Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow ODNOWA KOŚCIOŁA arrow Forum teologiczne arrow ZBIÓR ARTYKUŁÓW RÓŻNYCH arrow POBOŻNOŚĆ LUDOWA W ŚWIETLE DYREKTORIUM O POBOŻNOŚCI LUDOWEJ

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
POBOŻNOŚĆ LUDOWA W ŚWIETLE DYREKTORIUM O POBOŻNOŚCI LUDOWEJ PDF Drukuj E-mail
Napisał KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI   

Soborowa konstytucja o liturgii Sacrosanctum Concilium uczyła, że „życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej tylko liturgii”, i dlatego „zaleca się usilnie nabożeństwa ludu chrześcijańskiego”, co do których obowiązuje zasada, by „uwzględniając okresy liturgiczne, nabożeństwa te tak uporządkować, aby zgadzały się z liturgią, z niej wypływały i do niej wiernych prowadziły” (SC, 12-13). Katolik powinien więc rozwijać swoją pobożność także w formach modlitwy pozaliturgicznej.

Bardziej szczegółowe wzmianki na ten temat można znaleźć w Katechizmie Kościoła katolickiego:

„Zmysł religijny ludu chrześcijańskiego zawsze znajdował wyraz w różnorodnych formach pobożności, które otaczały życie sakramentalne Kościoła. Są to: cześć oddawana relikwiom, nawiedzenia sanktuariów, pielgrzymki, procesje, droga krzyżowa, tańce religijne, różaniec, medaliki itp.” (KKK, 1674).

Czytamy dalej, że te formy pobożności należy „podtrzymywać i wspierać”, chociaż równocześnie „oczyszczać i pogłębiać” (KKK, 1676). To prawda, że pierwsze skojarzenia katechizmowe biegną w stronę zwyczajów, zwłaszcza maryjnych, ukształtowanych na przestrzeni wieków i usankcjonowanych długimi tradycjami. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby uważać pobożność ludową za otwartą: nie musi ona być biernym odtwarzaniem zastanych obyczajów, może natomiast rozwijać nowe i wcześniej nie znane formy. Przecież nawet wymienione w Katechizmie przykłady (procesje, różaniec, medaliki, pielgrzymki, sanktuaria) podlegają zmianom. Widać to bardzo wyraźnie choćby w nowych miejscach pielgrzymkowych upowszechnionych w ostatnich dziesięcioleciach, które przyciągają miliony wiernych, czy w nowych formach modlitwy, jak na przykład licząca zaledwie kilkadziesiąt lat koronka do Miłosierdzia Bożego. Tego typu zmiany w pobożności ludowej nie są pozostawione samej tylko intuicji wiernych. Magisterium Kościoła pragnie wpływać na nie tak, by pobożność pozaliturgiczna coraz lepiej wyrażała autentyczną wiarę chrześcijan. Dlatego pobożność ludowa powinna być nieustannie ewangelizowana i jeśli należy wspierać jej bogactwa, to równocześnie oczyszczać ją i kierować ku liturgii[1].

Teraz wypada nam bliżej rozważyć związane z tym tematem interpretacyjne możliwości teologiczne, zwłaszcza w świetle niezwykle obszernej wypowiedzi Magisterium Kościoła, jakim jest Dyrektorium o pobożności ludowej Kongregacji Kultu Bożego z końca roku 2001[2].

a. ku właściwszym proporcjom w pobożności ludowej

Szczególnym instrumentem dla teologa pragnącego posługiwać się takim narzędziem interpretacyjnym, jak pojęcie pobożności ludowej powinno stać się opublikowane w roku 2001 Dyrektorium Kongregacji Kultu Bożego na ten temat.

Ważne intuicje w tej materii zostały wypowiedziane już w czasie konferencji prasowej zorganizowanej przy prezentacji Dyrektorium. Kardynał Jorge A. Medina Estévez przypomniał przy tej okazji, że nie wystarczy mieć jakąkolwiek relację z Bogiem, skoro „Kościół wyraża w modlitwie własną wiarę w Boga Jezusa Chrystusa, angażując się w przekładanie na doświadczenie życiowe poruszeń Ducha Świętego”. Znaczące jest, co warto zauważyć już teraz, że kiedy kardynał Estévez podał dwa praktyczne przykłady pobożności ludowej, to jeden z nich był przykładem maryjnym (różaniec), a drugi – związany z cierpieniem Jezusa (droga krzyżowa). W omawianej wypowiedzi zostały podkreślone też takie aspekty pobożności ludowej, jak odczuwanie, cielesność, widzialność. Istotna też okazało się dyrektywa praktyczna: „pobożność ludowa nie powinna zastępować liturgii, a liturgia nie wyklucza innych prawomocnych form wyrażania wiary w Chrystusa Zbawiciela”[3]. Ważne myśli zostały też sformułowane wtedy przez kardynała Francesco Pio Tamburrino. Podkreślił on, że w dziele oczyszczania i ewangelizowania pobożności ludowej pomocne okaże się podstawowe kryterium: „Miarą każdej formy autentycznej pobożności chrześcijańskiej jest Ewangelia i oddawanie czci Ojcu «w duchu i w prawdzie» (J 4, 23)”[4].

terminologia Dyrektorium

Zauważmy najpierw, jaką terminologią posługuje się Kongregacja Kultu Bożego. Omawiana dziedzina pozaliturgicznej pobożności katolickiej objęta jest następującymi określeniami:

– praktyka pobożna (pio esercizio):

Jako kryteria oceny, czy praktyki religijne zasługują na nazwę praktyk pobożnych, Dyrektorium wymienia harmonię z liturgią, respektowanie ducha, norm i rytmu liturgii, a także czerpanie natchnienia z liturgii i prowadzenie ku niej ludu chrześcijańskiego (DL, 7). Jeśli więc spotkania modlitewne Odnowy Charyzmatycznej czerpią natchnienie z corocznego liturgicznego oczekiwania na nowe wylanie Ducha Świętego, to zapewne w tej mierze do praktykowanych tam zwyczajów modlitewnych można zastosować określenie „praktyki pobożne”.

– nabożeństwa (devozione)

W ten sposób w Dyrektorium zostały określone m.in. teksty modlitw lub zwyczaje, które „ożywione wewnętrzną postawą wiary wyrażają szczególny akcent relacji wiernego z Osobami Bożymi” (DL, 8). Wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by objąć tą nazwą modlitwy i gesty wyrażające taką relację z Duchem Świętym, jak jest przeżywana w ramach duchowości pentekostalnej, na przykład w postaci Seminarium Odnowy Życia w Duchu Świętym lub w modlitwie wstawienniczej.

– pobożność ludowa (pietà popolare)

Nazwa ta obejmuje przejawy kultowe o charakterze indywidualnym lub wspólnotowym, które jednak nie wyrażają się poprzez liturgię, ale przez inne formy pochodzące z ducha ludu (genio del popolo). Pobożność ta „nosi w sobie jakiś głód Boga, jaki jedynie ludzie prości i ubodzy duchem mogą odczuwać”, oraz „daje wyostrzony zmysł pojmowania niewymownych przymiotów Boga: ojcostwa, opatrzności, obecności stałej i dobroczynnej miłości” (DL, 9)[5]. Wydaje się, że te przymioty Boga są szczególnie uobecniane w Kościele przez posłanego po zmartwychwstaniu Ducha Świętego i że bywają upragnionym celem form pobożności praktykowanych w Odnowie w Duchu Świętym.

Zauważmy dodatkowo, że jako przykłady dziedzin objętych pobożnością ludową Dyrektorium wymienia obok wiary w Boga, miłości do Chrystusa Zbawiciela, oddania Matce Bożej, czci świętych, zaangażowania ku nawróceniu i miłości braterskiej – także „przyzywanie Ducha Świętego (invocazione dello Spirito Santo)” (DL, 6). Podkreśla się, że pobożność ludowa ma swoje źródło w nieustannym działaniu Ducha Bożego, odnosi się do tajemnicy Chrystusa Zbawiciela, a celem jej jest chwała Boża i zbawienie ludzi (DL, 61), a nawet że „bez obecności Ducha Świętego nie może powstać autentyczna pobożność ludowa” (DL, 78).

Kongregacja stosuje też takie określenia, jak „owoce Ducha” lub „charyzmaty”. Z jednej strony, „właściwe formy pobożności ludowej są owocem Ducha Świętego i należy je uważać za wyraz pobożności Kościoła” (DL, 79), a z drugiej – „charyzmat przejawia się często w pobożności ludowej” (DL, 84).

Spotkanie modlitewne jako forma pobożności zyskuje niezwykle poważną ocenę w świetle Dyrektorium.

Wierny członek ludu kapłańskiego „wykonuje kapłaństwo Chrystusa w Duchu Świętym nie tylko w ramach liturgii […], ale także w różnych postaciach pobożności ludowej. Duch Święty udziela mu zdolności składania ofiary czci Bogu, do kierowania ku Niemu modlitw i błagań oraz, na pierwszym miejscu, do uczynienia z własnego życia «ofiary żywej, świętej, Bogu przyjemnej» (por. Rz 12, 1)” (DL, 85).

Podkreśla się, jak ważną rolę spełnia na takim spotkaniu kontakt z Pismem Świętym: „Słowo Boże jest niezastąpionym narzędziem działania Ducha Świętego w życiu modlitewnym (cultuale) wiernych”, gdyż „w słowie biblijnym pobożność ludowa znajdzie niewyczerpane źródło natchnienia, niezrównane wzorce modlitwy i życiodajne propozycje tematyczne” (DL, 87).

maryjny aspekt pobożności ludowej

Słowa definiujące w Dyrektorium pobożność ludową od strony teoretycznej w dominującej mierze odnoszą się do miłości Ojca, zbawienia w Jezusie Chrystusie i do mocy Ducha Świętego. Kiedy jednak tekst Kongregacji przechodzi do pobożności ludowej przeżywanej dzisiaj w takim Kościele, jaki realnie istnieje, to ujawniają się istotne rozbieżności między faktycznym rozłożeniem akcentów w ludowych praktykach a opisanym teoretycznie ideałem. Wystarczy zestawić relację, jaką daje Dyrektorium o istniejących przejawach pobożności maryjnej i porównanie ich z przejawami pobożności związanej z osobą Ducha Świętego, by zdać sobie z tego sprawę.

Dyrektorium wspomina o niezliczonych zwyczajowych przejawach czci dla Matki Pana (DL, 183-207). Na przykład, jak czytamy, wiele osób indywidualnie lub wspólnotowo kultywuje następujące formy pobożności (co do których zresztą w wielu wypadkach Magisterium Kościoła często zabierało głos, usilnie zachęcając do ich praktykowania):

– codziennie Anioł Pański, zalecany nawet trzykrotnie, o różnych porach dnia (DL, 195)
– częsty, najlepiej codzienny różaniec do Matki Pana (DL, 197)
– antyfona Regina caeli (Królowo nieba) w czasie paschalnym (DL, 196)
– litanie maryjne, łączone ze specjalnymi zarządzeniami, jak np. papieża Leona XIII, by w październiku kończyć odmawianie różańca śpiewem Litanii loretańskiej (DL, 203)
– osobiste oddanie się Maryi (DL, 204)
– zwyczaj nieustannego noszenia szkaplerza na znak szczególnej relacji z Maryją (DL, 205)
– noszenie medalików maryjnych na znak synowskiej wobec Niej ufności (DL, 206)
– śpiewanie hymnu Akatyst ku czci Maryi (DL, 207)
– praktykowanie w każdą sobotę nabożeństw maryjnych (DL, 188) (można by tu dodać powszechne w wielu parafiach nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w każdą środę)
– w każdym miesiącu poświęcony jest Maryi dzień trzynasty, a to na pamiątkę objawień w Fatimie (DL, 189)
– dodatkowo w wielu miejscach zachowuje się tridua, siedmiodniowe modlitwy dni, lub nawet nowenny przed świętami maryjnymi, by lepiej zrozumieć rolę Maryi w tajemnicy Chrystusa (DL, 189)
– dochodzą do tego całe „miesiące maryjne” (maj oraz październik) (DL, 191).

Oprócz tego, idąc za dynamiką roku liturgicznego, Dyrektorium wspomina najpierw o maryjnym aspekcie Adwentu (DL, 101-102). Dalej napotkamy liczne wzmianki o Maryi przy opisie zwyczajów Bożego Narodzenia (DL, 106-123). W Wielkim Poście maryjna Via Matris jest wspomniana obok Via Crucis (DL, 136-137), do czego dochodzi wspomnienie Matki Bożej Bolesnej w Wielki Piątek (DL, 145) oraz „Godzina Matki” w Wielką Sobotę (DL, 147). W czasie wielkanocnym przeżywa się spotkanie Zmartwychwstałego z Matką (DL, 149). Okres w ciągu roku to okazja do praktykowania kultu Niepokalanego Serca Maryi (DL, 174) oraz rozlicznych zwyczajów związanych z wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny (DL, 180-181).

Ilość codziennych, cotygodniowych, comiesięcznych i sezonowych praktyk maryjnych, dodana do kilkudniowych praktyk związanych z licznymi świętami Najświętszej Maryi Panny oraz z maryjnymi aspektami większości pozostałych świąt jest doprawdy imponująca. Na tym tle wspomniane w Dyrektorium przejawy pobożności ludowej związanej z działaniem Ducha Świętego wydają się raczej skromne.

W ramach roku liturgicznego znajdziemy krótką wzmiankę o Duchu Świętym przy omawianiu Via lucis (nabożeństwo to zresztą dopiero zaczyna się upowszechniać). W tej praktyce wierni rozważają różne sceny z życia Jezusa, „który objawił swoją chwałę uczniom oczekującym na obiecanego Ducha” (DL, 153). Podobna wzmianka czeka nas także z okazji omawiania kultu Miłosierdzia Bożego, gdzie czytamy o „Chrystusie, który jest źródłem Ducha, który przebacza grzechy i przywraca radość zbawienia” (DL, 154). Nowenna Pięćdziesiątnicy, jak czytamy, wyrosła z modlitewnej refleksji nad oczekiwaniem Apostołów na spełnienie obietnicy Jezusa: „będziecie przyobleczeni w moc z wysoka” (Łk 24, 49) oraz nad wydarzeniem zesłania Ducha Świętego opisanym w Dziejach Apostolskich. Dyrektorium przypomina, że w liturgii taka nowenna jest już obecna w postaci tekstów Biblii i modlitw liturgii odnoszących się do oczekiwania Ducha Pocieszyciela (DL, 155).

Wspomniana też jest Msza czuwania nocnego w wigilię Niedzieli Zesłania Ducha Świętego: „za przykładem Apostołów zebranych na jednomyślnej modlitwie z Matką Pana”. Ponadto omówiony jest zwyczaj przyzywania przez wiernych Ducha za pomocą formuł znanych z liturgii Pięćdziesiątnicy, takich jak Veni, Sancte Spiritus albo Emitte Spiritum tuum et creabuntur. Ten zwyczaj niekoniecznie związany jest z okresem Pięćdziesiątnicy paschalnej, podobnie jak – oczywiście – temat trzeciej tajemnicy chwalebnej różańca, w której wierni medytują tajemnicę zesłania Ducha Świętego (DL, 156). Co do okresu w ciągu roku, to wzywanie obecności Ducha jest nie tyle bezpośrednie, co raczej implikowane, będąc włączone w pobożność trynitarną, jak w modlitwach Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu oraz w doksologiach Chwała Bogu na wysokościach i Święty Boże, Święty Mocny, a także Święty, Święty, Święty (DL, 15). Trzeba jednak przyznać, że poza liturgią te ostatnie teksty są używane nadzwyczaj rzadko w praktyce zachodniej pobożności ludowej.

W sumie, ilość praktyk pobożnych związanych z tajemnicą Ducha Świętego jest bez porównania mniejsza od tych, których treścią jest podtrzymywanie osobistej, duchowej i uczuciowej więzi z Maryją. Skoro tak się sprawy mają, to rodzi się pytanie, czy nie należałoby dążyć do przywrócenia właściwszych proporcji w tej materii. Jeśli teoretyczny model pobożności ludowej przedstawiony w Dyrektorium tak wyraźnie odbiega od jej faktycznego kształtu, który również w tym samym dokumencie jest opisany, to potrzebne wydaje się poszukiwanie takich form uzupełniających, które mogłyby doprowadzić do stosowniejszych relacji między wzywaniem modlitewnego wstawiennictwa Maryi a przyzywaniem mocy Ducha Świętego, dla pełniejszego przeżywania Zbawienia w Jezusie, objawiającego miłość Ojca.

potrzeba korekty: ku teocentryzmowi afektywnemu

Wypada zastanowić się jeszcze głębiej, czy tak zasygnalizowan przesunięcie akcentów jest rzeczywiście potrzebne. Przecież oficjalne nauczanie Kościoła zawsze stawiało na absolutnie pierwszym miejscu kult oddawany Bogu Ojcu przez Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego, a teologia zawsze umiała zrelatywizować wszelkie inne formy pobożności na rzecz absolutnej wartości odniesienia się człowieka do Boga w Trójcy Jedynego. Zawsze przecież obowiązywał prymat liturgii z jej trynitarnymi formułami modlitwy. Dyrektorium przypomina nawet w tym względzie starożytną zasadę liturgiczną: Cum altari assistitur, semper ad Patrem dirigatur oratio („przy ołtarzu niech wszelka modlitwa kieruje się do Ojca” – DL, 26).

Prymat ten jest rozumiany najpierw jako uświadamianie, że liturgia jest konieczna dla życia w Chrystusie, a formy pobożności ludowej są fakultatywne: „żaden obowiązek nigdy nie dotyczył praktyk pobożnych, jakkolwiek byłyby one zalecane i rozpowszechnione” (DL, 11). Jednak sam tekst Dyrektorium wielokrotnie sygnalizuje, że w rzeczywistości istnieje tu problem. Czytamy bowiem, że Magisterium Kościoła dostrzega wśród niebezpieczeństw zagrażających pobożności ludowej niedostateczne zaznaczenie obecności osoby i działania Ducha Świętego, brak proporcji między kultem świętych a świadomością panowania Jezusa Chrystusa, słaby kontakt z Pismem Świętym i oddzielenie od życia sakramentalnego Kościoła. To właśnie z tego powodu należy „ewangelizować pobożność ludową” (DL, 65-66) tak, aby „unikać podtrzymywania idei jakiegoś «bóstwa» obok Osób Bożych” (DL, 158).

Musi niepokoić fakt, że istnieją realne potrzeby wypowiadania zaleceń w rodzaju: „W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu nie należy sprawować praktyk ku czci Maryi i świętych” (DL, 165), albo też, że zaistniała konieczność przypominania, że cześć do Serca Jezusowego jest czcią dla Syna, który jest Bogiem, a cześć dla Niepokalanego Serca Maryi jest czcią dla osoby, która jest tylko stworzeniem (soltanto creatura) (DL, 174). Jeśli autorzy Dyrektorium uznali za stosowne przypomnieć za Pawłem VI (Marialis cultus, 55), że należy unikać sformułowań, które wzbudzałyby poczucie winy u tych, którzy nie mają zwyczaju odmawiania różańca, to najwidoczniej w ciągu prawie trzydziestu lat od wydania tego papieskiego listu nie znikły powody, dla których nie dla wszystkich katolików jest jasne, że „różaniec jest modlitwą, wobec której wierny ma się czuć wolny, a zachęcać do różańca ma jego wewnętrzne piękno” (DL, 202).

Co ważne jednak, nawet zachowanie faktycznej doktrynalnej poprawności modlitewnych sformułowań nie rozwiązuje trudności do końca. Nie chodzi tu bowiem tylko i wyłącznie o problem teoretyczno-formalny, ale o problem pobożnościowy, dotyczący przywiązań serca i kierunku rozbudzania zapału wiary. Zagadnienie to zostało ujęte w bardzo klarowny sposób na przykład przez o. St.C. Napiórkowskiego za pomocą pary pojęć: „chrystocentryzm afektywny” i „chrystocentryzm efektywny”.

„Afektywny chrystocentryzm mamy wtedy, gdy Chrystus stoi w centrum naszych uczuć, gdy się Nim cieszymy, On nas pociąga, o Nim myślimy z miłością, Jego podziwiamy, Jemu się zawierzamy, do Niego biegniemy z naszymi biedami. Natomiast chrystocentryzm efektywny jest wtedy, gdy nasz afekt koncentruje się raczej na kimś innym, a więc na Matce Najświętszej czy jakimś świętym, podczas gdy Chrystus pozostaje na dalszym planie, chociaż nie odmawiamy Mu «najważniejszości». Ostatecznie i zasadniczo uznajemy, że On jest najważniejszy, ale uczuciowo związani jesteśmy raczej nie z Nim”[6].

Chrystocentryzm (i szerzej: teocentryzm) efektywny można by więc porównać z sytuacją, kiedy w szkole życia chrześcijańskiego wszyscy wiedzą, że Dyrektorem zarządzającym całą instytucją edukacyjną jest Bóg Ojciec, że Jego prawą ręką jest Jezus Chrystus, a Pełnomocnikiem do wszelkich spraw jest Duch Święty, ale w praktyce mało kto ma ochotę przeszkadzać Dyrekcji w jej ważnych sprawach. Każdy czuje instynktownie, że zarówno w codziennych, drobnych kłopotach, jak i w trudnych problemach z nieprzystępną ekipą dyrektorską najskuteczniej będzie uciekać się do ulubionej Sekretarki. Jest Ona przecież taka przystępna, ma serce czułe i dobrotliwe, a do tego surowi zazwyczaj Dyrektorzy najwyraźniej za każdym razem ulegają jej prośbom. Zapewnia się przecież, że nigdy nie słyszano, aby ten, kto się do Niej ucieka, został zawiedziony. Natomiast przejmujących świadectw, że nigdy nie słyszano, by zawiedli się wzywający bezpośrednio pomocy Dyrekcji, w codziennej praktyce życia szkolnego bywa wyraźnie mniej.

Na tle tego porównania warto powtórzyć pytania, które zadał o. Napiórkowski:

„Czy Chrystusowi nie należy się chrystocentryzm bezpośredni i afektywny? Czy chrystocentryzm afektywny jest gorszy od afektywnego mariocentryzmu? Jeśli wielcy afektywni mariocentrycy doszli do wielkiej świętości, to czy afektywny chrystocentryzm nie przyniósłby co najmniej takich samych, a może i wspanialszych owoców?”[7]

Zapewne jest to jeden z powodów, dla których znajdziemy w Dyrektorium przestrogę:

„Akcent położony wyłącznie na pobożność ludową może wspomagać proces oddalenia się wiernych od objawienia chrześcijańskiego […] może sprawić, że funkcja pośredników drugorzędnych, jak na przykład Maryi, aniołów czy świętych […] przerośnie w świadomości wiernych rolę jedynego Pośrednika, Pana Jezusa Chrystusa” (DL, 57).

Prawidłowa pobożność może spełnić w tym zakresie rolę pozytywną. Upowszechnia bowiem afektywne odniesienie do osoby Ducha Świętego, do Jezusa jako wspaniałego Zbawcy i zdumiewającego Zwycięzcy, a także do dobrego Ojca w niebie. Przypomina się w ten sposób wiernym bogactwa tradycji zakorzenione w Piśmie Świętym: przecież w Jezusie „mamy śmiały przystęp [do Ojca], z ufnością przez wiarę w Niego” (Ef 3, 12). Bogactwa te przeżywane były przez ojców Kościoła, którzy – jak św. Bazyli – mówili o zażyłości, a nawet o zadomowieniu w Duchu Świętym[8]. Prowadzą też do ponownego przeżycia okrzyków zachwytu, podobnych do tych, które były udziałem pierwszych uczniów: „Syn Boży umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (por. Ga 2, 20). Uczą także opierania pewności życia przede wszystkim na tych zapewnieniach, jakie zostawił nam sam Jezus: „Będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze […] Nie zostawię was sierotami” (J 14, 16. 18), a także: „Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11, 13).

Jezus żyje!

Pytania o właściwe proporcje rodzą się też przy okazji omawiania w Dyrektorium pobożności ludowej skoncentrowanej na osobie Jezusa Chrystusa. Tajemnice związane z ziemskim etapem misji Syna Bożego są otoczone mnóstwem pobożnych zwyczajów. Tekst Kongregacji wspomina bardzo obszernie o modlitewnych zwyczajach adwentowych (DL, 96-105), dalej – o związanych z okresem Narodzenia Pańskiego (DL, 106-123) czy z Wielkim Postem (DL, 124-147). W całym tym ostatnim okresie zdecydowanie dominuje aspekt męki i śmierci Chrystusa, chociaż w liturgii wielkopostnej dopiero ostatni tydzień przed świętem Paschy jest tygodniem Męki Pańskiej, a tygodnie poprzednie kierują wzrok raczej ku tajemnicy „wyjścia”, czyli nawrócenia, oraz ku sakramentom inicjacji chrześcijańskiej (por. DL, 124). Wymownym znakiem jednoznacznego ukierunkowania pobożności w tym okresie na cierpienie i śmierć Chrystusa jest nadzwyczaj powszechna praktyka Drogi krzyżowej (DL, 131-135), czy – w Polsce – nabożeństwo Gorzkich żali.

W porównaniu z tym praktyki związane z chwalebnym aspektem zmartwychwstałego Pana są znacznie skromniejsze. Ich opis w Dyrektorium siłą rzeczy zajmuje o wiele mniej miejsca (DL, 149-155). Te niezbyt obszerne fragmenty Dyrektorium zajęte są przez opisy takich praktyk, jak przeżywanie spotkania Zmartwychwstałego z Matką, błogosławienie wielkanocnego stołu i domów mieszkalnych czy paschalne pozdrowienie Maryi jako Matki Zmartwychwstałego. Jedyną ludową praktyką pobożną poświęconą w sensie ścisłym samemu Jezusowi jako zwycięzcy śmierci jest Via lucis (Droga światła), chociaż Dyrektorium przyznaje, że praktyka ta powstała dopiero w czasach najnowszych i że dopiero trwa jej upowszechnianie. Także kult Miłosierdzia Bożego, związany z oktawą Wielkanocy, ma odniesienie do Zmartwychwstania Chrystusa (chociaż w najczęściej spotykanych jego formach wspomina się raczej „bolesną mękę” Jezusa niż Jego zmartwychwstanie).

Problem ten zostaje zauważony w Dyrektorium i wskazuje się kierunki jego przezwyciężenia. Czytamy przecież, że potrzebne jest podkreślenie roli zmartwychwstania Chrystusa tam, gdzie do tej pory nazbyt jednostronnie dominuje wrażliwość związana z Chrystusem cierpiącym. Jest to konieczne, by ukazać „prawdziwe oblicze chrześcijaństwa, które jest zwycięstwem życia nad śmiercią, świętowaniem Tego, który «nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych» (Mt 22, 32), Chrystusa żyjącego, który był umarły, ale teraz żyje na zawsze (por. Ap 1, 18), oraz Ducha, «który jest Panem i udziela życia»” (DL, 80).

Ostateczny okrzyk chrześcijanina nie brzmi przecież „Jezus umarł”, ale „Jezus żyje!” Wydaje się, że związana z odnową charyzmatyczną terminologia i typowe sposoby formułowania modlitw czy nauczania prawd wiary dość dobrze wpisują się w zalecenia Dyrektorium. Liturgiczna aklamacja „Chrystus umarł” z konieczności dopełniona jest przez dopowiedzenie „Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci”, gdyż głosimy śmierć Pańską (1 Kor 11, 26), wyznając Jego zmartwychwstanie (1 Kor 15, 20) i oczekując Jego przyjścia w chwale (1 Kor 16, 22).

Konkluzja ta prowadzi nas do pytania trzeciego: Czy Dyrektorium może nam udzielić pomocy w sformułowaniu koniecznych korekt?

b. w świetle zaleceń Kościoła

Zgodnie z głównymi zasadami teologicznymi przedstawionymi w Dyrektorium w pobożności ludowej trzeba uwzględniać rozmaite tradycje chrześcijańskie w duchu ekumenicznym, winno się zachować symbole i sposoby wyrazu zgodne z odczuciem ludu, musi się w niej przewijać odniesienie do tekstu Biblii, powinny się wreszcie odzwierciedlać tajemnice celebrowane w trakcie liturgii (DL, 12).

Refleksję o „tajemnicach, jakie odzwierciedlają się w liturgii”, zacząć można od osobistego odniesienie do Boga w Trójcy Jedynego. Omawiane Dyrektorium przypomina jasno, że konieczne jest nie tylko, aby formy pobożności ludowej stawiały w bardziej wyraźnym świetle działanie Ducha Świętego (DL, 80), ale też by każda autentyczna forma pobożności chrześcijańskiej miała odniesienie do jedynego prawdziwego Boga, Jednego i w trzech osobach (DL, 157). Uwagę tę można z pewnością traktować jako zachętę do kultywowania takiego przeżywania wiary, w którym wierni na rozmaite sposoby otwierają się na działanie Bożego Ducha w całości roku liturgicznego. Ten wątek jest na tyle obszerny, że wymaga na tym miejscu nieco uważniejszego potraktowania. Od razu ujawni się możliwość istotnego powiązania aspektu liturgicznej dynamiki z prawdziwie katolicką lekturą słowa Bożego.

Liturgiczna szkoła duchowości pentekostalnej: paschalna dynamika wzrostu

Jeśli liturgię potraktować jako okazję do przeżycia odpowiednio wybranych fragmentów biblijnych i do odkrycia właściwego rytmu zrealizowania ich orędzia w codziennym życiu, to liturgiczna modlitwa Kościoła objawi nam się jako zanurzenie w słowie Boga żywego. Konieczne jest – przypominał tekst Dyrektorium – by pobożność pasyjna prowadziła wiernych do Eucharystii, a zwłaszcza do Triduum paschalnego (DL, 80). Wśród powodów braku równowagi w rozmaitych aspektach pobożności ludowej wymieniano tam słabe wyczucie centralnej roli Paschy, kapłaństwa powszechnego i niedostateczne zrozumienie języka i znaku w liturgii (DL, 48). A przecież jeden z ważnych wątków przewijających się od początku czterdziestodniowego przygotowania do Paschy, aż po pełne przeżycie jej owoców duchowych w dniu Pięćdziesiątnicy – to chrześcijańska walka o wyzwolenie z uwikłania w podstępy szatana. Celem tak podjętej walki jest pełniejsze przyjęcie nowego życia i odnowienie napełnienia Duchem Świętym. Droga corocznego wyzwalania się z dzieł mocy ciemności poprzez głębsze przyjęcie nowego narodzenia i mocy Ducha jest najbardziej fundamentalnym, nadprzyrodzonym działaniem Pana w duszy, przewidzianym przez liturgię jako dar dla wszystkich chrześcijan bez wyjątku. W pobożności pozaliturgicznej winny więc odzwierciedlać się nie tylko pojedyncze aspekty tego lub innego święta czy tekstu liturgicznego, ale także zasadnicza dynamika zawarta w centralnej uroczystości społeczności Kościoła.

zwycięstwo nad siłami ciemności

Przygotowanie do Paschy zaczyna się Środą Popielcową. W tym dniu w kolekcie Eucharystii brzmi prośba o moc do walki z szatanem: „Boże, daj nam zacząć okres pokuty, aby nasze wyrzeczenia umocniły nas do walki ze złym duchem”. Wielki Post okazuje się, liturgicznie rzecz biorąc, czasem modlitewnej walki duchowej. Kościół przypomina sobie o istnieniu duchowego przeciwnika, o jego fundamentalnie złych wobec człowieka zamiarach i o potrzebie podjęcia trudu, aby stać się wobec niego wewnętrznie mocnym. Z takim nastawieniem podejmuje walkę duchową. Już po trzech dniach kolekta mszalna wraca do tego tematu, ale w sposób zaskakująco odmienny. Przynosi spostrzeżenie, że walka z szatanem nie jest tak prosta, jak można by się tego naiwnie na jej początku spodziewać. Nie wystarczy tylko chcieć, by przestać być podatnym na pokusy i podsuwane przez złego ducha grzechy. Dlatego Kościół modli się: „Boże, wejrzyj na naszą słabość w walce z mocami ciemności”. Pierwszym owocem podjęcia na serio walki duchowej jest doświadczenie niemocy człowieka wobec zła. Drugą stroną tego doświadczenia jest odkrycie, że ratunek leży poza człowiekiem, w Kimś, kto musi dopiero przyjść ze swoją pomocą i nam jej udzielić.

Tylko ci, którzy w to uwierzą i będą w powadze i wysiłku karmili się słowem Pańskim w każdą wielkopostną niedzielę, wypełniając to słowo, będą mogli szczerze zwiastować w swojej modlitwie osiągnięcie upragnionego skutku. Radosne ogłoszenie pierwszej części zwycięstwa następuje w mszalnej modlitwie Kościoła w Wielką Środę: „Boże, Twój Syn przez śmierć na drzewie krzyża uwolnił nas spod władzy szatana, spraw, abyśmy dostąpili łaski zmartwychwstania”.

Wydaje się z tego jasno wynikać, że podobnie jak w najważniejszym nurcie liturgii Kościoła, także u początku wszelkich form pobożności pozaliturgicznej powinno stać uświadomienie sobie powagi zadania duchowego, jakie stoi przed chrześcijaninem: zmierzenie się z siłami ciemności.

ponowne przyjęcie Jezusa i Jego nowego życia

Centralny liturgiczny moment całej naszej wiary, noc Wigilii Paschalnej, jest już otwarciem możliwości korzystania z osiągniętego zwycięstwa duchowego. Wycofanie się szatana z następnej sfery w sercu człowieka oznacza przecież, że w kolejnym roku został znowu zmuszony do oddania zajmowanego do tej pory pola jakiegoś grzechu, przyczółka wady lub zaniedbania. Uczynione w ten sposób w sercu chrześcijanina wolne miejsce czeka na nowego właściciela. A raczej – by być bardziej precyzyjnym – to nowy Właściciel czeka na zaproszenie ze strony człowieka. Paschalna Wigilia to stworzenie atmosfery, by powiedzieć Jezusowi: „tak”. Poprzez słowa liturgii chrześcijanin zdaje się mówić: „wejdź, Panie, i uczyń nowy obszar we mnie miejscem Twojego panowania”. Dokładniej, liturgia włoży nam w usta takie wyznanie: „Zostaliśmy w sakramencie chrztu pogrzebani wespół z Chrystusem, aby razem z Nim wkroczyć w nowe życie”.

Warto zauważyć w tym miejscu, że zasadność takich praktyk, jak pozaliturgiczne przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela – wydaje się wynikać z fragmentu Dyrektorium, który omawia zwyczaj poświęcanie dzieci osobie Maryi (consacrazione alla Madonna). Przypomina się tam z jednej strony przesadę zawartą w takim sformułowaniu, gdyż chodzi tylko o opiekę Maryi i o Jej wstawiennictwo, a jednocześnie pada uwaga, że terminu „poświęcenie” (consacrazione) należy używać tylko wtedy, gdy chodzi o oddanie się Bogu w kontekście całości życia i trwałości, w kontekście Kościoła i na podstawie sakramentów chrztu i bierzmowania (DL, 204). Wydaje się, że te warunki spełnia taka zachęta do przyjęcia Jezusa, jaka praktykowana bywa na przykład w ramach siedmiotygodniowych Seminariów Odnowy Życia w Duchu Świętym, i że zwyczaj ten znakomicie wpisuje się w dynamikę dorocznej odnowy wiary w okołopaschalnym cyklu liturgicznym.

napełnienie Duchem Świętym

Nowe życie przyniesione przez Jezusa i na nowo przyjęte przez chrześcijanina podczas Wigilii Paschalnej, to życie w Duchu Świętym. A skoro nawet przyjaźń między ludźmi nie jest ograniczona do jednorazowego wzajemnego przedstawienia się i zawarcia znajomości, ale rozwija się i pogłębia przez kolejne spotkania, to podobnie ma się rzecz z posiadaniem przez chrześcijanina Ducha Świętego i Jego darów. Bycie chrześcijaninem napełnionym Duchem nie oznacza, że nie można Go posiadać pełniej i głębiej. Zgodnie z powiedzeniem św. Augustyna: „Duch Święty dany jest tym, którzy Go nie mają – aby Go mieli; a tym, którzy Go już mają – aby Go mieli w większej obfitości”[9].

Nic więc dziwnego, że chrześcijanie – a więc ludzie posiadający Ducha od chwili chrztu i umocnieni Jego darami w sakramencie bierzmowania – w liturgii dalej modlą się o Ducha Bożego. W ostatnim tygodniu przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego wołamy do Boga w kolekcie Eucharystii: „Wierzymy, że nasz Zbawiciel zasiada w chwale po Twojej prawicy, spraw, abyśmy odczuwali, że pozostaje z nami aż do skończenia świata” (niedziela 7. tygodnia wielkanocnego). Kościół chce bowiem nie tylko teoretycznie wiedzieć, ale i praktycznie doświadczać prawdziwości swojej wiary. Obecność Ducha Świętego nie jest abstrakcyjną teorią, ale rzeczywistością możliwą do odczucia i przeżycia. W takiej postawie wspólnota kościelna jest wierna apostolskiej linii nauczania. To przecież pierwszy papież, apostoł Piotr, mówił o doświadczeniu Ducha Świętego, którego można w pewien sposób „zobaczyć” swoją wiarą: „[Jezus] wyniesiony na miejsce po prawicy Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie” (Dz 2, 33).

Dlatego w każdym liturgicznym roku powtarza się modlitwę zawartą w liturgii Eucharystii: „Niech zstąpi na nas moc Ducha Świętego”(poniedziałek 7. tygodnia wielkanocnego). Co więcej, prosi się wtedy nie tylko o odnowione działanie Ducha, ale nawet o Niego samego, aby osobiście przyszedł na nowo do naszych serc: „Niech Duch Święty przybędzie, aby w nas zamieszkać” (wtorek 7. tygodnia wielkanocnego). Dwa dni później tę samą nadzieję wyraża wołanie: „Niech Duch Święty przemieni nas wewnętrznie swoimi darami” (czwartek 7. tygodnia wielkanocnego). W ten sposób ogłoszone zostaje pragnienie uczestniczenia w tej samej wierze, która zawarta jest w Biblii, i w tej samej wierze, którą wyznawali chrześcijanie starożytności. Kościół modli się, aby tym, którzy Go już mają, Duch był udzielony w większej obfitości.

Kulminacją modlitwy o napełnienie Duchem Świętym jest kolekta mszalna z Niedzieli Zesłania Ducha Świętego. Płomienne wezwanie modlitewne brzmi w ten dzień we wszystkich krajach, gdzie świętuje się katolicką liturgię: „Boże, ześlij dary Ducha Świętego na całą ziemię i dokonaj w sercach wiernych cudów, które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii”. Upragniony rozwój pobożności ludowej z pewnością powinien pomagać w przyjmowaniu z całą otwartością tego daru, o który słowami liturgicznej kolekty modli się wspólnota wierzących. Przecież Kościół nie ma w zwyczaju modlić się o rzeczy, które nie mogą się spełnić.

Dodatkowym światłem w interpretowaniu wewnętrznej dynamiki pobożności wynikającej z logiki liturgii paschalnej mogą stać się niezapomniane słowa Pawła VI z roku 1974: „Potrzeby i kryzysy naszych czasów są tak wielkie – więc żadnego nie można spodziewać się ratunku, jak tylko nowego wylania Ducha Bożego”[10]. Dobrze byłoby także rozważyć praktyczne stosowanie tej dynamiki w świetle zachęt z listu Jana Pawła II Novo millennio ineunte. Skoro nowa ewangelizacja wymaga, aby „na nowo rozniecić w sobie pierwotną gorliwość i pozwolić, aby udzielił się nam zapał apostolskiego przepowiadania, jakie wzięło początek z Pięćdziesiątnicy”, to właściwą metodą będzie pragnienie, by „wzbudzić w sobie płomiennego ducha św. Pawła, który wołał: «Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii» (1 Kor 9, 16)” (NMI, 40). Świadczenie świętością życia o prawdzie Ewangelii to nic innego jak świadome otwarcie się na Ducha Świętości. Nowy rozmach w apostolstwie ma być przeżywany „jako codzienne zadanie wspólnot i grup chrześcijańskich” (NMI, 40)

Wydaje się, że pobożność liturgiczna może pomóc w upowszechnianiu wiary, że działanie Ducha Świętego analogiczne do tego, jak to opisane w Dziejach Apostolskich, jest możliwe. Wiara taka stoi też u podstaw liturgii Paschy, wraz z wielkopostnym okresem przygotowania i z okresem jej świętowania – w postaci Pięćdziesiątnicy. Jeśli dziś wielu chrześcijan myśli o licznych nowotestamentowych scenach jako o utraconym dawno, niemalże mitycznym początku Kościoła, to taka korekta z pewnością jest potrzebą chwili. Tylko wtedy przecież ma sens liturgia, wraz ze Środą Popielcową, z wyrzeczeniami i umartwieniami Wielkiego Postu, z przeżyciem Paschalnej Wigilii i z siedmioma wielkanocnymi tygodniami. Całość dorocznej drogi liturgicznej tworzy harmonijną całość. Jest nią spotkanie nieodłącznych od życia chrześcijańskiego wyrzeczeń i cierpień z „cudami, które Bóg zdziałał w początkach głoszenia Ewangelii w sercach wierzących”.


[1] Por. Jan Paweł II, Vicesimus quintus annus, List apostolski na 25-lecie konstytucji soborowej Sacrosanctum Concilium, nr 18, 1988 r.
[2] Congregazione per il Culto Divino e la Disciplina dei Sacramenti, Direttorio su pietà popolare e liturgia: Principi e orientamenti (Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów), Vaticano 2002 (dalej: DL).
[3]Card. Jorge A. Medina Estévez, Intervento nella conferenza stampa di presentazione del documento: Direttorio su pietà popolare e liturgia. Principi e orientamenti, 9 Aprile 2002, http://www.vatican.va/roman_curia/congregations (2002).
[4]Card. Francesco Pio Tamburrino, Intervento nella conferenza stampa di presentazione del documento: Direttorio su pietà popolare e liturgia. Principi e orientamenti, 9 Aprile 2002, http://www.vatican.va/roman_curia/congregations (2002).
[5] Tekst Kongregacji przytacza tu słowa Pawła VI sprzed prawie trzydziestu lat: Evangelii nuntiandi, 48.
[6] St C. Napiórkowski, Problem mariocentryzmu, „Salvatoris Mater” 4 (2002) nr 1, s. 270.
[7] St.C. Napiórkowski, Problem mariocentryzmu, dz. cyt., s. 271-272.
[8] Św. Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, IX, 23, Warszawa 1999.
[9] Św. Augustyn, In Joannis Evangelium Tractatus, 74, 2.
[10] Paweł VI, List apostolski Gaudete in Domino, VII.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl