"Pius XII? To jedyny człowiek, który mi się sprzeciwiał i nigdy nie był posłuszny."/Adolf Hitler/
Dlaczego Pius XII, który od początku ostrzegał przed nazizmem, i który przyczynił się do uratowania tylu ludzi w czasie drugiej wojny światowej, stał się obiektem tak niewybrednych i niesprawiedliwych ataków? Przyczyn było kilka.
Ostry antykomunizm Piusa XII
|
Pius XII doskonale zdawał sobie sprawę z ogromu zbrodni komunistycznych. Wypowiadał się stanowczo przeciw porozumieniom w Jałcie.
Wojna się skończyła, ale pół Europy oddano (na ponad pół wieku) Stalinowi. Papież, jako jeden z nielicznych, przestrzegał w przemowie wigilijnej przed Rosją Radziecką:
"Powierzchnia globu, czerwona od przelanej w tych straszliwych latach krwi, proklamuje tyranię totalitarnego państwa. (…) [Rosja] jednym ruchem pióra (…) zmienia granice państw; jedną apodyktyczną decyzją przywłaszcza sobie gospodarkę ludu (…) pozbawiając go jego naturalnych możliwości; poprzez źle skrywane okrucieństwo przegania miliony ludzi (…) z ich domów i ziemi i wykorzenia, wyrywa z kultury i cywilizacji, która była wynikiem pracy całych pokoleń".
Po skazaniu na więzienie arcybiskupów (Berana z Pragi, Stepigiera z Zagrzebia i Midszentego z Budapesztu), papież ekskomunikował każdego, kto przyznaje się do nauki materialistycznego i antychrześcijańskiego komunizmu oraz wstępuje do komunistycznej partii.
Komuniści, zajmujący kolejne kraje na Dalekim Wschodzie, usiłowali sparaliżować pomoc Zachodu pacyfistyczną propagandą. Pius XII potępił te usiłowania, obnażając ich obłudę.
Jest charakterystyczne, iż publikacja jedenastotomowego zbioru źródeł z czasów drugiej wojny światowej (Actes et documents relatifs a la Seconde Guerre Mondiale) nie spotkała się z większym zainteresowaniem przeciwników Piusa XII; co więcej, nie zaprzestano insynuacji jakoby Watykan utajniał źródła, a za fakty nadal przyjmowane są oszczerstwa, zamieszczone (na podstawie spreparowanych przez Rosjan materiałów) przez lewicującego dramatopisarza, Ralpha Hochhutha w zwykłej sztuce teatralnej.
Wszystkie te działania spowodowały, że Pius XII stał się jedną z najbardziej znienawidzonych przez komunistów osób na świecie.1
Zagłuszanie wyrzutów sumienia
|
Niezależnie od świadomości działań komunistycznej propagandy, nie sposób nie zauważyć, że teza o „milczącym papieżu” została ochoczo podchwycona przez szereg środowisk.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że – histeryczne niekiedy – oskarżenia wobec Kościoła katolickiego w ogóle, a papieża Piusa XII w szczególności, mają na celu odwrócenie uwagi od skandalicznej postawy całego świata Zachodu wobec Hitlera i wobec Żydów w latach 30. oraz w czasie drugiej wojny światowej. Późne lata 30. pełne są relacji o uciekinierach z hitlerowskich Niemiec, tułających się od kraju do kraju, w ciągłej obawie przed złapaniem przez policję i deportacją do Fatherlandu. Kraje „wolnego świata” zamknęły swoje granice dla ludzi zagrożonych utratą życia.
Osobiście zainteresowanym Czytelnikom polecam "Pozostawieni swojemu losowi" Davida S. Wymana. Zagadnienie miało też swój oddźwięk w literaturze emigracji niemieckiej dwudziestolecia międzywojennego, której najwybitniejszym przedstawicielem jest chyba Erich Maria Remark (prawdziwe nazwisko Kramer). Opisał on los uciekinierów z Niemiec w książkach "Kochaj bliźniego", "Noc w Lizbonie" oraz "Łuk triumfalny".
W swoim czasie słynna była wypowiedź jednego z dyplomatów szwedzkich, który uzasadniając niechęć do przyjęcia uchodźców żydowskich, miał powiedzieć: „W Szwecji nie ma antysemityzmu – i chcemy, by tak zostało”.
Znana jest też historia statku St. Louis, wypływającego 13 maja 1939 r. z Hamburga, pełnego żydowskich uchodźców, którym nie pozwolono wysiąść ani na Kubie, ani w USA. Statek musiał zawrócić do Europy. Około ⅓ jego pasażerów zginęła w Holocauście (pozostałym udało się uciec lub zaciągnąć do armii alianckiej w Wielkiej Brytanii po wybuchu wojny). W tym samym mniej więcej czasie podobne kłopoty miały dwa mniejsze statki: francuska Flandria i brytyjska Orduna.
" Statek St.Louis, którego pasażerów uciekających przed Holocaustem z Europy, nie chciał przyjąć żaden kraj, do którego brzegów dobijał.2
Bardzo rzadko wspomina się, że Polska przyjęła tuż przed wybuchem wojny kilka tysięcy uchodźców z hitlerowskich Niemiec.
W listopadzie 1940 roku na redę portu w Hajfie dotarła jednostka „Patria” z 1700 pasażerami na pokładzie. Brytyjczycy nie pozwolili na opuszczenie statku przez uchodźców. W obliczu tak rozpaczliwej sytuacji bojownicy Hagany3, usiłowali uszkodzić motorowiec, by zmusić władze do wyokrętowania pasażerów. Zrobili to jednak tak nieumiejętnie, że jednostka zatonęła, zabierając z sobą 250 uchodźców. W grudniu tego samego roku u wybrzeża Palestyny, nie otrzymawszy pomocy od Brytyjczyków, zatonął „Salvador”. Utonęło kilkuset żydowskich uciekinierów z Europy.
Sytuacja powtórzyła się w 1942 roku (jednostka „Struma”), z tragicznym finałem – odesłany z kilku portów (w tym z Hajfy i ze Stambułu) na morze, będący w fatalnym stanie statek " zatonął wraz 768 uciekinierami. Niektórzy historycy twierdzą, iż było to świadome zatopienie.
Łącznie w czasie wojny do Palestyny usiłowały zawinąć 24 statki. Tylko dwóm z nich umożliwiono wyładowanie pasażerów.
Francja i Anglia prześcigały się w ustępstwach wobec Hitlera, a po zaatakowaniu Polski nie spełniły swoich zobowiązań sojuszniczych, praktycznie nie wszczynając działań wojennych (tzw. „dziwna wojna”).
Podobnie w czasie wojny – kraje Zachodu długo nie chciały słyszeć, mimo raportów wysyłanych przez polską podziemną Armię Krajową, o Holocauście. Tak było po prostu łatwiej. Francja utworzyła kolaborancki rząd Vichy – rzecz nie do pomyślenia w okupowanej Polsce – który w pełni współdziałał w wywózce Żydów.
W tym samym czasie hierarchowie Kościoła usiłowali zwrócić uwagę świata na to, co działo się w państwach zajętych przez nazistów.
Pewne światło na poczynania Kościoła w czasie drugiej wojny światowej rzuca książka Davida S. Wymana Pozostawieni swemu losowi. Ameryka wobec Holocaustu 1941–1945 (jej tłumaczenie ukazało się w Polsce w 1994 roku). Oto fragmenty:
"Dyplomaci krajów neutralnych oraz nuncjusz papieski wynajdywali sposoby zapewnienia bezpieczeństwa przed nazistami i faszystami węgierskimi, dziesiątkom tysięcy Żydów. Pewne zabezpieczenie dawała wiza do Palestyny. Wiele osób uzyskało takie wizy za pośrednictwem katolickich kurierów dyplomatycznych i nuncjatury. Wydawano nawet świadectwa chrztu!.
(...) 76-letni arcybiskup Westminsteru, najwyższy hierarcha rzymskokatolicki w Wielkiej
Brytanii, Artur kardynał Hinsley, na specjalnej konferencji prasowej stwierdził (1942 r.), że
w samej tylko Polsce naziści dokonali masakry 700 000 Żydów (...). Nieustępliwy Hinsley
nie przestał wypominać zachodniemu światu zaniechania pomocy mordowanym Żydom do końca swego życia.
W styczniu 1943 roku arcybiskup Canterbury, Yorku i Walii wezwał rząd w imieniu całego episkopatu do podjęcia natychmiastowych działań na rzecz ratowania Żydów i przygotowania miejsc schronienia dla wszystkich, którym uda się wyrwać z podbitej
przez nazistów Europy. Analogiczny apel ogłosili: kardynał Hinsley w Anglii i dr J.H. Hertz,
główny rabin kraju oraz John Whale, przewodniczący Free Federal Council."
Po dostarczeniu (głównie przez polską Armię Krajową) dowodów na Zagładę Żydów, brytyjska ambasada w Waszyngtonie wysłała 20 stycznia 1943 do Departamentu Stanu memorandum, pisząc:
"Niewykluczone, że Niemcy lub ich satelici odejdą od polityki eksterminacji na rzecz polityki wypędzeń i podobnie jak przed wojną, postawią inne państwa w kłopotliwej sytuacji, zalewając je falą imigrantów"4.
Jak widać, dla polityków, ważniejszy od zagłady Żydów, był problem nielegalnych emigrantów!
Piotr Zychowicz, Golda Meir: Zróbcie nalot na Auschwitz, „Rzeczpospolita” 5.09.2011
„Jak wynika z dokumentów ujawnionych przez amerykański Instytut Wymana, w lipcu 1944 roku Myerson (późniejsza premier Izraela – Golda Meir – przyp. M.P.) zdecydowała się wysłać apel do władz USA. Domagała się w nim, żeby amerykańskie lotnictwo zbombardowało komory gazowe w KL Auschwitz oraz tory kolejowe prowadzące do obozu. W ten sposób niemiecka machina śmierci miała zostać powstrzymana (...) Amerykanie pozostali jednak niewzruszeni. Zastępca sekretarza wojny John McCloy odpowiedział chłodno, że podobna operacja byłaby «niepraktyczna». Wymagałaby bowiem «zaangażowania sporej siły powietrznej, która jest niezbędna dla naszych oddziałów do przeprowadzenia operacji wojskowych mających na celu pokonanie Trzeciej Rzeszy». To była nieprawda. W sierpniu 1944 roku 120 amerykańskich bombowców zniszczyło fabrykę syntetycznej benzyny położoną mniej niż pięć mil od miejsca, gdzie znajdowały się komory gazowe. Wystarczyło zrzucić kilka pocisków więcej. Amerykanie mogli pomóc, ale uznali, że nie warto – powiedział «Rz» szef Instytutu Wymana, David S. Wyman”. |
Wszystkie te dokumenty z epoki – w połączeniu z dzisiejszymi zarzutami Zachodu wobec katolickiej Polski - tworzą szczególnie ostry obraz, jeśli pamiętać, że II Rzeczpospolita już u początków swojego istnienia przyjęła półmilionową rzeszę Żydów uciekającą z bolszewickiej Rosji.
Apel Goldy Meir nie był przecież pierwszy; polska armia podziemna już w 1940 roku powiadamiała aliantów o ludobójstwie w niemieckich obozach śmierci.
Rotmistrz Witold Pilecki
W 1940 roku, żołnierz wojny z 1920 roku i polskiego Września, należący do podziemnej Tajnej Armii Polskiej, rotmistrz Witold Pilecki opracował plan przedostania się do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. 19 września 1940 roku świadomie wszedł w kocioł łapanki i jako Tomasz Serafiński trafił do Obozu.
Rotmistrz Witold Pilecki5
Na miejscu zorganizował konspirację obozową. Jako pierwszy zebrał informacje o ludobójstwie i komorach gazowych – zostały one przez Szwecję przekazane na Zachód dzięki serii brawurowych ucieczek łączników (w czasie jednej z nich ukradziono samochód... komendanta Rudolfa Hessa).
„Gigantyczna maszyna obozowa zamordowała już wielu moich przyjaciół (...) Wysłaliśmy wiadomości na zewnątrz. Nadały je potem zagraniczne radiostacje. Strażnicy obozu są bardzo zdenerwowani” - pisał Rotmistrz z obozu.
Witold Pilecki jako więzień KL Auschwitz numer obozowy 4859, Oświęcim 19406
Po 3 latach pobytu w obozie, Pilecki zorientował się, że alianci nie zamierzają wykorzystać jego danych wywiadowczych i zbombardować komór gazowych. W nocy z 26 na 27 kwietnia uciekł z obozu.
Służył później w „Kedywie” i walczył w Powstaniu Warszawskim, po czym został uwięziony przez Niemców w Stalagu. Po uwolnieniu zdążył jeszcze uczestniczyć w Kampanii Włoskiej pod dowództwem generała Andersa. W 1945 roku wrócił do Polski, by zbierać informacje o uwięzionych przez NKWD żołnierzach AK. Aresztowany w 1947 roku, po długim śledztwie (o którym mówił żonie, że pobyt w obozie był niczym wobec bestialskich tortur NKWD) został skazany na śmierć. Wyrok wykonano.
Misja rotmistrza Witolda Pileckiego przyczyniła się do rozwoju konspiracji w Auschwitz – jednak to, co było jej główną wartością – a więc dane wywiadowcze o ludobójstwie przekazywane na Zachód – zostało zaprzepaszczone przez bierność aliantów.
Protokół egzekucji Witolda Pileckiego (1948 rok)7
Jan Karski (Kozielewski)
Podobnie spaliła na panewce misja kuriera Polskiego Państwa Podziemnego, Jana Karskiego (Kozielewskiego), który po zbadaniu sytuacji (dwukrotnie wchodził do getta w Warszawie oraz prowadził obserwację obozu w Izbicy Lubelskiej) przekazał aliantom (w tym prezydentowi USA) prawdę o sytuacji Żydów w Polsce.
Jan Karski (Kozielewski)8
W 1942 roku środowiska inteligencji katolickiej wystosowały w sprawie żydowskiej „Protest” (bezpośrednio autorką tekstu była katolicka pisarka Zofia Kossak-Szczucka). Choć inicjatorzy należeli do marginalnej organizacji Front Odrodzenia Polski, jednak „Protest” stał się bezpośrednią przyczyną powstania, w ramach Polski Podziemnej, Rady Pomocy Żydom (Żegota).
Mapa misji Jana Karskiego9
Misja Karskiego godna jest filmu sensacyjnego: dwukrotnie przedostawał się na teren warszawskiego getta, następnie (w przebraniu ukraińskiego strażnika pomocniczej formacji SS!) dokonał rekonensansu na terenie obozu w Izbicy, z którego Niemcy wywozili Żydów na zagładę. Jan Karski osobiście, jako kurier, odbył sensacyjną misję do USA, gdzie przedstawiał swój "raport" wielu wpływowym osobistościom - niestety, bezskutecznie. Prezydent Roosevelt w rozmowie z Karskim, po wysłuchaniu raportu, miał odpowiedzieć tylko "Policzymy się z Niemcami po wojnie"10 .
W 1982 roku otrzymał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Oprócz tego został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski i Orderem Orła Białego. Osiem uniwersytetów przyznało mu doktoraty honoris causa.
„Masowa eksterminacja Żydów w okupowanej przez Niemców Polsce” broszura opublikowana w grudniu 1942 roku na podstawie raportów Jana Karskiego11
Chęć odcięcia się oskarżycieli od własnej, faktycznej kolaboracji z nazizmem
|
Nie ma wątpliwości, że za częścią gwałtownych oskarżeń pod adresem Piusa XII stoją (by być sprawiedliwym – niektóre i specyficzne) środowiska protestanckie. Być może te same, które kolaborowały z III Rzeszą.
Tu pragnąłbym poczynić zastrzeżenie – smutne i przerażające fakty, jakie przytoczę poniżej, nie mogą uderzyć w miliony protestantów, którzy nie byli zaangażowani w nazizm. Charakterystyczne jest, że choć „niemieccy chrześcijanie” zdobyli większość w protestanckich władzach międzykościelnych i udało im się skłonić do współpracy trzecią część pastorów w Niemczech, to wśród zwykłych wiernych protestanckich w większości regionów poparcie to było dużo mniejsze.
Nie zamierzam też przytaczać „dowodów na współpracę” w postaci np. zdjęć pastorów wykonujących salut „Heil Hitler” – i to z trzech powodów:
W latach trzydziestych XX wieku wykonywanie tzw. rzymskiego salutu mogło, ale nie musiało wiązać się z poparciem dla narodowego socjalizmu. Zanim jednak omówię tę sprawę, chciałbym poczynić pewne ważne zastrzeżenie: wiem, że dziś, dla Czytelnika mającego w pamięci tłumaczenia medialne wygolonych na łyso młodzieńców, iż nie robili „sieg hail”, a jedynie „zamawiali piwo”, poniższe może się wydać naciągane. Jednak piszę o wczesnych latach trzydziestych zeszłego wieku, a nie o dniu dzisiejszym. Chcę z całą mocą podkreślić, iż fakty, które podam, nie zmieniają tego, iż dziś, fakty, które podam, nie zmieniają tego, iż dziś, po drugiej wojnie światowej i ludobójstwie dokonanym przez Niemców posługujących się „salutem rzymskim”, gest ten jest skompromitowany, kojarzy się jednoznacznie i nie powinno się go używać. Rzymski salut był przyjętą formą wyrażania uczuć patriotycznych i pozdrowienia państwowego w wielu krajach i środowiskach. Nawet cudzoziemcy, przyjeżdżający do Niemiec oficjalnie, niejednokrotnie traktowali go jako gest kurtuazyjny. Udało mi się znaleźć kilka zdjęć „z epoki” dokumentujących te zwyczaje.
Po tych zdjęciach z zagranicy nie będzie chyba specjalnym zaskoczeniem, kiedy napiszę, że także w Polsce stosowano ten salut:
Oczywiście, to wszystko nie znaczy, że każde zdjęcie pochodzące z okresu międzywojennego i przedstawiające kogoś wykonującego „rzymski salut” przedstawia zapalonego olimpijczyka, harcerza, sportowca czy miłośnika flagi – zwłaszcza, jeśli w tle znajdują się naziści. Ale też nawet w takiej sytuacji trudno powiedzieć, czy salut był pospolitym gestem kurtuazyjnym, czy też ordynarnym, hitlerowskim „sieg hail”. Dlatego właśnie do uznania kogokolwiek za nazistę nie wystarczą fotografie – trzeba się czegoś dowiedzieć o uwiecznionych na nich osobach. Nie jest na przykład dowodem kolaboracji zdjęcie pastora Ludwiga Müllera w geście podniesionej ręki. Za to o jego działalności dużo więcej mówią informacje o mianowaniu go przez Hitlera „biskupem III Rzeszy”. Warto dodać, że „sieg hail” wprowadzono jako oficjalny salut Wehrmachtu dopiero po zamachu Stauffenberga, tj. w 1944 roku. |
Hańba Deutsche Christen (DC)
|
Specjalnego omówienia wymaga (wspomniany już przeze mnie przy przytaczaniu zdarzeń roku 1932) protestancki Deutsche Christen (DC). Ruchowi temu udało się uzyskać kontrolę (70%) nad protestanckimi władzami kościelnymi i zjednać do współpracy ⅓ pastorów. Przyczynił się do tego sam Adolf Hitler, który wygłosił płomienne przemówienie radiowe, promując kandydatów DC.
Godło Deutsche Christen23
W listopadzie 1933 roku, w Pałacu Sportu w Berlinie odbył się wielki kongres DC. 20 000 osób wysłuchało wówczas przemówienia Studienassessora Reinholda Krause, który nakreślił program reformy Pisma Świętego przez usunięcie z niego (zwłaszcza ze Starego Testamentu) „elementów żydowskich”, a także rezygnacji w Nowym Testamencie z „teologii rabina Pawła”. Pomysł został przyjęty entuzjastycznie i niemal jednogłośnie – był tylko jeden (sic!) głos sprzeciwu.
Zgromadzenie w Pałacu Sportu w Berlinie (13.11.1933). Na transparencie napis: „Niemieccy
Chrześcijanie czytają Ewangelię w Trzeciej Rzeszy”12
6 maja 1939 roku nastąpiła inauguracja luterańskiego „Institut zur und Erforschung Beseitigung jüdischen Einfl usses des auf das deutsche Kirchliche Leben” (Instytutu Badań nad eliminacją wpływu Żydów na życie niemieckiego kościoła). Przez całą drugą wojnę światową Instytut będzie poszukiwał sposobów na „odżydzenie religii” i „nadanie jej cech aryjskich”.
Cele instytutu sformułował podczas inauguracji jego dyrektor naukowy, profesor Nowego Testamentu z Jeny, Walter Grundmann, formułując tezę, jakoby Jezus był Aryjczykiem i „dążył do zniszczenia judaizmu”. Według niego należało „usunąć żydowskie życie religijne”. Za niezbędne uznano też dzieło „oczyszczenia” Biblii i „przywrócenie jej prawdziwego przekazu”.
Otwarcie Instytutu Badań nad eliminacją wpływu Żydów w życiu niemieckiego kościoła13
. Na pierwszym planie duchowni i teologowie protestanccy, po lewej u góry – flaga Deutsche Christen
Dobitnym i zatrważającym świadectwem panującej wówczas w części środowisk protestanckich atmosfery jest, znajdujący się w Berlinie, Kościół Pamięci Marcina Lutra. Wprawdzie, ze względu na obecnie panujące w Niemczech prawo (zakaz eksponowania symboli totalitarnych) usunięto większość odniesień nazistowskich, ale do dziś podziwiać można figurę Jezusa o cechach aryjskich i ambonę z płaskorzeźbami, na których Jezus występuje w towarzystwie nazistowskiego żołnierza. W innym miejscu znajdujemy rzeźby ludzi z SS i SA. W nawie głównej znajdowało się popiersie Hitlera (obecnie zastąpiono je rzeźbą Marcina Lutra).
Dzwony kościoła Pamięci Marcina Lutra. Na lewym znajduje się znak krzyża, na prawym – nazistowska swastyka
Nie jest to niestety wyjątek. Przed kilku laty głośno było o kościele ewangelickim w Herxheim am Berg. Mieszkańcy – a potem sąd – debatowali, czy pozostawić na wieży dzwon z 1934 roku, z napisem „Alles fuer’s vaterland – Adolf Hitler” („Wszystko dla Ojczyzny – Adolf Hitler”) i symbolem swastyki.
Władze miasta postanowiły pozostawić dzwon pod pretekstem wykrętnego tłumaczenia, iż jest to „bodziec do pojednania i pomnik ku przestrodze przed przemocą i niesprawiedliwością”(!). Sąd przychylił się do tego orzeczenia.
Podobne dzwony (fundowane niegdyś przez państwo, jako sprzęt alarmowy) – istnieją w kilku innych niemieckich kościołach.
Dzwon w ewangelickim kościele w Herxheim am Berg. Niemiecki napis głosi „Wszystko dla Ojczyzny – Adolf Hitler”
Gwoli sprawiedliwości należy wspomnieć o, utworzonym w 1934, ruchu Kościół Wyznający, który miał być opozycją wobec Niemieckich Chrześcijan. Jego członkowie odrzucili możliwość współpracy z nazistami. Niestety, po dwu latach prześladowań ruch ten podzielił się na dwie frakcje, z których większa zgodziła się podporządkować władzom.
Mniejsza frakcja radykalna przetrwała wojnę (choć wielu jej przywódców znalazło się w obozach koncentracyjnych), nie mając jednak wpływu na sytuację w III Rzeszy. Stosunek kościołów ewangelicko-augsburskich do członków ruchu do dziś jest dwuznaczny - jak czytamy w Wikipedii "z jednej strony nieoficjalnie uznały działalność jego pastorów za legalną, z drugiej strony odmówiły
zapłacenia im zaległych za ten okres wynagrodzeń".14
Kościół luterański w Brunswick – zdjęcie z epoki. Nad ołtarzem widoczne symbole nazistowskie.15
Wydaje się jednak, że można zaryzykować twierdzenie, że - przeciwnie niż wśród pastorów - wśród szeregowych wiernych ewangelickich Kościół Wyznający (mimo ubogich środków, jakimi dysponował) cieszył się większym poparciem niż formalnie wspierani przez reżim Niemieccy Chrześcijanie.
Na tym tle warto wspomnieć o polskim biskupie ewangelickim, który negację nazizmu przypłacił własnym życiem. Złożono na niego donos za oświadczenie, iż „W tym Kościele nie zostanie ordynowany nikt, kto będzie głosił poglądy narodowo-socjalistyczne”. Ks. dr Bernd Krebs z Berlina, autor monografii o bp. Burschem, wskazał na trudny do wyobrażenia fakt, jakim było aresztowanie polskiego kierownictwa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na podstawie list, sporządzonych przy pomocy Wydziału Zagranicznego Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego. „Praktykowane przez dziesięciolecia odgradzanie się od wszystkiego, co polskie i głęboko antypolskie uczucia wyższości sprawiły, że większość niemieckojęzycznych chrześcijan nie dostrzegła tego, co z perspektywy wiary musiało być ich obowiązkiem: branie w obronę prześladowanych polskich współobywateli” – mówił ks. Krebs. (Sprawozdanie z międzynarodowej sesji poświęconej bp. Juliuszowi Bursche w 70. rocznicę zakatowania Go przez hitlerowskich oprawców).16 |