Zarzut 186 – Powstanie 1863

1866 rok – Alokucja `Luctnosum et monquam' wygłoszona na tajnym konsystorzu jeszcze raz potępiła polski ruch powstańczy w 1863 roku.

Stanowisko papieża wobec Powstania Styczniowego było niejednoznaczne; papież z jednej strony zarządzał modlitwy za umęczoną Polskę, z drugiej potępiał bezpośredni udział duchownych w powstaniu, przeciwstawiał się pierwiastkom lewicowym (zwłaszcza tym, które pojawiły się w początkowej fazie) oraz powątpiewał o tym czy powstanie może przynieść coś dobrego zarówno Rzeczypospolitej jak i Kościołowi.

Irena Koberdowa, w pracy „Watykan a Powstanie Styczniowe", tak pisze o tej sprawie i o wspomnianej w zarzucie alokucji:
„Prześledzenie polityki Watykanu wobec powstania styczniowego pozwala stwierdzić, jak trudna jest jej bezstronna, rzeczowa ocena, jeśli nie uwzględni się całego długiego okresu, w którym się ona rozwijała. Mamy bowiem bardzo różne wypowiedzi papieża dotyczące powstania i ktoś niesumienny lub nie orientujący się w całości mógłby posłużyć się, dajmy na to, zarządzeniem modlitw za Polskę, aby uczynić Piusa IX orędownikiem sprawy polskiej. Ktoś inny, cytując tylko Luctuosum, pokazałby Papieża jako zagorzałego przeciwnika powstania styczniowego."

I rzeczywiście – w Alokucji Luctnosum papież pisze o powstaniu jako o „najszkodliwszym i godnym całkowitego potępienia buncie", w encyklice oświadcza:
„Kiedyśmy... gorąco opłakiwali... smutny i nad wszystkie łzy bolesny stan Królestwa Polskiego, jako też niewczesne powstanie tamże przeciw Najpotężniejszemu Mocarzowi podniesione, daliśmy zarazem do zrozumienia, iżeśmy w dziennikach publicznych czytali, jako Rząd Rosyjski przedsiębierze najsurowsze zaiste zamiary nie tylko już, aby przytłumić powstanie, ale aby... katolicką religię... wytępić... Oskarżając coraz głośniej Rząd Rosyjski o prześladowanie, które przeciw Kościołowi ustawicznie wymierza, dalecy od tego jesteśmy, byśmy jakkolwiek chcieli pochwalić niewczesne ruchy w Polsce nieszczęśliwie wzniecone."

A jednak wcześniej, w czasie powstania (22 kwietnia 1863) papież wysyła list do cara ze wsparciem dla Polski: „Niechaj, Najjaśniejszy Panie, jęki i boleści narodu tego, które się po całej Europie rozległy i poruszyły serca dotąd dla religii obojętne, dojdą do tronu i wtargną aż do wspaniałomyślnego serca Twojego. Jedno słowo Twoje może przywrócić szlachetnemu narodowi utracony spokój i bezpieczeństwo i zatamować nieustanne źródło zaburzeń i niezgod"1.

Czyli: powstanie nie, sprawa polska – tak.

Jednym ze skutków tego listu było całkowite zerwanie przez cara rozmów z papieżem w sprawie utworzenia nuncjatury w Petersburgu.

W końcu sierpnia papież pisze: „Wolą jest Ojca Świętego, aby w tej okoliczności wznoszono umyślnie modły za nieszczęśliwą Polskę, na którą z boleścią patrząc spostrzega, iż się stała widownią mordów i krwi rozlewu. Naród polski, który był zawsze katolickim narodem, który służył chrześcijaństwu za przedmurze przeciw najazdowi błędu, godzien zaiste, by się zań modlono, ażeby oswobodzony został od klęsk, które go pognębiły i nie tracąc nigdy charakteru swego wiernym zostawał posłannictwu, które Bóg sam jemu nadał, a które zawisło nie tylko na strzeżeniu, ale na zachowywaniu w czystości i nietykalności, za jednomyślnością wszystkich członków tego narodu, chorągwi wiary katolickiej, wiary ojców swoich"2.

Niezależnie od pewnej sympatii papieża do Polaków (oraz braku sympatii do powstań w ogóle), sprawie styczniowej zapewne nie pomogło postępowanie Rządu Narodowego. Są to fakty rzadko w naszym kraju wspominane (i słusznie – nie bardzo jest się czym chwalić). Władze powstańcze nie wahały się sięgać po metody terrorystyczne – powołano nawet oddział skrytobójców (tzw.„sztyletnicy”). Początkowo mordowali tylko urzędników rosyjskich, ale wkrótce zajęli się także karaniem Polaków odmawiających zapłacenia „podatku” na powstanie (zabijali takie osoby na oczach małżonek i dzieci). Sumarycznie zabili więcej Polaków ni ż Rosjan. W latach 1862-64, w samej Warszawie, przeprowadzili 47 zamachów.
Inną formacją byli „żandarmi wieszający” – oddziały pacyfikujące wsie, które współpracowały z Rosjanami.

Kontrowersyjne były też cele powstania, które tak określił przewodniczący Tymczasowego Rządu Narodowego, Stefan Bobrowski 3:
„Wywołując powstanie, do którego czynimy przygotowania, spełniamy ten obowiązek w przekonaniu, iż dla stłumienia naszego ruchu Rosja nie tylko kraj zniszczy, ale nawet będzie zmuszona wylać rzekę krwi polskiej; ta zaś rzeka stanie się na długie lata przeszkodą do wszelkiego kompromisu z najeźdźcami naszego kraju, nie przypuszczam bowiem, aby nawet za pół wieku naród polski puścił tę krew w niepamięć i aby wyciągnął rękę do nieprzyjaciela, który tę rzekę wypełnił krwią polską”
Trudno mieć chyba pretensje do papieża, że nie pałał sympatią do powstania.