Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę
Start arrow INNE POLEMIKI arrow Sekty arrow ZBIÓR ARTYKUŁÓW: SEKTY arrow POD PŁASZCZYKIEM SEKT

Menu witryny
Start
Przewodnik po serwisie
- - - - - - -
NAUCZANIE KOŚCIOŁA
- - - - - - -
ODNOWA KOŚCIOŁA
- - - - - - -
DYSKUSJE Z CHRZEŚCIJAŃSKIMI POGLĄDAMI
- - - - - - -
GORĄCE POLEMIKI
- - - - - - -
INNE POLEMIKI
- - - - - - -
Słowo wśród nas
- - - - - - -
Biuletyn
Listy mailingowe
Księga gości
- - - - - - -
Najnowsze artykuły
O nas
Galeria zdjęć
Wieści
- - - - - - -
Linki
Napisz do nas
Szukaj
POD PŁASZCZYKIEM SEKT PDF Drukuj E-mail
Napisał P. T. NOWAKOWSKI   

Artykuł pochodzi z Naszego Dziennika z dnia: Piątek, 22 czerwca 2001r. – nr 144

”Są cudowni – opowiadała matce o nowych znajomych 18-letnia córka po powrocie z Częstochowy. – Piękni, czyści, nie palą, nie piją, chcą godnie przeżyć życie, tak jak ja”. Dwa miesiące później zniknęła z domu – matka nie wie, z kim i gdzie.


Przedmiotem szczególnego zainteresowania werbowników jest rozbudzona religijnie młodzież. Przenikający do środowisk katolickich członkowie sekt pseudochrześcijańskich przedstawiają się jako „sami swoi” i podczas pierwszego spotkania odwołują się do uczuć katolickich. Później podkopują autorytet księży i wmawiają, że Kościół wypaczył naukę Jezusa. Na koniec przekonują, że tylko oni znają prawdziwą drogę do Boga. Z tym, że nie jest to już na ogół to samo pojęcie Boga, od którego zaczęła się rozmowa.

Gdyby członków pewnych grup zapytać o tożsamość, można by usłyszeć odpowiedź: „Jesteśmy chrześcijanami”. Czasem nazywają się również „prawdziwymi chrześcijanami”. Na pytania dotyczące ich samych lub ich wspólnoty odpowiadają niechętnie, wymijająco bądź lakonicznie. Wtedy rozpoznać ich można jedynie po wyniosłej i elitarnej samoocenie (tylko oni są prawdziwymi chrześcijanami, tylko oni żyją zgodnie z Biblią) oraz po wyraźnej wrogości wobec Kościoła katolickiego i innych nurtów chrześcijaństwa.

Płaszczyk katolicyzmu może być również wykorzystywany przez grupy o proweniencji orientalnej. Wyrobieni członkowie sekt ukazują naukę grupy w taki sposób, aby była możliwa do zaakceptowania. Najbardziej uderzające różnice w stosunku do chrześcijaństwa łagodzą, a podobieństwa – eksponują. Niektórzy chrześcijanie, szczególnie młodzi w wierze albo nie rozumiejący dostatecznie nauczania swej religii, nie zawsze przejrzą fałszywe twierdzenia i dlatego są bardziej podatni na werbunek. Nawet chrześcijanin o dobrze ugruntowanej wierze i duchowo dojrzały będzie musiał mieć się na baczności.

Czarno-biała rzeczywistość

Do sekt quasi-chrześcijańskich najłatwiej zwerbować osoby, które w dotychczasowych wspólnotach kościelnych nie znalazły swojego miejsca. Co więcej, nie musi się to wcale kłócić z tezą, że sekta przyciąga ludzi zaangażowanych, dla których wiara coś znaczy i którym nie wystarcza coniedzielne uczestnictwo we Mszy św. Ojciec dominikanin Tomasz Aleksiewicz w swej książeczce pt. „Wiara w pigułce, czyli sekty” ryzykuje na pozór paradoksalną tezę, że o wiele mniej podatni na działanie sekt są „niedzielni katolicy”, bo oni nie są rozbudzeni. „Im wystarczy raz w niedzielę postać pod chórem. Sekty żerują na ludziach rozbudzonych duchowo. W diecezji krakowskiej przeprowadzono badania, na podstawie których stwierdzono, że ruchy odnowy są o wiele bardziej sektorodne niż niedzielna nijakość” – tłumaczy o. Aleksiewicz.

Adept pytany jest o rzeczy, które nie podobają mu się w Kościele. Rozmowy kierowane są na temat jego negatywnych doświadczeń w dotychczasowej wspólnocie. Wytyka się urojone nadużycia i nieprawidłowości, a historię Kościoła ukazuje w odpowiednio niekorzystnym świetle. Nie chodzi bowiem o rzetelną analizę historii, lecz o znalezienie argumentów. Wszędzie szuka się negatywnych doświadczeń i błędów. Pomija się przy tym pozytywne strony i w ten sposób powstaje zniekształcony obraz Kościoła. Na tym tle nowa grupa jawi się jako wspólnota prawdziwa i doskonała.

Równocześnie podaje się w wątpliwość chrześcijaństwo nowicjusza. Na podstawie przeróżnych kryteriów (zapał do pracy misyjnej, życie według zasad biblijnych) ocenia się, czy zasługiwał on wcześniej na miano chrześcijanina. U większości członków sekt panuje przekonanie, że dopiero od momentu przystąpienia do nowej grupy stali się prawdziwymi chrześcijanami. Swoje wcześniejsze chrześcijaństwo (według naszych kryteriów, zwykle bardzo zaangażowane) oceniają jako mizerne, niedoskonałe i mało autentyczne. Nowa wspólnota – na zasadzie kontrastu – jawi się jako kontynuacja pierwotnego chrześcijaństwa. Nowicjusz jest pod wrażeniem przytaczanych mu fragmentów Pisma Świętego, które zdają się mówić właśnie o grupie. Jego dotychczasowe starania o religijnie intensywne i moralnie konsekwentne życie zostają zradykalizowane, aż do lekceważenia innych sfer życia.

Spotkania młodzieży chrześcijańskiej

„Msza Święta odprawiana przez ojca Tardifa w Gorzowie Wielkopolskim zbliżała się do końca. Był pogodny dzień, 26 lipca. Dziewczyna, która do mnie podeszła miała na imię Kinga. W pierwszej chwili trudno było się zorientować, że jest z sekty. Otwarta, przyjazna, sympatyczna. Otwarcie nie krytykowała nikogo i niczego. Mówiła tylko, że u nich jest prawdziwa wiara. Reszta błądzi. Oni to byli ludzie, którzy żyją razem, razem się modlą i razem czczą Boga. Nic więcej nie chciała zdradzić. Za to pytała, pytała, pytała... Po godzinnej rozmowie uznała, że jestem 'trochę przekorna'. Umówiłyśmy się na kolejne spotkanie. W Warszawie podała mi numer telefonu. Musiałem obiecać, że zadzwonię” – czytamy w jednym z wielkopolskich tygodników.

Nie dziwi już agitacja przy okazji wielkich imprez kościelnych. Na członków sekt można trafić na spotkaniach Taizé, w czasie świąt kościelnych, zlotów młodzieży chrześcijańskiej oraz pielgrzymek. Na tego typu imprezach trzeba się liczyć z ogromną liczbą osób zainteresowanych religią, wśród nich znajdują się także jednostki poszukujące, które niekiedy giną w tym mniej lub bardziej anonimowym tłumie. Osoby te bywają otwarte na ludzi, z którymi mogą przedyskutować swoje wątpliwości. Może się jednak zdarzyć, że trafią na członków sekty. Werbownicy nawiązują „przypadkową” rozmowę, zapraszają do mieszkania, namiotu lub na wspólny wyjazd. Są niezmiernie życzliwi i przyjaźni.

Członkowie sekt nie próżnują także nawet w trakcie pielgrzymek Ojca Świętego do Polski. Przekonała się o tym Stanisława, matka Laury i Kingi, która w 1991 roku uczestniczyła wraz z córkami na spotkaniu z Papieżem w Masłowie pod Kielcami. Wówczas doszło do pierwszego kontaktu z sektą. Oto jak relacjonuje to zdarzenie jeden z ogólnopolskich tygodników: „Padał deszcz, gdy podeszła do nich młoda kobieta z parasolem. Porozmawiała chwilę z córkami, zapisała ich adres w Pińczowie. Parę dni później, stanęła przed drzwiami ich mieszkania.

– Czy tu mieszka Laura?

– Tak – odpowiedziała Stanisława (...). – A kim pani jest?

– Jestem chrześcijanką.

Nikt nie zamyka w Polsce drzwi przed kimś, kto przedstawia się w ten sposób. Młoda kobieta weszła do środka, w ręku trzymała Biblię”. Nastąpił cykl systematycznych spotkań i wyjazdów, które w efekcie doprowadziły do ścisłego związania się Laury i Kingi z grupą.

Na pielgrzymkach

Matka Izy nie zapomni tej daty do końca życia: 15 sierpnia 1991 roku. Spotkanie z Ojcem Świętym podczas Światowego Dnia Młodzieży. Była już późna noc, gdy do Izy podeszła młoda kobieta i powiedziała po angielsku, że chce z nią porozmawiać o Bogu. Nowa znajomość zafascynowała dziewczynę do tego stopnia, że już nazajutrz była gotowa jechać do Warszawy i poznać bliżej tych ludzi. Kilka dni później ta sama kobieta przyjechała do Radomia i zostawiła wiadomość dla Izy. I tak się zaczęło: dziewczyna zaczęła znikać z domu.

Duchowa atmosfera pielgrzymek sprzyja werbunkowi do sekt. Zmniejsza się wówczas naturalna czujność. Młodzi pątnicy nie widzą przeszkód w nawiązywaniu nowych kontaktów. Rozmowa na temat przeżyć duchowych, Boga, Pisma Świętego jest czymś naturalnym. Osoby rekrutujące korzystają z tej atmosfery, by zagaić rozmowę. Niektóre sekty bardzo sprawnie posługują się Biblią, inne operują pojęciem Boga z pozoru chrześcijańskim, a faktycznie nie mającym z Nim nic wspólnego. Oto z życia wzięty przykład takiej agitacji. Pewien student udał się na pielgrzymkę do Ostrej Bramy i został zwerbowany przez grupę Hare Kryszna. Oczywiście, ludzie ci nie przedstawili się jako krysznaici, lecz zaprosili go do rozmowy na temat Boga. Pielgrzymka posłużyła tylko do zainicjowania kontaktu. Dalszy etap werbunku miał miejsce już po pielgrzymce.

Jak przeciwdziałać takim sytua cjom? Trudno przecież proponować ograniczenie ruchu pielgrzymkowego. Nie można też zabraniać lub ograniczać kontaktów oraz wymiany poglądów między uczestnikami. Wydaje się, że podstawą profilaktyki jest świadomość możliwości infiltracji grupy pątników przez sekty. Organizatorzy pielgrzymek oraz opiekunowie młodzieży muszą zachować pewną dozę ostrożności:

n Podczas zapisów należy pytać o macierzystą parafię, a w trakcie pielgrzymki mieć oczy szeroko otwarte na to, co dzieje się w grupie.

n Brać udział w rozmowach oraz prostować nieścisłości, zwłaszcza w odniesieniu do prawd wiary.

n Wskazane jest, aby na pielgrzymkę młody człowiek nie wyruszał samotnie, lecz w gronie znajomych. Samotny człowiek potrzebuje na ogół wsparcia, towarzystwa, a to czyni z niego potencjalną ofiarę sekt. Werbownicy są nastawieni zasadniczo na wyłuskiwanie właśnie takich osób, do grupy bowiem trudniej przeniknąć.

Najczęściej wybieranym przez werbowników celem są osoby stojące nieco z boku grupy, zmęczone trudami uroczystości czy pielgrzymki, przeżywające kłopoty osobiste. Schemat działania jest dosyć prosty. Osoby odpowiedzialne za werbunek proponują im stałą korespondencję, mającą cechy kontaktu osób wierzących. Mogą także obdarowywać broszurami delikatnie wprowadzającymi w naukę swojej grupy. Po pewnym czasie następuje propozycja spotkania, bardzo często w ośrodku sekty, gdzie adept jest odpowiednio „formowany”.

Wiele sekt skłania do zerwania kontaktu z rodziną, przyjaciółmi, środowiskiem szkolnym. Dąży się do odizolowania adepta od dotychczasowego środowiska, by móc bez przeszkód poddawać go indoktrynacji. W przypadku pewnych grup już kilkudniowy pobyt w ich towarzystwie może wystarczyć, aby pozyskać młodego człowieka. Na skutki nie trzeba będzie długo czekać.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

« wstecz   dalej »
Advertisement

Serwis Apologetyczny: katolickie spojrzenie na wiarę '2004
http://apologetyka.katolik.net.pl