Trwa charyzmatyczne spotkanie modlitewne, wspaniałe śpiewy
wychwalające Boga, wzniesione ręce
Nagle przez głośniki
zaczynają płynąć nowe dźwięki: kuara-ririii kuara-ruruuu. To
modlitwa w językach. Często porywa obecnych do
włączenia się w nią; bywa, że staje się wtedy katalizatorem podobnych
języków dla innych. Niekiedy jednak trudno oprzeć się
przed postawieniem pytania: Czy kilka monotonnie powtarzających się
niezrozumiałych sylab, czasem powracających w tej samej formie raz,
drugi i trzeci w ciągu spotkania, czasem powracających po raz
dziesiąty to naprawdę taka modlitwa, której oczekuje od nas
Bóg?
W Odnowie charyzmatycznej powszechnie mówi się o językach:
o modlitwie w językach, o śpiewie w językach
czy też o proroctwie w językach. Wydaje się, że
określenie to bywa używane w kilku różnych znaczeniach, co prowadzi
do znacznych nieporozumień. Wielu uczestników Odnowy charyzmatycznej
ma wrażenie, że dostępuje udziału w tym samym biblijnym charyzmacie,
który został udzielony Apostołom lub ich uczniom. Tak bywają
formowani:
dar języków [
] pojawił się po zesłaniu
Ducha Świętego
po zasłaniu Ducha Świętego dar się
rozpowszechnia na innych wiernych
wśród wspólnot Koryntian dar języków był
powszechny
teologowie zauważają dar języków m.in. u św.
Pachomiusza, św. Teresy z Avila, św. Teresy od Dzieciątka Jezus, św.
Proboszcza z Ars, św. Franciszka z Asyżu, św. Franciszka Ksawerego,
św. o. Pio, bł. Matki Teresy z Kalkuty i wielu innych
dar języków [
] rozbudził się
szczególnie na początku XX wieku: np. wielebny Parham
modlił się nad osobami, które otrzymały dar języków
od 1967 roku począwszy, wspólnoty
charyzmatyczne dotykające [
] glosolalii (czyli daru
języków) rozszerzały się w Kościele katolickim[1].
Zdecydowanie, na podstawie takich nauczań (typowych dla Odnowy),
członkowie naszych grup charyzmatycznych utwierdzają się w
przekonaniu, że dostępują tego samego daru, który udzielony był
Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy a potem ich uczniom. Czy wszyscy
współcześni charyzmatycy mają w tej sprawie słuszność?
Przyjrzyjmy się czterem podstawowym znaczeniom słowa języki
(w sensie modlitewnego daru), aby stwierdzić, czy opisują one to samo
zjawisko modlitewne. Najpierw przypomnijmy sobie, na czym polegał dar
udzielony Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy, potem dar
opisany w następnych miejscach Dziejów Apostolskich oraz w Pierwszym
Liście do Koryntian. Na końcu przyjrzymy się przykładom traktowania
modlitwy w językach we współczesnej Odnowie
charyzmatycznej jako możliwej do wyuczenia techniki tworzenia
niezrozumiałych dźwięków.
1.
Języki budzą zdumienie!
Zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi
językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Każdy słyszał, jak
przemawiali w jego własnym języku: mówili pełni zdumienia i podziwu:
«Jakżeż każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?».
Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: «Co ma
znaczyć?» mówili jeden do drugiego (por. Dz
2,4-12).
Czytelnika uderza w tym opisie przede wszystkim to, że języki
są tu darem niespodziewanym i zaskakującym. Elementem budzącym
zdumienie słuchaczy jest fakt, że chociaż mówiący językami
to miejscowi Żydzi, to ich przemowę rozumieli ludzie rozmawiający na
co dzień w najrozmaitszych językach.
Pierwsi zielonoświątkowcy na początku XX wieku inspirowali się tym
właśnie tekstem. Wielebny Ch. Parham uczył, że w czasie modlitwy na
początku 1900 roku studenci jego szkoły otrzymali dar modlitwy m.in.
po chińsku, szwedzku, rosyjsku, bułgarsku, japońsku, norwesku,
francusku, węgiersku, włosku i hiszpańsku. Parham do końca życia w
1928 roku uczył niezłomnie, że zielonoświątkowi misjonarze nie muszą
uczyć się obcych języków, gdyż mają głosić Ewangelię w językach
otrzymanych na modlitwie o dar języków. Nie dał się
nigdy zrazić brakiem jakichkolwiek dowodów potwierdzających to
nauczanie.
2.
Języki przekonują o działaniu Ducha
Zajrzyjmy do następnych rozdziałów Dziejów Apostolskich. Znajdziemy
tam dwa przykłady opisów, jak wyglądał dar języków
udzielony uczniom Apostołów.
Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na
wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia
żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany
został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią
Boga (Dz 10,44-46).
Także tutaj języki są darem niespodziewanym i zaskakującym. Elementem
budzącym zdumienie słuchaczy jest sam fakt ich pojawienia się. Piotr
i jego towarzysze, będąc Żydami, nie spodziewali się, że takie
zjawisko modlitewne może pojawić się u ludzi pogańskiego pochodzenia.
Nie jest natomiast jasne, czy te języki były zrozumiałe dla
słuchaczy. Może tak, a może nie: może wyrażenie wielbią Boga
odnosi się do modlitwy występującej obok języków, które byłyby
wtedy niezrozumiałe.
A oto drugi przykład:
Paweł znalazł jakichś uczniów [
]. Kiedy włożył na nich
ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali
(Dz 19,1-6).
Tu też nie jest jasne, czy prorokowanie to odbywa się w
językach, czy też jest czymś obok nich. W każdym razie
wydaje się, że mówienie językami i prorokowanie zostało
tu odczytane jako znak przyjścia Ducha Świętego.
W późniejszych tekstach Dziejów Apostolskich (Dz 10,44-46 i Dz
19,1-6) modlitwa w językach nie tylko, że jest związana
z wylaniem Ducha, ale nawet wydaje się przynajmniej w kilku
sytuacjach pewnym znakiem rozpoznawczym Jego początkowego działania.
Pierwsi zielonoświątkowcy na początku XX wieku inspirowali się także
tymi tekstami. Uczyli na ich podstawie, że modlitwa w językach jest
koniecznym dowodem chrztu w Duchu Świętym: kto nie modli się w
językach, ten nie otrzymał Ducha.
3.
Języki wchodzą w zwyczaj: Korynt
Przy lekturze Pierwszego Listu do Koryntian zauważamy, że języki
przestały być czymś zaskakującym. Wydaje się, że są one stałym
elementem modlitwy (przynajmniej tej jednej wspólnoty chrześcijan
apostolskiego Kościoła): Chciałbym, żebyście wszyscy mówili
językami (1 Kor 14,5), pisze Paweł. Apostoł wyznaje
nawet: Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was
wszystkich (1 Kor 14,18).
Języki, którymi modlono się w Koryncie, prawie na pewno
są niezrozumiałe: Jeśli pod wpływem daru języków nie
wypowiadacie zrozumiałej mowy, któż pojmie to, co mówicie? Na wiatr
będziecie mówili (1 Kor 14,9). Ty wprawdzie
pięknie dzięki czynisz, lecz drugi tym się nie buduje (1 Kor
14,17).
Fakt ich niezrozumiałości wyjaśnia, dlaczego potrzebują tłumaczenia:
Jeżeli korzysta ktoś z daru języków, to niech mówią kolejno
dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy! (1 Kor
14,27).
Tekst 1 Kor 12 i 14 stał się ważną podstawą nauczania najpierw
zielonoświątkowców, a potem ruchu charyzmatycznego na temat modlitwy
w językach: uczono niezwykłych pożytków płynących z praktykowania
takiej modlitwy, czy to osobiście, czy też wspólnotowo.
4.
Każdy może to robić: nie musi być ochrzczony w Duchu!
Po krótkim spojrzeniu na przykłady biblijnego nauczania na temat
języków powróćmy teraz na znany nam teren Odnowy
charyzmatycznej. Czy to, co nazywa się dziś w Odnowie językami,
rzeczywiście przypomina to, co określano tą nazwą w Biblii oraz w
stuletniej historii ruchu charyzmatycznego? Pewnie czasem tak, a
czasem nie.
Ruch Odnowy charyzmatycznej jest dziś niezmiernie zróżnicowany i
niełatwo wypowiadać się o całej Odnowie. Sięgnijmy więc tylko po
jeden przykład. Niech będzie on w miarę reprezentatywny
wypowiedź o. R. Faricy’ego.
O. Robert Faricy to jezuita, wykładowca na Uniwersytecie
Gregoriańskim w Rzymie, od lat związany z Odnową. Występował na
Ogólnopolskim Czuwaniu Odnowy w Duchu Świętym w Częstochowie w 1992
r. Głosił też konferencje w 1998 r. na sesji formacyjnej Strumienie
Wody Żywej organizowanej przez Stowarzyszenie M
Centrum Formacji i Kultury Chrześcijańskiej. Te doroczne sesje cieszą
się wielkim uznaniem w Odnowie w Duchu Świętym. Materiały z sesji
zostały opublikowane w Zeszytach Odnowy w Duchu Świętym
(ZODŚ), najbardziej wpływowym czasopiśmie polskiej Odnowy.
O. Faricy nauczał o językach tak:
Sposobem modlitwy kontemplacyjnej jest modlitwa w językach
[
].
Kto umie modlić się w językach? Wszyscy mogą modlić się
w językach!
Czy muszę być do tego ochrzczony w Duchu Świętym? Nie!
[
]
Więc jak modlę się w językach?
Otwieram usta, patrzę na Jezusa oczami wiary i śpiewam,
używając sylab, które nie mają sensu. Jak małe dziecko, które
nie umie mówić. Potem pozwalam, aby te sylaby tworzyły całość. I
śpiewam do Jezusa jak małe, gaworzące dziecko.
Czy to prawdziwy język? Nie!
Jest to modlitwa kontemplacyjna bez myślenia, bez słów [
].
Modlitwa w językach jest wyższym stopniem modlitwy kontemplacyjnej[2].
Jak łatwo zauważyć, określenie modlitwa w językach
wydaje się tu oznaczać coś innego niż w Piśmie Świętym. Pierwsza
różnica polega na tym, że nie niesie ze sobą żadnej treści możliwej
do wyrażenia słowami. Nie tylko więc, że nikt z obecnych nie może jej
zrozumieć (jak rozumiano języki w Dz 2,4-12), ale jest
to w ogóle niemożliwe: próżno byłoby czekać na tłumaczenie (jak w
1 Kor 14), skoro jest to rodzaj gaworzenia bez myślenia i
bez słów. Jako przykład podaje się, że matka «rozmawia»
ze swoim malutkim, zaledwie gaworzącym dzieckiem, a kibice
sportowi wydobywają z siebie jęki zawodu[3].
Druga różnica to brak związania tego rodzaju modlitwy z jakimś
specjalnym, nadzwyczajnym działaniem Ducha Świętego. Nie trzeba być
do tego nawet ochrzczonym w Duchu Świętym i dlatego
każdy może to robić.
Trzecia różnica wymaga dalszej lektury tekstu o. Faricy’ego:
Teraz wszyscy będziemy śpiewać w językach.
Czy to jest łatwe?
To zależy! Jeżeli jesteście ludźmi młodymi, to jest to bardzo
łatwe[4].
Kolejna różnica polega więc na tym, że nazwa śpiew w językach
oznacza coś, do czego wszyscy choćby nigdy wcześniej tego nie
robili są zdolni po krótkim ćwiczeniu. Przeszkody wydają się
głównie natury psychologicznej: dlatego młodszy wiek, sprzyjający
eksperymentowaniu i nowatorstwu, jest gwarancją powodzenia śpiewanej
modlitwy w językach.
A oto jak wygląda praktyczne wprowadzenie do modlitwy językami. Wbrew
temu, czego moglibyśmy oczekiwać, nie jest to skupiona otwartość na
Ducha Świętego i oczekiwanie na niespodziankę: nie, jest to rodzaj
wokalnego ćwiczenia:
Proszę wstać. Będziemy teraz śpiewać «Alleluja» i
po ostatnim «Alleluja» zaczniemy śpiewać w językach.
Alleluja, Alleluja
[5].
Bywalcy takich zgromadzeń wiedzą, czego skrótem są owe trzy kropki w
tekście: w śpiewanym wyrazie Alleluja przedłuża się ostatnią
sylabę a, która zmienia się w aaaaaaa, a potem
zachęca się ludzi do jej modyfikowania w sylaby bez znaczenia, np.
aaa-alala-lalala, a potem do kolejnych modyfikacji: aaa-alala
kalala-kalala-balaba.
Taka modlitwa językami na pewno bywa piękna i
wartościowa. Na pewno też wywiera niekiedy wielkie wrażenie swoim
majestatem i wzniosłą siłą uczucia. Czy jednak nazwa języki
odnosi się w tym przypadku do tego samego, co języki w
Biblii? Wydaje się, że ten typ współczesnych języków
jest bardziej podobny do naturalnych sposobów wyrazu stosowanych w
muzyce świeckiej (zwłaszcza ludowej) niż do zaskakującego daru
biblijnej modlitwy. Te sposoby to wokaliza, śpiewanie skatem lub
jodłowanie.
Wokaliza to solowy utwór wokalny bez tekstu. Zrozumiały tekst
zastępuje śpiewanie samogłosek lub pewnych sylab: tra-la-la-la;
ram-pam-pam (lub bardziej swojskie tara-rira). Możliwe
są oczywiście najróżniejsze zestawy dźwiękowe: w muzyce jidysz znane
były na przykład dźwięki jom-pom-pom.
Scat singing to technika śpiewania używana w ragtimach i w
jazzie, polegająca na śpiewie sylab bez znaczenia. Upowszechniona
została przez Louisa Armstronga w latach trzydziestych XX wieku.
Armstrong, śpiewając, modyfikował fantazyjnie słowa (np. słowo Daddy
zmieniało mu się w Ding Dong Daddy), a nawet tworzył długie
utwory śpiewane za pomocą dźwięków w ogóle pozbawionych znaczenia.
Podobnie ma się rzecz z jodłowaniem (niem. jodeln): jest to
śpiew popularny w Tyrolu i okolicznych krainach, utworzony z sylab
bez znaczenia, np. hol-la-la di-o, lub di-ri di-ri a-ha.
Sylaby takie można tworzyć na bieżąco w miarę potrzeby śpiewaka.
5.
Czy takie języki to na pewno języki?
Cztery podstawowe znaczenia słowa języki używanego we
współczesnej Odnowie charyzmatycznej (w sensie modlitewnego daru) są
więc takie:
dar udzielony Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy: cudowny znak
zrozumiały w wielu językach świata; opisywany niekiedy, choć rzadko,
w późniejszej historii Kościoła
dar opisany w następnych miejscach Dziejów Apostolskich:
znak, po którym rozpoznawano zstąpienie Ducha; wspominany także w
czasach późniejszych
dar opisany w Pierwszym Liście do Koryntian 14: dar
modlitewny; oczekiwany często przy dzisiejszej modlitwie o wylanie
Ducha
modlitwa w językach jako możliwa do wyuczenia
modlitewna technika tworzenia niezrozumiałych dźwięków bez potrzeby
chrztu w Duchu Świętym; często proponowana dzisiaj w Odnowie forma
modlitwy w językach.
W świetle tak zróżnicowanego zastosowania nazwy języki
warto zastanowić się wobec tego nad używaniem tego samego określenia
modlitwa w językach (mówiona lub śpiewana) w związku z
tak różnymi zjawiskami. W Odnowie charyzmatycznej kojarzą się z tą
nazwą najpierw rozmaite zjawiska biblijne: dlatego języki
mogą oznaczać ewidentny cud (Dz 2,4n); mogą opisywać jeden ze znaków
przekonujących o zstąpieniu Ducha Świętego (Dz 10,44n); mogą opisywać
charyzmat modlitwy wprawdzie aktualnie niezrozumiałej, ale możliwej
do przetłumaczenia (1 Kor 14).
Czy warto do tej mnogości znaczeń dodawać jeszcze kolejne:
wspólnotowe wokalizy, bez specjalnego związku z chrztem w Duchu
Świętym, a nawet w ogólne niespecjalnie związane z jakimś
szczególniejszym, aktualnym działaniem Ducha Świętego? Wokalizy, w
które może włączyć się każdy bez wyjątku, jeśli tylko nie ma
specjalnych zahamowań w tej mierze?
Pytanie to jest o tyle ważne, że rozszerzanie znaczenia terminu
języki utrudnia zrozumienie historii ruchu
charyzmatycznego. U początków tego ruchu ludzie wyczekiwali
miesiącami i latami na dar języków. Jeden z najważniejszych
inicjatorów nowożytnego pentekostalizmu, William J. Seymour,
głosiciel słynnej Azusa Street Mission w Los Angeles, przez
długi czas tak właśnie uczył o modlitwie w językach, choć sam tego
daru jeszcze nie dostąpił. Trudno ukryć wrażenie, że gdyby Seymour
był w Odnowie charyzmatycznej dzisiaj, nie musiałby czekać:
otworzyłby po prostu usta śpiewając halleluu-uujah,
przedłużyłby samogłoskę u w uuuuuu, potem by ją
zmodyfikował uuuu-rururu-kuru i problem języków rozwiązałby
się w dziesięć minut. Najwidoczniej więc sto lat temu ta sama nazwa
języki oznaczała coś innego niż dziś. Nie przesądzając
o tym, czy była to na pewno taka sama modlitwa, o której mówił
Apostoł Paweł, możemy z całą pewnością orzec, że nie była to taka
sama modlitwa, do której niekiedy zachęca się dziś na dużych
charyzmatycznych spotkaniach modlitewnych: może to robić każdy,
choćby nigdy wcześniej tego nie robił; nie musi być do tego
ochrzczony w Duchu; jeśli raz się tego nauczy, ta umiejętność już
nigdy ni zaniknie[6].
Oczywiście, nie chodzi o pomniejszanie wartości wokalizy modlitewnej.
Podobnie jak wyuczony śpiew pieśni bywa budujący i duchowo
pożyteczny, tak samo wyuczona wokaliza o różnym stopniu
spontaniczności i improwizacji może spełniać wspaniałą rolę na
spotkaniach modlitewnych Odnowy charyzmatycznej. Może to być wokaliza
śpiewana (śpiew w językach) lub recytowana (modlitwa
w językach). Problemem jest tylko to, że jeśli używamy
określenia modlitwa w językach w tak szerokim
znaczeniu, to po pierwsze, niezrozumiały staje się nieoczekiwany i
cudowny charakter wielu wydarzeń w Nowym Testamencie związanych z
modlitwą językami. Po drugie, zagubi nam się znaczenie potrzeby
modlitwy o charyzmaty (w tym charyzmat języków), skoro
języki nabywa się drogą ćwiczeń w spontaniczności
charyzmatycznego jodłowania. Po trzecie wreszcie, przestaniemy
rozumieć prawdziwą historię języków w pentekostalizmie,
czyli nowożytnym ruchu charyzmatycznym.
Chyba jednak nie wszystko da się w nim sprowadzić do szczerej
modlitwy wewnętrznej połączonej ze śmiałością w głośnym wypowiadaniu
jom-pom-pom lub oj, di-ri di-ri, u-ha! Jeśli
banalizacja modlitwy w językach będzie trwać, to
wkrótce staniemy przed pytaniem, czy wzbudzenie pobożnej intencji i
śpiewanie oj, dana, dana to już modlitwa w językach?
Właściwie: dlaczego nie
?
PRZYPISY:
[1]
O. M. Wrzos OMI, Dar języków, Zeszyty
Odnowy w Duchu Świętym wrzesień-październik 2004, nr 5 (74),
s. 47-56.
[2]
O. R. Faricy, Konferencja Potrzeba uzdrowienia wewnętrznego
na sesji Strumienie Wody Żywej ‘98, Zeszyty
Odnowy w Duchu Świętym luty 1999, nr 1 (31), s. 11.
[3]
Ks. A. Sapieha, Modlitwa w językach, Zeszyty
Odnowy w Duchu Świętym wrzesień-październik 2004, nr 5 (74),
s. 62-63.
[4]
O. R. Faricy, Konferencja Potrzeba uzdrowienia wewnętrznego
na sesji Strumienie Wody Żywej ‘98, art.
cyt., s. 12.
[6]
O. M. Wrzos OMI, Dar języków, Zeszyty
Odnowy w Duchu Świętym wrzesień-październik 2004, nr 5 (74),
s. 55.
Napisz komentarz (26 Komentarze) |