert Mühlen przekonywająco ukazał wielkość tej tajemnicy w zbawczym opus Christi. Donośnym głosem powiedział to Polsce w swojej rozprawie doktorskiej ks. Andrzej Czaja, młody dogmatyk z KUL[5]. Za nim uczynił to ks. Krzysztof Krzemiński[6], a dużo wcześniej przed nim ks. Franciszek Blachnicki. Rozważania chrztu Jezusa w Jordanie wprowadza zarówno w misterium mesjańskiej misji Chrystusa, jak w misterium Bożego Ducha, Trójcy Przenajświętszej, człowieka oraz misji chrześcijanina w Kościele i świecie. Czas, aby wprowadzić chrzest Jezusa w Jordanie do różańca, warto też dołączyć inne misteria, które zbyt długo oczekują w kolejce do unii różańcowej:

a. Ucieczkę do Egiptu (by przypominać los emigrantów, bezdomnych i prześladowanych).

b. Mandat misyjny: „Idźcie na cały świat i czyńcie uczniów” i modlitwę Jezusa o jedność.

c. Paruzję (stanowczo za słabo funkcjonuje w duchowości chrześcijan, co wykorzystują np. Świadkowie Jehowy).

d. Dwie drogi do nieba: Słowo Boże i sakramenty – przecież w naszym kochanym różańcu nie ma sakramentów, nie ma chrztu, a nawet Świętej Eucharystii! Przecież nie ma w nim Słowa Bożego jako podstawowego instrumentu zakładania i wzrostu Kościoła! W sytuacji, kiedy różne duchowości i różne ruchy proponują swoje inne „niezawodne” środki budowania Bożego Królestwa, trzeba konsekwentnie przypominać o zwiastowaniu Słowa i sprawowaniu sakramentów. Są to bowiem dwie królewskie drogi, po których idzie przez dzieje zbawiający Chrystus.

A droga do nieba w jakiś zupełnie wyjątkowy sposób zaczyna się w chrzcie, który wprowadza nas w życiodajne wody usprawiedliwienia. Jeszcze raz staje przed nami ścisła więź między dwoma wielkimi wydarzeniami ekumenicznymi: Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu oraz Sakrament chrztu znakiem jedności. Deklaracja Kościołów w Polsce na progu Trzeciego Tysiąclecia. Oba są dla Kościołów i każdego z wierzących błogosławieństwem, ale również wezwaniem i zadaniem.

Biblioteka „WIĘZI”
e-mail: wiez@wiez.com.pl
http://free.ngo.pl/wiez


PRZYPISY:

[1]S. C. Napiórkowski, Sprawa ważności chrztu w niektórych odłączonych Kościołach i Wspólnotach chrześcijańskich, „Biuletyn Ekumeniczny” 1969 nr 10, s. 27–47.
[2]Przygotował S. C. Napiórkowski. Opublikowano z uwagą: „Zgodę na publikację tekstu wyraziły Polska Rada Ekumeniczna i Komisja Episkopatu do Spraw Ekumenizmu”.
[3]Jeden chrzest. Podkomisja Dialogu Polskiej Rady Ekumenicznej i Komisji Episkopatu do Spraw Ekumenizmu, Wydawnictwo Franciszkanów w Niepokalanowie, Warszawa 1993.
[4]Por. J. Majewski, Jeden chrzest, „Więź” 2000 nr 3, s. 12.
[5]Jedna Osoba w wielu osobach. Pneumatologiczna eklezjologia Heriberta Mühlena, KUL (obrona: 11 marca 1994).
[6]Historiozbawcze posłannictwo Ducha Świętego według Heriberta Mühlena, KUL (obrona: 22 kwietnia 1999).


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze.
Prosze zaloguj się i dodaj komentarz.

Komentarze

Powered by AkoComment 1.0 beta 2!

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl